RE: [RolePlay] Magic World 2
Regis zdziwił się mocno po usłyszeniu słów, które wypowiedział Meret.
- Stan zagrożenia życia? Jak to Merecie, przecież nic potwornego ostatnio się nie wydarzyło? - Mówił Regis do Mereta
Księżniczka Isabella również się zdziwiła, jednak nic nie mówiła.
- Merecie... Co takiego się stało, że zamierzasz wprowadzić aż takie surowe zasady? - Spytał Regis.
- Panowie, wiecie coś? - Spojrzał na pozostałe zebrane osoby, wielu pokręciło głowami.
- A właśnie... Mówiąc o Azkabanie... - Kontynuował Regis. Oczekiwał odpowiedzi Mereta na jego pytanie, ale postanowił już przedstawić sprawy, które ma spisane w swoich aktach:
- Pragnę przedstawić Wam wszystkim tutaj zebranym kilka ważnych spraw, którym koniecznie musimy się przyjrzeć i zająć. - Zaczął Regis i wyjął dokumenty.
- Zacznę od... Azkabanu. Dostałem ważne wieści z Azkabanu... Mianowicie, dostałem wieści, że w Azkabanie wielu strażników zachowuje się co najmniej... Dziwnie. Dziwacznie. Jakby oszaleli. Kazałem wysłać tam kilku Medyków, aby to zweryfikowali... Dostałem potwierdzenie, że NIE jest to sprawka Dementorów... Dziwnie zachowujący się Strażnicy nie mieli kontaktu z Dementorami. Zbadałem sprawę nieco głębiej i dowiedziałem się, że Strażnicy są pod wpływem POTWORNIE potężnej hipnozy, której nie sposób złamać... Która nie kończy się. Wielu Strażników udaje po prostu... Kury. Przez co są bezbronni i łatwi do obalenia. - Mówił Regis Rohellec.
- Zgłębiłem jeszcze bardziej sprawę i dowiedziałem się, że tylko jedna osoba osadzona w Azkabanie może być sprawcą tych machlojek. A mianowicie, Szanowni Zebrani, tym kimś jest osadzony Szalony Kapelusznik, Czarnoksiężnik i Mistrz Hipnozy... - Kontynuował Regis.
- Wiem, że to on jest sprawcą tych durnoctw, jednak nie wiem jakim cudem mógł tego dokonać... Panuje tam teraz lekkie zamieszanie i rozgardiasz, dlatego moglibyśmy przyjrzeć się bardziej tej sprawie i przedsięwziąć odpowiednie kroki w tej sprawie? - Spytał Regis Mereta i pozostałych zgromadzonych.
Nastała chwila ciszy, a później Regis chwycił następne dokumenty.
- Fester... Dobrze nam znany Fester. Ministerstwo od długiego już czasu nie może go pojmać... A on znowu sprawia spore kłopoty... Posłuchajcie. Ostatnio napadł sklep jubilerski i wyniósł z niego wiele cennej biżuterii... A dodatkowo w ostatnim czasie kilka poważniejszych kradzieży, napaści i pobić na jego koncie. Musimy podjąć pewne kroki i w końcu go pojmać, prawda zebrani? Merecie? - Spytał wszystkich Regis i odłożył dokument, a następnie sięgnął inny:
- I ostatnia już sprawa, o której chciałem powiedzieć... A mianowicie... Agregor Clamant. To imię i nazwisko osoby, która nie była karana, nie miała na pieńku z prawem i z Ministerstwem... Jednak ostatnio niejaki Agregor zaczyna sobie coraz bardziej poczyniać. - Mówił Regis.
- Ten bogacz, niejaki Agregor Clamant postanowił WYCIĄĆ sporą część terenów Magicznych Lasów i postawić w tym miejscu jakieś ogromne wieżowce i drapacze chmur. Jednak robiąc to, tym samym pozbawia domu wiele Magicznych Istot, a jest to surowo zabronione przez prawo zapisane przez samą Królową Cecilię, cytuję:
"Magiczne Istoty są moimi i naszymi przyjaciółmi... Mają prawo żyć w spokoju i harmonii w Magicznych Lasach, zaś Inteligentne Istoty Magiczne wśród nas, jak równi." - Przeczytał Regis.
- Opowiadam Wam, szanowni o tej sprawie dlatego, gdyż nadal jestem Przedstawicielem i Przywódcą Istot Magicznych... Działam w interesie moich braci. Magiczne Istoty nie zgadzają się na wycinkę ich terenów i zapowiadają użycie siły, gdyby maszyny Agregora Clamanta nie wycofały się z ich terenów. - Mówił Regis Rohellec.
- Dlatego, zebrani tutaj, musimy jak najszybciej podjąć odpowiednie kroki i zająć się sprawą Agregora Clamanta, gdyż nie chcemy prowokować i denerwować Magicznych Istot, które Cecilia zresztą bardzo wspiera... - Powiedział Regis.
- Dziękuję za wysłuchanie mnie. Zajmijmy się tymi sprawami jak najszybciej, gdyż są bardzo ważne. - Skończył i odłożył dokumenty.
=================
- Sollum... Zniszczone? - Powtórzyła Cecilia. Nie mogła w to uwierzyć...
- Kto... Kto mógł tego dokonać? Wrócili? - Spytała, jednak w tym samym momencie do komnaty weszli Medycy.
- Pani. - Medycy ukłonili się i podeszli do Ghereta i Starego Czarodzieja. Natychmiast zaczęli badać ich rany, po chwili zaś zaczęli używać już pierwszych zaklęć leczniczych, pozostali Medycy natychmiast zaczęli przygotowywać odpowiednie Eliksiry.
- Macie zrobić co w waszej mocy! Gheret i Czarodziej mają wyzdrowieć. - Powiedziała Cecilia.
- Zrobimy co w naszej mocy, Królowo... Przeżyją. - Odpowiedział Medyk.
- Gherecie... Nie przemęczaj się... Gdy Medycy wam pomogą, opowiesz mi wszystko dokładnie. - Mówiła, patrząc na przyjaciela.
- Proszę wypić. - Medycy podali Eliksir zarówno Gheretowi jak i Staremu Czarodziejowi...
===========
Tymczasem, Sabrina Spellman opuściła Centrum Krainy, była już w drodze do Zamku Królewskiego... Wędrowała ścieżkami, spacerem, nie spiesząc się. Po drodze mijało ją wiele pojazdów, w końcu postanowiła zatrzymać bryczkę zaprzężoną w dwa przepiękne konie. Woźnicą był serdecznie wyglądający Czarodziej w podeszłym już wieku.
- Panienko! - Krzyknął, pozdrawiając ją.
- Witaj, jedziesz może w okolice Królewskiego Zamku? - Spytała Sabrina.
- A jakże, Panienko! A jakże! - Krzyknął zadowolony i pogłaskał jednego konia.
- Zapraszam, zapraszam Panienkę! - Krzyknął ponownie, Sabrina weszła i usiadła obok niego. Ruszyli przed siebie, w stronę Zamku Królewskiego...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
|