Ant-man strzelił z pistoletu na oślep. Trafił w ukrytą Harley. Ta padła martwa.
- Co ty zrobiłeś? Zabiję cię! Zabiję! ZABIJĘ!!! - Joker wyjął swoje dwa pistolety i zaczął strzelać w Ant-Mena. Potem znowu poraził go prądem swoją rękawicą, następnie Ant-Mena złapały dwa Mimy i zaczęły kopać.
Ant-man ostatkiem sił pomniejszył się. Wycieńczony wyskoczył z helikoptera.
- To on jest taki mały! Hahahahaha - Joker wyrzucił bombę w kierunku, w którym Ant-Men wyleciał z Helikoptera.
Scott powiększył się. Starał się zająć jak największą powierzchnię (wolniej spadał). Zauważył bombę. Wycieńczony odepchnął ją. Ta wybuchła. Ant-man dalej spadał.
- Strzelać do niego! STRZELAĆ! - Krzyczał Joker
Mimy zaczęły strzelać z pistoletów do Ant-Mena. Jeden rzucił w niego nadajnik, który przyczepił się do jego pleców.
Ant-man wylądował w kupie siana. Otrzepał się. Był na jakiejś farmie. Obok przejeżdzał autobus. Nadajnik odczepił się i przyczepił do pojazdu. Scott doszedł do budynku. Joker nie widział go. Był za wysoko. Ant-man upadł z powodu wyczerpania i obrażeń.
Soundwave wyciągnął macki które złapały Wdowę.
Następnie wsadził ją do klatki.
-Zaraz wracam! - krzyknęła staruszka do starszego pana w kuchni.
Otworzyła drzwi. Przed nią na schodach leżał nieprzytomny Scott.
-John! John!
-Co się stało?
-Chodź tu!
Staruszek podszedł do drzwi.
-To bohater! Jeden z ostatnich sprawiedliwych!
Starsi państwo wciągnęli Ant-mana do środka.
*Kilka godzin później*
Scott obudził się. Rozejrzał się wokół. Znajdował się w pomieszczeniu urządzonym w "babcinym" stylu.
![[Obrazek: image.php?dm=8HL3]](http://mineserwer.pl/uploadzdjec/image.php?dm=8HL3)
Ant-man zacisnął dłoń na pistolecie.
-Gdzie jestem?
-Jesteś na farmie Johna McHufflaya.
Scott rozluźnił uścisk.
-Nie wydacie mnie?
-Komu? Temu pseudo-prezydentowi? Gardzę takimi.. - uśmiechnęła się staruszka.
- Harley! Harley! Zabił ją! - Krzyczał Joker.
Helikopter Jokera doleciał do jego rezydencji.