Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



[RolePlay] Magic World 2
Autor Wiadomość
Camrakor_13 Offline
I am inevitable
******************

Liczba postów: 8,032
Dołączył: Apr 2015
2144
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Camrakor_13

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #81
RE: [RolePlay] Magic World 2
- Niee Cecilio, musimy udać się wraz z Regisem do Ministerstwa, mamy bardzo ważne zebranie.. - odparł Meret

- Szukam nauczyciela - Jonathan spojrzał na Arcana
- O nie nie, moje czasy już minęły. Dałem sobie słowo, że już nigdy nikomu nie pomogę i nie będę za nikogo walczył - odparł
- Ale jak to? - zdziwił się Jonathan
- Dobrze wiesz kim jestem, jestem mordercą, zabiłem wielkiego Carrabotha, zabiłem.. zabiłem niewinną istotę.. - zaczął płakać
- Carraboth był niewinny? - zmieszany spytał
- Nie, nie, nie.. Nic nie rozumiesz.. to było tak dawno, ja, ja ją kochałem.. - zwierzał się mu
- Zabiłem Namirę by zabić Malacatha... - odparł
Nastała niezręczna cisza.

W tym samym czasie..
- Panie! Co Ci jest!? - krzyknął Alastor
- Odsuń się ode mnie! - krzyknął Luthor, po czym wstał z ziemi i zaczał się otrzepywać
- Jakieś komplikacje? - przyszła Trina
- Ten cały Jonathan, jest najmłodszy z nich wszystkich, ale najbardziej chytry, zastanawia mnie tylko to, skąd ten drugi wiedział że zaatakuje chłopaka.. - mówił Luthor
- Ten drugi?
- Tak, jakiś stary czarodziej był też w tym lesie, obronił chłopaka.. - odparł po czym zamachnął się peleryną i poszedł do swojej komnaty.

(Alastor i Trina to zakochana para która służy Luthorowi)
14-October-2020 19:43:08
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
troox Niedostępny
Błyskotliwy
***

Liczba postów: 31
Dołączył: Feb 2020
79
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Chelsea

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 35.00
Post: #82
RE: [RolePlay] Magic World 2
W tym samym czasie.
Ciało Neclara zostało zaniesione już do katakumb w Roriksted. Grobowiec wraz z trumną zamknęli...

\
14-October-2020 19:54:31
Znajdź wszystkie posty
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #83
RE: [RolePlay] Magic World 2
Bezgłowi Czarnoksiężnicy zaprowadzili Scarecrowa do wejścia na ulicę Nokturnu...
- Nokturn? Parszywe, nędzne miejsce... Nie sądzę, bym znalazł tu coś wartościowego. - Rzekł Scarecrow.
Bezgłowy machnął ręką, wskazując wejście. Poszedł kawałek wgłąb i puknął w tabliczkę.
"Fester" - to było napisane na tabliczce.
- Fester? Kimże On jest? - Spytał Scarecrow i ruszył wgłąb ciemnych ulic... Bezgłowi szli wraz z nim. Cały czas mijali Parszywych Czarodziejów, Nędzne Magiczne Istoty, potępieńców...
W końcu dotarli do ogromnego ciemnego budynku...
- Tu? - Spytał Scarecrow, a następnie zapukał do drzwi.
Otworzył je Czarodziej ubrany w czarny garnitur, biały krawat i czarno-biały kapelusz na głowie.
- Czego?! - Wrzasnął.
- Szukam... Festera. - Rzekł Scarecrow.
- Po co? Coś za jeden? - Spytał.
- Jestem Strachem... - Rzekł Scarecrow i zrobił spory krok do przodu, chwytając faceta za gardło, uniósł go w powietrze.
- Zgrozą... - Ścisnął jego gardło.
- Potępieniem. - Skończył i wypuścił trochę prochu w twarz Czarodzieja, ten natychmiast zaczął potwornie kaszleć i się dusić. Scarecrow cisnął nim w głąb pomieszczenia, Czarodziej padł na kolana, trzymał się za gardło.
Scarecrow wszedł do środka, za nim zaś dwóch Bezgłowych.
- Co jest?! - Wrzasnęło dwóch następnych Czarodziejów, którzy usłyszeli huk.
- Odwiedziny! - Wrzasnął Scarecrow i cisnął w nich swoim prochem... Czarodzieje zaczęli wrzeszczeć ze strachu... Padli na ziemię i skulili się, przysunąwszy się do ścian...
Scarecrow wszedł do salonu. Zauważył postać siedzącą w fotelu, obok kominka. Postać miała łysą głowę, spuchnięte oczy i mnóstwo ran ciętych nożem na ciele... Był to Fester, który miał splecione palce.
- Czym zawdzięczam sobie ten napad na mój dom? - Spytał Fester, spoglądając z zaciekawieniem na Scarecrowa.
- Ty jesteś Fester? - Spytał Scarecrow, a następnie usiadł na krześle stojącym przy stole.
- Owszem. - Odpowiedział Fester, nadal na niego patrząc. Scarecrow również na niego spojrzał... Fester lekko się przeraził na widok jego potwornych oczu i twarzy pod kapeluszem...
- Kim jesteś? - Spytał Fester.
- Jestem Scarecrow... A ty, kim jesteś? - Spytał Scarecrow.
- Co? Wchodzisz do mojego domu jak do siebie i nie wiesz nawet kim jestem? - Spytał Fester.
Scarecrow nie odpowiedział.
- Jestem zabójcą. Załatwiam brudy zleceniodawców. - Rzekł Fester.
- Aaa... To Ty. Kojarzę Cię. - Odpowiedział Scarecrow. Na ziemi było sporo prochu i kurzu, który cały czas wypadał z jego ubrań. Fester spojrzał na podłogę z obrzydzeniem.
- Czego chcesz? - Spytał Fester.
- Niedługo... W tej Krainie zapanuje prawo inne... Ustalone przeze mnie. - Powiedział Scarecrow.
Fester lekko zachichotał.
- Co masz na myśli? - Spytał Fester.
- Głupstwem byłoby opowiadanie Ci teraz o moich planach i ambicjach... Możesz jednak wiedzieć, że niedługo to wszystko będzie moje... - Mówił Scarecrow, rozglądając się.
- Nokturn? Nokturn będzie twój? - Spytał Fester.
- Kraina. Każde miasto, każdy las, każda wioska. - Odpowiedział Scarecrow. Spoglądał swoim potwornym wzrokiem na Festera.
- Szalonyś? Zamierzasz zdobyć władzę w Krainie? Sądzisz, że Królowa... - Mówił Fester, jednak Scarecrow mu przerwał.
- Królowa będzie moja. Gdy już padnie do moich stóp, będzie cała moja. - Powiedział, ze śmiertelną powagą.
Fester milczał przez chwilę.
- Ten... Proch... Cóż to takiego? - Spytał, zmieniając nieco temat. Proch go zaciekawił.
- To? - Powiedział Scarecrow, kładąc wór prochu na stole.
- Prochy... Przeróżne. Prochy, wzbudzające w człowieku śmiertelny strach, prochy zamieniające człowieka w bezmózgą roślinkę, prochy które zatruwają płuca... - Mówił Scarecrow, grzebiąc w worze.
- Dużo tego. - Dodał.
- Skąd takie coś masz? - Spytał Fester.
- Produkuję. - Odrzekł Scarecrow, wyciągając zza pazuchy kilka eliksirów. Paskudnie emanowały czarną magią...
- A to? - Spytał Fester.
- Eliksiry. - Odpowiedział Scarecrow.
- Co robią? - Spytał Fester.
- A chcesz się przekonać na własnej skórze? - Spytał Scarecrow, chwytając Eliksir.
- Nie... Raczej nie. - Odpowiedział Fester.
- W takim razie, dowiesz się w swoim czasie. - Odpowiedział Scarecrow.
- Zależy, czy będziesz chciał mi pomóc... - Dodał.
- W czym? - Powiedział Fester, poważnie spoglądając na Scarecrowa... Scarecrow wzbudził w nim strach, lęk i zaciekawienie. A także szacunek.
- Wracając do twojego pytania... Kim jestem? Jestem Czarnoksiężnikiem... Sam ocenisz, czy potężnym. - Powiedział Scarecrow, a następnie zaciągnął się wonią jednego z eliksirów, lubując się zapachem czarnej magii...
- Czarna Magia... Plugastwo... Nekromancja... To moje miłości... Zgłębiam wszystkie tajniki od wielu, wielu lat... - Dodał Scarecrow.
- Czyli pragniesz przejąć... - Zaczął Fester, jednak Scarecrow mu przerwał.
- Moje plany poznasz wkrótce... Jeśli dobrze się spiszesz. - Powiedział.
- Wiedz jednak, że pierwszą rzeczą, niezbędną... - Mówił, powoli.
- Jest zasadzenie roślinek, które wzrosną. - Dokończył.
- Nie.. .Nie rozumiem? - Spytał Fester.
Scarecrow kiwnął głowa, wskazując Bezgłowych Czarnoksiężników.
- Bezgłowi Czarnoksiężnicy... Stworzyłem ich. - Powiedział.
Achhh, jacy Oni są wspaniali... - Mówił Scarecrow, spoglądając na nich.
- Dzięki moim autorskim zaklęciom, eliksirom i prochom, w ich żyłach płynie czarna magia... Ich mięśnie, jak widzisz są potężne... Ich siła zdolna jest powalić słonia. - Mówił Scarecrow.
Fester patrzył z zaciekawieniem.
- Potrzebuję więcej Bezgłowych... Dlatego twoim zadaniem jest dostarczyć pod moje oblicze ludzi, których nafaszeruję... - Mówił Scarecrow.
- A wtedy będę miał armię zdolną zaatakować i spustoszyć Azkaban... - Dokończył.
- Chcesz... Zaatakować Azkaban? Dlaczego? - Spytał Fester.
- Dowiesz się, gdy będziemy na miejscu. - Odpowiedział mu Scarecrow.
- Czyli chcesz, żebym załatwił Ci ludzi? - Spytał Fester.
- Tak... - Odpowiedział Scarecrow.
- Nie pracuję za darmo... Ile masz forsy? - Spytał Fester.
- Nie mam nic, żadnej... Forsy. - Odpowiedział Scarecrow.
- Hahah. - Fester zaśmiał się lekko.
- Przecież masz forsę, Festerze... - Mówił Scarecrow.
- Pracowałeś kiedyś dla majętnego Ministra Magii. - Dodał.
- Co? Skąd o tym wiesz? Nikt... Nikt o tym nie wiedział. - Odpowiedział Fester.
- Przecież nawet nie wiedziałeś kim jestem... Skąd wiesz, że pracowałem dla Freda? - Spytał Fester.
- Achh, Festerze... Przypomniałem sobie. Ale nie zaprzątaj sobie tym głowy... Chcesz forsy? Podążaj za mną, a będziesz miał forsę, skoro tak bardzo Ci jej potrzeba... - Mówił Scarecrow.
- Jednak, mniej słów, Festerze... Mniej gadania. Weź przykład z moich Bezgłowych. Oni grzecznie stoją i nic nie mówią, Hahaha! - Zaśmiał się Scarecrow, następnie poważnie spojrzał na Festera.
- Zacznijmy więc. Sprowadź tutaj wszystkich swoich ludzi, przed moje oblicze. - Rzekł Scarecrow.
- Co... Moich ludzi? Nie! Nie zamienisz ich w Bezgłowe pacynki. - Powiedział Fester, wstając, chciał dobyć Różdżki.
Scarecrow machnął swoją Kosą... Festera odrzuciło w tył i przyparło do ściany.
- Sprowadzaj ich, inaczej ty również staniesz się bezgłową pacynką... Mój pracowniku. - Powiedział Scarecrow, spoglądając z uwagą na Festera i czekając na jego decyzję...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-October-2020 19:54:10 przez DevilxShadow.)
14-October-2020 20:05:36
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #84
RE: [RolePlay] Magic World 2
WYSPA ABREGADO - SOLLUM / Godzina 00:00 - "ATAK NA SOLLUM"

Tajemnicza mgła która oplotła miasto zebrała swoje apogeum o północy. Strażnicy w porcie nic nie byli w stanie zobaczyć. Większość ludzi w mieście już zapadła w głęboki sen.. nikt nie spodziewał się tego co się miało wydarzyć..
Flota piratów dzięki tajemniczej mgle, niepostrzeżenie dobiła do brzegu.
Raughn rozejrzał się i spojrzał w niebo...prosto na Księżyc.
- Nadszedł czas... - rzekł i wskazał ręką w górę.
Widząc sygnał, armia nieumarłych natychmiastowo wybiegła ze statku i ruszyła w kierunku miasta.
Strażnicy którzy przez gęsta mgłę nie dostrzegli cumującej floty wroga w porcie, dopiero w tym momencie zauważyli, że coś jest nie tak.
- Co jest do cholery? Co się dzieje? - krzyknął jeden z nich
Od razu reszta strażników podbiegła do niego. Armia nieumarłych biegła w ich kierunku, znacznie przewyższała ich liczebnie.
- Nieumarli!!!! Natychmiast powiadomić mieszkańców! Alarm! Do broni!! - krzyczeli strażnicy jeden do drugiego.
Jeden z nich przedzierając się przez mgłę pobiegł prosto do wieży strażniczej w której znajdowała się syrena alarmowa.
Nieumarła armia dobiegła do strażników i rozpoczęła się krwawa walka. Strażnicy byli jednak bez szans. Ginęli jeden po drugim.
- Wycofać się! Wycofać się! Zamknąć bramę!!
W tym momencie zabrzmiała syrena alarmowa. Była słyszalna na kilometry. Niektórzy ludzie zbudzili się ze snu, wychodzili na zewnątrz lub patrzyli z okien co się dzieje.
Strażnicy wbiegając do miasta zaczęli zamykać bramę odgradzającą miasto od portu.
- Szybciej! szybciej! - krzyczeli
Na szczęście brama została zamknięta na czas. Nieumarli wybijając wszystkich ludzi w porcie ruszyli do murów próbując się przebić. Uderzenia mieczy i toporów o bramę i przerażające jęki nieumarłych zapierały wszystkich ludzi w trwogę i przerażenie. Strażnicy nie wiedzieli co robić więc za wszelka cenę próbowali utrzymać bramę przed naporem sił wroga.

Burmistrz tymczasem słysząc syrenę alarmową zwrócił się do swoich magów z którymi przebywał
- Co się dzieje? Co to za hałasy? Czemu uruchomiono syrenę?
- Obawiam się Panie, że mogło stać się coś strasznego.. - rzekł jeden z magów
- Też to czuje.. jakaś niespotykana aura... - rzekł drugi z czarodziejów
W tym momencie do gabinetu Ghereta Von Avallan wbiegł jeden z posłańców
- Nieumarli! Zaatakowali miasto! Zdobyli port! Próbują się przedostać do miasta! - krzyczał zdyszany na całe gardło
Gharet wstał z fotela przerażony.
- To nie możliwe... - rzekł i podszedł do okna. Spoglądając przez nie dostrzegł kompletny zamęt na ulicach. Krzyki.. dudnienia i syrenę alarmową..
Przez chwile pozostawał w milczeniu chodząc tam i z powrotem wokół swojego stołu i myśląc. Czarodzieje patrzyli na niego w skupieniu. Oczekiwali na instrukcje. Von Avallan w końcu przerwa milczenie.
- Trzeba natychmiast ewakuować mieszkańców! Nie pozwolę by jakikolwiek cywil zginął z ręki tych zasranych potworów..
- A więc co sugerujesz Panie? - zapytał najstarszy mag
- Wezwać całe wojsko, nie pozwolimy im zdobyć miasta! - rzekł Gheret - A wy pomóżcie w ewakuacji ludzi, brońcie ich i wynieście ich stąd jak najszybciej! Kierujcie ich do Morgud!
Czarodzieje słysząc te słowa pokłonili się i błyskawicznie wyszli z gabinetu. Zgodnie z rozkazem ruszyli by natychmiastowo ewakuować ludność.
Gheret przez moment spoglądał przez okno na to co się dzieje, a po chwili podszedł do szafy i otworzył szufladę z której znajdował się jego stalowy miecz. Przyglądał się mu przez chwilę a następnie chwycił go w ręce. Teraz był gotów...

Brama miasta dudniała coraz mocniej. Strażnicy z trudem utrzymywali ją przed naporem nieumarłych. Mimo wszystko nie zamierzali się poddać..
Raughn tymczasem patrzył ze statku na rozwój sytuacji. Po chwili podszedł do niego Krill
- Wygląda na to, że miasto zostało zamknięte...Port został zdobyty... Ich ostatnią linią obrony jest już teraz tylko brama... - rzekł Porucznik Harh Krill
- Doskonale - odparł mu Raughn
- Zamierzasz dołączyć do oblężenia? - zapytał go Krill
- Po co król ma atakować skoro jego pionki nie zostały jeszcze pokonane? Wszystko w swoim czasie... To jest dopiero początek...- odparł Raughn spoglądając cały czas w kierunku miasta.
Porucznik kiwnął głową i stanął obok Raughna. Obaj ze statku obserwowali jak kolejni nieumarli wojownicy biegną w kierunku bramy...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-October-2020 01:36:01 przez Ravcore.)
14-October-2020 23:11:37
Znajdź wszystkie posty
Camrakor_13 Offline
I am inevitable
******************

Liczba postów: 8,032
Dołączył: Apr 2015
2144
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Camrakor_13

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #85
RE: [RolePlay] Magic World 2
- Arcanie, jeśli nie Ty, to kto inny mi pomoże, ja muszę się nauczyć walczyć.. - błagał Jonathan
- Jestem juz za stary na takie bitki, daj mi spokój. - odparł

Meret i Regis pojawili się w ministerstwie, za nimi przybyl Rufus..
15-October-2020 09:00:39
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #86
RE: [RolePlay] Magic World 2
Gdy nieumarli próbowali się przedostać przez bramę, czarodzieje w tym czasie ewakuowali ludność. Otwierali portale które przenosiły ludzi ich z dala od okupowanego miasta.
Raughn widząc, że atak na miasto się przeciąga w czasie, zaczął się powoli niecierpliwić. Wiedział, że to daje czas mieszkańcom na ucieczkę.
- Nadal utrzymują bramę, nie chcą odpuścić... - mówił Porucznik Krill
- Jeśli chcemy wygrać, nasze siły muszą przedostać się do środka.. - odparł Raughn
- Nie wiem jak ty, ale nie zamierzam tu stać i czekać... Chcesz to idź popijać herbatkę, ja idę trochę się zabawić...Przyszedł bowiem już czas, aby zająć się tym osobiście - rzekł Krill wyciągając za pleców swoją potężną kotwicę przymocowaną do stalowego łańcucha.
Raughn nie odpowiedział. Patrzył tylko jak Harh Krill wychodzi ze statku i idzie wolnym krokiem w towarzystwie kolejnych nieumarłych wojowników w kierunku bramy.
Zastanowił się przez chwilę, a następnie zwrócił się do swoich żołnierzy przebywających wraz z nim na statku.
- Gdy dam sygnał, wypuścicie go z klatki... czy to jasne?
- Będzie tak jak rozkażesz panie - odparł nieumarły wojownik

Tymczasem nieumarli zaprzestali atakować bramę. Strażnicy po drugiej stronie bardzo się zdziwili, że wróg przestał się dobijać do ich bram. Nie wiedzieli co się dzieje.
- Co jest? Odpuścili? - zapytał jeden z nich
- Wygraliśmy! - krzyknął drugi
Za wcześnie jednak na świętowanie...W tym momencie rozległo się potężne uderzenie. Brama została kompletnie zniszczona. Strażnicy zostali odrzuceni na kilkanaście metrów. Szczątki bramy spadając na ziemie przygniotły kilku strażników. Ci którzy jeszcze się trzymali, ale byli lekko poturbowani dostrzegli sprawce tego zdarzenia. Był to Harh Krill który przy użyciu swojej kotwicy wyważył bramę tylko jednym silnym ciosem. Stał on bez ruchu i patrzył mrożącym krew w żyłach wzrokiem na rannych, trzymając w jednej ręce swoją zabójczą broń.. Po chwili ciszy jednak, podniósł rękę do góry dając sygnał. Od razu armia nieumarłych wleciała do środka miasta. Czarodzieje Von Avallana nie zdążyli jeszcze ewakuować wszystkich ludzi. Rozpoczęła się dosłowna rzeźnia. Nieumarli grabili każdy dom, zabijali każdego kto nie zdążył uciec, podpalali budynki.. Strażnicy którzy ucierpieli po ataku Krilla i leżeli ranni bezbronni na ziemi, nie mogli uwierzyć własnym oczom w to co się działo.. W tym momencie również Porucznik podszedł do nich wolnym krokiem.
- Gratuluje...
- Ni...by... niby czego? - zapytał go ledwo żywy strażnik leżący na ziemi
- Waszego oporu, jestem pod wrażeniem.. dlatego tez... nie zabije was... dam wam wręcz nagrodę..
- O czym ty... o czym gadasz potworze?
- Możecie patrzeć.. jak wasze miasto umiera... wasze rodziny... wasze domy... wasza wolność... Delektujcie się tym widokiem.. zapamiętajcie go... - odparł Krill i odszedł zastawiając ich.
Krzyki ludzi było słychać z daleka... Mimo wszystko wojsko i Von Avallan nie zamierzali oddać miasta... chcieli walczyć z najeźdźcą...

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-October-2020 19:23:16 przez Ravcore.)
15-October-2020 16:42:03
Znajdź wszystkie posty
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #87
RE: [RolePlay] Magic World 2
- Zg... Zgoda... - Wykrztusił Fester, przypierany przez potężną siłę do ściany.
Scarecrow położył swoją Kosę na stole, Fester natychmiast spadł na ziemię.
- Doobrze, głupcze. - Rzekł Scarecrow, spoglądając na stół.
Fester podszedł do niego.
- Nie masz już pieniędzy? Pracowałeś dla Freda... Dobrze znam historię tego Ministra. - Spytał Scarecrow.
- Miałem... Ale skończyły się. Utrzymanie pracujących dla mnie ludzi sporo kosztuje... A teraz, zleceniodawcy nie są tak majętni i nie wykładają na stół takiej forsy. Dodatkowo, Aurorzy z Ministerstwa coraz częściej tutaj węszą i się panoszą. - Powiedział Fester i splunął na ziemię na myśl o Aurorach, którzy teraz strasznie mu przeszkadzali... Nie było tak jak niegdyś, za czasów Freda.
- Ministerstwo... Aurorzy... - Powiedział Scarecrow.
- Jeden wielki parszywy śmietnik. Widzę, przyjacielu, że łączy nas wspólna nienawiść do Ministerstwa? - Spytał Scarecrow.
- Najwyraźniej... Ale czym Tobie podpadło Ministerstwo? - Spytał Fester.
- Parszywi Aurorzy... Rozbili Gang, który kilka lat temu udało mi się stworzyć... Chciałem już wtedy rozpocząć swoje plany, jednak moje Zaklęcia, Eliksiry i Prochy nie były dopracowane... - Mówił Scarecrow.
- Rządziłem gangiem wraz z moim Przyjacielem, Szalonym Kapelusznikiem... Aurorzy pojmali go i zamknęli w Azkabanie... Następną sprawą jest to, że w Ministerstwie pracuje mnóstwo gnid, które w przeszłości... Drażniły mnie. Pragnę ich śmierci. - Dodał Scarecrow.
- Aha... Czyli dlatego chcesz zaatakować Azkaban? - Spytał Fester
- A jakże, Festerze... Bez mojego kompana i jego fantastycznych Różdżek nie mogę rozpocząć krucjaty... Nie mogę rozpocząć swoich planów. - Powiedział Scarecrow.
- A co do Ministerstwa... Zmiażdżymy tą instytucję niczym pluskwę. Zniszczymy, spalimy, a wiatr porwie pył, który pozostanie po Ministerstwie... Parszywe, nędzne Ministerstwo... Które miało tylko kilku przyzwoitych Ministrów. Jednym takim był Fred... Achh, Festerze... Ministerstwo upadnie, załamie się... Wszyscy, którzy tam pracują zdechną w tak okrutnych męczarniach, że cała Kraina ugnie się pod tym ciosem... - Mówił Scarecrow.
- Huknę w Ministerstwo w tak niespodziewanym momencie, z taką ogromną potęgą, że pozostaną po nim jedynie parszywe zgliszcza, które zdepczę i opluję. - Mówił Scarecrow.
Nastała chwila milczenia, a następnie Scarecrow rzekł:
- No dalej, Festerze... Sprowadzaj swych ludzi przed moje oblicze... Pora zacząć działać. - Wydał rozkaz.
Fester ruszył zebrać wszystkich ludzi, jednak gdy wychodził Scarecrow kazał mu się zatrzymać.
- Festerze... Załatw dla mnie Balony na ogrzane powietrze... To właśnie w takich balonach wzbijemy się w powietrze i zmiażdżymy Azkaban... Z Balonów wypuszczę na nich z góry mój proch, który ich zdławi i śmiertelnie zatruje, haha... - Mówił Scarecrow, spoglądając na podłogę swoim martwym, potwornym wzrokiem.
- Zdradziłem Ci jeden z moich planów... A mianowicie atak na Azkaban. Mam nadzieję, że teraz mnie nie zawiedziesz. - Dodał Scarecrow.
Fester wysłuchał go dokładnie, a następnie wyszedł milcząc... Czuł ogromny respekt i szacunek do Scarecrowa... Był ciekaw jego Czarnoksięskich umiejętności, gdyż taktykiem był wybitnym, co już było widać.
===========

Księżniczka Isabella podeszła do Cecilii.
- Babko... Udam się do Ministerstwa na zebranie, o którym wspominał Meret. Lubię być na bieżąco ze wszystkimi sprawami, dobrze o tym wiesz. - Powiedziała
Cecilia spojrzała na nią.
- No dobrze, Isabello. Wiem, że polityka i sprawy Krainy Cię interesują. Dużo czasu poświęcasz na Ministerstwo. - Odpowiedziała Cecilia.
Isabella podeszła do Nurbanu i Harkona.
- Nurbanu, Harkonie... Zajmijcie się Matką i Babką... Ja dołączę do Was później. - Powiedziała, a następnie deportowała się do Ministerstwa...
- Achh, Isabello... Znowu wszystko zrzucasz na mnie. Sądzisz, że zdziałasz coś w Ministerstwie? Że coś zyskasz? - Powiedziała cicho Nurbanu, pod nosem. Raczej nikt tego nie słyszał.
Cecilia odwróciła się w stronę ludzi... Byli smutni, spoglądali na nią z nadzieją.
Królowa popatrzyła na nich przez chwilę, a następnie znalazła w sobie siłę, by podnieść ich na duchu mimo, że sama cierpiała.
- Moi wspaniali mieszkańcy! Śmierć Neclara to ogromna strata... Wszystkich nas dotknie. Zjedzcie i wypijcie ku jego chwale, wspominajcie go w dobrych słowach! I mówię Wam, nie bójcie się i nie obawiajcie niczego... Nie martwcie się, nie lękajcie! Mimo śmierci mojego męża, Krainie nadal nic nie grozi. Będziecie bezpieczni, ponieważ Ja i Ministerstwo zawsze obronimy Krainę. Pokonaliśmy już wiele zła... Jeśli jakieś postanowiłoby jednak wyjść niebawem z cienia, zawsze będziemy gotowi, aby pozbyć się go z Krainy. - Mówiła Cecilia. Wszyscy słuchali z uwagą, podziwem i szacunkiem.
- Nadal jestem potężną Cecilią Carraboth, która nie pozwoli nikomu spustoszyć Krainy, waszych domów i rodzin... Obiecuję Wam, że wyjdę naprzeciw każdemu złu, które postanowi wyjść z cienia... - Kontynuowała.
- Chociaż... Nie sądzę, by ktokolwiek postanowił zrobić ten głupi krok i wejść ze mną na ścieżkę wojenną. Jeśli ktoś jednak postanowi, będziemy gotowi pozbyć się go z Krainy raz na zawsze! - Krzyknęła, kończąc.
Ludzie zaczęli głośno krzyczeć, wiwatować, dziękować. Nadal kochali swoją Królową i wierzyli w nią i w jej potęgę. Podniosła ich na duchu.
- Wracajmy do Zamku, na ucztę. - Powiedziała Cecilia do Strażnika. Ten otworzył jej drzwiczki od powozu, weszła do środka, a za nią Nurbanu, Harkon, Azula, Haron, do następnych powozów wszedł natomiast Mefisto i Strażnicy.
Po chwili, ruszyli do Zamku Królewskiego...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-October-2020 20:26:09 przez DevilxShadow.)
15-October-2020 20:22:14
Znajdź wszystkie posty
troox Niedostępny
Błyskotliwy
***

Liczba postów: 31
Dołączył: Feb 2020
79
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Chelsea

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 35.00
Post: #88
RE: [RolePlay] Magic World 2
Furgonetka dotarła pod bramy Markardu. Miasto było wręcz wykute w wielkiej górze. Jyggalag od razu z niej wyszedł, wraz z Dagonem na ramieniu.
- Wskaże ci do niego drogę... - rzekł kruk i wzbił się w powietrze
Prowadził Jyggalaga do swojego celu.
15-October-2020 20:40:08
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #89
RE: [RolePlay] Magic World 2
Czarodzieje Von Avallana zrobili co w swojej mocy aby ocalić tak wielu ludzi jak się dało. Niestety część z nich poległa podczas walki. Ci którzy przeżyli udali się z powrotem do swojego pana który cały czas oczekiwał w swoim gabinecie polerując swój miecz.
- Panie... Wykonało się.. uratowaliśmy tylu ile się dało...Część z nas jednak poległa..
Gheret Von Avallan spojrzał na swoich czarodziejów z wielkim smutkiem.
- Spodziewałem się ze nadejdzie ten dzień... Nie zamierzam jednak oddać miasta bez walki.
- Walka przeciw nim jest szaleństwem.. jest ich znacznie więcej.. opanowali większą część miasta i zmierzają w tym kierunku... nic nie może ich zatrzymać..
- A co z waszą magią?
- Próbowaliśmy.. ale to nie jest takie proste.. wszakże samych nieumarłych pokonać magią to nie sztuka, ale ich zbroje.. kompletnie odbijają jakikolwiek atak.. To musi być jakaś stara klątwa.. niestety nie potrafimy jej złamać...
- Są więc nietykalni... Jak pokonać wroga którego nie da się pokonać?
- Nie do końca... - odparł czarodziej
- Co masz na myśli? - zapytał Gheret
- Być może magia w starciu z nim nic nie da, ale.. tradycyjne metody walki mogą okazać się skuteczne...
Gheret słysząc te sowa zastanowił się.
- Jak wielu ich jest?
- W samym mieście kilka setek... ale przybywają kolejni prosto z portu. Może być ich nawet z kilka tysięcy..
- Przybyli na statkach?
- Tak
- Natychmiast powiadomcie wojsko... niech się przegrupują i rusza prosto na rynek. Tam do nich dołączymy.. - rzekł wstając z fotela Von Avallan i ruszając w stronę wyjścia.
- Panie? Chyba nie zamierzasz... - odparł lekko zaskoczony czarodziej
- Tak zamierzam, nie ma czasu na dalsze gadanie, ruszajmy - powiedział Gheret

Budynek za budynkiem, domostwo za domostwem płonęło jaskrawym ogniem. Nieumarli niszczyli wszystko na swojej drodze.. Krill stojąc pośrodku ulicy obserwował jak w około jego żołnierze grabią co tylko się da. Nagle usłyszał jakiś dźwięk. Odwrócił się. Dostrzegł, że do miasta zawitał również i Raughn ze swoimi wojownikami. Stanął przed nim śmiejąc się.
- No proszę.. Raughn.. w końcu raczyłeś ruszyć tyłek.. - rzekł Harh Krill
- Chyba zapomniałeś kto tutaj wydaje rozkazy..
Harh Krill nie był zadowolony z tonu w jakim Raughn wypowiedział te słowa. Przez chwile stali przed sobą mierząc się wzrokiem. Napiętą ciszę pomiędzy dwoma dowódcami przerwał dopiero jeden z żołnierzy.
- Sir... wygląda na to że ludzie wycofują się w stronę rynku miasta.
- Ludzie... żałosne istoty... - odparł Raughn - Przegrupować oddziały.. Otoczymy ich.... Zrozumiałeś Krill?
- Zrozumiałem - odparł Porucznik
- Ja od północy, ty od południa, zablokujemy im drogę ucieczki.. - rzekł Raughn.
Krill chwycił swoją kotwicę i zarzucił ją na plecy. Następnie dał sygnał i ruszył ze swoimi żołnierzami wzdłuż ulicy.
Raughn patrzył jak Krill odchodzi, gdy zniknął z pola jego widzenia, dał znać swoim żołnierzom.
- Za mną.. - rzekł i cały oddział podążył po jego śladach.

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-October-2020 21:16:50 przez Ravcore.)
15-October-2020 20:59:41
Znajdź wszystkie posty
troox Niedostępny
Błyskotliwy
***

Liczba postów: 31
Dołączył: Feb 2020
79
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Chelsea

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 35.00
Post: #90
RE: [RolePlay] Magic World 2
Po kilkunastu minutach Dagon zaczął fruwać nad pewnym aurorem.
- To on... Gregory Mattias. Zabij go... - mówił kruk i usiadł na ramieniu Jyggalaga
Auror był na zatłoczonej ulicy. Za nim jednak była ciemna uliczka. Mężczyzna w cylindrze stanął przed Aurorem, spojrzał na niego z góry po czym szturchnął barkiem i wszedł w ciemną uliczkę. Auror dał się sprowokować i poszedł szybkim krokiem za Jyggalagiem.
- Ej ty! Masz problem? - spytał i nadal na niego szedł
Jyggalag wszedł już na koniec czarnej uliczki, w ślepy zaułek.
- Teraz to sobie nagrabiłeś... - powiedział Gregory
Auror wymierzył cios w szczękę Jyggalaga, który właśnie się odwrócił. Zaraz po tym dostał cios w brzuch. Głowa poleciała mu na lewo, jednak zaraz wróciła. Uderzenie w brzuch nawet go nie zabolało. W końcu mężczyzna wymierzył trzeci cios, jednak Jyggalag bez problemu chwycił jego rękę. Podniósł go do góry za nią i spojrzał mu w oczy. Gregory był już stary i nie miał jak się obronić. Różdżka wypadła mu z ręki na ziemię.
Jyggalag z pięści wymierzył kilka ciosów w żebra starca, które natychmiast się złamały. Zaraz po tym rzucił go na ścianę uliczki. Podszedł do niego i przycisnął nogą do ściany, prawie łamiąc mostek. Gregory krzyczał.
Jyggalag wyjął w tym momencie różdżkę i wycelował w bezbronnego starca. Zdjął z niego nogę i machnął różdżką.
Na gardle starca pojawiła się głęboka rana cięta, przecinając tym samym tętnice szyjną. Jyggalag zaczął odchodzić, zostawiając Aurora na pewną śmierć poprzez wykrwawienie.
- Jestem pod wrażeniem... - rzekł Dagon, który cały czas siedział mu na ramieniu
Jyggalag zostawił to bez odpowiedzi. W końcu doszli znów do furgonetki.
- I gdzie teraz? - spytał Sanugin
- Zadzwoń po Aldmera. Ma przyjechać z chłopakami w okolice Czarnej Przystani - rzekł. - A teraz ruszaj.
Furgonetka ruszyła w stronę dawnej twierdzy Malacatha.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-October-2020 12:56:23 przez troox.)
15-October-2020 21:25:17
Znajdź wszystkie posty



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości