Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



 
Ocena wątku:
  • 5 Głosów - 4.2 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[RolePlay] Magic World V - The New Era
Autor Wiadomość
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1691
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lupus pojawiła się w Arkham na jeden z głównej ulic... Praktycznie od raz poczuła różnorakie zapachy i dźwięki które roznosiły się w powietrzu... Był wieczór więc większość osób wracała do swoich domów lub spędzała czas w restauracjach, klubach i karczmach... Większość sklepów była tez już pozamykana wiec zakupy nie wchodziły w grę.. Rudowłosa idąc chodnikiem spoglądała w milczeniu na szyldy i świecące neony bez większego celu.. Od czasu do czasu mijała przechodniów, zarówno kobiety jak i mężczyzn którzy spoglądali w jej kierunku zainteresowaniem..
Prócz ulicznego hałasu wszystkie wyglądało nad podziw spokojnie, nawet pomimo tego iż właśnie rozpoczęła się wojna z Królestwem Elfów.. Lupus nie była jednak tym wszystkim zbytnio zainteresowana... Wiedziała od samego początku, że owy konflikt który zdecydowała sie rozpocząć Isabella zakończy się równie szybko jak się zaczął... Cesarstwo było po prostu zbyt silne, aby Król Elfów był w stanie zrobić cokolwiek na dłuższą metę i chyba kazdy który posiadał choć odrobinę zdrowego rozsądku zdawał sobie z tego sprawę.
Lupus przeszła jeszcze kawałek po czym zatrzymała się przed lokalem jednego z popularnych fast foodów... Swój wzrok skierowała na banner z menu który wisiało na ścianie.. Zdecydowała się zamówić nieduży zestaw zawierający kanapkę ze smażonym kurczakiem oraz mlecznego shake'a... Gdy po kilku minutach otrzymała zamówione przez siebie jedzenie usiadła na drewnianej ławeczce blisko lokalu i spoglądając na ulice i przejeżdżające samochody zaczęła powoli konsumować swój nieduży posiłek... Lekko była zaskoczona, że tym razem nie spotkała sie z żadnymi komentarzami lub głupi uśmiechami w jej stronę... Co jak co ale ona dosyc mocno wyróżniała się na tle tłumu i miasta zamieszkanego głównie przez ludzi... Wiadomo też, że ona nie była przecież człowiekiem a jedynie przybierała wygląd który pozwalał jej sie upodobnić do gatunku ludzkiego... Zastanawiało ją tym samym jak wiele w Arkham było takich odmieńców jak ona... jak wiele istot unikało pokazywania się publicznie w świetle dziennym... Nie ukrywała, że czuła się lekko osamotniona odkąd Entoma zniknęła... Nie miała nikomu się zbytnio wyżalić ani też z kim porozmawiać... Była zdana tylko i wyłącznie na własną rękę ze swoimi problemami i myślami...
Rudowłosa westchnęła głęboko po czym siorbnęła kilka razy słomką dopijając kupionego przez siebie shake'a. Pusty kubek zmiażdżyła w swojej dłoni i odłożyła na bok... W tej chwili wyczuła też w pobliżu obecność Lorenza... był w mieście... pokojówka zmrużyła swoje oczy nabierając poważnego wyrazu twarzy... Była przekonana że książę był właśnie na tej swojej umówionej randce i dobrze wiedziała z kim....


Nie trwało to zbyt długo aż Ptolemy doszczętnie zmasakrował cały opór strażników.. Wybił każdego którego spotkał na swojej drodze nie oszczędzając nikogo... Nawet tych których zdołał poznać i tych z którymi rozmawiał bedąc pod postacią strażnika... Nie było to dla niego żaden wyzwanie, ale równocześnie też nie czerpał z tego żadnej przyjemności... Ludzkie życia nie była dla niego w żaden sposób wartościowe... Byli dla niego po prostu jak zwykłe robactwo o których istnieniu zapomina się równie szybko jak się je zmiażdży...
Najważniejsze jednak w tym wszystkim było to że jego misja w tym miejscu została zakończona... Tyraniczna władczyni została zamordowana, tak samo jak wszyscy jej poddani i wierni wojownicy a dodatkowo udało mu się zdobyć prawdopodobnie ciekawy artefakt który być może trafi niebawem do kolekcji Lorda Ignathira.. Ptolemy mógł więc spokojnie określić że był to znaczący sukces przy właściwie niewielkim zaangażowaniu... Księstwo Enthiati było znacznie słabsze od takiego Królestwa Altary i prawdopodobnie jedynym powodem dla którego nie zostało wcześniej podbite przez otaczających je silniejszych graczy była jego geografia i położenie... Rozległe pustynie, gorąc i piekielne słońce z pewnością utrudniały przemarsz armii które nie było przystosowane do takich warunków. Księstwo było więc odizolowane... na marginesie cywilizacji... egzystujące bez większego celu w absolutnie prymitywny sposób, kompletnie nie przygotowane na nagły i niespodziewany atak kogoś potężniejszego z innego świata..
Ptolemy zaśmiał sie pod nosem spoglądając na ogromną piramidę w której jak sie okazało nie było nic wartościowego prócz zwykłego złota... Od początku służyła tylko jako skarbiec Księżnej... Demon zdobył już wystarczającą ilość informacji o tym miejscu... Jego obecność tutaj nie była już dłużej konieczna... Zamierzał udać się z powrotem drogą którą tu przybył...


Ignathir tymczasem rozpoczął oprowadzanie Yunny po swoim zamku przedstawiając jej kolejno różne pomieszczenia oraz korytarze którymi od teraz bedzie się codziennie przemieszczała. Wampirzyca słuchała jego słów w skupieniu zapamiętując każdą jego uwagę i wskazówkę.... W rzeczy samej zamek był większy niż przypuszczała do tej pory...
Pellar natomiast podążał za nimi nie odzywając się praktycznie wcale... Nie ukrywał, że nie był zadowolony z całej sytuacji.. Czuł się jak piąte koło u wozu.. zupełnie jakby tu nie pasował... Swoje przemyślenia jednak zachowywał głeboko w swoim umyśle starając się tego nie okazywać w żaden sposób po swoim zachowaniu...


Entoma milczała jeszcze przez krótką chwilę po czym zarówno Hinn jak i Shinn usłyszeli jej donośny głos.
- Czy naprawdę myślicie, że was nie widzę i nie słyszę? - powiedziała mrocznym tonem po czym jej oczy zaświeciły się karminowym blaskiem niczym nocne latarnie.
- Wasze myśli... wasze słowa... wasza obecność....czułam je nim jeszcze pojawiliście się twierdzy.... Dwie istoty... nieznanego pochodzenia...
W tej chwili Hiinn i Shinn poczuli przygniatającą ich olbrzymią moc... Zostali wbici w podłogę z dziecięcą łatwością... Oboje kompletnie sie tego nie spodziewali.. byli zszokowani... Czuli jak tajemnicza moc ich zgniata.. nie mogli sie ruszyć... nie mogli uciec... Zostali kompletnie unieruchomieni... Potęga Entomy była dla nich zbyt wielka dla przezwyciężenia...
Entoma natomiast kończąc swoją medytację wylądowała stopami na podłodze i samym machnięciem rękawa przesunęła dwójkę leżących dżinów tuż przed swoje oblicze... Stała nad nimi wpatrując się w ich sylwetki przerażającym spojrzeniem.
- Słabsi.... Aczkolwiek jednocześnie silniejsi od tutejszych...Hmmm.... Niespotykana jak dotąd aura... Demony?... Nie.... Coś innego... - mówiła przerywanym tonem Entoma i kiwnęła lekko głową - Coś nietypowego dla tego świata...

[Obrazek: entoma-vasilissa-zeta-by-beeeholder-dgmupds-414w.jpg]

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-October-2025 22:56:35 przez Ravcore.)
12-September-2025 00:16:46
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1692
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Hanako posłusznie łamiącym się głosem powiedziała Isabelli wszelkie najskrytsze tajemnice ich nędznego klanu.. wypowiedziała wszystko co mogło być niewiadome...
Cesarzowa pokiwała wolno głową.. zerknęła na zegarek.. wiedziała że czas ją goni.. wiedziała że ich klan już i tak jest przeszłością.. kolejny problem miała więc z głowy..
- Doskonale.. dobra dziewczynka.. - powiedziała Isabella patrząc z góry na klęczącą zapłakaną Hanako
- Teraz pozwalam ci zając się ciałami twoich zmarłych braci... możesz ich wziąć i pochować wedle własnych wierzeń i uznania.. wyrażam zgodę.. gdy już tego dokonasz, gwardziści przybędą po ciebie. - przemówiła Isabella
Hanako uniżała głowę, płakała, szlochała, skamlała...
- Pani.. Cesarzowo Isabello.. błagam cię o litość... - piszczała Hanako i chwyciła kawałek sukni Isabelli... ucałowała.. po chwili nachyliła głowę i ulegle ucałowała jej prawą stopę...
Isabella westchnęła i odsunęła się kawałek od kobiety..
- Jeszcze nie zdecydowałam o twoim losie... spodziewaj się werdyktu niebawem.. a tymczasem zajmij się ciałami swych braci.. - przemówiła Isabella raz jeszcze rzucając na nich swoje spojrzenie, a po chwili teleportowała się wraz z Zerratu...



Dżinny były wbite w podłogę przez Entomę... nie reagowały jednak emocjonalnie jak istoty z krainy.. ich zachowanie dla Entomy mogło wydać się dziwne...
- Shinnie... jej aura i moc doprawdy fascynująca.. bardzo rzadka, unikatowa, niespotykana... - przemawiał Hinn
- Aż biją od niej indywidualne cechy i rożnorodne wyjątkowości... wsłuchaj się no tylko Hinnie w ton jej głosu... - odparł wolno Shinn - Zwróć uwagę na ciało.. nie jest ono zwyczajne, jest wyjątkowe na swój sposób... zerknij tylko na segmenty.. na te połączenia.. - dopowiadał
Dżinny będąc w takim położeniu zgodnie ze swoim zadaniem weryfikowali istotę.. sprawdzali w miarę możliwości jej cechy i poszczególne rzeczy.. nie zaprzestawali...
- Niesamowicie silna w mocy.. indywidualnej.. naprawdę bardzo mocno budzi strach wśród tutejszych istot, bardzo duża bezwzględność i efektowne działania prezentuje sobą ta istota... - przemawiał Shinn
- Nie wydaje się kobieca.. za taką jednak uchodzi.. większość istot które tutaj spotkała zerkały i traktowały ją z suchością, tylko z jedną istotą zdołała wytworzyć coś silniejszego.. - dopowiadał Hinn
- Ciężko rozsądzić, Hinnie... ta moc i poszczególne wyjątkowości tej istoty robią wrażenie... duże.. ale w moim przekonaniu... to nie jest to.. to nie to czego poszukujemy.. - przemówił wolno



Lorenzo wraz z Emily szli sobie za rękę przez park w Arkham... co chwila podziwiali uroki i wspaniałość parku.. co chwila coś się dookoła nich działo, przyroda i natura była tutaj niesamowicie bujna...
Po chwili dostrzegli przed sobą urocze i szykowne stoisko z lodami i małą kawiarenkę która miała kilka stoliczków w centrum parku.. można było tu na chwilę przysiąść i odsapnąć.. para zerknęła po sobie, a po chwili podeszli...
Sprzedawca momentalnie wytrzeszczył oczy, wybiegł przed stoisko... pochylił głowę..
- Książę Lorenzo! To zaszczyt! - krzyknął
- Witaj! Podobno można u ciebie skosztować jednych z lepszych lodów.. - odparł Lorenzo
Lodziarz uśmiechnął się szeroko, aż klasnął w ręce
- Toż to zaszczyt książę! Tak! Robię je od lat według własnej receptury! Będę rad jeśli skosztujesz! - krzyknął i po chwili zerknął na Emily - Również ty, Panienko! - dopowiedział i uśmiechnął się
Lorenzo kiwnął głową..
- No dobra.. jaki byś chciała smak Emily.. - powiedział wolno książę zerkając na smaki... Lodziarz natomiast w amoku wbiegł za ladę... prawie się wywalił...
Emily oblizała usta ponętnie patrząc na Lorenzo.. zachichotała...
- Najlepiej to ciebie, kotku, hihihi - powiedziała słodziutko blondyna..
Lorenzo wytrzeszczył oczy... aż chwycił się za kołnierz... poczuł się niesamowicie.. świetnie.. zaśmiał się lekko..
- Heh.. nie dziwię ci się Emily.. no ale teraz powinniśmy wybrać jakieś tutaj, zza lady... - dopowiedział
Emily wolno podeszła do księcia... ten od razu poczuł ponownie jej niesamowity zapach.. przysunęła usta do jego ucha...
- Weź mi gałkę waniliowych... - powiedziała ponętnie, a po chwili pocałowała końcówką ust jego ucho.. po chwili zjechała nieco niżej i pocałowała wolno jego szyję.. zostawiła mu lekki ślad od szminki...
Lorenzo poczuł się niesamowicie,. wybitnie.. aż poczuł dreszcze i podniecenie.. czuł się wyśmienicie... aż buzował.. zaśmiał się..
- Haha, no dobra.. to weźmiemy... - przemawiał Lorenzo do faceta za ladą...
- Zaraz.. jaki chciałaś smak? - spytał
- Waniliowy.. - odparła słodziutko Emily... Lodziarz aż zacierał ręce, był niesamowicie podniecony.. aż wariował.. zaraz bowiem książę, sam syn potężnej Cesarzowej Isabelli spróbuje jego lodów, także piękna panienka która z nim przyszła... aż klasnął znowu w dłonie, był mocno naładowany...
- Waniliowy dla mojej dziewczyny... a dla mnie.. niechaj będzie czekoladowy.. - rzekł wolno książę i pokiwał głowa..
Lodziarz aż huknął w dłonie, zakręcił łyżką w dłoni... chwycił szybko wafelki... za moment już z gracją nakładał gałki... nabierał je perfekcyjnie, a następnie idealnie wkładał... po chwili sypnął nieco najlepszej ze swoich posypek, leciutko, malutko... dodał dla Emily truskawkę i malinkę, dla Lorenzo zaś dodał kawałek małego ciasteczka...
- Proszę książę... będę rad... będę zadowolony... robię to od lat, szkoliłem się w fachu wiele lat... mam nadzieję ze zasmakują.. - gadał facet... był zaprawdę zapalony w tym co robi...
- Dzięki.. - odparł Lorenzo i zapłacił, a po chwili odwrócił się do Emily i wręczył jej loda... modelka chwyciła...
- Hmm.. no ciekawe.. - przemówił Lorenzo i spróbował.. poczuł smak.. od razu wiedział że facet sam robi lody według własnych przepisów, czekolada też była najlepszej jakości... odwrócił się..
- Świetna robota lodziarzu.. - pochwalił
Facet aż podskoczył... był niesamowicie dumny..
Emily zaś patrzyła ponętnie na Lorenzo... po chwili przyłożyła usta do loda... polizała lekko i namiętnie.. kusząco zerkała w stronę Lorenzo...
- Noo.. dobry.. bardzo dobry.. - odparła modelka, po chwili chwyciła malinkę i nie odrywając kuszącego wzroku od Lorenzo położyła ją sobie na języku... Lorenzo miał niesamowity widok... po chwili Emily ugryzła już malinkę zębami na oczach księcia.. Lorenzo obserwował ją.. czuł się wybitnie... lód aż zaczął mu lekko kapać...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
20-September-2025 01:11:07
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1693
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Entoma spoglądała na obie istoty w milczeniu.. Słyszała wyraźnie każde ich słowa. Konwersacja która pomiędzy nimi trwała nie była w końcu dla niej żadna tajemnicą..
- Co... - mruknęła cicho nie rozumiejąc kompletnie o czym mówią. Wszystko wskazywało na to, że zbierali na jej temat informacje jednak nie wiedziała w jakim celu. Próbowała przeanalizować wszelkie możliwe opcje jakie przychodziły jej do głowy... Żadna jednak z nich nie wydawała sie być adekwatna...
- Hmmm... Hinn... Shinn... - powtórzyła pod nosem.. Skądś znała te imiona... Lord Ignathir coś wspominał o nich bardzo dawno temu... Czy to możliwe że to właśnie te postacie teraz przed nią właśnie leżały? Ale.. jak to możliwe?...
- Dżinny... - powiedziała po chwili Entoma a jej oczy błysnęły. - No tak... Jesteście dżinnami...
Pokojówka była zaskoczona. Nie spodziewała się kompletnie, że akurat dżiny pojawią się przed jej obliczem...
- Dlaczego... Dlaczego tu jesteście... - powiedziała mrocznym tonem patrząc raz na jednego i drugiego cały czas trzymając ich w objęciach swojej mocy.


Szefowa stała z boku obserwując wraz z tłumem ludzi odległe eksplozje oraz wybuchy dobiegające z pola bitwy. Zwycięzca tego starcia był z jej punktu widzenia doskonale znany i było to oczywiście Cesarstwo Isabelli. Elfy dysponowały dużym arsenałem ale to była tylko kwestia czasu nim ugną się pod naporem wojsk i nieustannych ataków.
Miała pewność że to co widzi teraz na własne oczy z pewnością przyda jej się w przyszłości... W końcu jak prościej nauczyć się taktyk które stosuje wojsko jak widzieć je na własne oczy podczas pełnoskalowego konfliktu... Mogła teraz bez większych przeszkód oceniać ich reakcje, szybkość działania i spostrzegawczość a wiedza którą teraz zdobywała mogłaby się okazać niezwykle przydatna w przyszłości... W końcu nikt nie miał jeszcze pojęcia, że niebawem będzie głównym źródłem problemu z jakim Isabella nigdy nie spodziewałaby sie mierzyć... Na samą myśl na jej twarzy pojawiał się szyderczy uśmiech.. Szefowa nie zauważyła jednak jednej rzeczy... Jej obecność wzburzyła duże zainteresowanie mężczyzn w tłumie którzy nigdy wcześniej nie mieli okazji ujrzeć tak atrakcyjnej kobiety w swoim życiu poza samą Cesarzową... Wielu z nich zamiast skupiać się na poczynaniach legionów, przed oczami miało tylko jej sylwetkę.. Nie liczyło sie dla nich nic więcej...


Tymczasem Shizzu i Naberal - dwie pokojówki stworzone przez Ignathira zajmowały się właśnie swoimi codziennymi obowiązkami.. A mówiąc prościej sprzątaniem.. Nie miały pojęcia o tym, że ich stwórca chwile temu przyprowadził do zamku księżniczkę Yunne i że od teraz bedzie przebywała właśnie w tym miejscu na stałe.. Obie były skupione na swojej pracy i nie mówiły zbyt dużo, bowiem traktowały swoje obowiązki niezwykle poważnie...
Naberal wycisnęła gąbkę z nadmiaru wody a następnie zaczęła szorować na kolanach podłogę z brudu przy samych wrotach prowadzących na zewnątrz zamku. Shizzu natomiast przecierała kurze na szafkach i ścianach również znajdujących się przy wyjściu. Obie pracowały bardzo szybko i wydajnie z niezwykłą dokładnością...
Po chwili Naberal odetchnęła głęboko i przetarła swoje czoło ręką... Kilka godzin bezustannego sprzątania dawało o sobie znać w wyraźny sposób.
- Uch... Gotowe... - powiedziała zarazem zmęczonym jak i zadowolonym tonem widząc, że cała podłoga na korytarzu wręcz lśni od czystości.. Pochwyciła w swoje dłonie wiadro z wodą oraz gąbkę i podniosła się z kolan na równe nogi.
Shizzu słysząc to spojrzała na nią kątem oka i kiwnęła lekko głowa.
- Mhmm... - mruknęła Shizzu przecierając dalej swoją zmiotką meble. - Jeszcze kilka chwil i ten sektor zostanie w pełni wyczyszczony...
Naberal słysząc słowa swojej siostry odłożyła wiadro z wodą i gąbkę na bok. Rozciągnęła się w miejscu.
- Chcesz abym Ci pomogła? - zapytała Naberal
- Nie potrzeba... już kończę.. - odparła Shizzu spokojnym tonem
W tym samym momencie jednak obie usłyszały kroki dobiegające z drugiej strony korytarza... Obie wyczuły potężną magiczną obecność ich stwórcy który zbliżał sie w ich kierunku.. Shizzu pospiesznie dokończyła więc sprzątanie i szybko schowała swoją zmiotkę. Podbiegła do Naberal i stanęła obok niej.
Obie pokojówki odsunęły sie na bok, bliżej ściany robiąc tym samym przejście swojemu stwórcy. Nie spodziewały się że ten tutaj przybędzie... Zazwyczaj gdyby miałby dla nich jakieś zadanie bądź rozkaz przekazałby im to telepatycznie.. W tym przypadku sie tak jednak nie stało...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-September-2025 18:22:33 przez Ravcore.)
22-September-2025 12:22:09
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1694
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
- Entomo... jedna z najpotężniejszych pokojówek Szanownego Overlorda Ignathira.. jesteśmy tutaj w pewnych konkretnych swych celach.. twoje moce robią na nas kolosalne wrażenia doprawdy, jednak nie ma potrzeby byś ich dłużej używała.. nie przystoi Entomo.. nie jesteśmy tu w celu żadnych potyczek, nie chcemy się mierzyć, nie chcemy od ciebie niczego... jesteśmy tu tylko ulotną chwilę.. skrawek czasu... niczym mrugnięcie oka.. niebawem już nas tutaj nie będzie.. nasza ingerencja niezauważalna i bardzo krótkotrwała, krótka niczym trzepot skrzydeł... twój czas zaś nienaruszony, bez obaw Panno Entomo... - przemawiał spokojnie Hinn zawiłym tonem...



Cassahs natomiast spędził jeszcze trochę czasu odkąd Isabella teleportowała się z Cerberus... Wampir Wyższy przekazał wszelką podstawową wiedzę o krainie do umysłu Gothmoga - pierwszego wskrzeszonego orka, a także generała przyszłych wojowników...
Gothmog dosyć łatwo przyswoił podstawowe sprawy, jego natura jednak dzika.. głównie wryto mu głęboko do umysłu że jego absolutną Panią jest Cesarzowa Isabella Carraboth... to przed nią ma zawsze padać na twarz, na kolana, to jej stopy ma całować, to jej ma być wierniejszy niczym najbardziej wierny kundel.. gest i słowo Isabelli wartością najwyższą.. okrutny masywny ork przyswoił wszystko do umysłu a jego wierność swej Pani była już niepodważalna.. jego zadaniem było przyswajać ją nowo zrodzonym orkom... monstra bowiem kreowały się w potężnych ogniach Wieży Ognia i Płomienia...
Generał orków z ogromnym szacunkiem wysłuchał każdego słowa Cassahsa, ten bowiem również miał funkcję jego zwierzchnika... wiedział że najwyższy szacunek należy się również i tej personie...
Cassahs po chwili zachrobotał i zaświszczał, zakaszlał mocno i głośno... po chwili stał w zgarbieniu i obserwował jeszcze chwilę wnętrza Wieży... wiedział że dzięki ogromnej pracy, świetnemu planowi i idealnym rozkazom Isabelli miasto Cerberus zrodziło się na nowo, zregenerowało, zyskało nowe zadania i funkcje.. stało się kolejną potężną twierdzą Isabelli.. był dumny ze swej Cesarzowej.. jej mądrość i działanie niesamowicie znowu mu zaimponowały.. aż nie spodziewał się że ta wymyśli aż coś tak zacnego... wiedział jednak że jest to już faktem i podołała temu zadaniu... kiwnął głową wolno...
Po chwili Wampir Wyższy teleportował się do swojej twierdzy... pojawił się przy swoim biurku i gablocie... spojrzał w kąt pokoju, dostrzegł tam leżącą na ziemi młodziutką Zakirę... Wampirzyca leżała skulona... aż się trzęsła...
- Hrrrg... - chrząknął wściekle Cassahs, zakaszlał potwornie...
- ZAKIRA! - krzyknął donośnie i potwornym tonem..
Młodziutka wampirzyca otworzyła oczy... trzęsła się.. otworzyła usta i oczy... czuła się dziwacznie... tak jakby jeszcze przed chwilą była niesamowicie mocno podniecona.. tak jakby jeszcze moment temu przeżywała mocne emocje... nie wiedziała co się działo... syknęła..
- Co się dzieje? - syknęła
- Jak ty wyglądasz?! - przemówił podniesionym tonem Cassahs
Zakira po tych wszystkich wydarzeniach była w kompletnym nieładzie... jeszcze się nie ogarnęła...
- Wybacz wuju.. przepraszam... nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje... - odparła
- Dosyć.. kara czeka cię sroga... nic cię nie ominie.. - przemawiał Cassahs... zerknął wolno na swoje plany i papiery, strategie wojenne na biurku... wiedział że niebawem wyrusza na front...
- Wstawaj.. okiełznaj się, głupia.. - przemówił zerkając na młodziutką dziewczynę... Zakira zaczęła się wolno podnosić...




- Lorenzo! - syknęła Emily i zrobiła lekko groźną minę - Lód ci się topi! - dodała i zachichotała po chwili a potem zjadła już malinę..
Lorenzo wytrzeszczył oczy... pokręcił głową.. szybko oblizał swojego loda...
- Jasny gwint! - krzyknął książę
Lodziarz wyskoczył ze swej budki...
- Książę! Cholera! Nie! Nie można marnować, nie może kapać! To moja receptura od lat, najlepsza, nie ma sobie równych! Nie rób tak! - wrzeszczał machając jakąś szmatką
- Tss.. - syczał Lorenzo - Spokojnie...
- NIE MOŻE SPADAĆ NA ZIEMIĘ! NALEŻY SIĘ SKUPIAĆ NA JEDZENIU! - wrzasnął Lodziarz
- Cisza! - syknął Lorenzo coraz bardziej wkurzony.. wziął większe gryzy loda i podszedł do Emily..
- Chodźmy już stąd... żebym się tylko mocniej tu nie wkurzył.. - przemówił książę
Emily uśmiechała się, chichotała...
- Hahah, chciałabym cię zobaczyć wkurzonego... zadziornego, władczego... książę no wiesz... - mówiła modelka
Lorenzo wyprostował sylwetkę, pokiwał głową...
- Taak? Doprawdy? - spytał wolno uśmiechając się..
- Mhmm... - jęknęła Emily a po chwili wyrzuciła za plecy swojego wafelka z lodem nie zważając na furię lodziarza i położyła dłonie na ramionach Lorenzo... spojrzała mu prosto w oczy..
- No bo przecież.. jesteś silny... najlepszy.. najprzystojnieszy... najbogatszy... jesteś idealny Lorenzo.. - przemawiała a jej policzki były rozpalone.. on zaś wpatrywał się w jej słodkie oczy..
- No jestem... najlepszy... - odparł Lorenzo i chwycił Emily w talii, przysunął i przycisnął bliżej siebie... znowu czuł jej zapach.. czuł że traci kontrolę.. po chwili zbliżył usta do jej szyi i pocałował ją... po chwili pocałował jej policzek... następnie znowu usta...









Isabella natomiast wraz z Zerratu pojawiła się prosto w środku namiotu Ibrahima.. w epicentrum wojny... Czarny Wilk rozejrzał się wolno po namiocie...
Ibrahim natomiast widząc przybycie Cesarzowej poderwał się z fotela... wytrzeszczył oczy... ukłonił się... Drakkan tak samo, również Winchester Jr...
- Pani?! Ty tutaj teraz? - spytał zadziwiony
- Mhm... - Isabella kiwnęła wolno głową - Tylko na moment... to nie jest jeszcze moje oficjalne przybycie na front... wrócę później.. chciałam jednak osobiście wam pogratulować.. wiem że ofensywa przebiega bardzo gładko i dobrze, wszystko idzie zgodnie z planem i kroki są realizowane... - przemawiała
- Tak jak pragnęłaś Pani... ograniczamy jakiekolwiek pomyłki do zera... - odparł Ibrahim... Wezyrowie pokiwali głowami...
- Nie ustępujcie... uderzajcie w nich brutalnie i bez ustanku, żadnych aktów łaski, żadnych przerw, żadnych ograniczeń... demolujcie ich.. chcę ich absolutnej masakracji... - przemówiła, jej oczy błysnęły..
- Jak pragniesz Pani... - odparł wolno Ibrahim
Isabella zerknęła na Zerratu...
- Zostawiam tutaj Zerratu.. pozostanie na wojnie... wyruszy w bój gdy tylko zapragnie... a wtedy bądźcie pewni, że z wrogów nie pozostaną nawet kości... - przemówiła i uśmiechnęła się.. Zerratu warknął i kiwnął lekko głową...
- To zaszczyt Pani... - odparł Winchester JR, Drakkan i Ibrahim pokiwali głowami... wszyscy wiedzieli że gdy Zerratu wkroczy w bój wrogowie będą masakrowani... a to dopiero początki... czekają ich jeszcze poszczególne etapy... wiedzieli że niebawem na wojnę przybędzie Cassahs... Vanessa w swoim czasie... każdy miał określony czas i rolę...
Isabella pokiwała głową, a po chwili pstryknęła palcami i teleportowała się z namiotu...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
04-October-2025 03:07:08
Znajdź wszystkie posty Odpisz
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 505
Dołączył: Jan 2016
365
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1695
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Zakira przez jakieś 40 minut zdołała się opanować... umyła się a także przebrała ubrania które miała na sobie podczas wizyty w Dohl De Lokke i później... Wampirzyca ogarnęła także swoje włosy... ułożyła je w składną fryzurę... teraz była gotowa aby godnie stanąć przed obliczem Cassahsa...
Młodziutka Wampirzyca teleportowała się i po chwili pojawiła nieopodal Wampira Wyższego... ten nadal zaczytany był w dokumentach... był pochłonięty...
Zakira zaś dygnęła przed wujem... czuła strach i niepokój... nie wiedziała co ją czeka...
- Wuju... powiedz mi proszę.. co ostatnio robiłeś, gdzie byłeś? Czy coś ciekawego, coś nowego... - spytała Zakira przypominając sobie że przecież wojna trwa a ona chciała zaznać jej smaku.. przez ostatnie wydarzenia jednak wiele rzeczy skopała... a specjalnie prosiła jakiś czas temu Isabellę... a teraz martwiła się mocno, że Cassahs na nic jej w ogóle nie pozwoli...
Cassahs natomiast kaszlnął, chrząknął a jego gardło zachrobotało... westchnął...
- Ohh.. ciekawi cię co ostatnio robił twój stary wuj, Zakiro? Czy może ciekawią cię sprawy krainy i polityczne, jak na Wezyrkę przystało? Sądziłem bowiem że ciebie ciekawą całkiem inne rzeczy... - powiedział srogim tonem
Zakira pochyliła lekko głowę i westchnęła...
- Nie... to nie jest prawda... wuju... przepraszałam już, to był jednorazowy wybryk.. głupi... - mówiła wolno i nadal ze smutkiem
- Dobrze wiesz że czeka cię kara.. to co robiłaś, to co wyprawiałaś... nie tego cię uczono Zakiro.. zawiodłaś wiele osób... ciesz się że nikt nie powiedział Cesarzowej... - przemawiał Cassahs
Zakira miała smutną minę... była wkurzona na siebie...
- Wuju.. wybacz.. ale proszę cię aby ta kara nie wpłynęła na moją chęć uczestnictwa w wojnie.. wspominałam ci, ale byłam nieprzytomna.. teraz mówię znowu, rozmawiałam z Cesarzową... chcę zyskać doświadczenie i wiedzę wojenną i strategiczną, dojrzeć wszystko z bliska.. bardzo pragnę zyskać nową wiedzę i umiejętności... nie mogę jednak bez twojej zgody... - przemawiała Wampirzyca
Cassahs rzucił na nią srogie spojrzenie... pogładził się aż po głowie... zaczął myśleć...




Siael jako pierwszy znalazł się w samym centrum walk... to on bowiem ruszył na czele pierwszych oddziałów wkraczając na tereny elfów i przesuwając się stopniowo w głąb ich królestwa... oddziały Cesarzowej Isabelli bezwzględnie kroczyły przed siebie, przełamując kolejne linie obrony elfów... oddziały Isabelli demolowały elfich wojowników, mieszkańców, masakrowały ich machiny wojenne, wioski, domy i farmy...
Bombardowania potężną bronią również nie ustawały... huk zawalających się elfich budowli było słychać co kilka minut...
Wielki Wezyr Ibrahim zaś siedział w swym namiocie... analizował mapy i strategie... wziął łyka kawy...
Zerratu zaś przesiadywał nieopodal... Czarny Wilk był w kontakcie telepatycznym z Shohu który fruwał na terenach wojennych... Czarny Kruk przekazywał informacje zarówno Isabelli jak i Zerratu... dzięki temu Czarny Wilk wiedział w tym momencie wszystko co się dzieje na polu bitwy... wiedział wszystko... szykował się aby samemu wkroczyć...
Do Ibarahima natomiast podszedł Drakkan, cały ubrany w potężną zbroję... w ręku zaś trzymał potężny miecz...
- Ibrahimie... jestem gotów aby wkroczyć z kolejnymi oddziałami na pole bitwy... - przemówił Wezyr
Ibrahim uniósł lekko głowę i doczytał pewien zapisek do końca... zerknął na Drakkana...
- Rozumiem, Drakkanie... liczymy na was... już pora... wkroczycie do bitwy za 30 minut... gotuj swoich ludzi, motywuj do działania... kroczcie dumnie i bez chwili ustanku, spełnijcie wolę Cesarzowej... - przemówił Ibrahim...
Artur Winchester Jr kiwnął głową, stał nieopodal Wielkiego Wezyra...
- Tak jest! - krzyknął Drakkan i huknął pięścią w tors, był niesamowicie naładowany, po chwili zakręcił mieczem w dłoni i wyszedł wolnym krokiem z namiotu... ruszył przed siebie aby stanąć na czele kolejnych oddziałów które już za moment wkroczą do boju... elfów czekało kolejne potężne i brutalne uderzenie... potężni wojownicy zaraz mieli wkroczyć na front...




Jako iż był wieczór, Demon Śmierć wyszedł ponownie z ukrycia... Pan Mroku i Śmierci wcześniej próbował rozpętać zamieszanie w Arkham, to jednak mu się nie udało.. sytuacja była badana, jednak nie znaleziono jak dotąd sprawcy tamtejszych małych wybuchów i kilku śmierci... Isabella zleciła tą sprawę zarówno Wezyrom, jak i Gojo i Megumiemu, dwóch ostatnich jednak nie dziwota zawiodło Cesarzową już w kolejnej kwestii... tych dwóch jednak spotkała już zasłużona brutalna kara... nic nikt nie zdołał ustalić, sama Cesarzowa jednak wiedziała... wiedziała że w jej świecie pojawiły się łącznie 4 demony... parszywe, plugawe, zerwane z kagańca bestie... niesamowicie ją to drażniło i irytowało.. wiedziała jednak że konieczne jest zachowanie jak największego spokoju... wiedziała że cały świat nie może się dowiedzieć o obecności jakichkolwiek demonów z wrogiego wymiaru... Isabella wiedziała że to rzeczy absolutnie niepotrzebne i należy je ograniczyć do zera... dlatego też działała po swojemu, po cichu... skutecznie i jak najbrutalniej.. bez jakiejkolwiek słabości i błędu...
Isabella przebywała aktualnie we wnętrzu jednej ze swoich dwóch czarnych wież... wszystko było krok po kroku, kawałek po kawałku badane i analizowane... Cesarzowa po jakimś czasie wiedziała już że kolejny na jej drodze to Demon Śmierć... ten sam który grasował w jej Arkham... teraz natomiast to paskudne bydlę przemieściło się nieco dalej... wiedziała już że Demon przebywa aktualnie w Quarthus, w pobliżu także Ghostland gdzie wiele zawsze osób...
Isabella była świadoma czego ten nędzny szczur może pragnąć... wiedziała że to truchło zamierza rozpętać ogromną zawieruchę, szum, panikę i strach i mrok w owych dwóch popularnych i mocno rozwiniętych miastach... absolutnym faktem było iż nie ma na to najmniejszej zgody ani zezwolenia... wiedziała że teraz przyszła kolej na tego Demona.. wiedziała że jego plan nie dojdzie do skutku, że już niebawem po Panu Mroku i Śmierci pozostanie tylko pył który zostanie rozwiany na wietrze... nędznego demona czekał taki sam los jaki spotkał Głód...
Isabella westchnęła lekko... kiwnęła głową.. wiedziała, że już niebawem Pan Śmierci zostanie zabity właśnie z jej ręki... role się odwrócą... to Demon zawsze przybywał aby odebrać komuś życie, był zwiastunem śmierci... jego klęską zaś będzie Isabella... to ona pozbawi go bytu... już niebawem Isabella zatańczy ze śmiercią, sam na sam... jeden na jednego... ten taniec będzie jednak ostatnim dla samej Śmierci...
Cesarzowa pstryknęła palcami, a następnie teleportowała się... Cesarzowa pojawiła się we wsi Lidon, na uboczu... wsi znajdującej się nieopodal dwóch miast... kilku mieszkańców momentalnie zwróciło na nią uwagę... aż wytrzeszczali oczy... Cesarzowa natomiast zakryła swoją głowę czarnym kapturkiem... spod kaptura widoczne nadal były jednak jej lśniące czarne włosy... oczekiwała...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
15-October-2025 20:04:12
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1696
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Entoma słuchała słów dzinna w milczeniu.
- Jaki jest ten wasz... CEL ? - zapytała po chwili chłodnym tonem - Czego szukacie i dlaczego interesowała was moja osoba... Wasze działania nie są w żaden sposób logiczne...
W tym momencie jej oczy błysnęły a jej ciało otoczyła mroczna poświata. Była gotowa by przeczesać umysł obu dzinnów aby znaleźć odpowiedzi na owe pytania gdyby Ci nie zamierzali zdradzić jej całej prawdy... Miała świadomość bowiem, że coś jest na rzeczy... Cała ta sytuacja dla niej nie była w żadnym stopniu normalna... Dzinny nie pojawiają się znikąd.. Właściwie to w ogóle nie powinny interweniować w wydarzenia toczące sie w tym wymiarze... Entoma wiedziała, że coś jest nie tak...



Szefowa jeszcze przez krótką chwile obserwowała działania wojenne wojsk cesarskich. Po kilku minutach jednak odwróciła wzrok i ruszyła w przeciwną stronę chodnikiem przeciskając się po drodze przez tłum ludzi... Widziała już wystarczająco z tego całego teatralnego pokazu siły... Jutro czekał ją wielki dzień... Wszystko było tak jak to sobie zaplanowała... Teraz gdy siły cesarskie były rozproszone, a wezyrowie zajęci wojną, jej plan mógł zostać realizowany bez większych przeszkód...
Niewielki uśmiech pojawił sie na jej ustach gdy tylko myślała o tym co niebawem nadejdzie... Isabella nie bedzie miała czasu na odpoczynek... Nie bedzie miała czasu na wytchnienie... Jej największe koszmary niebawem staną na jawie...

Idąc cały czas przed siebie kompletnie niespodziewanie nagle poczuła, że ktoś łapie ją za rękę... Zaskoczenie i zdziwienie namalowało sie na jej twarzy... Ktoś gwałtownie pociągnął ją w ciemną, boczną uliczkę i przycisnął do ściany... Kompletnie nie spodziewała sie czegoś takiego...
Szefowa syknęła lekko i zmrużyła lekko oczy spoglądając na osobę przed sobą... Jak sie okazało nie była to tylko pojedyncza osoba...
Kobieta została otoczona przez grupkę mężczyzn, która wcześniej wypatrzyła ją w tłumie podczas obserwacji wybuchów i działań cesarskiego wojska.
- No no.. co mu tu mamy za zdobycz.. hehe.. - powiedział jeden z mężczyzn szczerząc się niezwykle zadowolony
- Zdecydowanie najładniejsza panna z tłumu... Widziałem ją z daleka... Rzadko kiedy można teraz spotkać taką piękność... Mówiłem że warto... - dodał stojący obok niego osiłek.
Szefowa nic nie odpowiedziała.. Stojąc przyparta do ściany rozejrzała się rzucając spojrzenie na twarze swoich oprawców, zapamiętując je tym samym w swojej głowie.
- Ta figura... Coś pięknego... Takie okazy to teraz rzadko spotykane.. - rzekł inny kiwając głową
- Chłopcy... Wygląda na to, że nie macie zbytnio pojęcia jak powinno traktować się prawdziwą kobietę... - powiedziała nagle Szefowa spokojnym tonem - Jeżeli tak bardzo chcieliście prawić mi komplementy to można to było na spokojnie robić z dystansu, a nie zaciągać mnie tu siłą w taki prymitywny sposób... Coś takiego nie przystoi...
Mężczyźni zaśmiali się patrząc na siebie nawzajem.
- Hah...Bez przesady... Przecież nie było to aż tak mocne jak mówisz... - rzekł mężczyzna który ją osobiście złapał. - Jednakże... Komplementy to jedno... my chcielibyśmy czegoś więcej... Chyba wiesz co mamy na myśli...
Szefowa westchnęła pod nosem wyraźnie rozbawiona tymi słowami.
- Naprawdę?... Nie łatwiej byłoby dla was udać się do najbliższego burdelu i spędzić tam resztę wieczoru niż czekać w kącie jak sępy i łapać losowe kobiety z ulicy? Zaoszczędzilibyście sobie mnóstwo czasu... i godności...
Osiłek pokręcił głową.
- Oho... błyskotliwa się trafiła... Hah... To nie takie proste jak Ci sie wydaje... Do tego trzeba mieć pieniądze moja droga... Nie każdego stać na takie zabawy... To nie jest Arkham...W wielu miejscach na świecie nie ma takiego przepychu jak tam...
- Oh... A więc mówisz, że łaska Cesarzowej tutaj nie dociera i to ile aktualnie zarabiacie nie wystarcza na wasze podstawowe przyjemności.... Przykre... Dlaczego nie bierzecie udziału w działaniach wojennych? Nie przyjęto was do armii? Z tego co wiem praca w wojsku jest bardzo opłacalna... Do tej pory nie słyszałam aby jakikolwiek żołnierz narzekał na zarobki... Moglibyście spróbować swojego szczęścia właśnie w tym kierunku...
Mężczyźni ponownie na siebie popatrzyli nawzajem. Tym razem jednak ich uśmiechy zanikły.
- Nie zamierzamy wdrażać się do czegoś takiego i brać udział w bezsensownych, nikomu nie potrzebnych wojnach... Cesarzowa ją rozpętała to niech sama sobie idzie walczyć... - rzekł jeden z mężczyzn
- Tak! Dokładnie tak! - burknął stojacy w kącie osiłek - Nie bedziemy ryzykować życia bez powodu bo tak powiedziała jakaś wielka Pani na tronie....
- A więc to wcale nie zależy od waszej odwagi.. a raczej od jej braku... - odparła Szefowa prześmiewczo.
W tej samej chwili osiłek, który przed nią stał złapał ją za nadgarstek i ponownie przycisnął do ściany ściskając mocnej jej rękę.
- Zważaj na słowa panienko... Nie jesteś w pozycji do tego by nas wyśmiewać... Zaraz pożałujesz...
Szefowa słysząc to zaśmiała się jedynie pod nosem. Nie reagowała na groźby skierowane w jej stronę. Zaczęła się jednak zastanawiać nad tym czy mogłaby w jakiś sposób zamanipulować męzczyzn na jej własną korzyść. Nie wyglądali na bystrych, raczej na zwykłych ulicznych bandytów którym niezbyt poszczęściło sie w życiu... Teoretycznie wiec mogłaby coś zdziałać.... a przynajmniej uwolnić się z tej żałosnej sytuacji w której sie właśnie znalazła...
- Taa.... No dobrze... Masz racje...Wygraliście... Jestem w waszych rękach.... - powiedziała spokojnym tonem kobieta i westchnęła pod nosem. Osiłek puścił jej dłoń widząc, że ta zmienia swój ton... Na oczach mężczyzn zaczęła powoli rozpinać swoją czarną bluzkę... guzik po guziku... Mężczyźni patrzyli na jej dekolt niezwykle zadowoleni... Nagle jednak zatrzymała się i opuściła swoje dłonie.. Na jej twarzy uplasował się szeroki uśmiech..
- Aczkolwiek.... - powiedziała po chwili
- Huh? - zdziwili się mężczyźni widząc że ta zastopowała.
- Poruszyła mnie nieco wasza sytuacja... Pomyśleć, że Cesarzowa zapomniała o tak wielu i nie zrobiła nic aby im pomóc... Ech... To ogromny błąd z jej strony...
Osiłek który wyglądał na przywódcę całej gromady zmrużył oczy i skrzyżował ręce
- Co masz na myśli paniusiu? - zapytał - Próbujesz się wymigać? Co to to nie... Nie z nami te numery...
- Wręcz przeciwnie... - powiedziała Szefowa - Chciałabym zaoferować wam niezwykle korzystną propozycję... Nie jestem byle kim... Mogłabym wam pomóc wyjść z bagna do którego omyłkowo wpadliście... Odmienić wasze życie o 180 stopni... Sprawić że moglibyście zacząć wszystko od nowa... Co o tym myślicie? Wydaje mi się to dużo lepsze rozwiązanie niż jednorazowa przyjemność z użytku mojego ciała w ciemnej uliczce... Czyż nie?
Mężczyźni zamilkli... Nie byli pewni czy w ogóle jej wierzyć... Fakt faktem, kobieta była ubrana elegancko.. z pewnością była więc bogata... a przynajmniej sprawiała takie wrażenie... Nie mieli jednak pojęcia co ta mogłaby im takiego zaoferować co mogłoby odmienić ich żałosną egzystencję..
- W jaki.. W jaki niby sposób mogłabyś nam pomóc? Kim ty jesteś w ogóle? - zapytał jeden z mężczyzn wyraźnie zdzwiony jej słowami.
- Coż... Dysponuje dużym majątkiem... Wystarczająco dużym aby nawet stworzyć własne państwo... Ale to nie jest teraz zbytnio istotne... - powiedziała Szefowa która była przekonana, że zdobyła ich zainteresowanie. Na ich oczach zapięła z powrotem guziki w swojej koszuli i wyciągneła z kieszeni wizytówkę podajac ją osiłkowi stojącemu przed nią. On wziął ja do ręki kompletnie zdziwiony.. Przeczytał imię i nazwisko oraz wszelkie informacje na niej zawarte... Oczy natychmiast mu sie wytrzeszczyły..
- To moja wizytówka... Zawiera moje dane kontaktowe oraz adres....Zostawię ją w waszych rękach... Jeżeli będziecie zdecydowani co do mojej oferty to chciałabym abyśmy sie spotkali ponownie... Pod wskazanym adresem... Dobrze byłoby też abyśmy ustalili godzinę...
- Chwila... jesteś CEO 12 firm?! Jak to mozliwe?! - zaczął osiłek niedowierzając z tego co wyczytał z wizytówki - Kim.. kim ty jesteś....
Szefowa nie odpowiedziała. Stała jedynie bez ruchu spoglądając prosto w oczy mężczyzny.
Wszyscy pozostali faceci podeszli do osiłka spoglądając w szoku na trzymaną przez niego wizytówkę i czytając zawarte tam informacje.
- Cholera jasna... - burknął jeden z nich łapiac się za głowę
- Przyjdziemy.... jutro... przyjdziemy...Prawda? Przyjdziemy na spotkanie.. moze być po południu... albo wieczorem.. o 18? - zaczął jęczeć inny facet wyraźnie zakłopotanym tonem. Widać było na odległość że był pierwszym z grupy, któremu zrobiło sie nieco głupio. Najwidoczniej cała ta sytuacja dała mu do myślenia...
Pozostali pokiwali głowami na jego słowa. Byli zgodni co to wyznaczonej godziny.
Szefowa słysząc to mruknęła pod nosem.
- Doskonale.... - odparła - Cieszy mnie wasza szybkosc w podejmowaniu decyzji... Lubie stanowczych mężczyzn... Bede na was czekać o wyznaczonej godzinie.. Proszę jednak abyście sie nie spóźnili.. Nie lubie jak ktoś się spóźnia... Zresztą to spotkanie jest w waszej sprawie... Liczę na to, że nie zawiedziecie i sie pojawicie...
- O-O-Oczywiście... - burknął jąkając sie osiłek który cały czas trzymał w swoich dłoniach wizytówkę
Kobieta słysząc to jedynie parsknęła pod nosem i otrzepała swoją czarną bluzkę prawą dłonią. Ta bowiem była lekko pomięta przez całą tą sytuacje.
- W takim razie żegnam... I do zobaczenia jutro... - powiedziała mocnym tonem i odeszła zostawiając mężczyzn samych w kompletnym szoku. Ci słyszeli jedynie stukot jej obcasów, który stopniowo stawał sie coraz cichszy... Żaden z nich nie spodziewał się że dojdzie do czegos takiego.. Zebrali się tu po to by zgarnąć jakaś dziewczynę i sie zabawić, a skończyło sie na tym, że otrzymali zaproszenie na spotkanie z niezwykle ważną osobistością która mogłaby zmienić ich żałosne życia na lepsze... Jakie były szanse na coś takiego? Oczywiście, że prawie zerowe... Zupełnie tak jak wygranie na loterii... Ale najwyraźniej dzisiejszego wieczora los się do nich niespodziewanie uśmiechnął i to po raz pierwszy w życiu...

Szefowa oddaliła się kawałek dalej i gdy była już kompletnie sama przeteleportowała się w odosobnione miejsce. W okolicy nie było nikogo... Praktycznie od razu wzięła więc głęboki oddech a jej twarz nabrała srogiego wyrazu.
- Tss... Żałosne robactwo... - mruknęła pod nosem wyraźnie zdenerwowana całą sytuacją która przed chwilą zaszła. Cała ta gra aktorska mocno ją już zaczeła drażnić. Przez cały czas jedynie liczyła sekundy oczekując az to wszystko się w końcu wreszcie skończy...
- Kompletna strata czasu... ale... jak już słowo się rzekło... Ech... Potem i tak sie ich pozbędę... - powiedziała sama do siebie kobieta.
Chwile potem przyłożyła swoją dłoń do głowy a jej oczy błysnęły złotym blaskiem. Nawiązała telepatyczny kontakt z pewną osobą...

Tymczasem w Dalthei...

Shizzu i Naberal stały w milczeniu oczekując pojawienia sie swojego Pana... Zgodnie z ich oczekiwaniami, ten pojawił się zza rogu korytarza idąc w ich stronę... Natychmiastowo obie pochyliły głowy oddając mu szacunek.. Ignathir jednak nie był tutaj sam.. Shizzu jako pierwsza kątem oka dostrzegła, że za Nieumarłym Arcymagiem idzie ktoś jeszcze... Wielkie było jej zdziwienie gdy zauważyła księżniczkę z Królestwa Altary... Poznała ją bowiem od razu... W końcu Shizzu towarzyszyła Ignathirowi w całej kampanii, brała w niej czynny udział i na własne oczy widziała do czego księżniczka była zdolna... Fakt jednak, że akurat teraz pojawiła sie w Dalthei w zamku Arcymaga był dosyć niepokojący... Oczywiście wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi gdyż tego domagał sie i pragnął Pellar, a przecież wiadome było, że Lord Ignathir zawsze dotrzymywał danego słowa.. Jej zaskoczenie w tym momencie nie było jednak widoczne na jej twarzy. Shizzu nie była ekspresywna jesli chodzi o jakiekolwiek emocje więc także i w tym wypadku z kamienną twarzą jedynie mierzyła wzrokiem kroczącą za Ignathirem upadłą księżniczkę...

Arcymag widząc przed sobą obie pokojówki zaśmiał sie cicho pod nosem spoglądając w ich stronę... Był ciekaw wzajemnej interakcji jego służących z Yunną... To było w końcu pierwsze takie bezpośrednie spotkanie... Wiedział doskonale, że jeśli Yunna miałaby zostać w jego zamku to z pewnoscią napotkałaby prędzej czy później na każdą z pokojówek... Fakt faktem, poznawanie się na nowo z Pellarem nie do końca wyszło tak jak sobie to wyobrażał, ale miał nadzieje, że chociaż w tym wypadku bedzie odrobinę inaczej... Chciał aby jego podwładni potrafili się porozumieć i współpracować, nie zależnie jak duzo by ich było i jak odmienne poglądy by mieli... Ignathir cieszył sie więc, że aktualnie w Dalthei przebywały dwie najbardziej względnie spokojne i zdystansowane pokojówki... Wiedział bowiem jaka jest Yunna... Jej charakter był wybuchowy, nieprzewidywalny... nie stroniła od prowokacji i prześmiewczych komentarzy... Cieszył się więc, że nie było teraz tu ani Lupus ani Solussy które zachowywały się podobnie... Przypuszczał, że jakby obie tutaj były w miejscu Naberal i Shizzu, to wtedy mogłoby sie to z pewnością skończyć tragicznie, a zamek zmieniłby sie w pobojowisko juz po pierwszej wymianie zdań... Jednocześnie jednak miał świadomość tego, że cierpliwość nawet jego najbardziej spokojnych służących tez ma pewne granice... Miał jednak skrytą nadzieję, że Yunna nie bedzie próbowała tego testować dla własnego dobra..
Zbliżając się do pokojówek spojrzał kątem oka za siebie... Yunna podążała jego krokami rozglądając się po korytarzu... Po chwili jej wzrok zawiesił się na obu stojących kilka metrów przed nią kobiecych istotach w strojach pokojówek...

- Huh?! - Mruknęła pod nosem Yunna i zmrużyła oczy jakby oczekując wyjaśnień.
Arcymag zatrzymał się i odwrócił się w stronę księżniczki. Wyciągnął spokojnie swoją kościstą dłoń i skierował ją wskazując na pokojówki.
- Yunna... Poznaj prosze moje osobiste służące... Shizzu oraz Naberal... Obie doskonale wykonują swoje obowiązki i sa niezwykle pomocne... Jedną z nich chyba juz miałaś okazję poznać jeszcze w Altarze jeśli sie nie mylę... - rzekł Ignathir
- Oh.. Mhm... No tak... - powiedziała otwierając szerzej oczy i spoglądając prosto na Shizzu - To ona.... Pamiętam wyraźnie..
Shizzu nie odpowiedziała... Stała jedynie bez ruchu spoglądając na księżniczkę.
- Legendarna wiedźma, która wybijała żołnierzy tajemniczą i niespotykaną bronią jak zwykłe kaczki... Tak... Obiły mi sie o uszy te wszystkie plotki... i słowa Tatuśka gdy zwoływał spotkania z generałami... Jestem pod wrażeniem... Nie kazdy moze narobić takiego szumu i to na taką skalę... - powiedziała Yunna z uśmiechem na ustach podchodząc do Shizzu i stając tuż przed nią... Jak sie okazało obie były podobnego wzrostu... - Z pewnością nie jesteś kimś zwyczajnym... Włosy nawet masz fajne... ale pod względem urody i tak jestem duża ładniejsza... To Oczywiste! Haha!
- Być może.. - burknęła obojętnym tonem Shizzu i odwróciła wzrok w inną stronę jakby tracąc zainteresowanie. Gdy to zrobiła, dostrzegła w tym samym momencie zbliżającą się postać na końcu korytarza...
- Huh? Co powiedziałaś?! - jęknęła Yunna wytrzeszczając oczy wyraźnie zdumiona
- Nie interesuje mnie twoja opinia... Ta bowiem jest bezwartościowa... - odparła Shizzu - Tak zostałam stworzona przez lorda Ignathira i liczy się dla mnie jedyne to co on ma do powiedzenia w tym temacie... Dalszą konwersację uznaję więc za zbędną...
Yunna słysząc to syknęła pod nosem.
- "Za kogo sie ona uważa?... Tss.. Jest tylko pokojówką..." - pomyślała Yunna i odwróciła wzrok spoglądając teraz na Naberal która od poczatku kompletnie nie reagowała na obecność księżniczki... Jej oczy były przymknięte... Nie oglądała się na boki... stała w kompletnym skupieniu ze opuszczonymi, złączonymi rękami odkąd tylko Ignathir tutaj przybył...
- A ty?... Język ci ucięto? - powiedziała prześmiewczo Yunna w stronę Naberal - Wcale nie jesteś lepsza.... Brakuje Ci elegancji! Nadal chodzisz w staromodnych łachmanach... Ta brudna sukienka... Hah!... Zupełnie jakbym widziała swoją starą i bezużyteczną służącą Gabrielle... Nie wstyd Ci?
Ignathir który stał kawałek dalej słysząc to aż złapał sie za głowę i westchnął głeboko... Przypuszczał, że zachowanie Yunny może stanowić problem, ale nie sądził, że aż tak duży... Najwidoczniej cała ta jej przemiana w wampirzyce podbudowała jej ogromne ego na jeszcze wyższy poziom niż dotychczas... Wiedział, że bedzie musiał nad tym popracować...
Naberal w tym samym momencie usłyszawszy słowa Yunny otworzyła wolno powieki i rzuciła katem oka spojrzenie na Ignathira.. Dostrzegła, że nie jest zadowolony... Przypuszczała nawet z jakiego powodu... Jej wzrok skierował się więc na Yunnę... Prawdą było, że jej suknia pokojówki była wybrudzona ale nie dlatego że była fleją, a dlatego iż przed chwilą przez kilka godzin myła podłogę na kolanach... Tłumaczenie sie jednak z tego przed Yunną raczej nie miało większego sensu i Naberal doskonale o tym wiedziała.... Pokojówka westchnęła głęboko.
- Cóż... Proszę wybaczyć... Zamierzałam właśnie się iść przebrać... - odparła Naberal nad podziw spokojnym tonem, ale jej wzrok był chłodny jak arktyczny lód.
Zdecydowanie niezbyt dobry start dla Yunny...
- YUNNA! - ryknął niespodziewanie męski głos. Yunna aż podskoczyła zaskoczona i szybko odwróciła swój wzrok za siebie. Wzrok pokojówek i Ignathira również poszybował w stronę przybyłego. Był to oczywiście nie kto inny jak Pellar, który słyszał całą konwersację i nie wyglądał na zadowolonego z zachowania swojej siostry..
- Za kogo ty sie uważasz?! - ryknął gniewnie podchodząc bliżej. Kazdy jego krok był doskonale słyszalny. - Jak śmiesz się zwracać w taki sposób do służących Nieumarłego Króla tuż przed jego obliczem? Nie masz za grosz szacunku?!
- Huh? - mruknęła Yunna - Czego chcesz ode mnie znowu?! Nie powiedziałam nic złego! Siedź cicho i sie nie odzywaj...
Gniew Pellara sięgnął w tej chwili zenitu. Złapał Yunnę za ramię i przyciągnął ją w swoją stronę.. Księżniczka zdziwiła się i jęknęła głośno... Nie spodziewała się czegos takiego... Nie przypuszczała że Pellar stał się tak silny... Poczuła to teraz na swojej własnej skórze...
- Nie jesteś już księżniczką Yunna... - powiedział mrocznym głosem Pellar - Nasze królestwo zostało zniszczone... Nic z niego nie zostało... Tutaj.. W tym wymiarze jesteś nikim... tak samo jak ja... Jesteśmy gośćmi...Oboje musimy się dostosować do nowych warunków... Próbowałem z tobą po dobroci, ale jeśli tego nie zrozumiesz dopilnuje abyś tego gorzko pożałowała...
Yunna szarpała się próbując sie wyrwać z uścisku jej brata ale nie mogła nic zrobić...
- Puść mnie durniu... To boli! - burknęła gniewnie
Pellar jednak zacisnął jeszcze mocniej swój ucisk na jej ręce... Miał dość zachowania Yunny.. Nie obchodziło go to czy sprawiał jej ból czy nie... Zamierzał dać jej nauczkę... Po tym wszystkim co usłyszał... Po tym wszystkim jak sie zachowywała... Nie zamierzał tego dłużej tolerować...
- Czy mnie zrozumiałaś?! - powiedział mocno Pellar a jego oczy pod hełmem aż błysnęły krwistą czerwienią.

[Obrazek: 78371b52d74ee9374d451c360b555d4f.jpg]

Yunna czując gniew swojego brata jęknęła cicho i po chwili kiwnęła lekko głową... Opór był bezcelowy...
- Tak... Zrozumiałam... - odparła już uległym tonem. Po jej wyrazie twarzy jednak można było się domyśleć że wcale nie jest zadowolona z takiego przebiegu wydarzeń.
Ignathir do tej pory nie reagował na to co sie działo... obserwował jedynie całą ta sytuacja z zainteresowaniem drapiąc się po podbródku... Podobało mu sie to jak Pellar szybko i skuteczne sprowadził na ziemię Yunnę, nawet pomimo tego, że wcześniej ta kompletnie go zignorowała i zlekceważyła... nie było w tym jednak nic dziwnego.. Ich relacja była teraz dosyć... skomplikowana.. Oboje byli rodzeństwem, oboje byli po przejściach i zaakceptowanie rzeczywistości z pewnością nadal było dla nich trudne... Jednak różnice pomiędzy nimi były jeszcze większe...
- No dobrze... Wystarczy tego... - rzekł Ignathir po chwili ciszy i uderzył kosturem w ziemię zwracając tym samym na siebie uwagę wszystkich.
Pellar słysząc słowa Ignathira natychmiast puścił Yunne jednak nie spuszczał z niej swojego wzroku.
- Yunna... Chodź ze mną... - dodał arcymag mocnym tonem po czym odwrócił sie i ruszył przodem.
- T-Tak... Oczywiście mój Panie... - odparła wampirzyca i rzucając jeszcze raz gniewne spojrzenie na Pellara podbiegła do arcymaga i oboje ruszyli dalej korytarzem..
Pellar nie ruszając się z miejsca, skrzyżował ręce i obserwował w milczeniu jak oboje się oddalają... Westchnął głeboko i pokręcił głową.. Nie krył swojego poirytowania względem Yunny... Jej zachowanie było tragiczne... Do tej pory nie mógł uwierzyć, że jego siostra tak diametralnie się zmieniła w tak krótkim okresie czasu... Nic z tego nie miało sensu... A może była tak przez cały czas, tylko nigdy tego nie zdołał zauważyć? Jej serdeczna i urocza natura była tylko maską zakrywającą jej prawdziwe paskudne oblicze? Ukrywała swoją prawdziwą naturę aż do momentu swojej przemiany? Coż... Im dłużej nad tym myślał tym więcej miał pytań w swojej głowie... Pytań na które nie był w stanie w żadnym stopniu odpowiedzieć...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-November-2025 01:52:43 przez Ravcore.)
Oceny: DevilxShadow (+1)
31-October-2025 16:54:35
Znajdź wszystkie posty Odpisz
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
604
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1697
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Gdy tylko Ignathir i Yunna zniknęli, Pellar podszedł wolnym krokiem w stronę pokojówek które stały z boku przy ścianie. Praktycznie natychmiastowo pochylił przed nimi swoją głową.
- Wybaczcie... - rzekł Pellar poważnym tonem - Przykro mi, że musiałyście słuchać tych obelg... Zachowanie Yunny było nieakceptowalne...
- Mhm.. Nic nie szkodzi... - mruknęła Shizzu - Do wszystkiego można sie przyzwyczaić...
- Ech.. - westchnął Pellar i ponownie skrzyżował ręce - Spróbuje przemówić jej jeszcze do rozsądku.. Nie spodziewałem się, że bedzie zachowywać się w taki sposób.. Kompletnie jej nie poznaje...
- Co masz na myśli? - zapytała Shizzu rzucając spojrzenie na twarz rycerza
- Jest inna... Moje wspomnienia z poprzedniego życia.. mimo iż są jakby za mgłą, to nadal pamiętam w nich, że Yunna zawsze była serdeczna i uprzejma... Była skarbem całego królestwa... Kochana przez poddanych... kochana przez rodziców... Nie brakowało jej niczego... Wiodła beztroskie życie.. Służba zajmowała się nią przez całe dnie i noce... Nigdy... przenigdy nie widziałem jej tak opryskliwej i przepełnionej pychą jak teraz...
- Być może nie znałeś jej wystarczająco dobrze... - odparła Shizzu tajemniczym tonem.
Pellar nie odpowiedział. Opuścił na chwile swoją głową spoglądając w dół. Kiwnął lekko głową.
- Yunna spotkała Cię wcześniej... Słyszałem waszą rozmowę... Nieumarły Król mówił, że widziałaś ją w Altarze...
- Tak... to prawda... - odparła Shizzu - Jak zapewne wiesz, towarzyszyłam lordowi Ignathirowi podczas kampanii... Jestem przekonana, że mnie widziałeś...
- Widziałem.. Do tej pory to pamiętam... Ciężko o czymś takim zapomnieć gdy był to ostatni obraz przed moją śmiercią... - odparł Pellar
- A więc nie muszę się w tym wypadku tłumaczyć...
- W rzeczy samej... ale... skoro widziałaś Yunne na własne oczy to musiałaś być w zamku... - odparł Pellar - Wiesz co się tam wydarzyło...
Shizzu zamilkła.. Spoglądała na Pellara.. Domyślała się dokąd zmierzała ta rozmowa.. Westchnęła głeboko.
- Wybacz... Jeżeli chcesz dowiedzieć sie co sie stało to musisz zapytać o to lorda Ignathira... Ja niestety nie mogę tego zrobić... Nawet jeśli bym bardzo chciała...
- Spodziewałem sie takiej odpowiedzi z twoich ust... - mruknął Pellar - On juz zdołał obiecać, że mi wszystko wyjaśni... Czekam wiec na to z niecierpliwością...
Naberal która wsłuchiwała sie w konwersacje skierowała kątem oka spojrzenie na Pellara. Widziała wyraźnie jego poirytowanie.

Rycerz odwrócił swój wzrok od pokojówek i zacisnął swoje pięści. Nadal nie rozumiał dlaczego jako jedyny nie został poinformowany o tym co dokładnie zaszło gdy zginął pod fortecą Ceedy. Zaczął podejrzewać, że słowa Yunny podczas ich rozmowy w sali tronowej rzeczywiście były prawdą... Wychodziło by na to, że Ignathir celowo nie powiedział mu co sie wydarzyło bo spodziewał sie jaka byłaby jego reakcja... Yunna rzeczywiście mogła być temu wszystkiemu winna, a co więcej nie wyglądała aby miała z tym jakikolwiek problem.. wręcz przeciwnie... była z tego niezwykle dumna tak jakby od początku to planowała.. I właśnie ten fakt nie dawał mu spokoju...
- Wracam do swojej komnaty... - rzekł po chwili ciszy Pellar - Jestem pewny, że moja obecność podczas dalszego "oprowadzania" nie będzie dłużej konieczna...
Po tych słowach odwrócił się i ruszył z powrotem korytarzem. Naberal i Shizzu nic nie mówiąc odprowadziły go wzrokiem aż ten zniknął z ich pola widzenia.
- Cóż... Wygląda na to, że czeka nas dosyć "trudny" okres czasu... - powiedziała Shizzu - Ta cała Yunna z pewnością nie bedzie tego ułatwiać...
- Tak... to prawda... - odparła Naberal - Jesteś pewna, że sobie sama poradzisz pod moją nieobecność?
- Nie mam innego wyboru... - odparła Shizzu - Zresztą i tak niebawem Lupus i Entoma wrócą do Dalthei... Szanse na to, że coś pójdzie nie tak są według moich obliczeń bliskie zeru...
- Rozumiem... - powiedziała Naberal spokojnym tonem - Mam szczerą nadzieję, że twoje kalkulacje są prawidłowe...
- Mhm.. Planujesz porozmawiać z Pellarem nim wyruszysz? - zapytała Shizzu
Naberal westchnęła głeboko i przymknęła swoje oczy.
- Na tę chwilę to nie ma sensu... - odparła pokojówka - Jedynym, który teraz może z nim porozmawiać jest lord Ignathir... Tylko on moze do niego dotrzeć mówiąc mu całą prawdę...
- Tak.... Racja... - odparła Shizzu


Tymczasem w czeluściach jaskini na odległej wyspie Corvnis...

Demon Zaraza cały czas ukrywając się przed światem zewnętrznym wyczuł stopniowo pojawiające się komplikacje... Plan Wojny nie działał tak jak początkowo był zakładany... Zaraza był wściekły widzac ze wojska Cesarskie poczynają coraz większe postępy a Wojna nie robił kompletnie nic aby temu przeciwdziałać...
Podobnie Głód która przez ten cały czas nie zrobiła niczego pożytecznego... Teraz znowu nie był w stanie też wyczuć jej obecności... Tak jakby kompletnie zapadła się pod ziemię...
- Gdzie ona jest do cholery... Czemu nie odpowiada... - mówił sam do siebie Zaraza
- To dlatego, że została unicestwiona... - powiedział mroczny głos za jego plecami
Zaraza odwrócił swoje spojrzenie za siebie... Przed jego obliczem pojawił sie Demon Śmierci ujawniając swoja postać z ciemnego dymu.
- Unicestwiona? Kto tego dokonał?
- A jak Ci się wydaje? - zapytał retorycznie Śmierć i skrzyżował swoje ręce.
Zaraza zaśmiał sie pod nosem.
- Ach... Isabella... Nigdy nie zawodzi... Nie tak jak wy... - rzekł Zaraza i odwrócił sie tyłem do Śmierci. - DURNIE! Nie po to uwolniliśmy się z więzienia Akatosha by teraz wszystko poszło w cholerę....
- Głód była słaba... To wszystko... - odparł Śmierć obojętnym tonem
- Nie lekceważ Isabelli... - rzekł Zaraza który zamachnął się swoim berłem przed twarzą Demona - Skoro wyeliminowała Głód to na pewno odkryła też o naszym istnieniu... Z pewnością bedzie chciała wyeliminować nas jeden po drugim... Dobrze wie, że jedynie w taki sposób ma szanse nas pokonać...
- A więc... Jaki jest plan? - zapytał Śmierć mrocznym głosem
- Koniec z bezmyślnymi zabawami... Głód już zawiodła... a to oznacza, że jesli chcemy odnieść sukces to Wojna musi działać już teraz.... - rzekł Zaraza
- Mhm.. Na razie jedyne co zrobił to uczynił z Króla Elfów swoją marionetkę... Niestety... obawiam sie że nie jest na tyle inteligentny aby wykorzystać ją w odpowiedni sposób...
- Idź tam więc i go uświadom.... - rzekł gniewnie Zaraza
Śmierć mruknął pod nosem po czym przemienił się w mroczny dym znikając..


Od dłuższego już czasu łowca nagród jakim był Żniwiarz, przebywał w samotności myśląc nad swoimi dalszymi działaniami... W końcu teraz po wykonaniu zadania od Szefowej i otrzymania olbrzymiej nagrody, nie musiał nadal obracać się w jej gronie... Wcześniej rozmawiał już na ten temat z Magistrem, ale o ile ten miał również swoje osobiste przemyślenia w tej sprawie i nie zawsze się z nią zgadzał, to Żniwiarz był prawie pewny, że jego kolega po fachu będzie kontynuował współprace z tą kobietą. Szefowa zdołała sobie go owinąć wokół palca... Był jej wierny jak pies, nawet jeśli sam temu zaprzeczał.... Żniwiarz jednak zdecydował że nie będzie dłużej mieszał się w jej plany gdyż te były co najmniej w jego odczuciu szalone... Jednocześnie jednak zamierzał się przyglądać jej poczynaniom z daleka, bowiem jesli ktokolwiek mógłby coś zdziałać w Cesarstwie i stawić czoła Isabelli to była to właśnie Szefowa...
Łowca Nagród liczył na to, że na czas całego konfliktu uda mu sie wtopić w tło... Nie zamierzał się wychylać bez powodu, w szczególności ze nadal był poszukiwany przez siły Cesarskie jako jeden z największych zbrodniarzy i seryjnych zabójców krainy...
Przez jego myśli przechodziły też możliwości znalezienia lepszego, stabilnego życia.. być może założenie rodziny... Jednak te mysli tak szybko jak sie pojawiły, tak szybko zniknęły... Normalne życia dla kogoś takiego jak on nie było możliwe... Przez lata kierował się jedynie gniewem i nienawiścią... W jego głowie nie było miejsca na chwile słabości...
Śmierć jedynej bliskiej mu osoby lata temu wprowadziła go na tą ścieżkę, a on nie zamierzał z niej teraz zboczyć... Ci którzy byli winni ponieśli już karę, ale to niczego jednak nie zmieniło... Jego zemsta nie była wystarczająca... Do tej pory nie był w stanie zaznać spokoju i wątpił tez w to aby kiedykolwiek zdołał go zaznać...
Łowca Nagród westchnął głęboko a z jego maski wyłoniła się chmura pary... Robiło się późno... Słońce już dawno zaszło za horyzontem..

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Dzisiaj 16:58:46 przez Ravcore.)
Dzisiaj 14:56:21
Znajdź wszystkie posty Odpisz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 14 gości