Samochód Tristana przestał jechać, skończyło mu się paliwo.
- Szlag, nie ma tu nigdzie stacji.. - mówił sam do siebie
Tristan znajdował się po środku drogi w lesie, pozostało mu jedynie iść..
Leo wstał, zobaczył że Rose nie śpi, poszedł z nią porozmawiać czy dowiedziała się czegoś więcej na temat tej całej apokalipsy
- Hej Rose, dowiedziałaś się czegoś na temat tej apokalipsy?
- Ludziom brakuje zapasów, napadają na innych, a zombie jest coraz więcej. W dodatku w tej okolicy krąży coraz więcej szwędaczy musimy stąd uciekać jak najszybciej
Leo się trochę przejął wieściami od Rose oraz wczorajszym zdarzeniem z Aurrorą postanowił z nią pogadać
- Aurorro chciałem cię przeprosić za wczorajsze zdarzenie, nie wiem w co we mnie wstąpiło. Poza tym musimy stąd jak najszybciej uciekać w góry, ponieważ w okolicy jest coraz więcej Zombie
Travis znalazł się przed tajemniczym domem znajdującym się w górach. Z zewnątrz wydawał się stabilny. Travis wyciągnął nóż i wszedł do środka. Nikogo nie było, ani ludzi, ani szwendaczy. Travis zamknął drzwi, zabarykadowal okna deskami. Chłopak zauważył piec.
-Hmmm może jeszcze działa... - Rzekł Travis
Wrzucił kilka desek, rozpałkę i zaczął ogrzewać budynek.
Na biurku zauważył zdjęcie. Na którym znajdował się starszy mężczyzna i jakaś piękna dziewczyna ( Aurrora).
Travis do siebie w myślach : ciekawe co się z nimi stało.
Nastała godzina 8, godzina zbiórki u doktora, stawili się wszyscy.
- „Słuchajcie, sytuacja jest trudna większość baz wojskowych i laboratorium upadło, prawdopodobnie jesteśmy jedyną działającą jednostką w okolicy, prądu wystarczy nam jeszcze na pięć dni” - Powiedział Doktor Cole
- „Musimy znaleźć generator prądu” - Powiedział przerażony Leon
- „To na nic... Jeden generator prądu nie zasili całej bazy wojskowej, potrzeba minimum dziesięciu a nigdzie w okolicy tylu nie znajdziesz, za pięć dni wyruszycie do Waszyngtonu tam jest ostatnia działająca baza wojskowa”
Naukowiec oddalił się
———————————————————
Rosita biegła lasem, wiedziała że Abraham i Eugene nie żyją. Kiedy zorientowała się że szwendaczy za nią nie ma ustała w lesie i rozpaliła ognisko. Myślała o swoich dalszych krokach...
Travis siedział sobie wygodnie w bujanym fotelu. Czuł pierwszy raz odkąd zaczęła się apokalipsa, że jest bezpieczny. Na biurku leżały papierosy. Travis rzekł : no cóż jest apokalipsa zombie, trzeba korzystać z życia póki jeszcze je mam. Travis wziął papierosa, podpalił i wciągnął do siebie. Zakrztusil się.. - O fuj... Travis wyrzucił papierosa. Wziął sobie kawałek drewna i zaczął rzeźbić coś swoim nożykiem.
- Dobrze.. pozbierajmy wszystkie rzeczy i ruszajmy w dalszą drogę..
Leo juz mial odejsc gdy Aurrora go zatrzymala.
- Jesli chodzi.. o to co zaszlo.. to nie ty jestes winien tylko ja.. nie powinnam.. moglam cos zrobic ale.. nie zrobilam tego.. wybacz - rzekła odchodząc aby pozbierać wszystkie swoje rzeczy.
========================================
Tymczasem Renekton zdążył sie posilić. Nie wiedzial jednak co robic dalej. Udac sie za tym stworzeniem.. a moze kogos kto moglby w stanie mu pomoc.. Popatrzyl ponownie na kartke ktora caly czas trzymal przy sobie. Musi odzyskac to co stracil.. ale kto mogłby mu pomoc.. Moze ta dziewczyna? .. ta ktora byla w miescie.. musial ja odnalesc... jesli jeszcze zyje..
Belai znalazł się 500 metrów od laboratorium w którym znajdowała się Tris, Casper i inni. Uniósł pysk w górę i znów zaczął wąchać. Oczy zrobiły mu się czarne:
- Ludzie... Mięso...
- Siostra... - zaczął biec dalej do laboratorium...
=======
znów z/w
„Słyszycie to? Ktoś dobija się do laboratorium” - Powiedział Leon
„Broń do ręki przyszykujcie się” - Powiedział Casper
Renekton ruszyl biegiem przez las. Po chwili uslyszal jęki. To byla horda zombie. zmierzala w kierunku gór na pólnoc. Renekton nie rozumial jakim cudem horda znajduje sie juz u podnóży gór. Co sklanialo ich do przejscia przez taki trudny teren? Renekton po chwili wyczul znajomy zapach.. a wiec ona zyje.. jeszcze.. Renekton rzucil sie biegiem aby wyprzedzić hordę. Wskoczyl na półkę skalną wbijając w nia mocno swoje pazury. Rozpocząl wspinaczkę.
- Jeszcze nie jest za późno.. ale musze sie pospieszyc - myslal wspinajac sie coraz wyzej
Leo pozbierał wszystkie swoje oraz Rose rzeczy, zatankował paliwo i wyruszyli w dalszą drogę szukająć gór/schronienia.
Po paru godzinach podróżowań znaleźli domek na wzgórzu, Leo wyciągnął strzelbę i wraz z całą ekipą weszli do domku, zobaczyli tam Travisa z nożem w ręku
Odłóż ten nóż! - krzyknął Leo