RE: [RolePlay] Magic World 2
Aurorzy i Strażnicy Cecilii uwolnili już wszystkich więźniów z cel i klatek, ludzie im cały czas dziękowali i radowali się.
Cecilia spoglądała na wszystkich... Cieszyła się, że udało im się ich uwolnić, ale z drugiej strony też się smuciła gdyż wiedziała, że o wiele więcej osób zginęło...
- Dziękujemy, Królowo! - Powiedziała jakaś młoda dziewczyna, która podeszła do Cecilii. Ukłoniła się.
- Chociaż tyle dobrego, że oni nie torturowali więźniów. - Powiedziała Cecilia, widząc że kobieta nie posiada żadnych ran na ciele...
- Pani... Jeden. Jeden z nich traktował kobiety jak zabawki... Bestia. - Powiedziała dziewczyna.
Cecilia spojrzała na nią z lekkim żalem, a następnie podszedł do niej Auror.
- Królowo. Wszyscy uwolnieni... Pozostali tylko ludzie w Morgud. - Rzekł.
- Ruszajmy... Nie traćmy czasu. - Powiedziała Cecilia.
==================
Regis i 15 Wampirów Wyższych wyszło przed katakumby...
- Regisie, my wyruszymy z Tobą. - Rzekł jeden, z katakumb zaś wyszło kolejnych 10 Wampirów Wyższych.
- A My udamy się na teren tej parszywej wycinki Magicznego Lasu... Sprawdzimy czy Ministerstwo podjęło jakieś kroki w tej sprawie i damy Ci znać. - Powiedział.
- Ale na pewno powiedziałeś o tym na zebraniu? - Spytał.
- Oczywiście, bracie. - Odpowiedział mu Regis.
Wampir Wyższy kiwnął głową... 10 ruszyła w stronę terenu budowy. W międzyczasie przywołali do siebie małą grupę zwykłych Wampirów... Ruszyli aby zobaczyć czy maszyny nadal tam stoją... Jeśli maszyn nie ma, Magiczne Istoty wówczas na pewno się uspokoją...
- Regisie? Teleportujemy się? - Spytał Wampir Wyższy...
===========
Gdy Szalony skończył popijać swoją herbatę, Scarecrow, Szalony Kapelusznik, Fester i grupa Bezgłowych Czarnoksiężników przeszła spory kawałek przez ruiny... Po kilkuminutowym marszu dotarli pod wspaniały złoty grobowiec... Grobowiec Lorda Carrabotha.
- Przyjacielu... Później koniecznie musimy porozmawiać na osobności. - Rzekł Szalony Kapelusznik do Scarecrowa.
- Oczywiście... Musimy omówić wiele spraw. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś jak tworzy się najpotężniejsze Różdżki? - Spytał Czarnoksiężnik.
- A jakże, przyjacielu... Wiem, że będą nam potrzebne. - Odparł Szalony Kapelusznik.
Cała grupa zatrzymała się obok Grobowca... Scarecrow zaciągnął się powietrzem... Dookoła panowała mgła, mrok, gdzieniegdzie z ziemi wydobywał się mroczny, czarny dym... Wyczuwalna była bardzo mistyczna, potężna i przeszywająca Czarna Magia... Zwłaszcza przy Grobowcu, który nią emanował...
Scarecrow spojrzał na wszystkich...
- Moi wspaniali... Znajdujemy się w Ruinach Wielkiego Lorda... Przepiękne miejsce. - Zaczął, rozglądał się na wszystkie strony.
- Ach!!!! - Krzyknął Scarecrow, czuł ogromną potęgę...
- Ojjj... To miejsce... Przesiąknięte Czarną magią, plugawym czarostwem... - Mówił Czarnoksiężnik.
- Lubuję się w tym... To mnie tak pobudza, moi drodzy! - Mówił do nich, dotykając złotego Grobowca... Dotykając kamieni i gruzów leżących na ziemi...
- Jesteśmy w miejscu, w którym mieszkał Twórca tego, w czym się miłujemy... W Czarnej Magii, w Czarnoksięstwie! - Mówił głośno.
- To miejsce daje mi ogromną moc... Ochh... Czuję to, czuję! - Zaciągał się powietrzem... Fester i Szalony Kapelusznik spoglądali na niego, grupa Bezgłowych Czarnoksiężników stała zaś nieruchomo.
- Hahahaha! - Śmiał się Scarecrow.
- Najpierw... Najpierw stanę na czele półświatka przestępczego... Lokalni mafiozi potrzebują kogoś takiego. - Rzekł Scarecrow.
- Już niedługo ta parszywa Kraina padnie na kolana... Każdy o nas usłyszy... Już niedługo ulice będą nasze... - Kontynuował.
Szalony zmrużył oczy.
- Czyli... Kraina też? Kilka lat temu planowaliśmy zawładnąć tylko... Półświatkiem przestępczym. Pragnęliśmy dać prawa złoczyńcom i czarnoksiężnikom. - Rzekł.
- Mój przyjacielu... Kilka lat temu moje zaklęcie nie było w pełni doskonałe... Moje eliksiry i prochy nie były wystarczająco potężne... - Mówił Scarecrow.
- Spójrz tylko na moich Bezgłowych... - Rzekł. Szalony przyjrzał się z bliska muskularnemu monstrum emanującemu czarnym dymem.
- Taak... Jestem pod wrażeniem, przyjacielu. Nic ich nie pokona. Aczkolwiek potrzebujemy większej armii. - Powiedział Szalony Kapelusznik.
- Hahahah! - Zaśmiał się Scarecrow i wyciągnął zza pazuchy mapę Magic World.
- Wiem, gdzie taką znajdziemy... W swoich szeregach nie zamierzam mieć tylko Bezgłowych, ale również... - Powiedział, ale urwał i schował mapę.
- Mapa... Mapą zajmiemy się później. A po... Nich... Również wybierzemy się później... Najpierw muszę opowiedzieć Wam o moich ambicjach... - Powiedział swoich ochrypłym głosem.
- Zamierzam Stworzyć Imperium... Które przewyższy panującą Dynastię i Królewie, stając się całkowicie bezkonkurencyjną jednostką... - Zaczął, spoglądając na Grobowiec.
- Zostanę Imperatorem w Imperium, które będzie władać wszystkim, co magiczne... Co żywe lub martwe. - Dodał i spojrzał na nich... Fester miał dziwną minę, jakby nie wierzył.
- Uważacie mnie za Szaleńca?! - Krzyknął.
- Zgodzę się! Jestem Szaleńcem... Twórcą, Wizjonerem, Szaleńcem który dokona tego, czego pragnie. Szaleńcem, któremu nikt się nie przeciwstawi. - Powiedział.
- Pragnę, by Cecilia Carraboth padła przede mną na kolana... Pragnę, by została moją Służącą... Ahhh, jakże ta Kobieta działa na moje zmysły... Pragnę jej przy mnie, przy moich nogach... Tak samo jej córkę i wnuczki - Księżniczki... One również padną mi do stóp i będą mi służyć. Cała Dynastia będzie na moje rozkazy... - Mówił, a brud, kurz i proch wysypał się z jego ubrania.
Fester spojrzał na Scarecrowa.
- Szefie... Czyż... - Zaczął, jednak Scarecrow mu przerwał.
- Imperatorze... Imperatorze Scarecrow. Tak się do mnie zwracaj. - Rzekł.
- Czyż... Nie darzysz szacunkiem Lorda Carrabotha? Przecież Cecilia to jego Wnuczka! - Dokończył Fester... Nie mógł uwierzyć w to, że Scarecrow ma aż tak ambitne plany...
- A jakże, a jakże... Darzę ogromnym szacunkiem Mistycznego Lorda... Twórcę Czarnoksięstwa... Jestem mu wdzięczny za to, że stworzył zło, w którym mogę się teraz moczyć. - Odpowiedział Scarecrow.
- Ale Lord Carraboth nie żyje już bardzo długo... jest Wspaniałą Legendą... - Dodał.
- Ktoś musi go w końcu przewyższyć, stać się bytem potężniejszym... Przewyższyć Najpotężniejszego pod każdym względem... I ja tego dokonam! Wspólnie tego dokonamy! - Krzyknął.
Wszyscy milczeli... Po chwili zaś jednak Fester się odezwał.
- Bardzo, bardzo ambitne plany... Szalone plany... Mam nadzieję, że wiesz co robisz... Jeśli mam za Tobą pójść, muszę mieć pewność... - Mówił.
Scarecrow spojrzał na niego.
- Czego pragnęli Najwięksi Czarnoksiężnicy tego Świata?! Lord Carraboth, Lord Malacath, Lord Voldemort, Gellert Grindelwald, Salazar Slytherin i gro innych?! - Krzyknął.
- Podobnych rzeczy pragnął również Jeden z Najwłaściwszych Ministrów Magii - Fred! Pragnęli wolności dla Czarnej Magii! Dlaczego Czarodzieje cały czas usiłują zniszczyć Czarną Magię?! - Krzyczał.
- Dlaczego nie pozwolą bezkarnie jej używać?! Bo się boją! A My doprowadzimy do uwolnienia czarnej magii! - Skończył.
- Festerze... A za mną pójdą tylko wygrani. Przegrani zaś staną na mojej drodze... I natychmiast zostaną z niej zmieceni. - Powiedział i zaczął się lekko śmiać.
Fester zamyślił się. Szalony Kapelusznik zaś patrzył osłupiałym wzrokiem w dal...
☠ Hi there my dear! Turn back! Turn back... ☠
♛♛♛
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-November-2020 02:36:05 przez DevilxShadow.)
|