Rudowłosa pokojówka zdjąwszy z siebie wszystkie ubrania, weszła pod prysznic przemywając swoje całe ciało w ciepłej wodzie... Po tak dla niej trudnej rozmowie z lordem Ignathirem potrzebowała odrobiny wyciszenia aby oczyścić swój umysł z ciężkich i przykrych dla niej myśli... Chciała chociaż na chwile zapomnieć o tym co niebawem ma nastąpić... Wiedziała w końcu, że nie jest w stanie od tego uciec... To nieuniknione... Drakkan będzie zdany na łaskę lorda Ignathira, a ona sam nie bedzie w stanie nic z tym zrobić.... Czy zrobiła słusznie mówiąc mu to otwarcie? Czy jakby ukryła prawdę nic z tego by nie miało miejsca?
Lupus zmrużyła lekko oczy.. Ciepła woda spływała strumieniami po jej ciele... po szyi, po piersiach oraz nogach... Pokręciła lekko głową...
...Nie... Gdyby ukryła całą prawdę potem konsekwencje mogłyby być jeszcze gorsze... Nie chciała sprawić aby lord Ignathir stracił do niej zaufanie... Musiała wykonywać jego rozkazy... Musiała byc względem niego posłuszna.. Był jej stwórcą i Panem... Nie chciała aby ten był zawiedziony jej decyzjami...
Musiała więc miec nadzieje... Nadzieje na to, że wszystko zakończy się pomyślnie, a Drakkan przeżyje to spotkanie... Pomimo faktu, że znali się dosyć krótko, to polubiła jego osobę i nie chciała aby coś mu się stało z jej winy...
Gwardziści w milczeniu spojrzeli na Zakirę.. Zmierzyli ją wzrokiem z góry na dół. Definitywnie byli oni imponujący... Ich aura była potężna....W przeciwieństwie do poprzednich strażników, osobista gwardia Nihila posiadała inne, elitarne uzbrojenie a każdy z nich nosił czarne peleryny... Każdy z osobna posiadał również długie włócznie zdobione szkarłatnymi wstążkami. Zapewne w walce byliby oni wzywaniem dla większości wezyrów... Nie wykluczone, że mogliby nawet nie jednego z nich obalić...
- Zakira Arun.. - powtórzył twardym i mrocznym głosem gwardzista i uderzył swoją włócznią w ziemię. - Twoja prośba o audiencje u Najwyższego Dowódcy zostanie rozpatrzona...
Po tych słowach odwrócił się chwytając za klamkę od drzwi.
- Oczekuj werdyktu naszego Wodza... - dodał mocnym tonem po czym wszedł do środka rezydencji zostawiając Zakirę samą z drugim gwardzistą, który nie spuszczał z niej oka stojąc bez ruchu niczym posąg... Jego zielony i błyszczący od Wiecznego Ognia wzrok z pewnoscią mógłby zastraszyć każdego nieproszonego gościa...
Tymczasem Czarodziej który oczekiwał w zaroślach, teraz juz w towarzystwie Szefowej przybyłej kilka minut temu, siedział w milczeniu pod pniem drzewa nie odzywając się kompletnie... Był przekonany, że Żniwiarz uciekł i zdezerterował , że jest nieudacznikiem i nie rozumiał dlaczego Szefowa pokładała w nim tak duże nadzieje w tak istotnej i ważnej dla niej misji... W końcu jeśli teraz artefakt nie zostanie zdobyty to cały plan pójdzie na marne... Fakt, nie wiedział do końca o jaki przedmiot chodzi i co z nim Szefowa zamierza zrobić, ale miał świadomość o tym, że jego zdobycie jest zdecydowanie najbardziej istotną częścią całego planu... Włamanie sie do zamku Cesarzowej nie było w końcu łatwym zadaniem... właściwie można to wprost nazwać, że wręcz niemożliwym, więc dlaczego to Zniwiarz został przydzielony do tego zadania? Czarodziej był pewny, że on poradziłby sobie z tym dużo lepiej niż jakiś Łowca Nagród... Mężczyzna siedząc na ziemi zacisnął pięści... Był poirytowany...
Szefowa która stała kilka metrów dalej pomiędzy krzewami popatrzyła na czarodzieja kątem oka. Położyła swoją prawą dłoń na biodrze i zmrużyła minimalnie swoje złociste oczy.
- Naprawdę zaczynasz mnie irytować... - powiedziała ostrym tonem zupełnie tak, jakby słyszała wszystkie myśli czarodzieja.
Czarodziej natychmiast wytrzeszczył oczy i przełknął ślinę. Błyskawicznie podniósł się z ziemi i pokręcił głową.
- B-B-Bardzo przepraszam... - odparł drżącym głosem
Kobieta nic nie odpowiedziała, jedynie przez jeszcze kilka sekund na niego spoglądała po czym odwróciła wzrok z powrotem obserwując ogromny gmach zamku Cesarzowej...
Zaledwie kilka sekund później minimalny uśmiech pojawił sie na jej twarzy.
- Trochę Ci to zajęło... - powiedziała
Czarodziej który stał obok natychmiast skierował swoje spojrzenie na Szefową.. Nie rozumiał o czym ta mówi ani na kogo właśnie patrzy..
- Huh? O co... - zaczął zaskoczony jednak w tym samym momencie tuż obok kobiety pojawił się Zniwiarz.... kompletnie znikąd... Czarodziej przetarł oczy... Myślał, że to jakaś fatamorgana albo halucynacja..
- Bez przesady... - rzekł Łowca Nagród - Szybciej się nie dało...
Po tych słowach sięgnął ręką pod swoją mroczną szatę i wyciągnął tajemniczą maskę podając ją w stronę kobiety, a ta natychmiast pochwyciła ją w swoje ręce.
- Dobra robota... Pomyśleć, że udało Ci sie jednak bez mojej pomocy... - powiedziała kobieta - Wygląda na to, że bede musiała zapłacić pełną kwotę...
- Mhm... Tyle zachodu o zwykłą maską.... - rzekł mrocznym tonem Zniwiarz a z jego ust wyłoniła się chmura pary - Nie ukrywam, że w skarbcu były dużo ciekawsze rzeczy...
- Domyślam się... Aczkolwiek nie beda nam potrzebne... - odparła Szefowa zadowolonym tonem - Ta maska jest wystarczająca... Wierz mi...
Żniwiarz skrzyżował ręce i kiwnął lekko głową.
Czarodziej który stał obok kompletnie zdębiał... Był zszokowany tym co widział... Zniwiarz wykonał zadanie? Udało mu się? Nie zdezerterował? Ale.. jakim cudem? Przecież to sie nie mieściło w jego głowie...
- No dobrze... Nie traćmy już zbędnie czasu... Z pewnością nasza ukochana Cesarzowa będzie bardzo zła, gdy sie dowie, że tak cenny przedmiot z jej kolekcji zniknął w tajemniczy sposób... - powiedziała kobieta z szyderczym uśmiechem na swojej twarzy. - Nic tu po nas... Wracamy...
Zniwiarz nic nie odpowiedział... Jedynie spoglądał na trzymaną w ręce kobiety maskę. Czarodziej natomiast z pewnością chciał coś powiedzieć ale się wstrzymał... Zrozumiał, że to już nie ma sensu... Szefowa pstryknęła palcami i cała trójka zniknęła z owego miejsca nie pozostawiając po sobie żadnych śladów...