RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Zakira poczuła jak rozrywają jej naszyjnik... jej oczy zaszkliły się a w prawym pojawiła łza... potem czuła jak rozcinają jej spódniczkę i zrywają a także jej czarną kurteczkę.. zerwali z niej wierzchnią część ubrań... przełknęła ślinę, bardzo szybko oddychała... poczuła ciarki na ciele i dreszcze... jej oczy jeszcze mocniej się zaszkliły... wiedziała że ma na sobie tylko czarny koronkowy stanik i majtki... że nie może się w żaden sposób zakryć bo jej dłonie są związane i spięte kajdanami w brutalnym uścisku... ponownie przełknęła ślinę.. czuła bezsilność.. nie mogła nic zrobić.. czuła strach.. wiedziała że mogą zrobić z nią co zechcą.. mogą jej dotykać.. trzęsła się lekko.. czuła uległość i bezsilność... zerknęła na otaczające ją elfy, na oprawców.. widziała jak na nią patrzą... czuła bezsilność.. Wampirzyca także dostrzegła na ich spodniach na kroczu wzniesienia.. praktycznie u wszytkich.. wiedziała jak bardzo działa na ich zmysły i sprzęty, że te niesamowicie się wzniosły... widziała wzniesienia na ich spodniach... widziała jak bardzo na nich działa, jak ich aktywuje swoimi wdziękami.. przełknęła ślinę.. nadal nie mogła się szarpać.. zbyt mocno ją wtedy bolało..
Vanessa widziała zasadzkę...
- CO KUR*A?!?!? - syknęła brutalnym językiem będąc w szoku... zerkała przez lunetę... widziała jak kilka statków się zatapia...
- ODWRÓT! KAŻCIE IM ZAWRACAĆ! - KRZYKNĘŁA i WYDAŁA ROZKAZY, nienaruszone statki miały natychmiast się wycofywać aby nie było w nich strat... miały sie wycofać i nie płynąć na razie dalej...
- Nędzne szczury! TYLKO TAKIE GIERKI mogły zastosować! - wykrzykiwała Pani Kapitan wskakując na szczyt jednego z masztu... widziała katastrofę... niektóre z okrętów się wycofywały, niektóre głównie te tonące rozpoczęły ostrzał płynących w tym kierunku elfickich statków.. mimo że tonęli to walczyli... póki zdołali... póki nie poszli na dno, póki ostatkiem sił żyli to walili całym potężnym arsenałem w płynące elfie statki póki mogli... nim jeszcze działa i inne bronie nie zatonęły... widać było już dymy na pokładach elfickich statków i pożary...
Vanessa wpadła w lekką panikę.. nie takie były plany... elfy to jednak szczwane nędzne kundle... momentalnie dała znak Ibrahimowi telepatycznie, nie była bowiem głupia...
- Ibrahimie! Zaatakowano naszą część floty... druga płynie bez problemów, z naszej flanki jednak elfy podsadziły miny... wiele naszych okrętów oberwało... walki trwają na wodzie... a planowaliśmy ostrzał elfickich miast... planowaliśmy zatopić ich miasta, a potem dopiero zając się statkami... - mówiła w amoku Vanessa, była w szoku.. nie wiedziała co robić.. widziała jak jej ukochany okręt idzie na dno.. widziała jak załoga biega i próbuje wszystko ratować...
Ibrahim zaś odebrał telepatyczny sygnał... wcześniej odebrał powiadomienia od Cassahsa i Thanta... aż chwycił się za głowę... w jego umyśle po chwili przemówiła sama Isabella... bardzo srogim tonem..
- Ibrahimie... jak już z pewnością wiesz, elfickie ścierwa wypełzły poza swe kojce... a przemawiałam wielokrotnie, że ich nogi mają prawo stąpać jedynie po ich terenach, w ostatnim marszu.. nim nasze Legiony i bronie ich totalnie zniszczą... dlatego też jestem z tego powodu poirytowana... zdołali zniszczyć dwa moje miasta, zdołali zaatakować moją Oazę... pływają po moich wodach jak gdyby nigdy nic... nie zezwalam na tego typu rzeczy... to wszystko ma zostać NATYCHMIASTOWO ukrócone... to wszystko ma zostać spacyfikowane... - przemawiała srogo Isabella
- WYDAJ ROZKAZY, ROZSTAW WSZYSTKO, OPANUJ WSZELKIE SZYKI... PRZYWOŁAJ POTĘŻNE ARMIE... WYRUSZ NA WSZELKIE ELIFICKIE MIASTA i ZNISZCZ BRUTALNIE, OSOBIŚCIE WBIJ NASZE ZWYCIĘSKIE SZTANDARY NA SPALONEJ ELFICKIEJ ZIEMI... NATYCHmIASTOWO... - przemówiła okrutnym tonem Cesarzowa
Ibrahim słysząc kolejno wszelkie komunikaty w swoim umyśle aż złapał się za głowę... westchnął mocno...
Winchester JR widząc co się dzieje aż wytrzeszczył oczy...
- Przyjacielu... czyżby... - przemawiał mężczyzna
Ibrahim zacisnął pięści... przesunął pionki na planszy po chwili... siedział na swej kanapie nachylony nad strategiami... był poirytowany...
- Elfy przesadziły.. odczują teraz okrutne odpowiedzi.. - przemówił Wielki Wezyr - Musimy gotować ogromne szyki.. sytuacja wymyka się spod kontroli... Vanessa ma problemy.. nie wiem do cholery gdzie są siły Bractwa Czarnych Rycerzy i Sisyphus, Thant zajęty jest w kompletnie innym miejscu nie tam gdzie trzeba... JASNY SZLAG! - krzyknął Ibrahim
Wielki Wezyr po chwili zaczął wydawać telepatyczne komunikaty wielu masywnym komendantom... zaczął gotować potężne uderzenia... zamierzał już niebawem brutalnie uderzyc w elfy tam gdzie ich najmocniej zaboli...
Zerratu natomiast był na głównym froncie... CZARNY WILK potężnie kroczył przed siebie... z dużą łatwością miażdżył wrogów elfickich... kroczył przed siebie z brutalną miazgą... Czarny Wilk co chwila widział pociski i brutalne ataki nie ustających ostrzałów Legionów Cesarskich... armaty i bronie, lasery i potężne magiczne działa były przemieszczane coraz dalej... w tej chwili Smoczymost, Krosis i Northgrove były ostrzeliwane brutalnie... ich mury upadały a budynki w miastach już płonęły...
Sam Czarny Wilk w towarzystwie wielu brutalnych istot z Legionów Cesarzowej był już przy Smoczymoście... w tej chwili Zerratu dostrzegł oddziały Drakkana... Wezyr zdołał przedrzeć się już i być pod Smoczymostem... Drakkan dostrzegł elitarną jednostkę... kompana Isabelli... momentalnie podszedł do Czarnego Wilka i skinął głową... Zerratu również...
- Witaj przyjacielu! Świetnie cię widzieć... - powiedział Drakkan i otarł nieco krwi z twarzy, jego uzbrojenie było mocno pokryte elficką krwią...
Zerratu zawarczał... oboje zerknęli jak frunące potężne pociski walą w Smoczymost...
Drakkan pokiwał głową...
- To co przyjacielu? Zechcesz nam towarzyszyć? - przemówił Drakkan śmiejąc się.
Zerratu zawarczał brutlanie...
Drakkan zaśmiał się... odwrócił się do wojowników...
- KOMPANI! MISTRZOWIE, ELITARNI WOJOWNICY! RUSZAJCIE! WYRŻNIJCIE CAŁY SMOCZYMOST! TO MIASTO MA ZOSTAĆ BRUTALNIE ZMASAKROWANE... ŻYWEJ DUSZY NIE MOŻE TAM POZOSTAĆ! DO BOJU! ZA CESARSTWO! CHWAŁA! W BÓJ, BRACIA! - ZAWYŁ POTWORNIE...
ODDZIAŁY ZACZĘŁY WIWATOWAĆ, WRZESZCZEĆ... TRĄBY DUDNIŁY, BĘBNY WALIŁY... PO CHWILI TYSIĄCE OKRUTNYCH WOJOWNIKÓW Z LEGIONÓW WPROST HUKNĘŁO W SMOCZYMOST, GRZMOTNĘLI W TO MIASTO Z KOLOSALNĄ BRUTALNOŚCIĄ... WDARLI SIĘ Z ŁATWOŚCIĄ, ZACZĘLI SIEKAĆ ELIFCKIE ŚCIERWA... mORDOWALI MATKI, DZIECI, OJCÓw... ŻOŁNIERZY ELFICKICH... ZERRATU CO CHWILA POJAWIAŁ SIĘ ZnIKĄD Z POWIETRZA I NICZYM TORPEDA UDERAZAŁ W BUDYNKI KOLOSALNIE JE MIAŻDŻĄC I PRZEWALAJĄC, WPADŁ W ABSOLUTNY WOJENNY SZAŁ... BYŁ KOLOSLANIE WDZIĘCZNY ISABELLI ZA TĘ MOŻLIWOŚĆ... MIAŻDŻYŁ WSZYSTKIE ELFY NAPOTKANIE NA DRODZE, ROZRYWAŁ SWYMI BRUTALNYMI KŁAMI I PAZURAMI... SMOCZYMOST DOSŁOWNIE SIĘ ZAPADAŁ.... OD ZEWNĄTRZ I WEWNĄTRZ... Z KAŻDEJ STRONY...
Siael natomiast... potężny Wezyr... był z drugiej strony, na innej flance... JEGO BRUTLANE I KOLOSALNE ODDZIAŁY LEGIONÓW KROCZYŁY PRZED SIEBIE W NIEUSTANNEJ BRUTALNEJ SIECZCE... dotarli już pod KROSIS... widzieli jak ARMATY, DZIAŁA, POTĘŻNE LASERY, KULE OGNISTE, WSZELKIE NOWOCZESNE BRONIE WPROST WALĄ JAK TORPEDY W MIASTO... MURY UPADAŁY, ELFICKIE MIASTO SIĘ SYPAŁO...
Siael zaś odwrócił się do swoich Legionistów... przemawiał...
- WSPANIALI, ZWYCIĘSCY, MISTRZOWIE! OGROM LAT TRWALIŚCIE W KOSZARACH, GOTOWALIŚCIE SIĘ, NIEUSTANNIE TRENOWALIŚCIE... CESARZOWA DAŁA WAM WSZYSTKO! ABSOLUTNIE WSZYSTKO, KOLOSALNE ZASOBY... KOLOSALNE POTĘGI... PORA POKAZAĆ JEJ WDZIĘCZNOŚĆ! JEJ SŁOWO JEST JASNE... WKRACZACIE DO KROSIS W BRUTALNYM MARSZU... PALICIE WSZYSTKO NA SWEJ DRODZE... MIAŻDŻYCIE WSZYSTKO W BRUTALNYM ATAKU... ŻADEN ELFI BACHOR, KOBIETA i MĄŻ NIE MAJĄ SIĘ OSTAĆ... KROCZCIE ZWYCIĘSKO! - HUKNĄŁ SIAEL
LEGIONY ZAŚ ZACZĘŁY WYĆ, DUDNIĆ... WSZYSCY WALILI W POTĘŻNE 10X LEPSZE OD ELFICKICH UZBROJENIA...
Po chwili... POTĘŻNE ODDZIAŁY LEGIONÓW wprost WYSTRZELIŁy na miast KROSIS... HUKNĘŁY BEZLITOŚNIE... WKROCZYŁY i WSTĄPIŁY... WOJOWNICy CESARSCY ZACZĘLI POCHŁANIAĆ WSZYSTKO NA SWEJ DRODZE... MIASTO ELFICKIE CHYLIŁO SIĘ KU UPADKOWI... BYŁO MIAŻDŻONE...
CASSAHS wraz z potężnym kolosalnym oddziałem momentalnie pojawił się przy swojej wieży...
- KUR*Y! ELFICKIE ŚCIERWA! - Zawyli komendanci widząc co się tu dzieje - JAK ŚMIECIE ATAKOWAĆ TWIERDZĘ WEZYRA?! - WYLI komendanci i potężni wojownicy, MOMENTALNIE huknęli i uderzyli w elfy atakujące twierdzę od lądu... ZACZĘLI ICH BRUTALNIE WYŻYNAĆ arsenałem potężnych broni...
- ŻADNEJ LISTOŚCI! TE KUR*Y OŚMIELIŁY SIĘ NA ATAK NA TWIERDZĘ SAMEGO CASSAHSA! - WYLI BRUTLANI MASYWNI ELITARNI KOMENDANCI... MASYWNIE UDERZALI Z CAŁĄ POTĘGĄ W ELFIE ODDZIAŁY... MIAŻDŻYLI ICH I SIEKALI ICH CIAŁA...
Nieopodal wieży Cassahsa było wiele ciał nabitych na duże pale... Cassahs lubił tego typu rozrywkę... teraz widząc to wszystko na co ośmielały się elfy poczuł wściekłość... AMOK... WARIACTWO... porzucił wszelkie rozkazy które miał wydawać, priorytetem był ten teren... WZNIÓSŁ SIĘ BRUTALNIE W POWIETRZE, ZAWIROWAŁ, A NASTĘPNIE OSOBIŚCIE UDERZYŁ W GRUPĘ 30 ELFÓW... HUKNĄŁ W NICH BRUTALNIE... ELFY BYŁY ROZRYWANE W BRUTALNYCH SZYBKICH ATAKACH...
Cassahs rozrywał ich cielska, MIOTAŁ NIMI, UNOSIŁ wysoko nad ziemię i spuszczał z wysokości, URYWAŁ IM ŁBY,. łamał ich kości i karki... ROZRYWAŁ ich umysły i gałki oczne... WYRYWAŁ im języki i dłonie... ich cielska nabijał na wolne w okolicy drewniane pale... cielska elfickie były NABIJANE NA POTĘŻNE PALE i zaczynały ociekać krwią, elfickie ścierwa zaś wyły w agonii...
Cassahs wylądował nieopodal wieży.. dostrzegł że ośmielili się walić z okrętów... SYKNĄŁ...
Zaczął otwierać portale... teleportował CESARSKICH ELITARNYCH WOJOWNIKów WPROST NA POKŁADY ELFICKICH OKRĘTÓW... WOJOWNICY BRUTALNIE POJAWIALI SIĘ TUŻ PRZY ELFACH, WKRACZALI NA ICH STATKI I MORDOWALI ICH BRUTALNIE... SIEKALI ICH W BRUTALNYM KONTRATAKU...
- BYDŁA! ŚCIERWA! JAKIM PRAWEM TU PŁYWACIE? JAK ŚMIECIE OSTRZELIWAĆ TWIERDZĘ WEZYRA?!?! - ryknął Komendant, WBIŁ SIĘ w KAPITANA jednego ze statków i natychmiast go rozszarpał... Legioniści zaczęli przejmować elfickie okręty... mordowali elfów będących na statkach, niektórych wiązali i zapinali w kajdany... łapali niektórych...
SIŁY CESARSTWA zaczęły przejmować elfickie okręty... udało im się przejąć władzę już nad ponad 12... KONTRATAK w OBRONIE Twierdzy Cassahsa był potworny i brutalny... Legiony Cesarskie zaczęły przejmować sytuację na lądzie i na wodzie... mordowali na lądzie, przejmowali okręty na wodzie i tutaj także wyżynali elfickie ścierwa...
Lorenzo widział Solussę... rozkoszował się dotykiem jej stóp... jęczał głośno i ulegle...
- Jesteś wspaniała... cudowna... idealna.. - jęczał - pragnę tego... daj mi więcej... pragnę cię... pożądam cię.. - jęczał ulegle będąc pod władaniem Solussy... należał do niej... był jej zabawką... jego sprzęt był całkowicie jej.. .
![[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]](https://i.imgur.com/5ZxkCR0.gif)
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-December-2025 20:13:48 przez DevilxShadow.)
|