Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



 
Ocena wątku:
  • 5 Głosów - 4.2 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[RolePlay] Magic World V - The New Era
Autor Wiadomość
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1791
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus momentalnie odepchnęła Isabelle do tyłu gdy ta zaczęła ją głaskać po głowie. Lupus miała juz dość zbędnych czułości...
- Wystarczy!.. Nie ma z czego się cieszyć Isabello... - powiedziała mocniejszym tonem Lupus - Lorenzo za dużo sobie pozwala.. Ty za dużo mu pozwalasz... Gdyby lord Ignathir dowiedział sie o tym incydencie to ty byś za to odpowiadała... Lorenzo powinien zostać ukarany za swoją głupotę... To nie jest pierwszy raz... Ostrzegałam Cię już wcześniej przed jego zachowaniem... Ty jednak podchodziłaś do tego lekceważąco... Dałaś mu za dużo swobody i teraz ma już nawet gdzieś twoje polecenia.... Takie coś jest nieakceptowalne...
Po tych słowach odsunęła się nieco do tyłu i pokręciła głową...


Kilku wojowników zeszło pod pokład i stanęło przed celą Vanessy.. Dwoje osiłków którzy pilnowali drzwi skierowało na nich swoje spojrzenie.
- Zabieramy ją... rozkaz Admirała.. - rzekł jeden z wojowników
Strażnicy popatrzyli na siebie nawzajem po czym bez słowa otworzyli cele i weszli do środka razem z wojownikami.. Zastali Vanesse cały czas klęczącą i przywiązaną łańcuchami...
Osiłki szybko rozbiły łańcuchy z jej nóg i rąk, jednak zamiast tego założyli od razu magiczne kajdany na jej ręce, a na jej szyje specjalną obroże przymocowaną łańcuchem..
Jeden z wojowników natychmiast złapał i pociągnął za łańcuch a Vanessa od razu się przewróciła..
- Idziemy kobieto... Wstawaj... - rzekł mocnym tonem wojownik.


Tymczasem okręt Nieumarłych dotarł już do portu na Abregado... Nihil rozkazał swoim wojownikom zarzucić kotwice i zacumować okręt do brzegu... Chwile potem odszedł od steru i podszedł do krawędzi burty.
- Czy Zakira się już ocknęła? - zapytał Dowódca Nieumarłych kierując swoje spojrzenie w kierunku bramy miasta
- Jeszcze nie sir... - odparł jeden z wojowników który stał obok - Cały czas jest nieprzytomna... A przynajmniej była jak sprawdzaliśmy kilka minut temu...
- Mhm... - mruknął Nihil i pokiwał wolno głową - Teraz ja pójdę...
Po tych słowach Nihil udał się do kajuty otwierając wolno drzwi... Jego wzrok natychmiast skierował sie w stronę lóżka na którym leżała Zakira przykryta kocem. Dowódca Nieumarłych podszedł do niej bliżej i przez jakiś czas spoglądał na nią w milczeniu... Wszystko wskazywało na to, że jeszcze jest zbyt wykończona aby się wybudzić i odzyskać świadomość... Nihil odszedł więc w kierunku swojego stanowiska znajdującego sie pod oknem i usiadł przy stole... Otworzył szufladę i zaczął spokojnie czytać schowane tam dokumenty...


Tłum który jeszcze przed chwilą wiwatował przed sceną teraz zamilkł.. Wszyscy wyraźnie usłyszeli jakiś hałas.. Nikt do końca nie wiedział o co chodzi.. Niektórzy rozglądali sie z zaciekawieniem skąd ten cały szum ale jeszcze niczego nie widzieli.
Harold natomiast korzystając z okazji podszedł do Entomy.
- Od początku wiedziałaś, że Sisyphus przybędzie... Mam rację?
Entoma jednak nic nie odpowiedziała.. Stała w bezruchu kompletnie nic nie mówiąc..
- Dlaczego podjęłaś takie ryzyko? - zapytał - Sisyphus rządził tymi terenami przez długie lata... ma wielu zwolenników wśród ludności... wielu ceni jego przywództwo i potęgę... Nie myślałaś chyba, że ludność o tym wszystkim zapomni?
Entoma zaśmiała się cicho pod nosem
- To ze Sisyphus ma zwolenników nie ma żadnego znaczenia... Jakbym chciała już dawno bym ich wszystkich zabiła... Ale... jak widzisz.. nie zrobiłam tego...
Harold podrapał się po podbródku... Pokiwał lekko głową
- Jeden z komendantów już zdołał mnie zdradzić... Szybko poszło... - dodała Entoma cicho - Spodziewałam się tego... Uch... No coż.. Wielka szkoda... Tak trudno dziś znaleźć wierne osoby...
Harold słysząc jej słowa otworzył lekko usta.. Westchnął głęboko.
- Tak... to prawda... - odparł - Co zamierzasz teraz zrobić?
Entoma nie odpowiedziała.. Spojrzała kątem oka na Galthrana który stał z boku.

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
24-December-2025 00:19:49
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1792
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Isabella zdziwiła się reakcją Lupus, westchnęła jedynie...
- W pełni rozumiem to wszystko, Lupus... - odparła Isabella - Wiem że jego zachowanie należy zmienić.. konieczne są zmiany.. - mówiła Cesarzowa
- Musi przeczytać księgę.. jak najszybciej niech to zrobi.. - dodała - Ale to tylko początek.. należy pokazać mu gdzie jego miejsce... za bardzo się rozkręcił... - dodała Isabella



Vanessa czuła jak rozrywają łańcuchy a potem nakładają jej kajdany na ręce, obrożę i łańcuch na szyję.. jej ciało przeszedł dreszcz... strachu, podniecenia, ekscytacji, uległości, bezbronności.. wszystkiego.. jej oddech znowu przyspieszył a serce zaczęło szybciej bić.. mix tych wszystkich emocji robił z nią niesamowite rzeczy.. pomimo tego że używali jej bardzo mocno jeszcze niedawno to ona nadal odczuwała pragnienia.. jej skryte głęboko żądze, pragnienia, uniesienia, chęć posłuszeństwa, uległości... wszystko buzowało.. sama była zaszokowana, ale już postanowiła... płynie razem z tą falą..
Vanessa wolno posłusznie podniosła się z ziemi.. czuła obrożę na szyi.. jęknęła i mruknęła...
- A więc macie mnie teraz na smyczy.. niczym swoją sukę.. - jęknęła ulegle i podniecająco.. zrobiła kilka kroków za wojownikiem, zbliżyła się nieco..
To niesamowicie podnieciło Vanessę że traktują ją całkowicie jak swoją niewolnicę i własność... że należy do nich...
- Z tą obrożą i łańcuchem na szyi.. mógłbyś kontrolować mnie w pełni w łóżku.. każdy ruch, wszystko.. co tylko byś pragnął.. byłabym w pełni twoja.. uległa.. byłabym bardzo grzeczną dziewczynką - jęknęła do wojownika napalonym podnieconym, bezbronnym, słodkim i uległym głosem.



Zakira natomiast przewróciła się na plecy.. jej sen się kończył.. nie mogła dłużej spać.. cały czas czuła się bardzo nieswojo i strasznie... w tej chwili oczy wampirzycy zaczęły się leciutko uchylać.. wolno.. Zakira ziewnęła lekko i słodko... dostrzegła że leży.. że leży gdzieś, w jakimś pomieszczeniu.. widziała sufit kajuty.. jęknęła lekko..
- Ccoo... - jęknęła leciutkim głosem patrząc w sufit nad sobą, nie widziała nawet jeszcze Nihila.. czuła kompletną i całkowitą dezorientację.. poczuła dreszcz na ciele..




Galthran czuł... Galthran wiedział... Sisyphus tu powrócił... w pełni sił, w gotowości... wyczuł jego buzującą moc... skupiska.. czuł że tu kroczy... westchnął... był ciekaw co się zaraz stanie...


Thant siedząc na dachu miał dobre miejsce do obserwacji... wiedział w powietrzu flary, zaklęcia i efekty świetlne.. słyszał huki, wycie, dudnienie... dostrzegł w tej chwili Sisyphusa podjeżdżającego na wierzchowcu a za nim kompanię... byli właśnie przy tłumie od Entomy..


Sisyphus przejechał miasto ze swoją kompanią.. jadąc przez uliczki wszyscy schodzili mu z drogi, uciekali bądź klękali.. każdy reagował inaczej... teraz jednak Sisyphus zbliżył się już.. do miejsca... tej parszywej makabry.. był już tutaj, w pobliżu wydarzeń... był już na tej ziemi na której spalono jego kobietę niedawno...
Sisyphus dostrzegł ogromny tłum... pokiwał głową.. siedząc na swym nieumarłym wierzchowcu górował absolutnie nad wszystkimi... wieśniaki obróciły się dostrzegając... Sisyphus warknął lekko pod hełmem.. nie wiedział czemu tutaj takie skupisko, co tu się dzieje... widział że musi przejechać przez tłum aby znaleźć się w centrum tego wszystkiego...
- Z drogi, kundle... - rzekł ostrym i brutalnym językiem w kierunku wieśniaków i osób stojących w kolosalnym tłumie..

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
24-December-2025 17:24:39
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1793
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus westchnęła pod nosem i chwyciła się ręką za czoło..
- Oby... - powiedziała po chwili - Trzymam Cię za słowo Isabello... Bo to już zachodzi serio za daleko...
Po tych słowach popatrzyła z powrotem prosto w oczy Isabelli.
- Jeśli Cie to interesuje to Lorenzo jest teraz w swojej komnacie... - powiedziała Lupus - Przyprowadziłam go ze sobą i użyłam na nim zaklęcia by popadł w głęboki sen... Zapewne gdy się obudzi nie będzie wiedział co się stało... Porozmawiasz sobie z nim kiedy uznasz to za stosowne... Nie będę sie w to już mieszała...


Wojownik słysząc słowa Vanessy syknął pod nosem gniewnie i pociągnął jeszcze mocniej za łańcuch..
- Zamilcz napalona szajbusko... - powiedział gniewnym tonem - Admirał na ciebie czeka...
Natychmiast dwoje osiłków którzy ją teraz uwolnili a wcześniej także się z nią zabawiali, popchnęli Vanessy do przodu aby ta szła...


Nihil który czytał dokumenty za biurkiem podniósł nieco swój wzrok.. Dostrzegł bowiem że Zakira się przebudziła... Mruknął pod nosem po czym odłożył wszystkie papiery z powrotem do szuflady... Chwile potem wstał od biurka podnosząc sie na równe nogi.... Zakira usłyszała dudniące.. mocne kroki.. Nihil wolno podszedł do jej lóżka i popatrzył na nią z góry... Na razie jednak nic nie mówił...


Zebrani chłopi słysząc słowa Sisyphusa posłusznie się odsunęli na boki robiąc mu przejście.. W ich głowach cały czas jednak dudnił głos Entomy o tym że czarny rycerz nie jest ich liderem... Na razie jednak żaden z nich się nie odezwał... Każdy z nich obserwował go w milczeniu i z zainteresowaniem... Nie mieli pojęcia dlaczego ten sie tutaj pojawił i czego chce...
Gdy tłum się rozsunął robiąc przejście do sceny, Sisyphus dostrzegł stojącego na niej z boku starca Harolda który podpierał sie swoją drewnianą laską... Znał go doskonale... Był w końcu najstarszym mężczyzną w Volturus...
Jednak oprócz niego na scenie stał ktoś jeszcze.... Ktoś kogo nie widział o dziesiątek lat... Ta sylwetka... to spojrzenie... ten ubiór... Pamiętał je jak przez mgłę...
Istota spoglądała na Sisyphusa swoimi błyszczącymi czerwonymi ślepiami... Stała bez ruchu i obserwowała... Milczała... Czarny Rycerz bardzo dawno temu widział ją u boku Ignathira... Pamiętał ją też z koronacji Isabelli... oraz przy wspólnej wieczerzy na Abregado... Był pewny, że ona tam była... była częścią tych wydarzeń... brała w nich udział... Próbował przypomnieć sobie jej imię... Od razu poczuł ze coś jest nie tak...

======================================================================

Wojna cały czas czekał na zewnątrz przed chatą wodza lodowych elfów... Nieustannie był bombardowany podejrzliwymi spojrzeniami.. Nie przejmował się jednak tym zbytnio... Wiedział bowiem doskonale że cel który sobie postawił aby osiągnąć został właśnie zrealizowany... Miał świadomość ze Neloth zdołał przekonać Baruke do współpracy... Oczywiście... z jego małą pomocą...
Lodowe Elfy oraz Wampiry z Samotnej Góry były jedynymi możliwymi potencjalnymi sojusznikami jakich można było zrekrutować do walki... Wojna miał więc teraz związane ręce... Nie mógł liczyć na większe wsparcie... To co posiadł musiało mu wystarczyć aby kontynuować konflikt jak najdłużej... Faktem było że Legiony Cesarzowej były same w sobie dosyć słabe... Lodowe elfy oraz Wampiry bez problemu pokonałyby je w walce... co więcej były w stanie walczyć nawet z tak postawionymi wysoko jednostkami jak wezyrami... Jedynym problem więc była Isabella... Nikt inny... tylko ona... Jednak na nią miał jeszcze przyjść czas... Tymczasem najistotniejsze było to aby zabić jak najwięcej jej żołnierzy...
Nagle demon usłyszał głos Nelotha.. Natychmiast skierował swój wzrok w stronę chaty.. Chwile potem z jej wnętrza wyszedł zarówno on jak i wódz lodowych elfów.. Baruka natychmiast dostrzegł Wojne... Zmrużył nieco swoje oczy i podszedł do niego.
- Hah... Wybacz...Nie przedstawiłem swojego kompana... zapomniałem... Przybył tutaj razem ze mną... Nie wpuszczono go do środka bo był chyba.. za duży... - rzekł Neloth w stronę Baruki - Ten potężny wojownik to mój doradca...
- Mhm... Nie wygląda mi na elfa... - odparł Baruka nie spuszczając wzroku z Wojny
- Racja... Nie jestem nim... - odparł Wojna mrocznym tonem - Za to ty już tak... Ty jesteś wodzem tej osady... Mam rozumieć że zdecydowałeś się przyjąć ofertę Króla?
- Być może... Robię to jednak nie dla was, ale dla moich ludzi... Nie obchodzi mnie nic innego.... - odparł Baruka poważnym tonem
- Szlachetnie... - odparł Wojna i pokiwał wolno głową - Jestem pewny, że nie pożałujesz tej decyzji...
- To sie jeszcze okaże... - rzekł Baruka po czym spojrzał na Nelotha - Nie oczekuj, że przybędę ze wszystkimi moimi ludźmi prosto na front... Wkroczę sam wraz z moimi kilkoma najwierniejszymi wojownikami w odpowiednym momencie aby zaskoczyć wroga... Do tego czasu twoje siły muszą wytrwać... I żeby było jasne.... Wezyrowie są moi...
- Oczywiście... - odparł Neloth zadowolonym tonem - Nie oczekuje niczego więcej...
Baruka pokiwał wolno głową...


Admirał Vanghar zaraz po tym jak wyskoczył na brzeg udał się w stronę zarośli z kilkoma żołnierzami... Wyspa nie była duża.. Można powiedzieć, że miała około 150 metrów kwadratowych.. Elfy idąc na przód rozglądały się na boki... Nigdy wcześniej nie były one na tej małej wysepce.. Nie wiedziały co jest na niej takiego specjalnego, że to właśnie tutaj Admirał nakazał sie im zatrzymać i zakotwiczyć okręt. Sam Vanghar jednak znał tę wyspę jak własną kieszeń... Pamietał każdy jej zakamarek... To tutaj bowiem spotkał się z owa wiedźmą... To ona wręczyła mu tę złotą monetę która jak się okazuje była równocześnie magicznym artefaktem.. Dzięki temu mógł ją poinformować, że chce się z nią spotkać po raz kolejny...
Vanghar przedzierał się przez zarośla idąc na przodzie. Maczetą przecinał roślinność która stała mu i jego ludziom na drodze.. Dopiero po kilkunastu minutach takiego marszu udało im się wydostać i dotarli do otwartej polany z samotnym drzewem...
- No... nareszcie... - rzekł zadowolony admirał chowając maczetę
Jego żołnierze popatrzyli na siebie nawzajem.. Nie mieli pojęcia co ich Admirał ma na myśli.. Vanghar zrobił natomiast kilka kroków do przodu...
- Zostańcie tutaj... Dalej ide sam... - rzekł poważnym tonem
- Ale... Sir... - rzekł jeden z zołnierzy
- Powiedziałem... zostajecie tutaj... - powiedział mocniejszym tonem
Zołnierze nie odpowiedzieli.. Opuścili jedynie swoje głowy.. Nie zamierzali kwestionować rozkazów swojego admirała...
Vanghar popatrzył katem oka na ich twarze po czym odwrócił sie z powrotem i ruszył w pojedynkę w stronę drzewa... Doskonale wiedział że wiedźma już tam jest... Czuł jej obecność.. nawet mimo tego, że jej nie widział...
- Wiem ze tu jesteś... - rzekł Vanghar zatrzymując się przed rozłożystym dębem.. Rozejrzał się...
- Po co mnie tu wzywałeś? - zapytał nagle tajemniczy kobiecy głos..
- Gdybym nie miał ważnego powodu to nie przybywałbym w to miejsce... Ta wyspa wcale nie była po drodze... Musiałem zawrócić okręt... - rzekł Vanghar
- Próbujesz być zabawny? Naprawdę myślisz, że mam na to czas?
Vanghar zaśmiał sie pod nosem
- Nie tylko tobie się spieszy... Potrzebuje pomocy z wydobyciem ważnych informacji wojskowych od pewnej kobiety którą zdołałem pojmać... Moi czarodziej są bezużyteczni w tym zakresie... Wiem jednak ze dal ciebie nie będzie to żadne wyzwanie....
- Chyba zdajesz sobie sprawę z tego że nie zrobię tego za darmo...
- Oczywiście... aczkolwiek jestem pewny ze tym razem zrobisz wyjątek... W końcu jesli to zrobisz to spłacisz swój dług wobec mnie... Chyba dobrze pamiętasz ze ci wtedy pomogłem.. czyż nie?
W tym momencie nastała chwila ciszy... Vanghar dostrzegł po chwili postać która wychodzi zza drzewa..
- Niech będzie.... - powiedziała kobieta podchodząc blizej - Miejmy to więc za sobą... Gdzie ona jest?
- Zaraz przybędzie... wysłałem po nią moich ludzi... - rzekł Vanghar
Kobieta mruknęła pod nosem i odwróciła swój wzrok w inną stronę.
- W miedzyczasie... moze.. porozmawiamy? - zapytał z szyderczym uśmiechem na ustach Admirał

======================================================================

Tymczasem w Dalthei...

Yunna cały czas przebywała w swoim pokoju... Zgodnie z zezwoleniem od Ignathira postanowiła urządzić swoja komnatę w taki sposób jaki sobie od początku wyobrażała.. Zdołała już zmienić kolor ścian na ciemniejszy oraz pozapełniała półki swoimi rzeczami.. a w szczególności ubraniami... Miała ogromne nadzieje, że gdy zacznie stosować coraz to szykowniejsze i modniejsze stroje to przyciągnie uwagę arcymaga i sprawi że ten w końcu będzie nią zachwycony... Jej obsesja za punkcie Ignathira z każda chwilą jedynie się pogłębiała... Pragnęła mieć go tylko dla siebie... Jej wyobraźnia szalała... Teraz gdy była w jego zamku... w jego wymiarze... nic nie mogło stać na drodze ich miłości.... Yunna już w swojej głowie kreowała plany posiadania dzieci... Na samą myśl aż się zarumieniła i zaczęła głośno chichotać pod nosem... Położyła sie na łóżko i zaczęła wierzgać nogami z ekscytacji..
Niespodziewanie jednak usłyszała w tym momencie jakieś hałasy.. Lekko zaskoczona podniosła sie z łóżka. Nie do końca wiedziała co sie dzieje, jednak nie podobało jej sie to, że jej wspaniałe myśli i marzenia zostały przez to zakłócone
- Co? Co jest...?... - syknęła podchodząc do drzwi.
Gdy je otworzyła dostrzegła Pellara który stał naprzeciw podpierając ścianę ze skrzyżowanymi rękami.
- To ty?! Czego znowu chcesz? - jęknęła gniewnie Yunna
Pellar podniósł swój wzrok.. Jego oczy błysnęły czerwonym blaskiem.
- Chodź... Idziemy...
- Co? Dokąd? Nigdzie z tobą nie idę... - odpowiedziała Yunna
- Idziesz... Ignathir powiedział mi cała prawdę o tym co sie wydarzyło... Dobrze wiem co zrobiłaś i jak wiele masz na sumieniu... Wiem wszystko... Teraz za to zapłacisz...
- Huh?! - jęknęła Yunna zaskoczona - Co? Co ty chcesz zrobić...
W tym momencie Pellar złapał Yunne za rękę
- Nie próbuj się opierać... Jeśli chcesz wyjść z tego cało to zrobisz co każę siostrzyczko... - rzekł mrocznym tonem Pellar
Yunna przełknęła ślinę... Była w kompletnym szoku... Nie chciała nigdzie iśc z Pellarem, ale wszystko wskazywało na to, że nie miała wyboru... Nie wiedziała co jej brat chce zrobić i gdzie ją prowadzi...
- Weź... przestań... za mocno trzymasz... Zaraz mi wyrwiesz rękę... - jęknęła Yunna
Pellar jednak nie reagował... Nie słuchał jej lamentów ani tym bardziej skarg... On już postanowił... Zamierzał ukarać swoją siostrę za jej grzechy na własnych zasadach i nikt nie mógł stanąć mu w tym na drodze...


Tymczasem Naberal oraz Shizzu po zakończeniu swoich prac udały się wspólnie na zewnątrz prosto na arenę treningową... Naberal wiedziała że będzie to jej ostatni taki trening przed jej podróżą do Magicznego Wymiaru... Zamierzała wiec dać z siebie absolutne 100% a Shizzu była tu aby jej w tym pomóc...
Obie stanęły naprzeciw siebie na dwóch końcach areny.. Shizzu przygotowała swój karabin przeładowując magazynek.
- Jestem gotowa... - powiedziała Shizzu monotonnym tonem - Jesteś pewna że chcesz abym zużyła na to cały magazynek? Ten pociski mogą Cię poważnie zranić.. Nie żartuje...
Naberal słysząc jej słowa minimalnie sie uśmiechnęła. Widać było że jest świadoma ryzyka.
- Zdaje sobie z tego sprawę... - powiedziała - Normalnie bym odmówiła... ale z racji iż to mój ostatni trening to muszę sprawdzić moje umiejętności... Musze ocenić granice swoich możliwości... Nie wiadomo bowiem jakie czekają na mnie wyzwania i niespodzianki w Magicznym Wymiarze... Chce być przygotowana na wszystko...
Shizzu kiwnęła lekko głową na jej słowa
- Twoje rozumowanie jest jak najbardziej trafne... Akceptuje taką odpowiedź... - odpowiedziała Shizzu i wycelowała karabinem w swoją siostrę
Naberal natychmiast zmrużyła oczy.. Nie spuszczała swojego wzroku z Shizzu... Była kompletnie skupiona na celu... Wiedziała bowiem że jeśli choćby na chwile sie zawaha... choćby na chwilę jej uwaga zostanie rozporoszona, to pociski z karabinu Shizzu podziurawią jej brzuch jak sito... Nie mogła sobie na to pozwolić... Porażka nie wchodziła w grę... Zamierzała udowodnić sobie samej, że jest gotowa na misję od lorda Ignathira...
Jej prawa ręka minimalnie zadrgała... Nastąpiła kompletna cisza zakłócona jedynie przez szum spadającej wody w pobliskich wodospadach...



Ptolemy po długiej podróży dotarł już jakiś czas temu na terytorium Cesarstwa Bahrum.. Osobiście był niezwykle zaskoczony jak dużo bardziej zaawansowanym krajem było Cesarstwo od całej reszty którą do tej pory prześledził... Różnica była kolosalna... Teraz będąc w mieście pod przebraniem kupca widział to niezwykle wyraźnie... Architektura... technologie... nawet środki transportu... Nic dziwnego że Cesarstwo Bahrum było tak sukcesywne i dominowało kompletnie cały kontynent... Ptolemy był pewny, że nawet gdyby pozostałe państwa sie zjednoczyły to i tak nie miałby najmniejszej szansy pokonać Bahrum...
Demon był teraz pewny, że unieszkodliwienie zagrożenia jakim było Cesarstwo samo w sobie może być trudniejszym zadaniem niż sie spodziewał i moze zająć dużo dłużej niż pierwotnie zakładał... Póki co jednak zgodnie z planem zamierzał zdobyć jak najwięcej istotnych informacji które mogłyby się przydać jego Panu... Bezpośredni atak prosto na cesarza nie miał bowiem żadnego sensu i wiązał się z zbyt dużym ryzykiem... Już teraz był w stanie wyczuć wiele istot które posiadały pokaźnie pokłady energii magicznej, a nawet nie był w stolicy tego Państwa... Wiedział, że tutaj musi zachować szczególną ostrożność...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-December-2025 20:11:28 przez Ravcore.)
24-December-2025 18:52:11
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1794
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Isabella pokiwała głową wolno..
- Rozumiem.. w takim razie niechaj na razie jeszcze śpi... potem się go wybudzi... ciekawa jestem co powie.. - odparła Isabella, westchnęła...
- Raz jeszcze ci Moja Lupus dziękuję.. naprawdę... - dodała - Co teraz planujesz? - spytała
- A Lorenzo dostanie nauczkę.. - powiedziała Isabella - Może zrobię sobie z niego też na jakiś czas sekretarkę.. to też jeden z pomysłów.. będzie robił same nudne rzeczy... to go nieco ukróci.. ale to jeden z pomysłów - mówiła na głos myśli Isabella
- A propos.. Holding na mnie czeka.. zaniedbałam ostatnio nieco biznes i politykę.. - dopowiedziała Cesarzowa





Vanessa słyszała jego słowa i poczuła mocne szarpnięcie.. jęknęła lekko i ulegle, mruknęła... poczuła popchnięcie..
- Idę Panowie.. przecież idę.. - jęknęła ulegle idąc posłusznie już za wojownikiem który miał ją na łańcuchu..
- Jestem grzeczna.. słucham poleceń.. - mruknęła ulegle.. odczuwała teraz stany i emocje jakich nigdy nie czuła.. cała ta sytuacja tak bardzo mocno na nią zadziałała, że sama siebie nie poznawała.. nie przerywała jednak niczego.. teraz miała kajdany na rękach, obrożę na szyi i łańcuch.. czuła całkowitą bezbronność i posłuszeństwo, niczym niewolnica..
- Podoba mi się jak mnie obrażasz.. - mruknęła nagle cichszym tonem, nadal idąc posłusznie niczym na smyczy...


Zakira otworzyła mocniej oczy... i w tej chwili ujrzała... ujrzała... Nihila nad sobą.. Nihila... otworzyła tak szeroko usta jak tylko mogła... łza pociekła jej z jednego oka i spłynęła kącikiem..
- co.. - jęknęła cichym tonem - Co.. - mruknęła
- Czy ja.. śnię.. to sen.. - mruknęła nie wierząc w to wszystko - To sen.. to sen albo umarłam.. umarłam już... zabili mnie i odeszłam z tego świata i teraz jestem w pięknym miejscu.. - majaczyła jeszcze nie będąc w pełni świadoma.. szok po tamtych wydarzeniach był zbyt duży, kompletnie nie wiedziała co się dzieje..
- N.. Nihil.. - mruknęła na koniec i aż odetchnęła z ulgi.. nie wiedziała co było jawą a co nie.. nie wiedziała co się dzieje..


Sisyphus zatrzymał się jak wryty... zaszokował się kompletnie.. niedowierzał... w tej chwili zmierzył wzrokiem Harolda, Galthrana stojącego tutaj nieopodal i na koniec Entomę.. aż zastygł w miejscu na swym wierzchowcu... -
- Co? - przemówił nagle - Co to za maskarada? - przemówił będąc w totalnym zaszokowaniu...
- Ty?... TY? - przemawiał patrząc na Entomę - Dlaczego tutaj jesteś?
Zerknął wzrokiem na Galthrana...
- Galthran? A ty? Zatraciłeś zmysły? - syknął Sisyphus - Do nogi.. podejdź.. - dopowiedział
Galthran zerkał stojąc w miejscu... nie wiedział co się wydarzy.. nie wiedział co tu nastąpi... zrobił kilka kroków do przodu.. zatrzymał się po chwili.. zerknął kątem oka na Entomę...


Thant widział te sceny.. widział..
- HAH! No proszę! KOGUT WRÓCIŁ DO KURNIKA! - krzyknął i klasnął w ręce, pstryknął palcami i wyczarował sobie pudełko popcornu...
- No proszę.. teatr! Teatr na żywo! - gadał sam do siebie niesamowicie się bawiąc - Zerkajmy zatem... patrzmy uważnie! Ależ będzie! - powiedział i schrupał kilka kawałków popcornu...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
25-December-2025 02:59:33
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1795
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus kiwnęła wolno głową. Nie zamierzała zatrzymywać Isabelli. Miała tylko nadzieje że ta dotrzyma obietnicy i w końcu coś zrobi ze swoim synem...
- Ja? Co planuję.... Ech... Ja...Nie wiem... - odparła Lupus - Nie zdecydowałam jeszcze...
Teraz gdy na dobre pozbyła się Emily i miała z głowy Lorenzo mówiąc o jego wyczynach Isabelli, Lupus nie miała zbytnio pomysłu co robić dalej... Nie planowała zbytnio nic do przodu... Wiedziała bowiem dobrze że to jej ostatnie chwile w tym wymiarze... Zamierzała ja więc spędzić nie rzucając się zbytnio w oczy skupiając się jedynie na rekreacji...
- Może pójdę na plaże... albo pochodzę po mieście... Nie wiem... Jeszcze pomyślę...- powiedziała po chwili Lupus - A tak zmieniając temat... Twój wielki wezyr... Ibrahim... wezwał mnie rano.. Chciał się ze mną spotkać... Nie miałam pojęcia z jakiego powodu... Nigdy nie rozmawialiśmy... Okazało się że chciał ze mną zjeść śniadanie i mnie przekonać do wzięcia udziału w waszej wojnie... Powiedziałam mu że się na to nie zgadzam... lord Ignathir w końcu zakazał mi brania udziału w tego typu wydarzeniach...
Lupus opuściła lekko swój wzrok.
- Co mnie jednak najbardziej zaskoczyło to to że... gdy chciałam odejść ten mnie złapał i pocałował w usta... Nie wiem co w niego wstąpiło... To było... dziwne...


Wojownicy nie reagowali na słowa Vanessy. Wyprowadzili ją z celi po czym weszli po schodach na górę.. Cała załoga która pozostała na statku kierowała swoją uwagę na dziewczynę którą prowadzili na łańcuchu... Nikt jednak z nich nie wypowiedział nawet słowa... Gdy weszli już na brzeg jeden z osiłków dostrzegł, że Vanessa zaczęła się nieco ociągać i zwolniła... Szybko dał ją mocnego klapsa w goły tyłek... Ta natychmiast jęknęła... Wojownik który ją prowadził na łańcuchu syknął gniewnie i szarpnął ponownie za łańcuch.
- Ruszaj się! - powiedział mocnym tonem idąc cały czas przodem i przedzierając się przez zarośla...


Nihil zmrużył swoje oczy patrząc na Zakirę..
- Chciałaś chyba powiedzieć Dowódco Nihil... Nie jesteśmy na "ty" Moja Droga... - rzekł Nihil poważnym tonem po czym westchnął lekko - Leż spokojnie i odpoczywaj... Nie musisz się o nic juz martwić... Jesteśmy na Abregado... Nakazałem żołnierzom znaleźć ci tymczasowo jakies ubrania.. powinni się niebawem pojawić i coś przynieść...


Entoma zachichotała lekko pod nosem.. Miała świadomość, że spojrzenia wszystkich zebranych są skierowane w jej stronę.
- Zabawne, że pytasz... - zaczęła Entoma spokojnym tonem - Dawno sie nie widzieliśmy Sisyphusie Sannes... Jak długo to było? 21 lat? Toż to prawdziwy szmat czasu... Zapewne nikt Cię nie poinformował.... ale... tak sie składa, że aktualnie sprawuje kontrolę nad tymi terenami oraz całym Zakonem... Azazlef postanowił mi oddać to stanowisko... Być może uznał, że jestem do tego lepszą kandydatką niż on sam...

=========================================

Pellar zaciągnął Yunnę w dół po schodach kierując się prosto do drzwi wyjściowych..
- Hej!.. Co ty robisz... Gdzie my idziemy? - mówiła drżącym głosem Yunna
- Zaraz zobaczysz... - odparł Pellar otwierając wrota swoją drugą ręką
Yunna przełknęła ślinę... Bała się, że Pellar będzie chciał ją skrzywdzić... Zaczeła serio się zastanawiać czy nie powinna wołać po pomoc lorda Ignathira... Z drugiej jednak strony to on sam powiedział Pellarowi cała prawdę... a może to było tylko kłamstwo? Moze jej brat chciał ją tylko nastraszyć aby wyciągnąć z niej informacje? Aktualnie nie była już niczego pewna i nie miała pojęcia co robić...
- Słuchaj... moze jakoś się dogadamy co? Porozmawiajmy.... - zaczeła mówić Yunna z nerwowym uśmiechem na ustach - Serio.... możemy pogadać? Przepraszam, że byłam nie miła do tej pory...
- Teraz tknęło Cię sumienie? Daruj sobie... Trochę na to za późno... - odparł Pellar poważnym tonem - A poza tym.. KOMPLETNIE CI NIE WIERZĘ... Twoje przeprosiny nie są szczere... Nigdy nie były...
Yunna słysząc to otworzyła lekko usta.. Zamilkła na chwilę...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-December-2025 23:29:21 przez Ravcore.)
25-December-2025 16:30:14
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1796
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
- ŻE CO?! - pisknęła Isabella - Jak to?! Lupus.. - jęknęła Isabella będąc znowu w szoku
- Ile rewelacji.. tego to się nie spodziewałam... - mówiła Isabella - Czemu tak zrobił?.. O co chodziło.. i czemu prosił cię o pomoc w walce.. - zadawała pytania będąc mocno zdziwiona...


Vanessa mruknęła słodko i jęknęła.. emocje w niej buzowały a jej głowa kreowała scenariusze o jakich wcześniej nawet nie śniła.. ta cała sytuacja, to wszystko.. zbyt mocno na nią oddziaływało.. to jak ją teraz ciągnęli na łańcuchu.. jak dali jej klapsa.. to wszystko tylko coraz bardziej w niej buzowało... mruknęła ulegle i zerknęła kątem oka na wojownika..
- Ałć... ostry jesteś.. - jęknęła lekko do niego - Ale nie opieraj się.. jestem do twojej dyspozycji.. - jęknęła uległym posłusznym tonem i mrugnęła lekko do niego..
Po chwili zerknęła lekko na boki..
- Niezła wyspa.. bardzo ładna.. gdzie my jesteśmy?.. i po co tu jesteśmy?. - jęknęła do wojowników, szła posłusznie na łańcuchu - Ej.. Panowie.. a może.. może wróćmy na okręt, zostawmy tu na tej wyspie waszego admirała.. odpłyńmy.. czemu macie go słuchać? Przejmijcie sami kontrolę.. nie chcielibyście? Ja będę wam posłuszna.. będę na każde zawołanie panowie, będę waszą.. uległą suką, każdego obsłużę.. obiecuję panowie.... - powiedziała mrucząc ulegle, rozpaliła ich nieco.. dostrzegała to..
- Wybaczcie.. po prostu głośno myślę.. rozumiem że jesteście mu oddani.. ja też jestem posłuszna.. przepraszam, po prostu gadam myśli na głos.. - jęknęła Pani Admirał



Zakira przełknęła ślinę.. kiwnęła wolno głową robiąc słodkie oczy...
- Tak.. tak.. wybacz Dowódco Nihilu.. - powiedziała posłuszniejszym tonem..
W tej chwili swoją ręką schowaną pod kocem wolno przejechała po swoim brzuchu i nagiej piersi.. Zakira właśnie spostrzegła że jest tutaj i leży u Nihila nago... jęknęła lekko..
- Abregado.. - jęknęła rozmarzonym miejscem - Najpiękniejsze z miast.. - jęknęła będąc nadal w dziwnym stanie i szoku.. w tej chwili spojrzała na Nihila i nieco spoważniała.. - Czy.. czy my.. ja i ty Dowódco.. czemu ja... - zaczęła lekko się jąkać, nie wiedziała jak ująć to w słowa.. cały czas czuła się mocno skołowana.. próbowała uspokoić umysł.. w końcu była nago..




- Że co?! TO ŻART?! - powiedział podniesionym głosem Sisyphus - To ty.. pokojówka... E.. Enn.. Ent.. Entoma... - powiedział kojarząc... wiedział już... zacisnął pięść..
- Kpisz ze mnie.. nie wiem dlaczego.. co ma znaczyć to że Azazlef oddał ci władzę którą ja mu powierzyłem.. to ON miał zająć się moimi terenami.. nie ma zgody na coś takiego.. - przemawiał
- Gdzie on jest?! Chcę wyjaśnień.. - krzyknął głośniej

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
25-December-2025 21:59:22
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1797
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
- Skąd mam niby wiedzieć?... - odparła Lupus i syknęła pod nosem - Nie interesują mnie te całe konflikty które prowadzicie... A jeśli chodzi o samego Ibrahima... Powiedziałam mu ze tym razem mu to wybaczyłam... Nie podobało mi się jak się zachował ale uznałam, że o tym najlepiej będzie zapomnieć... tak jakby to nigdy nie miało miejsca... Ten drugi co mu towarzyszył też nie był lepszy... Jak mu było... Win...Winrest? Wingester? Tss... Zresztą nie ważne... Strasznie dziwnych ludzi trzymasz wokół siebie Isabello... Naprawdę....Takich to bym się dawno pozbyła... Patrzył na mnie cały czas.. aż mu się oczy świeciły...


- Kiedy skończysz wreszcie paplać? - ryknął po chwile poirytowany wojownik spoglądając na Vanesse - Do Cholery...
Widać było że próby flirtu Vanessy jedynie go jeszcze bardziej denerwowały.. Najchętniej zabiłby ją juz teraz, ale musiał trzymać się rozkazu Admirała i dostarczyć ją żywą na miejsce..
Nie mineło kilkanaście minut, aż w końcu cały oddział z Vanessą przedarł się przez zarośla i dotarł w końcu na polane z samotnym drzewem... Tam czekał na nich już Admirał z tajemnicza kobietą określaną potocznie przez niego samego jako "Wiedźma"... Vanessa dostrzegła że kobieta była ubrana niezwykle dostojnie... Miała długie blond włosy a jej oczy błyszczały jak diamenty... Bez wątpienia nie przypominała w żadnym stopniu typowej wiedźmy...
- Nareszcie... długo wam zeszło... - rzekł Admirał niezadowolonym tonem - Już myślałem ze was pożarły tygrysy..
- Wybacz sir... nasza niewolnica trochę się ociągała po drodze... i duża gadała... - rzekł wojownik który trzymał Vanesse na łańcuchu. Popatrzył na nią kątem oka.
- Ach.. tak.. tak... Niech sie wygada... Nie można przecież tak trzymać wszystkiego w swoim gardle... - rzekł szaleńczym wręcz tonem Admirał wytrzeszczając mocniej oczy i poklepał po policzku wojownika.. Ten mocno się zdziwił ale równocześnie lekko tez przestraszył.. Przełknął slinę i opuści głowę.
- A więc to jest ta dziewczyna o której gadałeś? - zapytała wiedźma i skrzyżowała swoje rece
- W rzeczy samej! Wiesz kto to jest? Może ją kojarzysz? - zapytał Admirał odwracając swoje spojrzenie prosto na Wiedźmę
- Obawiam się że nie miałam okazji poznać...
- OH? Toż to Admirał floty Cesarskiej! Jedna z tych całych najważniejszych ludzi Cesarzowej Isabelli... - mówił Admirał rozkładając swoje ręce szeroko - Nie rozpoznajesz jej prawda? TO ZROZUMIAŁE! Teraz to tylko zwykła szmata i moja niewolnica... Patrz na jak stoi kompletnie tutaj naga, brudna i poobijana...
- Mhm... - mruknęła Wiedźma patrząc na Vanesse kompletnie obojętnym tonem - Najwyraźniej nie obeznałam sie jeszcze tak dobrze ze wszystkimi sojusznikami Cesarzowej... Albo może po prostu ona nigdy nie była aż tak istotna...
Admirał zaśmiał sie na głos po czym podszedł do jednego z żołnierzy i zaczął klepać go po ramieniu cały czas się śmiejąc... Ten natychmiast zaczał sie również śmiać.. na początku lekko nerwowo.... potem jednak zaczął się śmiać tak samo jak admirał... W tym samym jednak momencie Vanghar przestał się śmiać a jego twarz nabrała przerażającej aury. Spoglądał na żołnierza który nadal sie śmiał.. Po chwili jednak ten przestał
- i z czego rżysz cymbale? - zapytał grobowym głosem Admirał
- Ymm... ymmm.. - zaczął stękać żołnierz i natychmiast opuścił głowę przerażony.


- Co takiego? - zapytał lekko zdzwiony Nihil. Nie za bardzo rozumiał co Zakira ma na myśli. Był pewny, że ta jeszcze majaczy i nie do końca wie coś się wokól niej dzieje.. - Lepiej leż... Te elfy musiały nieźle zaleźć Ci za skórę... Ale.. to było minęło... Zagrożenia już nie ma... nie przejmuj sie niczym... Moi ludzie beda cię doglądać... Jak będziesz czegoś potrzebowała od razu mów...
Po tych słowach odsunął sie od jej lóżka i udał się w stronę drzwi... Otwierając je kątem oka jeszcze raz rzucił spojrzenie na Zakire po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Gdy tylko wyszedł z kajuty jego oczy błysnęły zielonym blaskiem... Pozostali nieumarli którzy byli to na okręcie to natychmiast dostrzegli..
- Natychmiast wyślijcie wiadomość do Cassahsa... - rzekł mrocznym tonem Nihil zaciskając pięści - Niech przybędzie do mojej rezydencji... Jesli będzie sie opierał sprowadźcie go siłą... MUSIMY SOBIE POROZMAWIAĆ NA OSOBNOŚCI...
- Tak jest Panie... - powiedzieli nieumarli i pokłonili sie przed dowódcą... Nihil natomiast bez słowa wyszedł na brzeg gdzie czekali już jego gwardziści... W ich towarzystwie udał się w stronę miasta...


Entoma słysząc słowa Sisyphusa zachichotała lekko chowając dolną część twarzy za rękawem.. Jej głowa przekrzywiła się na bok...
- Bardzo mi przykro... ale obawiam się jednak, że Azazlef w tej chwili nie jest dostępny... I nie będzie już nigdy więcej... Podobnie zresztą jak Stopczyk... - powiedziała Entoma spokojnym tonem
Harold słuchając całej ten konwersacji wiedział że atmosfera zaczyna się zagęszczać... Pozostali również zaczynali to czuć...
- Nie śmiałabym sobie tez z ciebie kpić... - dodała Entoma - Szanuję twoją moc i ogromną siłę... Doprawdy robią wrażenie... Bez wyjątku przewyższasz większość istot z tego wymiaru...Właściwie to wyczuwam, że zakres twojej mocy się nieco nawet powiększył przez te 21 lat... Jestem pod wielkim wrażeniem... Być może teraz miałbyś szanse w walce z moją siostrą... Pamiętam bowiem wyraźnie, że ostatnim razem to ona skopała Ci tyłek w pojedynku... Jeśli interesuje Cię skąd to wiem to.. Cóż... sama mi to powiedziała...
W tej chwili Entoma popatrzyła na komendanta który stał obok Sisyphusa..
- Cóż za rozczarowanie... - powiedziała a jej oczy błysnęły czerwonym blaskiem
W tym momencie głowa komendanta eksplodowała.. tak samo jak i całemu oddziałowi który przybył z Sisyphusem.... Czarny Rycerz kompletnie zaniemówił.. Stało się to w ułamek sekundy... Wszyscy jego żołnierze byli martwi...
Zebrani ludzie cofnęli sie jeszcze bardziej będąc w kompletnym szoku..
- Nie lubię zdrajców... - powiedziała Entoma spoglądając na truchła.. - Chyba oboje w tym zakresie mamy podobne poglądy... Mam rację?
Sisyphus pozostał kompletnie sam.. Pokojówka ponownie rzuciła na niego swoje karminowe spojrzenie.

===========================================

Pellar i Yunna wyszli wspólnie przed zamek... a właściwie to Pellar przytargał tutaj Yunne siłą.. Wampirzyca nic nie mówiła... Nie wiedziała zbytnio bowiem co powiedzieć.. Oboje kompletnie się ze sobą nie dogadywali odkąd się spotkali.. Byli jak ogień i woda... Pokój wydawał się wręcz nie możliwy w tej sytuacji..
Nagle Pellar zacisnął mocniej swoja dłoń za którą trzymał Yunne i cisnął nią prosto do bioluminescencyjnej wody której liczne wodospady płynęły wokół całego zamku.
- Co?! Co ty wyrabiasz! - ryknęła Yunna wściekła leżąc w wodzie która sięgała jej po kolana.. Cała jej sukienka była przemoczona... właściwie to całe jej ciało było teraz przemoczone..
Pellar nie wydawał się jednak tym przejmować. Wyciągnął za pleców swój miecz i przyłożył jej do gardła końcówkę owego ostrza stojąc nad nią... Yunna patrzyła na niego w szoku i niedowierzaniu...
- Byłaś moją siostrą... Pokładałem w tobie wielkie nadzieje... A ty odpłaciłaś się mi w taki sposób... Stałaś się potworem...zarówno zewnątrz jak i w środku.. Wszystkie zbrodnie które popełniłaś... to ilu ludzi doprowadziłaś do śmierci... Zdradziłaś wszystkich dla swoich egoistycznych iluzji i marzeń... Powiedz mi jeden powód dla którego miałbym cię oszczędzić.... SŁUCHAM... MÓW! - powiedział mocnym tonem Pellar
Yunna otworzyła szerzej oczy... Przełknęła ślinę.. Jej myśli buzowały.. Nie do końca wiedziała co powinna powiedzieć...


Tymczasem na arenie Shizzu rozpoczęła swój ostrzał z karabinu... Naberal w ułamek sekundy przyzwała do prawej ręki swój magiczny kostur i zaczęła odbijać każdy pocisk z jego pomocą z niezwykłą precyzją.... Dla zwykłej osoby taki trening z pewnością byłby uznany za kompletne szaleństwo, ale zarówno Naberal jak i Shizzu traktowały to niezwykle poważnie...
Naberal po chwili zaczeła biec w stronę swojej siostry cały czas odbijając każdy pocisk który nadlatywał w jej stronę przy pomocy swojego kostura... Shizzu nie przerywała swojego ostrzału... W żaden sposób się na hamowała... Każdy strzał był zabójczo precyzyjny... Shizzu nigdy nie pudłowała... Po prostu refleks Naberal był nieporównywalny.... Nagle Shizzu dostrzegła jak Naberal wyskoczyła w górę.. Zamierza uderzyć z powietrza przy pomocy swojego kostura... Shizzu w ostatniej chwili odskoczyła na bok i przeładował swój magazynek..
- Wyborny unik... - powiedziała Naberal lądując na twardym gruncie
- Mogę to samo powiedzieć o twoim refleksie... - odparła Shizzu - Nie pamiętam żebym kiedykolwiek straciła tyle pocisków...
Naberal obróciła swoim kosturem w ręce...
- Lord Ignathir jest w stanie stworzyć ich więcej... prawda? - zapytała spoglądając na swoją siostrę
- Mhm... - mruknęła Shizzu kiwając głową - Myślę, że raczej nie powinno być z tym problemu...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-December-2025 00:41:29 przez Ravcore.)
26-December-2025 00:30:48
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1798
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Isabella wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta...
- Jaa.. nie spodziewałam się.. - rzekła wolno - Lupus... po prostu.. tak na nich zadziałałaś, jak sądzę.. nie dziwię im się.. no ale.. - mówiła lekko zmieszanym tonem - Sama nie wiem co powiedzieć... wykonują swoje obowiązki prawidłowo.. - mówiła Cesarzowa... mrugnęła wolno oczkami.. błysnęły lekko zielenią..




Vanessa widząc wszystko co robił Admirał poczuła ekscytację i rozpalenie.. czuła podniecenie, lęk, bezbronność, posłuszeństwo.. to wszystko tworzyło mieszankę wybuchową.. czuła tak kolosalne emocje... admirał swymi czynami zadziałał na nią jeszcze mocniej... doprawdy był nieprzewidywalny, szaleńczy.. aż przygryzła lekko wargę patrząc na niego.. jęknęła...
Vanessa w tej chwili zdołała zrobić dwa kroki do przodu bliżej admirała i zaraz szybko zniżyła się na kolana...
- Admirale.. wybacz mi że się ociągałam.. trochę ciężko mi się szło.. po tym wszystkim.. no i pierwszy raz mam smycz i obrożę na szyi.. ale.. już się do niej przyzwyczajam.. - mówiła rozpalonym i uległym całkowicie bezbronnym i posłusznym tonem
- Naprawdę piękna wyspa.. majestatyczna... - mówiła - uniosła lekko głowę i zerknęła na Vanghara - Admirale.. wiem że sprowadziłeś mnie tu po coś.. twoja uległa niewolnica nie będzie niczemu się sprzeciwiać, będę grzeczną dziewczynką.. ale będę miała też małą prośbę.. - jęknęła uległym i posłusznym, bezbronnym tonem...





Zakira była w kompletnym szoku.. nie wiedziała dalej co się dzieje.. czuła ogromną dezorientację..
- Uff.. co się stało.. - jęknęła a łza pociekła jej z oka - Dlaczego wszystko tak bardzo mnie boli.. - jęknęła i wzdrygnęła się, przez jej ciało przeszedł ogromny dreszcz.. skuliła się lekko w łóżku...





Sisyphus poczuł ogromny szok.. został sam, wybito jego kompanię.. pokiwał wolno głową obserwując wieśniaków, tłum, Entomę, Harolda i Galthrana...
- A więc to tak... - rzekł mrocznym tonem, po chwili wolno zsiadł ze swego nieumarłego wierzchowca, pogładził lekko jego kościsty pysk i kawałek grzbietu.. zrobił kilka kroków...
Teraz był już świadom kim i czym jest Entoma.. że to istota arcypotężna.. że to pokojówka samego Ignathira... siostra rudowłosej.. Lupus.. w jego umyśle teraz przeleciały chwile i wspomnienia z rudowłosą... te wszystkie chwile.. ich walka... jej majtki... jego prezent dla niej.. pamiętał... to jednak zagościło w jego głowie na moment, zaraz uleciało..
Czarny Rycerz zaciskał pięści na wieść o śmierci Stopczyka i Azazlefa..
- Dlaczego mój teren Entomo.. dlaczego moje ziemie.. co wyście tu zrobili... - powiedział brutalnym tonem Sisyphus i wolno wyciągnął zza pleców jeden ze swoich mieczy... zacisnął dłoń na rękojeści... brutalny oręż emanował pradawną magią i potęgami.. był okrutnie nafaszerowany potęgami... wieśniacy będący najbliżej miecza aż ugieli się na kolanach czując ucisk jego mocy..
W tej chwili jego wzrok zatrzymał się na Galthranie
- Galthran.. widzę że trzymasz się świetnie.. - przemówił, był już pewien śmierci Stopczyka i Azazlefa.. ten jednak żył.. - Podejdź.. zastąpisz moją kompanię która ze mną tu wkroczyła.. podejdź do mnie.. okaż swą lojalność za tak ogromną ilość lat w których zdobyłeś wszystko co masz.. beze mnie byłbyś nikim.. zawsze uważałem cię za najbardziej rozsądnego.. teraz się to okaże.. - przemawiał potwornym tonem Sisyphus

Galthran natomiast stał w miejscu jak wryty... znowu zrobił jeden krok do przodu po chwili.. i znowu się zatrzymał.. w jego umyśle znowu narodziły się myśli i walka.. w jego głowie aż kipiało... widział teraz wszystkie lata spędzone w Zakonie... widział wszystkie działania, treningi, akcje, wydarzenia i zdobywanie mocy... widział swą lojalność którą zawsze pielęgnował.. widział jak stopniowo rozwijał się i zdobywał umiejętności z ogromnej ilości dziedzin o których zawsze marzył.. osiągnął naprawdę wiele.. przeszedł długą drogę.. trafił na Sisyphusa akurat gdy najbardziej tego potrzebował.. w Bractwie Czarnych Rycerzy zaś odnalazł to czego tak naprawdę zawsze poszukiwał.. to czego pragnął... mógł kreować tutaj ścieżki dokładnie takie jakie chciał...
Jego umysł teraz był jak okrutne pole bitwy.. czuł jak jego myśli wprost biją się same ze sobą.. westchnął... jego głowa wolno obróciła się... w stronę maleńkiej Entomy... jego wzrok zastygł na niej... spoglądał na nią... nie wypowiedział na razie jeszcze ani słowa...

- No dalej.. podejdź.. stań u mego boku, jak należy.. spełnij zasady kodeksu.. ustań po mojej prawicy i dobądź oręża... stań wraz ze mną w walce o nasze wspólne ziemie.. krocz ze mną w walce o Zakon.. Galthranie.. dlaczego nadal stoisz w miejscu? Sam najlepiej znasz kodeks i zasady.. w ich znajomości przewyższałeś zarówno Stopczyka jak i Azazlefa... - przemówił ponownie Sisyphus potężnym tonem...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-December-2025 01:34:46 przez DevilxShadow.)
26-December-2025 01:33:09
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1799
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
- Być może... Tak czy siak to była tylko moja indywidualna opinia... - powiedziała Lupus - Nie mi w tej kwestii decydować... Ja jedynie mogę ci doradzać i obserwować... Takie jest moje zadanie w tym wymiarze... jeszcze przez jakiś czas... Zresztą mniejsza o to... Nie bede Ci już przeszkadzała i zabierała niepotrzebnie czas... Powiedziałam to co chciałam Ci powiedzieć i tyle...


Admirał Vanghar skierował swoje srogie spojrzenie na Vanesse...
- PROŚBĘ? A o co taka niewolnica jak ty zamierza prosić? - zapytał podchodząc do niej ze schowanymi rękami za plecy. Po chwili złapał ją mocno za podbródek po czym popchnął do tyłu tak ze ta aż się upadła na ziemię rozchylając nogi...
Admirał spoglądał na nią z góry bezwzględnym i przerażającym wzrokiem
- Żyjesz jeszcze tylko dlatego ponieważ potrzebuje informacji które trzymasz w swojej głowie... - rzekł cichszym tonem - Gdy tylko je posiądę przestaniesz być jakkolwiek użyteczna....


Entoma w milczeniu obserwowała jak Sisyphus wyciąga swój miecz. Spoglądała na niego na chwile z niezwykłym stoicyzmem zupełnie tak jakby nie zrobił na niej większego wrażenia..
- Mhmm... A więc tak się na to zapatrujesz... - powiedziała Entoma - Rozumiem twój gniew... Jest niezwykle adekwatny w tej chwili... Słysząc tak wiele informacji na raz... Aczkolwiek w takiej sytuacji najlepiej by było zachować trzeźwy umysł... Wolałabym uniknąć niepotrzebnego przelewu krwi... Możesz w to nie wierzyć ale jestem pacyfistyczną istotą... Staram się unikać walki gdy ta nie jest konieczna i można rozwiązać problem w pokojowy sposób... Zabijam jedynie kiedy to absolutnie konieczne...
Mówiąc to jej oczy ponownie błysnęły. Entoma w żaden sposób nie odczuwała strachu przed mocą Sisyphusa... Doskonale znała jego limity wyczuwając jego aure magiczną... Wiedziała że jej poziom nie jest nawet odrobinę bliski temu aby stanowił dla niej jakiekolwiek zagrożenie...
Gdy Czarny Rycerz zaczął mówić do Galthrana, Entoma natychmiast skierowała na niego swoje spojrzenie... Nie zamierzała w żadnym stopniu zachęcać Galthrana do tego aby przy niej pozostał... Nie zmierzała błagać go i przekonywać ze łzami w oczach... To nie było kompletnie w jej stylu... Pokojówka jedynie parsknęła pod nosem i kiwnęła lekko głową
- Sisyphus ma racje Galthranie... - powiedziała spokojnym tonem w stronę rycerza - To twój dom... twój LIDER... To logiczne, że powinieneś do niego dołączyć i mu pomóc... Nie będę żywić do ciebie urazy jak to uczynisz... Daje Ci więc wolność wyboru...
Oczy wszystkich zebranych skierowały się na Galthrana... Wszyscy zebrani milczeli i patrzyli z zapartym tchem..


============================================

- Nieumarły Król Ci nie pomoże Yunna... - rzekł mrocznym tonem Pellar spoglądając na swoją siostre - Rozmawiałem z nim i pozwolił mi Cię ukarać jak tylko to uznam za stosowne...
Ostrze jego miecz przysunęło się jeszcze bliżej jej krtani... Zaostrzona końcówka oręża praktycznie dotykała już jej skóry
Twarz Yunny nabrała przestraszonego wyrazu... Spoglądała na miecz.. Jej oczy zaczęły drgać... Zaczęła rozumieć, że popełniła duży błąd.. W końcu zebrała sie na odwagę by wykrztusić z siebie słowa...
- DOBRZE! PRZYZNAJE.... MASZ RACJĘ! - ryknęła uległym tonem - Przesadziłam...
Pellar nie odpowiedział... Ani drgnął..
- Masz rację, że zrobiłam to wszystko tylko po to by osiągnąć swoje egoistyczne marzenia... - mówiła dalej Yunna z opuszczonym wzrokiem - Nigdy nie chciałam być tylko zwykłą księżniczką która ma siedzieć cicho, pachnieć i się prezentować.... Ojciec nigdy nie traktował mnie poważnie... W jego oczach cały czas byłam małą dziewczynką którą trzeba bronić przed całym światem i wszystkimi ludźmi bo moze stać sie jej krzywda... Nienawidziłam tego... Ja... ja chciałam po prostu więcej... chciałam brać udział we wszystkim i poszerzać swoją wiedzę... Chciałam udowodnić zarówno jemu jak i matce że potrafię o siebie zadbać sama... Ale oni....Nasi rodzice... nigdy nie dali mi ku temu okazji... Byłam izolowana w pokoju i trzymana jak jakiś skarb w zamknięciu w tych głupich zamkowych ścianach... Nie mogłam wieść normalnego życia tak jak moi rówieśnicy... To tylko pogłębiało z każdym dniem moją nienawiść do nich oboje... Ty zaś byłeś pierworodnym... Ojciec widział w tobie następce tronu... Pozwalał Ci na dużo więcej... Mogłeś ćwiczyć z żołnierzami, brać udział w spotkaniach politycznych.. wyruszać na wyprawy wojenne.. a nawet nimi dowodzić... A JA?! JA MOGŁAM TYLKO SIEDZIEC W POKOJU I PATRZEĆ PRZEZ OKNO!! Ciągle przypominano mi o zasadach... ciągle mówiono co mi wolno a czego nie... Miałam tego dość... CHCIAŁAM ZYĆ PO SWOJEMU... NA MOICH ZASADACH...
Dlatego zdecydowałam się na taki krok... Dlatego zdradziłam... Dlatego powiedziałam wszystko lordowi Ignathirowi i jego słudze... Zrobiłam to wszystko dobrowolnie...Zabiłam ojca i matkę bo nie traktowali mnie jak córkę TYLKO JAK RZECZ... JAK KAWAŁEK ZŁOTA, KTÓRY TRZYMA SIĘ W SEJFIE PRZEZ CAŁE ŻYCIE...
Oczy Yunny w tym momencie lekko się zaszkliły.. Jej warga zaczęła drgać..
- Masz racje mówiąc, że jestem potworem... - dodała ciszej - Teraz nie czuje bowiem nic... To co zrobiłam było złe, a mimo to nie czuje się za to odpowiedzialna...
Pellar nic nie odpowiedział... Na chwile odwrócił swój wzrok w inną stronę... Zabrał ostrze miecza z pod jej gardła i schował swój oręż z powrotem za plecy.
- Kierowałaś się nienawiścią w swoim postepowaniu... Nie myślałaś o konsekwencjach... - powiedział Pellar - Mówisz, że traktowali cię jak rzecz, ale dobrze wiesz że kochali nas oboje i chcieli dla nas jak najlepiej... Nie rozumiem... Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej... Dlaczego to ukrywałaś?...
Yunna spojrzała prosto w twarz Pellara
- A co byś niby zrobił gdybym Ci powiedziała!? Nic! Mówiłam wiele razu tacie, że tego nie cierpię... Nigdy mnie nie słuchał.... Nigdy mojej opinii nie traktował poważnie... Niby zawsze cieszył sie jak mnie widział, ale to były tylko pozory... Jego miłość była pusta i płytka... Nigdy tak naprawdę nie próbował mnie zrozumieć...


Shizzu i Naberal tymczasem kontynuowały swój pojedynek na arenie... Shizzu ruszyła sprintem cały czas strzelając ze swojej broni.. Naberal natychmiast zrobiła salto w tył równocześnie blokując pociski kosturem... Gdy tylko jej nogi dotknęły ziemi, jej magiczny kostur wystrzelił potężną błyskawicę... Shizzu natychmiast wykonała gwałtowny wślizg unikając zaklęcia... Błyskawica przeleciała tuz nad jej nosem...
Szybko ponownie przeładowała swój magazynek i zaczęła nieprzerwany ostrzał prosto w swoją starszą siostrę... Naberal wzbiła sie w powietrze blokując i neutralizując każdy nabój który leciał w jej kierunku przy pomocy swojego oręża..
Shizzu widząc to zaprzestała na chwilę ostrzału... Jej oko błysnęło zielonym blaskiem... Spoglądała w górę... W tej samej jednak chwili Naberal teleportowała się... Pojawiła się z prędkością błyskawicy tuż za Shizzu robiąc od razu zamach swoim kosturem... Shizzu jednak dzięki swoim sprawnym systemom w mózgu zareagowała równie szybko i zablokowała jej cios swoim karabinem w ostatniej chwili używając go jak swojego oręża... Kostur Naberal i karabin Shizzu zderzyły się wytwarzając potężną falę uderzeniową... Pył i piach z podłoża wzbił się w powietrze na kilkanaście metrów w górę...
Obie siostry spoglądały na siebie cały czas napierając... Nawet pomimo tego, że dzieliła ich duża różnica wieku, a Naberal była ogólnie dużo potężniejsza... to jeśli w gre wchodziła siła fizyczna to obie były na takim samym, równym poziomie...
- Doprawdy imponujące... - powiedziała Naberal ze stoickim spokojem
- Nie myśl sobie, że pozwolę Ci wygrać Droga Siostro... - powiedziała Shizzu monotonnym tonem - Mój system nie bierze tego nawet pod uwagę...
Po chwili obie odskoczyły do tyłu nie spuszczając z siebie wzroku... Nic nie wskazywało na to aby ich walka miała się zakończyć...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-December-2025 16:28:55 przez Ravcore.)
26-December-2025 15:51:34
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1800
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Isabella pokiwała wolno głową zerkając na Lupus... uśmiechnęła się..
- Nie no coś ty, Lupus.. nie marnujesz mi czasu... uwielbiam cię... - przemówiła wolno - Jeszcze przez jakiś czas... - powtórzyła jej słowa i przechyliła lekko głowę...
- Możemy niebawem razem spędzić jeszcze nieco czasu... coś porobić jeśli będziesz chciała... - powiedziała wolno chcąc jeszcze czasu z rudowłosą pokojóweczką...



Vanessa została popchnięta przez admirała.. jęknęła lekko i leżała chwilę, po chwili złączyła bardziej nogi i wolno lekko się podniosła, zaraz jednak wróciła do pozycji klęczącej przed admirałem...
- Wiem.. admirale.. wszystko wiem.. - jęknęła pochylając głowę - Zapewniam cię że nie przestanę być użyteczna.. przekonasz się na własnej skórze... po tym co zamierzam ci podarować... - przemówiła i uniosła głowę
- Kotku...czekaj.. proszę cię tylko o jedno.. jak już uzyskasz informacje z mojej głowy, to ulecz moją twarz.. zrób to.. chcę ci coś podarować... błagam cię o to na kolanach Wielki Admirale - powiedziała i uniżyła przed nim głowę - Należę do ciebie i jestem twoją posłuszną suką, jestem grzeczna.. dostałam już baty, jestem uległa.. byliście bardzo ostrzy.. proszę ulecz moją twarz.. - jęknęła a jej oczy błysnęły



Thant siedział na dachu i wcinał popcorn, miał niesamowity widok na te sceny... widział ich... buzowało aż czuł tutaj, kipiało tam.. widział Sisyphusa... widział śmierć oddziału...
- No proszę.. ta lalunia jest niesamowita... co za laleczka.. - mówił zerkając na Entomę - Nie sądziłem że ta lala jest aż tak wyśmienita, hahah! Podziwiam.. - gadał sam do siebie co chwila chrupiąc popcorn



Sisyphus pokiwał wolno głową.. zerkał na Galthrana...
- NO DALEJ! JAZDA! - ryknął czując coraz większą irytację całą sytuacją..
Galthran stał w miejscu.. patrzył na Entomę.. słyszał krzyk Sisyphusa... złapał się prawą dłonią za hełm... czuł bijatykę w głowie.. czuł jakby jego głowa była polem bitwy... wszystko przelatywało mu przez umysł.. wszystko czego dokonał w Zakonie... z drugiej strony zaś jego pierwsze ujrzenie Entomy... to jak za nią podążał, to jak wykonywał z nią poszczególne rzeczy... potem to jak rozpoczął służenie jej i wiernie wykonywał każde polecenie swej Pani... widział śmierć Stopczyka, wydarzenia w Zakonie... śmierć Azazlefa... widział śmierć Callisto w umyśle.. teraz jednak nad tym wszystkim zaczęło górować coś innego... coś co przebijało to wszystko... uczucia.. jego uczucia które odczuł do maleńkiej Entomy... to jak bardzo pragnął uniżać przed nią głowę.. to jak bardzo podziwiał ją za jej potęgę, charakter, urodę i całokształt... to jak ją... pokochał... to jak spędził z nią noc... najwybitniejszą i najwspanialszą w jego życiu.. to przewyższyło absolutnie wszystko w jego umyśle.. już wiedział... już postanowił...
W tej chwili Galthran ruszył w kierunku Sisyphusa... przeszedł kawałek i zatrzymał się w lekkiej odległości od Czarnego Rycerza..
- Doobrze... doskonale Galthranie - rzekł zadowolony Sisyphus i rozchylił ramiona
Galthran spoglądał na niego milcząc... po chwili w końcu przemówił..
- Nie.. Sisyphusie.. nie dołączę do ciebie... już nigdy.. - rzekł brutalnym tonem - Jestem wierny Entomie... to jej służę... tylko Ona ma dla mnie znaczenie, nic innego... nigdy już nie stanę po twojej stronie.. - przemówił potwornym tonem
Sisyphus momentalnie zacisnął lewą pięść, zagotował się okrutnie... poczuł furię i nienawiść...
- Zdrajca... pies... kundel... słaba gnida... - syknął gniewem - Zmiażdżę cię, nędzny zdrajco.. - dopowiedział brutalnie i zakręcił mieczem w dłoni
Ponownie rozchylił ramiona i obrócił się rzucając spojrzenie na wszystkich, cały tłum i wszystkich tu zebranych
- MOGĘ BYĆ SAM, KUR*A! TAK LUBIĘ NAJLEPIEJ... ZGINIECIE WSZYSCY - rzekł mierząc ich wzrokiem, jeszcze jednak nie atakował.. na razie stał... wrócił wzrokiem na Entomę i Galthrana..
- Złamaliście mój zakon, zmanipulowaliście wiernych mi ludzi, przekabaciliście moje oddziały, zamordowaliście moich kompanów... plugawe bestie... - przemawiał zerkając na Entomę, Galthrana i Harolda - Zapłacicie... nim jednak ostrze sprawiedliwości was dopadnie, przyprowadźcie moją kobietę.. Callisto.. opuści bezpiecznie ten teren i wyjdzie poza mury nim zacznę was mordować... GDZIE JEST CALLISTO?! - ryknął brutalnie

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-December-2025 19:55:39 przez DevilxShadow.)
26-December-2025 19:52:09
Znajdź wszystkie posty Odpisz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości