RE: [RolePlay] Magic World 2
Napaść Scarecrowa na Azkaban trwała w najlepsze... Czarnoksiężnik idealnie wszystko zaplanował, jednak jeden z jego balonów właśnie spadał w dół, zaklęcie Strażników go rozwaliło, koszyk huknął w ziemię.
- Walić w nich! - Krzyknął Scarecrow. Bezgłowi Czarnoksiężnicy dobyli Różdżek i zaczęli ciskać Cruciatusami, Avada Kedavrami i Sectumsemprami w Strażników.
9 Balonów fruwało nad Azkabanem...
Nagle, dwóch Strażników zaczęło ciskać z murów zaklęcia w Balon Scarecrowa i w samego Lidera... Fester natychmiast dobył Różdżki i zaczął blokować zaklęcia frunące w stronę Scarecrowa.
Scarecrow sięgnął swoją Kosę, a następnie wycelował w Strażników... Dwójka uniosła się w powietrze, Czarnoksiężnik szepnął zaklęcie, a po sekundzie głowy wiszących w powietrzu strażników eksplodowały, ich cielska bezwładnie spadły w dół. Fester znów z wrażeniem spoglądał na Scarecrowa.
- Niżej, niżej! - Krzyknął Scarecrow. Bezgłowy Czarnoksiężnik sterujący ich balonem zaczął frunąć bardziej w dół...
Kapelusznik zza krat swojej celi spoglądał na masakrę... Strażnicy biegali, a po chwili padali bezwładnie na ziemię zatruci... Inni przyjmowali na siebie potężne salwy zaklęć rzucane przez Bezgłowych.
- Hahahahaha! - Szalony śmiał się i walił w kraty, szarpał i kopał. Nagle, na kraty wpadło zakrwawione truchło Strażnika... Szalony odskoczył do tyłu, chwilę później Bombarda huknęła w kraty i rozwaliła je, uderzenie było mocne i Szalony Kapelusznik się przewrócił. Jednak szybko wstał, podniósł swój kapelusz i założył na głowę, a także otrzepał marynarkę z brudów. Wyszedł z celi...
Szalony Kapelusznik rozejrzał się na wszystkie strony i spojrzał w górę, zauważył balony...
- Achh, mój przyjacielu! Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz! - Powiedział i ruszył w stronę Głównego pomieszczenia w Azkabanie.
Bezgłowi Czarnoksiężnicy cały czas walili zaklęciami w Strażników... Proch nadal rozprzestrzeniał się po terenie Azkabanu niesiony przez podmuchy wiatru. Jednak Strażnicy również nie próżnowali... Huknęli zaklęciami i obalili kolejne dwa balony Scarecrowa...
Tymczasem Dementorzy nie mogli pomóc Strażnikom w walce z Bezgłowymi... Postanowili przypilnować więźniów... Zaczęli atakować więźniów osadzonych w celach Pocałunkami.
Szalony Kapelusznik dotarł do głównego pomieszczenia, otworzył drzwi i wdarł się do środka... Natychmiast zauważyło go dwóch Strażników.
- Psie! Wracaj do celi! - Wycelowali do niego z różdżek.
Szalony podniósł ręce do góry... Nagle jednak, za plecami Szalonego Kapelusznika pojawił się jeden Bezgłowy Czarownik Scarecrowa, natychmiast huknął Kedavrą w Strażników, a ci padli martwi na ziemię.
Szalony spojrzał na Bezgłowego...
- Dzię...ki? - Powiedział ze zdziwieniem.
- Chyba gramy do jednej bramki, przyjacielu. Widzę, że mój przyjaciel nie próżnował. - Powiedział Szalony do Bezgłowego, chichocząc lekko. Bezgłowy mu nie odpowiedział...
Kapelusznik zaczął plądrować wszystkie szafki i skrytki znajdujące się w głównym pomieszczeniu... To tutaj Strażnicy trzymali Różdżki osadzonych. Szalony Kapelusznik musiał odzyskać swoją Różdżkę gdyż była przepotężna... Musiał ją odzyskać.
Szalony jeszcze przez kilka minut plądrował szafki, aż w końcu zauważył pancerną skrytkę.
- Hej, Ty! Huknij w to zaklęciem! - Krzyknął Szalony do Bezgłowego stojącego obok. Ten natychmiast huknął Bombardą w skrytkę... Gdy skrytka się otworzyła, Szalony wewnątrz ujrzał wspaniałą Różdżkę... Jego Różdżkę.
Szalony chwycił swoją Różdżkę, a następnie wybiegł z pomieszczenia... Zauważył balon Scarecrowa, pomachał mu.
- Rzucać drabinę! - Krzyknął Scarecrow. Bezgłowi wyrzucili z balonu drabinę przyczepioną na linach prosto pod nogi Szalonego... Ten natychmiast ją chwycił i wbiegł na skrawek muru... A następnie skoczył w przepaść. Po chwili jednak wszyscy znów go ujrzeli, gdyż trzymał się drabiny wisząc w powietrzu. Machał i pozdrawiał ledwo żywych, trzymających się za gardła Strażników. Śmiał się, a następnie zaczął wspinać się po drabinie w górę...
- Jeszcze raz! - Krzyknął Scarecrow.
Po chwili, salwa potężnych Bombard Maxim pofrunęła w mury Azkabanu... Mocno je zdemolowała, uszkadzając tym samym wiele cel... Kilku więźniów próbowało zwiać, jednak Dementorzy nie próżnowali... Próbowali ich zatrzymać... Spory kawałek murów Azkabanu się zawalił.
=========
Cecilia spojrzała Sabrinie w oczy.
- Sabrino Spellman. Jesteś legendą w swoim regionie... Poprosiłam Cię, abyś tutaj do mnie przybyła, ponieważ czuję ostatnio pewien niepokój... Nie chcę, aby w Krainie znowu doszło do tragicznych wydarzeń... Do krwawych wojen, brutalnych zabójstw i napaści... - Zaczęła Cecilia.
- Wiem, że jestem potężną Czarodziejką... W moich żyłach płynie najwspanialsza krew w całym świecie Czarodziejów. Jednak... Gdy przy mnie był Neclar, zawsze czułam się jeszcze bardziej bezpieczna, a teraz jego nie ma... Wiem, że muszę być cały czas czujna... Wiem, że właśnie teraz muszę bardzo uważać na siebie i chronić moją rodzinę. Gdy obejmowałam tron, byłam znacznie młodsza... Nieco roztrzepana, bez doświadczenia. Jednak teraz, po tylu latach przeróżnych doświadczeń jestem już potężną Królową i mam ogromne doświadczenie w każdej dziedzinie. I wiem, że niedługo mogą nadejść czasy, w których ktoś postanowi pozbawić mnie tronu... A na to nigdy nie pozwolę. - Powiedziała twardo Cecilia.
Nurbanu słuchała uważnie słów Babci, nie odzywała się.
- Sabrino... Chcę Cię mieć u swojego boku. Chcę, żebyś towarzyszyła mi i pomagała. - Powiedziała Cecilia i spojrzała Sabrinie w oczy. Czekała na odpowiedź.
- Cecilio... - Zaczęła Sabrina. Uśmiechnęła się.
- Kilka miesięcy temu bardzo dużo przeszłam w moim miasteczku, Greendale. Jednak załatwiłam tam wszystkie sprawy... Domyślałam się, że właśnie po to mnie tutaj sprowadzasz. Myślę, że towarzyszenie Tobie będzie dla mnie zaszczytem, Cecilio. - Odpowiedziała Sabrina.
Cecilia uśmiechnęła się.
- Wspaniale, Sabrino. Wiem, że znasz bardzo potężne sztuczki magiczne... I wiem, że będę mogła Tobie bezgranicznie ufać. - Powiedziała Cecilia.
- Cecilio... Jestem po twojej stronie. Zawsze Cię szanowałam i ceniłam. Nadal jesteś najpiękniejszą kobietą w tej Krainie, a także silną Królową. - Odpowiedziała Sabrina.
- Zgadzam się na to również z tego powodu, że wyznaję te same wartości co Ty, Królowo. Pragnę podniesienia rangi kobiet i dziewcząt w społeczeństwie. Pragnę dbać o dobro kobiet. Wielu Czarowników w moim bractwie to lekceważy... Albo lekceważyło. Bo już ich nie ma. - Powiedziała Sabrina, uśmiechając się.
- Tak... Każdy ma sposoby na pozbywanie się problemów. - Odpowiedziała Cecilia.
- Dobrze wiesz, że zawsze szanowałam Kult i Bractwo, do którego należysz. Pomimo, że używacie nieco innych Czarów i Magii od naszych, to coraz częściej te 2 odrębne Magiczne Dziedziny przeplatają się. W naszych szkołach są już zgłębiane wasze tajniki, a w waszych Akademiach również zgłębiana jest już nasza Magia. Cieszę się z tego powodu - Odpowiedziała Cecilia.
- Cudownie. - Powiedziała Cecilia, wstając.
- Rozgość się w swojej komnacie, Sabrino... Służba ją już dla Ciebie przygotowała. Później jeszcze porozmawiamy, teraz muszę zająć się pewnymi sprawami. - Dodała.
- Cecilio... Chciałabym zobaczyć twoje Smoki. - Powiedziała Sabrina.
- Taak... Ja też miałam je odwiedzić. Później do nich pójdziemy.
Nurbanu również wstała.
- No cóż, witaj w naszym domu, Sabrino. - Powiedziała do Czarownicy.
Sabrina uśmiechnęła się do Księżniczki.
- Babciu... Pójdę zająć się swoimi sprawami. Być może później dołączę do Was, gdy będziecie szły do Smoków. - Powiedziała, a następnie wyszła z komnaty.
Cecilia wyszła z komnaty... Podszedł do niej jeden Auror z trzech, którzy byli w Sollum.
- Królowo... Ja zostałem, aby móc opowiedzieć o Sollum rannemu. - Powiedział.
- Tak... Gheret i Sollum. Chodźmy, musimy zająć się tym jak najszybciej... - Powiedziała Cecilia.
![[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]](https://i.imgur.com/5ZxkCR0.gif)
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-October-2020 17:11:05 przez DevilxShadow.)
|