Łódka była pokryta wodorostami. Jeden z kadlubow miał zaczepiana na sobie czaszkę. Na dnie leżała ludzka kość. Wsiedli do niej po czym mocno odepchneli się od brzegu (koń został na brzegu). Plyneli trzy minuty, po czym doplyneli na drugi brzeg:
-Choc-Draco pomógł Ğunfigowi wstać.
Powedrowali dalej, skalistym korytarzem. Zobaczyli ogromną czaszkę olbrzyma:
-Haha, wejście na hasło, zastosowali potężną magię... Na szczęście podali mi je!
-Eredin, cały kontynent jest przeciwko tobie... Temeria, Nilfgaard... najważniejsze potęgi! Odejdź tera bo i tak zginie twoja armia
- Ja lepiej zatkam uszy, nie chce usłyszeć tajemnego hasła - rzekł Ğunfiğ i zatkał uszy!
Eredin zaczął się cofać z mieczem w dłoni.
- Khu**a, oni mnie wkur****ą. - mówił Morkvarg.
- Zabijmy ich! - Krzyczał Morkvarg
Smok zawarczal na dwóch kompanów
-nie radzę. - powiedział Pathriic - odejdzcie. Tej całej Ciri tu nie ma. A w walce nie macie szans
Draco zamknął oczy, skupił się, a jednocześnie rozluznil i wyszeptal:
-Hasa Sese Esesa Seszeeee...
Szczęka czaszki zaczęła się otwierać, az zrobił się olbrzymi otwór, za którym była kamienną sciana. Ta ściana z kolei zaczęła się dzielić, az powstało wejscie:
-Szybko, choć!
Weszli do środka i popedzili korytarzem, a drzwi się za nimi zamknęły. Po chwili dostrzegli światło, a w koncu jakiś pokój pełny ludzi bawiących się i pijacych piwa kremowe. Jeden z nich, groźnie uzbrojony, podszedł do nich usmiechniety:
-Draco! Ej! Chłopaki! Nasz Łowca Smoków się zjawił!
Wszyscy podbiegli:
-Oooo... Masz sojusznika, kim jestes młodzieńcze?
- Powiedz gdzie jest! - mówił cofający się Eredin. Morkvarg skoczył na jednego Wiedźmina.
- Jjjj jestem Ğunfiğ. Draco uratował mi życie - mówi Ğunfiğ
V, rzucił w Morkvarg'a sztyletem, ten spadł z Wiedźmina. Szybko podbiegł Vesemir(który jednak żyje) i pomógł trzymać upiornego wilkołaka...
- Twoim uszą nie jest dane usłyszeć, gdzie ona jest.
Eredin spojrzał na Morkvarga.
- Pomóż mi! Pomóż, khu**a!
- Widzę, że sam muszę znaleźć Ciri... - Eredin zaczął otwierać portal