Noah schował miecz.
-Nie zabijesz mnie tak łatwo! Mam specjalny pancerz! - krzyknął do Lowa.
-W takim razie zabije cię mocą -Lowe zaczyna dusić mocą Noah'a.
- Pragniesz ich Śmierci? Hmm doskonale! Dawno, dawno temu zabiłem wielu Jedi, wielu Sithów także, jestem najsilniejszym Sithem, mogę wyszkolić was obu, lecz teraz muszę odzyskać dawną siłę. Trzeba wyleczyć władcę Geonosian. Mamy też tu jednego Jedi Mitrisa Hahahahaha
Noah ruszył ręką. Odepchnął Lowa.
-Skąd to u..umiem - pomyślał.
-To jego trzeba zgładzić ma na sumieniu życię cywili! Niech cierpi tak jak ona!.
-Mistrzu naucz mnie wyzwolć gniew i potęgę ciemnej strony mocy.-Lowe klęka przed Carabonem(jeśli się mylę sry, ale wypadło mi z głowy)
-M..m..mnie? - spytał
Noah podniósł ręke. Było w nim pełno nienawiści.
Strzelił prądem w Lowa.
- Dlaczego się atakujecie? Ignis poraził prądem Noaha i Lowe'a.
-Skąd.. to.. umiem.. - pomyślał Noah i z trudem wstał - przepraszam.. mistrzu.
Darth Lowe z gniewem przeciął twarz Noah'a.
-Mistrzu czy Sith nie powinien mieć żadnej litości dla wroga?
- Lepiej mówcie, kim był ten Sith, który nas atakował!