- Puśćcie go - powiedział cicho Levi - wezwał pomoc, nie jest groźny
Nisoo wstał. Nagle znów się przewrócił, ale po chwili znów wstał. Wziął grzyba i wsadził go do buzi jednego ze zwiadowców. Mężczyzna zaczął się dławić i dusić.
- Dobre?! - zrobił zeza i tańczył wokół konającej postaci.
Zwiadowca wypluł grzyba:
- Niegroźny? Kapitanie on ma jakiś autyzm!
Nisoo ponownie spytał się czy grzyb mu smakował.
- Mogę iść z wami? Będę wam robił grzybowe kompo... - przerwał.
- OJEJ! Tam jest kolejny podgrzybek! - zaczął biec do kolejnego grzyba. Podczas biegu potknął się i złamał sobie szczękę. Odwrócił się do przyjaciół i powiedział:
- Njic miiii nje jet - szczęka zwisała mu, nie umiał mówić.
Chłopak podszedł do grzyba. Zebrał go i włożył do torby.
- Kapitanie stanowczo odmawiam!
- Bierzemy go, gdyby nie on niewiadomo jak długo bym tak tu... - Levi nie dokończył gdyż syknął z bólu.
Zwiadowcy ostrożnie przetransportowali rannych do wozu i ruszyli w stronę bazy wraz z Nisoo
- Ile do setki?
- Co proszę? - spytał zwiadowca.
- Ile ma koni? Na liczniku już 100km wyrobił?
- Kapitanie, mogę go zabić? - spytał zwiadowca.
- Żołnierzu trochę cierpliwości, niektórzy ludzie potrzebują jej dużo...
- Daleko jeszcze? - pytał zniecierpliwiony
Chłopiec zaczął kręcić młynek z palców i nucić coś pod nosem.
- Gdy wyjedziemy z lasu, zostanie nam jakieś 5 kilometrów - odpowiedział ze spokojem Levi - Petra, jak z Erwinem?
- Nie jest dobrze, mocno oberwał. Pan zresztą też.
- Bardziej mnie martwi strata kilku moich ludzi... Każdy człowiek który dzisiaj zginął, zginął przez naszą nieostrożność... Tak mi głupio.
Nisoo zasnął w powozie...
Tris tymczasem pakowała się do wyprawy. Zrobiła 10 kanapek na podróż.