Bestia ignorowała jednakże obrażenia od skał i odrzuciła Stonnosa prawie blisko lawy i zaczęła ziać ciemnymi promieniami, które powoli zawalały jaskinię.
Stonnos wkurzony użył skał jak wiertła by się wydostać na powierzchnię. Na zewnątrz zobaczył, że lawa zajęła już prawie połowę wyspy, ale też to, że lawa zaczyna wygasać.
Imię: Neko
Wiek: 16
Rasa: liszka
Wygląd: Włosy długie, rude, spięte w warkocz i brązowe oczy, piegi, Przerażająca, wysoka, szczupła dziewczyna. Ma cycki
Charakter; Psychopatka i sadystka, rygorystyczna egoistka, mistrzyni przetrwania. Dla znajomych normalna. Zawsze bardzo waleczna, co często kończy się dla niej źle.
Moce: włada ogniem i wodą. Umie się teleportować na male odległości. Świetnie włada toporami, siekierami, nożami, sztyletami, ale jest tez niezła w łucznictwie.
Słabości: jedzenie. No i szybko się męczy, mimo że dobrze ucieka. Oraz najważniejsze - walka wręcz. Bez noży ani niczego. Silniejsi od niej osobnicy są jej słabością, a jest ich dużo.
Ocena OP postaci (od 1 - 10): 8 bo tak
______________
80% opisu wzięte z poprzedniego rp, utożsamiłam się z moją postacią lelel
Neko podniosła głowę. Leżała na brzuchu. Zaczęła wypluwać piach z ust.
- Tfu, co ja tu robię? Tfu, ile spałam? Tfu - o mój Boże - zaniemówiła, kiedy spostrzegła niesamowitą florę i faunę otaczającą ją. Pierwsza próba wstania zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ jej noga była bardzo opuchnięta. - Oho, musiałam się je*nąć w jakiś kamień, jak mnie kosmici zrzucali - nerwowo zaśmiała się Neko. Poczołgała się do najbliższych krzaków i zaczęła się zastanawiać, co robić, jak żyć i czy na tej wyspie są jacyś inne stwory, a może nawet ludzie.
Tauriel usłyszała pisk w głowie i zemdlała (robiła się dobraaaa)
Waterek: Tauriel, obudź się
Avir szybko podbiegł do Waterka gdzie zobaczył nieprzytomną Tauriel.
- Odsuń się! Tauriel, budź się no już...
Tym sposobem Avir próbował ją obudzić.
-C... COOOO, o co chodzi?! Czemu ty, CO?! Zostawcie mnie! A w szczególności ty Avir...-I tak Tauriel już była dobra, i nie wiedziała o co chodzi więc wstała i poszła szukać ale zauważyła coś jakby próbowało uciekać z tej jaskini, zobaczyła połamane gałęzie i ślady więc za nimi poszła...
Nagle pod Fiery'm zapadła się ziemia. Ledwo zdążył uskoczyć. Z niewielkiej dziury wyskoczyli dobrze znani mu przeciwnicy. Mroczni. Na jego szczęście było ich tylko trzech. Na jego nieszczęście, mieli miecze.
- No dobra, zabawimy się.
W ułamku sekundy pierwszy z mrocznych padł od uderzenia prawej ręki, wykonanej z metalu pochodzącego z ich zbroi. Drugi zdążył go ranić w nogę, lecz szybko padł od "sztyletu", który w istocie kiedyś był mieczem, który ukradł podczas rozpoczęcia wojny. Trzeciego nie łatwo było zabić. Znał już sztuczki Fiery'ego. Obydwoje pokryli się krwią, aż w końcu stało się coś, dzięki czemu Fiery wygrał.
Miecz przeciwnika utknął pomiędzy płytami, łączącymi prawe przedramię z ramieniem. Jego zdziwienie nie trwało długo, padł nim się zorientował.
Wyłoniło się więcej przeciwników i półsmok zdecydował uciekać, odrzucając złamany oraz biorąc nowy miecz i biegnąc z powrotem do jaskini. Wolał już towarzystwo ludzi niż mrocznych.
(k. Nie ma to jak napisać długiego posta xd)