RE: [RolePlay] Magic World 2
Do Scarecrowe'a deportowali się Mafiozi...
- Udało się! - Krzyknął jeden z Mafiozów. Czarnoksiężnik zerwał się z fotela.
- Wyśmienicie, moi przyjaciele. - Powiedział Scarecrow.
- Wszystko gotowe. Hotel jest nasz. Wielu już o tym wie. - Rzekł Mafiozo i podał Scarecrowe'owi klucze od hotelu.
Scarecrow spojrzał na Szalonego Kapelusznika, Festera i Bezgłowych Czarnoksiężników.
- Zapraszam do naszych włości! Sprawdźmy zatem, czy będzie to odpowiednie miejsce. - Powiedział.
Po chwili, Czarnoksiężnicy i Mafiozi deportowali się do 5-gwiazdkowego hotelu w centrum krainy...
Scarecrow otworzył drzwi i wszedł do środka. Nikogo już wewnątrz nie było, wszystko było puste... Rozglądali się dookoła.
==========
Księżniczka Isabella była w swojej komnacie... Szybko zrzuciła z siebie suknię od Cecilii, którą miała na pokazie mody i wieczorku Harkona, a następnie się przebrała...
Założyła krótką czarną spódniczkę, bluzeczkę sięgającą do pępka, na bluzkę założyła czarne futerko kupione dwa lata temu od Pellavenciniego - przygotowane specjalnie na rozkaz Isabelli. Na szyję nie założyła nic, a na palec ubrała swój pierścień(Przepiękny diament, który dostała od Cecilii na 18 urodziny). Na prawy nadgarstek założyła złoty damski zegarek i poprawiła swoje piękne czarne włosy. Ubrała również czarne szpilki i zabrała swoją torebeczkę.
Po przygotowaniu się, opuściła komnatę i jeszcze tej nocy po kolacji deportowała się do centrum krainy...
Isabella pojawiła się przed wejściem do pewnego ekskluzywnego klubu nocnego, który również należał do jej rodziny (jak wiele hoteli, nieruchomości, lokali, etc... - to wiadome, że Carraboth'owie mogą mieć co chcą, nikt nie posiada tak ogromnego majątku jak Cecilia).
Przy wejściu do klubu stał Artur Winchester, a także 3 kobiety i 3 mężczyzn, elegancko i bogato ubranych, zapewne w ubrania od Pellavenciniego.
- Witaj, Księżniczko! - Artur podszedł do Isabelli i ucałował jej dłoń. Znajomi Księżniczki również się z nią przywitali.
- Wejdźmy. - Powiedziała Isabella, a po chwili wszyscy weszli do środka.
Klub wewnątrz posiadał najnowsze nagłośnienie i sprzęty... Wystrój był elegancki, bogaty i rozrywkowy w jednym.
- Witaj, Księżniczko. - Powiedział manager klubu witając Isabellę i jej znajomych. Ukłonił się Księżniczce.
Isabella spojrzała na niego srogo... Nie miała dobrego humoru po akcjach Nurbanu i Harkona. Była wściekła. Muzyka w klubie grała cichutko.
- Podgłośnijcie muzykę, natychmiast! - Krzyknęła Isabella. Manager pstryknął palcami, a pracownicy natychmiast to polecenie wykonali... Muzyka huknęła znacznie głośniej.
- Zaserwujcie wszystkim drinki. - Dodała. Pracownicy ponownie kiwnęli głowami i ruszyli przygotować drinki. Isabella ze znajomymi natomiast ruszyła do swojej loży w klubie...
Nagle, jakiś pijany facet zagrodził drogę Księżniczce Isabelli...
- Ej, Lala! Nie będziesz mi tutaj zmieniać i zgłaśniać muzyki! - Krzyknął. Artur Winchester natychmiast dobył Różdżki i wycelował w faceta, Isabella jednak uniosła palec.
- To mój klub, jestem Isabella Carraboth Bal i będę robiła co będę chciała! - Syknęła spoglądając wrogo na faceta, ten zrobił ogromne oczy i natychmiast spokorniał...
- Wynoś się stąd! - Krzyknęła.
- Ale... Księżniczko... - Rzekł facet. Isabella kiwnęła głową. Artur Winchester natychmiast chwycił faceta za fraki i wyrzucił z klubu... Po chwili, Isabella wraz ze znajomymi zasiadła w swojej loży. Drinki podano.
- Isabello... Nie masz dobrego humoru. Czyżby coś się stało? - Spytała znajoma.
Księżniczka wzięła sporego łyka swojego drinka.
- Nie. - Odpowiedziała oschle.
- Umówiliśmy się na imprezę, jesteśmy... Bawmy się. Pijmy, jesteśmy młodzi i wspaniali. - Dodała Księżniczka, uśmiechając się narcystycznie.
- Dokładnie! - Krzyknął znajomy, a następnie porwał swoją dziewczynę i drugą kobietę do tańca... Facet tej drugiej również do nich dołączył.
Po chwili zabawy i picia, ponownie wszyscy zasiedli w loży... Artur Winchester spoglądał na Isabellę.
- Isabello... Kiedy w końcu zostaniesz Królową? Twojej Babce nie nudzi się już ten tron? - Spytała znajoma.
Isabella parsknęła śmiechem.
- Pracuję nad tym... - Odpowiedziała.
- Przecież wiadomo, że to Ty jesteś najlepszą kandydatką na następczynię tronu. Jesteś najsilniejsza i najinteligentniejsza. Mnóstwo osób chciałoby zobaczyć Ciebie na tronie... - Mówiła do niej, uśmiechając się.
Isabella kiwnęła głową.
- Babcia jest teraz bardzo potężna... Czekam na moment, kiedy jej wpływy znacznie spadną. - Odpowiedziała Isabella, chcąc już zakończyć ten temat.
Przybyła kolejna kolejka drinków... Już piąta. Isabella piła najwięcej z całego towarzystwa.
Wypili kolejną kolejkę... Teraz Isabella była już znacznie bardziej rozluźniona i roześmiana... Słodka.
- Eej, Francesco... Zatańczmy! - Krzyknęła Isabella, chichocząc i wskazując palcem znajomego. Ten ucieszył się, a następnie zatańczył z Księżniczką...
Isabella ewidentnie kusiła Francesca w tańcu... Jego dziewczyna nie była z tego powodu zadowolona. Denerwowała się.
Po chwili wrócili do loży. Isabella spojrzała na lekko zdenerwowaną Rachel.
- Rachel, co z Tobą? My tylko tańczyliśmy, haha... - Powiedziała Isabella i opadła bezwładnie na kanapę.
Artur Winchester spojrzał na Księżniczkę...
- Isabello... Może już starczy tych drinków? - Spytał.
- Nie! - Krzyknęła Isabella i wypiła kolejnego drinka.
Artur Winchester cały czas na nią patrzył... Domyślał się, że musiało stać się coś złego.
- Słyszałaś, że pobliski hotel ma nowego właściciela? Podobno gruba ryba... - Powiedziała znajoma, pijąc drinka.
- Kto to? Kogo? Muszę go odwiedzić... Skoro ma wpływy, to musi być po mojej stronie! - Krzyknęła natychmiast Isabella, głos jej się łamał od ilości alkoholu w organizmie.
- Na dniach podobno organizuje aukcję... - Dodała znajoma, patrząc na Isabellę. Druga zaś również zaczęła się chichrać z powodu dużej ilości alkoholu.
- Wystawia na licytację jakiś cenny przedmiot, który podobno może zaszkodzić Królowej... - Dokończyła znajoma.
- Zaszkodzić? Więc po co go sprzedaje? Co to za przedmiot... - Isabella trochę spoważniała i zaczęła się nad tym zastanawiać...
Po chwili jednak alkohol znów dał się we znaki... Isabella patrzyła kusząco na Davida... Jego dziewczyna akurat wyszła do toalety z drugą znajomą.
Księżniczka pokiwała palcem do Davida, aby ten się do niej zbliżył... Ten natychmiast usiadł bliżej Isabelli.
- No i... Co tam powiesz, ciekawego? - Spytała Isabella, podpierając głowę ręką, łokieć zaś oparła o oparcie kanapy... Drugą dłonią bawiła się swoim włosem, kręcąc nim i owijając o palec.
- A... Jakoś wszystko idzie. W biznesie dobrze, w mojej firmie dobrze, w rodzinie dobrze... Nie narzekam. - Odpowiedział David.
- Dużo balujesz? - Spytała Księżniczka, zacichotała.
- A dużo, dużo... Trzeba się bawić, póki jest się młodym! - Odpowiedział pewnie.
Isabella roześmiała się słodko.
- O to, to! - Powiedziała wskazując na niego palcem... Następnie zbliżyła swoje usta do jego i... Pocałowała go. David zdziwił się, aczkolwiek nie opierał się... Chwycił Isabellę za policzki.
Artur Winchester zerwał się z kanapy...
David chciał chwycić Isabellę za szyję, ale ta lekko pstryknęła go w dłoń i zagroziła mu palcem, chichotała całując go. Isabella dobrze wiedziała, że Artur Winchester to widzi... Chciała wzbudzić w nim zazdrość.
W tym samym momencie wróciła również dziewczyna Davida...
- Co ty robisz?! - Krzyknęła. Artur Winchester rzucił się na Davida, chwycił go za fraki i uniósł w powietrze...
- Co ty wyprawiasz, gnido?! To Księżniczka! - Krzyknął i cisnął facetem na parkiet, ten zwalił się na ziemię... Isabella oparła się o kanapę, śmiejąc się na głos.
- Idiota! - Krzyknęła dziewczyna Davida i strzeliła mu z liścia.
- Przepraszam... To nie moja wina. - Odpowiedział David.
- Obrażam się. - Powiedziała do niego i ruszyła w stronę wyjścia... Facet pobiegł za nią.
Artur Winchester spojrzał na pozostałych znajomych...
- Kończmy już tą imprezę. Wracajcie do domów. - Powiedział. Znajomi kiwnęli głowami, chwycili swoje rzeczy i również ruszyli w kierunku wyjścia...
Artur Winchester został sam z Isabellą. Spojrzał na nią, ta nadal opierała się o kanapę, uśmiechała i chichrała pod nosem.
- Isabello... - Powiedział i pomógł jej wstać z kanapy.
- Co... Co się stało? Gdzie wszyscy?! Impreza jeszcze się... Nie skończyła! - Krzyknęła Isabella.
- Skończyła, Księżniczko... Chodźmy już. - Powiedział, podtrzymując Księżniczkę gdyż chwiała się lekko stojąc samodzielnie. Chwycił jeszcze jej torebeczkę, a następnie wspólnie ruszyli w kierunku wyjścia.
Manager do nich podszedł.
- Księżniczko... Rachunek za twoją dzisiejszą imprezę wyniósł 9 000 sztuk złota. - Powiedział, pokazując.
Isabella zachichotała. Artur kiwnął głową do Managera. Po chwili, wyszedł przed klub wraz z Isabellą, cały czas podtrzymywał Księżniczkę...
- Arturze... Coś się... Stanie. W Ministerstwie... Musisz zyskać dużo... W Ministerstwie... - Mówiła Isabella do Artura. Słuchał ją i kiwał głową, ale nie traktował jej słów poważnie, gdyż była pijana... Aczkolwiek, w Ministerstwie faktycznie miało się coś wydarzyć.
===================
Księżniczka Nurbanu wbiegła do swojej komnaty... Płakała. Rzuciła się na łóżko i zaczęła krzyczeć.
Zaraz za nią do komnaty wbiegła Sabrina, a także Bill i Alastor.
- Zabiję się! - Krzyknęła Nurbanu, zaczęła szukać swojej różdżki jednak nie miała jej przy sobie.
Cała trójka stanęła przy niej.
- Nie mów tak, Księżniczko... - Powiedział Alastor.
- Księżniczko... Jesteś zbyt ważna, twoja śmierć byłaby zbyt dużą tragedią dla krainy... - Dodał Bill.
Nurbanu nadal płakała. Nastała chwila ciszy, a Nurbanu przestała szlochać...
- Nie wybaczę mu... Nie wybaczę! Zabiję Harkona! Zabiję! - Krzyknęła i zaczęła uderzać ręką w łóżko.
Widzieli, że Księżniczka była cała poraniona... Chcieli zobaczyć także te blizny.
- Księżniczko... Pokaż to... Musimy to zobaczyć. - Powiedziała Sabrina. Sama była ranna, jednak najpierw chciała pomóc Nurbanu. W tym samym momencie do komnaty wszedł również Rulnus - Skrzat Nurbanu... Dobiec zdołał również Zaiross... Wskoczył na krzesełko stojące obok łóżka.
Księżniczka Nurbanu założyła kaptur na głowie... Zakryła uszy. Nie chciała nikogo słuchać.
- Księżniczko... Proszę... Chcemy pomóc. - Powiedział Bill... Spoglądał na Alastora... Wiedzieli, że nie były to zwykłe rany i blizny.
===============
Gdy Cecilia wydała wszystkie rozkazy, nieco się uspokoiła... Stała na środku sali i wpatrywała się w wybite okno. Miała setki myśli w głowie.
Mauricio Pellavencini podszedł do Cecilii.
- Moje kondolencje, Cecilio... To straszne. - Rzekł. Królowa spojrzała na projektanta. Nie odpowiedziała.
- Kazałem moim pomocnikom przybyć z twoimi prezentami na koniec kolacji... - Zaczął i w tym momencie zauważył, że jego pomocnicy wchodzą z suknią i bucikami dla Cecilii. Królowa również na nich spojrzała.
- Wiem, że nie jest to odpowiednia chwila... Ale projektowałem tą suknię i te buty specjalnie dla Ciebie, przez cały rok, Cecilio... - Powiedział Mauricio... Podszedł do sukni schowanej za szkłem.
Cecilia spoglądała na prezenty.
- Przyjmij je... Spraw sobie chociaż odrobinę radości w tym trudnym czasie. - Powiedział, spoglądając na swoje dzieła.
Cecilia kiwnęła głową... Suknia i buciki były przepiękne... Wspaniałe.
Pellavencini wyjął parę bucików zza szkła i kucnął przy nogach Cecilii.
- Królowo... - Powiedział.
Cecilia westchnęła. Usiadła na chwilę na pobliskim krześle.
Pellavencini włożył bucik na stopę Królowej... Pasował idealnie. Wyglądał wspaniale. Mauricio bardzo się ucieszył.
- Pasuje... Wspaniale. - Powiedział i wstał.
- Zanieście wszystko do mojej komnaty. - Powiedziała Cecilia.
- Przykro mi, że musiałeś być świadkiem takich scen, Mauricio. - Dodała.
- Jeszcze raz... Moje kondolencje, Cecilio... - Odpowiedział Projektant.
Królowa kiwnęła głową, a następnie pożegnała się z Pellavencinim... Po chwili, deportował się wraz ze swoimi pomocnikami i uczniami.
Cecilia spoglądała na ciemne niebo i udała się do swojej komnaty... Natychmiast sięgnęła z półki pewną księgę... Pióra Lorda Carrabotha, którą swego czasu w posiadaniu miał Fred. Otworzyła ją na pewnej stronie...
Setki myśli nie dawały jej spokoju... Wiedziała, że za chwilę podejmie najważniejsze decyzje... Zaczęła czytać słowa zapisane na tej stronie... Była tu opisana pewna rozmowa jednego z Uczniów Lorda Carrabotha...
- Co nimi wszystkimi kieruje? Dlaczego zło pochłania tak wielu? Dlaczego czarna magia wygrywa z czystą, piękną magią? - Powiedziała Cecilia sama do siebie... Zaczęła czytać.
"Stenogram rozmowy mistrza Vertimiss'a z istotą ludzką".
Na rozkaz Lorda Carrabotha, schwytałem pewnego Czarodzieja... Wykazującego spory potencjał... Siłę... Przeprowadziłem na nim pewną serię... Badań... ~ zapis pióra Vertimiss'a.
"V. - Kim jesteś?
A.H. - Nazywam się Andrew Hillar.
V. - Dlaczego twoja skóra cała drga?
A.H. - Boję się, Panie.
V. - Boisz się? Nie rozumiem.
A.H. - Nie wiesz co to strach, Panie?
V. - Nie. Opanowałem wasz język, ale niektóre pojęcia są mi obce. Co to jest strach? My nie znamy strachu.
A.H. - To jest takie uczucie, które niszczy wszystkie inne uczucia. Opanowuje głowę i serce.
V. - Co ty powiesz? A ja myślałem, że takim uczuciem jest ból. W moim laboratorium prowadziłem badania na ludziach, czarodziejach i odkryłem, że matka poddana odpowiednim bodźcom jest w stanie zapomnieć o swoim dziecku, myśląc tylko o tym,
żeby ból zniknął. Czyżby strach był podobny do bólu?
A.H. - Nie. Ból rządzi ciałem, a strach rodzi się w sercu.
V. - Ach tak... To bardzo ciekawe, co mówisz... Myślę, że będę musiał przebadać w laboratorium twoje serce. Lord Carraboth bardzo by tego chciał...
A.H. - Jak to... Przebadać?
V. - Zwyczajnie. Wyjąć je i poddać gruntownym badaniom.
A.H. - Ależ Panie, ja... Wtedy umrę!
V. - Tak, wasza śmiertelność jest dla mnie wielką niedogodnością, ale przecież to nie ja stworzyłem wasz gatunek i nie ja jestem odpowiedzialny za jego nadzwyczajną kruchość. Lord Carraboth potrzebuje takiej wiedzy.
A.H. - Panie... Ale ja... Błagam!
A.H. - Panie!
A.H. - Panie...
A.H. - Pa... Nie...
A.H. - P..."
Cecilia po przeczytaniu tego zapisu natychmiast zamknęła księgę... Ciarki przeszły po jej ciele. Przez wiele lat zgłębiała tajniki... Zła. Czystego zła. Chciała wiedzieć, jak zniszczyć zło, które zawsze wraca... Jak pokonać zło raz na zawsze. Czytała wszystkie księgi swojego Dziadka... Nie rozumiała wszystkich... W wielu było zapisane bardzo dużo potwornych, potężnych rzeczy... Nie chciała sięgać często do ksiąg, ponieważ czytając je czuła się bardzo, bardzo dziwnie... Było jej zimno i czuła po prostu... Strach.
Fred również przestudiował multum ksiąg Lorda... Cecilia to wiedziała. Pamiętała, że nawet znał wiele ksiąg na pamięć... Czyżby to księgi zrobiły z nim to...
Cecilia odrzuciła wszystkie myśli o Fredzie... Skupiła się na złu, które teraz wkradło się do jej Krainy... Tym razem chciała zniszczyć każdego, absolutnie każdego kto postanowi wyrządzić krzywdę jej Krainie... Myślała nad wszystkim jeszcze jakiś czas...
Zegar tykał, a czas umykał... Królowa wyszła ze swojej komnaty i ruszyła szybko przed siebie...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-January-2021 02:19:59 przez DevilxShadow.)
|