Serwery Minecraft

Tymczasem w Dalthei, gdy Naberal była zajęta swoim treningiem na arenie, a Shizzu czytaniem książek, Ignathir przebywał w swojej prywatnej komnacie gdzie siedząc na fotelu zajmował się szlifowaniem kamieni szlachetnych. Miał w głowie mniej więcej już wizje tego co zamierza z nimi zrobić. Wiedział że to jedynie kwestia czasu nim zdoła to ukończyć.
Po chwili do jego drzwi rozległo się pukanie. Ignathir nie przejął się jednak tym. Doskonale wiedział kto to.
- Wejść... - rzekł donośnym głosem.
Drzwi otworzyły się. W progu pojawiła się Solussa - pokojówka o długich blond włosach.
- Mój panie... - powiedziała - Otrzymałam twoje wezwanie... Przybyłam najszybciej jak mogłam..
Ignathir pokiwał głową. Nie spojrzał jednak na nią gdyż skupiony był na swojej pracy.
- Solussa... Powiedz mi.. czy wszystko idzie zgodnie z planem?
Solussa uśmiechnęła się szeroko słysząc te słowa. Podeszła nieco bliżej arcymaga. Ten słyszał wyraźnie jej kroki, które były dosyć dźwięczne przez wysokie obcasy, które Solussa zazwyczaj nosiła.
- W rzeczy samej mój Panie... - powiedziała kładąc rękę na jego biurku i spoglądając na to jak Ignathir szlifuje jeden z diamentów. - Sytuacja wciąż się rozwija... Nawiązałam nowe kontakty... Tak jak przypuszczałeś wiele z tych osób wyraziło chęć współpracy bez żadnych protestów... Teraz jestesmy w pełni gotowi aby rozpocząć działanie...
- Doskonale...- odparł Ignathir - Póki co jednak nie widze powodu aby sie spieszyć... Nasza operacja ma pozostać w tajemnicy... Nie chciałbym mieszać w to Lupus i Entomy oraz przede wszystkim Naberal, ona ma już zbyt wiele na głowie... Myślę, że powinna odpocząć... zasłużyła bowiem na to po tylu latach opieki nad Atroxem i Pandorą..
- Cóż...Widziałam ją przez okno... Aktualnie ciężko trenuje na arenie... - odparła Solussa
Ignathir westchnął lekko.
- Jak zwykle... - odparł cicho pod nosem. - Mówiłem jej aby odpuściła...
Solussa w milczeniu obserwowała Ignathira. Podeszła do niego jeszcze bliżej i położyła swoją dłoń na jego ramieniu.
- Nie martw się lordzie Ignathir... Naberal zawsze była bardzo gorliwa.. - odparła.
Arcymag spojrzał na Solusse. Jego oczy były przez moment skupione na jej twarzy jednak szybko skierowały się niżej gdyż jej dekolt był niezwykle... duży... Jego szczęka lekko opadła a jego oczy błysnęły na zielono. Szybko odwrócił wzrok i chrząknął pod nosem. Solussa widząc jego reakcje jedynie się uśmiechnęła.
- Taak... Cóż... Solu.. Kontynuuj swoje działanie tak jak do tej pory... Demony, które wysłał Akatosh są jedynie tymczasowym problemem... Ich egzystencja nie przeszkadza w realizacji naszego planu... Szczerze jestem bardzo ciekaw czy Isabella zdoła podołać temu co dla niej przygotowałem..
- Z pewnością bedzie to niezwykle interesujące mój Panie... - odparła z szyderczym uśmiechem Solussa. - Nie mogę się wręcz doczekać finiszu...
Ignathir wolno pokiwał głową. Był zadowolony, że jego plan jest stopniowo realizowany..

Tymczasem Suguru wyruszył na ulice miasta Cerberus. Ubrany był w szeroki kaptur i szatę które w całości go ukrywały. Przywołał dwa słabe potwory które ostrzegły by go o potencjalnym zagrożeniu. Mimo że nie był słaby, nie mógł się pokazywać. W końcu całe Magic World nadal myślało że jest martwy, co działało na jego korzyść.
Rozmyślał nad swoimi planami. Stwierdził że zapieczętowanie Isabelli będzie ciężkie i że będzie musiał znaleźć inny sposób by się jej pozbyć. Zamiast tego zdecydował że jeśli nie zdołają zabić Satoru Gojo, Więzienny Wymiar zostanie przeznaczony w całości na jego osobę.
Nadal pamiętał jak walczył Satoru. W końcu byli niegdyś najlepszymi przyjaciółmi. Manipulacja przestrzenią, anulowanie ataków, to wyróżniało uhonorowanego.
Jednak Geto nie znał wszystkich umiejętności Gojo. Gdy ostatni raz go widział, ten pracował nad odwróceniem swojej techniki.
,,Błękit jest domyślną właściwością mojego bezkresu. Powstaje wtedy gdy wzmocnie swoją magię w danym punkcie. Siła jest wtedy tak silna że zaczyna wydzielać się niebieski kolor" - Geto pamiętał to jak wczoraj, gdy jego przyjaciel tłumaczył mu jego technikę - ,,Jednak mogę pójść jeszcze dalej. Jeśli uda mi się wytworzyć energię magiczną o ładunku ujemnym, będę w stanie używać czegoś jeszcze lepszego. Chociaż łatwiej powiedzieć niż zrobić...".
Gojo w przeszłości określał ten atak jako ,,Czerwień". Podobno miał dwukrotnie większą siłę niż ,,Błękit" który i tak był wystarczająco potężny.
Geto chciał się za wszelką cenę dowiedzieć czy Satoru nauczył się tej umiejętności, a może nawet paru dodatkowych. Chętnie chciałby sam to zobaczyć, lecz nie mógł tak bardzo ryzykować. Musiał zdać się na płatnego zabójcę.

Kapelusznik stał jeszcze kilka minut przed wejściem, a następnie wolnym krokiem również wszedł na arenę cesarską... podszedł do trybuny gdzie siedziała pozostała część osób i zasiadł przy nich, wcześniej z każdym się witając i składając ukłon w stronę księcia.

Isabella natomiast przejrzała się w lustrze... przebrała się teraz w bardzo wygodny czarny sportowy przylegający top a także czarną spódniczkę. Po chwili pstryknęła palcami i teleportowała się na sam środek areny cesarskiej... momentalnie dostrzegła zebrane osobistości na trybunach, także syna... natomiast lewitujący wysoko w powietrzu Zaiross gdy wyczuł swoją Panią momentalnie szybko zleciał na dół i wylądował przed Isabellą... Feniks uniżył lekko głowę przed swoją Panią a następnie otarł się lekko dziobem o jej nogę i przysiadł obok.

Na arenie byli już wszyscy... prawie wszyscy... nie było bowiem na niej tych z którymi Isabella miała rozpocząć trening. Dopiero gdy wybiła równa godzina 17:00 na arenę przeteleportowały się dwie pokojówki - Lupus oraz Entoma. Rudowłosa Lupus trzymała lewą rękę na swojej talii i z lekkim usmiechem rozejrzała się po arenie. Entoma natomiast wolno złączyła oba rękawy i w milczeniu spoglądała przed siebie na Isabellę.
- Wygląda na to, że Isabella nas wyprzedziła...Przybyła na arenę wcześniej... - powiedziała Entoma cichym tonem.
- Mhm.. - jęknęła Lupus i kątem oka rzuciła spojrzenie na trybuny - Wychodzi na to, że bedziemy miec też widownie... Ciekawe... nie spodziewałam się tego..
Entoma równiez w tej chwili rzuciła spojrzenie na trybuny gdzie dostrzegła miedzy innymi księcia Lorenzo oraz Wielkiego Wezyra.
- Rozumiem... a więc nasz trening nie jest taki do końca prywatny.. - odparła cicho Entoma kiwając wolno głową.
Lupus skrzyżowała ręce i spojrzała na Entomę a następnie skierowała swój wzrok na Isabelle.

Zarówno Isabella jak i Zaiross zmierzyli wzrokiem pokojówki gdy te pojawiły się na arenie naprzeciwko... Cesarzowa wpatrywała się w obie przez moment... po chwili dała sygnał Zairossowi aby opuścił pole areny... Feniks momentalnie zapiszczał, machnął skrzydłami a iskry potężnego ognia wyleciały na boki z jego wspaniałych skrzydeł, po chwili wzbił się lekko w powietrze i przeleciał tuż nad głową Lupus piszcząc jej dosyć głośno nad uszami, zawirował i po chwili wylądował na trybunach oddalony lekko od pozostałych.


Kapelusznik doskonale widział przybycie pokojówek.. jego wzrok jednak utkwił na rudowłosej...
- Oby dupa tej Lupus została dzisiaj porządnie skopana... oby jej dupa dzisiaj została mocno przekopana... - powiedział na głos i spojrzał na Lupus i aż się wzdrygnął na widok pokojówki..
- Ughh chcę żeby jej dupa została dzisiaj przekopana... - powiedział jeszcze raz.
Drakkan aż parsknął lekko śmiechem słysząc jego słowa.
Kapelusznik wyczarował dzbanek z herbatą i nalał sobie filiżankę... wziął łyka, po chwili przetasował talię kart i wstał na moment, dzbanek unosił się w powietrzu i frunął za nim, ten podszedł do Vanessy
- Panno Admirał... a może jakiś zakładzik? Zasady są takie, że nie może Pani postawić tak jak ja... - rzekł uśmiechając się szyderczo, dzbanek lewitował obok jego lewego ramienia, talia karta natomiast sama tasowała się w powietrzu obok jego prawej dłoni, on sam jednak kart nawet nie dotykał w tym momencie...
- Ja stawiam na zwycięstwo Isabelli... a ty? - rzekł Kapelusznik. Vanessa zaśmiała się lekko, była ciekawa umiejętności pokojówek, nie miała tutaj też wyjścia...
- Postawię więc na jej rywalki... skoro takie są zasady, tak właśnie stawiam... - odparła Vanessa i zachichotała lekko.
Kapelusznik natomiast aż zacierał ręce, zaśmiał się leciutko...

Lupus zignorowała przelatującego ptaka. Jej słuch był doskonały i dobrze wiedziała co mówił Kapelusznik nawet z tej odległości. Wolno odwróciła wzrok prosto w jego strone i zmrużyła swoje złote oczy rzucajac na niego srogie spojrzenie. Kapelusznik aż się wzdrygnął.
- Ustawiają zakłady czyż nie? - zapytała Entoma po chwili milczenia.
- Ta.. - odparła Lupus i pokiwała wolno głową.
- Tak jak przypuszczałam... - odparła Entoma
Lupus po chwili wolno odwróciła z powrotem głowę.
- A więc jak to rozegramy? - zapytała Lupus
- Nie widze sensu walki 2vs1.. Isabella by nie wygrała... - odparła spokojnym tonem Entoma - Zresztą to tylko trening... Dajmy jej szanse się wykazać przed swoją publicznością... nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie wygrana nie jest istotna...
Lupus wolno pokiwała głową.
- Oki doki... A więc? Która z nas idzie pierwsza?
- Jezeli chcesz mozesz iść pierwsza... - odparła Entoma - Nie robi mi to dużej różnicy...

Kapelusznik pokiwał głową ustawiając zakład. Po chwili rozejrzał się po pozostałych i ponownie zasiadł na swoim miejscu.
- Agghh, ależ będzie cudowne widowisko - klasnął w ręce i powiedział głośno - Widok skopanej dupy Lupus będzie wisienką na torcie... - dodał śmiejąc się szyderczo, chciał zobaczyć jak Lupus zostanie przekopana... aż nie mógł się doczekać... zaczął się też zastanawiać czy może nie uszykować dla niej miejsca i nagrobka na pobliskim cmentarzu pod jakąś lipą czy innym drzewem...


Isabella pokiwała głową widząc jak pokojówki się naradzają i szykują... uśmiechnęła się lekko.
- A więc to Lupus zacznie? - powiedziała po chwili głośno.

Lupus słyszała słowa Kapelusznika bardzo dobrze. Parsknęła gniewnie pod nosem a na jej twarzy pojawił się grymas wściekłości. Entoma wyraźnie słyszała jak Lupus zaczyna wręcz warczeć z gniewu.
- Opanuj się... - powiedziała cicho Entoma poważnym tonem - Nie daj sie sprowokować temu błaznowi...
Lupus wzięła głęboki wdech i wydech.
- Dobra.... - odparła po chwili juz spokojnym tonem.
Entoma pokiwała głową. Lupus zwróciła swój wzrok juz na Isabelle.
- Na to wychodzi Isabello... Mam nadzieje, że okażesz się litościwa dla swojej pokojówki.. W końcu umiem tylko sprzątać i ścierać kurze... Walka jest mi trochę obca.. - powiedziała donośnym jak i niezwykle uroczym tonem Lupus. Jej oczy błysnęły złotym blaskiem.
Entoma odwróciła wzrok i zeszła z areny na bok. Nie zasiadła jednak przy innych obserwujących na trybunach. Usiadła z przeciwnej strony na jednym z siedzisk blisko areny.

Isabella zachichotała na słowa Lupus, uwielbiała jej poczucie humoru... była bardzo ciekawa tego pojedynku, sama chciała sprawdzić kilka rzeczy... zerknęła kątem oka na siedząca w pobliżu Entomę, a następnie skupiła uwagę na Lupus... oczy Isabelli błysnęły zielonym blaskiem... przypomniały jej się także słowa rudowłosej która w sali tronowej obiecała jej, że poharata jej w tym treningu tyłek...
- Lupus... jeśli jesteś gotowa, zaczynajmy... - powiedziała Isabella uśmiechając się pewnie.

Lupus uśmiechnęła się lekko, Isabella nie znała w ogóle jej umiejętności, bowiem ta przez cały okres swojego przebywania w Magicznym Wymiarze ich praktycznie nie używała. Nie miała w końcu ku temu powodu.. Teraz jednak nadarzyła sie ku temu okazja.
- Wydajesz się bardzo pewna siebie Isabello... - powiedziała spokojnym tonem Lupus - Nie dziwi mnie to... W końcu swego czasu pokonałaś Naberal... Wygranie ze mną nie powinno być więc dla ciebie żadnym wyzwaniem...
Po tych słowach uśmiechnęła sie szyderczo i kątem oka spojrzała na siedzącą Entome, ta jednak w żaden sposób nie zareagowała.
- Cóż mniejsza o to... z racji iż jesteś Cesarzową masz pełne prawo do tego by rozpocząć pojedynek... Ja jestem gotowa... - odparła spokojnym tonem Lupus spoglądając z powrotem na Isabelle.