Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



 
Ocena wątku:
  • 5 Głosów - 4.2 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[RolePlay] Magic World V - The New Era
Autor Wiadomość
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1721
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus nie mogła przestać sie śmiać... W szczególności po tym jak zobaczyła reakcje Lorenza... jego wściekłość... jego gniew... Była to prawdziwa uczta dla jej oczu i uszu...
- Ach... Cudownie.... - powiedziała sama do siebie po czym puściła odciętą głowę Emily która natychmiastowo opadła i przeturlała sie kawałek dalej. Rudowłosa spojrzała na kompletnie poćwiartowane ciało po czym schowała swoje berło, schyliła się nad zwłokami i wbiła w nie swoje pazury wyciągając z wnętrza nadal jeszcze funkcjonujące serce. Oblizała sie po raz kolejny po czym pochłonęła je ze smakiem brudząc przy tym swoja twarz we krwi...
- Mhmm.. Cudowny aromat.... Wspaniały smak... - powiedziała sama do siebie - Prawdziwy rarytas...
W tym samym momencie z dach budynku rezydencji zeskoczyła Entoma lądując z niezwykłą gracją i delikatnością. Podeszła wolnym krokiem blizej swojej siostry.
- Domyslam się, że to koniec tego przedstawienia... - powiedziała spokojnym tonem - No chyba, że planujesz coś jeszcze...
- Raczej nie... - odparła Lupus wycierając swoje ręce o fartuch - Gdy tylko Solussa dokończy to co ma zrobić to możemy stąd spadać....
- Bedzie trzeba to jeszcze posprzątać... Chyba nie chcesz zostawić porozrzucanych flaków tuz przed samym wejściem...
- To prawda... ale.. to chyba miała być już twoja robota Haha - odparła Lupus z lekkim uśmiechem
Entoma westchnęła głęboko po czym rozejrzała się po okolicy.. Wszędzie były plamy krwi, kawałki ciała i potłuczone szkło...
- Jak zawsze.... Nic nowego... - mruknęła Entoma kręcąc głową, po czym w jej rękawach pojawiło sie kilka magicznych kart które zamierzała użyć aby posprzątać ten bałagan.


W tym samym czasie Lorenzo który popadł w amok z gniewu i rozpaczy usłyszał niespodziewanie tajemniczy, kobiecy głos... Zatrzymał się zdzwiony... Nie był to bowiem głos Lupus ani nikogo kogo do tej pory znał... Był to ktoś zupełnie inny...
- A więc to ty jesteś ksiąze Lorenzo.... - powiedział tajemniczy głos.
Lorenzo odwrócił się za siebie.. Dostrzegł kobiecą sylwetkę na końcu korytarza.. Wolno zbliżała się w jego stronę... Wyraźnie słyszał odgłos jej obcasów...
- Wybacz.... byłam po prostu bardzo ciekawa... - mówiła uroczym tonem - Wiele o tobie słyszałam... Wiele dobrego... Ara Ara... Plotki były prawdziwe... Jesteś dużo przystojniejszy niż sądziłam....
Lorenzo w tym momencie dostrzegł postać wychodzącą z cienia... Była to piękna kobieta której nigdy wcześniej nie widział na oczy... Jej oczy były błękitne... jej włosy miały kolor blond... ale to co najbardziej rzucało sie w oczy był dekolt w jej czarnej, rozpiętej do połowy bluzie... duży dekolt... ogromny dekolt... Lorenzo nie mógł oderwać od niego wzroku... Przełknął ślinę..
- Obawiam sie, że mnie nie znasz Książę.... Pracuję tutaj w tej rezydencji od jakiegoś czasu.... Usłyszałam hałasy... - mówiła stając naprzeciw Lorenza - Wyglądasz na przygnębionego... Czy coś sie stało? Może mogłabym Ci jakoś pomóc?.... Zrobię wszystko co w mojej mocy.... Powiedz tylko jedno słowo...
Teraz gdy kobieta była tak blisko Lorenzo, to ten poczuł jej cudowny zapach... Nie wiedział dlaczego.. Nie wiedział czemu ale nie mógł się mu w żaden sposób oprzeć... Był cudowny... Aromat lawendy i roży... niezwykle intensywny a zarazem odświeżający... Czuł, że się w nim zatraca... Jego serce biło mocniej...



Z racji iż siły cesarskie posuwały się cały czas naprzód, dowództwo złożone z elfickich generałów nie zamierzało siedzieć bezczynnie.. Plany zostały omówione a rozkazy króla Nelotha w pełni aktualne.. nawet jeśli te wydawały się być niezbyt sensowne i logiczne...
Straty które do tej pory ponieśli nie były zbytnio znaczące.. Większość aktualnie walczących były wojownikami najniższego sortu z najmniejszym doświadczeniem militarnym.. Byli to głownie ochotnicy i mięso armatnie które po prostu miało dać dowództwu czas na podjęcie odpowiednich decyzji.
Żaden z nich nie martwił się zbytnio o bombardowania prowadzone przez wrogie wojska bowiem bariery magiczne powstrzymywały ich natarcia bez większego problemu.. Zapasu broni i uzbrojenia również nie brakowało gdyż statki z zaopatrzeniem nieustannie kursowały pomiędzy kontynentem a obozem Matlava do którego wojska Cesarskie nie miały żadnego fizycznego dostępu.. Odcięcie dostaw było nie możliwe, jednak dowódcy spodziewali się, że flota Cesarska bedzie próbowała temu zapobiec... Zamierzali działać więc z wyprzedzeniem...
Pierwsze okręty wojenne wypłynęły z portu w Daggerfall na otwarte morze już po kilku godzinach... Ich cel był ściśle określony... Korzystając z mroku nocy i niebezpiecznych oceanicznych wód flota elfów przedostała się na Wyspy Północne i przejęła je bez żadnego oporu... Niedługo potem dotarli na Leonis oraz wyspę Mokka... Kilka godzin później rozpoczął sie zmasowany atak na Barris gdzie stacjonowało kilka oddziałów zbrojnych... Elfy rozpoczeły oblężenie atakując i bombardując wyspę swoimi okrętami z każdej strony... Siły cesarskie nie były w stanie nawet wysłać wiadomości po pomoc... Ich obozy zostały zmiecione z powierzchni ziemi a sławna latarnia znajdująca się na klifie pod wpływem ostrzału runęła do morza zostawiając po sobie jedynie ruiny... Elfy błyskawicznie przejęły inicjatywę wykorzystując okazje gdy siły cesarskie skupione były na jedynie dwóch frontach... Operacja była niezwykle dokładna i skuteczna... Elfy zrabowały całe uzbrojenie i zapasy dostępne w koszarach i pojmali kilkunastu zakładników... Wyspy padły pod kontrole Elfów i teraz pólnocne wody były pod ich pełno kontrolą... Aktywowana blokada była wręcz niemożliwa do przepłynięcia. ale Elfy nie zamierzały na tym poprzestawać...
Gdy Drakkan i Siael byli zajęci na swoich frontach. Siły elfów wysłały również kilka okrętów na południe zgodnie z planem Nelotha.. Część z nich dotarła na zachodnie wybrzeże pustyni Non-Shadar a reszta popłynęła na zachód trafiając na jedną z Wież Wezyrów należącej akurat do wampirzycy Zakiry Arun... Elfy nie miały jednak pojęcia, że nie było jej aktualnie w wnętrzu wieży... Okręty rozpoczęły bombardowania prosto w wieże, stopniowo.. kawałek po kawałku destabilizując jej postawę i krusząc fundamenty... Wieża zaczęła sie sypać...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-November-2025 18:06:58 przez Ravcore.)
24-November-2025 03:50:22
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1722
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lorenzo dostrzegł przed sobą niesamowitą kobietę... wzięła się ni stąd ni zowąd... nie wiedział kompletnie... był w całkowitym szoku...
- Co... - wykrztusił, przetarł lekko swoje oczy... nie zważał na to że stoi przed nią nago, w tym amoku nawet się nie spostrzegł, nie zarzucił na siebie niczego choćby szlafroka... wybiegł bowiem z komnaty w amoku widząc jak Lupus ćwiartuje biedną Emily...
- Pracujesz.. tutaj? - spytał zaszokowany, nie mógł oderwać od niej wzroku... nie krył nawet że spogląda cały czas w jej duży biust...
- Ja.. nie wiedziałem.. wybacz za hałasy... ale... pachniesz niesamowicie.. nigdy nie czułem przyjemniejszego zapachu... a to jak wyglądasz... jesteś niesamowita... - powiedział od razu, nie zważał na nic... był kompletnie pochłonięty...
W tej chwili obszedł kobietę dookoła, zmierzył jej ciało... plecy... blond włosy... tyłek... nogi... po chwili znowu ustał tuż przed nią...
- Pierwszy raz cię widzę... wybacz moją śmiałość... jesteś niesamowita... - powiedział podnieconym i mocnym tonem, był w kompletnym amoku i podnieceniu... zerkał na jej biust, po chwili zaś podszedł do niej bliżej... czuł niesamowity zapach jej perfum, czuł ekstremalne podniecenie... spoglądał na jej biust i zerkał raz po raz na twarz... po krótkiej chwili jednak bez zastanowienia położył swoje dłonie na jej piersiach... jej bluza była do połowy rozpięta, a dekolt idealny i duży... Lorenzo nie mógł się opanować w tej sytuacji.. wsunął swoje dłonie głębiej i ścisnął w rękach jej piersi.. nie mógł oderwać rąk... kobieta zaś mogła w tej chwili dostrzec że ten czyn mocno na niego zadziałał... mogła dostrzec jak jego sprzęt rośnie odkąd jej dotknął... książe zaś tego nie kontrolował, był pochłonięty..
- Plotki... o mnie? Wiele słyszałaś... ochh... kochanie.. - odparł w całkowitym amoku nie przestając jej dotykać... Solussa go momentalnie zauroczyła... była przepiękna...
- Ara.. ara? Cóż to.. brzmi słodko... - rzekł momentalnie słysząc wcześniej. W tej chwili również spostrzegł się że stoi przed nią nago...
- Wybacz.. wybacz mi mój aktualny stan, piękna... ale wydarzyły się tu pewne ekscesy... ja... nie spodziewałem się niczego, nikogo... - przemawiał Lorenzo - Powiedz mi proszę.. jak.. jak brzmi twoje imię.. jesteś wspaniała... przepiękna... idealna w każdym calu.. - przemówił całkowicie pochłonięty

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
24-November-2025 21:16:41
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1723
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Solussa stała w milczeniu słuchając słów księcia... Nie musiała się zbytnio nawet wysilać aby owinąć go sobie wokół palca... Był w końcu jeszcze młody i nie potrafił kontrolować swoich emocji w pełni... Jednakże zaskoczyła ją jego bezpośredniość... Chwycił ją bowiem za biust kompletnie bez pytania ani zgody.... Nie miała mu tego jednak za złe... Jej oczy w kolorze głebokiego błękitu delikatnie się zmrużyły a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech... Faktem było ze miała to zrobić szybko... Miała wymazać wspomnienia Lorenza tak jak mówiła Lupus... ale.. być może.... Mogłaby skorzystać z okazji mając go na chwilę tylko do swojej dyspozycji?
- Uch.... Widze że naprawdę lubisz kobiecy biust.... Nie możesz się oderwać.... Naprawdę niegrzeczny z ciebie chłopiec.... - powiedziała Solussa cicho, cały czas z lekkim uśmiechem na ustach...
W tym samym momencie złapała go od tyłu swoimi dłońmi i przysunęła do siebie tak że Lorenzo wylądował głową w jej biuście. Książę poczuł natychmiast jej ciepło i oszałamiający zapach
Solussa zaczęła delikatnie głaskać swoją gładką dłonią ksiecia po głowie czochrając tym samym jego włosy... Była wyższa od niego... Lorenzo kompletnie się nie opierał...
- Oh...Musiałes byc naprawdę zestresowany.... Doznałeś strasznej krzywdy czyż nie?.... Biedny... już.. już... Wszystko będzie dobrze.... Jestem tutaj... Możesz się mi wyżalić Mój Drogi... Służę pomocą... - mówiła Solussa swoim namiętnym głosem cały czas go delikatnie głaszcząc...
Lorenzo czuł sie jak w raju... Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę...


Natomiast w Dalthei...

Ignathir dotrzymując swojego słowa, zaczął opowiadać Pellarowi jak przebiegła cała inwazja w wymiarze Altary i jak duży udział w tym wszystkim miała jego siostra Yunna. Wbrew pozorom był on większy niż się spodziewał... Arcymag opowiedział mu, że Ptolemy jak pierwszy nawiązał kontakt z księżniczką wyczuwając jej niezwykle wyrazistą i mocną jak na standardy owego wymiaru aurę magiczną. Można było wręcz powiedzieć że był to wrodzony talent... dar z którym się urodziła pomimo iż jej bliscy, w tym rodzice nie byli w ogóle uzdolnieni magicznie...
Wytworzyło to furtkę którą Ptolemy zamierzał wykorzystać... Dotarł do niej ukazując się w ogrodzie.... Przekazał jej całą prawdę w którą ona sama oczywiście z początku nie wierzyła więc uznał iż własnoręcznie oświeci jej umysł... Objawił jej postać Nieumarłego Król, jego prawdziwą potęgę i wizję zniszczenia...
To wtedy... w tym właśnie momencie jej skryte pragnienia wyszły na światło dzienne... Zrozumiała że jej życzenia mogą się spełnić... że bedzie mogła osiągnąć to co powszechnie uznawane było za niemożliwe... Zawarła pakt z diabłem... Od tamtej chwili rozpoczęła działania mające doprowadzić do upadku królestwa od środka... Przygotowywała potajemnie swoje królestwo na powitanie prawdziwego władcy...
Bedąc w stałym kontakcie z Ptolemym przekazywała mu szczegóły dotyczące struktury poszczególnych miast, ich powierzchni, liczby mieszkańców oraz przede wszystkim słabych punktów, które pozwoliły na tak szybkie i efektowne ich zniszczenie.. Trasa którą obrały nieumarłe wojska również została przygotowana przez Yunne... Każde miasto... każda wieś, żadne z nich nie było gotowe na ataki wycelowane w ich najczulsze punkty... Droga do stolicy była jedynie formalnością...
Pellar słysząc co wszystko jedynie kręcił głową... To wszystko nie mieściło mu się w głowie... Cała jego misja, jego treningi... To nic nie miało znaczenia... Od początku bitwa pod fortecą Ceedy była przesądzona i zaplanowana od podstaw przez jego siostrę... Ignathir nie musiał się przy tym zbytnio nawet wysilać...
- Wiedziała od początku, że udasz się na pole bitwy... że nie bedziesz siedział w stolicy... Liczyła na twoją śmierć aby potem już bez większych problemów dokończyć dzieła... W końcu śmierć twoich rodziców.. tak jak słusznie przypuszczasz, przybyła z jej ręki... Zabiła ich oboje...
- Zdecydowała sie to zrobić w zamian za artefakt Nasiona Upadłych... Dzięki niemu mogła bowiem spełnić swoje życzenie jakim było życie w wieczności... Przebyła transformacje z człowieka w wampira która trwała kilka dni i nocy... Stolica tymczasem pogrążyła się w chaosie a wszyscy mieszkańcy zostali zabici... Twój ojciec Azzar do końca stawiał opór... nie spodziewał sie jednak, że decydujący cios przybędzie nie z mojej ręki ale od kogoś kogo kochał ponad swoje życie... To przykre... doprawdy.... ale tak się to skończyło...
Pellar kiwnął wolno głowa
- A więc to była prawda.... - rzekł cichym tonem - Przez ten cały czas nie chciałem w to wierzyć... wydawało mi sie to nie możliwe.... ale wychodzi na to że próbowałem oszukiwać sam siebie...
- Domyślam się, że możesz być teraz wściekły na swoją siostrę... I jest to jak najbardziej wytłumaczalne... aczkolwiek decyzja o rozpoczęciu całej operacji zaczeła się ode mnie... Zdecydowałem o tym... Takie było moje pragnienie... Wina jest tu również po mojej stronie...
- Jestem w stanie to zrozumieć... - odparł Pellar poważnym tronem spoglądając na arcymaga - Wiem dobrze, że wcale nie jesteś uosobieniem dobra...
Ignathir zaśmiał sie pod nosem.
- Tak... w rzeczy samej.... Ale czystym złem również bym siebie nie określił... Nawet ktoś taki jak ja posiada rzeczy na których mu zależy... rzeczy... i osoby, które kocha i pragnie dla nich jak najlepiej... Brzmi to szaleńczo i nielogicznie? Być może tak... Ale jednak coś takiego właśnie odróżnia mnie od absolutnego potwora...
Pellar westchnął lekko. Teraz gdy wiedział całą prawdę zastanawiał sie nad tym co powinien zrobić... Nie mógł przecież wybaczyć Yunnie po tym co uczyniła i jak zachowywała się w jego kierunku... W koncu ona nawet nie chciała go widzieć... Zalezało jej na jego śmierci nawet jeżeli sama tego nigdy nie powiedziała... Teraz gdy oboje byli w Dalthei traktowała go jak kulę u nogi... jak przeszkodę która ponownie pojawiła sie na jej drodze...
- Muszę to wszystko przemyśleć... - rzekł Pellar po chwili
- Oczywiście... Nie musisz się spieszyć... - odparł Arcymag
- Ale... Nie wykluczam, że Yunna otrzyma karę wymierzoną z mojej ręki... - dodał Pellar - Jeszcze nie wiem jaką... ale myślę że bedzie to konieczne...
Ignathir mruknął pod nosem i podrapał się po podbródku.
- Coż... Nie zamierzam Cię powstrzymywać.... To twoja siostra... - rzekł Ignathir - Liczę jednak na to, że obejdzie się bez egzekucji... Nie ukrywam że Yunna jest dosyć cenna... Udowodniła swoją lojalność wobec mnie... szkoda by było ją stracić tak szybko i w taki sposób...
Pellar przemilczał jego słowa.. Gdy ponownie spojrzał na arcymaga ten wyszedł z jego komnaty i zamknął za sobą drzwi zostawiając go samego ze swoimi myślami...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-November-2025 21:54:46 przez Ravcore.)
24-November-2025 21:51:50
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1724
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lorenzo nie spodziewał się tego kompletnie... w pierwszej sekundzie był kompletnie zaszokowany... zaraz jednak oddał się temu co się dzieje w pełni... był niesamowicie podniecony i rozpalony... w pełni... to co Solussa z nim robiła.. czuł się niesamowicie będąc tuż przy jej biuście...
- To prawda.. nie wiem skąd się wzięłaś.. jednak nie obchodzi mnie to.. jesteś niesamowita, arcypiękna... - przemawiał spokojnym tonem Lorenzo - Moje plany na noc.. runęły.. zostały zmiażdżone, zmasakrowane... okrutnie wyrwane... - dopowiadał
- Od kilku już godzin miałem tylko jedno w głowie... tylko tego typu myśli i plany.. ta noc miała być upojna... wszystko jednak zostało brutalnie zniszczone.. - mówił będąc mocno rozpalonym, upajał się zapachem Solussy i dotykiem jej biustu... musnął nawet jedną z jej piersi ustami i lekko pocałował..
- Jesteś dla mnie objawieniem, niczym bogini... przybyłaś znikąd.. tak wspaniała i piękna.. i jesteś tutaj ze mną w tej rezydencji.. - mówił dalej do Solussy, w tej chwili również jego ręce powędrowały wolno po jej plecach a po chwili położył dłonie na jej tyłku, ścisnął go lekko...
- Proszę cię.. zostań ze mną tej nocy.. nie zniknij... pragnę cię.. - przemówił niesamowicie podniecony Solussą... działała na niego kolosalnie... kompletnie nie panował nad sobą...



Isabella teleportowała się ze wsi Lidon już chwilę temu... jej plan zabicia Śmierci nieopodal Ghostland na razie spalił się na panewce... nie wypalił.. nie wiedziała co ją zwiodło... demon jednak nie pojawił się w tych okolicach jak sądziła.. poczuła się dosyć dziwnie, tego typu pomyłki nigdy się nie zdarzały... syknęła lekko pod nosem bowiem chciała mieć już drugiego z głowy.. poczuła się nieco dziwnie...
W tej chwili jednak wyczuła duże zakłócenia... wyczuła że coś się dzieje... coś złego.. nie takie były postanowienia i zamiary, nie zamierzała odczuwać tego typu zakłóceń w swej krainie... przymknęła na moment oczy i skupiła w sobie dużo siły wyczuwając telepatycznie sytuacje na swoich terenach, nie miała czasu ruszać teraz do wież.. robiła to powierzchownie, ale i tak mogła to wyczuć...
W tej chwili wyczuła... wyczuła co się dzieje... że coś wymyka się z kontroli... wyczuła zawalenie się latarni morskiej... wyczuła wzmożone ruchy elfów... wyczuła bombardowania... narosła w niej wściekłość...
- Co?! - syknęła pod nosem wściekle - Nie.. nie może być... co to za nędzne błędy... - powiedziała niedowierzając
W tej chwili pstryknęła palcami i teleportowała się...
Cesarzowa pojawiła się na samym środku pokładu elifckiego okrętu dowodzącego okrętom które oblegały twierdzę Zakiry.. dłonie Cesarzowej zapłonęły momentalnie Wiecznym Ogniem... była rozjuszona... nie spodziewała się kompletnie tego typu ekscesów... wiedziała że musi ich poskromić, a następnie pospieszyć Vanessę i przeorganizować plany.. elfy zaczęły wychodzić poza swoje klatki i kagańce do czego nie zamierzała nigdy dopuszczać... zamierzała wszystko załatwić jedynie na elfickich terenach... była wściekła..
- Jakim prawem pływacie po tych wodach?! - krzyknęła w kierunku elifckiej załogi, momentalnie gestem dłoni powaliła na kolana trzech sporych elfickich osiłków... kolejny już biegł w jej kierunku, Isabella jednak gestem dłoni przejęła kontrolę nad linami i masztami statku... liny zaczęły fruwać niczym macki krakena po pokładzie, liny brutalnie łapały biegających po pokładzie elfów i plątały ich w brutalnym uścisku, a ci zawisali w powietrzu głowami w dół... ich oręż spadał na ziemie...
- Wycofajcie swoje okręty... inaczej spalę wasze statki co do jednego, a wasze elfie ścierwa będą daniem dla tutejszych morskich stworzeń... to pierwsze i jedyne ostrzeżenie... - syknęła brutalnie, uniosła dwa palce i lekkim gestem odcięła głowę kolejnego elfa który zdołał uniknąć lin i nacierał na nią z mieczem... jego truchło bez głowy padło przed nogami Isabelli...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
25-November-2025 00:40:34
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1725
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
- Cesarzowa Isabella... Oczekiwaliśmy twojego przybycia.. Zgodnie z planem się pojawiłaś... - rzekł Dowódca statku śmiejąc się pod nosem i podchodząc trochę bliżej. Jego żołnierza natychmiast się zatrzymali. - Twoje rozkazy nie mają żadnego znaczenia...
Po tych słowach złapał za pistolet i wystrzelił flarę.. Natychmiastowo całą flota składająca się z dwunastu okrętów potężny rozpoczęła zmasowany ostrzał... Wieża należąca do Zakiry runęła z hukiem a pobliski stary las Scylla została podpalony od nieustannego ognia armat... Od wielu dni na tych terenach nie padało więc gleba była wysuszona... Pożar rozprzestrzeniał sie w zastraszającym tempie a ugaszenie go wiązało się z cudem... Isabella wydziała ogromne płomienie i dym.. Elfy zas nie poprzestawały ostrzału podpalając wszystko coraz mocniej...
Wojska cesarskie znajdujące się w pobliżu, widzac co sie dzieje próbowały gasić pożar ale nadaremno. Nie były w stanie powstrzymać rozprzestrzeniania sie ognia...a ten trawił wszystko na swojej drodze...

Tymczasem Wojna stał z założonymi rękami na tarasie w zamku Nelotha.. Doskonale wiedział ze wszystko idzie zgodnie z planem...
Zaśmiał sie pod nosem a jego oczy błysnęły. Mroczne Elfy rozpoczęły kontrofensywę którą Cesarstwo kompletnie się nie spodziewało... Wezyrowie nie przewidzieli takiego scenariusza... To właśnie to moment zaskoczenia zamierzał wykorzystać Wojna... Zdołał użyć Nelotha do podjęcia jego własnej taktyki....

Siły Elfów rozpoczęły ofensywę na pustyni... Trzy oddziały które dobiły do zachodniego wybrzeża dotarły do Oazy która należała do Isabelli. Natychmiastowo zaczeły wszystko niszczyć i podpalać nie zostawiając kompletnie nic...

Kolejny okrety wojenne wypłynęły także z Northgrove i rozpoczęły swoją ofensywę od północy... Ich pierwszym celem była wyspa Nix i znajdująca sie tam stara latarnia... Podobnie jak to miało miejsca na Barris pod wpływem bombardowania latarnia została zniszczona a jej ruiny wpadły do morza...
Kilka okrętów popłynęło dalej korzystając z kompletnego braku rozmieszczenia w tym sektorze wojsk cesarskich i dobiło do brzegu w pobliżu wsi Ksudd.. Mroczne Elfy niczym dzikie bestie rozpoczęły rzeź mieszkańców mordujac każdego na swojej drodze.. Tutejsi ludzie nie mieli żadnych szans na przeżycie...

Siły Elfów które podbiły Barris i pobliskie wyspy rozpoczęły bombardowania Lesnej Twierdzy Wartowniczej która mimo iż względnie wytrzymała, to zaczynała się powoli sypac od nagłego i ciągłego ostrzału... i podobnie tak jak flota znajdująca sie na morzu przy zniszczonej wieży należącej do Zakiry, zaczęli podpalać wielki las Scylla, tylko że od zachodniej strony... Pożar lasu szalał teraz na dwóch odległych od siebie, przeciwnych frontach... Wojska cesarskie nie rozumiały co sie dzieje...


Solussa zaśmiał sie pod nosem po czym jeszcze raz przejechała dłonią po jego głowie
- Naprawde mówisz cos takiego? Odważny z ciebie młodzieniec.... Jestem przecież za stara dla kogoś takiego jak ty Ksiąze.... Kim ja jestem by z tobą spędzić noc.... Zasługujesz na kogoś lepszego... - mówiła Solussa namiętnym tonem a jej oczy lekko błysnęły w ciemności... Miała doskonała świadomość, że Lorenzo jest w jej garści... Czuła jak bardzo jest podekscytowany... Oblizała lekko swoje usta...


Tymczasem Entoma zdołała posprzątać już cały bałagan który narobiła Lupus mordując z zimną krwią Emily... Wszystkie plamy krwi zniknęły tak samo jak i kawałki martwego ciała i potłuczone szkło.... Okno zostało naprawione a sypialnia na trzecim piętrze wyglądała jak kompletnie nowa...
- Dobra robota... - powiedziała Lupus zadowolonym tonem.
- Mhm... Nie było tragedii... Nie raz robiłaś większy syf... - odparła Entoma
Lupus mruknęła pod nosem po czym schyliła sie i złapała po raz kolejny odciętą głowę Emily która leżała na ziemi.
- Teraz wystarczy powiedzieć wszystko Isabelli... Hah.. Jestem ciekawa co powie... - powiedziała szyderczym tonem Lupus - Z pewnością się ucieszy, że jej syn nie wykonuje jej poleceń...
Entoma nie odpowiedziała.. Odwróciła wzrok w inną stronę.. Lupus natomiast spoglądała jeszcze przez krótki moment na odcięty łeb modelki po czym opuściła swoją dłoń rzucając swój wzrok na gmach rezydencji
- Solussa jeszcze nie wróciła? Cholera... Miała to zrobić szybko... - burknęła po chwili Lupus niezadowolonym tonem. Rudowłosa nie miała zielonego pojęcia że jej siostra ma co do księcia swoje własne plany...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-November-2025 17:16:25 przez Ravcore.)
25-November-2025 17:05:48
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1726
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Isabella widząc co uczyniły elfy wpadła we wściekłość... widziała zawalenie wieży Zakiry, pożar w lesie.. spojrzała na dowódcę statku...
- Ty robaku.. nędzny szczurze.. - syknęła i machnęła dłonią, dowódca momentalnie siłą jej mocy padł przed nią na kolana, klęczał teraz nieopodal Isabelli.. jego ręce były unieruchomione siłą jej mocy...
- Jak śmiesz lekceważyć rozkazy swej Władczyni.. jakim prawem wypowiadasz słowa ze swojej elfickiej brudnej gęby bez zezwolenia w mojej obecności.. - syknęła okrutnym tonem Cesarzowa
- K'aerhu Azzarth'S... - przemówiła w myślach nie musząc nawet wypowiadać okrutnego zaklęcia, to momentalnie huknęło w dowódcę.. jego kości wewnątrz ciała zaczęły pękać, jego kończyny były wykręcane i łamane na wszystkie możliwe strony, jego gałki oczne zalały się krwią, z jego ust wypłynęła fala krwi, nie zdążył nawet zawyć z potwornego bólu, jego kark się przekręcił, głowa zaś oderwała od torsu... przeturlała się kawałek w kierunku elfickiej załogi, a następnie będąc nadal pod wpływem najbrutalniejszego czaru przepołowiła się na pół wylewając wszelkie zmiażdżone flaki, ciało dowódcy zaś rozerwało się okrutnie na kilka części, krew huknęła... elficka załoga widząc jak brutalnie zginął ich dowódca zerknęła z ogromnym przerażeniem... zaczęli wyć.. ich dowódca został dosłownie zniszczony w sekundę...
W tej chwili Cesarzowa wymierzyła potężną wiązką Wiecznego Ognia w pokład statku kreując ogromną dziurę, potęga Wiecznego Ognia bowiem przebiła okręt na wylot... elficki okręt momentalnie zaczął iść na dno...
Isabella pstryknięciem palców teleportowała się nad pokład kolejnego, również huknęła potężną wiązką Wiecznego Ognia przebijając pokład statku niczym włócznia balon...
Cesarzowa w błyskawicznym tempie teleportowała się do kolejnych 6 elfickich okrętów uderzających w jej tereny, powtórzyła swój bezwzględny atak... elfy widziały jedynie jak brutalna i ogromna wiązka Wiecznego Ognia przebija na wylot pokłady ich statków... okręty momentalnie się zatapiały i szły na dno... Z dwunastu okrętów zostały raptem 4... reszta właśnie szła na dno... ogień Isabelli pochłonął statki całkowicie je podpalając, przebijając ich pokłady, a następnie posyłając je na dno... elfy znajdujące się na ostatnich widząc to wszystko rozkazały wycofanie... 4 okręty uciekały więc w popłochu przed ogniem Cesarzowej...
Isabella widziała jak obierają inny kurs.. dyszała lekko... była okrutnie wściekła..
- Zgodnie z planem.. nędzne bydlaki.. wasze plany nie mają prawa bytu na tym świecie... - dopowiedziała będąc w furii... była również wściekła że sama osobiście musi się tym zajmować... reakcja była jednak konieczna natychmiastowo... widziała jak pobliskie tereny są zmasakrowane... syknęła okrutnie... w tym momencie wyczuła... wyczuła brutalne ataki w okolicy swojej Oazy na pustyni... syknęła okrutnie..
- Kur*a... gnidy... - przeklnęła Isabella.. nie miała czasu nawet wydać rozkazów... musiała znowu reagować... pstryknęła palcami i teleportowała się stąd prosto do swojej Oazy... pojawiła się na samym środku.. dostrzegła spustoszenie i oddziały elfów, które miażdżą jej Oazę... poczuła okrutną furię...
- Śmieci... wasze nogi nie mają prawa stąpać po tym terenie.. dokąd zagalopowaliście, gnidy?! Zostaniecie stąd wyrzuceni... - syknęła a następnie uniosła dłonie, wykreowała w powietrzu brutalne burzowe chmury z których wnętrza co chwila w elfów łupały brutalne błyskawice... machnęła lewą dłonią kreując tornado które zaczęło wirować i brutalnie pochłaniać do swego wnętrza kolejnych elfów... była mocno rozjuszona...
W tej chwili przemówiła telepatycznie w umyśle Cassahsa...
- Cassahs.. NATYCHMIAST znajdź Thanta i opanuj Legiony, powiadom Vanessę... elfy wyszły poza swoje kojce, zaatakowały moje tereny... to niedopuszczalne... nie ma i nie będzie na to zezwolenia... nigdy... - syczała wściekle...


Wampir Wyższy spoglądał na Zakirę... w tej chwili jego myśli przerwał głos Isabelli w głowie.. aż wytrzeszczył oczy słysząc to wszystko... natychmiast wyczuł po tonie Isabelli że nie ma tu ani grama żartu, on wiedział najlepiej...
- Jasny szlag... - przemówił zwijając swoje plany i mapy leżące na biurku... machnął dłonią a te wleciały do jego podręcznego wora który mógł w każdej chwili do siebie teleportować... Wampir wyższy aż zacisnął pięści...
- Wuju?! Co się dzieje?! - krzyknęła Zakira
- Nie teraz, dziecko... nie teraz.. - syknął Cassahs podłym tonem, chrząknał i kaszlnął... po sekundzie zaś przemienił się w mroczny dym i teleportował ze swojej twierdzy w dużym amoku...
Zakira widziała tylko jak jej wuj znika... nie spodziewała się tego... oczekiwała na swoją karę i decyzję w sprawie wojny.. teraz jednak coś wytrąciło ze spokoju samego Cassahsa który błyskawicznie wyruszył...
Młoda wampirzyca zastanawiała się chwilę, a następnie westchnęła.. rozejrzała się a następnie teleportowała... teleportowała się aby wrócić do swej twierdzy...
Młoda wampirzyca pojawiła się w epicentrum... pojawiła się obok zgliszcz swojej wieży... obok pożarów... zewsząd słyszała krzyki i panikę...
- COOO?! CO DO?!?! - krzyknęła niedowierzając co tutaj się dzieje, młoda wampirzyca była w absolutnym szoku nagle pojawiając się w środku tego szaleństwa...
- CO JEST, KUR*A?!?! - krzyczała Zakira widząc że jej wieża jest zawalona...
- NIE!! - krzyknęła a jej oczy zaszkliły się łzami.. padła na kolana przed kamieniami...
W tej chwili poczuła dłoń na swoim ramieniu... momentalnie odwróciła głowę...
- Pani Wezyr! Szybko! - krzyknął mężczyzna.. był to jeden z tutejszych dowódców oddziałów Legionów Cesarzowej...
Facet odciągnął kawałek Zakirę do tyłu... unikali wszelkiego ognia...
- CO TU SIĘ STAŁO?! - ryknęła Zakira, czuła wściekłość...
- Zaatakowano ten kawałek terenu Cesarstwa... nagle... niespodziewanie... mocno... ucierpiały Latarnie morskie, ucierpiała twoja wieża... lasy płoną... sytuacja jest awaryjna... - przemawiał męzczyzna - Cieszymy się że tu jesteś Pani Wezyr.. jakie masz rozkazy... - spytał
Zakira była w szoku... przełknęła ślinę..




Lorenzo pokręcił leciutko głową, syknął lekko...
- Nie.. co ty mówisz.. nie jesteś za stara, nie żartuj sobie nawet.. wyglądasz idealnie.. - przemówił a jego dłoń powędrowała wolno po jej spodniach które teraz na sobie miała.. Lorenzo wolnym ruchem rozpiął jej guzik od spodni tym samym znacznie je poluźnił, jego prawa dłoń natomiast wsunęła się pod jej spodnie i książę namiętnie ścisnął jej pośladek.. Książę także wcześniej wyczuł już że kobieta nie ma na sobie stanika.. teraz również jej spodnie coraz bardziej się zsuwały z jej nóg...
W tej chwili książę zrobił szybszy ruch, przesunął ich a plecy Solussy zostały przyparte do pobliskiej ściany, książę zaś był tuż przed nią.. przycisnął ją do ściany.. spojrzał jej w oczy...
- Twoje oczy.. twoje włosy.. są przepiękne... - przemówił ponownie wpatrując się.. raz jeszcze zaciągnął się jej unikalnym zapachem perfum... jego ekscytacja i podniecenie były ogromne.. w tej chwili pocałował Solusse w szyję, a zaraz potem namiętnie w usta... jego ręka zaś przeniosła się już z jej tyłka na jej krocze, zaczął ją dotykać.. spodnie Solussy zaś były już mocno zsunięte.. Lorenzo niesamowicie jej pragnął i pożądał... nie panował już nad sobą... kompletnie...
- Chodź ze mną... do sypialni piętro wyżej, jeszcze lepszej od tej tutaj.. - przemówił nie chcąc wracać bowiem do tej poprzedniej..

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
26-November-2025 02:05:36
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1727
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
W międzyczasie w jaskini na Corvnis...

Demon Zaraza doskonale wiedział co się dzieje aktualnie w krainie.. Aktywując magiczny wizier obserwował udane ataki przeprowadzone przez elfów na terytoria należące do Cesarstwa.. Zaśmiał sie szyderczo pod nosem.
- Doskonale.... Wszystko idzie zgodnie z planem... - rzekł zadowolony po czym machnął ręką zmieniając obraz... W tym momencie dostrzegł interwencje Isabelli i przeprowadzoną przez nia masakrę na elfach... Zaraza czuł jej gniew i frustracje...
- W końcu się pojawiła... Wezyrowie zawodzą więc wkroczyła osobiście.. - rzekł Śmierć który stał obok niego
- W rzeczy samej... - odparł Zaraza i kiwnął lekko głową - Bardzo dobrze... O to właśnie chodziło... Nareszcie Wojna zaczął robić co należy i elfy działają w skoordynowany sposób...
- Przypominam, że to ja musiałem go uświadomić... - wtrącił Śmierć mrocznym tonem
- Tak... Tak... W tym także jest poniekąd i twoja zasługa.... - powiedział Zaraza spoglądając na demona - To jednak nie wszystko... Pora rozpocząć drugą fazę... Potrzebujemy więcej zabitych... więcej zniszczeń...
Śmierć pokiwał wolno głową.

W Dagerfall na ogromnym placu przed zamkiem króla Nelotha zaczęły gromadzić się ogromne siły elfich zołnierzy... Nie byli to zwykli niedoświadczeni ochotnicy, a prawdziwi wojskowi uzbrojeni po zęby... Ustawili się w rzędach stając na baczność i oczekując rozkazów od swojego króla...
Neloth wyszedł im na spotkanie niedługo potem.. Stanął przed nimi chowajac ręce za plecy i spoglądając na ogrom zebranych kiwnął lekko głową zadowolony.
- Witajcie moje lwy.... Mieczu i tarczo Elfiego Królestwa... Isabella Carraboth Bal... ta zbrodnicza dyktatorka... oportunistka i psychicznie chora kobieta wydała rozkaz ataku na nasze ziemie... Zdecydowała sie rozpocząć wojne w celu dezintegracji naszej rasy... Jej zapędy muszą zostać powstrzymane za wszelką cenę! Nie możemy pozwolić aby naszym kobietom i dzieciom stała sie krzywda... Musimy pokazac gdzie jej miejsce.... Musimy zniszczyć jej reżim i walczyć o wolność!.. Za nasze królestwo.. za naszą przyszłość!
Elfy natychmiast zaczęły huczeć na całe gardło potężnie i machac mieczami. Neloth kiwnął głowa słuchając okrzyków po czym podniósł dłoń próbując uspokoić tłum... Elfy stopniowo ucichły...
- Ta wojna jest okrutna, ale Isabella nie dała nam innego wyboru... Wielu z was zginie...wielu z was upadnie... ale wasze poświęcenie nie pójdzie na marne... Wiedzcie, że to dzięki wam nasze królestwo moze walczyć kolejny dzień... Z pomocą Bogów dopadniemy Isabelle i zakujemy w kajdany a jej wezyrowie zostaną straceni... Do BOJU ŻOŁNIERZE! Pokażcie swoją potęgę!
Zołnierze ponownie zaczęli huczec....Jeszcze głośniej niz wcześniej...
Na twarzy Nelotha pojawił się szaleńczy uśmiech.
- Wojna! - ryknął Neloth odwracając sie za siebie... Wszyscy w tym momencie usłyszeli potężne kroki.. Z wnętrza pałacu wyłonił się ogromny tytan o czerwonych oczach... Skierował swoje spojrzenia na zebranych wojskowych a następnie na Nelotha...
- Natychmiast otwórz bramy! Niech rozpocznie się rzeź! - ryknął Neloth szaleńczo machając rękami.
- Oczywiście... - rzekł Wojna mocnym tonem pochylając głowę - Co tylko rozkażesz Królu...
Jednym ruchem dłoni Wojna posłusznie otworzył kilka portali które prowadziły do kilku lokalizacji jednocześnie...
- Naprzód Żołnierze! - krzyknął Neloth na całe gardło
Żołnierze niczym prawdziwa banda dzikich zwierząt natychmiast zaczęli wbiegać do portali... Nie sposób było ich zatrzymać...
Wojna obserwował to z zadowoleniem... Cała ta scenka z Nelothem... jego przemówienie....To wszystko było jego dziełem... Wojna miał absolutną kontrole nad umysłem oraz ciałem Nelotha i mógł nim teraz sterować jak tylko sobie tego zapragnął...
- Zobaczymy jak sobie teraz poradzisz... - powiedział cicho pod nosem Wojna widząc jak portale sie zamykają, a plac zamkowy z pełnego stał sie zupełnie pusty... Zaśmiał sie pod nosem...

Oddziały elfów które podbiły Barris a teraz bombardowały Leśną Twierdzę Wartowniczą zdecydowały się zgodnie z rozkazem dowódcy podzielić się i rozpocząć dalszą ofensywę... Kilka okrętów popłynęło dalej i wspólnie z siłami okupującymi wyspę Mokka wyruszyły prosto na położone na południowym zachodzie miasto Orizaba... Ostrzał portu rozpoczął sie późną nocą... Wszystkie Okręty Cesarskie oraz wszelkie łodzie i żaglowce które stacjonowały w porcie zostały zniszczone i po prostu zatonęły na płyciźnie... Mieszkańcy popadli w panikę... Ludzie pobudzili się od odgłosów strzałów i bombardowań... Nikt nie miał pojęcia co się dzieje...
Po jakichś 15 minutach część okrętów dotarło na brzeg i siły elfów rozpoczęły oblężenie mordując po kolei każdego na swojej drodze... Nie trwało to długo, a elfy dotarły już do miasta podpalając po kolei budynki i masakrując ludność cywilną...
- Zabić!... Zabić wszystkich! Żadnych świadków! - krzyczał dowódca
Bezbronne miasto Orizaba chyliło sie właśnie ku upadkowi...

Tymczasem elfy które podbiły i zmasakrowały mieszkańców wsi Ksudd i zniszczyły latarnie na wyspie Nix rozpoczęły pełną ofensywę na kontynent... Ich siły nie napotykały żadnego oporu po drodze.. Isabella nie rozmieściła tu ani swoich wojsk ani oddziałów... nastawiona była na pełną ofensywę, przekonana, że elfy nie zdołają się na żaden atak i ugną się pod nacierającą armią prowadzoną przez Drakkana i Siaela..... Jej pewność siebie jednak doprowadziła poważnych zaniedbań w obronie a elfy doskonale to zamierzały wykorzystać...
Pod osłoną nocy, pozostając kompletnie nie wykrytymi przez siły cesarskie, elfy rozpoczęły niespodziewany atak na miasto Olympus bombardując jego mury... Z nieba nieprzerwanie leciały ogniste strzały tworząc drobne pożary... W mieście zawył alarm...

Machina wojenna nie zatrzymywała sie nawet na chwile...
Otworzone przez Wojnę magiczne portale pojawiły sie w tym samym czasie w centrum Beerenberg, Tiamat oraz Erriapus... Nikt kompletnie sie czegoś takiego nie spodziewał... Wojska elfów zaczęły zalewać miasta od środka i siać kompletne spustoszenie... Nikt nie był przygotowany na taki scenariusz... Panika i krzyki mordowanych ludzi nosiły sie echem... Uzbrojone elfy wchodziły do mieszkań wybijając okna i drzwi... W wielu przypadkach mordowały ludzi zastając ich jeszcze w swoich łóżkach...


Solussa widząc co wyczynia z nią Lorenzo zaśmiała sie głośno...
- Ara Ara... - mruknęła uwodzicielsko mu do ucha - Naprawdę nie możesz się powstrzymać....
W tym momencie przejechała swoją prawą dłonią po jego kroczu...
- Jeżeli tak bardzo tego pragniesz Mój Książe... to spełnię twoje życzenie... - powiedziała nadal szepcząc mu do ucha - W końcu... kim ja jestem aby powiedzieć Ci "nie"...
W tym momencie odsunęła lekko swoją głowę i kątem oka spojrzała w kierunku okna które znajdowało sie na drugim końcu korytarza...
- Ale... Oj... Oj... Obawiam sie, że to nie jest dobre miejsce na naszą wspólną zabawę Mój Książe... Może powinniśmy jednak zmienić lokalizację...
Solussa dobrze wiedziała w końcu, że rezydencja w której się znajdują należy do Isabelli, a na zewnątrz cały czas była Lupus i Entoma... Nie chciała robić teraz czegokolwiek na ich oczach... Spodziewała się bowiem jaka mogłaby być ich reakcja...
- Znam pewne miejsce gdzie będziemy sami... Tylko we dwoje... - powiedziała patrząc mu prosto w oczy i przejeżdżając swoim wskazującym palcem po jego klacie - Co ty na to? Byłbyś... zainteresowany?

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-November-2025 16:11:48 przez Ravcore.)
26-November-2025 15:42:34
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1728
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Isabella zmasakrowała elfy które bezcześciły jej Oazę... brutalnie się ich stąd pozbyła... odetchnęła lekko... widziała zniszczenia.. zacisnęła lekko pięści... usiadła na moment na piasku... chwyciła nieco pustynnego piasku w dłoń i przymknęła oczy... zaczęła lekko medytować.. chciała opanować myśli w głowie i chaos...



Cassahs natomiast pojawił się w Volturus, pojawił się obok jednej z karczm... dostrzegł stojącego przy tablicy ogłoszeń Thanta... Wampir Wyższy szybkim krokiem podszedł do Wezyra... mroczna aura otaczała Cassahsa, wielu spoglądało z szokiem i ogromnym szacunkiem...
- Thant? Cóż tutaj robisz?! - spytał chropowatym tonem głosu Cassahs...
Thant słysząc jego słowa jednak nie odwracał się, mrużył lekko oczy i dopisał jeszcze coś na pergaminie.. zwinął go po chwili..
- Cassahsie... witaj.. - rzekł Wezyr - Czemuś tutaj przybył? - spytał
- Nie czas na potyczki słownie, Thancie.. - odparł srogo Cassahs - Mówże, po co zmierzasz w te rejony? Czyżbyś maszerował po niejakiego Talona? To nie twoje zadanie i nie ten etap planu.. czyżbyś coś pomylił? - przemówił Cassahs
Thant wkurzył się nieco... zmierzał bowiem na tereny Bractwa czarnych rycerzy aby się zabawić... aby ujrzeć raz jeszcze Entomę, aby na własne oczy zobaczyć tamtejsze wydarzenia... był bowiem nimi podekscytowany po tym jak słyszał informacje przy Sisyphusie... westchnął lekko coraz bardziej sądząc że może mu się ten plan nie udać...
- Noo.. cóż... a co? Jestem potrzebny? - spytał
- Jest wojna.. jesteś ważnym elementem... Isabella mocno na ciebie liczy... dodatkowo sytuacja wymknęła się z kontroli... - dodał Cassahs
Thant zdziwił się lekko.. nie spodziewał się tego typu słów...
- Cassahsie? Co masz na myśli... - rzekł szybko... Wampir Wyższy wyrwał go z jego myśli i działań.. wiedział że niebawem miał wkroczyć do wojny...


Lorenzo czuł dotyk Solussy... słyszał jej aksamitne słowa... czuł się niesamowicie.. był już całkowicie pochłonięty... pokiwał wolno głową i lekko jęknął... Solussa była wspaniała... on zaś ponownie dotknął swoimi dłońmi jej piersi...
- Tak... - odparł momentalnie - Pójdę z tobą wszędzie... gdziekolwiek powiesz... - dopowiedział książę a następnie aksamitnie pocałował lewą dłoń Solussy...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
Wczoraj 23:08:56
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1729
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Cassahs momentalnie teleportował siebie i Thanta do Wielkiej twierdzy Wezyrów aby nie pozostawali na ziemi Volturus na razie dalej, obaj pojawili się wewnątrz... przy ogromnym stole...
- Jasna cholera... twoje teleportacje tak mocno szarpią... - powiedział Thant i pokręcił głową, chrupnęło mu lekko w karku... podrzucił po chwili sztyletem i wbił go w stół...
- Co jest takie pilne... jasny kur*a szlag... - syczał Thant
Cassahs natomiast wyfrunął w powietrze i zaraz po chwili był już przy Thancie.. mroczny dym otoczył wezyra... ujrzał przed sobą mroczną twarz Cassahsa...
- Wojna.. zmierza w nieoczekiwanym kierunku... pojmij to.. uświadom to sobie... - przemówił Wampir wyższy
Thant wytrzeszczył lekko oczy.. jego ego było spore, nie lubił jak ktoś nagle wytrąca go z myśli i zamierzonych planów.. wiedział bowiem że do wojny wkroczyć miał nieco później.. dlatego teraz w głowie miał zabawienie się w Volturus i oglądanie spektakli...
- Wymyka się? Niemożliwa rzecz... wszystko dokładnie zaplanowaliśmy.. wszelkie ruchy i taktyki były ustalane.. poszczególne punkty planu również... - przemawiał Thant
- Zaatakowano wiele wsi i miast cesarstwa.. pojmij to.. - syknął Cassahs i rozwinął plany i mapę.. musiał szybko zając się wojskami, terenami i obroną... musiał opanować ten chaos..



Tymczasem flota wyruszyła już jakiś czas temu z Pont Vanis.. potężne napakowane armatami i bronią okręty Cesarstwa mknęły przed siebie... oczywiście nie wypłynęły wszystkie siły, około 35%... okręty mknęły przed siebie... jedna częśc floty wyruszyła na prawo, druga zaś na lewo... bowiem koniecznością było uderzanie w tereny elfów z dwóch stron, później z trzech gdy już stopniowo się przebiją...
Flagowy okręt Vanessy znajdował się w części która wyruszyła na lewo.. byli aktualnie już prawie nieopodal Hapes... mknęli przed siebie w konkretnym celu...
Pani Admirał zaś siedziała w swojej kajucie i szkicowała jeszcze kilka zapisków... zacierała ręce... wiedziała że niebawem rozpoczną brutalną rzeź elfickich ścierw... okręty Cesarstwa zalewały juz wszystkie okoliczne wody... flota wyglądała potężnie.. mknęła z dwóch stron...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
Dzisiaj 02:23:14
Znajdź wszystkie posty Odpisz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości