RE: [RolePlay] Magic World
Cała piątka wraz z Goblinem Dyrektorem zjechali wagonikiem... Podróż zajęła sporo czasu, przemierzyli duże odległości podziemi banku, aż w końcu dotarli do najniższego piętra... Było tu kilka skrytek ważnych osobistości... Kilka skrytek rodów, które już dawno wymarły. Przeszli kawałek pośród skał, aż w końcu dotarli do oddalonej od innych skrytki... Wyglądała zacnie i bogato, jej drzwi były potężne, grube i pancerne. Na drzwiach widniał napis: "Carraboth".
- Dobrze... - Powiedział Goblin, stawiając lampę na ziemi.
- Królowo. Proszę, otwórz Skrytkę za pomocą Złotego Klucza, Specjalnego zaklęcia i Dotyku twojej Różdżki. - Powiedział.
Fred szczerzył się, Cecilia podeszła do Skyres i kucnęła przy niej. Odczepiła złoty klucz od jej obróżki.
- Dziękuję, że go dla mnie przechowałaś. - Powiedziała, gładząc ją po głowie, następnie włożyła klucz do dziurki od klucza w potężnych drzwiach, zerknęła na pozostałych a następnie wyciągnęła ze swojej torebeczki Różdżkę. Wycelowała w drzwi, a następnie po cichu wymówiła zaklęcie-hasło... Po chwili, przyłożyła koniec Różdżki do środka drzwi, następnie schowała Różdżkę do torebeczki.
Przez chwilę nic się nie działo...
- I co?! - Spytał Fred, Goblina. Po chwili drzwi huknęły... Drgnęły. Pierwsza warstwa drzwi przesunęła się, ukazując drugą, która również się otworzyła, ukazując 3 warstwę... Ta również zniknęła, ukazując wnętrze Skrytki.
- Nie dziwię się, że Kultyści nie dobrali się do tej Skrytki. - Rzekł Fred.
- Taak... To najbardziej strzeżona Skrytka. Wszak nie do wszystkich się dobrali. - Odpowiedział Goblin.
W Skrytce było ciemno... Z zewnątrz, nie było widać, co znajduje się w środku... Jej skarby widziała jedynie osoba przebywająca w środku.
- Mamusiu! Co tam jest?! - Spytała Azula.
Cecilia spojrzała na nią.
- Tutaj przechowuję różne... Skarby. Bardzo stare rzeczy... - Odpowiedziała Cecilia.
- A mogę też wejść? - Spytała Azula.
- Słuchaj, kochanie... Nie tym razem, dobrze? Na pewno jeszcze kiedyś tutaj przyjdziemy. - Powiedziała Cecilia, a następnie weszła do środka Skrytki... Wnętrze było przeogromne, wszędzie leżało złoto, skarby, diamenty, potężne Różdżki... Multum potężnych magicznie przedmiotów.
Cecilia rozejrzała się i od razu dojrzała na półce stojące dwie bardzo, bardzo stare księgi... Podeszła do półeczki i sięgnęła po jedną z ksiąg... Gdy ją chwyciła, kilka kartek wyleciało i buchnęło kurzem.
- Oryginalna księga mojego Dziadka... Spisana jego piórem. Z ukrytą... - Powiedziała Cecilia, spoglądając na nią, jednak nie dokończyła. Zakręciło jej się w głowie i poczuła osłabienie, zachwiała się i wypuściła księgę z ręki... Złapała się za głowę.
- Co się... Co się dzieje? Jakaś mroczna... - Powiedziała, po chwili zaś usłyszała w głowie syk węża, który po chwili minął. Poczuła się lepiej i chwyciła księgę, następnie schowała do torebeczki... Tak samo z drugą. Rozejrzała się po skrytce, a następnie wyszła z niej.
- Masz to, Cecilio? - Spytał Fred.
- Tak. - Odpowiedziała.
Drzwi od skrytki zamknęły się.
Wrócili wagonikiem na górę, a następnie wyszli przed Bank.
- Wspaniale! - Krzyknął Fred.
- Mam nadzieję, że wszystko gotowe... Niedługo musimy ruszać. - Powiedziała Cecilia.
- Zapewne! - Krzyknął Fred, nagle podszedł do nich Fester wraz z dwoma potężnymi Wilkołakami.
- Witaj, szefie! - Powitał Freda.
- Witaj, Festerze. - Odpowiedział Fred, szczerząc się.
- Któż to? - Spytała Cecilia.
- Ahh! Zacna persona. Zacny Czarownik. - Odpowiedział Fred.
- Mój przyjaciel, z Nokturnu. - Dodał.
- Na Nokturnie przebywają tylko same negatywne osoby... - Powiedziała Cecilia.
- Ależ jesteś szlachetna, Królowo, że wysortowałaś dla nas jedną, jedyną ulicę w całej Krainie... Dla wyrzutków, których społeczeństwo nienawidzi. Niczym więzienie. - Powiedział Fester.
- Więzienie? Przecież nikt nie bronił wam opuszczać ulicy. - Odpowiedziała Cecilia.
- A jakże! Ale jeśli tylko ktoś z Nokturnu wyszedł, natychmiast został opluwany, wyśmiewany i kamieniowany. To to samo co zakaz. - Odpowiedział Fester.
- Królowo... Wiele razy mówiłaś, że cenisz wszystkich Czarodziejów... Wszystkich mieszkańców Krainy. Czy Ci z Nokturnu są w jakimś stopniu gorsi od reszty?! - Dodał.
- Oczywiście, że nie... Społeczeństwo bywa bezwzględne. Ale to również wasza wina... Wielu z Was nadal próbuje maczać palce w Czarnej Magii. - Powiedziała Cecilia, następnie odeszła wraz z Azulą, Vincentem i Skyres.
Fred spojrzał na Festera.
- Zacna wymiana słów. Od kiedy jesteś taki mocny w gębie? Zawsze byłeś mocny jedynie w rachowaniu pysków. - Powiedział Fred.
- Wzywałeś? - Odpowiedział.
- A jakże! Szykuj wszystkich! Niechaj będą gotowi! Niedługo wiele się zmieni! Wyruszam wraz z Cecilią odzyskać jej zamek. Wielu Aurorów i Czarodziejów ruszy... Niechaj wszyscy Parszywi Czarodzieje pozostaną blisko Ministerstwa. Nie możemy pozostawić go bez opieki... Nie wiadomo co knuje Malacath... Co, jeśli postanowi huknąć w Ministerstwo? Nie sądzę... Ale istnieje taka możliwość. - Mówił Fred.
- Słuchaj, przyjacielu. - Fred zarzucił mu rękę na szyję.
- Ministerstwo jest bardzo silne... Od dawna nie było tak silne... Może nigdy nie było tak silne. Gdyby nie Ministerstwo, Kraina dawno upadłaby. Gdyby nie Ministerstwo, Kraina upadnie... - Mówił mu.
- Grzechem byłoby nie wykorzystać takiej siły. Teraz, wyruszamy pozbyć się z planszy tego śmiecia, Malacatha... Potem zaś zaczniemy naszą rozgrywkę. - Fred zachichotał.
Fester uważnie słuchał, również się szczerząc.
- Zrobiłem z Ciebie bogacza... Z twoich ludzi uczyniłem majętnych. Niedługo zyskasz również zacne stanowiska, Festerze. - Mówił Fred.
- Teraz... Zabijemy Malacatha. Po jego zabiciu, Cecilia wraz z Neclarem postanowią pozbyć się mnie... Ministra Magii. - Mówił Fred.
- Jakim prawem?! Nie mogą tego uczynić! - Krzyknął Fester.
- Mogą, przed sądem... Gdy zyskają duże poparcie... - Powiedział Fred.
- Dlatego My, będziemy szybsi... Jak zwykle. - Dodał.
- Co masz na myśli? - Spytał Fester.
- Zaraz po zabiciu Malacatha... Niemalże natychmiast, aresztujemy Neclara i... Postawimy przed sądem. Ostatecznym. Dwie pieczenie na jednym ogniu... Dwóch trędowatych braciszków, szczeźnie... Zdechnie. Hahahaha! - Zaśmiał się Fred.
Fester również się zaśmiał.
- Malacath... Największa aktualna przeszkoda, którą zaraz skasujemy... Chwilę potem, największą przeszkodą stanie się Neclar, którego również natychmiast trzeba usunąć. Bezlitośnie. Wtedy Cecilia przeżyje paskudny szok... Załamie się... Nie chciałem tego, ale jej wiejski mąż niestety nas do tego zmusił. Neclar zdechnie. - Powiedział Fred, klepiąc Festera po ramieniu.
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-August-2020 00:31:29 przez DevilxShadow.)
|