Rudowłosa pokojówka pojawiła się w stolicy Arkham. Poranne promienie słońca przebijały się przez nieco pochmurne niebo. Metropolia, jak to zwykle bywało bez względu na pogodę kwitła pełnią życia.. Z samego rana mnóstwo ludzi standardowo zmierzało do pracy, do sklepów i szkół... Lupus jednak nie to kompletnie nie interesowało.. Przez krótką chwilę stała na chodniku obserwując przejeżdżające samochody i przechodzących ludzi którzy widząc ją natychmiast sie uśmiechali.. w szczególności mężczyźni... w końcu w ich oczach był niezwykle atrakcyjną dziewczyną o ponadnaturalnej urodzie...
Pokojówka jednak opuściła swój wzrok nie reagując na te gesty i założyła na swoją głowę kaptur od bluzy a dłonie schowała do kieszeni. Szła przed siebie chodnikiem mijając przechodniów którzy się za nią oglądali, aż zatrzymała się dopiero przed jedną z kawiarni.
Było już około godziny dziewiątej, więc postanowiła skorzystać z tej możliwości i napić się porannej kawy.
Kawiarnia była praktycznie pusta, na zewnątrz stoliki znajdujące się po parasolami na świeżym powietrzu również nie była pozajmowane, więc zdecydowała się zasiąść właśnie przy jednym z nich. Pierw jednak oczywiście weszła do środka aby złożyć zamówienie i zapłacić.
Zgodnie z jej życzeniem jej kawa była z duża ilością pieniącego się mleka oraz ze słomką.
Po kilku chwilach Lupus zasiadła wreszcie przy stoliku kładąc na nim swoją kawę i mieszając ją lekko swoją słomką. Jej wzrok kierował sie na ulicę oraz na ogromną ilośc ludzi przechodzących przed jej oczami.. Rudowłosa westchnęła lekko i podparła swoją głowę jedną ręką... drugą natomiast przy pomocy słomki nadal mieszała kawę...
Nagle Isabella poczuła potężny ból w swojej głowie.. prawdopodobnie największy jaki tylko do tej pory poczuła.. Jej oczy zaczęły zachodzic mgłą. Nie miała pojęcia co sie dzieje... Upadła na kolana... Ból był nie do zniesienia.. Z jej usta nie mogły wyjść żadne słowa.. Sylwetki wezyrów przemieniły się w jej wizji w mroczne przerażające cienie które zaczęły ją otaczać...
- Twój czas... dobiega końca! - mówiły przerażającym głosem cienie w jej głowie
Isabella czuła, że traci kontakt z rzeczywistością... Wszystko z przed jej oczu kompletnie zniknęło... Była kompletna nicość... kompletna ciemność.. Nie było z nią nikogo... Była sama... Jedyne co słyszała to swój przyspieszony oddech oraz kroki... ktoś szedł w jej stronę...
Leżąc już bezwładnie na ziemi dostrzegła na krótką chwilę postać w mrocznych szatach.... Po raz pierwszy tak wyraźnie... Isabella poczuła strach... Pierwszy raz od dłuższego czasu... bała się...
- Nadchodzę Isabello.... Nadchodzę.... - powiedziała mroczna postać a jej jedno oko błysnęło czerwonym blaskiem
![[Obrazek: 6fb48052091a8bd321a4e7d50a88fec0.jpg]](https://i.ibb.co/wFtmpKLf/6fb48052091a8bd321a4e7d50a88fec0.jpg)
Po tych słowach Cesarzowa straciła ostatecznie przytomność....