Lorenzo zaś chwycił Emily... pochwycił ją gdy ta stała przed nim a ta wpadła na jego kolana... książę zaśmiał się i spoglądał w oczy modelki... po chwili raz jeszcze namiętnie pocałował... ponownie także pogładził lekko jej blond włosy...
- Ahh... świetnie się tu bawię Emily.. - rzekł Lorenzo wolno
- Ja też książę.. bo z tobą.. - odparła blondyna
- Mhm.. - mruknął Lorenzo i rozejrzał się... widział jak ogrom osób cały czas nie odrywa od nich wzroku, cały czas nieustannie zerka i patrzy, widzą wszystko jak ci się bawią, jak Emily uwodzicielsko dla niego tańczy... po chwili wolno powstał z kanapy a Emily usiadła obok...
- Cóż... chyba będziemy się stąd zbierać... - powiedział przeciągając się lekko, po chwili podszedł do barierki... zerknął na ludzi bawiących się i patrzących tutaj... po chwili zaś zawołał kelnerów...
- Trzy kolejki dla wszystkich w klubie, niech zamawiają z kart co chcą, wszystko opłacam... - przemówił książę głośno... sporo osób dosłyszało, zaczęło więc piszczeć... cały klub skandował imię księcia niczym topowego lidera... młodzi mieszkańcy doprawdy go wielbili...
Emily zaś słysząc i widząc gest Lorenzo zrobiła słodką rozmarzoną minę... zrobiło jej się gorąco, poczuła podniecenie... wiedziała bowiem że jest kobietą księcia... że od teraz jej życie będzie absolutnie topowe u jego boku... wiedziała że czeka ją jeszcze być może ciężka przeprawa z Cesarzową... jeśli ta znajdzie dla niej czas.. wiedziała jednak że na pewno sobie poradzi... że sprawi aby Cesarzowa Isabella ją polubiła.. modelka doskonale wie jak mocne więzi łączą Isabellę z jej synem, wszak jest jej jedynym a także pierworodnym... jedynym jej potomkiem z legendarnego rodu Carrabothów... Emily aż przełknęła ślinę, zlękła się nieco... wiedziała że nie ma żartów... że to już absolutne kolosalne szczyty i potęgi, wszak matka Lorenza jest najwyższą istotą... modelka jednak zamierzała uczynić absolutnie wszystko aby Isabella ją polubiła i zaakceptowała jako kobietę jej syna...
Do Lorenza zaś na moment podszedł jeszcze menager klubu... dziękował jeszcze raz księciu wielokrotnie... Lorenzo wystawił jeszcze spory napiwek dla klubu, kolejki dla wszystkich były wykupione, Lorenzo więc odwrócił się do modelki... wypił sporo szampana, miał świetny humor, lekko mu się zakręciło aż w głowie jednak całkowicie panował nad sobą..
- No dobra kiciu... możemy chyba już stąd zmykać... - przemówił potężnie
Emily pokiwała głową, chwyciła swoją wysadzaną diamencikami torebeczkę i powstała wolno z kanapy... wzięła jeszcze łyczek szampana... po chwili zaś Lorenzo wraz z Emily ruszyli ku wyjściu... eskortowali ich goryle i ochrona klubu... nikt ich więc nawet nie tknął... a wielu próbowało zdobyć fotkę i autograf...
Po chwili Lorenzo wraz z Emily wyszli na zewnątrz, dostrzegli ich auto oczekujące na nich tutaj pod klubem,.. Adrian zaś momentalnie wyszedł i otworzył im drzwi od auta...
- Witaj ponownie książę! Jak się bawiliście? - spytał kierowca
Lorenzo i Emily weszli do środka... ten zaś pozamykał za nimi drzwi...
- Cóż... było przyjemnie... - powiedział Lorenzo a także główkując co teraz odwalić...co zrobić... intensywnie myślał... wiedział bowiem że skończą w rezydencji... jednak nie wiedział czy już jest ten moment i ta chwila aby wydawać rozkaz... stukał się lekko dłonią w kolano... patrzył przez okno... dał sygnał kierowcy aby na razie jechał przed siebie..
- Dokąd teraz książę? - spytała nagle słodkim tonem Emily..
Lorenzo przełknął wolno ślinę.. spojrzał na blondyneczkę...
- Cóż... wiesz... możemy zrobić absolutnie wszystko... co tylko dusza zapragnie... absolutnie wszystko.. żadnych ograniczeń... mogę wszystko... - odparł silnym tonem
Emily zachichotała lekko i zarumieniła się... też zaczęła myśleć..
- Możemy chociażby wstąpić do Carraboth Holding... zjeść najlepsze dania.. zerknąć na topowe akwarium na jednym z pięter, egzotyczne gatunki ryb... możemy również ruszyć do następnych klubów a także do... - przemawiał Lorenzo
W tej chwili Emily mruknęła lekko...
- Ohhh Lorenzo... - powiedziała przystawiając się bliżej niego - Nie mam ochoty na takie dania.. zjadłabym co innego... - powiedziała słodziutkim tonem i zachichotała, pogładziła lekko Lorenzo po policzku dłonią...
- Nie mam ochoty w sumie na oglądanie zazdrośnic i zazdrośników... sam widziałeś jak na nas patrzyli... - przemawiała
- Noo.. cóż... - odparł wolno Lorenzo i poprawił kołnierz...
- Kotku.. wiem że masz w głowie coś znacznie innego... a pozostałe plany to tylko próba wydłużenia ścieżki... ja wszystko rozumiem - mówiła słodkim tonem modeleczka i uśmiechnęła się.
- Jestem twoja... jestem twoją kobietą... nie zamierzam ci niczego utrudniać kotku... - szepnęła mu w tej chwili prosto do ucha a następnie wysunęła lekko języczek i liznęła go nieopodal ucha... przejechała mu dłonią po udzie i klacie... lekko po kroczu...
- Zróbmy to kotku... - szepnęła i uśmiechnęła się, mruknęła lekko niczym kicia...
Lorenzo czuł że wariuje, że całkowicie już się zatraca... całą noc odczuwał ogromne pożądanie... cały czas był rozpalony i pragnął Emily... teraz jednak wszystko sięgało zenitu... całą noc był kuszony i uwodzony... cały czas czuł prześliczny zapach perfum blondyny, zapach jej włosów, co chwila czuł jej usta bo się całowali... praktycznie cały czas była tuż przy nim i opierała się głową o niego... czuł że to już ten moment... że należy...
W tej chwili machnął dłonią...
- Adrianie... jedź prosto do rezydencji mojej matki... to będzie nasza finalna destynacja... tam wysiądziemy i pójdziemy do środka a ty zaś auto zostawisz na placu a sam będziesz miał wolną resztę nocy i mozesz dołączyć do tamtejszej ochrony... rano zaś nas odwieziesz... - przemówił Lorenzo
- Jasna sprawa książę - odparł Adrian
Lorenzo nachylił się lekko
- I słuchaj, Adrianie... żeby nie było... nas tutaj nie było, ani w aucie, ani w rezydencji... jasne? - przemówił Lorenzo, wyjął plik banknotów zza pazuchy i położył na miejscu pasażera obok Adriana...
- Jasne książę... jestem z tobą.. - odparł Adrian
Lorenzo poklepał go po ramieniu i oparł się ponownie
- A czemu tak, kotku? - spytała podejrzliwie Emily...
- Cóż.. wiesz.. środki bezpieczeństwa... - odparł wolno Lorenzo
- Boisz się... matki? - spytała Emily, zachichotała lekko
- Nie... po prostu... ehh.. jutro ci wyjaśnię.. ten wieczór jest nasz i nikt inny nie bierze w nim udziału... to ci przecież obiecałem.. nie gadajmy wiec o nikim... - przemówił Lorenzo
Emily westchnęła i pokiwała głową...
Przejechali jeszcze sporą odległość, a następnie podjechali już pod rezydencję... zaraz potem wjechali przez bramę główną i jechali kawałek przepiękną drogą... zewsząd mogli dostrzec niesamowite kreacje z roślinności, niesamowicie zadbane figury roślinne, różnorodne kwiaty jednak niezbyt kolorowe, nie było tu "tęczowo", kolory były bardziej w stylu Isabelli, ciemniejsze, stonowane, z najwyższym sznytem i elegancją... doprawdy wszystko robiło tu kolosalne wrażenie, każdy najmniejszy kamyczek... Emily zaparło dech w piersiach gdy oglądała to wszystko...
Po chwili zaś podjechali pod główne wejście... wolno wysiedli z auta...
Emily wysiadając od razu dostrzegła jak kolosalny jest budynek... jak majestatyczny, wspaniały...
- Woow... jasny szlag... niesamowita rezydencja.. - przemówiła patrzac do gory...
Lorenzo zamienił jeszcze słowo z kierowcą, a następnie podszedł do Emily...
- Noo... matka stworzyła niesamowitą posiadłość... - przemówił wolno - Gotowa? - zerknął jej w oczka
Emily kiwnęła głową wolno... po chwili zaś podeszli do majestatycznych dużych drzwi... były niesamowicie zdobione i kunsztowne...
Lorenzo zaś zaczął grzebać głęboko po kieszeniach...
- Niesamowicie to wszystko wygląda... - przemówiła blondyneczka z uwagą oglądając wszystko dookoła...
Lorenzo zaś znalazł klucze po chwili... po chwili zaś otworzył kolosalne drzwi... pchnął lekko.. przestąpił przez próg a światło się rozpaliło.. od razu dostrzegli pierwszy z korytarzy.. majestatyczny, kunsztowny... ogromny... jego ściany zaś czerwone, eleganckie... przykryte gdzieniegdzie wspaniałymi obrazami..
- Ooh... ależ tu pięknie... - przemówiła Emily... Lorenzo zaś zamknął za nimi duże drzwi...
- Wejdźmy... - przemówił, a następnie wkroczyli do wnętrza... ruszyli przed siebie przez pomieszczenia...
- Kurde... nie sądziłam że będzie taka kolosalna... - mówiła - Wygląda niesamowicie... cudownie... - powiedziała i wyjęła telefon... chciała zacząć pstrykać foty...
Lorenzo zaś dostrzegł...
- Czekaj... nie rób zdjec na razie... - przemówił patrząc na blondynę... pożądał jej juz niesamowicie... zerknął na jej tyłek i nogi...
- Ooh... dlaczego kotku... jestem taka podniecona... tu jest tak bogato, niesamowicie... chociaż jedno... - odparła
- Nie rób na razie... to prywatne wnętrza mojej matki... nikt poza nią nie ma tu wstępu... - odparł wolno
Emily westchnęła... schowała telefon do torebeczki...
- No dobra kotku... - odparła i zaczęła przechadzać się po jednym z salonów... głównym, w którym teraz się znajdowali..
- Ile tu jest pięter.. ile pokoi... ile wszystkiego... - pytała Emily niesamowicie podniecona
Lorenzo zaś spoglądał na nią pożądliwym wzrokiem... mierzył jej ciało i kształty... wiedział że już za moment cała będzie jego...
- Cóż... bardzo dużo... pięter jest 5... pokoi ogrom, sam nie wiem... sypialni zaś 4... matka ma tutaj kilka swoich arcy tajnych pokoi, nie ma żadnego wstępu... jest także jej prywatna sypialnia.. całkowicie prywatna, nigdy tam nie byłem... cóż.. wielu z tych pokoi sam nie widziałem, są dla mnie tajemnicą.. - przemawiał Lorenzo
- Ohh.. ciekawe- zachichotała Emily - To może więc troszkę pozwiedzamy... ukryte zakamarki, przejścia... uwielbiam takie akcje kotku... - przemówiła blondyna dalej się rozglądając...
Lorenzo zaś podszedł do niej od tyłu... zbliżył swoje krocze do jej tyłka i objął ją, przytulił od tyłu... pocałował lekko w szyję... Emily od razu przymknęła oczy i namiętnie jęknęła...
- Noo... będziemy mogli... ale to później kochanie... - przemówił książę całując blondynę, po chwili chwycił i ścisnął lekko jej tyłek przez jej spodnie...
- Chodźmy... - przemówił Lorenzo.. wiedział już do której sypialni zabierze blondynę...
Po chwili zaś trzymając się za ręce przeszli spory kawałek rezydencji i weszli po schodach na trzecie piętro... zaraz znaleźli się w kolejnym znacznie innym i szykownym korytarzu... prowadził do drzwi od sypialni... podeszli do nich, a Lorenzo wolno je otworzył... od razu dostrzegli ogromny pokój z aksamitnym jedwabnym dywanem na podłodze, niesamowitymi zasłonami, obrazami, regałami z księgami, kolosalnym telewizorem i barkiem najlepszych trunków, dostrzegli ogromne gigantyczne łoże z aksamitnymi złoto-jedwabnymi pościelami.. było ogromne i wspaniałe... zerkali wspólnie na wnętrze pokoju... Emily po chwili zapiszczała..
- Niesamowite... niesamowita sypialnia.. o takiej marzyłam.. zawsze chciałam podobną.. - piszczała z podniecenia, uśmiechała się...
Lorenzo zaśmiał się... poprawił nieco kołnierz, rozluźnił, zamknął za nimi drzwi...
- Cóż... cieszę się że ci się podoba... - powiedział wolno zerkając na blondynę
Blondie odwróciła się do księcia, zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała mu prosto w oczy...
- To niesamowite kotku.. jesteśmy tu całkiem sami... w rezydencji która pomieści tysiące osób... moglibyśmy spędzić tu długie miesiące i nawet nie wychodzić... cały czas tylko się kochać, dzień i noc... bawić... - mówiła namiętnym i słodkim tonem
Lorenzo aż przełknął ślinę... uśmiechnął się.. podobało mu się to...
- Świetna idea kotku... - powiedział i pocałował ponownie namiętnie blondynę... dotknął jej pleców... całowali się dłuższy moment... po chwili Emily zaczęła rozbierać Lorenza... zrzuciła z niego jego czarną koszulę... dostrzegła jego umięśnioną klatę...
- Mmm,.. kotku. jesteś niesamowity... - muskała go aksamitnie po klacie... po chwili zaczęła namiętnie całować jego klatę... Lorenzo zaś rozpiął jej guzik od spodni... wolno zsunął jej spodnie w dół... dostrzegł jej uda... nóżki... czarne koronkowe majtki... był już całkowicie rozpalony, czuł kolosalne pożądania...
Emily zaś zachichotała... wiedziała że po tej nocy będzie już całkowicie należała do księcia... będzie jego jedyną kobietą... jej życie się zmieni... będzie jak z bajki... będą żyli wspólnie... wszak od dawna byli już dobrymi przyjaciółmi... teraz zaś byli już w związku...
Blondyna zaś na oczach Lorenzo zrzuciła z siebie swoją aksamitną niebieską krótką bluzeczkę... teraz była przed księciem już w samej bieliźnie.. zaczęła się lekko cofać wabiąc go ku sobie... ten zaś podążył za nią... Emily zaś szła do tyłu nie odrywając namiętnego kuszącego spojrzenia od Lorenzo... po krótkiej chwili znalazła się przy skraju wielkiego łoża i zasiadła na nim...
Spoglądała na Lorenzo swoimi pięknymi oczami.. ten zaś miał widok na jej cała talię i wspaniałe długie blond włosy... oglądał ją z kolosalnym pożądniem... zerkał na jej oczy, usta, włosy, piersi, stopy, uda i nogi... nie mógł się już opanować... zaczął wolno ściągać pasek od spodni, a następnie wolno zaczął zsuwać swoje ciemne spodnie, kiwnął palcem aby Emily podeszła... blondie zaś momentalnie wstała i podeszła bliżej księcia... byli nieopodal łoża... Emily pomogła zsunąć księciu spodnie do końca.. po chwili zaś wyrzuciła również jego bokserki w kąt pokoju... gdy tylko dostrzegła... aż otworzyła szerzej usta... wytrzeszczyła lekko oczy... jej policzki się zarumieniły... poczuła że robi się niesamowicie mokra... że jest całkowicie podniecona i pragnie oddać się Lorenzo w całości... pragnie by miał ją całą tylko dla siebie... pragnęła oddawać mu się całą noc... Lorenzo spoglądał w jej oczy, pokiwał głową... przesunął ręką najpierw po jej blond włosach, potem po policzku, następnie po szyi... na szyi na moment się zatrzymał, pogładził jej gardło, pogłaskał lekko kciukiem, lekko też przycisnął a Emily jęknęła ulegle... Lorenzo zaś zjechał jeszcze niżej i jego dłoń była już na jej koronkowym czarnym staniku.. książę sprawnie go rozpiął i zrzucił na ziemię, po chwili dostrzegł jej piękne jędrne piersi.. wydały mu się idealne... od razu położył na nich swoje dłonie, zaczął ściskać... po chwili przysunął blondynę bliżej siebie... pocałowali się ponownie w usta z języczkiem... Lorenzo po chwili zaś zsunął czarne koronkowe majtki Emily.. teraz również była już całkowicie nago przed nim.. wyrzucił gdzieś nieopodal, pokiwał głową niesamowicie zadowolony... całowali się jeszcze jakiś czas, a następnie Lorenzo ponowie pocałował ją namiętnie w szyję, Emily zaś pojękiwała namiętnie rozpalając go tylko bardziej i bardziej... Lorenzo zaś sunął dłonią po jej gładkich aksamitnych plecach... zjeżdżał niżej... po chwili jego dłoń była już na jej tyłku... zaczął go ściskać.. po chwili zaczął dawać blondynce kilka lekkich klapsów... Emily zaś dostajac klapsy w tyłek pojękiwała tylko coraz bardziej namiętniej, cały czas patrzyli sobie w oczy gdyż ich twarze były blisko siebie... Lorenzo pokiwał głową..
- Grzeczna... - szepnął wolno - Kocham cię kiciu... - przemówił aksamitnym tonem... Emily zaś słysząc to była już całkowicie rozpalona i uległa... dostała kolejnego klapsa w tyłek i jęknęła aksamitnie i namiętnie... cały czas dostając lekkie klapsy zerkała w oczy księcia...
Książe kiwnąl lekko głową... skinął nieco w dół dając blondynie sygnał aby rozpoczęła... Emily od razu zrozumiała, a następnie namiętnie zniżyła się przed Lorenzo na kolana... po chwili zaś dłońmi zaczęła zajmować się jego sprzętem.. nie zaniedbywała niczego.. zaczęła mu robić dobrze najpierw rękami... Lorenzo czując dotyk jej dłoni zaś jęknął lekko, miała niesamowite dłonie... Emily zaś klęcząc zerkała do góry patrząc na księcia... nie ustawała i cały czas się zajmowała tym czym należy... po chwili zaś blondynka będąc na kolanach wzięła go już do ust... teraz robiła mu dobrze ustami.. zajmowała się w pełni jego sprzętem, namiętnie i z ogromnym pożądaniem i pragnieniem... zawsze tego pragnęła... zawsze pragnęła mieć księcia tylko dla siebie... wiedziała że teraz musi być jak najlepsza aby ten już zawsze tylko jej pożądał i pragnął... Lorenzo ponownie mocniej jęknął spoglądając jak klęcząca przed nim modelka robi mu w tym momencie laskę.. ten widok tylko coraz bardziej go rozpalał, czuł się niesamowicie... zerkał na zniżoną blondyneczkę... po chwili zaś chwycił nieco mocniej prawą dłonią jej włosy i w tym momencie to Lorenzo zaczął kontrolować tempo... przejął całkowitą kontrolę nad ustami i gardłem blondynki... słyszał jedynie charakterystyczne dźwięki dobiegające z jej gardła gdy ten dopychał mocniej.. czuł że Emily pragnie całkowicie mu się oddać i że jest w pełni uległa i posłuszna.. wiedział już że ta noc będzie niesamowicie wybitna, absolutna... najwspanialsza... zerkał na blondynę... dostrzegł że na chwilę jej oczy przeniosły się w inny kierunek...
- Spoglądaj cały czas na mnie kiciu... nie odrywaj oczu... - rzekł spokojnie nadal używając jej gardła.. ta zaś posłusznie zerknęła w górę...
Lorenzo kontrolował tempo jeszcze chwilę, a następnie zwolnił i wyjął... skinął głową i podszedł do łoża... zasiadł na jego skraju i rozchylił nogi.. Emily zaś wolno zbliżyła się do księcia i po chwili ponownie uklęknęła między jego nogami... po chwili ponownie zaczęła robić mu dobrze ustami... teraz jednak ona kontrolowała swoje tempo... Lorenzo zaś zerkał tylko jak ta się nim zajmuje... pojękiwał co jakiś czas.. przez pierwsze 40 minut ich nocy Emily zajmowała się jego sprzętem tylko za pomocą ust i rąk... teraz zaś Lorenzo czuł że już nie wytrzymuje... jej usta były niesamowite, blond włosy... czuł że ta już go doprowadza do pierwszego finału... robiła to bowiem niesamowicie i z całkowitym oddaniem i uległością... Emily była niesamowita... Lorenzo zaś czuł że dochodzi.. po chwili doszedł w ustach blondynki... czuł się niesamowicie... Emily również, że zdołała go doprowadzić do pierwszego strzału... wiedzieli jeszcze jednak że to nie żaden koniec... za moment zaś mieli przejść dalej... Emily już zaraz miała zacząć go ujeżdżać...
Drakkan zaś mordował wszystkie elfy jakie spotykał na drodze...
- PARSZYWE ŚCIERWA... ZDYCHAĆ, KUNDLE! - mordował wraz ze swoimi oddziałami... kroczyli jak taran, masakrowali wszystko.. widzieli również jak elifckie budynki walą się od potęgi ich dział.. nieustanne mordy i ostrzały...
Taka sama sytuacja na flance Siaela... Wezyr również maszerował wraz ze swoimi oddziałami do przodu... kroczyli niczym prawdziwi liderzy, miażdżyli wszystko na swej drodze... flaki fruwały zewsząd, litry krwi... masakrowali wszystko i wszystkich, wybijali elfickie ścierwa co do jednego... żadnego zawahania, żadnej chwili ustanku... kroczyli przed siebie w brutalnej rzeźni...