Spyro stał dokładnie tam gdzie celowal czołg. Już mieli strzelać: trzy...dwa...jeden, Spyro tak się naj**** że się przewrócił, a pocisk trafił w drzewo, które obalilo się niedaleko Ignisa.
Po kilku godzinach Althair/Bruce wybił rebeliantów na Tatooine, na planetę przybyli żołnierze Najwyższego Porządku.... Jedynie Witcher się gdzieś schował...W myślach powtarzał:
- Robię to dla Ciebie...
--------------------------
Altahir wyruszł na ziemię zgładzić wybranych....
---------------------------
Dwie ostatnie bazy Rebeliantów były na księżycu i na Hooth...
Tak, ale was będę próbował zabić

Gdy Althair dotarł na ziemię dostrzegł czołg strzelający do jakichś ludzi, zniszczył go jednym pociskiem w zbiornik z paliwem...
Powoli podchodził do postaci..
(NIE wiecie, że zdradziłem)
Spyro wspiął się na jakiś pagorek, podczas gdy czolg zaczal strzelac w Ignisa.
Spyro chwycił się zwisajacej z drzewa liany i zamierzał skoczyć na czolg:
-Serce mum, a fsercu mooc, jestem jak młody ptook!
Spyro walnął ryjem w czolg.
Pomieszanie coś.
Czyli czolg związany ok
Zniszczony*
Danio, spóźniona reakcja...
--------------------------
Althair podszedł do owych ludzi(Ignis, Spyro)..