DevilxShadow
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: DevilxShadow
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
|
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Drakkan przez chwilę leżąc jeszcze na ręczniku oglądał stojącą przed nim Lupus, a po chwili gwałtownie wstał i podszedł do niej od tyłu... stanął za nią przyciskając lekko krocze do jej tyłka i przytulił ją dosyć mocno od tyłu kładąc ręce na jej brzuchu... ponownie poczuł zapach jej wspaniałych perfum i zanurzył na chwilę swój nos w jej rudych włosach... po chwili ponownie zbliżył swoje usta do jej prawego ucha...
- Jego głowa jeszcze dzisiaj będzie u ciebie Lupus... - powiedział szeptem i mocnym szarmanckim tonem do jej ucha, a po chwili pocałował lekko od tyłu jej szyję, a krótki moment później pocałował także jej szyję od prawego boku... uśmiechnął się...
Galthran i Stopczyk dali sobie pare razy po pyskach... Stopczyka w tej chwili trzymało pięciu osiłków a Galthran poprawiał czarne rękawice...
Sisyphus natomiast ustał pomiędzy dwójką walczących...
- Kompani... spokój... - przemówił mrocznym tonem. - Galthran tak jak przemówił, udowodni swe racje... wtedy to wszystko się okaże... - rzekł wracając do tematu kobiety Galthrana którą ten zdobył podczas swojej wyprawy...
Callisto zachichotała szaleńczo spoglądając tylko na Sisyphusa...
Sisyphus klasnął w dłonie...
- Wiedz Galthranie, że przemawiałem tutaj w kwestii mej wyprawy do Arkham... już niebawem wyruszam... nasz podbój Kartis rozpocznie się szybciej niż myślicie... także pewna rudowłosa pokojówka zapłaci krwią padając u mych stóp... - mówił wymieniając kilka swych celów... ogrom istot słuchało Czarnego Rycerza gdy ten przemawiał...
Tymczasem Wielki Wezyr Ibrahim wyszedł ze swojej rezydencji... ruszył ulicą Arkham...
Szalony Kapelusznik dzisiaj dokonał obserwacji w kilku swych fabrykach... wszystko prosperowało idealnie... sam czarnoksiężnik czuł się świetnie... chciał niedługo wyruszyć do Isabelli gdyż postanowił powiadomić ją o księdze którą tak długo pisał... mimo że jedna strona pozostała pusta, chciał przedstawić swe dzieło Cesarzowej i swojej przyjaciółce... pokiwał wolno głową...
Isabella spoglądała na stojących przed nią wojowników...
- Jesteście moimi Legionami... Wasza potęga jest nieskończona... Legiony Cesarzowej rozwijane są od ponad 19 lat... moja armia, flota i wojownicy nie mają granic... moje Legiony dorównały potęgą dawnym ogromnym Legionom Wielkiego Lorda Carrabotha... jestem z tego niezwykle dumna... zawsze będę ceniła waszą lojalność i siłę! - przemówiła kończąc Isabella.
Lorenzo stojący obok Isabelli słuchał jej z ogromną uwagą... był niezwykle dumny, podekscytowany i ogromnie podziwiał matkę.
- HUU! - ryknęli wojownicy stojący przed Isabellą... wszyscy huknęli pięściami w torsy i pochylili głowy oddając jej ogromną cześć...
- Niechaj żyje Wspaniała Cesarzowa Isabella Carraboth Bal! Niechaj włada nami aż po kres naszych dni! Pragniemy kroczyć w blasku jej potęgi! - krzyknęli jednym tonem wojownicy.
- HUUU! Niechaj żyje Cesarzowa! - ryknęli potężnie, zadudnili w bębny i zagrali na kilku rogach... Koszary dudniły niczym wybuchy ogromnych bomb...
Isabella kiwała wolno głową uśmiechając się i obserwując swoich wojowników... po chwili ruszyła schodami w dół a Lorenzo poszedł za nią... zaraz zeszli na dół i podeszli do ogromnego stołu...
- Cesarzowo... będziemy wdzięczni jeśli zechcesz zasiąść z nami do stołu... - rzekł komendant tych koszar.
Isabella zerknęła na ogromny masywny stół... kiwnęła wolno głową i zajęła główne miejsce... zaraz potem po jej prawej stronie usiadł Lorenzo... Isabella gestem ręki zezwoliła aby wojownicy dosiedli sie do stołu... komendant koszar zasiadł po jej lewej stronie...
Na stole nalano kielichy wina, podano chleb i inne rodzaje pieczywa, także ryby i różne mięsa... wojownicy po chwili wznieśli kielichy... komendant zerknął na wojowników...
- Wznosimy kielichy... wznosimy toast za Cesarzową Isabellę Carraboth Bal i Księcia Lorenzo Carraboth Bal! - krzyknął a po chwili wojownicy wypili wino z kielichów...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-September-2024 14:52:37 przez DevilxShadow.)
|
|
Oceny: | |
15-September-2024 14:49:09 |
|
Danio008
Wieczni Łowcy
Liczba postów: 953
Dołączył: Aug 2015
1036
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: Danio008
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
|
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Hanako była w drodze na swoje pierwsze ważne spotkanie. Towarzyszyli jej inni ważni członkowie klanu, za wyjątkiem Satoru Gojo rzecz jasna.
Była elegancko ubrana, jednakże co chwilę poprawiała swoje włosy i oglądała się w lusterku.
- Będzie dobrze, rozluźnij się! - Powiedział jeden z jej towarzyszy
- Łatwo Ci to mówić! - Odpowiedziała
Wkrótce dotarli na miejsce. Znajdowali się przed ogromną elegancką rezydencją. Ochroniarz natychmiast zaprosił ich do środka, gdzie czekał na nich sam właściciel obiektu.
- Witam! Zapraszam kochani! - Powitał ich elegancko
Gdy wszyscy znaleźli się w sali głównej, rozpoczęła się rozmowa.
- To zaszczyt was dzisiaj u mnie gościć! A więc, który z was panowie to Satoru Gojo?
- Em... - Jąknęła Hanako - Satoru niestety nie przybędzie, w jego zastępstwie zostałam wysłana ja...
- Cooo? Jak to go nie będzie?
- Niestety z natłoku obowiązków nie mógł uczestniczyć w tym spotkaniu, ale bez obaw, ja się wszystkim zajmę - Wyciągnęła rękę - Hanako Gojo, miło mi...
Mężczyzna skrzywił nieco twarz, po czym jakby z niechęcią podał jej dłoń:
- Nigdy o tobie nie słyszałem młoda damo - Te słowa zdenerwowały Hanako i odruchowo zacisnęła mocniej dłoń - AAAAAAAAUUUUU
- OJEJ! PRZEPRASZAM! - Krzyknęła
- Auuu... Nic się nie stało... Masz parę w łapach młoda damo. No dobrze, a kiedy mogę się spodziewać Uhonorowanego?
- Przykro mi ale nie przybędzie ani teraz ani prawdopodobnie następnym razem. Proszę wszelkie szczegóły omawiać ze mną!
- A więc wasz klan uważa że nie jestem na tyle ważny by przysyłać tu swojego najlepszego człowieka?
- Nie... Skądże... Nie w tym rzecz!
- No dobrze, spróbujmy się jakoś dogadać... - Kontynuował mężczyzna który ewidentnie był zawiedziony a nawet oburzony. Wyglądało na to że negocjacje będą przebiegać w dość napiętej atmosferze.
|
|
Oceny: | |
15-September-2024 18:57:04 |
|
Ravcore
☆ Rysownik ☆
Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: RozowyOrangutan
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
|
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Było godzina 8:10, w hali głównej, zamkowej trwało właśnie ważne spotkanie pomiędzy Królem a jego podmiotami... W wydarzeniu brali udział generałowie i wojskowi oraz najbardziej wpływowi arystokraci, gubernatorzy i duchowni.
Azzar siedział na swoim tronie i wysłuchiwał ich słów po kolei co Ci mieli do powiedzenia. Większość z nich mówiło to co zazwyczaj... Sukcesy w dziedzinie gospodarki.... obniżenie podatków i akcyzy.. zwiększone patrole i bezpieczeństwo... Azzar wiedział że to tylko robienie dobrej miny do złej gry a całe to spotkanie to tylko przykrywka.. O tym jednak wiedział jedynie on sam oraz jego generałowie.. Azzar nie zamierzał się wypowiadac o kryzysowej sytuacji i możliwym konflikcie z potężnym przeciwnikiem...wiedział, że to doprowadziłoby do paniki.. Poza tym nie był tutaj sam... Tuz obok jego tronu stał jego syn.. książe Pellar... przyszły następca tronu... 29 letni już mężczyzna w sile wieku, który teraz słuchał wyraźnie tego co mówią arystokraci... Król wiedział że jesli jego syn sie dowie o zagrożeniu z pewnością ruszy z wojskiem do walki... Pellar był niezwykle waleczny a szacunek całego królestwo zaskarbił sobie własnie w boju... To on właśnie wielokrotnie stawał na czele wojsk i odpierał ataki wrogów na ziemie Altary... Jego inteligencja i męstwo było ogromnie chwalone wśród obywateli i mieszkańców stolicy... Wiele młodych dziewczyn próbowało zwrócic na siebie jego uwagę, jednak ten mimo iż zawsze był w stosunku do swoich adoratorek uprzejmy i miły, nie był na razie zainteresowany jakimkolwiek związkiem... Dla Pellara najważniejsze w tej chwili było zdobywanie wiedzy i doświadczenia... Juz teraz był uznawany za najlepszego wojownika w całym królestwie z którym żaden generał i zołnierz nie miał szans w walce... Szermierkę opanował do perfekcji... Nauczył sie tez kilku magiczych zaklęć przydatnych w bezpośredniej walce z wrogiem.. Azzar był pewny że już niebawem nadejdzie dzień w któym ten przejmie jego koronę... Wierzył w to że jego syn będzie lepszym królem niż on sam kiedykolwiek był... Problem jednak w tym że zagrożenie czyhało za rogiem...
Azzar przez chwile wyłączył się zatracając sie w swoich myślach , podpierajac swoja głowę na tronie. Nie słuchał kompletnie tego co gadali arystokraci... Co więcej.. nawet go to nie interesowało... Pellar kątem oka spojrzał na ojca i uśmiechnął sie lekko pod nosem spoglądając na niego. Skrzyżował ręce i pokiwał wolno głową. Wydawało się że nie dziwi go postawa Azzara.
Nagle Król ocknął się lekko zaskoczony bo jego syn własnie wyszedł na środek i przerwał gadanie arystokratów.
- Wystarczy już moze... - rzekł Pellar twardym i mocnym głosem - Wystarczy nam słuchania o twoich sukcesach Markizie Fert... Takie opowieści i niestworzone bajki zachowaj na opowiadanie swoim dzieciom na dobranoc... Pozwól dojść do słowa Generałowi Hektorowi...
Markiz poczerwieniał lekko ze złości patrzac na księcia.
- Alez książe.. tak nie można... Mój raport musi zostać dokończony! Król musi poznać wszystkie szczegóły
- W takim razie złóż go w formie papierowej przed oblicze króla... - odparł Pellar - On chętnie go przeczyta potem, gdy bedzie miał na to czas...
- Zgłaszam sprzeciw! - jęknął markiz
- Markizie Fert... proszę sie nie ośmieszać na arenie publicznej... - odparł książe - Rozmawiałem z kilkoma pańskimi podwładnymi i muszę powiedzieć że jestem pod wielkim wrażeniem jak Pan jest w stanie tak bardzo zakłamywać rzeczywistość...Sam bym tak nie potrafił... Dane które Pan przedstawia są ogromnie hiperbolizowane...Dzięki pomocy kilku osób zdobyłem niezbite dowody na to że przyjmuje Pan łapówki.. i nie tylko....
Fert zbladł na chwile
- Co? Co książe mówi?
Książe zaśmiał się pod nosem. Arystokraci zaczęli szeptać między sobą.
- W tym królestwie nie ma miejsca na korupcje... - odparł po chwili Pellar po czym wyciągnął z kieszeni pergamin i podał go swojemu ojcu do reki. Zaskoczony Azzar rozwinął pergamin i przeczytał to co było tam napisane, po czym zmarszczył brwi patrząc gniewnie na Ferta. Markiz zbladł ze strachu. Dowody na przestępstwa Markiza były niezwykle jasne...
- Nigdy sie nie spodziewałem tego po tobie... Zakłamane dane... przypisywanie sobie większych dorobków... uciskanie obywateli i pobieranie od nich większych podatków... przyjmowanie łapówek... prywatne sprzedawanie produktów po zawyżonej cenie za granice królestwa bez wiedzy organów władzy? Takie coś nie bedzie tolerowane...STRAŻ!
W tej chwili do środka hali weszli gwardziści.
- Zabrac go.. do lochu! - krzyknał gniewnie Azzar
- Nie! Mój Panie! Ja wszystko wytłumacze....
- Zamilcz! Zabrac go ale już.. Zabrać mi go z oczu! - jęknał gniewnie Azzar wstając z tronu i machnął ręką
Gwardziści natychmiastowo pochwycili markiza za szaty i wyciągnęli go siłą z hali. Książe nie ukrywał swojego zadowolenia. Patrzył jak strażnicy wynoszą Markiza z szyderczym uśmiechem na ustach.
Na hali zapanowała chwila ciszy.. Azzar usiadł z powrotem na tronie i przekazał pergamin w ręce swojego doradcy który stał obok. Popatrzył prosto na swojego syna i zadowolony pokiwał w jego stronę głową. Był z niego dumny... Doprawdy niezwykle dumny...
=============================================================
Entoma przez chwile w milczeniu wysłuchała słów Wielkiego Wezyra.
- No tak.. dobrze to rozumiem... - odparła spokojnym tonem - Cieszę się że jestes w stanie tak dobrze nad sobą panować... W moim przypadku cięzko by było bez medytacji... Ten świat jak i jego mieszkańcy dosyć często testują moją cierpliwość... A jak zapewne wiesz, ona choć niezwykle duża to też jest ograniczona... ma swoje określone granice...
Po tych słowach podeszła bliżej Ibrahima
- A tak ogólnie, wybacz jeśli w jakiś sposób tym spotkaniem pokrzyżowałam twoje plany... Nie ukrywam ze sama chciałam sie udać dziś w pewne specyficzne miejsce... Może zechciałbyś mi towarzyszyć ? Jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko...
Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.
MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-September-2024 00:33:56 przez Ravcore.)
|
|
Oceny: | |
16-September-2024 00:18:32 |
|