(23-February-2016 21:52:38)PSmith15 napisał(a): [ -> ] (23-February-2016 21:04:28)ironhide napisał(a): [ -> ]Halo wypowiedz się ktoś bo wątek znowu trafi na zamknięcie z powodu braku zainteresowań...
Iron, nie panikujesz nieco? Kilka godzin nie spowoduje zamknięcia
Szczególnie, że w godzinach szkolnych mało osób pisze.
niezbyt. Dobra olać to
-Emmm... No boo... Raz poszłam na górę śmierci czu jak to się tam zwie no i od tamtego czasu gdy użyję za dużo mocy to emm... Jakby Ci to powiedzieć... Staje się zła na krótki okres czasu... I wtedy mam mocny ból głowy i nie wiem co robię... Pierwszy raz był taki że obudziłam się i zobaczyłam przed sobą spalony las... Wiedziałam że coś się ze mną dzieje... Zawsze wtedy mówię wszystkim by odeszli bo boję się że coś im zrobię... Ale są tego zalety. Mam nowe moce...
Zaciekawilo Ancorona to, co mówiła Tauriel. Rozumiał jednak, że to o czym mówi nie jest całkiem bezpieczne.
- Dobrze... dobrze.. musimy się z tąd jakoś wydostać . Co jak co, ale nie mam zamiaru czekać aż wroci jeden z tych dwóch.
Ancoron podniósł z ziemi stary, drewniany kij. Schował powrotem swój miecz i zaczął podpierać się właśnie tym kijem.
Tauriel przebiło jakieś czarne ostrze:
- Niespodzianka!!! Jest to Gniew Stwórcy, miecz, wykuty z tego, czego tak bardzo poszukiwałem i ostrze, które przebiło serce Stonosa, boga, którego zabił Beliar. Co za zbieg okoliczności... Miałem go użyć na Beliarze, a użyłem na tobie. To ostrze nie dość, że rani, to jeszcze wysysa resztki życia przeciwnika. Śmierć raczej jest nieunikniona w tym wypadku. Pora się pożegnać Tauriel.
W tym czasie wyjął Stonnos miecz z Tauriel i spojrzał na Ancorna.
Tauriel ucieszyła się że w końcu ma kogoś kogo zna i mu ufa. Lecz nagle poczuła mocny ból. To było czarne ostrze... Tauriel krzyknęła i padła. Nagle ktoś jej przemówił w myślach
- Użyj mocy i stań się zła na kilka godzin wtedy przeżyjesz. Po to właśnie dałem Ci to...- Tauriel postanowiła to zrobić spojrzała na Ancoron'a i powiedziała
-Uciekaj- wtedy właśnie użyła najsilniejszej mocy i przywołała smoki. Potem usłyszała ryk smoków i zemdlała...
- Przed śmiercią nie uciekniesz Tauriel, wiesz dobrze, że mnie nie da się pokonać.
Stonnos zaczął wyrywać głazy z ziemi i rzucać nimi w smoki. Działo się tak, dopóki wszystkie nadlatujące smoki nie padły na ziemię i nie zdechły. Po tym Stonnos spojrzał na Tauriel.
Ancoron oszołomiony biegiem wydarzeń, wystraszył się tym co stało się Tauriel. Gniew w nim był tak silny, że jego oczy niemal płonęły.... a właściwie to prawie dosłownie płonęły. Wyciągnął swoje ostrze, symbole na nim mieniły się dawnym blaskiem. Podszedł do Stonnosa i powiedział.
- Kim ty niby jesteś, że możesz decydować o kogoś życiu lub śmierci ???
Ancoron wymierzył miecz w Stonnosa i czekał nie niego ruch. Dzięki swojej złości cały jego ból tymczasowo zaprzestał.
Waterek uciekł i postanowił śledzić Stonnosa
- Jam jest Stonnos, jedyny opiekun skały i Pan opiekunów. My, 10 opiekunów, przewyższamy swą mocą samych bogów. Jesteśmy nieśmiertelni, ale można nas wygnać. Żeby nas wygnać, trzeba jakby nas "zabić" odpowiednim ostrzem, którego ty nie posiadasz!!!
W tym czasie, do miejsca akcji przyszło 3 opiekunów cienia, 3 ognia i 3 wody.
- No to jesteśmy w komplecie - rzekł Stonnos wyciągając Gniew Stwórcy i odtrącając miecz Ancorna.
Ancoron odsunął się kawałek, i złapał miecz w obie ręce.
- Nikt nie jest nieśmiertelny... wytłukę was wszystkich jeżeli to będzie potrzebne
Sam Ancoron nie do końca wiedział co się dzieje, bo cóż smokobójca mógł wiedzieć o wymienionych wcześniej przez Stonnosa ''magicznym'' ostrzu oraz o niejakich opiekunach.
Złość w nim była ogromna, widział Tauriel leżącą na ziemi, sam był gotów walczyć z tymi potworami do upadłego.
- Phee... Przysięgam zabije was wszystkich ! Na Ingerimm'a przygotujcie się na śmierć !
Postanowił zrobić ze Stonnosem to samo, co on z Tauriel. Płynnym ruchem uderzył wprost w brzuch Stonnosa....