RE: [RolePlay] Magic World 2
- Matko... - Isabella spojrzała Azuli w oczy.
- Nie martw się... Śmierć dziadka nas wszystkich bardzo dotknęła. Ale musimy być silni i wspierać się nawzajem. - Powiedziała. Widziała, że matka nadal rozpacza...
- Wiem, moja droga córeczko... Ale ja tak łatwo nie mogę o nim zapomnieć. - Odpowiedziała Azula.
- Nikt o nim nie zapomni... Ale nie możesz być też wiecznie smutna. - Powiedziała Isabella.
Azula uśmiechnęła się do niej lekko.
W tej samej chwili do komnaty wszedł Haron... Spojrzał na swoją żonę i córkę.
==========
Nurbanu pomyślała chwilę, a następnie kiwnęła głową.
- Tak. Dobrze pamiętam te uroczystości. Owszem, byłam tam i Świętowałam wraz z mieszkańcami, a także rozdaliśmy wtedy dużo złota, pieniędzy i wyprawiliśmy udaną i obfitą ucztę. - Powiedziała Księżniczka.
- Ale co konkretnego Was tutaj sprowadza? Oprócz wyrządzania szkód? - Spytała Księżniczka i spojrzała na nich już znacznie milszym i słodszym wzrokiem... Skyres, którą Nurbanu nadal trzymała, również w tym samym momencie polizała swoją łapkę i lekko umyła swoje czoło.
- Tak... - Powiedział Henryk i chrząknął.
- Oczywiście postaramy się spłacić straty, biedni nie jesteśmy... Ale bardzo majętni także nie jesteśmy. Ale żyje nam się bardzo dobrze, tak jak wszystkim, dzięki Królowej Cecilii. - Powiedział Henryk.
Nurbanu spojrzała na Alana, był znacznie przystojniejszy od starszego brata.
- A Ty? zabrakło Ci języka? - Spytała go, ten się zarumienił.
Henryk szturchnął lekko łokciem Alana, aby ten coś powiedział... Ten jednak nadal nie zdołał nic wykrztusić.
- To właśnie przez mojego brata się tutaj znaleźliśmy... Kilka miesięcy temu gdy Ciebie zobaczył, nie zdołał wówczas podejść... A potem przez kilka miesięcy cały czas mi o Tobie gadał. Więc postanowiliśmy tutaj przyjść. - Kontynuował Henryk.
Nurbanu lekko się uśmiechnęła i zaintrygowała.
W tym samym momencie Alan wziął głęboki oddech i wyciągnął piękny bukiet kwiatów zza pleców. Wręczył go Księżniczce.
- Księżniczko Nurbanu... Te kwiatki są specjalnie dla Ciebie! Jesteś najpiękniejszą kobietą... Gdy pierwszy raz Cię ujrzałem, moje serce zabiło mocniej... Gdy stoję tak blisko Ciebie, brakuje mi tchu... - Mówił, wyraźnie widać było, że jest zestresowany.
Księżniczka spojrzała na bukiet, był przepiękny... Zachichotała lekko i leciutko, bardzo leciutko zarumieniła. Podała Skyres Strażnikowi, który stał obok, ten ją delikatnie chwycił i pilnował by pod żadnym pozorem nie upuścić Kotki, gdyż wiedział co może go za to czekać...
Nurbanu wzięła bukiet od Łucznika i obejrzała.
- Dziękuję... Jak macie na imię? - Spytała.
- A tak! Racja! - Powiedział nieco głośniej Alan.
- Ja jestem Alan, a to mój Brat, Henryk... - Wskazał brata.
- W takim razie, dziękuję, Alanie. Lubię śliczne kwiatki. - Powiedziała.
Księżniczka uśmiechnęła się. Miała wielu adoratorów, którzy codziennie próbowali w jakiś sposób się z nią skontaktować... Czy to za pomocą listów, czy za pomocą Strażników, sługów, czy innych osób... Niewielu jednak miało odwagę samemu przyjść i stanąć przed Nią.
Alan odetchnął z ulgą... Nurbanu jeszcze raz na niego spojrzała.
- Wybaczam Wam szkody, które wyrządził wasz pies... Wiadomo jakie są zwierzęta, a Ja bardzo kocham zwierzęta. - Powiedziała.
=============
Scarecrow wraz ze swoją ekipą wylądował na Nokturnie...
- I co teraz, do cholery?! - Fester znów krzyknął.
- Przestań cały czas zadawać te durne pytania! - Odpowiedział Scarecrow.
- Teraz... Potrzebuję Bezgłowych... Ruszam na ulice, zabijać... A Wy pójdziecie razem ze Mną. - Powiedział, spoglądając na Szalonego, Festera i Kilku Bezgłowych, których zostało.
- Ja... Muszę kupić Herbatę! - Krzyknął Szalony Kapelusznik i wyciągnął portfel zza pazuchy.
- Dołączę do Was... Później! - Krzyknął, a następnie wyszedł z Nokturnu i ruszył przed siebie, w stronę najlepszego sklepu z herbatą w całej Krainie...
===========
Regis spojrzał na Cecilię.
- Cecilio... Podczas twojego pobytu na Abregado, w Krainie doszło do kilku... Napaści. - Zaczął.
- Jakich? - Spytała Cecilia.
- Zaczęło się od tego Czarodzieja... Który napadł Cię w twoim zamku, ale został obezwładniony... Cały czas go szukamy. - Mówił.
- Sprawa o wycince Magicznego Lasu, o której już wspominałem... Ale spokojnie, na to nie pozwolimy... - Kontynuował.
- Dalej... Ktoś napadł ostatnio jeden z banków, ale nie mamy żadnych szczegółów dotyczących tej sprawy... - Mówił.
- I jeszcze jedna sprawa... Ktoś zaatakował Azkaban... I uwolnił sporą ilość więźniów, jednak większość została z powrotem schwytana. - Powiedział.
- Jakim cudem?! Dementorów nikt nie zdoła pokonać. Są po mojej stronie i poradzą sobie z każdym. - Powiedziała Cecilia.
- Tak... Dementorzy są z Tobą, ale ten napastnik musiał znaleźć na nich jakiś sposób... Ten atak w ogóle, sam w sobie był dziwny... Mało zaklęć zostało rzuconych, a jedynie wszędzie leżał dziwny... Proch. Bardzo mocny proch, którego nigdy wcześniej nie widziałem. - Mówił.
- Proch? - Powtórzyła Cecilia.
- Ktoś, kto zaatakował Azkaban miał mocną siłę rażenia... I musiał jakimś cudem poradzić sobie z Dementorami, którzy prawdopodobnie nie mogli walczyć z tym wrogiem... - mówił Regis.
- Ale spokojnie, Cecilio... Zbadamy ten dziwny proch i dowiemy się, kto nim dysponuje i jakie zapasy tego posiada... - Powiedział Regis.
- Mam nadzieję, że przekazałem Ci wszystkie najważniejsze wieści i nic mi nie umknęło... - Powiedział Regis.
- Dziękuję, Regisie. Resztę przekażą mi najwyżej inne osoby. - Odpowiedziała Cecilia.
- Cecilio... Musisz nadal być silną i pewną siebie Królową. Dobrze wiesz, że jesteś z najlepszej rodziny i nikogo nie musisz się lękać... Nikt nie ma prawa Cię skrzywdzić. A poddani potrzebują swojej silnej Królowej. - Dodał i zakończyli rozmowę...
Po chwili, Ich Statek dobił do portu w Centrum Krainy... Dwa pozostałe Statki również dopłynęły.
Cecilia wraz z Regisem wyszła z kajuty Kapitańskiej, podszedł do nich Kapitan.
- Królowo... Dobiliśmy do portu. - Powiedział.
- Wspaniale, Kapitanie. Dobrze, że podróż przebiegła bez żadnych komplikacji. - Rzekła, a następnie podszedł do nich Gheret, stary czarodziej i żona Ghereta, a także Aurorzy i Strażnicy z zamku.
Po chwili, zeszli z pokładu... W porcie czekała już świta z zamku Królewskiego, około 100 Strażników i 2 Królewskie powozy.
- Królowo! - Kilku wysoko postawionych Strażników powitało Cecilię.
- Cecilio... Wracam do Ministerstwa. - Rzekł Regis i ukłonił się. Cecilia pożegnała go. Po chwili, Regis Rohellec deportował się do Ministerstwa Magii...
Cecilia spojrzała na Strażników.
- Jakie wieści? - Spytała.
- Tak... - Zaczął Strażnik, był nieco speszony.
- Mówże, Strażniku! - Powiedziała Cecilia.
- Jeden z wielu naszych szpiegów i informatorów doniósł, że... W Ruinach zamku twojego Dziadka... - Mówił Strażnik, strasznie się zdenerwował gdyż był to delikatny temat...
Cecilia strasznie się zdenerwowała.
- W RUINACH zamku mojego Dziadka?!? - Syknęła głośno, nie zważając na stojące obok osoby... Strasznie się zdenerwowała.
Uratowani ludzie z Sollum i Wieśniacy zaczęli schodzić z pokładów...
============
Tymczasem, Roggogon doleciał do zamku Królewskiego... Wylądował obok swojej Jaskini.
Strażnik wszedł do sali, w której znajdowała się Nurbanu i Harkon.
- Roggogon wrócił do zamku! Królowa Cecilia również zaraz wróci do zamku! - Krzyknął. Wszyscy się podeskcytowali.
Nurbanu spojrzała na Braci...
- Idźcie... Wróćcie później, to porozmawiamy na osobności. - Powiedziała do nich.
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-November-2020 21:44:48 przez DevilxShadow.)
|