Serwery Minecraft

Amon odwrócił się tylem do Malacatha i założył ręce za plecy.
- Unicestwieniu? Cóż.. Czym różniłbym się od ludzi których zwalczam gdybym ich unicestwiał.. praktycznie niczym.. byłbym takim samym zbrodniarzem i przestępcom.. Ludzie widzą mnie jako kogoś kto otwiera im furtkę na świat, zbawiciela.. osobę która stworzy ostateczny ład.. Nie ukrywam że zamierzam trzymać się tej idei do samego końca.. Nie zabieram moim ofiarom zycia.. ja odbieram coś znacznie więcej..
Przez chwile Amon zamilknął tak jakby sie zastanawiał
- Jednakże.. Cecilia również jest osobą która stoi na drodze w moim planie.. Miałem zamiar odebrać jej moc zostawiając ją kompletnie bezsilną i bezradną.. Ale widząc jaką pałasz do niej nienawiścią raczej zostawię tę przyjemność tobie...
Nagle Amon nadal stojac tyłem do Malacatha ściągnął maskę i chwycił ją w swoją rękę i patrzył na nią. Jego twarz jednak nie była widoczna.. była schowana pod kapturem.
- Zdjąć maskę... Na to przyjdzie jeszcze odpowiednia pora.. Jest ona symbolem mojej przeszłości, idei oraz ludzi którzy mnie wspierają.. - rzekł z powrotem zakładając ją na twarz. - Cierpliwości..

Malacath widział w Amonie potencjał na dobrego przywódcę. Potencjał, który zmarnował Harkon. Nie okazywał jednak tego, swoje myśli trzymał dla siebie.
- Nie będziesz musiał nic robić... - powiedział nagle w jego stronę
- Wystarczy że popłyniesz razem ze mną na jej wyspę - mówił dalej.
- Rozumiem twoją nieufność do mnie, dlatego pozwolę ci wziąć kilkoro twoich ludzi ze sobą. Lecz jeśli blefujesz... - zatrzymał się na chwile, spojrzał uważnie na Amona
- Staniesz się dla mnie takim samym wrogiem jak ona - dodał ostrzegawczo.

=====

Amon zaśmiał się mrocznym tonem.
- Nieufność w tym wypadku jest dwustronna... Każdy z nas ma inne poglądy i rózne cele.. ta wspólpraca jak sam chciałes jest tymczasowa.. Ale niech bedzie zgadzam się..
Nagle odwrócił sie w stronę Malacatha
- Nie widze powodu zeby kłamać.. Jeszcze wczoraj chciałeś zamknąć mnie w Azkabanie.. Obwiniać natomiast za ewentualne błędy możesz Carrabotha i księgę którą ci podarowałem...To ona zawiera lokalizacje wyspy i szczegółowe informacje na jej temat.. Pamiętaj ze jestem jedyną osobą która czegokolwiek dowiedziała sie przez 5 lat o miejscu w którym moze przebywać Cecilia.. Dałem Ci poszlakę i wskazówkę... Twoi ludzie natomiast nie byli w stanie niczego znaleźć..

Malacath poinformował Amona o kolejnym spotkaniu. Miało się ono odbyć jutro pod wieczór, gdy słońce będzie jeszcze zachodzić, w Riven Porcie. Wtedy właśnie miała rozpocząć się podróż na osadę Cecilli. Po przekazaniu informacji pożegnał się i zniknął...
Lord zastanawiał się, czy poinformować Harh Krilla o jego współpracy z Amonem. Na ten moment jednak postanowił że nic mu nie powie, a cały atak na bazę Cecilli będzie przeprowadzony tylko przez wojska Magic World...

Amon po zakończeniu spotkania zszedł powoli po schodach w dół. Myślami był już skupiony na swoim kolejnym zadaniu. Gdy wyszedł na zewnątrz postanowił wyjść z miasta inną drogą. Nie chciał marnować niepotrzebnie kolejnych bomb dymnych aby po raz kolejny ogłupić strażników bramy. Znalazł on pierwszy lepszy dekiel i otworzył go wskakujac do kanalizacji. Jak się okazało tunele kanalizacyjne prowadziły również za mury miasta. Wolnym krokiem szedł wzdłuż podziemnej drogi aż znalazł się za murami miasta. Wychodząc na powierzchnie zamknął za sobą dekiel i udał sie w kierunku wozów czekających w lesie.
Maraal dostrzegł zbliżającego sie Amona.
- Spotkanie dobiegło końca? - zapytał
- Tak.. Wszystko zostało ustalone.. - odparł Amon
- A więc?
- Malacath zamierza wyruszyć dopaść Cecilie.. pragnie abym mu towarzyszył..
- To gryzie się z naszym planem.. - wtrącił Maraal
- Niekoniecznie.. wręcz przeciwnie.. - odparł Amon trzymając ręce za plecami. - Wszystko idzie po mojej myśli..

Całą noc Harh Krill przebywał w swoim gabinecie gdy wczoraj statki nieumarłych dopłyneły na Abregado. Cały czas czytał dokumenty oraz listy siedząc przy swoim dębowym stole przy okazji słuchajac radia w którym na okrągło dudniono na temat Amona oraz jego rosnącego poparcia w królestwie. Krill domyślał sie że coś musiało sie stać.. nie było w końcu żadnej informacji na temat tego czy Harkonowi udało sie złapać Amona na jego pokazie. Był bardzo ciekaw decyzji Malacatha oraz tego co wydarzy sie niebawem w krainie.
Krill oparł się o fotel i popatrzył w sufit. Zaczął sie zastanawiać. Za dwa dni miał odbyć sie bal na który został zaproszony przez Stelle. Chciał troche odpocząc od ciągłej pracy i sie odrobinie zrelaksować. Nagle Krill usłyszał pukanie do drzwi.
- Wejść.. - rzekł po chwili
Drzwi otworzyły się. Pojawił sie w nich Nihil Vegha.
- Nihil... coś sie stało? - zapytał Krill
- Przynoszę pewne interesujące informacje..
- Niech zgadne.. Amon?
- Nie tym razem.. - odparł Nihil
Krill popatrzył z zainteresowaniem na Nihila.
- Nasi zwiadowcy dostrzegli że w Mrocznym Lesie dzieje sie coś nietypowego.. W zasadzie.. mowa tu o Starozytnym..
- Co z nim?
- Wykazuje praktycznie zerową aktywność.. nawet wtedy gdy nasi ludzie wkroczyli do lasu.. - rzekł Nihil - Dodatkowo zaobserwowaliśmy tajemnicze błyski dobiegające z wnętrza Mrocznego Lasu.. pojawiaja sie one co kilka dni w liczbie od 15 do 20 w przeciągu 25 minut . Nie jesteśmy w stanie ustalić co jest tego przyczyną..
Krill wstał z fotela i podszedł do okna.
- Mroczny Las zawsze był dziwnym miejscem.. Starożytny nigdy nie wpuszczał nikogo do środka.. Jedynymi osobami które zdołały do niego wejść i wrócić cało był Ignathir i świętej pamięci Królowa Ariadna...Jezeli jednak dzieje sie tam coś niepokojącego musimy zbadać tę sprawę dokładnie..
- Zrozumiałem.. - odparł Nihil
- Jak tylko wróce z balu zajmiemy sie tą sprawą.. Póki co kontynuujcie obserwacje..
- Jak rozkażesz Panie.. - odparł Nihil

Harkon tymczasem wyszedł z fabryki w Markardzie. Po kilkunastu metrach coś przykuło jego uwagę. Wyczuł tę samą osobę co na pokazie... Nie był pewny o kogo chodzi. Mógł się tylko domyślać. Chłopak zawsze był doskonałym łowcą i tropicielem, ale to było zupełnie coś innego...
Zaczął iść za tropem ulicami Markardu.
Harkon dużo myślał o pojedynku z Amonem. Nie wiedział co poszło nie tak, dlaczego tak łatwo przegrał. W głowie cały czas miał moment, w którym to Amon zdołał oprzeć się jakimś sposobem krzykowi spowolnienia czasu. Nie miał pojęcia jak mógł ominąć działanie krzyku. Zastanawiał się, czy Amon również zna moc krzyków, albo kontroluje w jakiś sposób czas, bądź jest po prostu silniejszy od Harkona. Siła krzyków wszak zależy od tego kto je wypowiada. Harkon w prawdzie opanował już krzyki na tyle że mówienie ich nie sprawia mu problemów, ale nie były one na tyle potężne co krzyki Lorda Malacatha.
Harkon po kilku minutach tropu dotarł do studzienki kanalizacyjnej. Postanowił że do niej wejdzie...

Wozy powoli ruszyły. Były w drodze powrotnej do Racon City gdzie znajdowała sie główna siedziba Amona. Miasto, tak jak on sam powiedział "zdobył w 3 dni" gdyż dosłownie sprawował na nim teraz już zupełną kontrolę.. Racon City było pogrążone w rewolucji wywołanej przez Amona. Po nocnym pokazie ludność uznała go za swojego lidera. Magowie i czarodzieje zostali zmuszeni uciec z miasta ponieważ zwykła ludność i chłopi podążając za ideą Amona zaczęli ich wtrącać do lochów i napadać uznając za zagrożenia ich magiczne zdolności. Droga do ostatecznej równości wymagała zaangażowania..

Amon siedział na fotelu obok kierowcy z założonymi rękami. Nie wypowiadał się za dużo. Od czasu do czasu tylko odpowiadał na pytania Maraala o dalsze plany i instrukcje.
- Czyli Malacath bedzie jutro w Riven Port? - pytał Maraal
- Tak.. dlatego też dziś musimy dokończyć to co zaplanowałem..
- Osobiście tego dopilnuje.. - odparł Maraal. - Powiadomiłem Sochera.. przygotuje sterowiec.. bedziemy gotowi przed dwudziestą..
- Idealnie.. - odparł Amon mrocznym tonem.

Baldur na polecenie Malacatha osobiście udał się do Racon City. Miał on na celu załagodzić tłum, jednak było to bardzo trudne zadanie. Nie wiedział co im powiedzieć. Nie był to zwykly tłum a rozwścieczone miasto. Sytuacja jednak z każdą godziną od jego przybycia robiła się stabilna...

=====

Harkon wyszedł ze studzienki. Udał się w kierunku lasu. Nagle jednak zgubił trop. Schylił się do ziemi, wziął ją w garść i spojrzał na nią uważnie. Harkon już wiedział że tajemnicza osoba którą śledził odjechała wozem. Wiedział też że ślad był świeży... Nie chcąc tracić czasu udał się do zamku Balów...

Amon wraz ze swoimi ludźmi dotarli do Racon City. Wiedzieli co sę dzieje w miescie. Amon byl z tego powodu bardzo zadowolony. Wiedział jednak ze to dopiero początek.
Zamierzał po raz kolejny ukazać sie ludności która go wielbi. Na rynku miasta mieściła sie duża scena gdzie organizowane byly koncerty i rożne imprezy... także tam zgromadziło się wiekszosc ludzi którzy protestowali...i to tam takze Baldur próbował wraz ze swoimi ludźmi opanować sytuacje. Prawie mu sie to udało.. prawie..
Wszyscy zamarli w milczeniu gdy dostrzegli że ze sceny wydobywa sie tajemniczy dym a na platformie z pod sceny wyłania sie Amon wraz z kilkoro kultystami i Maraalem.
Zaskoczenie był tak wielkie ze ludzie nie wiedzieli co powiedzieć.
Amon stał przez chwile bez ruchu trzymając ręce za plecami a następnie podszedł kilka kroków i chwycił mikrofon.
- Witam Racon City.... - zaczął Amon
Ludzie od razu zaczeli wiwatować
Amon jednak podniósł reke aby ich po chwili uspokoić.
- Niezwykła to radość widząc jak wielkie zaangażowanie w rewolucje przenosicie ponad codziennie dobra...Wspólnie tworzymy sile z którą trzeba się liczyć.. - mowił Amon - Tylko dzięki naszemu dzialaniu jestemy w stanie zmienić ten świat na lepsze... Nie poprzestaniemy dopóki nie osiągniemy naszego celu... Niech każdy weźmie sobie te słowa do serca.. Siostry i bracia nadszedl czas aby rewolucja rozniosła sie ponad granice miasta.. Pragnę aby nasi pobratymcy zwykli bezbronni ludzie z innych czesci kontynentu rowniez poznali idee oświecenia.. idea ostatecznej rowności!
Nagle Amon podniósł rękę do góry aby pobudzić tłum
- Niech rewolucja trwa! - krzyknął mrocznie
Ludzie również zaczęli krzyczeć
- Rewolucja! Niech zyje Amon! - krzyczeli
Amon patrzył z zadowoleniem na tłum puszczając równocześnie mikrofon który spadł na ziemie.

Niektórzy ludzie z krainy zaczęli wypływać za kontynent. Aż 90% wyjeżdżających postanowiło osiedlić się na Kartis. Ponad 70% mieszkańców Kartis stanowili czarodzieje...

=====

- Musimy ich aresztować siłą! - krzyknął Auror do Baldura
- Zabraniam! Nie dostaliśmy pozwolenia na użycie siły! - odrzekł Hrabia
Baldur i kilku aurorow wraz z Dagonem po kilku chwilach dotarł na scenę i spojrzał na Amona.
- Jesteś aresztowany! - krzyknął i wyjął różdżkę w jego stronę

=====

Malacath znalazł się na swoim tronie w zamku Balów. Dotarły do niego informacje o buncie w Racon City. Wiedział, że nawet zabicie Amona nic nie da. Wojna domowa w krainie była nieunikniona i skończy się dopiero po objęciu władzy przez Amona...