Serwery Minecraft

Chwile po tym jak Krill zapukał, drzwi otworzyły się. A tym który je otworzył był nie kto inny niż Nihil. Nieumarły był niezwykle zaskoczony nagłym przybycie Krilla.
- Harh? Co ty tutaj robisz?! - zapytał
- To długa historia... Przybyłem aby z tobą porozmawiać...
Nihil blyskawicznie wpuścil Krilla do środka i wskazał mu ręką aby usiadł naprzeciw jego biurka.
- Nie było słuchu o tym co dzieje się na Kartis, wygląda na to ze nasze konwersacje nie docierały...
Nihil pokiwał głową
- Podobnie były z informacjami z Abregado... a jestem przekonany, że działo sie bardzo dużo..
- Nawet nie masz pojęcia... - odparł Krill
Nihil otworzył szerzej oczy. Krill zaczął mu powoli opowiadac o wszystkim co sie stało.. O Harkonie, o Ignathirze... o treningu Isabelii, o śmierci Stelli... Nihil nie mogł uwierzyć że ominęło go aż tak duzo wydarzeń. Żałował, że nie mógł być wtedy z Krillem, że mu w żaden sposób nie pomógł. Krill nie wyglądał bowiem tak jak kiedyś... Bardzo sie zmienił odkąd widział go po raz ostatni...


Tymczasem Raughn zakończył właśnie trening Isabelli z kamieniami.. Trwał on bowiem już długie trzy godziny a Isabella wydawała się opanować tempo na tyle że kontynowanie tego nie miało sensu.
- Dobra... wystarczy... - rzekł Raughn - Poszło Ci całkiem dobrze z tym ćwiczeniem. Twoja reakcja była szybka i byłas w stanie unikac większość ciosów... Teraz skoro mamy to za sobą to przejdziemy do praktyki...
W tej chwili Raughn chwycił kij i wstał z ziemi podchodząc na przeciw Isabelli.
- Teraz przejdziemy już do nauki parowania ciosów.. - rzekł spokojnym tonem Raughn - Zasady są proste.. ja bedę atakować, ty będziesz próbowała blokować moje ciosy... Jeżeli trafię Cię kijem w ciało 3 razy - przegrywasz... Jesli twój kij pęknie podczas parowania - również przegrywasz... Zrozumiano?

Isabella odetchnęła i wzięła kilka głębszych oddechów po zakończeniu poprzedniego zadania... uspokoiła oddech... odczuwała lekkie zmęczenie po tych godzinach jednak nie było ono bardzo duże, wszak od zawsze sama także trenowała i doskonale o siebie dbała, dlatego miała ogromną wytrzymałość i wydolność organizmu.
- Zrozumiano mistrzu... - odparła wolnym, spokojnym i urokliwym tonem. Była absolutnie skupiona już na kolejnym zadaniu, wpatrywała się w Raughna opanowanym wzrokiem.

Raughn obrócił kijem w ręce i spojrzał na Isabelle poważnym wzrokiem.
- Dobra, na początku będę atakować powoli... - odparł - Potem stopniowo bedę zwiększał szybkość i siłę ataków...
W tej chwili schował lewą rękę za plecy i ugiął lekko kolana. Prawą rękę w której trzymał drewniany kij wysunął lekko do przodu.
- Przyjmij postawę jeśli jesteś gotowa... - rzekł Raughn

Isabella pokiwała lekko głową spoglądając w twarz Raughna, a następnie przyjęła postawę która na ten moment najbardziej jej odpowiadała, chwyciła kija oburącz aby skupić na nim więcej siły swych rąk, nogi zaś wygodnie i twardo postawiła na ziemi aby mieć odpowiednią kontrolę nad ciałem... zamierzała jednak wykreować i wyćwiczyć znacznie lepszą i o wiele lepiej wyglądającą postawę od tej, ta wszak nie całkiem jej odpowiadała... chciała koniecznie opanować jakiś swój własny styl podobnie jak miał Raughn, cały czas teraz się nad tym zastanawiała... chciała bowiem prezentować się z bronią w ręku równie dobrze co nią władać.
- Jestem gotowa...

Raughn słysząc słowa isabelli rozpoczął atak.
- Raz... - rzekł i wykonał pierwszy cios na wprost który Isabella zdołała zablokować, był on dosyć wolny.
- Dwa - tym razem Raughn uderzył pod kątem. Isabella zablokowała jednak musiała zareagować szybciej.
- Trzy - Cios przybył z przeciwnej strony. . Księzniczka ledwo zdążyła sparować cios, przybył on bowiem z innego kierunku
- ...Cztery - rzekł kończąc zadajac poziomy cios z lekkim zamachem. Był on więc silniejszy. Isabella zablokowała cios trzymając kij oburącz po jego przeciwnych końcach.
Jej kij w tej chwili trochę się nadłamał. Raughn to zauważył.
- To jest sekwencja którą bede stosował... - rzekł Raughn odsuwając się lekko do tyłu. - Gdy uznam ze ją opanowałaś bede dodawał dodatkowe ruchy.... Pytanie jednak czy twój oręż wytrzyma...

Nihil westchnął lekko i podrapał się po głowie.
- No z tego co mówisz wychodzi na to, że ominęło mnie serio sporo... Cholera... - rzekł Nihil próbując sobie poukładać wszystko w głowie. - Na Kartis za to prawie nic się nie działo... Jedyne jakies pojedyncze występki czarodziejów ale udało nam się je bardzo szybko opanować... no i nagłe zniknięcie Drakkona który po prostu odleciał z wyspy jakiś czas temu... Ale to nic w porównaniu z tym o czym mówisz...
Krill wolno pokiwał głową wpatrując swój wzrok a dębowy stół przy którym obaj siedzieli.
- Jestem pewny, że Ignathir będzie chciał mnie zlikwidować... To tylko kwestia czasu... - powiedział Krill poważnym tonem
Nihil popatrzył na Krilla.
- Mam nadzieje, że masz jakiś plan...
- Przez pewien czas myślałem że rozwiąże to pokojowo... potem, że siłowo... jednak ostatecznie walka nie wchodzi w grę... Nie mam szans z nim najmniejszych.. - odparł Krill - Dlatego zdecydowałem się odejść na własną rękę...
- Że co? - krzyknął zaskoczony Nihil wstając z krzesła. - Ale nie możesz... Kto bedzie...
- Już podjąłem swoją decyzję... - odparł Krill - Nadchodzi nowa era Nihil... Ignathir odbuduje magiczny wymiar i da władze Isabelli... w taki sposób przejmie kontrolę absolutną... On już zlikwidował prawie wszystkich którzy mogliby stanąć mu na drodze... Scena jest juz więc przygotowana aby zacząć przedstawienie...
Nihil przemyślał przez chwile słowa Krilla.
- A ty nie zamierzasz w tym przedstawieniu uczestniczyć? - zapytał
- W rzeczy samej... Jestem już za stary na kolejne zmiany... Nadszedł czas aby zastąpił mnie ktoś inny... - powiedział Krill - Ktoś kto będzie w stanie dostosować się do nowego ładu świata... Ktoś kto poprowadzi Nieumarłych w tym nowym okresie...
- Masz już kogoś na mysli?
Krill spojrzał na Nihila i pokiwał głową.
- Zostanę tu kilka dni... powiedział nagle Krill - Potem chciałbym abyśmy oboje ruszyli na Abregado...
Nihil przez moment zamilkł. Nie wiedział co chce zrobić Krill, ale ostatecznie zgodził się na jego warunki.


Tymczasem w Dalthei panował spokój. Każdy wykonywał swoje obowiązki. Na wielkiej hali jadalnianej gdzie zazwyczaj podawano potrawy gdzie służba mogła zjeść w spokoju, przy jednym ze stołów siedziała Lupus w towarzystwie swojej siostry Shizzu.
Lupus siedziała oparta ręką o stoł i z założoną nogą na noge. Bawiła sie właśnie widelcem w swojej drugiej ręce spoglądając w tym samym czasie na swój pusty talerz. Shizzu patrzyła na nią nic nie mówiąc.
W pewnej chwili Lupus jęknęła głośno sfrustrowanym tonem i przeciągnęła się.
- Entoma bawi się teraz w tym magicznym wymiarze a ja musze siedzieć tutaj... to nie fair... - powiedziała
- Przecież byłaś tam parę godzin temu... - odparła spokojnym tonem Shizzu
- No wieem... i to jest właśnie problem... - powiedziała jęcząc i opierając swoją głowę o krzesło.
Shizzu spoglądała na nią w ciszy. W przeciwieństwie do Lupus, Shizzu była bardzo spokojna.. można rzec, że najbardziej podobna pod względem osobowości była do Naberal. Nie mówiła zbyt dużo i unikała kontaktu z innymi. Można rzec, że była przyzwyczajona do swojego własnego towarzystwa i nie koniecznie była chętna do interakcji w grupie. Nie zamieniało to jednak faktu, że szanowała swoje siostry i lubiła z nimi spędzać czas, nawet jesli nie okazywała tego w swoich słowach i czynach.
- W magicznym wymiarze jest wiele ciekawych istot... niektóre sa nawet podobne do lorda Ignathira... - powiedziała Lupus już spokojniejszym tonem - Jest też wiele różnorodnych miejsc...
Shizzu mrugnęła dwa razy cały czas słuchajac Lupus, która teraz zaczeła się bawić swoim warkoczem.
- Isabella ma dużego farta... troche jej zazdroszczę... - dodała mrużąc lekko oczy, na jej twarzy pojawił sie lekki uśmiech.
- Nie logicznym byłoby wybranie jej gdyby nie była wyjątkowa... - powiedziała Shizzu spoglądając na talerz Lupus. - Lord Ignathir wie co robi...
- Taaa... - dodała Lupus i przez moment oddała sie myślom. Przez chwile myśląc w swojej głowie o Magicznym Wymiarze wyobraziła sobie osobę Sisyphusa. Nie do końca wiedziała czemu. Miała pewne przypuszczenia, że czarownica którą spotkała przypadkiem w Dohl de Lokke była z nim w jakiś sposób związana. Nie znała jednak szczegółów i nie była pewna swojej teorii. Mimo to jednak wydawało jej się to dosyć interesujące. Na jej twarzy pojawił się teraz lekki, sarkastyczny uśmiech.


Nieumarli którzy naprawili zniszczenia dokonane przez Callisto w nagłym napadzie gniewu zakończyli swoją pracę. Poszli więc do Sisyphusa aby powiadomić go o wykonanym zadaniu.
- Sir, wszystkie naprawy zostały zakończone - powiedział jeden z nieumarłych

Sisyphus tymczasem siedział w salonie w swej kwaterze, rozpisał sobie większość informacji które zdobył podczas swej wyprawy... wszelkie wydarzenia miał więc poukładane w głowie. Callisto jednak nadal tutaj nie wróciła, sądził ze poszła zapewne ochłonąć... rycerz myślał także cały czas zarówno o Callisto jak i Lupus... obie kobiety znacznie się od siebie różniły i były przeciwieństwem... z myśli wyrwało go jednak przybycie nieumarłych.
- Witajcie kompani... dziękuję za naprawienie tych szkód. - odparł dudniącym tonem spoglądając na przybyłych.


Isabella wysłuchała słów Raughna i także ujrzała, że jej kij lekko się uszkodził, nie spodobało jej się to... zamierzała jednak bronić się w taki sposób aby kij się jednak nie złamał...
- Rozumiem... atakuj dalej mistrzu...

Nieumarli pokiwali głowami.
- Jakbyś nas jeszcze potrzebował generale, wystarczy nas wezwac.. - rzekł jeden z nich.
Już mieli wychodzić gdy jeden z nich się odwrócił i spojrzał na Sisyphusa
- Sir, przekazujemy też wieści że generał Ignathir pojawił sie ponownie w miescie... i towarzyszy mu jakas istota..
- Wcześniej tez towarzyszyła... była baaaardzo ładna - zaśmiał sie inny nieumarły.
- Nie.. nie... tym razem jest inna... - odparł - Widziałem ją na własne oczy... Ciarki przechodzą...
Dwóch innych nieumarłych pokiwało głowami. Reszta podrapała się po głowie.



- Jak chcesz... - odparł Raughn i rozpoczął kolejną serie ataków, takich samych jak wcześniej jednak dwa razy szybszych i silniejszych.
- Raz, dwa, trzy, cztery..... Raz, dwa, trzy, cztery...
Przerwy miedzy seriami byly coraz krótsze. Isabella musiała sie dostosować... Raughn specjalnie celował w miejsce gdzie kij był naderwany....

Sisyphus słysząc wszystkie słowa nieumarłych zaśmiał się lekko pod hełmem... Ignathir codziennie sprowadzał do tego świata nową piękną kobietę? Zadziwiało go to mocno... zamierzał także ujrzeć nową towarzyszkę Ignathira, nie spodziewał się jednak lepszej istoty od Lupus... i był tego prawie że pewien, dodatkowo jeszcze słowa nieumarłych...
Czarny Rycerz słysząc słowa nieumarłego utwierdził się w swoich przekonaniach które miał w głowie wcześniej na pierwszy widok Lupus... nieumarli bowiem nie mogli się oprzeć jej urodzie tak jak się spodziewał... widział to w tym momencie po ich twarzach i zachowaniu, aż poderwał się w tym momencie lekko z krzesła słysząc ich wszelkie słowa o Lupus... nieumarłych także kusiła swym ciałem i wyglądem, pokiwał w tym momencie wolno głową.
- Interesujące... dziękuję zatem także za tę informację. - odparł Sisyphus zerkając na nieumarłych. Oczywiście po poderwaniu się z krzesła momentalnie stanął prosto a ręce złożył z tyłu, jego głos także brzmiał naturalnie i nie można było z niego nic wyczytać. Nie zamierzał informować nieumarłych o tym, że poznał nieco bliżej tą poprzednią tzn. Lupus...


Isabella cały czas broniła się przed Kapitanem, w tym momencie szybko wzięła po kolejnej serii Raughna kilka głębszych oddechów, dostała lekkiej zadyszki ale bardzo szybko uspokoiła swój oddech i nabrała nowych sił, gdyż Raughn wymierzył kolejne ciosy... starała się za wszelką cenę bronić się kijem w taki sposób aby ten się nie złamał...

Nieumarli z racji iż przekazali rycerzowi wszystkie informacje o których wiedzieli, pokłonili się i wyszli z kwatery Sisyphusa zostawiając go już samego.


- Widzę, że nadal masz w sobie energie... To dobrze.. - rzekł Raughn zadowolonym tonem - Tym razem bedzie już bez moich wskazówek...
Raughn w tej chwili zaczął atakowac tą samą serią ataków jednak nie sygnalizował już numerycznie ciosów. Dodatkowo aby jej utrudnić nie atakował ciosami po kolei a zmieniał ich kolejność sprawdzając tym samym pamięć Isabelli...