RE: [RolePlay] Magic World 2
- To ogromna strata... Neclar zmarł w głównej mierze przez to, że musieliśmy bronić Krainy przed Malacathem i wami. - Odpowiedziała Cecilia, spoglądając na trumnę. Strażnicy otaczali Królową z każdej strony, aby mieszkańcy nie mogli zbyt blisko podejść. Dookoła Księżniczek również stało wielu Strażników, osłaniając je.
=====
Sabrina wyszła już z dworca kolejowego. Znajdowała się w Centrum Krainy... W swoim życiu była tutaj tylko kilka razy. W swoich stronach jest legendą... Najsilniejszą Czarownicą. Mówi się tam o niej nawet więcej aniżeli o Cecilii, jej strony są również znacznie bardziej wymieszane z Mugolami, niż tutaj. Mimo wszystko nawet tutaj, w Centrum Magic World bardzo, bardzo dużo ludzi o niej słyszało. Przeszła kilka uliczek, a następnie postanowiła zatrzymać się w pewnej kawiarence. Weszła do środka i usiadła przy stoliczku... Kelnerka przyniosła jej menu, Sabrina zaczęła je przeglądać.
Po kilku minutach kelnerka wróciła.
- Co podać? - Spytała.
- Kawę. I to ciasto - Powiedziała Sabrina, wskazując palcem. Kelnerka kiwnęła głową i poszła przygotować zamówienie.
W Kawiarence nie było zbyt wiele osób... Przy jednym stoliczku siedziało dwóch Czarodziejów, przy następnym zaś Goblin czytający jakieś czasopisma, dalej zaś na kanapie siedział Czarodziej w płaszczu, którego twarz zakryta była kapeluszem.
Kelnerka przyniosła kawę i ciasto, postawiła na stoliku i odeszła.
Po 30 minutach, gdy Sabrina skończyła pić kawę i jeść ciasto, zapłaciła za zamówienie i wstała by wyjść, drogę zagrodził jej Czarodziej w kapeluszu.
- Proszę... Proszę! - Powiedział, chwytając ją za rękaw.
- Czego ode mnie chcesz? - Spytała.
- Dawaj swoją torbę. - Powiedział, wskazując torbę na ramię Sabriny.
- Nie dam. - Odpowiedziała stanowczo i spokojnie.
- W takim razie sam sobie wezmę! - Krzyknął i zaczął jej wyrywać torbę... Po chwili szarpaniny, zdołał ją wyrwać, ale upadł na plecy... Gdy trzymał ją w rękach i ujrzał ją z bliska, zauważył napis na torbie: "S. Spellman".
- Chwila... Chwila... - Mówił, próbując się podnieść. Zrobił przestraszoną minę.
Sabrina wycelowała w niego Różdżką, facet przestał się poruszać.
- Oddaj mi torbę. - Powiedziała.
- Chwilunia... Jesteś... Sabrina? Sabrina Spellman z Greendale? - Spytał facet, siedząc w bezruchu, był przestraszony, wytrzeszczył oczy.
- A jeśli jestem? - Spytała.
- Prz... Przeprr... Przepraszam, ja nie wiedziałem, nie chciałem... - Próbował wstać i oddać torbę, jednak Sabrina zrobiła ruch Różdżką, facet się skulił.
- Przepraszam... Wiem, co potrafisz... Nie zamieniaj mnie w szczura... Nie pozbawiaj mnie nosa... Przepraszam... Nie rób mi nic! - Bełkotał.
Sabrina podeszła bliżej niego, kucnęła przy nim i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Nigdy... - Zaczęła i chwyciła swoją torbę.
- Nie napadaj... - Mówiła, spoglądając prosto w jego przestraszone oczy.
- Kobiet. Nie krzywdź i nie rabuj kobiet... Rozumiesz? - Powiedziała. Facet pokiwał głową.
- Rozumiem, że to twój sposób na życie... Rabowanie, okradanie. Póki nikt Cię nie przyłapał, rób to sobie dalej... Ale rób to równym sobie. Okradaj równych sobie, barczystych facetów. - Powiedziała.
- Rozumiesz? - Spytała ponownie i przystawiła mu Różdżkę do gardła. Facet kiwał posłusznie głową.
- Tt... Ttaak... Rozuummieem... - Odpowiedział, przełykając ślinę.
- To dobrze. - Powiedziała Sabrina i wyprostowała się. Schowała Różdżkę.
- No już, zmykaj. - Powiedziała, machając ręką.
Facet chwycił swój kapelusz i wybiegł z kawiarenki.
Sabrina również wyszła. Widziała, jak biegnie przez chodnik, a następnie wchodzi do uliczki. Poszła za nim...
Przeszła kawałek, aż w końcu dostrzegła go w oddali. Schowała się za ścianą i obserwowała go.
- Dawaj torebkę! - Krzyknął facet i uderzył jakąś kobietę w twarz. Kobieta płakała.
Wyrwał jej torebkę i uciekł tą samą uliczką... Biegł tak szybko, że nie zauważył stojącej nieopodal Sabriny.
- Bezczelny bydlak... - Powiedziała Sabrina, grzebiąc w swojej Torbie.
Wyciągnęła mały kociołek, z którego wydobywała się gęsta zielona para.
- Ach ci mężczyźni... - Mówiła, a następnie zaczęła mieszać łyżką w kociołku. Po chwili, wyciągnęła z fiolki włos... Włos tego faceta. Wrzuciła go do kociołka i ponownie zamieszała, kociołek mocno zabulgotał.
- Za swe niecne czyny, spotka cię sroga kara. - Mówiła, mieszając.
- Pechowym losu zrządzeniem... - Mówiła, nadal mieszając.
- Czarny kot przebiegnie Ci drogę. - Powiedziała, widząc faceta w oddali. Biegł przed siebie, nagle jednak się zatrzymał, ponieważ czarny kot przebiegł mu drogę...
- Zbite lustro zwieńczy twój pech... - Mówiła. Facet nie patrzył przed siebie, tylko do tyłu, czy czasem nikt go nie goni... W tym samym momencie wpadł w lustro, które niosło dwóch facetów. Rozbił je, a małe kawałeczki szkła wbiły mu się w skórę.
- Skręcisz nogę... - Dodała Sabrina.
Facet wszedł w jakąś dziurę w chodniku, a następnie syknął z bólu, ponieważ skręcił nogę... W końcu dotarł do pasów.
- Końcem twego pecha będzie wypadek, w którym odegrasz główną rolę. - Powiedziała, uważnie patrząc...
Facet wszedł na pasy, kulejąc... Próbował jak najszybciej je przejść, jednak rozpędzone auto z impetem w niego wjechało, potrącając go i odbierając mu życie... W powietrzu było słychać tylko pisk opon hamującego auta, następnie mocny huk i rozbite szyby...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-October-2020 00:51:02 przez DevilxShadow.)
|