- Dżeremi... Albo... Belai... To nie jest już mój brat - odpowiedziała.
- Ale był... Zmienił mnie w mutanta..teraz ..poniesie... Konsekwencje. - rzekł Renekton a następnie zasyczal
Predator podążał za Belai'em... W końcu wybiegli z płonącego lasu... Pożar był już ogromny.
- Kim jesteście? - zapytał Leo
Tris spuściła głowę.
- Zabijesz go... tak? - spytała, lecz domyślała się odpowiedzi.
Renekton zatrzymal sie i siadł na chwile na wielkim głazie.
- Ech.. nie mam innego wyboru.. jesli ja tego nie zrobie... on nadal bedzie zabijal. Pokonam go nawet za cene wlasnego zycia. Nie ma innej drogi... Obiecalem sobie ze bede bronil ludzkosci... zamierzam spelnic tą obietnice. Mam nadzieje... ze tych ktorych bronilem.. nadal żyją.
- On był inny... Mutacja... Go... Zmieniła.
- W lesie, gdy go uratowałam, oparłam go o pień drzewa. Myślałam że go straciłam, ale... Nagle jego rany zaczęły się regenerować. Bardzo szybko regenerować. Gdy wstał, złapał mnie za kark i zaczął dusić... Bałam się go...
- Spojrzał się na mnie, ja na niego. Widziałam w jego oczach Dżeremiego, choć wiem że to już jest inny człowiek.
- Człowiek... Ta... To jest potwór.
- Gdyby czegoś nie wyczuł, zabiłby mnie.
- Rzucił mnie jak jakąś zużytą rzecz na drzewo i... straciłam przytomność.
- Nie chcę tracić brata. Chcę znów spotkać się ze starym Dżeremim...
- Jeśli dałoby się znaleźć antidotum, które sprawi że Dżeremi stanie się normalnym człowiekiem, to...
- Sama nie wiem... Chyba muszę się pogodzić z utratą brata...
Renekton zastanowił się.
- Nie wiem czy na odzyskanie go nie jest za późno. Ale znam taką osobę która mogła by coś wymyslec. Zamierzałem się z nią skontaktować wcześniej ale Belai mi przeszkodził ..
- Jestem Tris - wyciągnęła rękę na przywitanie i uśmiechnęła się uroczo.
- A Ty? - spytała.
- Bill, chociaż teraz raczej wielki krokodyl - rzekł Renekton podając rękę