Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



 
Ocena wątku:
  • 5 Głosów - 4.2 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[RolePlay] Magic World V - The New Era
Autor Wiadomość
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1761
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus podparła ręką swoją głowę i spoglądała na swój kielich z wodą.. Przejechała palcem po jego zdobionej podstawce.. To co mówił Winchester kompletnie ją nie obchodziła.. Syknęła pod nosem wyraźnie poirytowana jego próbą flirtu.
- Tsss.... Kto pytał? - syknęła rzucając na niego kątem oka chłodne spojrzenie. Nie cierpiała takich natrętów... Miała juz wystarczające doświadczenia z Lorenzo który doprowadzał ją do szału.... Nie chciała mieć powtórki z rozrywki - Nie obchodzi mnie twoja biografia...
Po chwili wzięła łyka z kielicha i rzuciła spojrzenie już na Ibrahima który siedział naprzeciw niej.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz Ibrahimie... Obawiam się możesz oczekiwać ode mnie zbyt wiele... - powiedziała spokojnym tonem


Dowódca nie zareagował na krzyki Vanessy.. Jej ciało równiez nie wywarło na nim żadnej reakcji.. Podrzucił sobie jej zdobionym nożem w ręce.
- No proszę.... Czyżby cię strach obleciał? Ach...Słusznie... W końcu do twojego umysłu dotarło... Bodźce i nerwy zadziałały... Dobrze.... Bardzo dobrze!... A więc to oznacza, że zamierzasz w końcu mówić? - zapytał mrocznym tonem dowódca po czym pstryknął palcami a jego dwaj strażnicy natychmiast wyprowadzili kolejne potęzne ciosy w ciało związanej Vanessy.. Pierwszy wycelowany prosto w twarz.. drugi w brzuch a trzeci prosto w jej krocze... Każdy z ciosów osiłków był tak mocny że bez problemu mógłby obalić każdego człowieka.... Vanessa czuła ogromny ból z każdym uderzeniem.. Czułą ze na jej ciele pojawiają sie siniaki... Zakaszlała krwią...
Dowódca zmrużył oczy i podszedł krok bliżej.
- Czekam więc... Mów co wiesz... Wszystko.... Jeśli bedziesz grzeczna to moze pozwolę Ci żyć... - mówił poważnym tonem obracając dla zabawy nożem w dłoni.
Vanessa zaczeła rozumieć że nie ma do czynienia z jakimś zwykłym elfem... Ten dowódca był inny... Same jego spojrzenie wywoływało u niej jakiś dziwny lęk... Przełknęła ślinę...


Elfy rozglądały się jak w amoku... Kilkoro z nich wyciągnęło broń... Stali w bezruchu i nasłuchiwali... Panowała głucha cisza którą przerywało jedynie ciche jęki Zakiry...
- Coś nadchodzi.. - powiedział jeden z elfów
- Potwór morski? - zapytał inny jednak nie otrzymał od nikogo odpowiedzi..
Nagle od połnocy mgłę przeciął potężny cień... z ciemnosci wyłoniła się ogromna sylwetka... elfy zamarły ze strachu... Prosto w nich płynął wielki i potężny okręt i nie planował sie zatrzymać...
- JASNA CHOLERA! - krzyknął przerażony elf i natychmiast pobiegł najszybciej jak mógł do steru aby zmienić kurs jednak było już za późno..
Ogromny okręt wszedł w statek elfów jak niepowstrzymany lodołamacz. Uderzenie było tak potężne że statek został przebity na połowę... Wszystko zaczęło tonąć i popadać w drzazgi.. połowa elfów od uderzenia wyleciało za burtę, reszta przewróciła się i wiło po podłodze turlało sie po podłodze bowiem tonący statek zaczął sie przechylać.
Zakira również poczuła uderzenie nawet pomimo tego, że cały czas jej ciało trzymało łańcuchy... Niemalże wyrwało jej ręce i nogi... Ból od zaciskających sie łańcuchów pod wpływem zderzenia okrętów był nie do zniesienia... Ryknęła z bólu na całe gardło.. Jej krzyk był jednak zagłuszony przez cały huk, chaos i nawoływania elfów..
Nagle z potężnego okrętu zaczęły wystrzeliwać liny. Elfy domyślały sie co to znaczy
- ABORDAŻ! - krzyknął jeden z zołnierzy - Za broń!
Elfy nie były jednak kompletnie przygotowane na to co miało nastąpić za chwile... Na ich tonący statek, zjeżdżając po linach weszli w pełni uzbrojeni wojownicy... Nie byli to jednak ludzie Isabelli ani cesarscy wojownicy... byli to...
- NIEUMARLI! - krzyknął przerażony elf i natychmiast sie cofnął widząc upadłych.. Miecz wyleciał mu z ręki.. Nieumarli jednak zabuczeli mrocznie i rzucili sie bez słowa na przerażonych elfich bandytów.. Masakrowali ich jeden po drugim... Żaden z nich nie miał najmniejszej szansy...Głowy elfów latały na prawo i lewo.... Ci którzy wylecieli za burtę zostali powystrzelani jak kaczki... W końcu nie ostał sie nikt... poza związaną Zakirą.. Nieumarli przez ten cały czas kompletnie ją zignorowali, teraz jednak gdy przeszukali cały statek i nie znaleźli nic wartościowego podeszli do rozebranej i skatowanej wampirzycy..., Patrzyli na nią przez chwile w milczeniu po czym jeden z nich przeciął mieczem łańcuchy którą ją trzymały.. Zakira natychmiast upadła na ziemię kompletnie bezwładnie... Ten z nieumarłych który ją uwolnił, chwycił ją i zarzucił na plecy jak worek kartofli, po czym cała grupa wróciła na okręt macierzysty po linach...


Magister który całą noc zabawiał się z kelnerkami w barze, w końcu o samym świcie opuścił lokal lekko rozespany... Czuł że ma dosyc mocnego kaca... Wczoraj dosyć mocno popił i w końcu w pewnym momencie film mu sie już urwał... Nie pamiętał dokładnie kiedy... Dopiero po chwili przypomniał sobie że był wtedy razem ze Żniwiarzem i rozmawiali wspólnie o Szefowej i jej planach... Aktualnie nie miał zielonego pojęcia gdzie był jego znajomy łowca głów, ale spodziewał sie tego że ten nie bedzie na niego czekał całą noc... Wiedział ze musi sie ogarnąć i wrócić do bazy Szefowej... Był ciekaw co ta kobieta ma dziś mu do zaoferowania... na samą myśl wracał mu wigor...


Neloth zmarszczył brwi.. To co słyszał kompletnie mu sie nie podobało.
- Co to znaczy że na mnie czeka? - zapytał - Wiedział że przybędę do niego po pomoc?
- Tak... dokładnie tak... - odparł zwiadowca i uśmiechnął się szyderczo
Wojna skierował swoje spojrzenie na Nelotha i położył swoja masywną dłoń na jego ramieniu. Neloth natychmiast się wzdrygnął.
- Nie traćmy czasu Królu... Wsparcie nam jest pilnie potrzebne...Chyba nie zamierasz teraz zrezygnować... mam racje? - zapytał Wojna a jego oczy błysneły
- Hah... Oczywiście, że nie.... Idziemy... Oczywiście, że idziemy.... - rzekł nerwowym tonem Neloth przewracając oczami.
Lodowe Elfy opuściły swoją broń.
- Za mną proszę... Marny Królu... - powiedział zwiadowca i machnął ręką aby za nim szli - Trzymaj się ino blisko... Jeden niewłaściwy ruch a nim mrugniesz to będziesz mieć juz siedem strzał między żebrami... raczej chciałbyś tego uniknąć...
Neloth nie odpowiedział... Wziął głęboki oddech po czym ruszył za zwiadowcą który prowadził i jego i Wojnę do wnętrza osady...


Tłum zaczął się zastanawiać kim jest ten nowy lider o którym mówił Harold.. Logicznie rzecz ujmując wybór nie powinien być zbyt wielki... Niewiele istot mogłoby posiadać takie stanowisko... Niewiele na nie zasługiwało... Niewiele było wystarczająco potężne...
Harold odwrócił swój wzrok i kiwnął głową w stronę Entomy... Wyciągnął dłoń w jej stronę..
- Oto nasz nowy przywódca... Ten który sprawuje tu od teraz kontrolę... - powiedział donośnie Harold
W tym momencie oczy tłumu skierowały sie na istotę która wchodziła właśnie na scenę... Wszyscy byli w kompletnym szoku... Część myślała ze to jakiś żart... część jedynie kiwała głowami... a inni zaczęli plotkować i szeptać miedzy sobą..
Entoma stanęła na scenie ze złączonymi rękawami.. Podniosła lekko swoja głowa kierując swoje spojrzenie na tłum..
- Dziękuję za te wspaniałe przedstawienie.... - powiedziała donośnym tonem Entoma - Niezmiernie się cieszę widząc tak wiele twarzy przybyłych z tej okazji...Tak wiele istot kierujących się swoją ciekawością i zainteresowaniem... Pozwólcie ze się przedstawię, gdyż jestem przekonana że nie wszyscy mogą mnie znać... Na imię mi Entoma i od teraz będę zarządzać Zakonem jak i tutejszymi terenami... Miło mi was wszystkich poznać...
W ty momencie wykonała lekko ukłon w stronę widowni
- Mam ogromną nadzieję, że nasza współpracować będzie niezwykle owocna... - dodała uroczym tonem - Gwarantuje bowiem że jeśli obejdzie się bez żadnych problemów i niejasności to wszyscy będą szczęśliwi... I nikomu nic sie nie stanie...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-December-2025 23:24:08 przez Ravcore.)
10-December-2025 22:47:06
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1762
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Sam Ibrahim zapatrzył się w oczy rudowłosej... aż go zahipnotyzowały...
- Woow.. Lupus.. złoty blask twych oczu.. - przemówił wolno będąc zachwyconym.. pokręcił lekko szybko głową..
- Wybacz, Lupus... zapomniałem się.. - rzekł Ibrahim będąc samemu zdziwionym..
- Mówię o... Twoich umiejętnościach... bojowych.. Droga Lupus.. - przemówił Ibrahim nie odrywając od rudowłosej wzroku - Twe umiejętności w walce... - rzekł i uśmiechnął się



Vanessa była bita.. rozebrali ją.. bolało ją coraz mocniej.. łzy pociekły jej z oczu.. ośmielili się nawet zaatakować ją w miejsce intymne... bydlaki.. syknęła i jęknęła mocno z bólu..
- Ałaaa.. ał... to coraz mocniej boli.. - powiedziała lekko posmutniałym i nieco łamiącym się tonem... brzuch i twarz mocno ją bolały...
- Flota.. jedna część naszej floty.. płynie na was również od drugiej strony.. oprócz tej z której moja kompania płynęła.. - syknęła szybko Vanessa chcąc zaznać nieco ulgi, mocno ją bowiem bolało
Vanessa była przed nimi nago, cały czas ją bili.. czuła się coraz gorzej i słabiej psychicznie.. zaczęła odczuwać mocniejszy lęk.. uległość chciała się przebić.. chciała jednak być twarda... w tej chwili uniosła swój wzrok na dowódcę..
- Kim ty.. kim jesteś.. - przemówiła syczącym tonem - I co takiego chcesz wiedzieć... jakie masz pytania.. - jęknęła
Kaszlnęła lekko..
- Prosze.. nie dotykajcie mnie.. - jęknęła będąc przed nimi nago..




Zakira tylko raz po raz mogła lekko uchylić powieki . Czuła ze jest gdzieś niesiona.. nie wiedziała gdzie i przez kogo i co się dzieje.. czuła ból. została bowiem brutalnie zgwałcona... przez tych brutali i oprawców... czuła się naprawdę okropnie.. wykorzystali ją...
Zakira nie wiedziała co się teraz dzieje.. czyżby te męki trwały tak długo że już dopłynęli? Ze już niosą ją do tego nędzne elfiego króla o którym gadali? Którego ma niby być niewolnicą? Poczuła obrzydzenie jak tylko o tym pomyślała.. obrzydliwy słaby nędzny elficki król będzie jej używał tak jak tamci? Zemdliło ją lekko jednak się powstrzymywała.. jej umysł zalały myśli.. okrutne.. cały czas miała przed oczami i w głowie gwałt.. ich szyderstwa dudniły jej w głowie.. to jak ją poniżyli.. używali jej ciała, tak bardzo ich rozpaliła.. jęknęła mocno...



Tłum był zaszokowany.. podzielony.. kompletnie zwariowany...
- KUR*A! GDZIE SISYPHUS? GDZIE STOPCZYK? - ryknął jeden z chłopów
- WY! Dajcie nam tu Stopczyka! - zawył jeden pijak - Dzięki niemu zawsze mogłem dupczyć... był hojnym chłopem.. - ryczał obleśny pijaczyna
- A ja pić! Mogłem zawsze zażłopać swoją mordę! Dzięki Stopczykowi! - ryczał wieśniak
- Ta! Ten się nadawał na lidera, kur*a! - napluł jeden z masywnych bydlaków...
Zaraz na nich naskoczył inny...
- Mor*a psy! Sisyphus to jedyny lider!!! - ryknął na całe gardło, uniósł grabie... stanął do pojedynku z jednym z pijaków... zaczęli okładać się po swoich pyskach pięściami, a kilku innych zaczęło huczeć i machać łapami.. kibicować swym kompanom..
- KUR*O!!! SISYPHUS NIGDY NIE DAŁ MI DUPCZENIA ANI PICIA, PSIE!!!!!! - ryczał obleśny pijaczyna będący fanatykiem Stopczyka...
- MOR*A GNIDO!!!! ZAMORDUJĘ CIĘ!!!! SISYPHUS TO JEDYNY LIDER, JEST NAJPOTĘŻNIEJSZĄ ISTOTĄ JAKĄ ZNAM! - RYCZAŁ okrutny fanatyk Sisyphus... napierd*ali się po pyskach okrutnie... krew bryzgała...
Z bara natomiast wskoczył na nich trzeci i starał się rozdzielić..
- Nie.. Galthran powinien.. zawsze był najbardziej mądry.. z nich wszystkich.. najdostojniejszy i najbardziej rozważny i najsilniejszy.. - przemawiał mężczyzna trzymając tamtych za szmaty.. zerknął kątem oka na Galthrana chcąc mu się przylizać...
- Mor*a, kur*ie syny!!!!! JA JESTEM ZA KOMENDANTAMI! TO ONI POWINNI WŁADAĆ!!!!!!!!! - ryknął inny
- MOR*A, PARSZYWE KUNDLE!!!!! JA*A!!!!! CISZA GNIDY!!!!! JEDYNĄ NASZĄ WŁADCZYNIĄ POWINNA BYĆ CALLISTO! JEST NAJSILNIEJSZA Z NICH WSZYSTKICH, JEST KOBIETĄ SISYPHUSA... OD OGROMU LAT... TO ONA POWINNA MIEĆ WSZYSTKO! - wrzasnął z kolei inny...
Tłum był podzielony..

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-December-2025 03:04:29 przez DevilxShadow.)
12-December-2025 03:00:25
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1763
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Neloth idąc za zwiadowcą rozglądał się przy okazji po osadzie Lodowych Elfów... Nigdy nie miał okazji zobaczyć jej na własne oczy... W jego uznaniu była dosyć prymitywna... Ich domy wyglądały jak biedne lepianki... Zbudowane z innych materiałów niż normalne mieszkania... Dachy były zasypane śniegiem a z kominów wylatywały niewielkie szare dymy... Co jakiś czas w oknach ukazywały się sylwetki elfów które obserwowały idącego Nelotha i Wojnę.. Ich spojrzenia jednak nie były przepełnione radością z powodu przybyciu gości... Były raczej pełne zawiści i niechęci... Nienawiść miedzy rasą Mrocznych Elfów i Lodowych Elfów była niezwykle głęboka i pojednanie się tych dwóch gatunków było teraz praktycznie już nie możliwe...
Nic jednak nie wydarzyło się bez powodu... Gdyby Neloth nie podjął pewnych decyzji przez które Lodowe Elfy zostały wygnane z terenów przez swój inny kolor skóry i ogólną odmienność względem rdzennych mieszkańców prawdopodobnie nie byłoby żadnego tematu... Teraz jednak gdy został zmuszony aby stanąć przed nimi i prosić o pomoc... Coż... Była to dla niego niezwykle niezręczna sytuacja... W szczególności że przez lata kształtował na terenie Królestwa pogląd o tym że Mroczne Elfy były tą pierwszą, znakomitą, wyższa i najlepszą rasą a wszystkie inny były jakimiś nieczystymi wariantami..
Biologicznie jednak sytuacja ta wyglądała zgoła inaczej... Lodowe Elfy były dużo bardziej zdolne bojowe niż choćby Mroczne Elfy... Ich szybkość i siła przekraczały wszelkie granice uznawane przez Nelotha za realne.... Król elfów widział w nich narastające zagrożenie więc usunął na margines społeczny... Lodowe Elfy zostały więc zmuszone aby stworzyć swoją własną osadę na dalekiej północy... właśniej w tym miejscu... Z dala od Mrocznych Elfów...
Ich liczebność była tez bliżej nie określona... Przejmowało się że było ich około 200.. Lodowe elfy stopniowo mknęły ku wymarciu ze względu na to, że zdecydowanie częściej na świat przychodził osobnik płci męskiej niż żeńskiej... W samej osadzie było jedynie parędziesiąt kobiet... Każda z nich była wiec niezwykle wartościowa i mężczyźni często toczyli o nie boje...
Na czele zaś całej osady stał wódz... Przywódca, który zarządzał żołnierzami i posiadał do swojej dyspozycji przynajmniej dwie kobiety... On stał na szczycie, on wydawał polecenia i decydował o losie wszystkich pozostałych... mówiąc wprost - posiadał autorytet... Był jak król, ale bez korony i tytułu...
Takim wodzem wśród Lodowych elfów był elf imieniem Baruka... Został on wybrany juz jakiś czas temu, gdyż poprzedni lider zrzekł się stanowiska ze względu na swój kiepski stan zdrowia...
Postać Baruki była dobrze znana wśród generałów i dowódców Mrocznych Elfów... Wielu z nich określało go mianem "Demona Lasu"... Wielokrotnie bowiem napadł on ze swoimi ludźmi na oddziały zaopatrzeniowe i zwiadowcze Mrocznych Elfów i masakrował je nie zostawiając nikogo przy życiu... Każdy jego atak był w stu procentach skuteczny...
Neloth nigdy nie miał okazji spotkac się nim twarzą w twarz ale z tego co słyszał od swoich ludzi to Baruka przedstawiany był jako atletycznie zbudowany i umięśniony potwór... jego oczy błyszczały w mroku nocy a jego umiejetności w walce wręcz były na tak wysokim poziomie że nawet najwięksi mistrzowie bali się stawać z nim twarzą w twarz do walki na miecze... Oczywiscie były to tylko plotki w które sam oczywiście nie wierzył... Był pewny, że to bujda i nie możliwe by ktoś taki w ogóle istniał... Myślał ze to tylko zmyślone historie...

Zwiadowca zatrzymał sie nagle w miejscu i odwrócił się w stronę Nelotha i Wojny. Wskazał im ręką na niedużą chatkę znajdującą się po drugiej stronie. Wyglądała ona już dużo zacniej od pozostałych domów... W pobliżu było wiele wojowników... Kązfy z nich patrzył swoim przenikliwym spojrzeniem na Króla elfów, zupełnie tak jakby mieli się na niego zaraz rzucić i pozbawić głowy...
Zwiadowca z szyderczym uśmiechem widział strach w oczach Nelotha
- Nie bój się... - rzekł - Jesteś przecież wśród swoich.... Czyż nie?
Neloth słysząc to wziął głeboki oddech i pokiwał lekko głową... Absolutnie nie wierzył w to co zawiadowca mówił... Był przekonany że on sam nie wierzy w swojej słowa...
Neloth wcale nie chciał tego robić... Nie chciał wchodzić do tej chatki... Nie chciał rozmawiać z wodzem Lodowych Elfów i się przed nim płaszczyć aby ten udzielił mu swojego wsparcia w boju... To wszystko było dla niego strasznie krępujące i przerażające.. Lodowe Elfy patrzyły na niego jak hieny... Czuł jak jego serce zaczyna mocniej bić ze stresu i strachu..
- Może jednak to ty powinieneś tam iść... Hah... Myslę że ty byś go przekonał... Masz większe szanse... - mówił Neloth w stronę Wojny próbując się wykręcać..
- Królu... Nie testuj proszę mojej cierpliwości... - powiedział Wojna cicho tak aby zwiadowca nie usłyszał. - Idź tam i z nim porozmawiaj... Teraz za późno aby sie wycofać...
- W takim razie pójdziesz ze mną... - rzekł Neloth gniewnie - Nie zamierzam wchodzić sam w paszcze lwa...
Wojna mruknął pod nosem i popatrzył na chatę do której mieli się udać... Wyraźnie wyczuwał, że wewnątrz niej znajduje się ktoś potężny...


Magister dotarł tymczasem na teren ukrytej bazy Szefowej. Miał szczerą nadzieje że gdy spotka kobietę ona da mu jakąś kolejną robotę za która mógłby otrzymać kolejne grube pieniądze.... Być moze gdy posiądzie ich wystarczająco dużo to bedzie mógł w końcu ustabilizować sobie życie i wybudować swój własny dom gdzieś na wsi.. A przynajmniej takie były jego plany na zasłużoną emeryturę... W pomocą Szefowej mogły się jednak one ziścić dużo szybciej...
Podchodząc do wrót dostrzegł dwóch strażników którzy natychmiast widząc go zaczęli sie śmiać.
- Prosze.. proszę.. kogo mu tu mamy... ranny ptaszek się pojawił... - rzekł strażnik - Upojna noc była co?
Magister słysząc jego słowa stanął przed nim i poprawił swoje okularki na nosie. Faktem było że był skacowany i waliło od niego alkoholem ale z pewnością nie był głupi..
- Ach zazdrość.... Kipi ona od was aż gołym okiem widać....
- Co? O czym ty gadasz... Niby czego miałbym Ci zazdrościć? - zapytał zdziwiony strażnik
Magister uśmiechnął się pod nosem
- Istnieje wiele takich rzeczy... Zaczynając od twardej głowy do picia a kończąc na powodzeniu w życiu towarzyskim... W końcu jezeli dobrze pamiętam ty nadal jesteś prawiczkiem czyż nie? Całe dnie tylko stoisz na warcie pod drzwiami bez możliwości dalszego rozwoju... Smutne zycie... Powiem ci... Nie zazdroszczę...
Strażnik słysząc to syknał gniewnie pod nosem... Najchętniej to by się rzucił na Magistra i mu przyłożył, ale wiedział ze nie moze tego zrobić.
- Masz farta gnoju, że pracujesz dla Niej... Inaczej pogadalibyśmy w inny sposób...
- Och... Tez się cieszę... Szkoda czasu przecież na takie drobnostki... Jestem pacyfistą wiesz? - po tych słowach poklepał strażnika po ramieniu po czym wszedł do środka bazy.
Straznik odprowadził go wzrokiem cały poczerwieniały ze złosci. Tymczasem drugi strażnik śmiał sie pod nosem.
- Z czego rżysz? - syknął pierwszy strażnik widząc że ten sie śmieje.
- Prawiczek... hah.. - powtórzył i śmiał sie dalej.
- Stul jape! Masz tą samą robotę co ja ty idioto... - odparł
Drugi strażnik słysząc to przestał się natychmiast śmiać i nieco opuścił głowę... Najwidoczniej dopiero teraz zdał sobie sprawę na czym polega jego praca..


Lupus poprawiła ponownie swoje włosy po czym opuściła swój wzrok patrzac na talerz przed sobą.
- Umiejętnościach bojowych.... - powtórzyła - Hah... Naprawdę?
Rudowłosa pokręciła lekko głową wyraźnie rozbawiona słowami Ibrahima, po czym oparła się plecami o krzesło i skrzyżowała ręce.
- Próbujecie mnie wciągnąć w konflikt który sami zaczęliście? Sory ale nie jestem zainteresowana.... Macie wojska... macie wielką armię... Do czego niby ja jestem wam potrzebna?


Zakira nie miała pojęcia co sie dzieje... Nie miała pojęcia kto ją niesie i gdzie... Była wykończona zarówno fizycznie jak i psychicznie... Czułą ze traci świadomość..
Nieumarli weszli po linach z powrotem na wielki okręt...
Statek elfów zdołała już przez ten czas zatonąć... Nie było po nim już praktycznie sladu... Na wodzie utrzymywało sie jedynie parę pojedynczych belek..
Nieumarli idąc po pokładzie statku ruszyli w stronę kapitańskiej kajuty... Po chwili jednak zatrzymali się w miejscu, bowiem jak się okazało Dowódca sam im wyszedł na spotkanie... Wszyscy natychmiast pochylili przed nim głowy i pokłonili się..
- Sir... Zgodnie z twoim rozkazem abordaż został przeprowadzony skutecznie... Tak jak przypuszczałeś należał on do marynarki Elfiego królestwa...
- Argh....Co robił okręt Mrocznych Elfów na naszych wodach terytorialnych, bez mojej zgody? Kto dał im pozwolenie? Neloth nie przekazał mi żadnych informacji... - rzekł Dowódca zaciskając pięść ze wściekłości..
Nieumarli popatrzyli na siebie nawzajem. Poniekąd rozumieli gniew swojego wodza... Jeden z nich po chwili ciszy zabrał głos.
- Na pokładzie nie było żadnych kosztowności Mój Panie... Elfy nie posiadały przy sobie kompletnie nic... żadnego złota... uzbrojenia... żadnych wartościowych towarów...
- A więc to była jedynie strata czasu... - syknął Dowódca
- Nie do końca mój Panie... - rzekł nagle nieumarły wojownik - Na okręcie znaleźliśmy coś jeszcze... coś... innego..
- Co takiego? - zapytał dowódca i skrzyżował ręce
W tym momencie Nieumarli rozsunęli się robiąc przejście wojownikowi który transportował Zakirę na swoich plecach.. Nieumarły wolno wyszedł przed szereg i położył wampirzyce na ziemi pod jego stopami. Dowódca kompletnie zaskoczony spoglądał na leżącą przed nim, kompletnie nagą i wykończoną wampirzyce która cały czas miała kajdany na swoich dłoniach...
- Co... Co do cholery... - rzekł pod nosem Dowódca


- Naprawdę myślisz, że nie wiem o twojej śmiesznej drugiej flocie? Nie wiem w jakim ty świecie żyjesz kochanie... Druga flota juz dawno zostało zniszczona... w takim sam sposób jak ta którą dowodziłaś... - rzekł Dowódca
W tym momencie kiwnął głową a straznik po jego prawej stronie zadał kolejny potęzny cios prosto w brzuch Vanessy. Kobieta ponownie splunęła krwią..
- Musisz się bardziej postarać jeśli chcesz mnie przekonać o swojej użyteczności... Na razie kiepsko Ci idzie... - rzekł dowódca przejeżdżając swoim palcem po nożu... - Powiesz mi wszystko co wiesz... wszystko co przekazał Ci Wielki Wezyr i Cesarzowa... cały plan ataku na nasze Królestwo... Cały podział frontów oraz czas ich ataku... Powiesz mi wszystko...
W tej chwili podszedł do niej bliżej i przejechał jej dłonią po policzku. Przybliżył sie do jej ucha..
- No dalej... nie wstydź się.... - szepnął - Myślisz że mam cały dzień? Myślisz ze mam ochotę przekazywać informacje temu staremu idiocie który zasiada na naszym tronie? Neloth jest zwykłym idiotą i tchórzem... Mam gdzieś jego polecenia... On nie nadaje się na władcę... Zasiada na tronie tylko dlatego, że był wiernym przydupasem Mefista przez lata... po jego śmierci zajął jego miejsce wbrew woli starszyzny... Gdy tylko wrócę na miejsce.. wrócę na ląd... zbiorę wojska i obalę tego śmiecia... Bycie Najwyższym Admirałem jest teraz gówno warte... Władza jest w rękach króla... A więc go zniszczę... a potem także i wasze siły... Ty jednak nie dożyjesz tego momentu kotku...
W tym momencie odsunął się nieco od Vanessy i wbił jej noż prosto w prawe udo..
Vanessa krzyknęła z bólu.
- GADAJ CO WIESZ CESARSKA SZMATO! - ryknął gniewnie po czym wyciągnął nóż z jej uda i oblizał go swoim językiem... Krew polała się po podłodze... Kobieta płakała z bólu... Admirał był jednak nieugięty... Jego brutalność i bezwzględność była absolutnie bez granic... Dał znak ręką w stronę osiłka stojącego po jego lewej stronie.. Ten natychmiastowo uderzył Vanesse w twarz z piesci po raz kolejny..


Entoma stała na scenie i wsłuchiwała się w słowa wypowiadane przez tutejszych ludzi... Doskonale było widać jak bardzo całe społeczeństwo było podzielone i każdy miał zupełnie inne zdanie... Każdy widział za lidera zupełnie inną osobę... Bardzo szybko zorientowała się, że nikt nie bierze jej na poważnie...
Harold widząc jak ludzie zaczynają się kłócić i bić miedzy sobą westchnął pod nosem i pokręcił przecząco głową...
- Co wy wyprawiacie.... Jak wy sie zachowujecie... - zaczął mówić Harold i uderzył swoją drewnianą laską o podest - Normalnie jak zwierzęta a nie ludzie... Kim wy się staliście przez te wszystkie lata... Przynosicie jedynie wstyd...
W tym samym momencie jednak jego wypowiedź przerwał głośny śmiech Entomy.. Harold kompletnie zaskoczony skierował na nia swój wzrok... Wszyscy z tłumi również kompletnie zdzwieni ucichli.. Śmiech Entomy był coraz głośniejszy i nosił się echem... Niektórzy zaczęli odczuwać lekki strach.. Nie wiedzieli jednak dlaczego..
- Ach.... Ludzkie istoty.... - powiedziała po chwili przestając się śmiać Entoma a jej oczy błysnęły czerwonym blaskiem - Takie zabawne, małe i prymitywne organizmy... Wszystko wskazuje na to ze kompletnie nie zrozumieliście co przed chwilą powiedziałam... ale.. nic nie szkodzi... Chetnie wam wytłumacze jeszcze raz... TAK ABY KAŻDY NIE MIAŁ WĄTPLIWOŚCI....
W tym momencie podniosła swój rękaw...
- Stopczyk nie żyje... - powiedziała na głos
Wszyscy zwolennicy Stopczyka, w tym pijak który najgłośniej krzyczał mimowolnie stanęli na baczność... Żaden z nich nie mógł się ruszyć.. Ich oczy zrobiły się mętne... Po chwili zaczęły świecić czerwienią..
- Stopczyk... nie zyje... - powtórzył każdy z nich z osobna jak zahipnotyzowany
- ...Azalef równiez od dawna gryzie piach... - mówiła Entoma
- Azazlef gryzie piach... - powiedzieli zwolennicy Azazlefa
- Sisyphus nie jest już waszym liderem...
- Sisyphus nie jest... liderem - powtórzyli wielbiciele Sisyphusa
- ... a Callisto jest... nikim...
- Callisto jest nikim... - powtórzyli wielbiciele Callisto
Harold i Galthran patrzyli w szoku na to co uczyniła Entoma... Najzwyczajniej wlepiła w ich umysły wszystkie te informacje bez jakiejkolwiek potrzeby przekrzykiwania się z tłumem... Kontrola na ludzmi nie stanowiła dla niej żadnego problemu... Właśnie zmieniła ich wszystkich w swoje wierne marionetki...
- Od teraz ja sprawuję tu absolutną władzę... - mówiła dalej Entoma do tłumu uwalniając swoją magiczną aurę.. - Ktokolwiek bedzie nadal przeciwko temu protestował zostanie ZDEZINTEGROWANY...
Wszyscy zebrani natychmiast upadli na kolana... Zaczeli się przed Entomą kłaniać i błagac o wybaczenie... teraz gdy wlepiła w ich umysły swoje słowa oraz na własnej skórze odczuli jej przytłaczjąca aure magiczną nie zamierzali się więcej buntować...
- Pani Entomo... Najwspanialsza Pani... Przepraszamy.... Wybacz nam.. - mówił pijak który chwile temu przeklinał i chciał widzieć Stopczyka...
Entoma słysząc jego słowa zachichotała pod nosem. Jego żałosna mina pełna strachu i przerażenia bardzo ją rozbawiła...
- Wybaczam.... - odparła mrocznym tonem Entoma patrząc na niego z góry - Poznajcie moją łaskę... prymitywne ludzkie istoty...

Wygląd Entomy na scenie:
[Obrazek: 9d558f588e441d64f14225895b237f36.jpg]

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-December-2025 19:21:46 przez Ravcore.)
12-December-2025 18:41:14
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1764
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Ibrahim westchnął lekko.. pokiwał głową...
- Echh.. Lupus.. - rzekł szczerym tonem - Uwierz mi nie jestem głupi.. widziałem na własne oczy co potrafisz.. dlatego możesz być pewna mojego osobistego respektu i szacunku do Ciebie.. podziwiam twoje umiejętności, to naprawdę coś niespotykanego.. podziwiam Twoje moce tak samo jak moce Cesarzowej Isabelli.. wszak takie osobistości jak wy są unikatowe i bezkonkurencyjne.. - posłodził nieco pokojóweczce
- Nie jest ważne kto rozpoczął konflikt który buzował od dawna.. ważna jest idea... idea Isabelli... jedyna właściwa... również gdyby nie wyciągnęła pierwszej karty, jesteśmy pewni że zostalibyśmy zaatakowani przez elfy już za kilka miesięcy.. - rzekł spokojnie Ibrahim
- Niebawem nadchodzi moja pora aby wkroczyć do walki.. wykonać zamierzone cele i przybliżyć już tą wojnę do końca.. naprawić również bałagan jaki powstał.. - rzekł Ibrahim i zerknął jej w oczy - byłbym niesamowicie zaszczycony gdyby taka istota jak ty... wkroczyła ze mną do boju.. chociażby na krótki czas.. dla własnej uciechy.. zabawy.. sądzę że to po prostu lubisz.. a tutaj mogłabyś się.. wyszaleć.. dać upust emocjom.. jeśli jesteś teraz na coś poirytowana w tym świecie, mogłabyś się nieco rozładować... Lupus.. - przemawiał Ibrahim, jego oczy również błysnęły...
W tej chwili niespodziewanie chwycił jej dłoń... pocałował czubek jej dłoni..
- Nie naciskam.. niczego nie narzucam.. jedynie mówię jak bardzo cenię Ciebie jako istotę.. i osobiście proszę Cię o małe wsparcie.. - dopowiedział wiedząc jak dużą różnicę może zrobić rudowłosa swoją mocą...
- W aktualnym boju wziął udział nawet sam Zerratu... wyrżnął tysiące wrogów.. został jednak zaatakowany masowo.. odniósł rany i na razie zniknął z pola bitwy.. - wspomniał Ibrahim o Czarnym Wilku Isabelli.. nie wiedział czy Lupus ma z nim jakiekolwiek relacje, ale wspomniał...
- Mamy jeszcze kilka asów i planów.. potem natomiast.. potem wkroczy już sama Isabella.. to ona uderzy najmocniej.. to ona wykona główne elementy.. to ona zapewni ostateczne zwycięstwo na sam koniec.. - dodał kończąc



Zakira oddychała bardzo słabo.. kręciło jej się w głowie, mdliło ją.. raz po raz aż jeszcze pojękiwała z bólu, strachu i żalu.. nieumarli mogli usłyszeć jej lekkie ciche pojękiwania raz po raz.. trzęsła się z bólu...
Słyszała jakieś przebijające się przez szum w jej głowie głosy.. nie wiedziała co to.. kto to.. słyszała szmery... zdało jej się że jakby słyszała ton mowy nieumarłego.. to był jedyny promyczek nadziei... szybko jednak zgasł.. pomyślała sobie że to coś absolutnie niemożliwego.. że to tylko jej głowa już płata jej figle..
- Ałł, nnieee.. bbbłaggam.. nniee.. pproszzę... - jęknęła mimowolnie bardzo cichutko leżąc.. nie wiedziała co się dzieje, bała się że po prostu okrutne elfy nadal jej używają..



Vanessa czuła coraz bardziej mocny i ostry ból.. jej ciało aż pulsowało.. słyszała wszystko co gada elf.. widziała jak oblizuje nóż z jej krwi... czuła uderzenia w twarz, brzuch, okropny ból w udzie... łzy już mocno płynęły z jej oczu, a ona sama jęczała mocno.. poczuła strach.. poczuła dużą niepewność, bezbronność... zdawała sobie sprawę że już nic nie może zrobić..
- Proszę... - jęknęła - błagam cię.. admirale.. powiem wszystko.. - jęknęła uległym tonem Vanessa
- Większość, praktycznie każdy z Wezyrów ma dodać cegiełkę od siebie.. każdy ma określone cele i zadania.. każdy uderzy z własnymi oddziałami... elfickie miasta mają upadać po kolei.. już niebawem zaatakować ma sam Ibrahim kluczowe punkty elfickich terenów.. ma to nastąpić naprawdę niebawem.. - jęknęła Vanessa i syknęła.. czuła ból.. jej głos się łamał.. czuła coraz większy lęk i strach i uległość...
- Proszę cię.. przystopuj.. to mnie naprawdę bardzo boli.. - zaczęła jęczeć - Ja.. będę uległa wobec ciebie.. poddam ci się całkowicie.. wiem jeszcze sporo rzeczy.. powiem.. a ty.. jesteś inny niż reszta.. to.. zaskakujące i ekscytujące.. - jęczała w amoku uległym tonem
- Proszę.. mogę być pożyteczna.. w wielu kwestiach.. - jęczała ulegle proszącym tonem, oblizała lekko język sugestywnie zerkając w tym momencie w twarz admirała.. czuła w tej chwili już duży ból, słabość, strach i uległość.. mieli ją a szans na ratunek nie było widać.. była kompletnie bezbronna i sama.. zdawała sobie już z tego sprawę.. zaczęła się lekko trząść.. admirał zdołał przebijać się przez jej twardą skórę.. zaczynała odczuwać do niego coraz większy lęk, uległość, bezbronność i chęć posłuszeństwa.. ewidentnie był typem dominującej osoby.. coraz bardziej była skłonna mu całkowicie ulegnąć..




Galthran zapatrzył się w tej chwili na stojącą na scenie Entomę.. rozpalała jego zmysły niesamowicie... czuł jak coraz bardziej się podnieca jej wyglądem i zachowaniem.. a jego myśli zaczynają wariować.. wiedział że Entoma może to wyczuć.. walczył więc.. walczył sam ze sobą aby się okiełznać.. nie chciał w żaden sposób nie zrobić czegoś niepotrzebnego.. najgorszym co chciał poczuć to to że jakkolwiek zawiódł Entomę.. jak tylko o tym pomyślał.. postanowił sobie że nigdy jej nie zawiedzie.. dlatego tak jak chciała teraz sam się okiełznał.. chociaż pokaz jej mocy i siły rozpalił w nim kolosalne pragnienia.. szybko jednak je zwalczał chcąc zachowywać się tak jak trzeba tutaj.. opanował się.. odetchnął...
pokiwał głową widząc zebranych.. klęczeli przed Entomą.. podobało mu się to.. widział jak Entoma zdominowała błyskawicznie te psy.. kiwał głową zadowolony.. obserwował wszystko z ogromną uwagą...

W tej chwili Callisto zbliżyła się do tego miejsca.. podeszła od innej strony.. praktycznie od razu dostrzegła scenę.. Entomę na scenie.. klęczące przed nią osoby.. wytrzeszczyła oczy i zachwiała się.. jej oddech przyspieszył...
- Nie.. nie nie nie nie.. - zaczęła powtarzać jedno słowo w lekko szalonym amoku pod nosem.. czuła amok myśli w głowie.. była nieopodal strony Galthrana.. Czarny Rycerz odwrócił głowę.. dostrzegł czarownicę..
- Jesteś.. - rzekł Galthran wolno i spokojnie
- Nie nie nie... - powtarzała Callisto, jej oczy prawie nie mrugały... stała w bezruchu... zamarła... nie chciała na razie wykonać żadnego fałszywego ruchu.. ale tak jak tu przyszła, tak chciała natychmiast stąd odejść.. chciała po prostu okręcić się na pięcie i stąd oddalić.. tego teraz chciała..

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
13-December-2025 04:01:02
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1765
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus pokręciła głową słuchając całych planów które przedstawiał jej Ibrahim.
- Wybacz Ibrahimie, ale nie wezmę udziału w otwartym konflikcie... To wykracza poza zakres rozkazów mi przydzielonych... Nie moge tego zrobić... - odparła Lupus tajemniczym tonem. Zarówno Ibrahim jak i Winchester nie mieli pojęcia, że Lupus działa głownie według poleceń swojego Stwórcy, a nie Cesarzowej... Udział w wojnie kompletnie zaprzeczał jej zadaniu jako obserwatora...
- Poza tym nie żywię jakiejkolwiek urazy do elfów.. Nie zaszły mi za skórę w żaden sposób... Nie to co niektórzy ludzie w stolicy... Tss... Po prostu... Nie mam powodu by pomagać Ci w ich mordowaniu... - odparła Lupus trochę ciszej.
Rudowłosa popatrzyła w tym momencie kątem oka na Winchestera który cały czas wsłuchiwał sie w ich konwersacje. Patrzył się na nią jak w obrazek... Nie podobało sie to Lupus... Zmrużyła oczy.. Po czym z powrotem popatrzyła na Ibrahima.
- Jeżeli jednak tak bardzo nalegasz, to mogę Ci towarzyszyć jako.... Osobista uzdrowicielka....W końcu jak już, to nie zamierzam marnować mojej energii magicznej na leczenie każdego pachołka po kolei... Co najwyżej jakbyś znalazł się w stanie zagrażającym życiu, wykrwawiał się czy cos w tym stylu... to mogę Cie uleczyć... Mam dostęp do wystarczająco mocnych zaklęć leczniczych... - powiedziała Lupus poważnym tonem - Nie oczekuj jednak, że dołączę z tobą do walki... To nie moja działka.. Nie moja wojna... Zostawiam te bijatyki dla was.. chłopców...


Nieumarli spoglądali na swojego dowódcę czekając na jego rozkazy... Zakira cały czas leżały na ziemi słabo jęcząc..
- Powiedzcie, że to jakiś żart... - rzekł dowódca i podniósł wzrok parząc na swoich zołnierzy. - Co to ma znaczyć?
- Panie... znaleźliśmy ją na statku... Była przywiązana do masztu łańcuchami... w takim stanie... - rzekł Nieumarły który ją przyprowadził
Dowódca złapał się za głowę i zaklną pod nosem. Przyklęknął na jedno kolano przed leżąca Zakirą, po czym rozerwał jej kajdany i położył swoja dłoń na jej głowie.
- Nie martw sie... jesteś bezpieczna... Odpocznij... - rzekł dobrze znajomy jej głos...
Zakira jęknęła jeszcze kilka razy i zamknęła w tym momencie swoje oczy tracąc ostatecznie przytomność. Dowódca podniósł się na równe nogi i skierował wzrok na zołnierzy.
- Wracamy na Abregado... - rzekł mocnym tonem - Zanieście Zakirę do mojej kajuty i przykryjcie ją ciepłym kocem... Pani Wezyr potrzebuje odpoczynku...
Nieumarli pokiwali głowami i posłusznie wykonali rozkaz swojego wodza...


Admirał zaśmiał się pod nosem słysząc to co mówiła do niego Vanessa.
- "Pożyteczna w wielu kwestiach?" Niby jakich? - zapytał patrząc na nią katem oka - Póki co wszystkie informacje jakie mi przekazujesz są bezużyteczne.. bez zadnych szczegółów... a to powoli zaczyna mnie irytować... Lubisz testować moją cierpliwość co nie kotku?
W tym momencie jego twarz nabrała srogiego wyrazu. Przejechał wskazującym palcem po ostrzu noża..
- ...Ona również ma swoje granice... A ty je przekraczasz nagminnie... - rzekł po czym kiwnął ponownie swoją głową do strażników, a Ci natychmiast uderzyli w Vanessę równocześnie zarówno w jej twarz jak i brzuch... Krew trysnęła z jej ust... Dziewczyna czuła ze obrażenia jakie ponosi sa coraz bardziej poważne.. zaczęła tracić dech w piersi... Miała trudności z oddychaniem.. Jej popękane żebra zaczęły nachodzić na płuca... Czuła, że jeśli czegoś nie zrobi to umrze...
- Jesli nie masz nic do zaoferowania sobą to może najwyższy czas to zakończyć?! - rzekł Admirał rozkładając ramiona - TYLKO STARTA MOJEGO CZASU!... Tyle zachodu na nic... Jesteś kompletnie bezużyteczna!


Entoma przez jeszcze moment patrzyła na bijący przed nią pokłony tłum.. Było to dla niej niezwykle zabawne widząc jak takie podrzędne istoty oddają jej cześć... Wprawiało ją to w wyborny nastrój... Zachichotała pod nosem.... W tej samej chwili gdy sie rozglądała dostrzegła również świeżo przybyłą Callisto.. Popatrzyła w jej stronę...
- Och... No proszę... Kto tu sie zjawił...- powiedziała na głos pokojówka zadowolonym tonem
Tłum natychmiast zareagował lekko zaskoczony.. Wszyscy podnieśli sie z ziemi i popatrzyli w kierunku przybyłej czarownicy.
- Podejdź Callisto... Zapraszam na scenę.... Czekałam na ciebie... - dodała Entoma a jej oczy błysnęły czerwonym blaskiem
Ludzie zaczęli szeptać miedzy sobą. nie rozumieli dlaczego ich Pani zaprasza na scenę właśnie ją... Ci którzy byli wcześniej zwolennikami czarownicy, teraz pod wpływem mocy Entomy przestali już nimi być... Spoglądali na czarownicę podejrzliwym wzrokiem pełnym wrogości...
W tej chwili Galthran usłyszał niespodziewaną telepatyczną wiadomość od Entomy...
- Nadszedł czas Galthranie... Jeśli Callisto sie bedzie opierać lub próbować uciec......OBAL JĄ i WNIEŚ NA SCENĘ SIŁĄ...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-December-2025 17:58:51 przez Ravcore.)
13-December-2025 17:35:33
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1766
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Ibrahim westchnął lekko załamany... panował jednak nad sobą.. zerkał w oczy rudowłosej.. westchnął aż jeszcze raz..
- No.. rozumiem.. rozumiem.. jak mówiłem to tylko prośba i niczego nie będę nalegał... - rzekł Ibrahim - Ahh szkoda Lupus.. byłabyś niesamowita.. wszyscy przed tobą próbowaliby czmychać... - dopowiedział
- Nie sądzę aby taka pomoc lecznicza była konieczna.. te ataki będą niezłamane.. sprytne i bardzo silne.. bardzo destrukcyjne.. - odparł Ibrahim nie odrywając od niej wzroku, był jak zahipnotyzowany... prawą ręką chwycił jej dłoń i nawet tego nie kontrolował, jego ręka jakby sama posunęła się w stronę Lupus i ją chwyciła...
- Ale.. to bardzo miłe że zaoferowałaś mi takie wsparcie.. twoja moc lecznicza jest na pewno kolosalna.. tak samo wspaniała jak twoja piękna uroda... - rzekł Ibrahim przysuwając się do niej lekko.. wiedział również że Isabella ma potężne moce lecznicze, a dodatkowo ma swojego Zairossa... ten posiada moce lecznicze jedyne na tym świecie, nikt inny takowych nie posiada.. jest bowiem ostatnim feniksem tego świata.. wszystkie już dawno przestały istnieć... Zaiross jest absolutnym unikatem.. nawet na tej wojnie swoją potęgą zdołał postawić na równe nogi nawet najbardziej zmasakrowanych wojowników cesarskich.. wsparcie Isabelli było kolosalne nawet teraz gdy ta jeszcze samodzielnie nie zarządzała wszystkimi oddziałami.. on to bowiem na razie robił w jej imieniu... zaś wiedział że pozostawiła tu swoich kompanów... którzy są doprawdy potężni...



Vanessa teraz już mocniej płakała... jej oddech był świszczący.. próbowała łapać dech... niesamowicie się bała... poczuła już potworny strach i bezbronność.. byli bardzo brutalni... zajęczała...
- Proszę... błagam cię.. - jęknęła - Sekret.. Cesarzowej.. dotyczący floty... jej wszystkie najsłabsze punkty i ogniwa.. trasy przepływania okrętów.. stacjonowania okrętów.. strategiczne stocznie w których Cesarzowa kreuje swoje ogromne okręty.. miejsca przechowywania cennych armat, broni, ładunków i części do okrętów... to wszystko.. wszystko ci.. wypiszę.. wyrysuję.. błagam cię.. zezwól mi na to - jęczała ulegle Vanessa chcąc za wszelką cenę się jeszcze uratować przed śmiercią.. nie chciała tego teraz..
- Wiem więcej.. wypiszę wszystko.. mam to w głowie.. dzięki temu będziesz w stanie ograbić flotę Cesarzowej i bardzo mocno osłabić.. przecież tego chcesz.. to ci się przyda w twoich planach - jęczała Vanessa.. spojrzała na niego uległym, błagalnym i posłusznym wzrokiem..
- Zezwól mi to rozpisać dla ciebie.. i zaznaczyć na mapie.. wiem gdzie Cesarzowa trzyma ukryte skarbce.. pełne kosztowności za które poszerzysz swoje szeregi pięćdziesięciokrotnie.. przecież.. nie trzyma wszystkiego w swoim zamku czy rezydencjach czy bankach.. tam cały jej majątek by się nie pomieścił.. - jęczała bardzo błagalnym tonem Vanessa, ratowała swoje życie.. bardzo ją bolało, płakała z bólu...
W tej chwili po jej policzkach pociekły duże łzy.. patrzyła na admirała błagalnym uległym wzrokiem...
- Mam do zaoferowania.. siebie.. - powiedziała łamiącym się tonem, uległym.. w tej chwili zdołała pomimo bólu wykonać sugestywne aksamitne ruchy biodrami które dostrzegli z pewnością.. robiła to całkiem sprawnie pomimo związanych rąk i nóg... były jednoznaczne... czuła ogromny smutek i żal.. ale musiała się ratować.. mocno oddychała a jej serce bardzo biło.. trzęsła się..
- Umiem być.. i chcę.. posłuszna i uległa.. - jęknęła jednozcznanie w jego kierunku - Będę grzeczna.. widzę jaki jesteś.. taki władczy i dominujący.. bezwzględny.. trzymasz mnie tu nago.. sam mnie rozebrałeś.. chcę ci się ulegle.. oddać.. - powiedziała łamiącym się słabym jękliwym tonem.. bardzo się bała.. ale wiedziała że to może ją jeszcze teraz uchronić.. to ostateczność.. postanowiła własnowolnie oddać im swoje ciało.. w tej chwili zdołała lekko zarzucić włosami które nieco opadły na jej ramiona bardziej.. wyglądała więc piękniej z naprawdę długimi włosami... zachęcała ich jak mogła... ratowała się przed tym zatonięciem.. czuła kolosalny strach i bezbronność i uległość, dlatego była w stanie im się oddać.. a także zdradzić wszystko to co wypowiedziała przed chwilą..



Callisto czuła jak jej ciało zaczęło drżeć lekko.. była w szoku... zdezorientowana sytuacją.. słyszała słowa Entomy.. w jej kierunku... dudniły jej w głowie tak samo jak inne głosy i szmery... mrugnęła pierwszy raz od dłuższej chwili cały czas stojąc jak kamień w jednym miejscu.. po chwili zrobiła.. lekki krok prawą stopą.. w kierunku sceny... po chwili wycofała tą stopę... czuła ogromną niepewność i chaos..
- Dlaczego.. dlaczego... miałabym.. - pisknęła Callisto szorstkim piskliwym tonem - Dlaczego.. - powtarzała patrząc mocno otwartymi oczami na Entomę.. jej twarz nie pokazywała na razie emocji.. właściwie tylko była smutna.. jej piękne czerwone usta wyglądały bosko...
Galthran zrobił jeden krok bliżej...
- Callisto.. nie rób niczego głupiego.. - przemówił wolno - No dalej.. idź.. próśb Pani Entomy się nie ignoruje.. - rzekł spokojnie Galthran po chwili
Jego słowa huczały w głowie Callisto... słyszała je jak powtarzają jej się w głowie.. były jak uderzenia biczem... po chwili ostrym ruchem skierowała głowę w jego kierunku...
- Galthran... oszukałeś mnie.. nie taką scenę miałam tu zastać.. - syknęła ciętym językiem - Kłamco.. czemu... ONA tu jest... czemu... Sisyphus... miał być.. - jęknęła i syczała Czarownica...
- Przestań... proszę.. - odparł Galthran - Rób co mówi Pani Entoma... - dopowiedział
Callisto czuła coraz bardziej narastający niepokój.. nie wiedziała co się tu dzieje.. po co tu jest.. nie patrzyła nawet na ten tłum... widziała bowiem wcześniejszą scenę... leżeli przed Entomą jak potulne kaczki... jeśli miała uciekać.. to teraz... teraz mogła się zerwać i stąd wybiec... i nie zatrzymywać się... jej stopa gwałtownie się ruszyła.. zerwała się lekko... jednak nie.. nie zaczęła biec... ruszyła... wolniutko.. wolno w stronę sceny... wolno..
Zbliżała się do Entomy.. czuła jak się do niej zbliża.. była już tuż przy scenie... zatrzymała się...
- Dlaczego.. dlaczego.. mnie tutaj zapraszasz.. - powiedziała bardzo smutnym i cichym łamanym tonem.. po chwili weszła.. wolnym krokiem.. po schodkach... znalazła się na scenie... oddychała szybko... nie patrzyła na tłum... patrzyła w podłogę... była wprost sparaliżowana... słyszała głosy w głowie.. szmery... szumy... oddychała szybko... przeszedł ją lekki dreszcz..

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
Wczoraj 01:10:10
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1767
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Magister idąc przez korytarz kierował się prosto do komnaty należącej do Szefowej.. Gdy był już prawie na miejscu zauważył że przed drzwiami stoi mnóstwo strażników i głośno ze sobą rozmawiają. Łowca nagród zdziwił się na ten widok. Szefowa zazwyczaj nie dopuszczała pod swoje drzwi więcej niż dwie osoby... teraz jednak stało tu z jakies 12 osób...
- Witajcie towarzysze... - rzekł Magister podchodząc do nich bliżej - Czemu zawdzięczamy takie tłumne zebranie pod najważniejszymi wrotami w całym tym podziemnym kompleksie?
Wojownicy natychmiast zwrócili uwagę na przybyłego Magistra.
- Jak chciałeś rozmawiać z Panią to się spóźniłeś... Nie ma jej wewnątrz - rzekł jeden z nich - Poszła do laboratorium... Czekamy aż wróci...
- Huh? Tak wcześnie już tam poszła? Z samego rana? - rzekł zaskoczony Magister
- Tak... Podobno otrzymała wiadomość od naukowców że udało im się skończyć odtwarzanie tych całych szczątek co zbierałeś z dna morza... - odparł strażnik
- Jestem pod wrażeniem... udało im się to zrobić w ekspresowym tempie...
- Coż.. Szefowa dała im określony czas na realizacje tego przedsięwzięcia... Pracowali całe dnie i noce ale najwyraźniej sie im udało zrobić to w ostatniej chwili...
- W takim razie z chęcią zobaczę efekty ich pracy na własne oczy... - odparł Magister i podrapał się po podbródku... Na jego twarzy pojawił sie lekki uśmiech...
nie zastanawiając się zbyt długo kiwnął głowa na pożegnanie w stronę zebranych, po czym odwrócił się i udał prosto w kierunku windy, która prowadziła na niższe piętra..


Neloth i Wojna udali się wspólnie w stronę chaty, gdzie rzekomo miał przebywać wódz całej osady. Zbliżając sie oboje usłyszeli że z wewnątrz dobiega jakaś muzyka.. i śmiechy. Neloth nie do końca wiedział co o tym sądzić... Popatrzył za siebie jednak jedyne co napotkał to srogie spojrzenia wymierzone w jego stronę.. Odetchnął głęboko po czym podszedł do drzwi gdzie stało kilku strażników. Ci natychmiast go zaczepili.
- No proszę proszę... Sam król raczył nas zaszczycić? Wyfrunął z gniazdka i przyprowadził ze sobą ochroniarza... - rzekł szyderczo pierwszy z nich
- Czego tu chcesz stary włóczęgo?... Precz stąd... - odparł pogardliwie drugi
Neloth słysząc to syknął gniewnie pod nosem. Nie podobało mu się w jaki sposób zwracały sie do niego te elfy... W końcu był władcą.. był królem... a mimo to jego autorytet kompletnie tutaj nie istniał... Kompletnie go lekceważyły... Miał świadomość tego, że Lodowe Elfy nie uznają jego przywództwa.. Ale to kompletnie wyprowadzało go z równowagi...
Wojna jednak cały czas stał za jego plecami i nie pozwalał w żaden sposób mu się cofnąć... Nie pozwalał mu zrezygnować... Neloth nie miał wyboru..
- Chcę się widzieć z waszym wodzem... Wiem że jest w środku... - rzekł Neloth
- Hah! Patrz na niego... Chce gadac z Baruką... - zaśmiał sie strażnik
- Wódz wiedział, ze przyjdziesz prędzej czy później... Hehe... Wiedział, że bedziesz błagał o pomoc...
- To nie was interes... - syknął gniewnie Neloth
- Oczywiście że nasz... - odparł strażnik i rozpostarł ręce - Rozejrzyj się tylko... To nie jest Daggerfall królu... Jesteś na naszym terenie... Tutaj nie masz żadnych praw.... Jesteś nikim...
Neloth słyszac słowa strażnika popadł w wściekłość. Niestety jednak nie był w stanie nic zrobić... W jego głowie jednak zaczeły pojawiać się pewne plany aby unicestwić cała tą osadę tych odmieńców gdy wojna dobiegnie ostatecznie końca...
Nagle z wnętrza chaty wyszedł jakiś elf rozsuwając na bok skórzaną zasłonę która była w miejscu drzwi.. Nie wyglądał na zadowolonego.
- Co to za hałasy... - ryknął patrząc na strazników. Dopiero po chwili zauważył Nelotha i stojącego za nim demona. Zmrużył oczy.
- To nic istotnego... To jedynie przylazł ten cały król tych rasistów z Daggerfall... - rzekł strażnik szyderczym tonem
- Zamilcz.. - rzekł elf w stronę strażnika. Ten natychmiast sie uciszył jednak jego gniew wciąż był widoczny na twarzy
Po kilku sekundach ciszy elf kiwnął głową patrząc na Nelotha.
- Właź... Ten drągal zostaje na zewnątrz... - rzekł rzucając krótkie spojrzenie na Wojne, po czym odwrócił się w wszedł z powrotem do środka.
Neloth wziął głęboki oddech po czym bez słowa sam wszedł do środka chaty...


Lupus popatrzyła na swoją dłoń którą teraz pochwycił Ibrahim.. Słyszała jak prawie jej komplementy. Zaśmiała się lekko pod nosem gdy ten skończył mówić..
- A więc to tak.... No cóż... - powiedziała - W takim razie doszliśmy już do ostatecznej konkluzji... Życzę więc powodzenia w walce na froncie...
W tym momencie zabrała swoją dłoń z objęcia Ibrahima i podniosła się z krzesła... Zarówno Ibrahim jak i Winchester mogli podziwiać w tym momencie jej zgrabną sylwetkę...
- Jezeli to wszystko to w takim wypadku bedę się już zbierać... Dziękuje za zaproszenie i za jedzenie... Miło było zjeść w takim... nietypowym towarzystwie... - powiedziała z minimalnym uśmiechem na swoich ustach...


Admirał chowając ręce za plecy spoglądał na to co robiła i mówiła Vanessa. Jego wzrok stał się jeszcze bardziej poważny... Nic nie wskazywało na to aby próby uwodzenia go jakkolwiek działały.
Katem oka spojrzał na obu swoich wojowników którzy mu towarzyszyli. Ich reakcja wydawała mu się inna niż do tej pory... Dało mu to trochę do myślenia.. Zaczął sie zastanawiać czy mógłby to jakiś sposób wykorzystać...
Po chwili spojrzał ponownie na kobietę
- Twoja desperacja przybiera coraz bardziej żałosnych barw... - rzekł - Chcesz sprzedać swoje ciało aby się uratować... Ale niestety... bardzo mi przykro... nie jesteś w moim typie...
W tym momencie podszedł do niej i przejechał ostrzem noża po jej policzku.
- Wiedza jaką posiadasz... - zaczął mówić trochę ciszej - Możesz byc pewna, że zostanie użyta... Aczkolwiek nie tak jak tego oczekujesz... W końcu to co mówisz... Nie mogę mieć absolutnej pewności że jest prawdą... Równie dobrze możesz mnie próbować oszukać podając fałszywe dane tak aby po swojej śmierci wpakować mnie w pułapkę wroga... Twoje słowa sa puste... nie sa wystarczające... Tutaj potrzeba czegoś więcej...
W tym momencie odsunął nóż od jej twarzy i kiwnął lekko głową. Na jego twarzy pojawił sie szaleńczy uśmiech.
- Tak... juz wiem... to takie proste... - powiedział i oddalił się - Dlaczego o tym nie pomyślałem wcześniej...
Strażnicy spoglądali na admirała nic nie mówiąc.. Żaden z nich nie wiedział co ten ma na myśli i co takiego chce zrobić z Vanessą... Oboje jednak w przeciwieństwie do swojego szefa mieli ochotę ją trochę poużywać... dla czystej zabawy...


Nieumarli zgodnie z rozkazem dowódcy zabrali nieprzytomną Zakirą prosto do jego kajuty.. Położyli ją na łóżku i zakryli jej nagie ciało ciepłym kocem...
Spoglądali na nią przez chwile.
- Te elfy nie dały jej chwili wytchnienia... - rzekł pierwszy wojownik i pokiwał głową - Nie rozumiem... Jakim cudem dała się złapać?
- Teraz to nie ma znaczenia... - odparł drugi i poklepał po plecach swojego kompana - Ma farta, że Nihil zdecydował się na tę misje zwiadowczą...
- Tak.... W takim razie wychodzi na to, że jej zakaz wstępu na Abregado został tymczasowo zniesiony?
Drugi z nieumarłych wzruszył ramionami.
- Na pewno Nihil tak tego nie zostawi... Podejmie dalsze decyzje gdy dotrzemy na miejsce...
- Tak.. racja...
Po tych słowach oboje wyszli z kajuty zostawiając nieprzytomną Zakirę w łożu....

Dowódca nieumarłych którym był od samego początku Nihil, stał samotnie przy sterze rozmyślając nad tym co się wydarzyło... Jego celem od początku było Pont Vanis. Zamierzał tam się dziś udać aby przeprowadzić inspekcje swoich sił tam stacjonujących.. Dlatego wypłynął na otwarte morze jeszcze przed świtem... Przy pomocy magicznej mgły jego okręt mógł szybciej przemieszać się przez ocean... Nihil nie spodziewał się jednak, że przez przypadek jego zwiadowcy odkryją nieproszonego gościa na jego wodach terytorialnych... Decyzja musiała zostać podjęta jak najszybciej i Nihil zdecydował się wydaje rozkaz abordażu i dezintegracji okrętu nieproszonych gości... Nie przewidział jednak tego że na okręcie jego ludzie znajdą Zakirę...i to w tak tragicznym stanie... Nie potrafił zrozumieć jak doszło do takiej sytuacji... Nihil musiał odwołać swoje plany... Był zmuszony wrócić na Abregado i podjąć odpowiednie kroki.. Gdy tylko Zakira się ocknie zamierzał z nią porozmawiać...


Entoma zachichotała uroczo.. Podeszła bliżej Callisto napełniając ją niezmierzoną trwogą i strachem...
- Moi drodzy tutaj zebrani... - powiedziała Entoma donośnym tonem kierując swoje słowa do tłumu - Zapewne każdy z was zna stojącą tu osobę....Mam rację? To Callisto Sissei... kochanka Sisyphusa, waszego dotychczasowego lidera, który kontrolował te tereny... Czarownica, która dysponowała do tej pory pokładami czarnej magii i wykorzystywała ją do czynienia krzywd i własnej satysfakcji... Jakie jest wasze zdanie o niej moi drodzy? Z chęcią wysłucham....
Ludzie natychmiast gdy tylko zostali dopuszczeni do słowa zaczęli krzyczeć i przeklinać Callisto..
- Precz z nią! - krzyknął ktoś z tłumu
- To zwykła wiedźma! Jest niebezpieczna! - ryknął ktos inny
- Ta szmata zabiła mi rodzinę! Zabiła męża! - krzyknęła jakaś kobieta ze łzami w oczach - Musi ponieść za to karę!
Krzyki nasilały się z każda chwilą. Nawet dotychczasowi wielbiciele Callisto zaczęli ją poniżać i przeklinać... Każdy miał jej dość.. każdy chciał jej egzekucji...
Entoma słuchała tego przez chwile stojąc w bezruchu.. Kiwnęła lekko głową.. Kątem oka popatrzyła na Callisto która stała przerażona obok.

- PatRz.....WsZYscY cIĘ nIeNaWiDzĄ... - usłyszała Callisto w swojej głowie..

Pokojówka podniosła lekko swój rękaw, a tłum jak na komendą się uciszył..
- Dziękuję za wyrażenie waszych opinii... - powiedziała - Liczę się z waszym głosem... I w tym celu zamierzam podjąć decyzję dotyczącą własnej tej sprawy... Callisto zostanie ukarana we właściwy i sprawiedliwy sposób... Jednakże pierw aby wydac wyrok musimy usłyszeć wszystkie oskarżenia jakie bedą mieć na niego wpływ... Haroldzie... jesli możesz... zabierz głos... i przedstaw nam wszystkie zbrodnie których dokonała osobista konkubina Sisyphusa Sannes'a...
Harold słyszać słowa Entomy otworzył lekko usta zaskoczony po czym kiwnął głową na znak ze rozumie polecenie... Wyciągnął z kieszeni kartkę papieru na której zapisane zostały wszystkie przewinienia Callisto, nawet te z kilkunastu lat do tyłu gdy Volturus dopiero co powstawało..
Tłum wsłuchiwał się w to co zaczął czytać Harold.. Ich wściekłość i gniew jedynie narastał z każda chwilą...
Uszkodzenie mienia... podpalenia... morderstwa bezbronnych dzieci... morderstwa starców oraz kobiet w ciąży... masowe zabójstwa.. publiczne egzekucje.... manipulacje umysłami, doprowadzanie do śmiertelnych wypadków... zatrucia... gnębienie ludności cywilnej... zmuszane do samobójstw...
Entoma słuchała tego wszystkiego ze stoickim spokojem... Callisto bez wątpienia miała więcej za uszami niż wszyscy dotychczasowi członkowie Zakonu razem wzięci... Wiedziała, że na podstawie tego wszystkiego będzie musiała zdecydować co uczynić... Patrzyła na Callisto swoim mrocznym wzrokiem...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
Wczoraj 16:22:31
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1768
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Winchester Jr widząc jak Lupus wstaje aż się poderwał.. stanął na równe nogi... miał idealny widok na jej plecy i tyłek... upajał się tym widokiem... zerkał, nie krył się.. pożądał jej...
Ibrahim zaś widząc rudowłosą jak wstaje aż się szybko poderwał... stanął na równe nogi.. zmierzył jej ciało swoim wzrokiem... zerknął na jej uda... dostrzegł kawałek jej majtek który jej wystawał.. aż otworzył lekko usta... Lupus niesamowicie go rozpalała... zbliżył się do niej...
- Jasne Lupus... dziękuję ci raz jeszcze za przybycie i rozmowę... - powiedział Ibrahim, a po chwili niespodziewanym ruchem zbliżył się mocno do rudowłosej i przytulił ją.. mocno.. poczuł dotyk jej ciała... jej piersi na swoim torsie... jej zapach...
Winchester Jr aż zacisnął pięści.. aż lekko poczerwieniał ze złości na twarzy...
- Mam nadzieję że posiłek ci smakował.. Lupus.. - przemówił zaś Ibrahim, a po chwili dał jej lekkiego buziaka w polik i lekko pogładził ją po jej głowie.. czule... następnie lekko cmoknął ją w usta... na moment jednak tylko... ta sekunda jednak wystarczyła.. aby stwierdził że to niesamowite uczucie... dotyk jej ust... wprost wybitny... poczuł coś niesamowitego..
Po chwili rozszerzył jednak oczy... poczuł że wpadł w niekontrolowany amok... sam aż niedowierzał..
- Ughh.. wybacz Lupus... w naszych stronach po prostu serdecznie się żegnamy.. jeśli kogoś bardzo cenimy... - wypowiedział szybko chcąc się natychmiast wytłumaczyć... jednak czuł.. czuł jej mięciutkie ciało.. aksamitne.. jej dotyk... nie mógł się najpierw opanować.. starał się jednak...



Zakira była okrutnie wycieńczona... jej twarz była cała zalana łzami.. gdy położyli ją na łoże padła wycieńczona i praktycznie od razu zasnęła...





Vanessa przełknęła w tej chwili ślinę.. zerknęła za admirałem..
- Proszę.. uwierz... jestem z tobą szczera.. uległa.. posłuszna.. boję się... i niczego nie knuję.. - jęknęła Vanessa uległym tonem
W tej chwili zmieniła kierunek wzroku... widziała jak dwóch elfickich osiłków którzy cały czas ją okrutnie i boleśnie bili na nią patrzy.. czuła jak łzy płyną jej po policzkach... jęknęła lekko.. mruknęła leciutko i ulegle.. wcześniej starała się mieć chociaż trochę złączone kolana aby chociaż trochę się zakrywać... teraz jednak lekko rozchylała nogi ulegle.. oboje z pewnością to dostrzegli.. wszak zrobiła to jednoznacznie przed nimi.. spoglądała na nich wzrokiem ponętnym, ale także słabym, wystraszonym, uległym i bezbronnym... widziała jak naprawdę masywne są ich sylwetki... przeszły ją dreszcze... czuła ogromną bezbronność i strach.. przełknęła ślinę, jej klatka piersiowa szybko się poruszała gdyż oddech był szybki ze strachu...
- Proszę.. - jęknęła uległym i posłusznym tonem, nieco zachęcającym.. - naprawdę chcę być grzeczna.. zrobię wszystko.. - jęknęła ulegle a łzy mocno pociekły jej po policzkach..




Callisto zamarła... była w absolutnym szoku... jej ciało drgało... ręce mocno drżały.. nie mrugała praktycznie w ogóle... w jej głowie huczało to wszystko co się tu działo, dodatkowo głos Entomy... kręciła głową.. jęknęła...
- Co ty robisz?!!?? - nagle niespodziewanie syknęła w kierunku Entomy odwracając głowę...
- Zamknij się staruchu... - syknęła jadem w kierunku Harolda i zmierzyła go okrutnym brutalnym wzrokiem... pokazała pazury..
Zerknęła na Galthrana...
- Galthran.. co ty robisz?! Stoisz jak kundel przywiązany do smyczy.. - syknęła jadem - Ucisz te gnidy.. ucisz ich obleśne mordy.. - syknęła podłym tonem czarownica
Galthran słyszał jej słowa.. westchnął lekko... zdawał sobie sprawę co Entoma zamierza.. domyślał się.. zamyślił się.. znał bowiem Callisto od wielu lat.. personalnie nigdy nic mu nie uczyniła... często nawet wspólnie kreowali różne eliksiry bądź magiczne przedmioty i inne tego typu rzeczy.. Galthran nic do niej nie miał, pod wodzą Sisyphusa cenił ją szacunkiem.. wiedział jednak że jest szalona.. nieprzewidywalna.. westchnął... zrozumiał bowiem co Entoma chce uczynić... postanowił nie odpowiadać...
- Ucisz ich! - syknęła Callisto jeszcze raz.. po chwili spojrzała lekko na ten warczący tłum.. lekko się uspokoiła... pochyliła lekko głowę zmieniając kierunek wzroku na podłogę... chwyciła się za głowę.. zaczęła gładzić swoje włosy.. robić nerwowe tiki... syknęła...
- Nie nie.. nie nie... przestańcie się odzywać.. - jęknęła pod nosem.. czuła wściekłość.. zaciskała lewą dłoń na swoim sztylecie.. nie ruszała się na razie z miejsca, nie uciekała... nie mogła jednak tego wszystkiego słuchać... to co mówią... doprowadzali ją do wariactw... czuła że coraz bardziej wariuje..
- Nie macie.. dowodów.. nic.. to tylko zmyślone słowa... - powiedziała

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
Wczoraj 20:38:23
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1769
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus otworzyła lekko usta... Jej oczy minimalnie się rozszerzyły... Kompletnie się nie spodziewała czegoś takiego.. To co uczynił Ibrahim... Najzwyczajniej ją chwycił.. przytulił i pocałował...
Gdy ich usta sie spotkały, dziwny dreszcz przeszedł przez jego ciało... Lupus nie była normalną kobietą... nie była zwyczajną istotą... Była po prostu kimś innym... kims znacznie potężniejszym... Dlatego Ibrahimowi tak bardzo sie to spodobało.. smak jej ust działał jak prawdziwy narkotyk... był niezwykle uzależniający... nawet gdy to wszystko trwało zaledwie chwile... Niepowstrzymane pragnienie juz narodziło się w jego głowie...
Rudowłosa po kilku sekundach zamknęła z powrotem swoje usta i nabrała poważnego wyrazu twarzy... Jej oczy błysnęły jaskrawym, złocistym blaskiem. Patrzyła na Ibrahima stojąc bez ruchu..
- To... było niepotrzebne.... - powiedziała nad podziw spokojnym tonem - Tak samo jak to kłamstwo...
Po tych słowach odwróciła się tyłem... Zamierzała wyjść z namiotu... Zanim jednak to uczyniła, jeszcze raz popatrzyła na Ibrahima... Wielki wezyr usłyszał głos Lupus w swojej głowie..
- Nasze losy nigdy sie nie splotły ze sobą... Byłeś dla mnie obcym... Ale teraz już dobrze wiem czego pragniesz.... Przez sam ten pocałunek mogłam to stwierdzić... To co zobaczyłam... Mocno mnie zaszokowało... Wybacz, ale... Nie mogę Ci niestety dać tego o czym tak skrycie marzysz.... Nie jestem do tego odpowiednią osobą... Więcej... Nie jestem nawet człowiekiem.... Twoje sny nie mogą się ziścić z kimś takim jak ja i tyle.... To co powinieneś zrobić to zapomnieć że to miało w ogóle miejsce.... Gdybyś był zwykłym mężczyzną, zabiłabym cię za to... Ale wiem jak wiele znaczysz dla tego świata... Dlatego Ci wybaczyłam ten jeden raz... I już zdołałam zapomnieć... Zapomniałam z wyboru...
Gdy jej wiadomość została przekazana, Lupus odwróciła z powrotem swoją głowę i bez słowa wyszła z namiotu zostawiając wezyrów samych... Jej obecność była tu zbędna...


Admirał mruknął pod nosem... Kiwał głową. Chwile potem wezwał do siebie dwóch wojowników którzy przybiegli do celi najszybciej jak mogli na wezwanie swojego dowódcy.
- W czym mozemy służyć Admirale... - rzekł sługus i pochylił przed nim głowę.
- Jeżeli dobrze pamiętam... wśród załogi jest kilkunastu czarodziei i magów... czyż nie? - zapytał Admirał
- Tak Sir...
- Powiadomcie ich aby przybyli na flagowy okręt w trybie natychmiastowym... Musze z nimi porozmawiać... Chcę wiedzieć czy mój pomysł jest możliwy do zrealizowania...
- Pomysł? - zapytał pierwszy wojownik lekko zdzwiony
Admirał obrócił swoim nożem w ręce.
- Zadajesz mi pytania? - rzekł Admirał dosyć mocnym i przerażającym tonem
Wojownik spoglądał jak jego dowódca obraca nozem w swojej dłoni.. Natychmiast przełknął ślinę i pokręcił głową. Nie ważył się odezwać...
- Dobrze... - odparł Admirał - a teraz GRZECZNIE IDŹCCIE I WYKONAJCIE MOJE POLECENIE....
Elfi wojownicy natychmiast się pokłonili i pobiegli najszybciej jak potrafili...
Admirał odwrócił swój wzrok na Vanesse
- Jeżeli to zadziała... To nie będziesz mi juz dłużej potrzebna... żywa... - rzekł kiwając wolno głową po czym gestem ręki wbił nóż, który trzymał w dłoni prosto w drewniany blat stołu, który przynieśli strażnicy. - Może obejdzie się nawet bez pomocy tej wiedźmy... Hah... BYŁOBY WSPANIALE...


Entoma w milczeniu obserwowała zachowanie Callisto. To w jakim stanie była psychicznym jedynie uświadamiało ją jak zbędna jest jej egzystencja.
- Haroldzie... Myslę że już wystarczy... - powiedziała po chwili ciszy Entoma spokojnym tonem
Starzec mruknął pod nosem... Popatrzył jeszcze raz na dokument który trzymał w ręce... Miał świadomość ze nie zdążył przeczytać wszystkiego przez wybuch gniewu czarownicy. Wszystko jednak wskazywało na to, że dalsze czytanie nie było już potrzebne... Po prostu więc zwinął dokument i schował go z powrotem do kieszeni.
Tłum widząc co zaczyna wyczyniać Callisto i jak się zachowuje jeszcze mocniej zaczął domagać się pozbycia sie jej... Gniew i nienawiść w jej kierunku kreowała sie wśród mieszkańców latami... Teraz jednak pod wpływem działania mocy Entomy w końcu ich emocje wybuchły.. Wszyscy krzyczeli wymachiwali rękami... Harold próbował ich uciszać ale to nic nie dawało... Entoma zaśmiała się pod nosem... Wyciągnęła swój prawy rękaw do przodu... Wszyscy ucichli po kilku sekundach...
- Rozumiem waszą wściekłość... Te wszystkie zarzuty które usłyszeliśmy są doprawdy poważne... Ale jestem w stanie już teraz powiedzieć, że nie mam wątpliwosci co do ich prawidłowości... Ostatnia tragedia dotycząca podpalenia domu jednorodzinnego w którym zginęły 4 osoby także nie była w końcu przypadkowa....
W tym momencie skierowała swój wzrok na Callisto. Czarownica usłyszała jej słowa w swojej głowie.
- Mogłaś do tej pory lekceważyć moje polecenia i autorytet... Mogłaś udawać że się mnie nie boisz po tym jak odebrałam Ci moc.... Ale tym samym popełniłaś ogromny błąd.... Niektórzy z was po prostu nigdy sie nie nauczą... Twój umysł nie jest zamknięty na nieprzepuszczalny zamek... Wiem dobrze co skrywa się wewnątrz niego... Tym samym... WIEM DOSKONALE CZEGO NAJBARDZIEJ SIĘ BOISZ...

- Wiem, że wielu z was domaga się jej śmierci... i z pełnym przekonaniem jestem w stanie już teraz stwierdzić, że na nią w pełni zasługuje.... Bardzo chętnie zabiłabym ją na wasze żądanie już teraz... - powiedziała Entoma mrocznym tonem - Aczkolwiek... Myślę, że to nie jest właściwa droga....
Ludzie słysząc to byli zaskoczeni... Nie mieli pojęcia co Entoma ma na myśli ani co chce uczynić...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Dzisiaj 00:09:34 przez Ravcore.)
Wczoraj 23:45:31
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1770
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Ibrahim był w szoku... zaszokowany był sam sobą.. niedowierzał co czynił...
Winchester JR dopadł do niego..
- TYY.. JASNY SZLAG! - krzyknął głośno - COŚ TY ZROBIŁ?! - krzyczał i aż chwycił go za kołnierz...
Ibrahim pokręcił głową.. był jeszcze w amoku po dotyku Lupus... była bowiem niesamowita.. kręcił głową... po chwili jednak odepchnął lekko od siebie Winchestera JR'a...
- Przestań... dość.. nic nie miało miejsca... - przemówił Ibrahim.. traktował poważnie to co przekazała mu Lupus w jego umyśle.. zamierzał uszanować jej słowa.. przy kolejnej najbliższej okazji pragnął ją przeprosić jeśli mu pozwoli... zdawał sobie sprawę jak bardzo się zagalopował.. aż złapał się za głowę...

Po kilku minutach w namiocie pojawił się sam Siael... całe jego potężne mistrzowskie uzbrojenie było pokryte krwią...
- SIAEL!? - krzyknął zdziwiony Winchester JR...
Ibrahim natychmiast spojrzał na Wezyra...
- Co tu robisz?! - krzyknął
Siael pochylił lekko głowę...
- Kompani... na głównym froncie.. doszło do załamania... jakimś cudem... wampiry wkroczyły do boju.. zrobiły różnicę... musiałem wycofać prowadzone oddziały na ten moment.. - meldował Siael
- CO?! - ryknął Ibrahim... próbował opanować głowę... zaczął intensywnie myśleć...
- CO Z DRAKKANEM?! - krzyknął
- Nie wiem Ibrahimie... z tego co zdołałem wyczuwać to toczył bój u boku samego Zerratu... jego oddziały mogły odnieść straty jednak oni na pewno umknęli... - meldował Siael
Ibrahim zacisnął pięści.. uderzył w stół..



Vanessa spoglądała na admirała... trzęsła się.. płakała z bólu...
- Jakiej.. wiedźmy.. - jęknęła zdziwiona..
- Niee... proszę cię.. mówię szczerze... nie śmiałabym próbować cię oszukiwać.. - jęczała ulegle - Proszę cię.. nie mów tak.. błagam cię.. - powiedziała
- Naprawdę chcę ci przekazać wszystko co wiem.. przysięgam.. - jęknęła - Proszę.. weź mnie.. sam zobaczysz że jestem pożyteczna.. zadowolę cię.. bardzo... będę posłuszna i uległa.. przekonaj się... - jęknęła Vanessa chcąc oddać im swe ciało aby się ratować..



Callisto słyszała tłum... widziała reakcje.. słyszała Entomę.. przełknęła ślinę.. poczuła lęk.. dreszcze na ciele.. poczuła się bardzo niekomfortowo... czuła że ta sytuacja tutaj coraz bardziej buzuje... poczuła ogromną niepewność...
Czarownica słyszała słowa Entomy w głowie.. w tej chwili aż wytrzeszczyła oczy... zaparło jej aż dech w piersi... poczuła że aż się wzdrygnęła... mrugnęła pierwszy raz od dawna... jedno jej oko zaszkliło się łzą.. spojrzała na Entomę..
- Nie.. proszę cię.. nie.. - powiedziała słabszym tonem, mniej pewnym.. łamiącym się i coraz bardziej gasnącym... wypowiadając te słowa w stronę Entomy aż poczuła ból w gardle.. nie przechodziło jej to przez gardło aby prosić...
- Nie.. nie.. daj mi teraz odejść stąd... odejdę.. nigdy niczego nie uczynię przeciwko tobie.. proszę... nie rób niczego... - jęknęła a po chwili niespodziewanie usiadła na ziemi.. skuliła się lekko wkładając głowę między swoje kolana, objęła je rękami... zaczęła się lekko kiwać do przodu i do tyłu... zerknęła na Entomę..
- Nie.. ja... ja boję się ciebie... boję... - powiedziała łamiącym się tonem... jej oczy coraz bardziej się szkliły... słyszała szmery w głowie, myśli w nią wprost waliły, za dużo, nie mogła racjonalnie myśleć.. wariowała... nie wiedziała czemu stąd nie ucieka.. czuła ogromnie narastający strach.. nie wiedziała co robić, czuła dezorientację.. to co powiedziała Entoma... ona wiedziała.. wiedziała co ta chce zrobić..
- Boję się ciebie... proszę... niczego nie rób.. nie rób.. nie rób... - jęknęła kiwając się lekko w przód i w tył.. po jej policzku spłynęła pierwsza większa łza, spłynęła aż na jej piękne ponętne czerwone usta.. bała się... coraz bardziej.. zaciskała mocno swoje ręce na kolanach...


Isabella stała wraz z Thantem w Cerberus... już właśnie mieli rozpoczynać omawianie edycji ich planów... w tej chwili jednak Isabella poczuła... wyczuła dokładnie... jej oczy błysnęły zielonym blaskiem... zacisnęła pięść.. syknęła... Thant aż się zaszokował...
- Pani? Co się.. - spytał
- Gnidy! - syknęła Isabella... w jej umyśle znalazły się wszelkie informacje przekazane przez samego Shohu... z głównej linii frontu... położenie Siaela, Drakkana i Zerratu... pojawienie się jakichś wampirów... dezorientacja...
Isabella aż syknęła... w tej chwili machnęła dłonią... po chwili tuż przed jej obliczem pojawił się mocno poturbowany leżący Zerratu i obok niego Drakkan również posiniaczony... obaj się zdziwili... ujrzeli Cesarzową... od razu pochylili głowy...
- Zerratu! - syknęła Isabella i momentalnie kucnęła przy swoim kompanie... od razu położyła dłoń na jego pysku... widziała jak mocne odniósł obrażenia... syknęła raz jeszcze...
Thant natomiast zerknął na tyłek, nogi i piękne wspaniałe długie włosy Isabelli gdy ta była nieopodal niego w kuckach... niesamowicie mu się to podobało... nie potrafił nad sobą zapanować.. musiał jednak się okiełznać... aż jęknął lekko pod nosem... skrycie pragnął Isabelli jak każdy inny... pożądał... musiał jednak panować...
- Co oni ci zrobili... - powiedziała Isabella gładząc pysk i futro swego kompana Zerratu.. po chwili przyłożyła głowę do jego pyska i wtuliła się do niego... przez chwilę tak zastygli... Zerratu jęknął kilka razy czując się dobrze przy swej Pani...
Po chwili Isabella odsunęła głowę.. machnęła dłonią i wypowiedziała potężne zaklęcie lecznicze... rany Zerratu zaczęły się goić... Czarny Wilk odzyskiwał swoje siły witalne.. jęknął lekko...
- Pani.. wybacz... to wszystko nas zaskoczyło.. znienacka, nagle.. dodatkowe siły w szeregach elfów... nie byłem kompletnie gotowy.. - mówił Drakkan
Isabella machnęła dłonią... rzuciła na niego zaklęcie regeneracyjne... Wezyr zaczynał stopniowo odczuwać ulgę...
Cesarzowa zerknęła jeszcze raz na Zerratu... regenerował się.. nie była potrzebna interwencja Zairossa... ale Isabella poczuła się znowu wkurzona...
- Ach, szlag! Zapłacą za to! - syknęła i wyprostowała sylwetkę...
W tej chwili obok nich teleportował się i przybył na miejsce sam Cassahs... pojawił się obok zebranych... ukłonił przed Isabellą...
- Cesarzowo... przybywam.. - rzekł Wampir Wyższy
- Dobrze Cassahsie... wraz z Tobą i Thantem muszę teraz omówić pewne ważne kwestie w tej wojnie... wiemy bowiem co jest głównym czynnikiem zamieszania... - przemówiła Isabella

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
Dzisiaj 02:22:28
Znajdź wszystkie posty Odpisz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości