W komnacie nastała chwila ciszy którą przerwała Szefowa zasiadając z powrotem na swoim tronie. Jej oczy błysnęły złotym blaskiem a jej twarz nabrała poważnego wyrazu...
![[Obrazek: szefowa1.png]](https://i.ibb.co/8nyP72Gk/szefowa1.png)
- Jeżeli wszystko jest już jasne i nie ma więcej pytań, to najwyższy czas aby przejść do rzeczy... - powiedziała - Zniwiarz... Gdy dotrzesz na miejsce to przekażę Ci informacje o tym, który z artefaktów będzie nam potrzebny... Równocześnie proszę Cię o to abys powstrzymał się od nadmiernego zabijania... Martwe ciala w zamku z pewnością przyciągną niepotrzebną nam uwagę i zagrożą powodzeniu misji... To nie jest szturm... To infiltracja... Czy to jasne?
Zniwiarz nie odpowiedział. Jego czerwone ślepia wyraźnie świeciły w otaczającej ich ciemności pomieszczenia.
- Nie musisz mnie pouczać... - odparł po pewnym czasie mrocznym tonem łowca nagród - Wiem co mam robić...
Szefowa pokiwała wolno głową
- Cieszy mnie to... - odpowiedziała po czym spojrzała na Magistra, który stał obok
Mężczyzna w okularach natychmiast dostrzegł jej spojrzenie.
- Magister... Chciałabym abyś przekazał informacje do naszych sojuszników... Musimy przeprowadzić jeszcze jedno, ostatnie spotkanie z arystokratami...
- W jakim celu? - zapytał Magister
- Coż.. pora rozpocząć ofensywę na pełną skalę... Przez lata szykowaliśmy sie do tego momentu... Pora pokazać władzy nasze niezadowolenie... Operacja RENOMA wchodzi w decydująca fazę... Przegrana nie wchodzi w grę...
Magister kątem oka popatrzył na Zniwiarza, po czym z powrotem skierował swój wzrok na Szefową i kiwnął lekko głową.
- Rozumiem... Poinformuje ich w trybie natychmiastowym... - powiedział Magister
Po krótkiej chwili Ignathir podniósł sie z tronu. Lupus widzac to natychmiast pochyliła swoją głowę. Arcymag podszedł do niej bliżej i zatrzymał się tuż przed jej sylwetką... Wolno położył swoją kościstą dłoń na jej ramieniu.
- Lupus... Chcę miec absolutną pewność....- zaczał Ignathir
Pokojówka błyskawicznie podniosła swój wzrok spoglądając prosto w oczy arcymaga. Jej usta lekko sie otworzyły.
- Czy jestes przekonana, że ten człowiek o którym mówisz... Drakkan... bedzie w stanie spełnić twoje oczekiwania?
Lupus zmarszczyła brwi. Przez ten cały czas miała świadomość jakimi uczuciami darzy ją Drakkan, jednocześnie jednak przez jej głowę nadal przechodziły pewne wątpliwości czy czuje to samo w stosunku do niego... Teraz jednak po tak bezpośrednim pytaniu lorda Ignathira te wątpliwości jeszcze bardziej się poszerzyły... W jej głowie pojawiał sie chaos...
- Pamiętaj, że ludzie żyją stosunkowo krótko... - rzekł arcymag
- Wiem.. mój Panie... - odparła Lupus i westchnęła lekko
Ignathir dostrzegł dosyć zrezygnowany i zmartwiony wyraz twarzy Lupus. Poczuł w niej konflikt podobny do tego który pojawił się dawno temu po jego nocy z Isabellą...
- Lupus... Nie będę na ciebie naciskał w żaden sposób.. W tym zakresie musisz podjąć indywidualną decyzję... Osobiscie jednak uważam, że wybranie przez ciebie zwykłego człowieka na partnera nie jest zbyt mądrym posunięciem... Chyba zdajesz sobie sprawę dlaczego...
- Tak, ale... ja.. myślałam, że dzięki niemu poznam czym jest to prawdziwe uczucie... Fakt że znamy sie stosunkowo krótko.. Rozmawiamy ze sobą od trzech dni... byliśmy na wspólnej kolacji... dał mi kilka prezentów...
Ignathir zmrużył oczy.
- Znacie sie.. trzy dni? - mruknął arcymag. - Nie sądzisz, że to zbyt krótki okres czasu aby poznać w pełni drugą osobę?
Lupus zamilkła. Przełknęła jedynie ślinę... Nie wiedziała zbytnio co ma powiedzieć. Zaczeła nerwowo przewracać oczami na boki. Jej stwórca mówił prawdę...
Ignathir wziął głeboki oddech i złapał sie za głowę. Wiedział doskonale, że Lupus jest jeszcze młoda i nie do końca zdaje sobie sprawę z niektórych rzeczy... Była jednak też jego stworzeniem i teoretyczną córką... Chciał dla niej jak najlepiej... Przez dłuższą chwile zastanawiał sie nad tym co powinien zrobic w tej sprawie... Nie spodziewał sie bowiem, że kiedykolwiek przyjdzie mu rozwiązywać tego typu problemy jakimi były sprawy miłosne jego służących...
- No dobra... Lupus.. zrobimy tak.. - rzekł Ignathir poważnym tonem - Daje Ci czas na zastanowienie się... Jeżeli naprawdę Ci zależy na tym człowieku, to chce go zobaczyć osobiście... Przyprowadzisz go do mnie.... Chce go poznać i ocenić czy jest wart twojej osoby...
Rudowłosa pokojówka otworzyła szerzej oczy. Była kompletnie zaskoczona słowami swojego stwórcy.
- N-Naprawdę?
- Tak... - rzekł srogo Ignathir - Miej jednak na uwadze, że jeżeli nie spodoba mi sie jego osoba, to wyeliminuje go w tym samym momencie... Nikt bowiem nie ma prawa manipulować uczuciami moich służących... NIKT...
Mówiąc to zacisnął dłoń a jego oko zapłonęło blaskiem wiecznego ognia.
Entoma skierowała swoje spojrzenie w górę, prosto na twarz Galthrana który wstał z łózka. Był od niej duży wyższy...
- Spodziewałam sie że to powiesz... - odparła pokojówka po czym jeszcze raz popatrzyła na pierścień i zawinęła go w swoim rękawie... Pierścień zabłysnał jaskrawym światłem przenikającym nawet przez jej szaty. Entomę otoczyła energia pierścienia.. Tak jak poprzednio przed lustrem jej ciało zaczęło się zmieniać od stóp do głów..
Chwile potem było juz po wszystkim.. Galthran ujrzał jej nowa formę... Widział jej twarz... jej usta.. jej oczy.. teraz nie były kamienną maską.. Były kompletnie prawdziwe...
Tak samo jak jej szyja.. nogi... wystające z rękawów niewielkie dłonie... Całe jej ciało przeszło kompletną transformacje...
Entoma mrugnęła dwa razy i popatrzyła na rycerza.
- A więc... co sądzisz? - zapytała
Galthran dostrzegł jak z każdym wypowiadanym słowem ruszają się jej niewielkie usta.. Był to widok niezwykle zaskakujący... Nigdy wcześniej nie przypuszczał że zobaczy coś takiego...
WYGLĄD ENTOMY (Pod wpływem pierścienia):