Levi splunął krwią;
- Mnie się pytasz kim ja jestem? Chyba nie widziałeś swojego odbicia w lustrze...
Nagle dwa haczyki wbiły się w ręce Belaia powodując ogromny ból. Chwilę potem trzeci wbił mu się w nogę. Nim spojrzał w górę, skoczyły na niego trzy tajemnicze osoby w zielonych płaszczach, powalając go na ziemię. Levi szybko podbiegł i przysunął ostrze do jego szyi:
- Nie ruszaj się a nic się nie stanie...
Belai spojrzał na krew spływającą po szyji mężczyzny. Oczy zrobiły mu się czarne. Chciał zabić tajemniczą postać, ale zdołał się opanować:
- Kim ty jesteś...
- Nie wiem dlaczego miałbym dzielić się z tobą moją tożsamością. Mogę Ci powiedzieć tyle że naszym zadaniem jest Ciebie pojmać, gdyż stanowisz zagrożenie. Dowiesz się wszystkiego na miejscu, Hanji, zastrzyk!
- Tak jest! - Odpowiedziała kobieta w kucyku i wstrzyknęła Belaiowi substancję usypiającą.
- Musimy go przetransportować do jednostki głównej, tak cicho jak to tylko możliwe. Starajcie się unikać Zombie
- Tak jest!
Po wyeliminowaniu zombie w barze grupka ocalałych postanowiła poszukać jedzenia
„W tym barze nic nie ma musimy iść dalej” -Powiedział Casper
Imię: Pete Nicholson
Wiek: 19
Charakter: Za życia był on niecierpliwy, ambitny, żyjący dla własnej wygody. Teraz natomiast ma charakter zmienny: wszystko przecież zależy od wirusa, który pochłania jego ciało.
Krótki opis wyglądu: Zamieszczę poniżej zdjęcia.
Krótki opis postaci: Pete urodził się w Los Angeles. Miał spokojnie, wygodne życie: jego rodzina prowadziła kasyno, a on sam obracał się w znaczących w całych Stanach Zjednoczonych kręgach. Zagrał w kilku filmach, w tym paru o zombie (jak na ironię). W wolnym czasie spał, oddawał się ryzykownym zabawą (np. urbex, alkoholizowanko, dragi, handel na czarnym rynku itp.) bądź po prostu dilował narkotykami.
Gdy apokalipsa się zaczęła dał się w przypływie smutku spowodowanego śmiercią jego dziewczyny ugryźć jednemu z zombie, co spowodowało zakażenie wirusem, a wkrótce przemianę w zombie. W chwili, gdy akcja RolePlay się dzieje, Pete jest zombiakiem od kilku dni.
Po jakiej stronie jest postać: Można powiedzieć, że neutralny? Zły? Trudno mi sklasyfikować zombie.
Słabości: Strzał w głowę, zdjęcia rodzinnego Los Angeles, które przypominają mu o dawnym życiu.
Umiejętności (od 0 do 10): 7
Odwaga (od 0 do 10): Nie no, ewidentnie 10, bowiem kieruje nim często instynkt.
Ocena OP postaci (od 0 do 5): 3
Oto on za życia (ten bez czapki)
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/image...N5V2QVjBvh
- W zasadzie czemu nie, - rzekla Aurrora - nie pozostalo mi nic innego, ciesze sie widzac innych ludzi a nie ciagle tylko zombie i mutanty.
Sama mialam zamiar uciekac a wplatalam sie w tą sytuacje... Milo was poznac tak w ogole. - powiedziala z usmiechem.
====================================
Renekton szedl dalej. Byl poirytowany calą sytuacja z Leo i Aurrorą. Wiedzial ze musi sie skupic na swoim zadaniu. Zmierzal w kierunku najwiekszego laboratorium w miescie gdzie tam.. byly jego ostatnie wspomnienia. Nadal nie byl w stanie zrozumiec jak pojawily sie zombie jednak mial pewne przypuszczenia ze to z tego samego laboratorium. Bardzo zalowal ze nie moze sie komunikowac z innymi osobami. Ale bycie potworem ma swoje plusy.. Jest szybszy.. silniejszy..
Tak sie zamyslajac doszedl do rynku miasta gdzie roilo sie od zombie. Te gdy tylko go zobaczyly zaczely biec w jego kierunku.
Renekton zasyczal a nastepnie zaryczal donosnie i rzucil sie na horde zombie.
Beil zaczął ryczeć i szarpać się. Uwolnił się z uchwytu. Odrzucił przeciwników i zaczął uciekać. Lek usypiający zaczął działać i po kilku metrach mutant upadł.
- Odnajdę cię...
- I...
- Za...biję... - zasnął.
Tris rozejrzała się jeszcze chwilę po sklepie i niestety nic nie znalazła.
- Ehh... Masz rację, tu nic nie ma. - wyszła z budynku.
- Casper... Co z moim bratem?
- Jeśli on nie żyje... - posmutniała.
Oddział zwiadowców bardzo dokładnie związał ręce oraz nogi Belaia łańcuchami:
- Kapitanie, ta bestia trochę waży, będziemy ją musieli transportować po ziemi - stwierdziła Hanji
- Dobrze więc, przygotujcie wóz, wyruszamy najszybciej jak to tylko możliwe, i pamiętaj, masz co dwie godziny dawać mu zastrzyk
- Tak jest
Po krótkich przygotowaniach zwiadowcy wyruszyli w stronę swojej siedziby
- Musi pan liczyć na to że możemy natrafić na stado Zombie
- Spokojnie, to nie Zombie są naszym głównym zmartwieniem, lecz jego kolega
- Chodzi panu o tego aligatora?
- Tak, miejcie się na baczności
Renekton szybko rozprawil sie z zombie. Laboratorium bylo niedaleko. Wokol nie bylo żywego ducha...
Gdy dotarl do laboratorium szybko zniszczyl sciane i wszedl do srodka. Probowal znalesc jakies informacje na swoj temat.
- W zasadzie czemu nie, - rzekla Aurrora - nie pozostalo mi nic innego, ciesze sie widzac innych ludzi a nie ciagle tylko zombie i mutanty.
- Dobrze, a zatem proponuję odwiedzić kilka sklepów, uzupełnić zapasy i wybrać się gdzieś w góry, tam będzie zdecydowanie łatwiej się bronić, co wy na to? - Odparł Leo