- Dobrze.. - rzekła Aurrora, nadal probujac skontaktowac się z wujkiem
====================
Renekton zobaczyl Leo. Pomimo ze nie przepadal za nim nie atakowal. Tylko patrzyl sie na niego. Stal na czterech łapach.
Belai był już daleko od laboratorium. Znów poczuł charakterystyczny zapach... Zaczął biec po tropie Renektona.
Zaciekawiony Travis Podeszedl do Aurory i powiedział
- Em.. Co ty robisz?
- Chciałbym ci podziękować za zabicie tych zombie oraz przeprosić, że pomimo uratowania Aurorry strzeliłem do ciebie, ale jak już jesteśmy w 4 oczy to zadam ci parę pytań, kim jesteś i dlaczego nas znowu ratujesz?
Rosita będąc w domku czuła się bezpiecznie zabiła okna deskami w garażu znalazła kolczasty drut który rozłożyła wokół domu, znalazła też zapas pożywienia i wody na miesiąc.
Aurrora popatrzyla na Travisa.
- Probuje uruchomic tu urzadzenie - rzekła.
Naciskala jeszcze pare przyciskow gdy ekran sie wlaczyl.
- Udalo sie.. dziala..- rzekła zaskoczona.
=========================
Renekton podszedl do Leo,Probowal cos powiedziec ale z jego ust wydobywaly sie jedynie warki i syczenie. Wyciagnal wiec kartke ktora mial przy sobie i podal ja Leo.
- Na twoim miejscu uciekalbym z tego miejsca... Zaraz tu będą tysiące szwendaczy.. Trzeba uciekać w stronę Kanady.
- A wiec zabierz Rose i idzicie za Leo, ja was dogonie, nie wyjde stad poki nie skontaktuje sie z wujkiem. - rzekła Aurrora
- Ja mam iść z tym typem? Nie ma mowy... Zostanę tu z tobą i poczekam, aż skończysz..
Leo spojrzał na kartkę
- Oh, współczuję ci bardzo, ale jeżeli już mnie rozumiesz podnieś jedną rękę na tak, obie ręce na nie, Czy twoja mutacja ma coś wspólnego z całą tą epidemią?