RE: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Lorenzo zjadł śniadanie i przeczytał sporo porannej prasy... dopił w tej chwili kawę wyglądając przez ogromne okno i zerkał na pogodę i niebo.. kiwał wolno głową rozmyślając... ostatnio bowiem miał mało kontaktu z innymi, zajmował się głównie sobą... dobrze w sumie mu to zrobiło... czuł jednak że coś w nim narasta... czuł że narastają w nim pewne emocje... nie przejmował się tym na razie... wolno wyszedł z sali w której konsumował śniadanie, a po chwili ruszył wolno korytarzem... nagle niespodziewanie się zatrzymał.
- CO jest?! - syknął wolno.
- Gdzie wszyscy? - rozglądał się.
W tym momencie książę nie wyczuwał w zamku ani obecności Isabelli, ani Lupus, ani Entomy... nic... był całkiem sam...
- Hmmm... - mruknął gładząc się po podbródku
- A to ciekawe... zawsze obie były tu całe dnie.. - rzekł myśląc o pokojóweczkach... zastanawiał się co obie teraz wyprawiają...
W tym momencie jego telefon zadrgał... książe wyciągnął telefon z kieszeni... dostał SMS'a...
"No heej kocurku! Cudownego poranka! Już po śniadanku? Ja zjadłam kilka truskawek w bitej śmietanie a do tego malutki kieliszek wybitnego szampana o poranku.. hihi, potem biegałam i ćwiczyłam... a zaraz idę na sesje... właśnie przymierzam różne kreacje... może pomożesz mi coś wybrać? Całusy, twoja Emily"
Przeczytał treść SMS'a książę... wytrzeszczył oczy.. kompletnie się nie spodziewał... teraz już wiedział.. wiedział że Emily jest kompletnie nim oczarowana.. że już nawet tego nie ukrywa, wszystko gada wprost... na twarzy Lorenzo zagościł uśmiech od ucha do ucha... zaśmiał się pod nosem, w jego głowie pojawiły się nagle setki myśli...
W tej chwili ponownie jego telefon zadrgał... zerknął na ekran... dostrzegł w tym momencie zdjęcie Emily... w koronkowej czerwonej bieliźnie... prezentowała się wprost bosko.. bielizna idealnie wyglądała na modelce, świetnie komponowała się z jej długimi blond włosami...
W głowie Lorenzo momentalnie pojawiło się setki myśli i fantazji... zaczął szybciej oddychać, uśmiechał się...
Jego telefon ponownie zadrgał...
"Ojj.. wybacz kotku... miałam wysłać zdjęcie w kreacji!! Przez przypadek wysłałam wcześniejszy etap przymiarki.. wybacz, książę! Chyba nie jesteś na mnie zły... całusy, twoja Emily"
Przeczytał treść książe...
W tej chwili poczuł sporo emocji... ogrom... nie wiedział co o tym wszystkim sądzić... pod wpływem nagłych emocji zaczął pisać wiadomość...
"Cóż... powiem tylko, że wyglądasz naprawdę cudownie... mhkm.. mówię szczerze, Emily... powodzenia na sesji! A potem... może wybierzemy się.. na kolejną randkę?"
Lorenzo wysłał wiadomość...
Isabella przechadzała się po Cerberus... zwiedzała uliczki, zakątki... co chwila widziała szczury, śmieci, zaniedbanie na ulicach... wszędzie dookoła standardowy mrok... jednak bardzo mało istot, bardzo mała ilość istot... nieco ją to zasmuciło...
- Ahh, Cerberus... moje kochane Cerberus... - powiedziała wolno. Wiedziała że miasto zostało mocno zaniedbane...
Cesarzowa spokojnie przechadzała się uliczkami... układała plany w głowie, rozważała możliwości... rozważała co mogłaby usprawnić w Cerberus i co zmienić... pierwszą sprawą było oczyszczenie miasta z wszelkich zaniedbań... kreowała już w umyśle listę rozkazów... szukała jednak kluczowych rozwiązań... takich które pozwolą jej lepiej wykorzystać Cerberus... wszak miało być przystankiem dla istot lubujących się w mroku, zimnie, mgle... na dłuższą metę jednak powstawały pewne problemy... Isabella koniecznie musiała wszystko tu usprawnić... szukała odpowiedniego pomysłu, odpowiedniego bodźca... co mogłaby zastosować i wykreować w Cerberus... co mogłoby mieć tutaj miejsce...
Galthran słysząc to co Entoma do niego gada wpadł w absolutną nieopisaną ekstazę... wszedł w stan absolutnego pochłonięcia.. jego umysł w 100% wypełniony był Entomą... każde uczucie skierowane było w jej kierunku, a tych było ogrom... największym z nich było absolutne pożądanie, wiedział że teraz przez wiele godzin Entoma jest całkowicie jego.. jego ogromne marzenie i skryte fantazje właśnie się spełniały... ubóstwiał Entomę w każdym stopniu, to jak go właśnie wynagrodziła sprawiło że całkowicie już się w niej zatracił...
- Jesteś.. księżniczką... - odparł aksamitnie Galthran - To niesamowite.. nie dziwię się jednak temu... Entomo, dla mnie jesteś boginią.. - mówił spokojnie Galthran zerkając w jej karminowe oczy... momentalnie pocałował ją namiętnie w jej usta... trwało to kilkadziesiąt sekund...
- Teraz jednak przez wiele godzin będziesz tylko i wyłącznie moją księżniczką Entomo.. - odparł Galthran, a po chwili rozchylił mocniej nogi pokojówki i wszedł w Entomę gładkim i łagodnym ruchem... maleńka pokojówka poczuła w sobie Galthrana, ten był nad nią, zaczął ją delikatnie posuwać.. Czarny Rycerz czuł się niesamowicie, wybitnie... w końcu spełniał swe pragnienia... cała Entoma była jego... rozpoczął od delikatnych posuwistych ruchów cały czas patrząc w oczy i twarz Entomy... czuł ogromną satysfakcję i przyjemność... był o wiele większy od malutkiej Entomy, pokrywał ją więc całą... jej ciało całkowicie zniknęło pod Galthranem... Czarny Rycerz cały czas także całował każdy centymetr szyi Entomy, co chwila całował ją namiętnie w usta... po jakimś czasie Galthran przyspieszył i zaczął mocniej posuwać małą pokojówkę, chwytał jej małe ciało swoimi masywnymi dłońmi... ściskał mocno również jej szyję... zanurzał swój wzrok w jej pięknych karminowych oczach przez bardzo długi czas... po dłuższej chwili Galthran chwycił mocniej Entomę a następnie obrócił ją kładąc ją na brzuchu... gestem dłoni wypiął lekko jej tyłek, a po chwili gwałtownie i mocno wszedł w nią od tyłu.. Galthran miał w tej chwili Entomę całą.. miał każdy centymetr jej ciała.. była całkowicie jego.. był od niej o wiele większy więc pokrywał ją całkowicie i również tym razem od tyłu... swoją prawą dłoń mocno zaciskał także na jej gardle.. wielkie łoże mocno się trzęsło, a Czarny Rycerz mocno przyciskał i chwytał Entomę, co chwila dawał jej również kilka mocnych klapsów.. chwytał również mocno jej włosy których teraz mógł tknąć.. idealnie układały mu się w dłoni a on zaciskał na nich swoją rękę aby mieć całkowitą kontrolę nad Entomą.. co chwila miał również w dłoniach jej piersi na których zaciskał swe dłonie.. pochwycał ją jakby była jego zdobyczą, jakby miała mu się niebawem wyrwać i uciec, on jednak całkowicie dominował i robił co chciał.. w końcu jego ukochana Entoma spełniła jego marzenia, była absolutnie jego na tych kilka najwspanialszych godzin... Galthran nie ograniczał się więc w żadnym stopniu, wpadł w absolutną ekstazę i nieopisane stany, nie widział nic innego, tak jakby niczego innego na świecie nie było.. nie zważał również na trzeszczące łoże które mogło się niebawem kompletnie roztrzaskać z uwagi na intensywnośc działań Galthrana... chwytał każdy kawałek jej ciała...
Thant znalazł lokalizację kwatery Sisyphusa... był już pod drzwiami... wyczuł że wewnątrz jest Czarny Rycerz wraz z Wielkim Wezyrem... Thant momentalnie podszedł do drzwi i zapukał...
Sisyphus zerknął na drzwi, a po chwili zerknął na Wielkiego Wezyra
- Hmm,... a cóż to? Kto to... - rzekł zdziwiony
Thant otworzył drzwi jakby wchodził do siebie... wszedł wolno i z gracją się pochylił lekko głowę chichocząc gdyż wiedział już jak świetnej rozrywki sobie zaraz dostarczy.,..
- Thant?! - ryknął Ibrahim - Co ty tutaj robisz? - dodał
- Czemu wchodzisz tu jak do siebie?! - krzyknął Sisyphus
- Wybaczcie Panowie, wybaczcie! - uniósł dłonie w górę Thant, uśmiech z jego twarzy nie znikał. Zamknął za sobą drzwi.
Thant zerknął na stół... rozłożone były tutaj mapy i księgi... mężczyźni ewidentnie omawiali sprawy Państwowe a także kampanii wojennej...
- Widzę że przygotowania pełną parą, hah... - rzekł Thant i rozsiadł się wygodnie w krześle...
- Mówże, czemu tutaj przychodzisz... - spytał Sisyphus
- Przynoszę pewne... informacje... - odparł Thant.
- Co się stało? - spytał Ibrahim
Thant chichotał, zacierał wolno ręce... już wiedział że zaraz zobaczy wybuch furii...
- Przynoszę informacje... o Bractwie Czarnych Rycerzy, haha... - wykrztusił Thant
Sisyphus zacisnął pięści... ruszył się gwałtownie na fotelu...
- CO?! Informacje o Zakonie? Od ciebie? O co ci chodzi?! - krzyknął - To jakieś żarty? Jeśli tak, zapłacisz... - mówił
- Spokojnie, Sisyphusie! Spokojnie, hah! - odkrzyknał Thant, zacierał mocno ręce...
Ibrahim obserwował Thanta, mierzył go wzrokiem... nie wiedział co ten planuje...
- Nie będę owijał w bawełnę, nie będę knącił... powiem prosto z mostu, hah! - mówił głośno Thant - Byłem niedawno w mieście Olympus.. ahh, wspaniałe miasto... sprawy mają się tam niesamowicie dobrze! - mówił czarnoksiężnik
- Co mnie to obchodzi?! Mów o zakonie! - ryknął Sisyphus
- W owym mieście... przed pewną karczmą... - mówił Thant tonując napięcie, robił sporej długości przerwy.
- KUR*A! - ryknął Sisyphus
- W owej karczmie.. doświadczyłem bijatyki... pojedynku... Czarnego Rycerza z Czarnym Rycerzem.. - rzekł Thant, nie mógł powstrzymać śmiechu... wpatrywał się w gębę Sisyphusa
- Jeden zabił drugiego... odrąbał mu głowę, spalił jego ciało... - dopowiedział Thant i zachichotał głośno
- KUR*A!!!!!!!!!!!!! - WYŁ SISYPHUS, POWSTAŁ Z FOTELA...
- CO TY BREDZISZ?! - RYKNĄŁ ruszając w kierunku Thanta, dopadł do niego
- SPOKOJNIE, SISYPHUSIE! - wrzasnął Thant kładąc nogi na stole, bujał się na krześle
- Walczyli, tłukli się... a na sam koniec jeden przelał krew drugiego... - dopowiedział Thant, zaśmiał się.
- KUR*A MAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - WYŁ SISYPHUS, HUKNĄŁ ŁAPAMI W STÓŁ, PRZEWALIŁ CAŁY STÓŁ, WYWALIŁ WSZELKIE MAPY, nogi Thanta również gwałtownie się przesunęły, Czarnoksiężnik szybko wstał i odskoczył do tyłu
- KUR*A!!!!!!!! - wył Sisyphus, huknął w regał z księgami i go przewalił.
- CO TY GADASZ, GNIDO?!?!? - wył Sisyphus, dotarł do Thanta... chwycił go za fraki i uniósł lekko...
- Gadam co moje oczy widziały... gadam całkowitą prawdę... Galthran zabił Stopczyka... hahaha! Od razu postanowiłem ci o tym opowiedzieć, wszak kumplujemy się... nie zamierzam przed tobą niczego zatajać Sisyphusie, prawda? - dodał Thant i zerknął na ręce Sisyphusa
- Puść mnie, to drogie ubrania.. nie poszarp mi ich.. - rzekł po chwili
Sisyphus puścił Thanta, kopnął krzesło a to uderzyło w ścianę i roztrzaskało się na kawałki...
- KUR*A!!!!! - wył Sisyphus
- Hahaha, Sisyphusie... jak to gadają... kocura nie ma, a myszy harcują... - rzekł Thant wyginając sie aż ze śmiechu... reakacje Sisyphusa niesamowicie go bawiły...
- MÓWŻE, dlaczego ze sobą walczyli? Co mówili? Gadaj! - ryknął Sisyphus
Ibrahim był mocno zaszokowany... obserwował mężczyzn.,.. analizował sytuację...
- Zbyt wiele nie mówili... głównie tłukli się po pyskach.. Galthran pieprzył coś, że to sprawy Bractwa... tamten drugi zaś wrzeszczał przed śmiercią że nie zdążył w swym życiu wydymać jeszcze wszystkich kobiet których pożądał i pragnął... przed śmiercią wlał w siebie jeszcze litry alkoholu, które po chwili wypłynęły z jego parszywych ust gdy jego głowa runęła obok martwego cielska... - mówił Thant wyjąc ze śmiechu
Sisyphus przypierniczył pięścią w ścianę, roztrzaskał ścianę robiąc dziurę, huknął pięściami w podłogę robiąc dziurę, pochwycił jedno z krzeseł, zamachnął się i wybił szybę w swojej kwaterze...
- KUR*A!!!!!! - zawył ponownie, był przepełniony wściekłością... kipiał z furii, czuł że zaraz całkowicie go poniesie... zaciskał pięsci... nie mógł uwierzyć.. nie mógł... Azazlef zawiódł? Reszta również? Nie wiedział co się tam stało... był wściekły... musiał to jak najszybciej zweryfikować...
Ibrahim dopadł Thanta...
- Kłamiesz, robisz sobie żarty? Czy to szczera prawda?! - powiedział
- Szczera prawda... nie śmiałbym kłamać, mości Ibrahimie... - odparł Thant, cały czas się śmiejąc...
![[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]](https://i.imgur.com/5ZxkCR0.gif)
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wczoraj 01:13:09 przez DevilxShadow.)
|