RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Wojna po wydostaniu się z Apokryfu nie miał ochoty angażować się od razu w plan Zarazy. Chciał skorzystać z wolności której nigdy w wymiarze nie poczuł, jak reszta demonów. Dlatego 3 metrowy wojownik udał się na arenę nielegalnych walk na gołe pięści w Atmorze...
Arena nie była duża, ale wokół ringu zebrało się tysiące oglądających. Speaker zapowiedział kolejną walkę:
- Panie i panowie! A teraz zawodnik na którego czekało bardzo dużo osób! Dziś pojawi się w walce o 50000 złotych monet! - mówił tworząc napięcie
- Przed państwem... Duży Tom! - krzyknął, publika szalała
Zawodnika odsunęła kotara. Zaczął iść wybiegiem w stronę ringu, speaker ciągle mówił o jego dużych umiejętnościach i gabarytach. Miał on 2 metry wzrostu i 140kg wagi. Publika ciągle krzyczała jego pseudonim, wiwatowała. W tych stronach była to prawdziwa gwiazda.
Gdy zawodnik wszedł już do ringu, speaker zapowiedział jego przeciwnika.
- A teraz jego przeciwnik! Debiutant, więc to będzie łatwe starcie dla dużego Toma! - mówił budując napięcie, tłum ucichł
- Jego przeciwnikiem jest... Wojna? - zawahał się, w jego głosie słychać było zdziwienie
Nagle kotara z przeciwnej strony opadła. Odsunęła 3 metrowego Pana Konfliktów, był w samych bokserkach. Pancerz musiał zostawić... Zaczął iść wybiegiem, jednak publika milczała. Słychać było tylko jego ciężkie kroki.
- No co jest! Wiwatujcie! - krzyczał demon i machał rękoma
- Łaaaa! - krzyczał budząc strach u widowni, widać było że testosteron w nim buzował
- Dajcie tego chłystka! - dodał i ciągle szedł w stronę ringu
Publika wciąż milczała, mierzyła go wzrokiem. Niektórzy nie wiedzieli kim on jest, a drudzy bali sie o życie swojego ulubieńca - dużego Toma. Po chwili jednak Wojna był już na ringu.
- To co? Gotowy? - spytał niepewnie Tom, ręce aż mu drżały ze strachu
- Nosz kur**, nie musisz mnie namawiać! - odrzekł demon i przygotował ręce, ścisnął pięści
Rozbrzmiał się dźwięk pierwszej rundy. Wojna od razu ruszył na przeciwnika. Przerażony Tom podniósł garde, jednak demon bez problemu przez nią się przebił. Kolejny cios poszedł w jego szczękę. Uderzenie było na tyle mocne że głowa Toma obróciła się o 180°. Martwy mężczyzna ze skręconym karkiem padł na ringu. Nie ucieszony Wojna popatrzył na jego martwe truchło i kopnął go sprawdzając czy żyje.
- No to chyba po zawodach... - powiedział pod nosem i rozluźnił pięści
Publika zamarła. Ich ulubiony zawodnik runął na ziemię. Nie było jeszcze wiadomo co z Tomem, przynajmniej nie wszyscy byli pewni, bo Wojna wiedział że zabił zawodnika. Lekarze weszli na ring i zaczęli zabierać go na noszach. Speaker w tym momencie przemówił.
- Walkę o 50000 złotych monet wygrywa... Wojna... - mówił zszokowany tym co się stało
- Zostawcie to na jego pogrzeb, bawcie się dobrze - przemówił donośnym głosem do publiki i machnął ręką, zaczął po chwili wychodzić z ringu
Ludzie zaczęli buczeć, krzyczeć i wyzywać demona. Jego to jednak nie obchodziło. Skrył się na zapleczu, gdzie miał wyjść z obiektu tylnym wyjściem. Wyszedł słysząc za sobą hałas niezadowolenia publiki, w tym samym czasie na jego ciele pojawił się pancerz a na głowie hełm.
- Kiepskie tu mają umiejętności... - powiedział sam do siebie i zaczął iść ciemnym zaułkiem
Za sobą usłyszał jednak czyjąś odpowiedź. Był to Śmierć.
- Bawisz się zamiast robić coś poważniejszego... Cały ty - wyłonił się z mroku, ukazując swoją posturę i lekki uśmiech.
- O! - rozłożył ręce - Kościotrup, szkielet, kostek! - zaczął iść w jego stronę zadowolony chcąc go uściskać. - W końcu mnie ktoś znalazł!
Wojna już miał go chwycić, ale ten zrobił unik i w mrugnięciu oka pojawił się za nim.
- Lepiej nie... Połamiesz mi wszystkie kości zakuty łbie - odrzekł oschle.
Wojna obrócił się i stanął do niego przodem. Złożył ręce, popatrzył na niego z góry.
- Rozumiem że Zaraza już się niecierpliwi - powiedział niskim głosem.
- Chyba ta... Ale nie dziwię się mu. Mieliśmy trzymać się razem a ty i Głód gdzieś znikneliście - odrzekł i pokiwał niezadowolony głową.
- Daj spokój... Chciałem się rozerwać po tysiącach latach, a po drugie już mnie znalazłeś - Wojna uderzył go przyjaźnie w bark i zaśmiał się niskim głosem.
- Taa... Muszę znaleźć jeszcze Głód, podobno jest na Abregado. Tak twierdzi Zaraza - odrzekł.
- Ahhh... Abregado. Piękna wyspa. Tam to dopiero mają walki, może mógłbym... - mówił Wojna
- Nawet o tym nie myśl - zagroził palcem. - Masz od razu udać się na wyspę Corvnis. Sam odnajdę Głód - dodał i złożył ręce.
- Dobra, dobra - pokiwał głową w odpowiedzi. - Nie bądź taki poważny, weź może się czegoś napij.
Śmierci ewidentnie nie spodobał się jego żart, przez to że nie może się posilić bo nie czuje głodu.
- Do zobaczenia na Corvnis - powiedział oschle i rozpłynął się w mroku zostawiając go samego.
- Ale nudziarz... - Wojna znów pokiwał głową i pomaszerował przed siebie
=====
Rodzeństwo poparzyło po Ignathirze i Naberal dość przygnębionym wzrokiem. Wiedzieli że to początek czegoś nowego, ale ciężko było im opuścić wymiar w którym żyli praktycznie od zawsze.
Pandora popatrzyła uważanie na nieumarłego.
- Co nas czeka? Jaką widzisz dla nas przyszłość? - spytała i zmrużyła oczy
Atrox natomiast wpatrywał się w otwarty portal. Po chwili również popatrzył na nieumarłego oczekując odpowiedzi. On również chciał wiedzieć co go czeka.
|