Serwery Minecraft

Isabella siedząc na tronie odprowadziła wzrokiem Entomę... przez moment spoglądała jeszcze na drzwi od sali tronowej, a po chwili ponownie odwróciła wzrok i głowę na Lupus... Cesarzowa zastukała dwa razy paznokciami w podłokietnik swojego tronu, a po chwili szybkim zrywem wstała z tronu i podeszła żwawo do rudowłosej... uśmiechnęła się...
- Wasze słowa naprawdę mnie ucieszyły... macie prawo do tego co najlepsze w krainie... także do poznawania być może nowych emocji i nowych ciekawych doznań... - mówiła Isabella stojąc tuż nieopodal pokojówki, uśmiechała się do niej
- Lupus... chcesz mi zdradzić może kto jest tym szczęściarzem który zdołał zaprosić cię na romantyczną kolację? - dodała po chwili lekko podekscytowana Isabella i aż mrugnęła kilka razy...


Czarni Rycerze rozeszli się nieco od siebie... Stopczyk zaczął poprawiać swoje ciężkie czarne rękawice na dłoniach i kręcić wolno karkiem... Galthran natomiast zastygł w miejscu jakby się mocno skupiał...
Azazlef natomiast zacierał jeszcze ręce...
- Wybuchy... groźne bestie... zewsząd oprawcy... - mówił pod nosem cicho Czarny Rycerz i zaśmiał się lekko.
Po chwili Azazlef podszedł do gongu i huknął w niego robiąc mocny huk... Stopczyk w tym momencie lekko się zdziwił... kilka bramek po bokach areny otworzyło się, a po chwili na arenę wystąpiło chyba z dwudziestu masywnych napakowanych mięśniaków... momentalnie dobyli różnego oręża w głównej mierze buzdyganów i buław i ruszyli jednocześnie na Stopczyka...
- O kurrw*!!! - ryknął Stopczyk i momentalnie chwycił pierwszego napierającego... złapał jego barki i huknął mu z główki którą przykrywał jego potężny czarny hełm... błyskawicznie rozkwasił cały nos i mordę faceta, ten zawył wściekle...
Na Stopczyka napadło w tej chwili kolejnych pięciu... zaczęli trzaskać w niego buławami, próbowali go pochwycić, obalić... pluli na niego i wyklinali go...
Stopczyk blokował poszczególne ataki, niektóre przyjmował na klatę... zawył wściekle i dobył po chwili czarnego miecza...
- GNIDY! Wyrżnę każdego po kolei! - wrzeszczał... zaczął wymierzać okrutne ciosy mieczem i odcinać facetom poszczególne kończyny... gdy Stopczyk dobył miecza krew zaczęła bryzgać na wszystkie strony... masywny wojownicy jednak nadal napierali na Czarnego rycerza... tłukli w niego swoim orężem niemiłosiernie... jednak uzbrojenie Stopczyka robiło mocne wrażenie... było niesamowicie odporne na ataki...

Lupus nabrała lekko zaskoczonej twarzy. Zaśmiała sie nerwowo i odwróciła wzrok w inną stronę drapiąc się po głowie.
- No.. Coż.... Chyba masz prawo wiedzieć... - powiedziała Lupus - To Drakkan...
W tej chwili oparła sie dłonią o podbródek i lekko zmrużyła oczy.
- Zauważyłam ze miał mnie na oku już od jakiegoś czasu... Wczoraj spędziłam z nim dużo czasu na plaży... Nawet odganiał tłumy innych chłopaków którzy mnie osaczali gdy sie opalałam... Na razie to dopiero początek... Zobaczymy jak sie to rozwinie... Może coś między nami będzie... Kto wie...
Po tych słowach uśmiechnęła sie szyderczo. Sama myśl posiadania kogoś kto jest gotów na każdą jej zachciankę i jest jej bezwarunkowo posłuszny napawała ją ekscytacją.


Tymczasem Entoma ruszyła wolno korytarzem zamkowym. Nie była zbytnio zadowolona. Te całe rozmowy o randkach i wyglądzie nie były dla niej. Jedynie ją irytowały i nie chciała brać udział w takich dyskusjach. W pewnym momencie zatrzymała sie na korytarzu aby spojrzeć na zegarek który wisiał na ścianie. Dochodziła dopiero siódma rano. Odetchnęła głęboko i ruszyła dalej przed siebie. Idac w kierunku swojego komnaty mijała właśnie drzwi do pokoju Lorenzo. Słyszała przez drzwi jak bardzo jest niezadowolony...Słyszała jak gada sam do siebie ze złosci. To jednak mimo wszystko nie był jej problem...

Tymczasem Wezyr Thant wygodnie siedział w swoim fotelu w Twierdzy umiejscowionej obok terenów Mrocznych Elfów... nogi trzymał na stole, po chwili zakręcił wolno globusem stojącym na jego biurku, a po chwili usłyszał stukot do drzwi...
- Wejść! - krzyknął głośno i poprawił lekko swoje białe włosy... mocno o nie dbał, cały czas je poprawiał... chciał aby zawsze były idealne...
- Wezyrze Thancie... - skinęli głowami ludzie Thanta
- Noo noo... słucham! - odkrzyknął Thant i zmienił nieco pozycję na fotelu
- Jak kazałeś mamy pod kontrolą działania Mannimarco i jego nędznego ochroniarza... znamy każdy ich ruch... inwigilacja i szpiegostwo osiągnęło perfekcyjny i niewykrywalny poziom... - meldował facet
Thant zapiszczał szaleńczym śmiechem, uderzył kilka razy w biurko...
- Hahaha! Troszkę się nazbierało notatek... pora chyba złożyć wizytę pięknej Cesarzowej Isabelli Carraboth... dawno jej nie widziałem... wizyta teraz będzie akurat! Taak! - mówił gładząc lekko włosy i zaczął krzątać się po swojej kwaterze...



Isabella natomiast zachichotała lekko i mocniej się uśmiechnęła na słowa Lupus, pokiwała głową...
- A więc to Drakkan... to on jest tym szczęśliwcem... no proszę proszę... - powiedziała podekscytowana stojąc tuż nieopodal rudowłosej.. w tym momencie chwyciła ramiona Lupus swoimi dłońmi i spojrzała jej prosto w oczy...
- Znam go bardzo długo... wiem jak mocno potrafi się w coś zaangażować... zawsze był szczery, męski i odważny... jest naprawdę świetnym i uczciwym mężczyzną, wierzę że cię nie zawiedzie.. jestem ciekawa co z tego wyniknie... trzymam kciuki za wszystko co pozytywne... - dodała Isabella i po chwili puściła ramiona Lupus a swoją prawą dłoń na moment przyłożyła do jej policzka... chwilę trzymała rękę na jej policzku i kciukiem lekko pogładziła jej mięciutką skórę, a następnie odsunęła dłoń i złożyła ręce z tyłu za plecami, puściła lekkie oczko do rudowłosej...



Lorenzo natomiast usiadł na chwilę na łóżku, kręcił głową... po chwili wstał i nagle podszedł do swoich drzwi, nacisnął klamkę, wyskoczył z kwatery... po chwili momentalnie ujrzał maleńką Entomę stojącą pod jego drzwiami...
- Entomo?! Ty tutaj? - spytał i stanął nieopodal pokojówki - Świetnie cię widzieć...

Lupus kiwnęła wolno głową spoglądajac na Isabelle.
- Coż... Póki co jeszcze nie poprosił mnie abym została jego dziewczyną... - odparła Lupus opuszczając wzrok i spoglądając na swój pusty talerz. - To interesujące... Nawet pomimo tego, że całowałam sie z nim juz trzy razy...
Rudowłosa westchnęła lekko.
- Cóż... Mniejsza o to... - dodała po chwili i machnęła ręką.


- Mhm.. - mruknęła Entoma - Właśnie szłam do swojej komnaty ale słychać Cię było na całym korytarzu.. nawet mimo zamkniętych drzwi...
Pokręciła w tej chwili głową spoglądając na księcia
- Coż mogę rzec... Nabroiłeś... I to ostro nabroiłeś...

- Entomo... powiedz mi.. czy Lupus jest mocno wkurzona? - mówił Lorenzo w amoku - Taki stan rzeczy nie może się utrzymać... - dopowiedział, zbliżył się jeszcze bliżej maleńkiej...
- Należy to naprawić koniecznie... Entomo... mów mi co zrobić aby Lupus zaprzestała jakichkolwiek działań jakie planuje w głowie wobec mnie... - mówił w prawie że szaleńczym amoku...



Tymczasem wysoko przy suficie w jednym z rogów pojawił się mroczny dym... wisiał w powietrzu na dużej wysokości w sali tronowej... emanował mrokiem i potęgą...

Isabella kiwnęła głową...
- Hmm.. ciekawe... może dopadła go przy tobie lekka trema... kto wie... jestem ciekawa co uczyni... - powiedziała Isabella. Po chwili ponownie spojrzała na zegarek.. kiwnęła lekko głową.
- Nic więcej nie będziesz jadła? Jeśli chcesz to śmiało... resztę świeżego jedzenia natomiast kucharze rozwiozą do mojej firmy i do kilku szpitali... - odpowiedziała Isabella... zamierzała niedługo wyruszyć... do Nihila, także na pustynię... układała w głowie plany na ten dzień..

- Teraz już za późno.. - odparła Entoma spokojnym tonem. Złączyła oba rękawy. - Lupus jest bardzo mściwa i na pewno sie zemści... Jedyne co mozesz zrobić to nie denerwować jej więcej bo jedynie pogorszysz swoją sytuacje...


Lupus popatrzyła na talerze pełne jedzenia.
- Raczej nie... Czeka mnie przecież romantyczna kolacja.. Najem się do syta... - odparła z usmiechem na ustach i pokreciła widelcem w ręce.
Przez chwile milczała jednak po krótkiej chwili popatrzyła na Isabelle.
- A tak ogólnie... nie wiem czy słyszałaś Isabello... możliwe ze nie... Entoma mi też wczoraj to opowiadała ze szczególami... Ciekawa sytuacja miała miejsce..

Lorenzo położył ręce na głowie... zaczął mocno oddychać...
- Co... co!! - syknął... uderzył lekko pięścią w pobliską ścianę... - Entomo... wpłyń na nią... wpłyń na jej umysł... spraw aby mściwe myśli opuściły jej głowę.. proszę... - mówił Lorenzo w amoku


Isabella zawiesiła wzrok na Lupus, zdziwiła się na jej słowa...
- Hmm? Co? O czym mówisz Lupus... co masz na myśli? - spytała zaciekawiona

Entoma opuściła głowę i odwróciła się tyłem do księcia.
- Popełniłeś ogromny błąd robiąc coś takiego... Gdybyś zrobił to samo mnie myślę ze zareagowałabym podobnie więc jak najbardziej rozumiem Lupus i jej reakcje... Z tego co słyszałam to ludzie najlepiej uczą sie na błędach... Niech wiec to będzie lekcja dla ciebie na przyszłość...
Po tych słowach odeszła wolnym krokiem...


Lupus zaśmiała sie lekko.
- Ostatnio miał miejsce pewien incydent który nie umknął uwadze mojej i Entomy.... Wiesz chyba dobrze o tym że świątynia Lorda Ignathira jest pod stałą ochroną naszej magii i nikt nie może tam wejść bez naszego pozwolenia... Niestety... Wygląda jednak na to, że ktoś zignorował ten zakaz i udał się tam mimo wszystko... A teraz zgadnij kto to był... Nie zgadniesz!... Twój Wielki Wezyr... Ibrahim Al Vazzuni....
Lupus zmrużyła lekko oczy i uśmiechneła sie szyderczo.

Lorenzo aż złapał się za głowę widząc odchodzącą Entomę... nie mógł uwierzyć... nie wiedział kompletnie co się może spodziewać, co może się zdarzyć... Lupus jest bardzo mściwa i jest wariatką... nie wiedział kompletnie co może uczynić... był zdenerwowany.. oparł się plecami o ścianę..
- Nieee... nieee... - jęknął kilka razy



- Huuuh? - odparła Isabella i zrobiła nieco większe oczy - Ibrahim? W Świątyni Ignathira? A co on tam niby miał do roboty? Czemu tam wszedł... po co odwiedził świątynię... - odpowiedziała Isabella zdziwionym tonem... zmrużyła oczy patrząc na rudowłosą...