W międzyczasie Ignathir powrócił na Abregado poprzez teleport międzywymiarowy. Nie przybył on tu jednak sam. Po raz kolejny miał przy sobie towarzystwo. Towarzyszyła mu istota niskiego wzrostu (miała około
1,6m wysokości.) A tą istotą była jego pokojówka -
Entoma Aureol Zeta. W przeciwieństwie do Lupus, Entoma była spokojniejsza i lepiej chłonęła wiedze, dlatego też Ignathir nie spodziewał się, aby oprowadzanie jej trwało tak długo jak Lupus. Miał też nadzieje, że tym razem nie będzie jakiś niezapowiedzianych walk, tak jak ta z Sisyphusem. Arcymag znał Entomę dobrze, wiec nie obawiał sie o to, że ta zachciałaby nagle walczyć z kimś aby udowodnić swoją wartość... To nie było w jej stylu... Entoma była posłuszna i nie wychodziła zazwyczaj z własną inicjatywą... unikała niepotrzebnych konfliktów... no chyba, że została by do tego sprowokowana... wtedy to już inna bajka...
Sama w sobie Entoma cechowała sie niezwykle unikalnym wyglądem. Jej szaty miały kolor brązowo-purpurowego z niezwykle duzymi rękawami. Na tyle duzymi, że jej ręce ginęły w nich kompletnie - (właściwie to nigdy nie były one widoczne). Szczerze wyglądało to dosyć uroczo... zupełnie tak jakby miała na sobie zbyt dużą piżamę i jej ręce nie mogły wydostać sie z rękawów. Całość jej szat ozdobiona była białymi falbankami a na brzuchu widoczna była duża czerwona kokarda zrobiona z grubego czerwonego sznura. Jej włosy miały kolor ciemnej purpury i były one związane w dwa koki po obu stronach głowy. Włosy te jednak nie wyglądały naturalnie... Podobnie było z jej twarzą która była blada, a jej oczy choć duże, błyszczące i czerwone, nigdy nie mrugały.. Podobnie było z ustami które nigdy się nie otwierały... nawet wtedy kiedy przemawiała...
Aura jaka z niej biła była niepokojąca, a wręcz przyprawiająca o ciarki gdy tylko sie na nią spojrzało. Nic wiec dziwnego że pobliscy Nieumarli mimo iż początkowo zainteresowani jej niskim wzrostem i uroczym wręcz ubiorem, szybko odwracali wzrok czując lekki niepokój. Praktycznie od razu można było wywnioskować, że Entoma nie jest człowiekiem. Sugerował to już sam jej wygląd...
Wygląd Entomy: https://c4.wallpaperflare.com/wallpaper/...review.jpg
Ignathir widząc zachowanie nieumarłych zaśmiał sie lekko.
- No prosze.. a wiec nie sa jednak aż tak głupi... To lepiej dla nas.. - pomyślał arcymag i spojrzał na Entomę która patrzyła na niego z dołu. Doprawdy była bardzo niska..
- Mój panie... Wyczuwam strach w pobliskich nam istotach... - powiedziała Entoma. Jej głos był dudniący, nienaturalny, jego ton zmieniał się nieustannie... był wręcz przerywany... pulsujący... Dodatkowo jej usta były kompletnie zastygnięte.
- W rzeczy samej Entomo... To sie dobrze składa... Nikt nam przynajmniej nie bedzie przeszkadzał... - rzekł zadowolony Ignathir - Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele atencji przyciągała Lupus...
- Domyślam się mój Panie... Z pewnościa było to dla ciebie irytujące... - odparła lekko kiwając głową.
- Tak, ale no cóż.. było, minęło... Teraz musimy sie skupić jednak na tym co istotne... Podobnie jak Lupus, musisz poznać zasady panujące w tym wymiarze Entomo... - zaczął Ignathir i zaczął powoli tłumaczyć swojej służącej informacje na temat tego świata, oprowadzając ją równocześnie po mieście.
Tymczasem Harh Krill po długiej podróży docierał do wybrzeża pewnej wyspy. Od poczatku był to ostatni przystanek jego podróży. A było to nie inne miejsce niż wyspa Kartis - tymczasowo pod kompletną kontrolą nieumarłych. Wiedział ze tu jest ktoś z kim zamierza poważnie porozmawiać.
Nieumarli na brzegu dostrzegli nadpływający okręt. Początkowo nie byli pewni czy nawet nie zaatakować i zniszczyć statku, ale gdy tylko na maszcie okretu pojawiała sie flaga królestwa Nieumarłych, szybko zaprzestali jakichkolwiek działań. Wiedzieli bowiem, że to ktoś istotny. Nie mylili się. Wielkie było zdziwienie wojowników gdy dostrzegli Harh Krilla wychodzącego na brzeg. W końcu Nihil Vegha który kontrolował wyspę stracił kontakt z Krillem juz jakiś czas temu. Listowe konwersacje zostały zaprzestane i temu tez Kartis nie miało zielonego pojęcia co dzieje sie na Abregado, a Abregado nie wiedziało co dzieje sie na Kartis.
Nieumarli błyskawicznie pokłonili sie Krilllowi.
- Panie... witaj na Kartis.. - rzekł jeden z Nieumarłych.
Krill pokiwał lekko głową obserwując okolice. Nie pamietał bowiem kiedy ostatnio był na Kartis.
- Zaprowadźcie mnie do Nihila... Chciałbym z nim porozmawiać... - rzekł spokojnym tonem Harh Krill - Dawno sie z nim nie widziałem...
Nieumarli pokiwali głowami i szybko kilku z nich ruszyło przodem prowadząc Krilla z portu prosto do miasta.
Po drodze Dowódca Nieumarłych obserwował jak zyją tutejsi mieszkańcy. Wiekszość z nich wydawała sie dobrze dogadywac z Nieumarłymi.. zupełnie tak jak w Dohl de Lokke. Krill domyślił się że Nihil musiał cięzko pracowac aby cos takiego było możliwe. Taka koegzystencja.. taka symbioza, wymagała lat aby w pełni zadziałać.. Nihilowi jednak udało sie to osiagnąć w bardzo krótkim czasie... Krill był pod wielkim wrażeniem... Pomimo kryzysu, pomimo erupcji wulkanu.. życie kwitło tak samo jak na Abregado...