Zakira pokiwała wolno głową mrużąc oczy i nie odwracając wzrok od nieumarłego... przełknęła także ślinę słysząc jego silne słowa...
- Rozumiem... zatem będzie tak jak ty powiesz, Nihilu... - odparła zdając sobie sprawę jak mocno dominujący charakter ma Nihil... podobało jej się to... chciała jednak także uszanować to co było dla niego ważne i to co mówił...
- Informuję cię zatem, że wrócę tutaj za 2 dni ponownie się z tobą spotkać... bardzo tego pragnę... mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie czas... - powiedziała po chwili szybko a jej głos lekko zadrżał... dzisiaj bowiem osiągnęła to co chciała... chciała rozmówić się z Nihilem w cztery oczy, zobaczyć go z bliska, poczuć jego aurę... wyczuć nieco jego charakter i styl bycia...
Drakkan niepostrzeżenie przemykał przez teren ogrodów Kapelusznika w jego posiadłości... wszędzie tutaj kręciło się kilku czarodziejów Kapelusznika strzegących jego włości... Drakkan zakradał się do każdego z nich i zabijał po cichu jednego po drugim, a następnie podpalał ich ciała mocnym ogniem aż z tych pozostawał jedynie pyłek... zacierał po sobie wszystkie ślady, po drodze zniszczył jeszcze 4 kamery... wybił około 20 strażników Kapelusznika i w tym momencie dotarł do jednej z szyb... zajrzał do środka i ujrzał siedzącego w salonie na fotelu Kapelusznika... obok na stoliczku stała filiżanka herbaty, w kominku zaś płonął ogień... Czarnoksiężnik siedział wyciągnięty w fotelu i ewidentnie zapadł w drzemkę... Drakkan pokiwał głową, a następnie zaczął obchodzić posiadłość Kapelusznika dookoła... szukał najlepszego miejsca aby włamać się do budynku... gdy minęło jakieś 10 minut w końcu postanowił wejść od kuchni i składzika... było tutaj nieopodal małe okienko, przy którym Drakkan rozpoczął prace... wysunął bardzo ostry magiczny szpikulec i wyciął w okienku dziurę... w tym momencie zaczął się przeciskać przez otwór i po chwili zdołał wskoczyć do wnętrza domu... schylił się lekko i zaczął bardzo wolno skradać... wiedział że Kapelusznik codziennie obcuje z najnowszymi technologiami więc jego dom moze być naszpikowany pułapkami i różnymi urządzeniami, dodatkowo Kapelusznik znany jest z posiadania masy przedziwnych artefaktów magicznych które potrafią być brutalne i zabójcze...
Wezyr zastygł w miejscu kucając i zaczął rozglądać się wszędzie dookoła szukając potencjalnych pułapek, zabezpieczeń i systemów obronnych... wiedział że takowe mogą być również zakamuflowane... musiał jednak zaryzykować i przejść do salonu... wyprostował się więc po chwili i zrobił cztery kroki do przodu... przy każdym z jego kroków podłoga lekko skrzypiała... Drakkan mrużył oczy po każdym kroku, nie chciał zbudzić Szalonego Kapelusznika... zamierzał udusić go sznurem we śnie...
Spokojnie udało mu się zrobić jakieś 10 kroków... po chwili jednak gdy nastąpił na kolejną deskę w podłodze, coś leciutko zabzyczało, drgnęło i zachrobotało... nagle ni stąd ni zowąd z pobliskiej ściany wysunął się łuk, którego cięciwa sama się napięła, a po chwili ostra strzała wystrzeliła prosto w Drakkana... Wezyr momentalnie zniżył się na ziemię i przeturlał po podłodze, a strzała ułamek sekundy później przeleciała tuż nad nim i wbiła się w drugą ścianę... Drakkan zerknął w miejsce gdzie wbiła się strzała i po chwili odetchnął lekko... przez moment leżał na ziemi, a następnie zaczął wolno czołgać się w stronę fotela na którym siedział Kapelusznik... zdołał się przyczołgać po ziemi i zbliżyć do fotela mężczyzny... po chwili wolno wstał i ustał na podłodze... jednak tym razem znowu nastąpił na zdradziecką deskę... ponownie jakiś mechanizm się aktywował, a z pobliskiej ściany wydobyła się ogromna i ostra włócznia która z impetem wystrzeliła w stronę Drakkana... Wezyr błyskawicznie odskoczył na bok robiąc lekki hałas, włocznia przeleciała tuż obok niego i wbiła się w pobliską ścianę z hukiem... Drakkan zmrużył oczy i syknął lekko...
Kapelusznik natomiast zamlaskał, zachrapał i przewrócił się nieco w fotelu nadal drzemiąc...
- Świr, wariat... całą chałupę ma naszpikowaną pułapkami... kto wie co jeszcze tutaj czyha... nie zamierzam tego sprawdzać... facet musi chodzić po chałupie wyznaczonymi ścieżkami inaczej własne pułapki by go ubiły... - powiedział cicho pod nosem Drakkan...
W tym momencie wyjął z kieszeni mocny sznur i szybkim ruchem zerwał się w kierunku śpiącego Kapelusznika... ruszył na niego z szybkim tempem, a po chwili dopadł do jego fotela i zarzucił sznur na jego szyję... Szalony Kapelusznik momentalnie się przebudził i wytrzeszczył oczy...
- Co do.,..!! Cooo... - zawył głośno czując ucisk na swojej szyi... Drakkan owinął jego gardło mocnym sznurem i zacisnął zaczynając dusić Czarnoksiężnika... Szalony Kapelusznik błyskawicznie zaczął się szamotać i wić, kopać nogami a rękoma chwycił sznur i próbował odsunąć go od swojej szyi... jednak siła rąk Drakkana była o wiele, o wiele większa... zaciskał pętle na jego szyi coraz mocniej...
Kapelusznik tracił oddech, nie mógł złapać powietrza... całe jego ciało drgało i mocno się szamotało... nie mógł odrzucić jednak sznura od swojej szyi... po chwili jednak jego lewa dłoń puściła sznur i zaczęła walić w fotel, a następnie szybko wsadził dłoń pod pazuchę szukając swej różdżki... Kapelusznik zdołał zacisnąć dłoń na różdżce, a po chwili wyciągnąć ją zza pazuchy i wycelować w ogień w kominku... po chwili lekko machnął dłonią a ogień wyfrunął z kominka i huknął w Drakkana... Wezyr poczuł żar ognia i poluźnił ucisk na szyi Kapelusznika... Czarnoksiężnik pociągnął mocno całym swoim ciałem i runął na ziemię kaszląc, plując i dysząc mocno... cała jego twarz była czerwona, zaczął krzyczeć szaleńczo... odwrócił wzrok i ujrzał Drakkana...
- C..co!!! - ryknął, nadal jednak nie mógł złapać tchu.. był kompletnie zaszokowany...
Uzbrojenie Drakkana tylko na chwilę pokryło się ogniem, żar szybko zanikł gdyż jego zbroja była odporna na ogień... Wezyr jednak zdenerwował sie faktem że czarnoksięznik mu się wyrwał... błyskawicznie wyjął siekierę, zamachnął się i chciał wbić jej ostrze w ciało Kapelusznika, ten jednak przeturlał się po podłodze i zaraz ślizgając się zdołał wstać na równe nogi chwiejąc się... szybko zaczął biec przed siebie i dotarł do pobliskiej ściany... po chwili jednak poczuł duży ból, gdyż Drakkan cisnął siekierą której ostrze przebiło lewą dłoń Kapelusznika i wbiło się w ścianę przez co męzczyzna nie mógł się ruszyć... każde szarpnięcie powodowało mocny ból...
- AAAAA! - zawył Kapelusznik i splunął przed siebie, wył niemiłosiernie... - JAK ŚMIESZ! - krzyczał całkowicie zdezorientowany sytuacją...
Drakkan szybko podszedł do niego i ponownie chwycił go prawą dłonią za gardło... zaczął go dusić... Kapelusznik ponownie zaczął się szamotać i prawą ręką zaczął tłuc tors i twarz Drakkana, Wezyr jednak przyjmował uderzenia na siebie nie okazując bólu... po chwili lewą ręką Drakkan wyjął zza pazuchy sztylet a następnie wbił go pod żebro Kapelusznika... Czarnoksiężnik mocno wytrzeszczył w tej chwili oczy, splunął krwią i zaczął wyć z ogromnego bólu... Drakkan prawą dłonią nadal go mocno dusił, lewą natomiast ponownie ciął go sztyletem... Kapelusznik czuł że umiera... szamotał się, jednak było to na nic... tracił już widoczność w oczach i wszystko mu wirowało... widział bezlitosną twarz Drakkana... zamachnął się ponownie prawą dłonią i przyciągnął w ich kierunku fotel na którym siedział... mebel huknął w plecy Drakkana i roztrzaskał się o jego zbroję... Drakkan jedynie leciutko drgnął nie odrywając uścisku na gardle Kapelusznika... Czarnoksiężnik bronił się zdezorientowany do ostaniej chwili... przyciągnał po chwili w ich kierunku kolejny mebel jakim było drewniane krzesło i także roztrzaskał na Drakkanie, ten poczuł ból jednak nie zaprzestawał... ciął go ponownie sztyletem... Czarnoksięznik w tej chwili stracił dech, splunął krwią na podłogę i wyzionął ducha... Szalony Kapelusznik zginął od cięć sztyletem i poprzez uduszenie... Drakkan dyszał ciężko widząc jak głowa Szalonego Kapelusznika bezwładnie opada w dół... w tym momencie mężczyzna już nie oddychał... Drakkan zamordował Szalonego Kapelusznika... na twarzy Wezyra była masa potu, krwi, sam dyszał i oddychał bardzo ciężko... poczuł lekki ból z tyłu głowy i na plecach... meble co chwila rozbijały się o niego od tyłu, jednak nie odpuścił... chwycił w tym momencie rękojeść siekiery i oderwał ją od ściany, a ciało Kapelusznika osunęło się na ziemię i mężczyzna leżał martwy na plecach... Drakkan zaczął wpatrywać się w martwą twarz Kapelusznika...
[*]Szalony Kapelusznik dodany do cmentarza...
Czarny samochód w którym siedziała Emily podjechał i zatrzymał się nieopodal ogromnego i wspaniałego budynku Carraboth Holding, modelka przez szybę zerkała na budynek... zapierał dech w piersiach, robił arcypotężne wrażenie... kolosalny, nowoczesny i najwspanialszy budynek tego świata... perła architektoniczna, symbol nowej krainy, symbol Cesarzowej Isabelli Carraboth... serce miasta Arkham...
Lorenzo tymczasem wziął szybki prysznic i przebrał białą koszulę którą miał podczas treningu na czarną koszulkę, a także ubrał czarne spodnie, na lewy nadgarstek zaś założył swój ulubiony drogi zegarek... nie miał już czasu brać jakiegokolwiek samochodu więc po prostu teleportował się tuż pod wejście budynku Carraboth Holding... pojawił się tutaj całkowicie sam, bez żadnej obstawy i ochroniarzy, także nie miał na sobie swojego czarnego płaszcza i uzbrojenia które przeważnie ubierał a jedynie luźny t-shirt... mimo to ludzie szybko zaczęli go rozpoznawać... wiele dziewczyn na jego widok zaczynało piszczeć, nieopodal księcia zbierał się niezły tłumek... Lorenzo jednak rozglądał się na wszystkie strony... po chwili dostrzegł jak drzwi od pewnego czarnego auta się otwierają i wychodzi z nich piękna blondynka była to Emily...
Kobieta momentalnie podeszła w jego kierunku, a on usłyszał stukot jej błyszczących drogich kremowych obcasów... idąc prezentowała się przepięknie, Lorenzo nie dziwiło to jednak, w końcu była TOP modelką i była prześliczna...
- Książę... jesteś... hej! - krzyknęła Emily i momentalnie pochyliła głowę, po chwili uniosła głowę do góry i uśmiechnęła się, jej policzki były zarumienione.
- Cześć Emily... - odparł Lorenzo i dokładnie ją obejrzał... dostrzegł jej piękne blond włosy, drogą torebkę, kolczyki i kilka innych elementów biżuterii... w tym momencie modelka momentalnie przytuliła się do księcia, a po chwili dała mu buziaka w policzek... Lorenzo na początku mocno się zdziwił jej nagłym zrywem, jednak pozwolił jej na to... było to bardzo przyjemne...
Emily:
Emily po chwili rozejrzała się i dostrzegła sporo osób zainteresowanych obecnością księcia... wielu mocno się ekscytowało...
- Książę... przybyłeś bez ochrony? - spytała i kątem oka zerknęła na swoich dwóch masywnych prywatnych ochroniarzy stojących nieopodal...
- Cóż... w końcu to spotkanie towarzyskie, zresztą nie potrzebuję... - odparł Lorenzo i obejrzał jeszcze raz cały outfit Emily. - Ślicznie wyglądasz, naprawdę niesamowicie.. - dodał po chwili, lubił gust i styl Emily, kobieta wiedziała absolutnie wszystko o modzie...
- Aww dziękuję książę! - odparła bardzo słodkim tonem. - Pewnie zastanawiasz się dlaczego napisałam ci sms'y... wiesz... chciałam zaprosić cię na kolację, pomówić o kilku rzeczach... mam nadzieję że się zgodzisz... - powiedziała słodkim tonem..
Lorenzo westchnął lekko... po treningu właściwie odczuwał lekki głód.
- Cóż... chętnie zjem z tobą kolację... - odparł spokojnym tonem.,