RE: [RolePlay] Magic World
- Muszę być silna... - Powiedziała Cecilia idąc przez salę główną.
Cecilia podeszła pod wejście do lochów. Stało tutaj dwóch strażników.
- Co z więźniem? - Spytała Cecilia.
- Od paru dni siedzi w lochu. Nie sprawia żadnych problemów, czasem gada coś sam do siebie, Pani. - Powiedział Strażnik.
- Otwórzcie drzwi. - Powiedziała Cecilia, strażnicy otworzyli drzwi od lochu.
Cecilia przeszła przez drzwi, strażnicy chcieli pójść za nią.
- Zostawcie mnie samą z więźniem. - Powiedziała.
- Pani, to może być... - Cecilia uciszyła strażnika unosząc dłoń. Strażnicy zamknęli drzwi. Cecilia weszła wgłąb lochów, zauważyła kraty, za którymi siedział Fred. Opierał się plecami o ścianę. Cecilia podeszła do krat.
- Co dzisiaj przyniosłeś, strażniku?! - Krzyknął Fred, miał zamknięte oczy. Otworzył oczy, gdyż nie otrzymał odpowiedzi.
- Królowa Cecilia! - Krzyknął Fred, zerwał się z podłogi, pochylił głowę.
Cecilia mu nie odpowiedziała. Spoglądała na niego. Fred uśmiechnął się.
- Wiedziałem, że mnie odwiedzisz! Cecilio... - Powiedział Fred.
- Milcz! - Krzyknęła Cecilia.
- Odpowiesz na moje pytania, a potem zdecyduję o twoim losie... - Powiedziała Cecilia.
Fred dalej się szczerzył, uniósł trochę w górę ręce nadal zakute w magiczne kajdany.
- Na pewno... Byłoby łatwiej, gdybym nie miał tego na rękach. - Powiedział Fred, szczerząc się.
- Ręce nie są potrzebne Ci do odpowiadania na pytania. - Powiedziała Cecilia, następnie spojrzała na dłonie Freda, były strasznie blade i zakrwawione, magiczne kajdany strasznie je zmasakrowały. Cecilia wyciągnęła swoją Różdżkę, machnęła, Magiczne Kajdany spadły z rąk Freda.
- Dziękuję, Królowo! - Krzyknął Fred. Cecilia zauważyła na stole stojącym na drugim końcu lochów walizkę i Różdżkę Freda. Machnęła swoją Różdżką, przedmioty wleciały do skrzyni stojącej pod ścianą, następnie skrzynka została zamknięta kluczem. Cecilia położyła klucz na stole.
- Teraz, odpowiesz na moje pytania. - Powiedziała Cecilia, podchodząc do krat.
- Oczywiście, odpowiem! Ale... Nie przez te żelazne kraty! Cecilio, otwórz drzwiczki tej klatki... - Powiedział Fred, szczerząc się.
Cecilia spoglądnęła na drzwiczki.
- No, dalej! Chyba, że boisz się podejść bliżej mnie, Cecilio Carraboth? - Spytał Fred.
Cecilia otworzyła drzwiczki i weszła do klatki, w której siedział Fred.
Fred ruszył w stronę Cecilii, Cecilia wycelowała w niego Różdżką.
- Nie zbliżaj się do mnie! - Powiedziała, Fred uniósł dłonie w górę i zatrzymał się.
- A teraz, gadaj! Po pierwsze, co robiłeś w ruinach zamku mojego Dziadka? Przy jego grobowcu? Skąd wiedziałeś, gdzie się znajdują? - Spytała Cecilia.
- Aaa! Zauważyłaś moją wiadomość na grobowcu?! Haha! Cudownie! - Krzyknął Fred.
Fred poczuł perfumy Cecilii, powąchał, uśmiechnął się.
- Cudownie pachniesz, Cecilio! Czyżby to... - Powiedział, jednak Cecilia mu przerwała.
- Milcz! Odpowiadaj! - Celowała Różdżką. Fred dalej się szczerzył.
- Ja... Chciałem odbyć tylko pogawędkę z Lordem... To nic szczególnego... - Powiedział.
- To teraz powiedz, co wiesz o Malacathcie... - Powiedziała Cecilia.
- O Mala... Malacathcie? Nie wiem nic! Cóż miałbym wiedzieć?! - Powiedział Fred.
- Zaatakowałeś Londyn wraz z istotami, które mu służą... Mów wszystko, co o nim wiesz. - Powiedziała Cecilia.
- Mogę Ci powiedzieć... Ale co dasz mi w zamian, Cecilio? - Spytał Fred.
- W zamian? Albo odpowiesz, albo stracisz głowę. - Powiedziała Cecilia, celując w niego Różdżką. Fred trochę spoważniał.
- Mogę Ci powiedzieć gdzie znajduje się jego wyspa, ale to będzie Cię kosztować jeden podpis. A mianowicie, podpis na dokumencie, w którym mianujesz mnie Ministrem Magii. - Powiedział Fred.
Cecilia zbliżyła się do niego celując Różdżką.
- Żartujesz? Ty? Ministrem? Haha! - Krzyknęła Cecilia.
- Skąd! Jestem aż nadto poważny! Sam siebie nie poznaję! - Krzyknął Fred.
- W takim razie, dzisiaj poniesiesz swoją karę... - Powiedziała Cecilia, ruszając ku wyjściu.
- Jesteś tego pewna? Królowo? I przyszłaś tutaj tylko po to, aby mi to przekazać?! - Krzyczał Fred.
- A może myślałaś, że się przestraszę? Albo zacznę błagać o litość, jęcząc, że jestem niewinny... - Mówił Fred, idąc za nią.
- Przyznajesz się do popełnionych przez Ciebie zbrodni? - Spytała Cecilia.
Fred się uśmiechnął.
- Ahh, Cecilio! Jestem winny w wielu sprawach... Żeby się przyznać potrzebuję wygodniejszej kozetki... I odrobiny komfortu. I czegoś mocniejszego! - Krzyknął Fred.
Tymczasem zniszczenia w Hogwarcie naprawiali czarodzieje i Aurorzy wysłani przez Cecilię. Ministerstwo zaś zostało już całkowicie naprawione.
![[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]](https://i.imgur.com/5ZxkCR0.gif)
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
|