09-April-2017, 20:06:03
PROLOG
Stoły były zastawione różnej maści mięsami, egzotycznymi owocami oraz winami z dobrych roczników. Nikt jednak nie skosztował żadnego z tych bogactwa. W sali przygotowane wcześniej zostały dwa trony oraz miejsca dla pozostałych reprezentantów. Władcy ani ich świty nie skorzystali z możliwości spoczynku. Wszyscy stali, godnie prezentując swoje pancerze i herby. Mimo, że sala teoretycznie była wspólna, wyraźny jednak był podział na dwie jej części: część dostojną, ubraną w najbogatsze, złotego koloru zbroje, z czerwonymi płaszczami na plecach oraz drugą, znacznie mniej elegancką, za to wyposażoną w ubiory nietypowe, rzadko spotykane w tej części Wielkiego Księstwa. Na przedzie obu frakcji prezentowali się dwaj namiestnicy - noszący tytuł Króla Banan zwany Szybkim oraz Wielki Książe Kalis. Obaj patrzyli sobie w oczy, jakby byli tutaj tylko oni, nikt więcej.
Długą ciszę przerwał przewodniczący doradców króla Piotrovsky, zaczynając czytać traktat Unii:
— Wszyscy tutaj zebrani oficjalnie, bez zawiści oraz z czystymi sercami, świadomi konsekwencji podpisania tego dokumentu uroczyście oświadczamy:
1. Możności nasze od teraz będą wspólnymi dla Unii.
2. Wszystkie sprzeczności między naszymi państwami zostaną zapomniane.
3. Uznany zostanie protektorat oraz zwierzchność Królestwa MineSerwer.
4...
Książe Kalis prędko podszedł do króla Szybkiego Banana, swój miecz przystawił mu do piersi.
— Co ma to ma znaczyć? Jaka zwierzchność! — krzyknął.
W sali zawrzało, obie strony wyciągnęły broń i zaczęły niespokojne rozmowy.
— Dość! Cisza! — mówił zdenerwowany król. — Takie rozwiązanie jest konieczne, by pokój mógł być trwały... po prostu nie ma innego wyjścia.
— Zdrajcy! Oszuści! — wykrzykiwali donośnie reprezentanci Księstwa MineFox.
— Słyszysz ich? Nikt z nas nie zgodzi się na takie warunki...
Kapitan straży Gosia podbiegła do króla.
— Panie, czy mam przysłać tutaj więcej ludzi i ich uspokoić?
— Jest to zbędne. — odpowiedział władca.
Książe Kalis odepchnął panią kapitan. Patrząc się nieprzyjemnym wzrokiem na Szybkiego Banana powiedział:
— Zrywam ten traktat! Nigdy nie uznam cię za zwierzchnika! Rozumiesz... nigdy!
— Bez naszego porozumienia nie będzie pokoju. Nie będzie Unii!
— A może ja nie chcę takiego pokoju? Może chcę wojny?! — powiedział zdecydowanie książe.
— Patrząc na twoje zachowanie myślę, że tak. Ty chcesz wojny... ale wiesz co? To nawet lepiej. Załatwmy to wszystko raz na zawsze!
Książe Kalis wbił swój miecz w stół, przed króla.
— Koniec obrad! Wychodzimy! — rozkazał swoim doradcom.
Straż miejska otworzyła wrota z sali. Przestraszeni mieszkańcy patrzyli na wymarsz książęcej świty. Kapitan Gosia ponownie przyszła do króla.
— Panie, co teraz? Jakieś rozkazy?
— Wojna...
=========
Teraz w gwoli wyjaśnień:
1. Przerwy w tekście oznaczają kolejne akapity
2. Kolejne rozdziały będę pisał co 1/2 dni, zależnie od mojej ''weny twórczej''
3. Osoby, które będą się pojawiać w opowiadaniu to tajemnica. Jeżeli ktoś jednak wpadnie na ciekawą, pasującą do swojej postaci rolę, to chętnie ją rozważę. I nie, nie będę to tylko osoby z administracji.
4. Jeżeli wystąpiły jakieś ''błędy'' składniowe, to były one zamierzane.