- Crucio! - wypowiedział zaklęcie Kapelusznik w stronę Bliźniaków, tych zaczęło mocno kłuć... zaczęli się wić z bólu.
W tym momencie Kapelusznik wypowiedział zaklęcie, użył bardzo niebezpiecznej dziedziny magii - legilimencji, tylko najpotężniejsi dobrze potrafili ją stosować...
Używając zaklęcia, znalazł się w głowach i wspomnieniach Bliźniaków, które zdezorientowane zaklęciem Crucio były łatwe do wniknięcia...
- Sprawdźmy... kto Was najbardziej skrzywdził... - mruczał Kapelusznik, widząc ich najdalsze wspomnienia... robił to już po raz kolejny, gdyż Bliźniacy mając w sobie ogromną potęgę, zamykali przed nim umysły...
Ujrzał ich rodziców, napaść na ich dom, ogień... widział też lata, które Thomas i Joseph spędzili w parszywym sierocińcu...
- Ta czarownica... - mruknął Kapelusznik, widząc Naczelną sierocińca.
- Była dosyć... paskudna. - dodał... zauważył nagłą zmianę tempa we wspomnieniu, krzyki i huki, ale w tym momencie zaklęcie Crucio puściło Bliźniaków, a Ci szybko zamknęli swoje umysły... wspomnienia się urwały.
- Szlag! - Krzyknął Kapelusznik, celując w Bliźniaków Różdżką.
- Przestańcie zamykać umysł!
- Jaką potęgę w sobie skrywacie... - Powiedział, zastanawiając się.
Po chwili wyjął zza pazuchy pewien Elixir i podał Bliźniakom.
- Wypijcie... - Powiedział.
Thomas i Joseph odwrócili się, uchylili trochę swoje mroczne białe maski, których nigdy nie mogli zdjąć i wzięli po małym łyku... w tym momencie zapomnieli ostatnie 6 minut, chwile gdy Kapelusznik ich spętał i skrzywdził.
Oddali flakonik Kapelusznikowi, a ten klasnął w ręce.
- Podobało Wam się dzisiaj?! - Krzyknął, parszywie się uśmiechając.
Bliźniacy wzruszyli ramionami, patrząc swoimi mrocznymi twarzami na Czarnoksiężnika. Nie pamiętali, że wyrządził im krzywdę, a jedynie, że tutaj z nimi był...
=========
Isabella została poinformowana przez jakiegoś asystenta o wyczynie Amona... obejrzała go sobie w telewizji, przewijając raz do tyłu, aby ponownie to zobaczyć...
- Ciekawe... - powiedziała, również była pod wrażeniem wyczynu Amona.
- Co to za kobieta? - Spytała asystentów.
- Jakaś zwykła, była na statku. - odparł jeden z nich.
- Wyślij kogoś do lecznicy, do której trafiła i poinformuj mnie o jej stanie zdrowia. - Wydała rozkaz, który natychmiast wykonano.
Isabella wstała, a następnie ruszyła w kierunku drzwi od gabinetu i go opuściła...