- Ja nazywam się Tristan, a to Lori..
Belai i Skerss dotarli do granicy Kanady.
Mutant stanął na dwóch nogach.
- Wyczułem silniejszy zapach, przyjacielu...
- Jesteśmy bardzo, bardzo blisko... - zaśmiał się i ruszył dalej...
- Miło mi was poznać, próbuje dostać się do tego miejsca (wskazuje na mapie - nie powiedział w jakim celu, bojąc się o złe zamiary Tristana i Lori), macie jakiś sposób na jak najszybsze dostanie się do tego miejsca? - Zapytał Leo
- Siedzimy tu już dwa dni, z moich obserwacji wynika, że najwięcej ocalałych przemieszcza się na północ, ja i Lori też tak postanowiliśmy, nie wiem jak dostać się najszybciej w to miejsce. - odpowiedział Tristan
- A może pójdziemy z nimi? - odezwała się Lori
Tristan popatrzył na Lori, potem na Leo.
- Jeżeli chcecie to czemu by nie, tylko muszę was ostrzec zwabiłem i ucieklem całej hordzie zombie, więc jestem na ich liście poszukiwanych - Zażartował Leo
Zwiadowcy podróżowali już 12 godzin. Mieli właśnie rozbijać obóz i odpocząć jednak przygotowania przerwał głośny rozkaz kapitana Levi:
- UTRZYMAĆ GOTOWOŚĆ BOJOWĄ!
Hanji przybiegła do kapitana. Wszyscy byli zmieszani i nie wiedzieli co się dzieje:
- Levi, co się stało?
- Spójrzcie tam! - Po tych słowach wszyscy wydali odgłosy przerażenia. Przed ich oczyma roztaczał się ogromny szeroki dym.
- Zbierajcie namioty i zbieramy się! W tej okolicy jest sporo lasów. Nie możemy pozwolić by ogień się rozprzestrzenił! - Wszyscy przygotowywali się tak szybko jak tylko mogli - Jeśli to faktycznie ogień a nie kolejny mutant...
Nagle Nisoo ustał. Nie ruszał się... Nagle! Przewrócił się z niewadomego powodu.
- Kur** moje grzyby! - krzyknął
Skerss szedł za Belai'em, następnie odwrócił się i spojrzał na ogromny pożar, który wywołał. Było go jeszcze widać... Drzewa przewalały się na ziemię, ogień a także dym były ogromne. Następnie spojrzał w nocne niebo i księżyc... Podążał dalej za swoim Kundlem Myśliwskim.
Zwiadowcy byli już w drodze by ugasić pożar. Zamysł był taki, by użyć mieczy do ścinania drzew, aby ogień się nie rozprzestrzeniał. Po chwili wszyscy wzięli się do roboty:
- Szybciej! Nawet jedna sekunda może zaważyć o losach akcji!
Nisoo podszedł do płonącego krzaka. Wyjął grzyba i wbił go na koniec patyka. Chwycił za patyk i zaczął przypiekać grzyba nad płomieniem. Gdy skończył, jedzenie było upieczone. Zjadł i zaczął to powtarzać.
- Ale to dobre! - krzyknął i głupio się zaśmiał.