RE: [RolePlay] Magic World 2
- Tchórz!!! - Krzyknął Regis i otarł krew z polika, którą natychmiast pochłonął językiem.
- Regisie... - Rzekł jeden z Wampirów Wyższych.
- Dobrze, bracia... Dobra robota. - Rzekł Regis, rozglądając się.
- Jeszcze chwila a byśmy go mieli... Już miałem pochwycić go w swój Sznur z Magicznego Włókna... Nie wyrwałby się z uścisku. - Dodał.
- Nirtheal nigdy nie okazywał zbyt dużej odwagi... No chyba, że w towarzystwie swoich kumpli... No właśnie... - Powiedział Regis, a następnie spojrzał w dół, na Cecilię.
Ziemia nie zdołała wchłonąć jeszcze 4 czaszek Nieumarłych Wojowników z hełmami na głowach... Dwa Wampiry Wyższe chwyciły czaszki, a następnie pofrunęli na dół...
Regis wraz z Wampirami Wyższymi wylądował obok Cecilii, Aurorów, Strażników, Ghereta, Starego Czarodzieja, Roggogona, Uwolnionych z klatek ludzi i Reszty Wampirów Wyższych...
- Cecilio! - Krzyknął. Znów przybrał swoją ludzką postać.
- Regisie... - Cecilia podeszła bliżej niego, przytuliła się do niego.
- Nic Ci się nie stało? - Spytał, a następnie spojrzał na Aurorów i Strażników...
- Dobra robota. - Rzekł do nich i kiwnął głową, Auror również kiwnął.
- Nic mi nie jest... Przybyłeś w samą porę. - Powiedziała Cecilia.
Regis podszedł do Ghereta, który oddał mu jego torbę.
- Dziękuję, przyjacielu. - Wampir poklepał go po ramieniu, a następnie schował do torby sztylet i Sznur z Magicznego Włókna i zarzucił torbę na ramię.
- Cecilio... Prawie dopadłem jednego z nich... Wybiliśmy jego oddział, ale on uciekł... Oglądał całą sytuację ze wzgórza, śmiejąc się... Nie możemy pozwalać na takie rzeczy... - Powiedział, spoglądając na wzgórze...
- Cecilio... Bardzo, bardzo dobrze, że sprowadziłaś ze sobą Roggogona... To dobry ruch... - Powiedział.
- Przecież wiesz, że zawsze jestem ostrożna... I nie działam pochopnie. - Odpowiedziała i poprawiła swój królewski pierścień na palcu... Wieśniacy nie zdołali jej na szczęście nic ukraść.
W tym samym czasie, na horyzoncie pojawiły się trzy piękne i ogromne statki...
- Tak... Powiadomiłem Kapitanów, z którymi się przyjaźnię, a którzy akurat byli w pobliżu, aby podpłynęli... - Powiedział Regis.
- Wspaniale! Chodźmy stąd jak najszybciej. - Powiedziała Cecilia.
Regis spojrzał na Braci, którzy trzymali cztery czaszki...
- Wbijcie je tutaj. - Wydał rozkaz. Wampiry wbiły kije w ziemie, a na kijach zaczepili cztery głowy nieumarłych z hełmami na głowach...
- Podpalić to ścierwo! Niechaj wiedzą, że to nie są żarty! - Wrzasnął Auror, a następnie cisnął zaklęciem w kije, które się podpaliły... Ogień palił tylko kije, czaszki miały spalić się dopiero za kilka godzin...
Regis rozejrzał się dookoła.
- A Ci? - Spytał, spoglądając na ludzi uwolnionych z klatek i cel...
- Ci ludzie są normalni... Nie są dzikusami. Życie im miłe. - Powiedział Auror.
- Płyną z nami. - Dodał.
Regis kiwnął głową.
W tym samym momencie spora, spora grupa Wieśniaków, którzy wcześniej atakowali Królową, podeszła... Byli smutni i mieli pochylone głowy. (Załóżmy, że podeszło coś około 3-4 tysięcy? Skoro tych wieśniaków było 10 tysięcy??)
- Ścierwa! - Krzyknął jeden z Aurorów i zagroził Różdżką... Wieśniacy byli skruszeni.
- Królowo... Przepraszamy. - Padli na kolana i złożyli ręce.
- Nie wiemy, co w nas wstąpiło... - Dodał inny.
- Chcemy płynąć z Tobą, nasza piękna Królowo! - Rzekł kolejny.
Cecilia spojrzała na nich... Zlitowała się.
- Wybaczam Wam... - Powiedziała, spoglądając na Wieśniaków z litością.
- Regisie... Starczy miejsca na pokładach? Nie zostawimy ich tutaj... - Spytała.
- Owszem... Sądzę, że tyle osób się pomieści. - Odparł Wampir.
- Jazda, jazda! Zbierać się! - Krzyknął Auror i pogonił wszystkich poddanych. Statki dopłynęły znacznie bliżej i zatrzymały się... Wysłały kilka szalup, które zabierały ludzi z lądu... Innych zaś Aurorzy teleportowali na pokład... Wszystko szło sprawnie i szybko.
Cecilia szła wraz z Regisem po piasku...
- Regisie... Nie wiem co by się stało, gdyby nie Ty... - Powiedziała jeszcze raz.
- Nie martw się, Cecilio... - Pocieszył ją.
- Mam nadzieję, że tylko oni zagrażają Krainie... I że szybko sobie z nimi poradzimy... No i jeszcze ten Czarodziej, który zaatakował nas w zamku... - Powiedziała.
- Cecilio... - Powiedział Regis, znacznie spoważniał.
- Myślę, że to nie jedyne kłopoty... Musimy... Musimy Natychmiast, jak najszybciej porozmawiać... Chodźmy szybko na pokład statku, musimy na spokojnie porozmawiać... - Powiedział poważnie Regis.
- Co się znów stało? - Spytała Cecilia... Wrócili do reszty i stanęli przy Gherecie... Większość ludzi była już na pokładzie... Aurorzy teleportowali jeszcze ostatnich, a także ostatnie szalupy zaczęły płynąć na statki... Na lądzie pozostali jeszcze tylko najważniejsi...
=====
Bracia Łucznicy szli przed siebie... Podziwiali piękne królewskie ogrody, a także pozdrawiali wszystkich strażników, Istoty, Sługów, których mijali... Szli zadowoleni i zaraz mieli przekroczyć bramę główną prowadzącą do wnętrza zamku...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-November-2020 01:44:11 przez DevilxShadow.)
|