Flota Geonosian poleciała na Geonosis. Ignis został na Sullust. Droidy też niedługo miały wyruszyć.
Endriu gdzieś pobiegł, jednak Mitris zobaczył w tłumie postać którą zainteresował się bardziej...
-NOAH!
Statki Geonosian przyleciały na Geonosis i zaczęli atakować wojska republiki.
Wtem jedna z fregat Geonosian została zestrzelona i spadła na ziemię płonąc a następnie wybuchając.
Oczom Geonosian ukazało się wielkie działo... Szaleństwem byłoby zostanie nadal na pozycjach.
- Hmm? Cóż to jest! - Krzyczał Generał Armii Geonosian
- Niech parę statków wyląduje, a reszta niech odleci gdzieś dalej i osłania tyły! Nie możemy stracić statków.
Geonosianie wyszli ze swoich statków i zaczęli strzelać do klonów, łapać ich i zrzucać z dużych wysokości.
Jednak Republika po ostatnim takim numerze Geonosian nieco się przygotowała... Otóż Klony na stopniu Kapitana i wyższym otrzymywały Jetpacki- w wyniku czego mogły zestrzelić unoszącego ich robala i wylądowac miękko.
Geonosianie Widzieli, że przegrywają więc poprosili o posiłki. Armia droidów zaczęła lecieć na Geonosis. Statki Geonosianów, które się wycofały ruszyły do ataku.
Laver postanowił raz na zawsze zakończyć rządy Mitrisa. Poleciał więc na planete na której się znajdował ( nie pamiętam nazwy)
Ja na tej bitwie nie jestem, jestem na Sullust. Tylko prowadzę tą bitwę jako armia
@up to całe RP mi juz miesza w głowie nie wiadomo w ogóle co się dzieje..