Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



 
Ocena wątku:
  • 5 Głosów - 4.2 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[RolePlay] Magic World V - The New Era
Autor Wiadomość
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1741
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Zakira poczuła jak rozrywają jej naszyjnik... jej oczy zaszkliły się a w prawym pojawiła łza... potem czuła jak rozcinają jej spódniczkę i zrywają a także jej czarną kurteczkę.. zerwali z niej wierzchnią część ubrań... przełknęła ślinę, bardzo szybko oddychała... poczuła ciarki na ciele i dreszcze... jej oczy jeszcze mocniej się zaszkliły... wiedziała że ma na sobie tylko czarny koronkowy stanik i majtki... że nie może się w żaden sposób zakryć bo jej dłonie są związane i spięte kajdanami w brutalnym uścisku... ponownie przełknęła ślinę.. czuła bezsilność.. nie mogła nic zrobić.. czuła strach.. wiedziała że mogą zrobić z nią co zechcą.. mogą jej dotykać.. trzęsła się lekko.. czuła uległość i bezsilność... zerknęła na otaczające ją elfy, na oprawców.. widziała jak na nią patrzą... czuła bezsilność.. Wampirzyca także dostrzegła na ich spodniach na kroczu wzniesienia.. praktycznie u wszytkich.. wiedziała jak bardzo działa na ich zmysły i sprzęty, że te niesamowicie się wzniosły... widziała wzniesienia na ich spodniach... widziała jak bardzo na nich działa, jak ich aktywuje swoimi wdziękami.. przełknęła ślinę.. nadal nie mogła się szarpać.. zbyt mocno ją wtedy bolało..


Vanessa widziała zasadzkę...
- CO KUR*A?!?!? - syknęła brutalnym językiem będąc w szoku... zerkała przez lunetę... widziała jak kilka statków się zatapia...
- ODWRÓT! KAŻCIE IM ZAWRACAĆ! - KRZYKNĘŁA i WYDAŁA ROZKAZY, nienaruszone statki miały natychmiast się wycofywać aby nie było w nich strat... miały sie wycofać i nie płynąć na razie dalej...
- Nędzne szczury! TYLKO TAKIE GIERKI mogły zastosować! - wykrzykiwała Pani Kapitan wskakując na szczyt jednego z masztu... widziała katastrofę... niektóre z okrętów się wycofywały, niektóre głównie te tonące rozpoczęły ostrzał płynących w tym kierunku elfickich statków.. mimo że tonęli to walczyli... póki zdołali... póki nie poszli na dno, póki ostatkiem sił żyli to walili całym potężnym arsenałem w płynące elfie statki póki mogli... nim jeszcze działa i inne bronie nie zatonęły... widać było już dymy na pokładach elfickich statków i pożary...
Vanessa wpadła w lekką panikę.. nie takie były plany... elfy to jednak szczwane nędzne kundle... momentalnie dała znak Ibrahimowi telepatycznie, nie była bowiem głupia...
- Ibrahimie! Zaatakowano naszą część floty... druga płynie bez problemów, z naszej flanki jednak elfy podsadziły miny... wiele naszych okrętów oberwało... walki trwają na wodzie... a planowaliśmy ostrzał elfickich miast... planowaliśmy zatopić ich miasta, a potem dopiero zając się statkami... - mówiła w amoku Vanessa, była w szoku.. nie wiedziała co robić.. widziała jak jej ukochany okręt idzie na dno.. widziała jak załoga biega i próbuje wszystko ratować...

Ibrahim zaś odebrał telepatyczny sygnał... wcześniej odebrał powiadomienia od Cassahsa i Thanta... aż chwycił się za głowę... w jego umyśle po chwili przemówiła sama Isabella... bardzo srogim tonem..
- Ibrahimie... jak już z pewnością wiesz, elfickie ścierwa wypełzły poza swe kojce... a przemawiałam wielokrotnie, że ich nogi mają prawo stąpać jedynie po ich terenach, w ostatnim marszu.. nim nasze Legiony i bronie ich totalnie zniszczą... dlatego też jestem z tego powodu poirytowana... zdołali zniszczyć dwa moje miasta, zdołali zaatakować moją Oazę... pływają po moich wodach jak gdyby nigdy nic... nie zezwalam na tego typu rzeczy... to wszystko ma zostać NATYCHMIASTOWO ukrócone... to wszystko ma zostać spacyfikowane... - przemawiała srogo Isabella
- WYDAJ ROZKAZY, ROZSTAW WSZYSTKO, OPANUJ WSZELKIE SZYKI... PRZYWOŁAJ POTĘŻNE ARMIE... WYRUSZ NA WSZELKIE ELIFICKIE MIASTA i ZNISZCZ BRUTALNIE, OSOBIŚCIE WBIJ NASZE ZWYCIĘSKIE SZTANDARY NA SPALONEJ ELFICKIEJ ZIEMI... NATYCHmIASTOWO... - przemówiła okrutnym tonem Cesarzowa

Ibrahim słysząc kolejno wszelkie komunikaty w swoim umyśle aż złapał się za głowę... westchnął mocno...
Winchester JR widząc co się dzieje aż wytrzeszczył oczy...
- Przyjacielu... czyżby... - przemawiał mężczyzna
Ibrahim zacisnął pięści... przesunął pionki na planszy po chwili... siedział na swej kanapie nachylony nad strategiami... był poirytowany...
- Elfy przesadziły.. odczują teraz okrutne odpowiedzi.. - przemówił Wielki Wezyr - Musimy gotować ogromne szyki.. sytuacja wymyka się spod kontroli... Vanessa ma problemy.. nie wiem do cholery gdzie są siły Bractwa Czarnych Rycerzy i Sisyphus, Thant zajęty jest w kompletnie innym miejscu nie tam gdzie trzeba... JASNY SZLAG! - krzyknął Ibrahim
Wielki Wezyr po chwili zaczął wydawać telepatyczne komunikaty wielu masywnym komendantom... zaczął gotować potężne uderzenia... zamierzał już niebawem brutalnie uderzyc w elfy tam gdzie ich najmocniej zaboli...


Zerratu natomiast był na głównym froncie... CZARNY WILK potężnie kroczył przed siebie... z dużą łatwością miażdżył wrogów elfickich... kroczył przed siebie z brutalną miazgą... Czarny Wilk co chwila widział pociski i brutalne ataki nie ustających ostrzałów Legionów Cesarskich... armaty i bronie, lasery i potężne magiczne działa były przemieszczane coraz dalej... w tej chwili Smoczymost, Krosis i Northgrove były ostrzeliwane brutalnie... ich mury upadały a budynki w miastach już płonęły...
Sam Czarny Wilk w towarzystwie wielu brutalnych istot z Legionów Cesarzowej był już przy Smoczymoście... w tej chwili Zerratu dostrzegł oddziały Drakkana... Wezyr zdołał przedrzeć się już i być pod Smoczymostem... Drakkan dostrzegł elitarną jednostkę... kompana Isabelli... momentalnie podszedł do Czarnego Wilka i skinął głową... Zerratu również...
- Witaj przyjacielu! Świetnie cię widzieć... - powiedział Drakkan i otarł nieco krwi z twarzy, jego uzbrojenie było mocno pokryte elficką krwią...
Zerratu zawarczał... oboje zerknęli jak frunące potężne pociski walą w Smoczymost...
Drakkan pokiwał głową...
- To co przyjacielu? Zechcesz nam towarzyszyć? - przemówił Drakkan śmiejąc się.
Zerratu zawarczał brutlanie...
Drakkan zaśmiał się... odwrócił się do wojowników...
- KOMPANI! MISTRZOWIE, ELITARNI WOJOWNICY! RUSZAJCIE! WYRŻNIJCIE CAŁY SMOCZYMOST! TO MIASTO MA ZOSTAĆ BRUTALNIE ZMASAKROWANE... ŻYWEJ DUSZY NIE MOŻE TAM POZOSTAĆ! DO BOJU! ZA CESARSTWO! CHWAŁA! W BÓJ, BRACIA! - ZAWYŁ POTWORNIE...
ODDZIAŁY ZACZĘŁY WIWATOWAĆ, WRZESZCZEĆ... TRĄBY DUDNIŁY, BĘBNY WALIŁY... PO CHWILI TYSIĄCE OKRUTNYCH WOJOWNIKÓW Z LEGIONÓW WPROST HUKNĘŁO W SMOCZYMOST, GRZMOTNĘLI W TO MIASTO Z KOLOSALNĄ BRUTALNOŚCIĄ... WDARLI SIĘ Z ŁATWOŚCIĄ, ZACZĘLI SIEKAĆ ELIFCKIE ŚCIERWA... mORDOWALI MATKI, DZIECI, OJCÓw... ŻOŁNIERZY ELFICKICH... ZERRATU CO CHWILA POJAWIAŁ SIĘ ZnIKĄD Z POWIETRZA I NICZYM TORPEDA UDERAZAŁ W BUDYNKI KOLOSALNIE JE MIAŻDŻĄC I PRZEWALAJĄC, WPADŁ W ABSOLUTNY WOJENNY SZAŁ... BYŁ KOLOSLANIE WDZIĘCZNY ISABELLI ZA TĘ MOŻLIWOŚĆ... MIAŻDŻYŁ WSZYSTKIE ELFY NAPOTKANIE NA DRODZE, ROZRYWAŁ SWYMI BRUTALNYMI KŁAMI I PAZURAMI... SMOCZYMOST DOSŁOWNIE SIĘ ZAPADAŁ.... OD ZEWNĄTRZ I WEWNĄTRZ... Z KAŻDEJ STRONY...

Siael natomiast... potężny Wezyr... był z drugiej strony, na innej flance... JEGO BRUTLANE I KOLOSALNE ODDZIAŁY LEGIONÓW KROCZYŁY PRZED SIEBIE W NIEUSTANNEJ BRUTALNEJ SIECZCE... dotarli już pod KROSIS... widzieli jak ARMATY, DZIAŁA, POTĘŻNE LASERY, KULE OGNISTE, WSZELKIE NOWOCZESNE BRONIE WPROST WALĄ JAK TORPEDY W MIASTO... MURY UPADAŁY, ELFICKIE MIASTO SIĘ SYPAŁO...
Siael zaś odwrócił się do swoich Legionistów... przemawiał...
- WSPANIALI, ZWYCIĘSCY, MISTRZOWIE! OGROM LAT TRWALIŚCIE W KOSZARACH, GOTOWALIŚCIE SIĘ, NIEUSTANNIE TRENOWALIŚCIE... CESARZOWA DAŁA WAM WSZYSTKO! ABSOLUTNIE WSZYSTKO, KOLOSALNE ZASOBY... KOLOSALNE POTĘGI... PORA POKAZAĆ JEJ WDZIĘCZNOŚĆ! JEJ SŁOWO JEST JASNE... WKRACZACIE DO KROSIS W BRUTALNYM MARSZU... PALICIE WSZYSTKO NA SWEJ DRODZE... MIAŻDŻYCIE WSZYSTKO W BRUTALNYM ATAKU... ŻADEN ELFI BACHOR, KOBIETA i MĄŻ NIE MAJĄ SIĘ OSTAĆ... KROCZCIE ZWYCIĘSKO! - HUKNĄŁ SIAEL
LEGIONY ZAŚ ZACZĘŁY WYĆ, DUDNIĆ... WSZYSCY WALILI W POTĘŻNE 10X LEPSZE OD ELFICKICH UZBROJENIA...
Po chwili... POTĘŻNE ODDZIAŁY LEGIONÓW wprost WYSTRZELIŁy na miast KROSIS... HUKNĘŁY BEZLITOŚNIE... WKROCZYŁY i WSTĄPIŁY... WOJOWNICy CESARSCY ZACZĘLI POCHŁANIAĆ WSZYSTKO NA SWEJ DRODZE... MIASTO ELFICKIE CHYLIŁO SIĘ KU UPADKOWI... BYŁO MIAŻDŻONE...



CASSAHS wraz z potężnym kolosalnym oddziałem momentalnie pojawił się przy swojej wieży...
- KUR*Y! ELFICKIE ŚCIERWA! - Zawyli komendanci widząc co się tu dzieje - JAK ŚMIECIE ATAKOWAĆ TWIERDZĘ WEZYRA?! - WYLI komendanci i potężni wojownicy, MOMENTALNIE huknęli i uderzyli w elfy atakujące twierdzę od lądu... ZACZĘLI ICH BRUTALNIE WYŻYNAĆ arsenałem potężnych broni...
- ŻADNEJ LISTOŚCI! TE KUR*Y OŚMIELIŁY SIĘ NA ATAK NA TWIERDZĘ SAMEGO CASSAHSA! - WYLI BRUTLANI MASYWNI ELITARNI KOMENDANCI... MASYWNIE UDERZALI Z CAŁĄ POTĘGĄ W ELFIE ODDZIAŁY... MIAŻDŻYLI ICH I SIEKALI ICH CIAŁA...
Nieopodal wieży Cassahsa było wiele ciał nabitych na duże pale... Cassahs lubił tego typu rozrywkę... teraz widząc to wszystko na co ośmielały się elfy poczuł wściekłość... AMOK... WARIACTWO... porzucił wszelkie rozkazy które miał wydawać, priorytetem był ten teren... WZNIÓSŁ SIĘ BRUTALNIE W POWIETRZE, ZAWIROWAŁ, A NASTĘPNIE OSOBIŚCIE UDERZYŁ W GRUPĘ 30 ELFÓW... HUKNĄŁ W NICH BRUTALNIE... ELFY BYŁY ROZRYWANE W BRUTALNYCH SZYBKICH ATAKACH...
Cassahs rozrywał ich cielska, MIOTAŁ NIMI, UNOSIŁ wysoko nad ziemię i spuszczał z wysokości, URYWAŁ IM ŁBY,. łamał ich kości i karki... ROZRYWAŁ ich umysły i gałki oczne... WYRYWAŁ im języki i dłonie... ich cielska nabijał na wolne w okolicy drewniane pale... cielska elfickie były NABIJANE NA POTĘŻNE PALE i zaczynały ociekać krwią, elfickie ścierwa zaś wyły w agonii...
Cassahs wylądował nieopodal wieży.. dostrzegł że ośmielili się walić z okrętów... SYKNĄŁ...
Zaczął otwierać portale... teleportował CESARSKICH ELITARNYCH WOJOWNIKów WPROST NA POKŁADY ELFICKICH OKRĘTÓW... WOJOWNICY BRUTALNIE POJAWIALI SIĘ TUŻ PRZY ELFACH, WKRACZALI NA ICH STATKI I MORDOWALI ICH BRUTALNIE... SIEKALI ICH W BRUTALNYM KONTRATAKU...
- BYDŁA! ŚCIERWA! JAKIM PRAWEM TU PŁYWACIE? JAK ŚMIECIE OSTRZELIWAĆ TWIERDZĘ WEZYRA?!?! - ryknął Komendant, WBIŁ SIĘ w KAPITANA jednego ze statków i natychmiast go rozszarpał... Legioniści zaczęli przejmować elfickie okręty... mordowali elfów będących na statkach, niektórych wiązali i zapinali w kajdany... łapali niektórych...
SIŁY CESARSTWA zaczęły przejmować elfickie okręty... udało im się przejąć władzę już nad ponad 12... KONTRATAK w OBRONIE Twierdzy Cassahsa był potworny i brutalny... Legiony Cesarskie zaczęły przejmować sytuację na lądzie i na wodzie... mordowali na lądzie, przejmowali okręty na wodzie i tutaj także wyżynali elfickie ścierwa...



Lorenzo widział Solussę... rozkoszował się dotykiem jej stóp... jęczał głośno i ulegle...
- Jesteś wspaniała... cudowna... idealna.. - jęczał - pragnę tego... daj mi więcej... pragnę cię... pożądam cię.. - jęczał ulegle będąc pod władaniem Solussy... należał do niej... był jej zabawką... jego sprzęt był całkowicie jej.. .

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-December-2025 20:13:48 przez DevilxShadow.)
03-December-2025 20:11:20
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1742
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Elfy nie przerywały swojego ostrzału w flotę należącą do Vanessy.. Większość okretów została juz przez nich zatopiona... Kilka z nich pomimo tego ze tonęły próbowały atakować ale elfi czarodzieje znajdujący się na pokładach bez problemu naprawiali wyrządzone szkody i gasili ogień. Te które się wycofały czekała nie miła niespodzianka... Okazało się, że elfie okręty otoczyły całą ich flote także od tyłu pozbawiając ich drogi ucieczki...
statków które przetrwały spotkanie z minami było zbyt mało aby mogły stawić czoła okrętom elfów. Ostrzał z armat rozpoczął sie natychmiastowo i stopniowo jeden po drugim statki wraz z całymi załogami szły na dno... Elfy nie zamierzały pozwolić aby choćby jeden okręt przetrwał i zgodnie z planem im sie to udało...
Okręt Flagowy Vanessy po tym jak wpłynął prosto na minę oraz po wpływem ostrzału był także już przedziurawiony jak sito i nabierał coraz więcej wody... Kajuta kapitańska w której wcześniej siedziała Vanessa była kompletnie już zalana... Statki Elfów podpłynęły bliżej nie przerywając ognia...Panował kompletny chaos którego nie mozna było opanować...
Nagle, kompletnie niespodziewanie jeden z wystrzelonych pocisków trafił prosto pod nogi Vanessy. Kobieta nie zdązyła nawet zareagować... Eksplozja była tak potężna że odrzuciła ja do tyłu.. Vanessa uderzyła głowa prosto w słup uszkodzonego masztu z taką siłą ze natychmiastowo straciła przytomność.. Kilkoro z załogi widząc, że ich kapitan leży bezwładnie próbowali do niej podbiec, jednak w tym momencie trafił kolejny pocisk zwalając ich wszystkich z nóg....
- Cholera! - krzyknął żołnierz próbując się podnieść.. był cały we krwi... Widział kątem oka jak okręty elfów podpływają bliżej... jak elfy rozpoczynają abordaż... jak dobijają leżących.... Jak stają z szyderczymi uśmiechami nad nieprzytomną Vanessą i zakładają na jej ręce kajdany a następnie zabierają ze sobą... Żołnierz syknął pod nosem... W tej chwili zauważył ze jeden z elfów do niego pochodzi... robi zamach mieczem i.... odcina mu głowę...
Elfy wróciły szybko na swój okręt... Cała przybyła flota cesarska został zmieciona z powierzchni ziemi a straty po stronie elfów były minimalne...

Dowódca elfickiej floty stając z schowanymi za plecy rekami obserwował w milczeniu jak statki cesarskie idą na dno... Pokiwał wolno głową..
- Myśleli, ze sobie przepłyną bez żadnego problemu.... Plan Króla był doskonały....Nie mieli żadnych szans... - powiedział jeden z załogi
- Milczeć... - rzekł dowódca srogim tonem - To i tak nie była ich pełna flota...
W tym momencie podeszło do nich dwoje elfów trzymających nieprzytomną, zakutą w magiczne kajdany Vanesse... Dowódca popatrzył na nią z góry.
- Ale.... - kontynuował Dowódca - Teraz dzięki temu zwycięstwu, bez swojej Kapitan.... beda jak dzieci we mgle...
Załoga Elfów zaśmiała się pod nosem słysząc słowa swojego dowódcy.
- Co z nią zrobimy Sir? - zapytał jeden z osiłków który ją trzymał. - Gdy sie obudzi z pewnością nie będzie zadowolona...
- To chyba normalne, prawda? - rzekł dowódca i wzruszył ramionami - Mówiąc szczerze najchętniej zabiłbym ją teraz... ale... jest więcej warta żywa niz martwa...
Elfy pokiwały głowami.
- Znajdzie się dla niej zastosowanie... - dodał dowódca i zmrużył oczy.


W tym samym czasie druga część wysłanej floty nie miała pojęcia co napotkało ich kapitan... Sunęli do przodu zgodnie z rozkazami... Jednakże tu również czekała na nich ta sama pułapka... Wojna doskonale wiedział o podziale floty oraz kierunku z którego nadpływały... Zawczasu rozkazał więc przez Nelotha zaminować specyficzne miejsca drogę morskiej prowadzącej bezpośrednio do terytoriów należących do elfów... Druga część flota napotkała więc na tą samo przeszkodę wpadając w sidła elfich okrętów, które wspólnie wraz z pomocą pułapki minowej zdołały zdziesiątkować kompletnie cesarską flotę morską nie pozostawiając przy tym nikogo przy życiu...


Tymczasem Zaraza i Śmierć obserwowali wspólnie sytuacja która przebiegała na froncie poprzez wizier...
- Hmm... siły cesarskie przebiły się już pod same miasta... Czarno to widzę... - rzekł Śmierć i pokręcił głową - Nie sądzisz, że powinniśmy zainterweniować?
- Te miasta same w sobie nie mają żadne wartości... obrona ich nie jest w naszym interesie.... Przypominam, że elfy sa jedynie naszym narzędziem...
- No to słabe te narzędzia wybrałeś... Trzeba było wybrać Nieumarłych... Cesarstwo zostało by zmiażdżone przez ich potęgę militarną... Isabella byłaby bezbronna... - rzekł Śmierć
- Byłoby to możliwe gdyby Głód jeszcze żyła.. Gdyby od początku zajęła się manipulowaniem Nieumarłymi tak jak to zrobił Wojna z elfami a nie skupiła się na jakichś idiotyzmach to już dawno bylibyśmy zwyciężyli... - rzekł Zaraza
- Tsss... No to co teraz zamierzasz zrobić niby? - zapytał Śmierć
Zaraza mruknął pod nosem
- Poczekać na odpowiedni moment.... - rzekł - Niech myślą że wygrywają...


W tym samym momencie gdy w Erriapus rozpoczęła sie walka pomiędzy elfami a siłami Cassahsa, Beerenberg do którego centrum trafiły siły elfów poprzez portal Wojny właśnie zostało doszczętnie zniszczone po bardzo długim oblężeniu... Obrońcy pomimo ataku z zaskoczenia stawiali ogromny opór, ale ostatecznie ugięli się przed liczebnością elfich wojskowych. Okręty stacjonujące w porcie zostały wysadzone przez elfy a budynki podpalone i zburzone. Elfy wysadzały co sie dało tak aby zabić jak najwięcej ludności cywilnej... W końcu nie ostał się nikt żywy... Miasto zostało zmasakrowane... Dymy z płonących budynków unosiły sie na kilometry w górę...
Elfy widząc sukces w swoim działaniu wydostały sie z miasta i nim przybyły jakiekolwiek posiłki udały się niezauważone prosto w stronę lasu...


Tragiczna sytuacja nastąpiła także na południe od Tiamat... Thant nie miał pojęcia, że w momencie gdy zajęty jest siłami elfów które były w odwrocie, Inne pojedyncze oddziały zdołały wysadzić jedyną kopalnie złota z regionie - Elfy z łatwością wybiły strażników i pracujących w środku górników po czym wyselekcjonowały kilkoro swoich żołnierzy którzy byli obeznani z panującymi w środku warunkami aby rozstawić ładunki wybuchowe w miejscach które doprowadzą do największych zniszczeń i doszczętnego zawalenia setki metrów podziemnych korytarzy...
Gdy tak się stało, wystarczyło po prostu wcisnąć jeden przycisk....
Kopalnia eksplodowała w potężnym huku wywołując przy tym lekkie trzęsienie ziemi które odczuły zarówno siły Thanta pod Tiamat jak i mieszkańcy pobliskich wiosek...
Dym i pył uniosły się w powietrze... Kopalnia została doszczętnie zawalona a korytarze zasypane gruzem...


- Och... zrzedła Ci już mina co? - rzekł prześmiewczo elf patrząc na Zakire - Myślisz że jak opuścić głowę i zaczniesz płakać to ci odpuścimy? Hah... Głupia...
Elfy zaśmiały sie ponownie. Jeden z nich chwycił jej potarganą kurtkę która leżała na ziemi i obejrzał ją sobie.
- No no... niezla kurtka... Ciekawe dla kogo się tak wystroiła... - rzekł zaciekawiony po czym zwinął ją i schował pod pachę. Wszystko wskazywało na to, że zamierzał ją sobie zabrać
- Może ma chłopaka... - wtrącił inny i wzruszył ramionami
- Kogo to obchodzi?! - syknął elf z nozem spoglądając na niego po czym z powrotem popatrzył na Zakire..
W tym momencie podszedł do niego jeden z elfów który stał z tyłu. Położył dłoń na jego barku..
- Mówisz ze światło słoneczne na nią zadziała i szczerze chciałbym to zobaczyć... Cierpiący wampir....To moze byc ciekawe... hmm... Ale... no nie wiem... - rzekł - Nie wiem czy to bedzie wystarczająco efektywne... jej skóra nadal jest nieco osłonięta.... moze to nie zadziałać...
Elf który trzymał nóż kiwnął lekko głowa.
- Ta... Masz racje... Trzeba sie bedzie tego pozbyć... - rzekł i zmrużył swoje oczy po czym podszedł do Zakiry... Podrzucił swoim nożem w ręce po czym zrobił szybkie cięcie wzdłuż linii jej dekoltu oraz na wysokości jej biodra... Chwile potem jednym ruchem zerwał z niej rozciętą bieliznę, a to co z niej zostało wyrzucił za burtę...
Zaśmiał sie pod nosem chowając nóż z powrotem do swojego pasa i odsunął sie do tyłu.
- No... Myśle, że to powinno wystarczyć.. Jak sądzicie panowie? - zapytał rozkładając ręce
Elfy kiwnęły głowami spogladając na wampirzyce. Słońce miało niebawem wyjść za horyzontem..


Solussa nic nie odpowiedziała na te słowa... podniosła jedynie lekko swoje brwi obserwując reakcje Lorenza po czym zaczęła przewijać swoimi stopami coraz szybciej i intensywniej...


Neloth i Wojna weszli wspólnie do wnętrza jaskini która na pierwszy rzut oka wydawała sie być kompletnie opustoszała... Pomimo tego że Wojna oświetlał drogę to Neloth i tak nie był w stanie praktycznie niczego dostrzec.
- Po cholere tu przyszliśmy... Mówiłem ze to głupi pomysł.. Nikogo tutaj nie ma... To strata czasu... - rzekł Król Elfów
- Ciekawe... Ja wyraźnie wyczuwam obecność wielu istot tuz przed nami... - odparł Wojna
- Co?! Ale... to przecież nie możliwe... - mówił Neloth - Ostatni wybuch wulkanu zdziesiątkował tutejsze istnienia... lawa przedarła się do wnętrza...
Wojna słysząc to zaśmiał sie pod nosem.
- I tu się mylisz... - rzekł - Wiele z nich przeżyło...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-December-2025 01:00:10 przez Ravcore.)
04-December-2025 00:58:44
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1743
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Neloth rozglądał się w niepewności ale nie był w stanie nic dostrzec w otaczającej go ciemności. Po kilku minutach nieustannego marszu w głąb jaskini Wojna zatrzymał się... Neloth który szedł tuż za nim również.. Oboje usłyszeli tajemnicze odgłosy. Coś zbliżało sie w ich kierunku...
Wojna chrząknął pod nosem i popatrzył kątem oka na Nelotha który stał za nim.
- Ty jesteś tym który bedzie mówił... Masz ich przekonać... Zapomniałeś o tym?
Neloth słysząc te słowa nabrał poważnego wyrazu twarzy i kompletnie zmieniając swoje zachowanie minał demona i stanał przed nim..
- Wampiry z Samotnej Góry.... Wiem że tu jesteście... - rzekł donośnym tonem Neloth
- Kim jesteś.... I po co tu przybywasz.. - rzekł mroczny głos wywołując echo poprzez całą jaskinie
- Jam jest Król Mrocznych Elfów Neloth Mannimarco... a wy i wasze schronienie jesteście częścią mojego królestwa... Przybywam do was w jasnym celu... Potrzebuję waszej pomocy... Oportunistka jaką jest Isabella Carraboth Bal i jej wojska rozpoczęły ofensywę na nasze tereny... Chce nas wymazać z egzystencji... Musimy się zjednoczyć i ją powstrzymać..
- Nie ma takiej opcji... - odparł mroczny głos - Nic nas to nie obchodzi...
- Huh?! Nie rozumiecie że wojska Isabelli przybędą takze i tutaj?! Wyrżnie was wszystkich!
- Dlaczego miałaby to zrobić? Przez 20 lat nie ruszyliśmy sie z tego miejsca i nie zamierzamy go opuścić...
- Ona dobrze pamieta że byliscie wtedy pod wodzą Baldura... Jego jednak już nie ma... tak samo jak i Amona... Została jedynie ta cholerna Isabella która chce nas wszystkich zniszczyć....
- Zniszczyć chce ciebie... i elfy... My nie mamy z tą wojną nic wspólnego... Nie obchodzi nas Isabella i jej działania... My jedyne czego chcemy to spokoju... Odejdź stąd i przestań zakłócać nasz spoczynek....
- Tss.... Tchórze! - ryknał gniewnie Neloth
Wojna przez całą konwersacje milczał... Spodziewał się że wampiry z Samotnej Góry nie dołączą do nich po dobroci... Po tym jak ich lider zginął przestały sie wychylać i najzwyczajniej zamknęły sie na dobre w jaskini... Część z nich zginęło podczas eksplozji wulkanu, ale wielu tez zdołało przeżyć... Tego typu wampiry były dużo lepszymi jednostkami niż elfy... z łatwością mogłyby masakrować legiony cesarskie dzięki swojej sile i szybkości...
Wampiry zamilkły.. Kompletnie zignorowały ostatnie słowa Nelotha.. Wojna jednak nie zamierzał im odpuścić.. Wyciągnął rękę przed siebie..
- Wielka szkoda byłoby zmarnować taka okazje.... Wasz opór jest bezcelowy... - powiedział a jego dłoń zaczeła błyszczeć czerwonym światłem...
Neloth zdziwił się.. Nie wiedział co sie dzieje... Nagle usłyszał jęki wampirów które zaczeły jęczeć i się szamotać... łapały się za głowy w bólu... Wiele z nich spadło z sufitu o twardy grunt i zaczeło się walać po ziemi w amoku... Wszystko wskazywało na to ze Wojna siłą zaczął przejmować kontrolę nad ich umysłami aby wykorzystać ich jako żołnierzy wbrew ich woli.
- Od teraz... nalezycie do mnie... - powiedział Wojna i zaśmiał sie pod nosem... Oczy setki wampirów błysneły krwistą czerwienią na znak kontroli demona...


Elfy natomiast kontynuowały swoją ofensywę na południe Hapes... Kilka niewielkich oddziałów przy pomocy swoich czarodziejów teleportowało się do położonych na południe wsi Akku, Syllur i Behemoth rozgrabiając je i siejąc kompletną destrukcje i chaos... Mieszkańcy uciekali w panice... wielu zabarykadowało sie w domach.... Elfy podpalały stajnie i budynki mieszkalne.. Nie oszczędzały nikogo...


Cztery okręty które zawróciły po ataku Isabelli nie zamierzały kończyc swojej misji... Otrzymały informacje o tym że Cesarzowa wyslała wojska do swojej oazy więc zamierzały po raz kolejny zaatakować to miejsce. Zbliżyły się do wybrzeża i rozpoczeły gwałtowny ostrzał... Legiony nie spodziewały się kolejnego ataku, wszyscy zajęci byli odbudowywaniem zniszczeń które już nastąpiły... To co zdołali odbudowac prawie natychmiastowo z powrotem zostało zniszczone...
Legioniści nie mieli żadnych okrętów ani armat... Nie byli przygotowani na coś takiego... Elfy pozostawały poza ich zasięgiem będąc na okrętach i strzelając do nich z morza... Pociski raz po raz trafiały niezwykle celnie w ich siły... Legiony zostały zepchnięte do defensywy... Z minuty na minute ich liczebność spadała, martwych przybywało a elfy nie odpuszczały...


Tymczasem elfy zaciągnęły nieprzytomna Vanessę zgodnie z rozkazem ich dowódcy pod pokład statku... Wsadziły ją do jedynej celi i zakuły jej bezwładne ciało do ściany specjalnymi, twardymi łańcuchami... Dowódca okrętu nie zdecydował jeszcze co zamierza z nią zrobić, dlatego tez póki co nakazał ją uwięzić....

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-December-2025 22:29:58 przez Ravcore.)
04-December-2025 16:43:15
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1744
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Tymczasem Pani Kapitan Vanessa zaczęła po dość dłuższym czasie odzyskiwać lekko przytomność... wolno otworzyła oczy... widziała mroczki przed oczami.. ciemność.. chłód.. poczuła lekki ból w głowie.. momentalnie syknęła...
- Ttssss... cooo jest... - syknęła lekko - Ała... - dodała wolno...
Kompletnie nie wiedziała co się dzieje.. nie wiedziała gdzie jest.. syknęła raz jeszcze.. po chwili chciała się ruszyć.. poczuła ciężar, ucisk, spętanie... zdała sobie sprawę że jest spętana brutalnymi łańcuchami...
- Co... - syknęła - CO... co to ma być... - syknęła głośno Pani Admirał



Zakira czując jak zrywają z niej bieliznę poczuła kolosalny strach i smutek, przymknęła oczy, z jej oczu pociekły łzy.. spłynęły po policzkach.. poczuła słabość i uległość.. wiedziała że rozebrali ją, zdarli z niej ubrania i teraz mogli bezkarnie oglądać.. czuła się słabo i ulegle.. nie mogła nic zrobić.. była kompletnie bezbronna.. czuła się strasznie... okrutnie żałowała że dała się jakimś cudem złapać parszywym elfom... po chwili lekko otworzyła mokre oczy.. Zakira widziała jak ich sprzęty mocno stoją w ich spodniach,.. widziała jak jej ciało mocno na nich działa.. widziała ogromne wzniesienia..
- Proszę.. proszę.. dosyć... przestańcie.. zrobię co zechcecie i powiecie... przestańcie.. - jęknęła mocno uległym i poddanym tonem, nie chciała by bardziej ją bolało.. stała się uległa...
- Będę posłuszna... zrobię co zechcecie.. będę uległa.. - jęknęła słabym uległym tonem, czuła się strasznie.. bała się że będzie żałować bardzo swych słów.. nie wiedziała co z nią zrobią.. czuła strach...



Siły pod dowództwem Cassahsa zdołały zlikwidować oddziały elfów atakujące tereny pobliskie wieży Cassahsa... dzięki sile Wampira Wyższego mogli również spacyfikować atakujące te tereny okręty elfickie co też uczynili... elfy nie spodziewały się nagłych ataków na pokładach swoich statków... dlatego też Legiony brutalnie dawały radę ich wyżynać... brali kilku jeńców na każdym okręcie związując ich łańcuchami i kajdanami... bowiem planowali ich użyć później...



Siły prowadzone pod wodzą Thanta zdołały rozbić wycofujące się oddziały elfów spod Tiamat... sam Thant dziesiątkował oddziały wroga potęgą swych umiejętności.. jego potężne czarno-magiczne miecze fruwały po polu bitwy i przebijały wszelkich elfów na pół... jego 5 mieczy było szybszych niż jakakolwiek błyskawica.. Thant kontrolował wszystko potęgą umysłu, jeden z mieczy pozostawał przy jego ciele.. odbijał wszelkie lecące w jego kierunku strzały i pociski, Wezyr również w każdej chwili mógł chwycić potężne ostrze... Thant i jego siły pokonali elfy w tym boju, niemalże jednak od razu otrzymali informacje o kolejnych nieustających atakach i nowym chaosie... Thant słysząc o wysadzonej kopalni złota aż chwycił się za głowę.. wściekł się informacjami o kolejnych napaściach... W tej chwili siedział na górce utworzonej z martwych elfickich ciał, jego miecze lewitowały tuż nad jego głową... Thant zaczął się zastanawiać... elfy szerzyły się jak szczury.. same przecież nie byłyby zdolne do tego typu napaści, pojawiania się ni stąd ni zowąd... Wezyr zaczął więc analizować sytuację.. wszak od kolosalnie długiego czasu szpiegował dosłownie wszystko na elfickich terenach... był świadom tego jak bardzo Neloth jest słaby i nędzny.. wiedział że elficki król sam nie byłby zdolny do tego typu rzeczy...
Thant intensywnie analizował.. pstryknął palcami.. klasnął w dłonie.. zachichotał..
- Tyy.. jasny szlag.. - mówił czarnoksiężnik sam do siebie - Ty bydlaku.. masywna kreaturo.. pełzająca gnido.. - przemówił... Thant wiedział.. był świadom.. osiłek którego wykrył jakiś czas temu u Nelotha... od dawna nie pasował mu na elfa... nie mógł nim być.. wykluczał to.. analizował sytuację.. po chwili przemówił telepatycznie do Isabelli...
- Cesarzowo.. sytuacja jest mocno zaogniona... musimy pomówić.. spotkajmy się jak najprędzej.. - przemówił Wezyr kiwając wolno głową..


Isabella zaś usłyszała w swojej głowie głos Thanta... ucieszyła się...
- Dobrze cię słyszeć Thancie.. dobrze że interweniujesz... cieszy mnie to... - odparła Isabella
W tej chwili jednak wyczuła... momentalnie poczuła... atak na swoją Oazę... zacisnęła pięści...
- No nie.. szczury... gnidy.. - syknęła ostro... pstryknęła palcami i teleportowała się w środku swej Oazy... od razu dostrzegła bombardowania z czterech pobliskich elfickich okrętów.. widziała jak Legiony które tutaj teleportowała próbują bronić terytorium...
- CESARZOWO! ZAATAKOWALI NAGLE! NIE BYLIŚMY ŚWIADOMI... NIE SPODZIEWALIŚMY SIĘ... - huknął jeden z komendantów...
Isabella spojrzała srogo... znowu była wzburzona... wkurzyła się...
Cesarzowa uniosła w tej chwili dłonie... wykreowała po chwili potężną barierę magiczną która otoczyła cały teren Oazy... to nie wszystko... machnęła dłońmi a barierę otoczyła potęga Wiecznego Ognia... wykreowała więc kolejną warstwę ochronną... potężny obronny ogień okrył potężną magiczną barierę kreując podwójną ochronę...
Cesarzowa po chwili pstryknęła palcami... teleportowała się i pojawiła na maszcie jednego z czterech elfickich okrętów... machnęła dłonią kreując gest "cięcia", a przez środek pokładu statku niczym bicz huknęła kolosalnie wielka i potężna Wiązka Wiecznego OGnia całkowicie rozpoławiając okręt na dwie częsci... dwa kawałki zaraz przewaliły się.. zaczęły iść na dno... Cesarzowa teleportowała się na sam środek pokładu jednego ze statków... spojrzała okrutnym i srogim tonem...
- Kundle.. myślicie że będę się z wami bawiła w kotka i myszkę? Jak śmiecie? - syknęła ostrym tonem.. uniosła lewą dłoń.. dwa masywne osiłki elfickie uniosły się w powietrze i momentalnie poczuli potworny uścisk na swoich gardłach... dwa elfickie osiłki położyły dłonie na swych szyjach, wierzgali nogami.. dusili się wisząc w powietrzu.. drugą dłonią zaś Isabella jednym gestem podcięła nogi kilku elfom a ci padli na kolana na pokładzie.. klęczeli przed nią..
- Puściłam was wolno, psy... okazałam łaskę.. jakim prawem tutaj przypływacie... - syknęła...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
05-December-2025 01:06:04
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1745
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Vanessa po tym się się ocknęła dostrzegła, że prócz tego że jest przywiązana do ściany i zakuta specjalnymi kajdanami to jeszcze znajduje się w jakiejś pustej celi.. W środku nie było nikogo... Jedynie za drzwiami stali strażnicy... Ci wiedzieli że się obudziła, ale nie reagowali na jej jęki... Vanessa była ich więźniem.. zakładnikiem... To co mówiła kompletnie ich nie obchodziło..

Elfy słysząc słowa Zakiry zaśmiały się głośno.
- interesująca zamiana w tonie... - rzekł elf który przed nią stał - Chwile temu nam jeszcze groziła a teraz udaje kompletnie uległą...
Wyciągnął dłoń w jej stronę i przejechał placem po jej policzku.. następnie po jej szyi.. prawej piersi... brzuchu a na końcu udzie.. Mruknął pod nosem przyglądając jej sie bliżej.
- Przyznaje... Twoje ciało nie jest najgorsze... jak na wampira... - rzekł i pokiwał głową - Z chęcią bym sobie Ciebie poużywał gdyby nie fakt że jestem zajęty.... Hah....
- Jak długo będziesz się jeszcze na nia gapił? - zapytał nagle inny elf stojacy trochę dalej - Szybciej, bo tez chce..
- Cicho tam! - ryknął gniewnie - Zaraz bedziesz miał swoją kolej...


Neloth obserwował jak Wojna bierze wszystkie wampiry pod swoją kontrolę..
- A więc... Teraz beda walczyć dla nas...- rzekł Król Elfów i uśmiechnął sie szyderczo - Doskonale.... Od początku wiedziałem ze to był dobrym pomysł...
Wojna odwrócił wolno głowe w jego kierunku i przez chwile spoglądał na niego w milczeniu.. Neloth widząc spojrzenie demona natychmiast zamilkł i chrząknął pod nosem..
- To nie wystarczające... - rzekł Wojna.. - Potrzeba więcej...
- Huh? - burknął zaskoczony Neloth - Co? O czym ty mówisz.. Jak więcej?
Wojna pokręcił głową.. Natychmiast wyciągnął dłoń wskazując nią w stronę wyjścia a wampiry przybierając formy bestii błyskawicznie wyleciały na zewnątrz jak na komendę...
- Wojska cesarskie posuwają sie na przód... Niebawem wkroczą do miast... - powiedział Wojna zupełnie tak jakby wiedział co się dzieje - Musimy sie spieszyć...
- Co chcesz zrobić? - zapytał Wojna
- Gdzie znajdują się tereny Lodowych Elfów... Wiem ze to wiesz... Ich obecność jest konieczna...
- Chwila.... Serio chcesz ich zrekrutować? To szaleństwo! To dzikusy! wariaci! Kompletni odmieńcy!
- GDZIE ONI SĄ?!! - ryknął Wojna we wściekłości na tyle mocno, że Neloth az się przestraszył i cofnął do tyłu... Nie spodziewał się takiej reakcji swojego pomocnika... Nie rozumiał dlaczego ten tak zmienił swoje zachowanie i stał sie tak nerwowy...
- Emmm... No... Oczywiscie wiem gdzie oni są... Możemy sie tam teleportować natychmiastowo jesli tego chcesz... - rzekł nerwowym tonem Neloth.. Czuł że lekko się spocił ze stresu...
- Idziemy.... Teraz... - rzekł mrocznym tonem Wojna po czym oboje się teleportowali z jaskini...


Entoma która wróciła chwile temu do siedziby Zakonu szła wolno przez korytarz aż zatrzymała się przed wrotami do hali obrad... Machnięciem rękawa otworzyła wrota i weszła do środka gdzie panował kompletny półmrok... Pokojówka podeszła bliżej do swojego tronu i stanęła przed nim spoglądając na niego w milczeniu.
Była świadoma że dziś czeka ją dosyć wymagający dzień... pełen wrażeń wręcz... Zamierzała czerpać z tego wielką satysfakcję niezależnie od tego w która stronę potoczą się wydarzenia... Ona sama była gotowa na każdą ewentualność...


Tymczasem Lupus trzymajac w swojej dłoni szmaciany worek teleportowała się prosto pod zamek Isabelli. Praktycznie od razu wyczuła, że nie ma tu nikogo... Nawet Varran gdzieś się zawieruszył i nie było go przy bramie jak zazwyczaj... Rudowłosa westchnęła pod nosem wiedząc, że znów jest kompletnie sama... Zastanawiała się co powinna teraz zrobić... Nie wyczuwała obecności Isabelli w promieniu wielu kilometrów... Zauważyła też że zza horyzontu powoli wyłaniają się pierwsze promienie słońca... Zaczynał sie nowy dzień...


Lorenzo była na kompletnie przegranej pozycji... Solussa doprawdy doprowadzała go to kompletnego szaleństwa... Nie miał pojęcia jak to możliwe ale właśnie wystrzelił po raz kolejny. Chłopak zaczał mocniej oddychać i poczuł w tym momencie lekką słabość.. Zakręciło mu sie w głowie...Nie miał jednak pojęcia czy to przez gorącą wodę w której siedział już trochę czasu czy od przyjemności której sprawiała mu Solussa...
- No.. no... To już drugi raz... - powiedziała Solussa przysuwając się bliżej Lorenza.... - Nie musiałam Cię jeszcze uzdrawiać... Doprawdy Imponujące... Większość mężczyzn opada już na tym etapie...
Po tych słowach usiadła obok niego i złapała swoją dłonią jego sprzęt..
- Walczysz dzielnie...ale...niestety.... nie wytrzymasz już zbyt długo.... Dopilnuję tego... - dodała z uśmiechem na ustach... W tym momencie celowo minimalnie rozpuściła swoją dłoń w której trzymała szablę Lorenza sprawiając, że Lorenzo poczuł jakby trzymał ją w jakiejś goracej, lepkiej mazi przypominajacej konsystencje galaretki.... Było to dziwne uczucie, ale zaskakująco przyjemne.... Solussa zaczeła instynktownie poruszając swoją dłonią i jednocześnie całować Lorenza po lewym uchu wprawiając go w kolejne niezwykły stan ekstazy... Kobieta wiedziała jednak, że jej czas jest ograniczony... Z jednej strony chciał sie delektować tą chwilą ale z drugiej miała świadomość, że ma swoje obowiązki których nie może lekceważyć... Wiedziała, że musi to zakończyć jak najszybciej....

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wczoraj 01:54:37 przez Ravcore.)
Wczoraj 01:48:05
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1746
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Zakira poczuła straszną słabość i smutek, uległość i bezbronność. słyszała co mówią.. widziała jak patrzą i co robią.. i wiedziała.. ze chcą ją teraz wziąć, grupowo.. chcą używać jej ciała zbiorowo.. wiedziała jak mocno na nich działa, widziała doskonale bardzo mocno sterczące armaty w ich spodniach.. u wielu praktycznie już rozrywały spodnie na kroczu... wiedziała.. chcą jej używać.. brutalnie.. dla własnych żądz i dominacji...
Nawet nie chciała myśleć w jak mocno brutalnych i dominujących pozycjach chcą ją brać... nie wiedziała co robić.. zaczęła dygotać ze strachu, niesamowicie szybko oddychała.. jej klatka piersiowa mocno się poruszała.. łzy ciekły jej po policzkach.. czuła bezbronność... po chwili nabrała nieco powietrza w płuca, wpadła na pewien pomysł.. młodzieńczy, szalony.. porywczy.. znowu porywczy... zerknęła na elfa który do niej gadała...
- Jesteś.. zajęty? Ochh.. ale.. kotku.. nie widzę tu żadnej innej kobiety na tym statku.. - powiedziała Zakira, jej ton głosu jednak nie był mocno pewny, był słaby, łamiący, nadal uległy..
- Zresztą.. ja jestem znacznie lepsza niż twoja kobieta.. - dopowiedziała Zakira lekko prowokacyjnie - Zerwij ten łańcuch ze mnie.. przekonasz się... - mówiła młoda Wampirzyca widząc jak jego wzniesienie na kroczu jeszcze bardziej wzrasta... rozpalała ich całkowicie... widziała jak ich sprzęty kolosalnie urosły i stoją, ich armaty w spodniach doprawdy były aktywne, sami ją rozebrali.. sami wprawili się w taki stan..



Ibrahim intensywnie zastanawiał się nad strategią i nowymi planami.. doskonale wiedział że defensywa miast musi być bardziej skuteczniejsza... również ataki Cesarstwa nie mogą ustępować.. Wielki Wezyr główkował.. Winchester JR zaś chodził niespokojnie po jego namiocie... również główkował...
Wielki Wezyr po chwili wstał z kanapy... podszedł do okna i zerknął.. stał w milczeniu jakiś czas... mrużył oczy.. po chwili westchnął i się odwrócił, podszedł do stolika..
- Teraz.. TERAZ WAM GNIDY POKAŻĘ... - przemówił potężnym tonem... wpadł na znakomity pomysł...
- Huknę w was z kolosalną potęgą, największą... - przemawiał Ibrahim... wiedział bowiem.. pamiętał.. pamiętał rudowłosą Lupus... seksowną pokojóweczkę Isabelli.. pamiętał jej walkę z Isabellą na arenie.. widział jak rudowłosa jest potężna.. był wtedy zaszokowany.. teraz jak o tym pomyślał to podniecało go to nawet.. niespodziewanie w jego umyśle przeleciały myśli o tyłku rudowłosej Lupus... o jej rudych włosach.. o jej ciele.. piersiach.. kiwał wolno głową.. był pewien że pomysł jest dobry..
W tej chwili telepatycznie przemówił... przemówił w umyśle rudowłosej Lupus...
- Halo? Pokojówko Lupus... słyszysz mnie? Wybacz że niepokoję znienacka.. - przemawiał Ibrahim swoim wspaniałym tonem - Chciałbym się z tobą spotkać... chciałbym porozmawiać.. - przemówił tajemniczo w jej główce...



Isabella natomiast przejęła 3 pozostałe okręty które atakowały jeszcze przed momentem jej Oazę.. Cesarzowa wykreowała na pokładach potężne łańcuchy którymi związała dowódców wraz z załogantami tych 3 okrętów... wszystkie elfy siedziały na środkach trzech pokładów... spętała wszystkich którzy tu byli.. statki dryfowały wolno a ataki ustały...
Cesarzowa pstryknęła palcami, a trzy okręty zrównały się tuż przy sobie.. burta w burtę... 3 statki stały tuż przy sobie.. Cesarzowa kiwnęła głową.
- No dobrze chłystki.. mam was.. śmieszni byliście, ale jesteście niczym.. - zaszydziła Isabella i zachichotała, obserwowała spętane brutalnymi łańcuchamy elfy leżące na pokładach..
- Jak zauważyliście, jesteście na swoim miejscu... u mych stóp, kundle.. żyjecie bo Ja wam na to zezwoliłam.. - przemawiała..
- Ośmielacie się atakować moje tereny? Moich poddanych? Jesteście głupsi niż myślałam.. wasz gatunek nie ma żadnego prawa bytu.. - powiedziała Isabella i kucneła po chwili przy jednym kolosalnie masywnym leżącym spętanym powalonym elfie... jej tyłek był teraz wypięty, w kuckach.. wielu elfów momentalnie spoglądało na jej tyłek... na ich kroczach błyskawicznie powstały ogromne wzniesienia... nie mogli nad sobą panować.. Isabella była absolutnie topowa.. najwybitniejsza... wyglądała bosko, arcypięknie... dodatkowo położyła ich na łopatki w moment, ich 3 statki..
Cesarzowa zaś klepnęła po policzku masywnego osiłka elfickiego
- Nie możecie się w żadnym stopniu ze mną równać.. jesteście robakami, ja zaś waszą Panią.. Cesarzową Isabellą Carraboth Bal, największym Władcą jakiego kiedykolwiek ta kraina miała.. wyszliście poza swe kojce i zostaliście sprowadzeni do gleby, tam gdzie wasze miejsce kundle.. - powiedziała a po chwili wstała z kucek i wyprostowała się.. elfy zerkały na jej ciało i jej tyłek, jej wspaniałe długie czarne włosy.. Isabella zaś kopnęła masywnego elfa swoją czarną szpilką.. przeszła kawałek dalej po pokładzie, elfickie kundle słyszały jedynie stukot jej szpilek.. wszyscy byli na glebie..


Lorenzo pojękiwał bardzo mocno.. należał do Solussy...
- Pragnę.. cię.. więcej.. mocniej.. całej ciebie.. twoich ust... - jęczał mocno

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wczoraj 17:56:46 przez DevilxShadow.)
Wczoraj 17:55:57
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1747
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Elfy nic nie mówiły.. Patrzyły jedynie jak Isabella chodzi tam i z powrotem... Ich irytacja jej osobą sięgała zenitu.. W pewnej chwili gdy ponownie ruszyła w stronę zołnierzy jeden z nich podłożył jej nogę, a Isabella potknęła się o nią i straciła równowagę. Jeden z jej obcasów w butach wbił się w szczelinę na drewnianej podłodze i Isabella upadła na twarz... Jej obcas się rozerwał a poprzez upadek jej suknia się mocno potargała...
Elfy natychmiast buchnęły głośnym śmiechem.. Patrzyły jak Cesarzowa leży na ziemi a przed chwilą stąpała dumnie po pokładzie jak paw
- Wypchaj się diwo... - syknął gniewnie elf który podłożył jej nogę - Nikt z nas się ciebie nie boi... Mozesz nas zabić, nie obchodzi nas to.. Nasza rasa bedzie walczyć do końca i wyrżniemy tylu twoich żołnierzy ile będzie trzeba... A ty nie masz nad nami żadnej władzy...
Elfy zaczęły kiwać głowami potwierdzając jego słowa.. Żaden z nich nie bał się smierci ani Isabelli... Zostali wysłani tutaj aby wykonać swoje zadanie, żaden nich nie oczekiwał, że wróci do domu...
- Idź siej swoją propagandę gdzie indziej... To co mówisz gówno nas obchodzi... - dodał elf i splunął na podłogę z odrazą.

Tymczasem sytuacja pod Northgrove jak i pod Smoczymostem zaczynała się stabilizować... Siły cesarskie dotarły pod mury miast ale teraz ich postępy się kompletnie zatrzymały... Elfy przeorganizowały swoje siły, przegrupowały się i zaczeły wysyłac mocniejszych wojowników do boju... Legiony nie ważne jak bardzo próbowały, jak wiele amunicji i pocisków wystrzeliwały nie były w stanie sie przebić...
Pod Northgrove siły cesarskie były zmuszone aż sie cofnąć bo ostrzał wroga był tak silny, że tracili oni zbyt dużo żołnierzy... Elfy rozpoczeły również kontrofensywę z północy i południa oraz zaczeły atakowac swoimi okrętami z morza... Siły cesarskie musiały sie póki co wycofać bo aktualnie nie miały szans na sukces...


Tymczasem Wampiry z Samotnej Góry znajdując się juz pod absolutną kontrolą demona Wojny latajac w powietrzu okrążyły szczyt górski parę razy po czym pofrunęły kierując się na północ....


Elfy słysząc słowa Zakiry zdziwiły się.. Popatrzyły po sobie w milczeniu. Zupełnie tak jakby zaczęli coś ustalać... Elf do którego słowa kierowała Zakira zaśmiał sie cicho pod nosem..
- Odważne stwierdzenie jak na porwaną niewiastę która przed chwilą błagała o litość... - rzekł mocnym tonem po czym podniósł swoja głowę i podszedł do niej bliżej - Naprawdę uważasz ptaszyno, że ktoś jest tutaj na tyle głupi by Cię rozkuć? Nie bądź głupia...
- W rzeczy samej.... - rzekł elf z nożem - Nie zostaniesz wypuszczona... Musisz dotrzeć w kawałku na miejsce...
- Ale... - rzekł elf który wspominał że posiada kobietę - Myślę, że warto by było sprawdzić jak wartościowy towar dostarczamy.... Nie sądzicie chłopaki? Skoro ona sama aż się o to prosi.... Aż sama zachęca.... To nie widze problemu aby tego nie przetestować... Taka okazja raczej się nam już nie przytrafi...
Elfy zaśmiały sie głośno i zaczęły kiwać głową...


Solussa nie przestawała... przebierał swoją dłonią coraz mocniej i szybciej aż Lorenzo nie wytrzymał po raz kolejny... Książę aż opuścił swoja głowe tracąc po raz pierwszy przytomność... Solussa widząc to otworzyła lekko usta i zaśmiała się
- Tak jak przewidywałam... - powiedziała po czym odsunęła się od księcia tylko po to aby po chwili znaleźć się miedzy jego nogami.. Położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej uzywajac na nim magii regenerującej... Lorenzo ocknął się po kilku sekundach... Nadal mocno odczuwał to co się stało... Oprócz niezwykłej przyjemności, czuł sie jakby wypił ogromną ilość alkoholu... Wszystko wirowało mu przed oczami... Dopiero po chwili jego obraz się ustabilizował i dostrzegł, że Solussa właśnie zaczyna używac swojego biustu.. Nie dawała mu nawet chwili wytchnienia... Od razu praktycznie od razu zaczał jęczeć... Takie czegoś jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczył... Zaczął sie zastanawiać czy to nie jest przypadkiem jakiś sen, bo nie mógł uwierzyć że to było możliwe...


Tymczasem Lupus była właśnie w swoim pokoju... Zdążyła się już przemyć i przebrać z ubrudzonych w krwi ubrań... Gdy tylko wyszła z łazienki usłyszała wiadomość telepatyczną od Ibrahima... Kompletnie ją to zaskoczyło bowiem nigdy wcześniej tak ze sobą prywatnie nie rozmawiali... Zazwyczaj jak juz to w większym gronie... Nie miała wiec pojęcia czego ten od niej moze chcieć...
Lupus zmrużyła oczy i westchnęła nieco... Usiadła wygodnie na swoim łóżku... Przyłożyła swoją dłoń do głowy...
- Słyszę wyraźnie.... - odpowiedziała pewnym tonem - W czym mogłabym pomóc Wielkiemu Wezyrowi?

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Dzisiaj 09:41:24 przez Ravcore.)
Wczoraj 19:06:03
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1748
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Isabella wstała. Wolno. Pstryknęła palcami a jej suknia w sekundę się zreperowała. Jej czarna droga szpilka również była już w pełni naprawiona.. Isabella westchnęła wolno.. stała odwrócona plecami do towarzystwa.. elfy nadal spoglądały na jej tyłek arcy pożądliwym wzrokiem, jej tyłek, plecy i wspaniałe włosy niesamowicie na nich działały....
Ona jednak poczuła furię.. zirytował ją okrutnie.. postanowiła jednak zachować spokój.. jednak nie taki zwykły spokój.. zamierzała bowiem przyprawić go szaleństwem..
- Achh, szczeniaki.. zwykłe szczenięta.. - powiedziała wolnym spokojnym tonem..
W tej chwili odwróciła się i wolnym krokiem podeszła do elfa który odważył się jakimś cudem podłożyć jej nogę. Kucnęła ponownie tuż przy jego cuchnącym pysku..
- Śmieciu.. odważnyś... nie.. nie zabijecie żadnych moich żołnierzy.. już nigdy.. - przemówiła Cesarzowa, a po chwili przyłożyła dłoń do jego skroni... w tej chwili wyczytała z jego durnego łba wspomnienia... myśli... pragnienia.. żądze, uczucia.. dowiedziała się wszystkiego o jego życiu przed wojną.
- Hmm... a więc Daggerfall.. średniej wielkości domek.. syn, córka.. żona.. ahh... - przemówiła wolno Isabella - Lalaith, tak jej na imię... śmiech... znaczy że twoja żona musi być bardzo radosna... - dopowiedziała, po chwili mruknęła lekko.
Po chwili Isabella wyprostowała się, uniosła lewą dłoń i teleportowała... zniknęła z okrętu... elfy się zaszokowały...
Cesarzowa zaś pojawiła się jak nigdy nic w Daggerfall. Tuż przy domu owego elfa. Isabella nie przejmując się niczym wyrwała z zawiasów drzwi wejściowe i weszła do środka... momentalnie ujrzała rodzinę elfa którą wcześniej widziała w jego umyśle, siedzieli przy stole... oczy Isabelli błysnęły zielonym blaskiem..
- CO?! KTOŚ TY?! KTO TO?! - krzyczała przerażona elficka kobieta
Isabella machnęła dłonią.. siłą mocy przycisnęła twarze całej trójki brutalnie do stołu, drugą dłonią momentalnie spętała ich ręce z tyłu za ich plecami brutalnymi rozżarzonymi brutalnie gorącymi łańcuchami.. po chwili machnęła dłonią i teleportowała ich z tego domu.. po chwili zaś siebie...
Cała czwórka powróciła na okręt elfickiego statku na którym leżały spętane łańcuchami elfy.
Syn, córka i żona elfa nagle padli pokład statku wyjąc z bólu i przerażenia, brutalne rozżarzone łańcuchy bowiem masakrowały im ręce.. brutalne tortury..
- CCCOOOOOOO?!?!?!?! - zawył elf który odważył się wcześniej tknąć stopy Isabelli... elficki kundel był w okrutnym szoku..
Cesarzowa zaś stanęła tuż przy jego twarzy... przyłożyła swoją szpilkę do jego szyi.. przycisnęła a ten poczuł jak traci dech...
- Myślałeś że jesteś zabawny? Że jesteś zawadiaką? Samcem alfą w waszym dzikim stadzie? - spytała szyderczo i szaleńczo Isabella, jej piękne zielone oczy błysnęły... Cesarzowa zastanawiała się przez moment czy splunąć na twarz tego śmiecia, powstrzymała się jednak.. nie był godny aby jej ślina spłynęła po jego skórze.. Isabella w tej chwili na moment pomyślała o Ignathirze... o arcymagu... w tej chwili poczuła jak bardzo dawno już go nie widziała... nie miała i nie robiła sobie żadnych nadziei... jednak arcymag.. to on był jedynym mężczyzną.. któremu zawsze pragnie się oddać.. tylko on może mieć ją całą..
Isabella szybko porzuciła jednak te myśli... wróciła do swojej szalonej gry...
- Jak mówiłam... twój syn, twoja córka i twoja żona... Lalaith... - powiedziała Isabella i zaśmiała się lekko, podeszła do klęczącej trójki.. chwyciła włosy elfickiej kobiety i pociągnęła od tyłu w dół unosząc jej głowę lekko do góry i odsłaniając szyję.. zarówno dzieci jak i kobieta cały czas syczały i skamlały z bólu z uwagi na wrzące kajdany które spowiły ich ręce...
Cesarzowa nachyliła lekko swoją piękną głowę nieopodal głowy elfickiej kobiety..
- Lalaith.. na pewno nie wiesz dlaczego ty i twoje dzieciaki tutaj jesteście... jesteście tutaj ponieważ głowa waszej rodziny, twój obleśny mąż okazał się największym z błaznów w tym cyrku... - szepnęła okrutnym i nieco szaleńczym tonem Isabella do ucha kobiety, po chwili wymierzyła jej mocny policzek a ta krzyknęła z bólu.. Cesarzowa zostawiła jej czerwony ślad na policzku i odcisk jednego pierścienia...
- PRZESTAŃ!!! KUR*A!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wył elficki kundel widząc to wszystko
- Mam przestać? - spytała Isabella - skamlaj, kundlu... przepraszaj, błagaj o litość... zaskocz mnie... - przemówiła Isabella
- PRZEPRASZAM! KUR*A! ŹLE ZROBIŁEM! - wył elficki wojownik - PROSZĘ CESARZOWO ZABIJ MNIE A ICH PUŚĆ WOLNO! - wył elficki pies
- Więcej.. - syknęła Isabella
- PRZEPRASZAM! BŁAGAM PANI! - wył
- Mhm.. powiedz mi durniu... kim jesteś? Słowo zaczyna się na k.. - odrzekła Isabella
- Kretynem... - odparł wolno elf
Isabella zachichotała.. klasnęła lekko
- Grzeczna psina.. - odparła wolno - Gdybyś nie był tak brutalnie spętany kazałabym ci się jeszcze turlać po tym brudnym pokładzie, elficki robalu.. no cóż..
Isabella przeszła kawałek wracając do trójki jego bliskich, słyszeli stukot jej wspaniałych czarnych szpilek...
- Dobra... dosyć tego. Zbyt dużo czasu żeście mi pluskwy zmarnowały.. - przemówiła Isabella, po chwili w jej dłoni pojawił się tasak... wymierzyła ostre cięcie prosto w szyję elfickiej kobiety... krew momentalnie buchnęła, a kobieta zaraz padła bezwładnie martwa na pokład w agonii...
Dzieciaki zaczęły okrutnie wyć i płakać, elficki wojownik WYŁ..
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! KUR*A!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JA PIER*OLĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wyło elfickie ścierwo w niebogłosy...
Isabella podeszła do elfa który wcześniej jej tknął, wymierzyła cięcie tym samym tasakiem pokrytym już krwią jego żony... Isabella odrąbała mu prawą stopę, po chwili lewą... wymierzyła cięcie i odrąbała mu dłonie.. po chwili gestem dłoni magią uwolniła jego zmasakrowane ciało z łańcuchów i cisnęła na glebę tuż przed gęby jego dzieciaków, elficki pies WYŁ W OKRUTNEJ AGONII I BÓLU, psychicznym i fizycznym...
- Ścierwo.. zmarnowałeś mi czas na tę szopkę... - sykneła Isabella, po chwili rzuciła tasakiem a ten pofrunął i zawirował okrutnie w powietrzu, po chwili zaś wbił się w jego szyję uśmiercając ostatecznie brutalnie elfa...
Wszyscy elficcy wojownicy wyli z przerażenia... drżeli... czuli ogromny strach... serca im kołatały...
Isabella zerknęła na dwójkę sierot... po chwili rozejrzała się po elfach... pokręciła głową...
- Pff... obrzydliwe zwierzęta.. zostaniecie zutylizowani co do jednego.. - syknęła ostro, a po chwili aksamitnie i seksownie uniosła rękę i dwa palce, pstryknęła... w powietrzu nad trzema złączonymi ze sobą okrętami elfickimi pojawiła się ogromna kula ognia...
Isabella zaśmiała się i teleportowała z tego miejsca... zaraz po tym jak zniknęła kula ognia spadła w dół i HUKNĘŁA w trzy elfickie okręty całkowicie je pochłaniając i dewastując... wszystkie elfy zebrane na pokładach ZDECHŁY.




Lorenzo jęczał niesamowicie, coraz głośniej... czuł niesamowite przyjemności... wybitne... dotyk piersi Solussy był czymś najwspanialszym...
- Kocham... kocham cię.. jesteś wybitna.. nigdy wcześniej nie spotkałem takiej kobiety... jesteś boginią... - jęczał aksamitnie będąc w CAŁKOWITEJ ekstazie...






Ibrahim pokiwał głową..
- Słuchaj no Lupus.. miałbym do Ciebie pewną sprawę... nie zechciałabyś może przybyć na chwilę do mojego namiotu rozstawionego przy głównej linii frontu? To ważna sprawa... myślę że może być dla Ciebie czymś.. ciekawym... przyjemnym... - mówił spokojnie Ibrahim.
- Jeśli masz czas, rudowłosa pokojówko o aksamitnym imieniu Lupus... przybądź... rzeknij Strażnikom że przybywasz na moje OSOBISTE wezwanie.. puszczą cię bez jakichkolwiek pytań... - przemawiał Ibrahim
Winchester JR zaś był zdziwiony.. spoglądał na Wielkiego Wezyra... zastanawiał się, gładził po podbródku... nie do końca wiedział... był świadom że niektóre z ich planów musiały ulec RADYKALNYM zmianom... aczkolwiek nie wiedział o co konkretnie może chodzić tutaj... zastanawiał się także kiedy sama Cesarzowa wkroczy... a będzie to na pewno przełomowe... brutalne... okrutne... decydujące... tego Winchester JR był pewny...



Tymczasem Galthran po swoich ostatnich rozmowach z Callisto był zdziwiony... wiedział że poszedł tam za szybko, jednak z uwagi na przeszłość chciał tak po prostu... sprawdzić co z Callisto.. po tych ciosach... teraz jednak wiedział że nie jest kolorowo... psychika czarownicy była załamana...
Czarny Rycerz po tej krótkiej rozmowie na jakiś czas zajął się swoimi sprawami które przeważnie robił w Bractwie, dokończył również pewien rozdział w swoim bestiariuszu... w tej chwili jednak wyczuł... wyczuł że jego Bogini... Entoma... wróciła na ten teren... Czarny Rycerz w moment teleportował się do Siedziby Bractwa... wstąpił do środka... pojawił się przy hali obrad, zapukał i po chwili wszedł do jej wnętrza... wstąpił... dostrzegł Entomę stojącą przed tronem... miał więc widok od tyłu na sylwetkę swej ukochanej.. przez moment się tym rozkoszował... jej nogami zwłaszcza... po chwili zaś przemówił..
- Entomo... Bogini... witaj.. cieszę się że znów tu jesteś.. - przemówił Czarny Rycerz i pokornie uniżył głowę przed swoją Panią.






Zakira przełknęła ślinę.. zaczęła odczuwać że chyba się zagalopowała.. kolejne łzy pociekły jej po policzkach.. czuła się tak bardzo bezbronnie... cały czas widziała ich krocza, ich spodnie.. ich armaty rozrywające ich krocza... ogromne wzniesienia, jej ciało niesamowicie na nich zadziałało, aktywowało.. ich petardy niesamowicie kolosalnie stwardniały... ponownie przełknęła ślinę... nie wiedziała już co robić... nie wiedziała...
- Nie.. proszę.. - pisknęła w końcu lekko.. - nie... - jęknęła
- Proszę.. poluzuj chociaż trochę łańcuchy i kajdany.. to boli.. są zbyt mocno zaciśnięte... naprawdę sądzicie że jestem aż taka silna? Muszą być tak bardzo zaciśnięte? - mówiła szybko Zakira i syknęła
- Moje dłonie bolą.. naprawdę.. a mam naprawdę sprawne dłonie.. - dodała po chwili młodziutka Wampirzyca znowu dosyć prowokacyjnie... przełknęła ślinę..






Isabella pojawiła się natomiast w Cerberus... wspaniałym Cerberus... mrużyła oczy stojąc i zerkając wspaniałość tego miasta... zaraz po chwili tuż obok niej pojawił się sam Thant... pochylił głowę..
- Cesarzowo... witaj... cieszę się że cię widzę.. - rzekł czarnoksiężnik
- Witaj Thancie.. - odparła Cesarzowa... oboje stali na wzniesieniu... Isabella ręce miała złożone z tyłu za plecami i stała prosto, Thant zaś złożył ręce z przodu tym samym ukazując tak jak każdy zawsze ukazuje dominację Isabelli nad sobą..
- Zerknij.. wzniosłam ostatnio Cerberus na nowo.. zostało przez jakiś czas zaniedbane... zmartwiło mnie to... później jednak mogłam się cieszyć kreacją na nowo.. nowymi ideami... - rzekła Cesarzowa
Thant pokiwał głową..
- Zaiste wspaniałe... wybitne...- odparł
Cesarzowa uśmiechnęła się...
- Przejdźmy do konkretów... - przemówiła

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Dzisiaj 03:05:44 przez DevilxShadow.)
Dzisiaj 03:04:59
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1749
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Entoma słysząc słowa Galthrana za sobą odwróciła wolno głowę w jego stronę.
- "Bogini"... Serio? Dlaczego ciągle to robisz... Mówiłam Ci abyś mnie tak nie nazywał... - powiedziała spokojnym tonem
Podeszła bliżej i stanęła naprzeciw niego... Patrzyła prosto w jego oczy...
- Zrobiłeś to o co Cię prosiłam? Rozmawiałeś z Haroldem? - zapytała


Lupus która cały czas siedziała na łóżku była kompletnie zaskoczona słowami Wezyra... Zmarszczyła lekko brwi.. To co mówił do niej Ibrahim wydawało jej się co najmniej dziwne... Ale może było to spowodowane tym że nigdy wcześniej z nią nie zamienił prywatnie słowa i nie wiedział jak zacząć rozmowę...
- "Co?.... O aksamitnym imieniu?!" - pomyślała Lupus mrużąc oczy
Rudowłosa pokręciła lekko głową... Nie miała zbytnio ochoty na jakiekolwiek kolejne niespodzianki ale postanowiła dać temu szanse... w szczególności iż szansa na to ze był to jakiś zwykły zart były nikłe... Ibrahim nie był raczej typem żartownisia... Choć nie mogła być tego oczywiście w stu procentach pewna... Nie znała go przecież na tyle dobrze by to ocenić...
- No dobrze.... Rozumiem... - odparła po chwili Lupus wstając z lóżka - Daj mi chwilę... Zaraz tam będę...


Solussa zaśmiała się szyderczo nie przestając swojego masażu. Patrzyła na Lorenza który mruczał i jęczał niemiłosiernie... W pewnym momencie już nie wytrzymał i eksplodował... Solussa obróciła swoją twarz w bok i przymknęła prawe oko... Wystrzał był intensywny... Nawet bardziej niż przypuszczała... Cała jej twarz i biust były ubrudzone... Lorenzo natomiast po raz kolejny zemdlał...
Solussa odsunęła sie nieco do tyłu i przetarła raz swoją twarz... To jednak okazało się niezbyt skuteczne więc po prostu wchłonęła wszystko przez swoją skórę...w końcu z racji iż jej ciało składało sie z samej wody nie był to dla niej żaden problem... Zaledwie kilka sekund później była już kompletnie czysta..
W tej samej jednej chwili Solussa poczuła w swoim ciele coś dziwnego... Wytrzeszczyła oczy w kompletnym szoku...
- Chwila... Huh?... Chwila moment... - jęknęła czując coś znajomego po tym jak wchłonęła ową substancje - Ty doprawdy jesteś... hah!... niebywałe....
Pokręciła lekko głowa i ponownie przy pomocy swojej magii ocknęła Lorenza.. Ten był już kompletnie wykończony...
- Jak ci się podobało Mój Książe? Pragniesz jeszcze? - zapytała


Pod Smoczymostem sytuacja zaczeła sie drastycznie zmieniać... Siły cesarskie które do tej pory brnęły do przodu utknęły w martwym punkcie gdy elfy rozpoczęły kontrofensywę wysyłając do walki swoich najlepszych wojowników.
Dodatkowo na froncie prowadzonym przez Drakkana i Zerratu stało się coś niespodziewanego... Od tyłu i znienacka rozpoczął się atak... Legiony były w szoku... Ich armaty.. ich działa były niszczone w zastraszającym tempie... Nikt nie wiedział co się dzieje do czasu aż jeden z żołnierzy dostrzegł sprawce zamieszania..
- WAMPIRY! - Krzyknął na całe gardło przerażony
Teraz jednak było już za późno... Wampiry z samotnej Góry, teraz pod kompletną kontrolą Wojny rozpoczęły absolutną rzeź... Przechodziły przez Legiony jak tajfun masakrując dziesiątki żołnierzy w kilka sekund... Nikt nie był w stanie ich powstrzymać... Ich szybkość i siła była zbyt duża dla żołnierzy...
Drakkan który był skupiony na walce przed sobą dostrzegł co sie dzieje dopiero gdy połowa jego armii została już rozszarpana...
Elfy nie stanowiły większego problemu w bezpośredniej walce, ale dzikie potwory jakimi były wampiry z Samotnej Góry to był kompletnie inny poziom... On sam wiedział, że nie jest w stanie ich powstrzymać... Było ich zbyt wiele... A elfy cały czas nacierały od przodu.. nieustannie... Skierował swój wzrok na Zerratu, po czym z powrotem na tyły... Nie przewidział takiego obrotu spraw...

Ta sama sytuacja nastapiła na froncie prowadzonym przez Siaela... Jego armia została osaczona... Od przodu Elfy a od tyłu nacierające wampiry które masakrowały jego przerażonych żołnierzy z dziecięcą łatwością... Siael słyszał krzyki swoich żołnierzy... Widział jak krew bryzga na wszystkie strony.. słyszał ryki dzikich żądnych krwi wampirów.... Miał świadomość, że wpadł w pułapkę...


Tymczasem Neloth i Wojna pojawili się w ośnieżonym lesie na północ od Northgrove... Panowała tu kompletna cisza i nie było słychać wystrzałów ani eksplozji... Był tu kompletny spokój...
Wojna rozejrzał się wolno... Śnieg pod jego stopami zaczął sie natychmiast rozpuszczać..
- To tutaj... Tutaj powinna być ich osada... Gdzies w pobliżu.... - rzekł po chwili Neloth
Wojna chrząknął pod nosem.
- Prowadź... Nie mam duzo czasu... Wampiry same wojny nie wygrają... - rzekł Wojna srogim tonem
- Tak.. Tak... Oczywiście.... - rzekł Neloth i zaczął kiwac głową - Ale... No...
- Co?... - mruknął Wojna gniewnie
- Lodowe Elfy i Mroczne Elfy nie przepadają za sobą... Do tego stopnia że jesli wkroczę do ich osady mogą próbować mnie aresztowac.... Wiesz... chciałbym uniknąć ryzyka... - mówił nerwowym tonem Neloth drapiąc się po uchu
- ARGH!! - ryknął Wojna już wyraźnie poirytowany tchórzostwem Nelotha. Zacisnął swoją pięść a jego oczy błysneły krwistą czerwienią..
Król Elfów widząc to przełknął ślinę, po czym posłusznie i z opuszczoną głową ruszył przodem w kierunku osady lodowych Elfów... Owa osada była tuz przed nimi...


Część z elfów zbliżyło sie do Zakiry.. Osaczyli ją... Zaczęli dotykać jej nóg na których cały czas miała jeszcze swoje buty i pończochy.... Jeden z nich nawet włożył swoją rękę miedzy jej nogi i zaczął szybko nią poruszać... Po chwili wsunął swoje palce do środka.... Wampirzyca jęknęła głośno.
- No prosze.... - rzekł elf kiwając głową - Czuję że Ci sie to bardzo podoba... Kto by pomyslał... Ktos taki jak ty jest wezyrką... Ten zawód Ci nie pasuje.. powinnaś go natychmiast zmienić...
Inne elfy też się zaśmiały.


Tymczasem Dowódca elfów które zniszczyły flotę Vanessy wolnym korkiem zszedł pod pokład. Idąc z rękami schowanymi za plecy stanął przed dwójką strażników którzy stali przed celą w której zamknięte i związano kobietę.
- Ocknęła się? - zapytał
Strażnicy pokiwali głowami.
- Dobrze... - rzekł elf - trzeba bedzie ją przesłuchać... Na pewno posiada jakieś tajne informacje które moglibyśmy wykorzystać...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Dzisiaj 16:51:36 przez Ravcore.)
Dzisiaj 16:42:38
Znajdź wszystkie posty Odpisz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości