DevilxShadow
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze: DevilxShadow
Odznaczenia: (Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
|
RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Tymczasem ochroniarz któremu Isabella powierzyła swoje auto właśnie wjechał przez bramę i ustawił samochód przed ogromnym garażem Cesarzowej... tak jak Isabella nakazała, ten bezpiecznie dowiózł tutaj auto... ochroniarz pokiwał wolno głową a po chwili ruszył ścieżką w kierunku bramy i wyjścia aby powrócić do stolicy.
Tymczasem Isabella wraz z Lorenzo przeszli się kawałek po Lionhead... miasto robiło kolosalne wrażenie... wszędzie wisiały wspaniałe flagi Cesarskie, sztandary, banery... kuźni i kowali było tu ogrom, miasto było naszpikowane bronią i arsenałem... budowle były ogromne i bardzo masywne wzmacniane wieloma zaklęciami i technologiami... miasto było niczym ogromna twierdza...
Cesarzowa i Książę spacerem przeszli kilka uliczek... Isabella miała teraz na sobie swoją ulubioną czarną przylegającą suknię ze złotymi zdobieniami i swoją wspaniałą koronę... na szyi miała złoty naszyjnik idealnie komponujący się z jej suknią... Lorenzo klasycznie był ubrany w swój czarny płaszcz...
Isabella w tym momencie pstryknęła palcami i przeniosła zarówno siebie jak i Lorenzo tuż pod bramy i wejście do ogromnych koszar... ogromni masywni gwardziści stojący tuż przy bramie dostrzegając przybycie rodu Carrabothów momentalnie uniżyli głowy.
- Wielka Cesarzowo! Witamy! To zaszczyt! - ryknęli jednym tonem... bramy momentalnie się otworzyły a Cesarzowa ruszyła przodem i weszła tuż na dziedziniec ogromnych koszar... tuż za nią wszedł Lorenzo.
W koszarach zapanowało lekkie zamieszanie... wojownicy zaczęli się zrywać i ustawiać w szeregi... wszyscy pochylali głowy.
Do Isabelli podszedł w tej chwili komendant tych koszar.
- Wielka Cesarzowo Isabello Carraboth! To absolutny zaszczyt... wybacz nie jesteśmy przygotowani... nie spodziewaliśmy się tutaj dzisiaj Ciebie i Księcia... - powiedział uniżając głowę i uderzając pięścią w tors.
Isabella uśmiechnęła się i kiwnęła wolno głową.
- Przybyliśmy na chwilę do Lionhead... postanowiliśmy odwiedzić naszych dzielnych i Wielkich wojowników... - odparła wolno Isabella
Komendant kiwnął głową... był równie podekscytowany jak reszta wojowników... tradycja głosiła, że Cesarzowa najpierw wygłosi mowę do swoich wojowników, a następnie zje wraz z nimi posiłek przy jednym stole...
Isabella w tym momencie weszła po schodach na podwyższony balkonik, Lorenzo kroczył za nią... w momencie gdy ustała na owym balkoniku absolutnie całe ogromne koszary miały na nią idealny widok...
Isabella uśmiechnęła się i oparła wygodnie ręce o barierkę...
- Ave Cesarzowa! HUUUU! - ryknęły w tym momencie dziesiątki tysięcy zgromadzonych przed Isabellą żołnierzy... - WIELKA Cesarzowa Isabella! Huuu! - krzyknęli ponownie.
- Wielka, potężna, niepokonana! Huuu! - ryknęły ogromne oddziały stojące na dole tuż pod Isabellą, wszyscy wpatrywali się w górę...
Cesarzowa stała na specjalnie wzniesionym balkonie, obok niej Lorenzo... każdy miał idealny widok na Isabellę... prezentowała się absolutnie wybitnie w koronie na głowie i w czarnej, pozłacanej sukni... niczym prawdziwa Wielka Władczyni tego świata... Nie każdy z władców bowiem odwiedzał i dbał o swoje koszary i swoje armie...
- Mężowie, wojownicy, istoty, najwspanialsi... - powiedziała głośno Isabella - Wasza służba i oddanie jest godna absolutnego podziwu... wasza lojalność, siła, wytrwałość i ogromna potęga wprawiają mnie w ogromną dumę... - mówiła potężnym tonem, absolutnie wszyscy słuchali... Lorenzo dumnie wpatrywał się w Matkę stojącą obok niego.
- Wspaniali, gotowi na wszystko... Jestem wam ogromnie wdzięczna za Wasze oddanie Cesarstwu i mojej krainie... podziwiam wasze charaktery... doskonale wiem jak potężną armię zdołałam stworzyć... - mówiła dumnie obserwując stojących wojowników...
Legiony Cesarzowej bowiem składały się z mieszanki wspaniałych istot Magic World... zarówno ludzi, czarodziejów, jak i istot magicznych... ich ogromy i potęgi są absolutne....
Sisyphus pokiwał wolno głową i zerknął na Azazlefa...
- Azazlefie... daj sygnał magiczny Galthranowi... niechaj przybywa... nie chcę aby rozmowy Bractwa toczyły się bez jednego z jego elementów jakim jest Galthran... - mówił Sisyphus gładząc lekko dłonią włosy Callisto która stała obok niego i przytulała głowę do jego ogromnego torsu...
Stopczyk natomiast utkwił wzrok na Czarownicy... wpatrywał się w nią...
Galthran przez moment utkwił ukryty pod hełmem wzrok na kryształowe szachy Suguru... pokiwał wolno głową i spojrzał na mężczyznę.
- Innym razem... być może pojawi się jeszcze ku temu okazja - powiedział i zerknął kątem oka na Entomę... zastanawiał się czy pokojówka omówiła tutaj już wszystko co chciała.
Mężczyzna w turbanie natomiast szedł pustynią ze swoimi wielbłądami... krążył nieopodal miasta Lionhead... odległość bowiem nie była duża... na chwilę przystanął i otarł pot z twarzy chustką i ruszył dalej...
Thant i Zakira skończyli pojedynek remisem... oboje leżeli na plecach i dyszeli ciężko... Siael stojący nieopodal był zaszokowany... kompletnie się nie spodziewał...
- Hmm... wygląda na to że mamy tutaj remis... - rzekł spoglądając na Wezyrów... po chwili podszedł do Zakiry i cisnął w nią potężnym zaklęciem leczniczym... zaraz cisnął także w Thanta...
Zarówno Wampirzyca jak i czarnoksiężnik zaraz podnieśli się ziemi, oboje syknęli lekko.
- Szlag... - syknął Thant.
Zakira zaśmiała się nieco szyderczo.
- Prawie cię miałam...
- Nie nie... to ja prawie miałem ciebie... - odparł Thant kiwając palcem...
Drakkan momentalnie pokiwał głową...
- Lupus... moje emocje do Ciebie... po prostu wybuchły... - powiedział szybko.
- Twój stwórca... jestem gotów przedstawić mu co do Ciebie czuję... - dopowiedział lekko zdezorientowany jej słowami o wielkim stwórcy.
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-September-2024 02:08:05 przez DevilxShadow.)
|
|
Oceny: | |
09-September-2024 02:03:12 |
|