- Rozumiem... - odparł Ignathir i pokiwał lekko głową jednak tak naprawdę to nie wiedział o czym Isabella mówi. - Przybyłem tutaj ponieważ chciałaś ze mna porozmawiać na osobności jeżeli dobrze pamiętam...
Ignathir w tej chwili rozejrzał się dookoła. Widział, że w pobliżu murów chodzą nieumarli strażnicy.
- Aczkolwiek zanim to nastąpi pozwól że przekaże Ci coś ważnego... To miejsce jednak nie jest do tego odpowiednie.. Ściany mają uszy...
Ignathir uderzył kosturem o ziemię i błyskawicznie oboje pojawili sie w innym miejscu. Isabella rozejrzała się. Dostrzegła, że pojawili sie na jakiejś odosobnionej wyspie.
- Nie musisz się obawiac.. potem przeteleportuje nas z powrotem... - rzekł spokojnym tonem arcymag.
W tej chwili wyciągnął swoją kościstą rękę do przodu. Sekundę później pojawił sie w niej amulet który błyszczał sie w świetle księzyca.. Składał sie on z zielonego kryształu i był zawieszony na czarnym metalicznym łańcuszku.
- Weź go.. Ten amulet moze Ci się przydać w przyszłości.... Ja sam zrobiłem go kiedyś na wszelki wypadek, ale nigdy nie był mi potrzebny... - powiedział Ignathir - Jest on niezwykle potężny... ale również bardzo niebezpieczny...
Arcymag spojrzał w tej chwili na Isabelle
- Pewnie jesteś ciekawa co robi? - zapytał