- Ech.. czy wszystko musze robić sam.. - rzekł Laver i przed Ignisem pojawiła się zjawa która powoli stawała się żywą istotą. Miał na sobie czarny kaptur i było widac tylko zielone ślepia.
Niczym błyskawica przebiegł obok Ignisa.
- AŁAAA Krzyczał Władca Geonosian z bólu
- Macie jakiś statek? - pytał Ignis Jednego Geonosiana.
- Mamy, chodźcie za mną! - Krzyczał Geonosian.
Władca Geonosian Trzymany przez dwóch Geonosianów i Mitris pobiegli na statek. Ignis został w drzwiach do których wbiegli Geonosianie. Ignis zdjął kaptur.
- Wróciłem Hahahahahaha - potem cisnął prądem w sufit a ten runął w dół. Ignis wskoczył na statek a ten zaczął odlatywać
Darth Lowe postanowił w końcu wyruszyć na Geonosis, aby zgładzić przebywających tam Jedi, lecz miał wątpliwości wobec tego....
Upadły Jedi Pomyślał, że najpierw poczeka na swoją armię.
Cortyn dogonił Ignisa. Uruchomił miecz. W ostatniej chwili wskoczył na statek.
Przed Noahem stanął Laver aktywował swoje czerwone ostrze.
- Co robisz na tym statku?! - Krzyczał Ignis do Cortyna. Geonosianie zaczęli w niego celować.
Noah podniosł swoj miecz.
-Jestem neutralny. Nie chcę walczyć.
Ignis cisnął prądem w Lavera.
- Jesteś Sithem? To ty próbowałeś mi rozkazywać głupcze!
Lowe udał się do świątyni Sithów na medytacje przed walką.
Noah uniósł swój miecz. Dobiegł do Ignisa.
-Panie.. - ukłonił się