Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



[Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Autor Wiadomość
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1
[Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Nadszedl dzień w którym nastapi długo wyczekiwana kontynuacja historii po "Zemscie Lavera"
Jest to kontunuacja wydarzeń z poprzedniego opowiadania!: http://mineserwer.pl/Temat-Legendy-Star-...sta-Lavera

Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 1/16

ZAGINIONY KONTAKT

42 ABY (42 lata po bitwie o Yavin) pamiętna data dla każdego żyjącego Jedi, Tego roku Darth Laver powrócił do żywych aby ponownie siać zamęt w galaktyce. Rok wielkich zmian. Rok niezwykle tragiczny na Jedi. Śmierć Rey.. wielkiej przywódczyni Zakonu.. to był ogromny cios wymierzony w Zjednoczona Republike. Kanclerz zmuszony został abdykować i zrzec się władzy na rzecz nieposkromionego wroga.

Cytat:Cóż stało się.. Laver i Ignis powrócili. Republika po kapitulacji Kanclerza upada. Nie jest mi dobrze wiadomo co sie tam dzieje. Jestem zwykłym wędrowcem. Lubie sobie czasem cos pospiewać.. Czy jestem poetą? W sumie tak o sobie mówie ale miejscowi mówią że jestem zwykłym łajdakiem i nierobem. Właściwie to mówili.... Teraz już żaden z nich nie żyje. Sithowie ich wybili co do jednego. Nie zrozumiałe są ich działania, ale z tego co można dostrzec ich zadaniem jest Wielka Czystka - wybicie wszystkich stajacych po stronie Republiki osób i zebranie własnej wiernej im armii. Ludzie nie mogą się sprzeciwiać.. albo dołączą do nich albo tracą łeb... Och.. w zasadzie przypomniało mi się coś ważnego. Poznałem taką małą dziewczynkę. Przyniosła mi obrazek..powiedziała że na nim było dwóch "przybyszów z gwiazd" którzy zabili jej rodzinę. Ona przezyła tylko dlatego ze matka schowała ją w piwnicy... Straszna historia. Od teraz podróżuje ze mną. Zaskakujące.. można by rzec że jestem teraz jej jedynym opiekunem... ciekawe co z niej wyrośnie... Wracajac jednak do rzeczy.. Zgadnijcie prosze kto na tym rysunku był. A jakże inaczej jak nie Laver i Ignis. Troche sie zmienili.... W zasadzie może tak wyglądali.. ale wydawało mi się ze mieli jakoś .. więcej życia w sobie? Tak czy siak tych dwóch zapowiada niezłe kłopoty. Slyszalem równiez że Mistrzyni Rey została brutalnie zamordowana przez nich.. Nie dobrze.. Miejmy nadzieje że ich rządy nie będą długotrwałe. Czas pokaże co się stanie dalej. Być moze gdzieś tam jest ktoś.. kto sprawi że blask ponownie zabłysnie w ciemności. Że nastanie nowy świt.. Nowa legenda... Ten który ocali nas wszystkich....Przede mną jeszcze długa droga przez pustynię. Miejmy nadzieje że mała Aurorra da sobie rade.. Jak nie to bedę nią niósł na plecach...Pora ruszać.

Podpisano: Szlachetny Podróżnik Den Kenar

Nowa historia się zaczyna... Planeta Jakku.. Niegdyś opustoszała.. Słynny dom lat młodzieńczych wielkiej mistrzyni Rey... Teraz jednak nie ma juz jej tutaj. Ani nigdzie indziej... Zamiast tego tóż obok wraku wielkiego imperialnego niszczyciela siedział sobie Den Kenar.. znany temu światu podróznik, nie koniecznie lubiany. Słońce grzało nieubłaganie... Wszędzie tylko pustynia... On jednak nie zamartwiał się tym zbytnio. Wyciagnał ze swojego plecaka pojemnik z wodą i patrząc na przepychane wiatrem piasku popijał sobie ją bez żadnych zmartwień. Przez moment zapomniał o całym świecie. Po kilku chwilach jego spokój dobiegł końca. Uslyszał wrzaski.

- Co znowu kurde...- rzekł poirytowany Den Kenar - Aurorra co ty wyprawiasz?

Wtem ze środka wraku wybiegła mała dziewczynka ze szerokim uśmiechem

- Widziałeś ten statek w środku? Jest ogrooomny. I te wielkie działa! Ale są super!

- Tak, tak wiem, super rozpadajaca się kupa złomu

- Zawsze musisz zepsuć zabawe? - rzekła naburmuszona Aurorra

- Nie wchodź tam, to niebezpieczne, co jesli się zawali.. kto cie znajdzie co? - zapytał Den

- No ty - rzekła Aurorra

- No jasne.. ja wszystko musze robić. - rzekł zdenerwowany Den

- Nie przesadzaj, przecież nic się nie stało - odpowiedziała mu Aurorra

- No tak.. ale mogło.. wiesz ze jestem za ciebie odpowiedzialny. nie chce aby ci się coś stało

- No dobrze.. - rzekła Aurorra i siadła obok niego

Siedzieli chwile w milczeniu. Aurorra patrzyła na piasek, było go bardzo dużo.
Po chwili uslyszała słowa Dena:

- Odpocznij chwile, jak się nieco ochlodzi pojdziemy dalej.

Po tych słowach Den położył swój kapelusz na twarzy i zasnął. Aurorra zastanawiała się jeszcze chwile ale po chwili postanowiła się również zdrzemnąć.
----------------------------------------------------------------------------
Darth Ignis i Darth Laver od czasu kapitulacji kanclerza nie zamierzali próżnować. Przemieszczali sie z planety na planete. Szukali sprzymierzeńców którzy beda im bezgranicznie posłuszni. Na sprzeciw nie było mowy. Laver i Ignis oglosili że każda planeta która nie zaakceptuje ich władzy zostanie zniszczona a mieszkańcy wymordowani jeden po drugim bez jakichkolwiek wyjątków. Aby ich działania były szybsze dwaj sprzymierzeni Sithowie rozdzielili się.
Darth Laver udał się na Korriban, starozytną planetę o olbrzymich pokładach ciemnej strony mocy. Tu to grzebani byli najwieksi lordowie Sithów.
Laver wyszedł ze swojego statku i rozejrzał się.

- Ach.. to powietrze.. nasycone ciemną mocą.. Wspaniałe..dodaje mi sił. - rzekł Laver

W pewnym momencie idąc natrafił na gigantyczną światynie.
Nie zastanawiajac się zbyt długo uzywajac mocy szybko otworzył wejscie i wszedł do środka. Po chwili Laver uslyszał jęki... To były duchy poległych Sithów.

- Laver.... Laver... Czego tu szukasz.. - jęczały duchy krążąc wokoł Lavera

- Zejdzcie mi z drogi - rzekł Laver

Dla duchów nie była to satysfakcjonująca odpowiedź. Rzuciły sie wszystkie na Lavera.
Ten zaryczał uwalniajac fale dźwiekową która rozproszyły duchy i zmusiała je do ucieczki.

Laver ruszył dalej przez światynie. W pewnej chwili dotarł do wielkiej sali wypełnionej kolumnami której pośrodku znajdował się sarkofag obudowany twardym i ciezkim kamieniem i ozdobiony tajemniczymi runami.

- Duchy upadłych.. Przybywajcie do mnie.. Pokażcie się! - rzekł Laver nagromadzajac swoją moc.

Po tych słowach słyszalne były jęki które z sekundy na sekende były coraz głosniejsze. Szkarłatna mgła dymiła sie prostu z sarkofagu. Przed Laverem pojawiły się 4 zjawy.

- Co cię tu sprowadza? - rzekła pierwsza zjawa
- Czego szukasz? - zapytała druga
- Czego pragniesz? - zapytała trzecia
- Co chcesz osiagnać? - zapytała czwarta

Laver popatrzył na zjawy.

- Jestem Darth Laver! Lord Sithów, Zabójca Jedi, Niszczyciel Światów! Przybywam tu po moc przodków aby zyskac moc nieosiagalną dla żadnej innej istoty! Teraz gdy żaden Jedi nie jest w stanie stac mi na drodze! Bedę rządzić galaktyką milenia!

- Nie użyczymy ci naszej mocy! - rzekł jeden z duchów

- Co ? - rzekł zdziwiony Laver

- Nie jesteś godzien - rzekł drugi z duchów

- Nie wyjde stąd bez mocy nieskończoności! - rzekł Laver aktywując miecz świetlny.

Widma popatrzyły po sobie.

- Udowodnij ze jesteś jej godzien.. - rzekł trzeci duch

- Pokonaj NAS!!! - rzekły wszystkie duchy równocześnie aktywujac miecze świetlne.

Duchy zaczeły wirowac wokoł Lavera. Otoczyły go. Ich twarze zaczeły być widoczne dla Lavera.

- Darth Nihilus... Darth Revan.... Darth Sion.... Darth Bane... - rzekł rozpoznajac ich po kolei Laver - No dobrze.. skoro tak chcecie sie bawic.. niech bedzie...

Duchy Sithów rzuciły się na Lavera. Rozpoczeła się niezwykła bitwa. Laver aktywował wszystkie swoje miecze świetlne. Duchy atakowały bez ostrzeżenia i z ogromną siła, Laver jednak opierał sie ich atakom.
Po kilku chwilach jeden z duchów został pokonany... to Darth Bane..

- Już raz cię zabiłem.. Zawiodłeś mnie po raz drugi - rzekł do ducha Laver usmiercajac go.

Po chwili padł drugi duch.. Darth Sion...

Laver zaśmiał sie widząc ze pozostał już tylko Nihilus i Revan.

- No dalej! Pokazcie co umiecie!

- Pozałujesz że tu przybyłeś! - rzekł duch Dartha Nihilusa

Walka była coraz bardziej zaciekła. Ani duchy ani Laver nie zamierzały odpuścić.
Laver zaryczał rozpraszając Revana co doprowadziło do jego porazki. Przy zyciu pozostał jedynie Nihilus.

- Nie opuscisz tego miejsca zywy! - rzekł Darth Nihilus

- To się okaże - rzekł Laver rzucajac się na ducha.

Walka była bardzo wyrównana. Duch jednak zaczął zdobywac powoli przewage nad przeciwnikiem. Laver musiał zdecydowac się aby jak najszybciej zakonczyc walke nim jego moc zacznie slabnąć.
Laver zaatakował ogonem blokujac atak Nihilusa a nastapnie zadal mu decydujacy cios ktory zawazył na wygranej.
Duch Nihilusa znikł.

Po chwili Laver uslyszal głosy.

- Zwyciezyles.. Godny jestes.. Nagrode mozesz odebrac...

Grobowiec zawalil sie wraz z sarkofagiem tworząć wyrwe w ziemi. Laver spojrzal w dol. Zauwazył tam jasne rubinowe światło. Zeskoczył szybko i podszedł do miejsca z ktorego wydobywało się swiatlo.

- Holokron Sithow.. - rzekł Laver biorąc go w ręce. - Nareszcie... Cala wiedza Sithow... jest w moich rękach!

W całej światyni było słychac złowieszczy śmiech Lavera.

CIĄG DALSZY NASTĄPI
----------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:46:23 przez Ravcore.)
Oceny: Nisooo (+1), poduszka (+1)
27-August-2019 17:43:14
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #2
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 2/16

SPOTKANIE W MROKU

W czasie gdzie Darth Laver udał się na Korriban i walczył z duchami Sithów, Darth Ignis miał inna misję. Udał się na planete Dagobah gdzie bagniste lasy i wieczna mgła skrywają tajemnice ciemnej strony mocy. Problem tkwił w tym że lądowanie na tej planecie było bardzo trudne. Widocznośc była kiepska. Ignis musial lądowac na wyczucie. Skończyło się to jednak na awaryjnym lądowaniu.
Ignis wyszedł ze statku i popatrzył na uszkodzenia.

- Żałosny sprzet..Trudno..trzeba to załatwić inaczej.

Ignis dzięki swojej mocy wezwał kilku nieumarłych wojowników.

- Wy! Wyciagniecie mój statek z tego bagna i go naprawicie. Czy to jasne? - rzekł Ignis wskazując na zołnierzy

- Tak jest Panie! - odparły szkielety i ruszyły do pracy.

Ignis rozejrzał sie po okolicy. Ciemna strona mocy była dobrze wyczuwalna. Ruszył więc naprzód zostawiajac swoich zołnierzy.
Las był bardzo gęsty, poruszanie było bardzo utrudnione. Ignis aktywował swój miecz świetlny przecinajac liany i wszystko to co blokowało mu przejście.
Szedł wolnym krokiem...Nagle uslyszal jakies szelesty.
Obejrzal się za siebie ale niczego nie dostrzegł. Szedł wiec dalej.
Po chwili ponownie uslyszał szelest.

- Pokaż sie istoto abym mogł Cię zabić! - rzekł Ignis rozglądajac się

- Istoto hmm - rzekł głos wyrażnie slyszalny dla Ignisa

- Co tu sie dzieje! Koniec zartów! Pokaz sie! - rzekł zdenerwowany Ignis

Tuż obok Ignisa pojawił sie duch mocy. Siedział sobie wygodnie na kamieniu.
Ignis nie ukrywał zaskoczenia

- Mistrz Yoda.. Co za niespodzianka - rzekł mierząc wzrokiem ducha

- Być Cie tu nie powinno Ignisie - rzekł Yoda.

- Czyżby? Nie ty ustalasz tu zasady, Twoj czas juz dawno sie skonczyl, tak jak dla wszystkich Jedi. - odparł Ignis

- Mozliwa to opcja która mówisz, ale koniec końcem nie jest. Początek nowy bedzie. Przekonasz o tym szybko się. - rzekł Yoda spokojnie

- O czym tu mówisz głupcze?! Zejdź mi z drogi! - rzekł wsciekly Ignis

- Przejsc mozesz sam, przeciez jak mowisz tylko duchem jestem ja hmm - rzekł Yoda smiejac sie

Ignis wyciagnał miecz i przeciał poziomo ducha Yody. Ku jego zaskoczeniu nic sie nie stało.

- Co? Jak to mozliwe że nadal tu jestes!

Yoda dzieki mocy wyrwal z reki Ignisa jego miecz świetlny i zaczął mu się przyglądać.

- Ostrze nienawiścią wypełnione, zgube przyniesie Ci - rzekł Yoda - Miejsce to nie dla ciebie jest, Sithowie przegrają znów hmm..

- Wynoś sie glupi starcze! - krzyknał Ignis - Sithowie beda rządzić millenia!

- Jesli myślisz tak.. w błedzie wielkim jesteś - rzekł Yoda

Ignis nie zwarzał na słowa Yody, nie mogł w stanie go zabić bo... już nie zył. Byl duchem. Poszedl wiec dalej zostawiajac Yode samego.

Yoda patrzył chwile jak Darth Ignis odchodzi w głąb lasu.

- Czasy mroczne nastały...Smierc niezawinioną poniesie wielu..Ale.. Trwać wiecznie to, trwać nie bedzie - rzekł cicho i po chwili zniknął.

Ignis idąc dalej natrafil na stojaca pośrodku lasu starozytną swiatynie. Wejscie do niej bylo jednak trudne. Cala budowla porosnieta zostala roslinami i mchem. Dookoła kłębiły sie liany...
Sith podszedł bliżej. Zrywajac wartwe mchu ze ściany zauważyl tajemnicze runy.

- Nareszcie.. To po co przyszedłem.. - rzekł zadowolony Ignis

Dzieki mocy otworzył przejście do srodka.

Wewnatrz swiątyni było niezwykle ciemno i mrocznie. Ciemność nie przeszkadzała jednak Ignisowi. Fioletowy płomień ciemnej energii wydobywajacy sie z jego rąk oswietlal mu droge. Na scianach widniało coraz więcej run.
Po kilku chwilach Ignis dotarł do głównej hali w której pośrodku pobłyskiwał rubinowy przedmiot.
Ignis bez wachania podszedł do niego.

- Hahaha.. Pradawni Sithowie wiedzieli jak chowac najcienniejsze skarby.. Holokron.. nareszcie..

Sith chwycił szybko w ręce upragnioną zdobycz.
Nagle podłoga zaczeła się trząść i zawaliła się. Ignis jednak szybko zareagował i uniknął pułapki.
Po chwili cala swiatynia zaczela sie trząść. Ignis postanowił szybko opuscic budynek. Gdy był już na zewnątrz światynia zawaliła się.

- Zabezpiecznia... Ciekawe ale nie praktyczne... - rzekł Ignis patrząc na ruiny.

Gdy powrócił do miejsca gdzie wylądował jego statek zastał szkielety które nadal próbowały go wyciagnąć.

- Wy durnie! Czego w zdaniu wyciagnijcie moj statek z bagna nie rozumiecie?

- Panie.. litości.. probowalismy nie udało się - rzekł jeden ze szkieletów

- Nie bedzie żadnej litości. - rzekł Ignis wyciagajac miecz świetlny i zabijajac wszystkie szkielety

Nastepnie przy uzyciu mocy wyciagnął swój statek z bagna. Zauwazyl jednak ze nie jest on sprawny. Jedno ze skrzydel podczas lądowania zostało uszkodzone.

- Tego tez nie zrobili.. mieli naprawic! - rzekł ze wsciekłosci

Po chwili komunikator Ignisa aktywował się. To byl Laver.

- Ignise.. zdobyles holokron ?

- Tak, jednakże jestem uziemiony, statek musial awaryjnie lądować na planecie i jest uszkodzony.

Laver nie ukrywał złości jednak opanował się

- Nie mamy dużo czasu... musimy sie pospieszyc.. wysle flote... i przyniesiesz mi ten holokron..

- Jak sobie zyczysz

- Dobrze.. Gdy dostarczysz mi ten, pozostanie nam tylko jeden holokron do znalezienia.. te dwa wskażą nam droge do ostatniego..

- I wtedy nikt nas juz nie powstrzyma - rzekl Ignis

- Taak przyjacielu... nie wyobrazasz sobie jaką potege bedziemy w stanie zyskac... Hahaha

---------------------------------------------------------------------------

- Aurorra! Pora wyruszac dalej - rzekł Den Kenar

- Co.. Jak.. Jak dlugo spałam? - zapytała

- Coz.. pare godzin... Powoli słonce zachodzi. Idealne warunki do dalszej podróży - rzekł Den patrząc na pustynie. - Nie za cieplo nie za zimno.. W sam raz

- Dobrze..- rzekła przecierajac oczy Aurorra

Szybko pozbierali rzeczy i ruszyli w dalszą droge.

- Dokąd zmierzamy? - zapytała

- Cóż.. przed siebie

- Czyli nie wiesz gdzie idziemy.. - rzekł poirytowana

- Na tym polega zycie podróznika.. idziesz przed siebie,, poznajesz nowe miejsca.. nowych ludzi..

- Jasne.. jasne..

Aurorra mimo że miała dopiero 9 lat nie raz potrafiła zaskoczyc inteligencją samego Dena. Nie raz miał problemy z odpowiedzią na jej pytania które nie raz było bardzo zaskakujace. Sam nie chodził nigdy do szkoly bo jego rodzice uważali ze jest potrzebny w biznesie, sprzedawnia wody i zabawa w farmera wilgoci.. Nic fajnego.. Jedynie co to ciezka, trudna i powtarzalna praca.
Pewnego dnia mial po prostu dosc.. nie wytrzymal wyniosl sie z domu bez slowa i realizowal swoją pasje czyli... podrózowanie. Nie ukrywal jednak ze Jakku nie jest zbyt ciekawą planetą, wiekszośc jej powierzchni to pustynie na których nie ma ani żywej duszy. zawsze chciał odwiedzic inne systemy i uwolnić się z tego piaszczystego wiezienia. Moze kiedys nadarzy się na to okazja.
Aurorra była jego kompanką. Nie zawsze sie z nią zgadzal... to oczywiste.. Ale mimo to traktował ją jak młodszą siostre. Nigdy nie miał rodzeństwa, mimo że zawsze chciał mieć. Teraz nadarzyła się ta okazja.. niestety spowodowana tragedią.. Jej rodzice w końcu zgineli po wizycie Lavera na Jakku. Niefortunna sytuacja.. po kilka dni pozniej Jakku sie poddalo i dołaczyło do sojuszu Lavera i Ignisa. Wtedy Sith przestal mordowac ludzi.. Ludzie jednak dalej zyja w strachu..

Myslac tak Den po kilku godzinach marszu oglosil ze pora na krótką przerwe.

Aurorra siadła na kamieniu i rozglądnęła się.

- Co tam sie tak patrzysz? Widzisz coś ciekawego?

- Tak.. Patrz.. Dym.. światło...

- Co? - rzekł zdziwony - Pośrodku pustyni ktoś sobie zrobił ognisko?

Aurorra pobiegła w kierunku ogniska które znajdowało sie około 300 metrów od nich.

- Ej! Aurorra! Czekaj! Szlak.. czemu ona taka szybka - rzekł biegnąc za nią

Gdy dotarli na miejsce zauważyl jedną postać siedzącą przy ognisku. Nosiła na sobie brązową szate. Twarz zakrywał kaptur więc nie mogli dostrzec kto to.
Aurorra dobiegła do postaci pierwsza. Po chwili dobiegł tez i Den.

- Kim jesteś? - zapytał

- Teraz.. nikim - odparł głos zdejmujac kaptur.

Ich twarza ukazał się postać mezczyzny. Miał siwą brodę i ciemne włosy przeswitujace siwym kolorem.

- Chwila.. ja cie chyba znam - rzekł Den

- Być moze i znałeś mnie kiedyś, wstyd że widzisz mnie teraz w takim stanie.

Den patrzył ze zdumieniem

- Hermel? Kanclerz Hermel?- rzekł niedowierzając Den

- We własnej osobie jednak już bez tytułu kanclerz.

- Co ty tutaj robisz ? - zapytał

- To długa historia przyjacielu o której warto nie wspominać. Zwyczajnie stracilem wszystko.. dom.. tytuł.. tych których kochałem. Jedyne co mi pozostało to ten kij. - rzekł wskazując na patyk

Den zastanowił się troche, nie wiedział co mógłby na to odpowiedziec. Nagle jednak Aurorra podeszla blizej do bylego kanclerza wyciagajac do niego reke.

- Jestem Aurorra, milo mi ci poznac kanclerzu

Hermel widzac dziewczynke usmiechnal sie do niej i przywitał sie z nią.

- Bardzo piękne masz imie dziecko. - rzekł Hermel przepatrując się jej.

Złapała go nostalgia... Gdy patrzył na dziewczynke przypominał mu sie Rey.. mała Rey którą wychowywał.. a gdy była już Jedi odwiedzał ją co kilka dni. Nie ukrywał że bardzo by chciał wrócic do czasów kiedy wszyscy zyli w spokoju i harmonii. Aurorra była charakterystyczna.. wyczuwał w niej coś dziwnego ale nie umiał zdefiniowac co.

- Zamierzasz tu zostać? - zapytał Den

Kanclerz popatrzył na Dena i pokiwał głową.

- Tak, podrózowanie nie jest dla mnie, potrzebuje spokoju na stare lata.. potrzebuje wyciszenia..

- Rozumiem, my musimy się juz zbierać. Przed nami długa droga. Do zobaczenia, moze kiedys sie jeszcze spotkamy - rzekł Den

- Może bedzie nam to dane - rzekł

Nagle kanclerz uslyszal glos w swojej glowie.

- Przyjacielu, nie trzymaj przeszłosci w sobie...przed nami jest przyszłość

Hermel zrozumiał przesłanie. Gdy Aurorra podeszla się pożegnać z nim, szepnął jej na ucho.

- Wez to, niech cie strzeże, uzyj tego wtedy, kiedy uznasz ze bedzie to konieczne dla twojego dobra i dla dobra innych. - rzekł Hermel podajac w jej ręce miecz świetlny. Ten sam miecz swietlny o niebieskim ostrzu ktory byl dzierżony niegdyś przez Rey.

Aurorra byla zaskoczona prezentem, ale wziela go i schowała. Nastepnie pokiwala glową do kanclerza na znak ze zrozumiała jego słowa.

Gdy Den i Aurorra znikneli z widzenia Kanclerza za wydmami, głos który slyszał stał się wyrazniejszy

- Dobrze zrobiles.. teraz pozostaje czekać

- Myslisz Zhausie.. ze ona moze cos zdzialac?

- Nie wiem tego.. ale wiedz, ze nadzieja umiera ostatnia. - rzekł duch mocy Zhausa

CIĄG DALSZY NASTĄPI
-----------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:46:34 przez Ravcore.)
Oceny: DevilxShadow (+1), Partyman (+1)
29-August-2019 10:48:38
Znajdź wszystkie posty
DevilxShadow Offline
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 504
Dołączył: Jan 2016
355
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #3
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
- Wy durnie! Czego w zdaniu wyciagnijcie moj statek z bagna nie rozumiecie?
- Panie.. litości.. probowalismy nie udało się - rzekł jeden ze szkieletów
Epickie! x"DDD
Pamiętam tą walkę Ignisa z Yodą w RP Wojny Klonów ^^

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
29-August-2019 13:08:06
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #4
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 3/16

ŁOWCA


Misje obu Sithów na Korriban i Dagobah okazały się być wielkim sukcesem. Zarówno Laver jak i Ignis zdobyli holokrony wiedzy Sithów ukryte setki jak nie tysiace lat temu. Ich misja nie dobiegła jednak końca. Do znalezienia został im jeszcze jeden holokron którego moc jest największa. Znalezienie go nie bedzie takie proste jak sie wydaje. Może byc ukryty wszędzie w każdym zakątku galaktyki. Laver zdawał sobie z tego doskonale sprawe.
Obaj sithowie spotkali się na dawnej stacji Centralnego Senatu Galaktycznego który stworzony został po zawarcia rozejmu Dawnej Republiki i Konfederacji 32 ABY (32 lata po bitwie o Yavin). Stacja nie była uszkodzona, została jedynie tymczasowo wyłączona z uzytkowania po kapitulacji Kanclerza Hermela.

- Ignis, nareszcie - rzekł Laver widząc zblizającego się Ignisa

- Przynioslem to czego nam potrzeba - rzekł Ignis

Obaj wyciagli zdobyte przez siebie holokrony i je otworzyli za pomoca mocy. Ich oczom ukazal sie obraz galaktyki. Problem w tym ze w kazdym holokronie obrazowany byl jej wycinek.

- Interesujace - rzekł Laver - Wyglada na to ze mamy dwa rozne obszary galaktyki. Cos na wzor mapy..

- Moze.. powinnismy je połaczyć? - zapytał Ignis

- Tak.. - odparł Laver

Dzięki mocy połaczyli ze sobą oba obrazy zapisane w holokronach. Zobaczyli ze tworzą one obraz 2/3 galaktyki.

- Juz rozumiem.. ostatni holokron musi znajdowac się w pozostalej czesci galaktyki której brakuje na mapie. - rzekł Laver

- To olbrzymi obszar.. eksploracja systemów zajmie lata - rzekł Ignis - Znalezienie tych dwoch nie zajelo duzo czasu bo znalismy ich lokalizacje .. w tym wypadku bedzie gorzej.

- Nie obchodzi mnie ile czasu to zajmie - rzekł Laver - Znajdziemy ten holokron. Tak wielka potega warta jest wysilku.

- Rozumiem - rzekł Ignis

Laver miał już wyjsc z pomieszczenia gdy nagle odwrocil sie do Ignisa i rzekł.

- Jeszcze jedno, skoro ta stacja jest sprawna, wypadałoby ją wykorzystać. Zwołaj wszystkich przedstawicieli z planet które zostały przez nas podbite.

- Co jest tego powodem? - zapytał Ignis

- Nie wszyscy wiedza z kim mają do czynienia. Pora ich uświadomić.- Po tych słowach Laver wyszedł z pomieszczenia.

------------------------------------------------------------------------

Jakku nie jest jedyną pustynna planetą na ktorej dzieje się coś ciekawego. Na Tatooine również dużo się w tych czasach dzieje. Słynny pałac Jabby the Hutta po jego smierci nie został zlikwidowany. Dzis dzien jest schronieniem ludzi pustyni którzy nie dopuszczają nikogo w poblize fortecy.
W Mos Eisley kwitnie nadal życie , a do slynnej kantyny nadal przychodza zbiry, łowcy nagród i piloci z calej galaktyki. Zdziwieniem nie raz dla odwiedziajacych kantyne jest maly dzieciak który czasami siedzi sobie z boku. Ma moze z 13 lat.. a mowią że niezly z niego pilot. Jego histora jest rowniez bardzo ciekawa.
Tak naprawde ma na imie Leo Zill i pochodzi z ubogiej rodziny. Od zawsze ciągło go do mechaniki, uwielbiał patrzec na statki i zawsze marzył aby zostac pilotem. jego rodzice mieli wiecej szczecia niz rodzice Aurorry. Tatooine jako jedna z pierwszych planet poddala sie Sithom bez walki. Laver i Ignis witani byli tu jak zbawcy.
Wracajac jednak do Leo. Przychodzil on do kantyny co tydzień i przesiadywał w niej długie godziny słuchając muzyki. Dzis jednak nie mogl siedziec zbyt dlugo. Mial do wykonania pewne zlecenie.. Ta zlecenie.. Lubial sobie dorabiac robiac płatne zlecenia. Jak na kogos tak mlodego byl niezywkle sprytny i utalentowany. Wiele osob cenilo to u niego.
Leo z racji iż musiał się zbierać podszedł do własciciela kantyny.

- Dzieki za obsluge, ja musze powoli znikac, mam pewne zlecenie

- Nie ma sprawy, gdzie to zlecenie?

- Utapau.. chodzi o jakies kontenery z bronią czy cos takiego

Wlasciciel popatrzyl na niego krzywo.

- Nie jestes czasem za mlody na zlecenia?

- Tak, jestem - rzekł Leo smiejac sie mu w twarz

Wlasciciel znowu sie krzywo popatrzyl na Leo, ale nie wiedzial co powiedziec. Leo sie odwrocil i mial juz wychodzic.

- Ej, a kto zaplaci?

- Nic nie zamawiałem - krzyknął Leo wychodząc

Wlasciciel skrzywił się ponownie.

- Nic nie zamawiają i zajmują miejsce dla klientów.. dzieci.. - rzekł lekko oburzony

Leo nawet jakby chcial nie mial mozliwosci kupienia czegokolwiek, aktualnie był spłukany. Ostatnie pieniądze wydał na nowe części do swojego statku.
Chłopak szybkim krokiem udal sie na lotnisko i uruchomil swój statek ktory juz czekal na niego. Leo podrózował samotnie, nie miał żadnego kompana. Sam jednak nie ukrywał że czasami pomoc by mu sie przydała.

Gdy statek wystartował szybko wyleciał z systemu Tatooine i uruchomił hipernapęd. System Utapau był daleko dlatego czekała go dość długa podróż. Czas ten wiec postanowił wykorzystać i posprawdzać czy wszystkie systemy statku są sprawne a być moze.. przy okazji mógłby coś podrasować...

Po kilku godzinach podrózy w hiperprzestrzeni statek Leo doleciał do systemu Utapau.

Jego wiedza na temat tej planety była dość słaba. Wiedział jedynie że za czasów wojen klonów znajdowała się tu baza separatystów. Ku jego zaskoczeniu była ona nadal.
Wydawała się jednak od dawna opustoszała więc wylądował bez wiekszych problemów. Wyszedł ze statku i rozglądnął się.

- Gdzie moga być te kontenery.. - myślał wchodząc głębiej w opuszczoną baze.

Gdy zrobił pare kroków usłyszał jakis dziwny dzwiek.
Rozejrzal sie ale nikogo nie zauwazyl. Szedl wiec dalej pomimo iz czul sie coraz bardziej nieswojo.
Nagle zauwazyl kontenery. Podbiegl do niech szybko. Spostrzegł jednak ze sa zamkniete i nie da sie ich otworzyc.

- Szlak... Jak mam to zabrać - rzekł do siebie

Po chwili uslyszal kolejny odglos. Uslyszal ze cos sie do niego zbliza.

Nagle spostrzegł droida - Magna Guarda, idącego w jego kierunku z elektropałką w reku.

- Ej ej ej.. spokojnie.. mozemy sie dogadac jakos..Ja tylko chcialem pozyczyc. - rzekł Leo

- Intruz, zlapac i uwiezić, rozkaz generała - rzekł Magna Guard łapiac Leo i zabierając go w głąb bazy.

- Jaki generał? - zapytał zdziwiony Leo

- Ja jestem generałem - rzekł mechaniczny głos

Leo spojrzal przed siebie i zobaczyl kolejnego droida. Ten jednak był inny. Wyglądał inaczej..

- Kim jestes? - zapytal Leo

- Jestem General Kalani, ku sluzbie separatystycznej armii

- Wojna z Separatystami sie juz dawno skonczyla - odparł Leo

- Zgadza się ludzka istoto, wtedy Cie jeszcze na swiecie nie bylo.

- Dlaczego mnie zlapano ? Nic nie zrobilem..

- Wtargnąłeś na teren bazy bez zezwolenia. Dodatkowo twoja misją była kradziesz kontenerów z bronia palną najnowszej generacji co również jest zabronione.

- Skąd wiesz jaki miałem cel?

- Nie jestem głupi - rzekł podchodząc do Leo. - Jestem droidem taktycznym, walczylem podczas wojen klonów, a droidy pod moja komenda nie raz osiagaly cel i zwyciestwo.

- No dobrze.. nie mozemy sie jakos dogadac? Potrzebuje tych kontenerow z bronią.. musze wykonac zlecenie.

- Nie jestes za mlody na bawienie sie w łowce nagród? - zapytał Kalani

- Tak..Moze..

- Ta bron nalezy do mojego oddzialu, nie jest na sprzedaz

- Wez no.. chociaz jeden kontener..bedą mnie potem scigac..

- To nie jest moj interes, znikaj stąd albo zamkniemy cię w wiezieniu na lata

Leo wiedzial ze nic nie zdziala. Mial juz wychodzic gdy po chwili zauwazył przy wyjsciu leżącego droida. Podszedł do niego. Zauwazyl ze nie jest sprawny

- Ej Generale! - zawołal Leo - Moge chociaż wziąć tego droida?

Kalani odwrocil sie w jego strone

- Ten droid nie dziala, Zabieranie go jest nie logiczne. - odparł Kalani

- Naprawie go i bedzie jak nowy - rzekł Leo zabierając go na statek.

Kalani obserwował jak statek Leo startuje i po chwili znika w chmurach. Po chwili wrocil z powrotem do swojej bazy gdzie czekaly na niego juz droidy.

Leo tymczasem udał się z powrotem na Tatooine. Nie był do konca zadowolony. Nie zdobył tego czego chciał. Jedynym pozytywem jest to ze wział ze sobą zepsutego droida którego byc moze bedzie w stanie naprawić. Droid na jego statku moglyby byc wielce uzyteczny. Dodatkowo mialby kompana którego tak zawsze chciał miec...
Leo nie wrocił do Mos Eisley bo wiedział że bedzie mieć kłopoty. Wolał ich za wszelka cene uniknąć, dlatego też wylądował blisko swojej prywatnej kryjowki na pustyni gdzie przebywał w wolnych chwilach.
Wyciągnał ze statku zepsutego droida i ciagnąc go po piasku powoli zabral go do swojej kryjówki.
Leo znal się na majsterkowaniu bardzo dobrze, jednak widząc że droid jest w oplakanym stanie wiedzial ze za wiele nie jest w stanie zrobić... przynajmniej nie teraz...

- Musze zdobyc nowe czesci - rzekł Leo przypatrujac sie droidowi. - Zajmie to troche czasu ale.. bardziej juz chyba nie zerdzewiejesz.

Chłopak wyszedł ze swojej kryjówki i udał się na poszukiwanie części do naprawy droida. Byl to dla niego swojego rodzaju priorytet. Kto wie może kiedyś jak zdoła go naprawić bedzie on jego towarzyszem.. pomocnikiem.. a nawet.. przyjacielem.

CIĄG DALSZY NASTĄPI
--------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:46:44 przez Ravcore.)
Oceny: Partyman (+1)
31-August-2019 11:01:29
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #5
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 4/16

KORUPCJA

Systemów zawierajacych planety na których rozwineło się zycie jest w galaktyce naprawde wiele. Istoty zamieszkujące te planety nie zgadzaja się ze sobą w wielu kwestiach. Niektóre są wrogo do siebie nastawione... Jest jednak coś co sprawiło ze wszystkie spory tymczasowo zniknęły...Sithowie.. teraz zawiści są zasłaniane strachem przed ich potęgą. Jest wiele systemów które zdaje sobie sprawe z zagrożeń które grożą w razie niesubordynacji.

Są jednak systemy również które nadal nie zdają sobie sprawy z powagi zagrożenia... Dlatego tez gdy Ignis wyslal wiadomosc do wszystkich senatorów o spotkaniu, częśc z nich odrzuciła obecność. Nie spodziewali się jednak jakie bede konsekwencje tej decyzji..

Laver nie tolerował sprzeciwów. Gdy uslyszal ze czesc z senatorow nie pojawi sie, postanowil osobiscie zlozyc im wizyte. Jedną z takich planet była Naboo. Nigdyś dom królowej Amidali. Tamtejsi senatorzy stali murem za kanclerzem Hermelem i nie akceptowali władzy nikogo innego a tym bardziej Sitha.
Wielkie było ich zaskoczenie gdy na ich planete przylecial statek Lavera.

- Witamy na planecie Naboo - rzekł jeden z senatorów - W czym mozemy sluzyc?

- Chce jedynie wiedziec, co jest tak waznym powodem ze delegacja z waszej planety nie moze przybyc na obrady Senatu - rzekł Laver

- Cóz.. - rzekł jeden z senatorów patrząc się na pozostalych. - Przykro nam ale mamy bardzo wazne spotkanie w sprawach bezpieczenstwa Naboo..

- Aha.. rozumiem.. tak tak.. to rzeczywiscie bardzo wazne. - odparł Laver odwracając się

- Mamy nadzieje ze to nie zmieni niczego.. - odparł drugi senator

- Oczywiscie.. Nie zmieni niczego! - krzyknal Laver ktory obrocil sie gwałtownie i zaczal ich dusic mocą.

- aa.. aalee.. - jeczal senator

- Myslicie ze jestem glupi ?!.. Dobrze wiem co jest powodem waszej nieobecności. Za karę wasza planeta podzieli los jaki spotkał Dermos.

- Nie... prosze.. - kleczal senator

Laver nie sluchał próśb i lamentów. Nagromadził swoją moc i wbił szpony w ziemie. Natychmiastowo wszystko zaczeło się trząść. Z wnetrza planety zaczela wyplywac wrząca lawa zalewajaca budynki, morza i wszystko to co stało jej na drodze. Mroczne chmury objeły cała planete.

- To czeka kazdy swiat który sprzeciwi się mej woli! - rzekł donosnie Laver

Senatorzy rozglądali sie w około, slyszeli krzyki umierających obywateli planety.

- Jestes potworem! - krzyknął senator

- Tak.. - odparł Laver a jego oczy zaswieciły się rubinowym blaskiem... Aktywował miecz świetlny.

- Co ty robisz... nie mozesz - rzekli senatorzy widząc jak Laver sie do niech zbliza. Nie zdazyli nic wiecej juz powiedziec. Laver przeciął ich wszystkich mieczem swietlnym.

Po chwili ruszyl z powrotem do swojego statku zadowolony. Obrady mialy sie zacząć niebawem.. musial sie spieszyc.

--------------------------------------------------------------------------

Slysząc o apokalipsie na Naboo senatorzy ktorzy odrzucili zaproszenie na obrady zdecydowali sie jednak na nie wybrac. Wszyscy milczeli. W calym senacie byla wielka grobowa cisza. Kazdy bal sie o swoje zycie w szczegolnosci ze nieumarla armia Ignisa kontrolowala i obserwowala kazdego z senatorów.

Wszyscy oczekiwali na przybycie Lavera który miał sie pojawic w miejscu gdzie zasiadal niegdys Kanclerz.

Po kilku chwilach bezgranicznej ciszy Laver pojawił się na wyznaczonym miejscu.

Po chwili podszedl do niego tez i Ignis.

- Czy teraz zebrali sie juz wszyscy? - zapytal go Laver

- Tak, ci ktorzy odmowili slyszac o tym co spotkalo Naboo, pojawili sie w blyskawicznym tempie. - rzekł do niego Ignis

- Doskonale - odparl zadowolony Laver

- Pora rozpoczac obrady Senatu, głos jako pierwszy zabierze Wielki Przywodca, Darth Laver - rzekł Ignis do wszystkich zebranych

Laver wstał i rozpoczął przemowę.

- Witam wszystkich zgromadzonych, bardzo cieszę się z przybycia tak licznego grona, nie ukrywam ze ulatwia to znacząco sprawę niz osobiste wizyty na poszczegolnych planetach. Dzis niestety musialem takową wizytę złożyć senatorom z Naboo. Jak sie to skonczylo.. coz.. chyba kazdy tutaj ze zebranych dobrze o tym wie.
Nie przybylismy jednak rozmawiac tutaj o problemach Naboo tylko o aktualnej sytuacji która targa nasza galaktyką. Moj poprzednik kanclerz Hermel byl niestety zbyt slabym przywodca aby to zauwazyc. Dlatego tez od dzis ja obejmuje stanowisko Kanclerza po nieudolnych rzadach mojego poprzednika a kazda planeta od teraz podlega moim rzadom bez jakiegokolwiek sprzeciwu, inaczej zmuszony zostane do uzycia siły.


Senatorzy z roznych planet popatrzyli po sobie.

- Dodatkowo od teraz kazda z planet bedzie kontrolowana przez sily specjalne podlegajace mojej woli. Kazda akcja przeciwko mojej osobie bedzie kosztowala zycie kilku milionow cywilow a w ekstremalnych wypadkach unicestwienie planety.

- To nieakceptowalne! - krzyknął senator Samson Wren, przedstawiciel Mandalore. - Mandalore nigdy nie zgodzi sie na takie warunki!

- Czyzby? - rzekł Laver mierzac go wzrokiem

- Nie masz prawa rządzić Mandalore! Planeta jest i bedzie niezalezna! Nikt z poza Mandalore nie ma prawa nią rządzić!

Ignis slyszac te slowa dal znak swoim szkieletom. Te od razu podeszly do senatora i go zabily.

- Ktos jeszcze ma jakies uwagi? - zapytał Laver

Nikt nie odwazyl sie czegokolwiek powiedziec. Ponownie zapanowała grobowa cisza.

- Dobrze.. rozumiem że wszystko jasne. Dziekuje za obecnosc. Mozecie udac sie na swoje planety.

Gdy wszyscy udali sie do wyjscia, Ignis ponownie zblizyl sie do Lavera.

- Mandalore nie zamierza nam ustąpić - rzekł Ignis

- Zdązyłem zauważyć, skoro nie chcą się poddac po dobroci, czeka ich rzeźnia. Ruszamy Ignisie, pora ich nauczyc pokory.

- Z wielką przyjemnością. - odparł Ignis

Obaj Sithowie udali sie ku systemowi Mandalore.

------------------------------------------------------------------------------

Tymczasem Księżna Mandalore - Layla Wren przebywała w swoim pałacu. Przez lata Mandalore była targana konfliktami: Wojny Klonów, ataki Dead Watch a nastepnie nacisk Imperium i wojny domowe doprowadziły do znaczącego osłabienia planety. Marzeniem Layli od zawsze były zjednoczenie mandalorian tak aby zarzeknać wszelkie konflikty. Tymczasowo, marzenie to ziściło się. Mandalorianie zaakceptowali jej władze tak jak niegdyś zaakceptowali władze Satine Kryze. Wyjatkiem był jednak Dead Watch który pomimo tolerowania nowej księżnej nigdy za nia zbytnio nie przepadał. Róznica w poglądach była bardzo dobrze widoczna ale mimo wszystko pomiedzy Dead Watch'em a Księzną rysowały się linie porozumienia.

Niejednokrotnie przywódca Death Watch odwiedzał księżną i spedzali wiele czasu na pokojowych rozmowach. Death Watch nie byl teraz glownym problemem dla Mandalore. Księżna otrzymała informacje o tym że senator który udał się na obrady został zamordowany po wyrazeniu sprzeciwu wobec tyrani Sithów.
Nie ukrywała zaniepokojenia tą sytuacją. Obawiała się że Sithowie mogą przybyć na planetę i wymordowac wszystkich mieszkańców.

Nagle do zamku wbiegł jeden ze zwiadowców. Klęknął przed księżną.

- Co się stało zwiadowco? - zapytała Księżna Layla

- Pani.. złe wieści..z nadprzestrzeni do systemu Mandalore wleciał statek. Prawdopodobnie na jego pokladzie znajduja sie Sithowie.

Księżna przeraziła się.. wiedziała co stało się z Mandalore podczas wojen klonów gdy władze nad planetą przejął Darth Maul. Nie chciala aby ta sytuacja zdarzyła się ponownie.

- Nie dobrze... Senatorze czy nasza armia ma jakiekolwiek szanse w walce z Sithami?

- Obawiam się Pani, że walka moze pogorszyc jedynie sprawe. - odparł stojacy obok niej senator Van Milr

- Tez prawda.. niech wylądują.. moze uda się z nimi porozumiec bez walki.

- Pani, A co jesli to nie pomoże? - odparł zwiadowca

- Wtedy bedziemy walczyc - rzekła stanowczo Ksieżna Layla

Statek Lavera wylądował bez większych przeszkód. Gdy obaj sithowie wyszli z niego czekało na nich paru uzbrojonych mandalorianskich zółnierzy. Uzbrojenie byli w tradycyjne mandalorianskie zbroje i hełmy oraz jetpacki sluszace do szybszego przemieszczania sie. Wszyscy byli wcelowani w Sithow.

- No prosze komitet powitalny - rzekł Ignis do Lavera

- Spokojnie Ignis.. wstrzymajmy sie jeszcze chwile - rzekł Laver

Po chwili podeszlo do nich dwoch Mandalorian

- Chcielismy jedynie porozmawiac z księzną, nie mamy zlych zamiarów - rzekł do nich Laver

Zołnierze popatrzyli po sobie.

- Jak chcecie sie zobaczyc z księzną to musicie oddac broń i czekać na jej pozwolenie

- Jak sobie życzysz ...- rzekł Laver oddajac mandalorianowi swoje miecze swietlne.

Widzac ze Laver oddaje miecze swietlne, Ignis zrobil podobnie.

Zolnierze nadal wcelowani w wroga zabrali obu sithów ze sobą na dziedziniec zamku. Jeden z nich poszedl w celu zawiadomienia Księznej Layli o sytuacji.
Księzna siedziała na swoim tronie i czekała na wiesci. Po chwili do sali głownej wszedł zołnierz.

- Pani.. Sithowie przybyli.. Chcą się z toba widziec.
Ksiezna byla lekko zdenerwowana.. po chwili namyslu jednak zdolal wykrzesac z siebie slowa.

- Dobrze.. Wpusc ich.. - odparła

Gdy zolnierz zniknal za drzwiami senator Van Milr rzekl do księżnej:

- Pani.. nie wiem czy to jest dobry pomysl..

- Ja rowniez.. - odparła księżna - ale nie chce aby wymordowali moich ludzi.. moich poddanych..

- Moze powiadomie gubernatora? - zapytał

- Dobrze.. tylko uwazaj na siebie. - odparła Księżna

Po chwili do sali wszedl Laver i Ignis.
Ignis został troche z tyłu. Laver podszedł blizej.

- Witaj księżno Laylo Wren, radosc wypelnia moje zimnokrwiste cialo widząc tak piekną kobietę..

- Dziekuje za mile slowa Darth'cie Laver - odparła Layla nie spuszczajac Sitha z oka.

- Wiesz zapewne z jakiego powodu przybywamy na twoja planete - mówił Laver

- Tak.. slyszałam co zaszło w senacie - odparła Layla

- Chce poznac twoją opinię na ten temat, chce wiedziec dlaczego senator wyslany z tej planety sprzeciwił się mojej woli podczas obrad - rzekł Laver

- Coz.. Mandalore jest planetą która stosuje podejscie neutralne do róznych spraw z zakresu polityki. W szczegolnosci jak sa to dwie strony konfliktu. Od wieków Mandalore była targana przez wojny domowe, również za czasów Imperium kiedy podzielilo Mandalore ponownie. Nie chcemy aby stalo sie to ponownie w szczegolnosci teraz gdy udalo nam sie osiagnąć porozumienie po wielu latach konfliktów.

- Sugerujesz ze moja kontrola nad planetą jest nie stosowna ? - rzekł zdenerwowany Laver

- Nie.. nie oto mi chodziło.. - rzekła lekko przestraszona ksiezna

- W takim razie o co? Probujesz zrobic ze mnie durnia? Wiesz co zrobilem z Dermos i Naboo chcesz abym zrobil to samo z Mandalore? - rzekł Laver

- Nigdy w zyciu.. moi poddani sa dla mnie najwazniejsi... - rzekła bezradnie Layla

- To zaakceptuj moją władze! Inaczej zabije ciebie i wszystkich twoich poddanych! - krzyknął Laver ze wscieklosci.

CIĄG DALSZY NASTĄPI.
-----------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:46:54 przez Ravcore.)
Oceny: Partyman (+1)
02-September-2019 12:11:52
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #6
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 5/16

TYRANIA


Księżna była w trudnej sytuacji. Nie ukrywała że była przerażona. Los jej poddanych i całej Mandalore zalezal od tego co wlasnie powie.. Laver niecierpliwił się coraz bardziej.

- Ja.. potrzebuje czasu... - rzekła Layla

Laver podszedl do niej i chwycil ją tak, że księżną dzieliły zaledwie centymetry od jego rubinowych oczu.

- Pusc mnie! - krzyczala księżna Layla

Laver nie sluchal jej wołań, przyciskal ją coraz mocnej. Ksiezna nie mogla sie uwolnic, Laver byl zbyt silny. Dodatkowo zaczela powoli tracic dech..

- Nie moge oddychac... - jekła Ksiezna

Laver zasmial sie. Zadawanie bolu i cierpienia bylo jedną z tych rzeczy ktore sprawialy mu radosc.
Ksiezna juz tracila przytomnosc gdy drzwi do sali nagle sie otworzyly i wlecieli zolnierze na czele z gubernatorem Drenem Saxonem który rownoczesnie byl przywodca organizacji Dead Watch.

- Puść ksieżną Laver! - krzyknął

Zołnierze otoczyli Lavera i Ignisa. Wyciagneli bron i czekali na sygnał od gubernatora.
Laver rozjerzal sie.

- Chyba nie myslisz ze oni zdolaja mnie powstrzymac.. - odparł Laver

- Pusc ksiezną i stań do walki! Tylko ty i ja! - krzyknął gubernator wyciągając Darksaber

Laver zainteresował się bronią. Slyszal o niej wiele ale nigdy nie mial okazji jej zobaczyc w rzeczywistosci. Ostrze ciemnosci to cenna bron. Jesli by ją posiadał, zdobycie wladzy nad Mandalore byloby znacznie latwiejsze..

- Niech bedzie.. Bedziemy walczyc.. o Mandalore.. - odparł Laver do gubernatora

Senator Van Milr podszedl do gubernatora Saxona:

- Jesteś pewien ze chcesz z nim walczyc? On jest Sithem..

- Zdaje sobie z tego sprawe.. dlatego porazka nie wchodzi w gre, senatorze - odparł Dren Saxon

Laver puscil księzna która padła na ziemię nieprzytomna. Zolnierze podbiegli do niej. Na szczescie nadal żyła.. ale jeszcze minuta i byloby po niej..

- Jak chcesz abym walczyl.. daj mi bron - rzekł do gubernatora Laver

Gubernator skinął do jednego z zołnierzy a ten rzucil Laverowi jeden miecz swietlny. Laver nie byl do konca zadowolony gdyz preferowal walke za pomoca dwoch ostrzy.

- Nie walcze jednym mieczem ale.. dla ciebie zrobie ten wyjatek, poczuj się zaszczycony.. - rzekł Laver aktywujac miecz.

Ignis i zolnierze patrzyli to na Gubernatora to na Lavera. Nadciagala walka ale.. kto wyjdzie z niej zwyciesko.. Ignis nie mial watpliwosci co do wyniku pojedynku. Wszyscy milczeli i patrzyli na obu przeciwnikow.

Gubernator rzucil sie pierwszy na Lavera. Laver blokowal jego uderzenia a nastepnie odepchnal go o sciane ogonem. Saxon nie zamierzal sie poddac. Postanowil wykorzystac cale swoje uzbrojenie i wszystkie swoje umiejetnosci. Chcial walczyć jak.. prawdziwy mandalorian.. prawdziwy wojownik..

Saxon aktywował swoj jetpack, wzbil sie do gory i przeprowadzil szybki atak zaskakujac Lavera kopiac go w pysk. Nastepnie aktywowal miotacz plomieni ktorego cala moc skierowal wprost na twarz Sitha. Laver odskoczyl i rzucil sie z mieczem swietlnym na Saxona. Ten w ostatniej chwili zablokowal jego cios darksaberem.
Walka byla bardzo wyrownana. Nikt nie zamierzal ustąpić.

Laver przeprowadzil kolejny cios ogonem ale tym razem Gubernator zdazyl go uniknąć.

- Nie zaskoczysz mnie drugi raz czyms takim - rzekl Dren

- I tak zginiesz.. to tylko kwestia czasu - odparl Laver

Saxon wyciagnal pistolet i zaczal strzelac w Lavera, ten jednak odbijal jego pociski mieczem. Jeden z pociskow trafil z powrotem w pistolet wytrącajac go z reki Saxona. Gdy Sith podbiegl, ten zrobil szybki unik i przy pomocy Darksabera odcial Laverowi ogon.

Laver zaryczal ze wscieklosci i rzucil sie na Saxona ponownie, chwycil go i rzucil z cala sila o sciane. A gdy chcial wstac, Laver odciął swoimi szponami jego dłoń.

Saxon jęknal z bólu. Laver zasmial sie.

- Przegrales.. teraz zginiesz - rzekł przyciskajac mu miecz swietlny do gardla.

Dren był w beznadziejnej sytuacji. Juz myslal ze to koniec gdy nagle zobaczyl ze jego pisotolet który stracil podczas walki jest w zasiegu jego ręki..

- Nie wydaje mi sie... - odparl Dren

Szybko chwycił pistolet i strzelil wprost w oko Lavera. Widzac ze Sith zostal oszolomiony, Saxon kopnal go z calej sily a ten padl na ziemie. Gdy juz chcial wstawac Saxon przylozyl mu Darksaber do gardla.

- To ja wygralem - rzekł Saxon

Laver nie zamierzal sie poddac mial juz odepchnac Saxona gdy przybiegli jego zolnierze. Wszyscy byli wcelowani w głowę Sitha.

- Niee! To nie koniec.. - krzyknal Laver ze wscieklosci

- To jest koniec! Przegrales! A teraz wynos sie z tej planety i nigdy nie wracaj! - rzekł Saxon - Mandalore pozostanie niezależna! Czy tego chcesz czy nie!

Ignis przygladal sie calej sytuacji. Nie ukrywal zaskoczenia wynikiem pojedynku. Nie spodziewal sie ze ktos jest w stanie pokonac Lavera...

- Niech bedzie.. na razie wygrales Gubernatorze.. ale to jeszcze nie koniec.. Nie powiedzialem ostatniego slowa! - rzekl Laver wychodzac wraz z Ignisem.

Zolnierze szli za nimi az do ich statku. Gdy odlecieli, Senator Van Milr podszedl do Gubernatora który został juz opatrzony przez medyków.

- Nie spodziewalem sie czegos takiego, jestem pod wielkim wrazeniem pańskich umiejetnosci.

- Laver nie byl pierwszym Sithem z ktorym walczylem... Nie spodziewalem sie ze jest az tak potezny. Mialem jedynie duzo szczescia.

- Szczescie to jedno Gubernatorze a umiejetnosci to drugie.. - odparł senator Milr

- Czy wszystko w porządku z księzną Laylą?

- Jest jeszcze nieprzytomna, ale jej stan jest stabilny. Powinien ją Pan odwiedzić.

- Najpierw powinna dojsc do siebie, za pare godzin ją odwiedzę. - odparł Saxon

----------------------------------------------------------------------------------------------

Tymczasem obaj Sithowie udali sie na Naboo... planete która przez Lavera została... doszczętnie wyjałowiona.

- Nie rozumiem jak mogles przegrac - rzekł Ignis.. - Widac twoja moc nie jest tak potezna jak mowisz Laver, pokonal cie zwykly czlowiek.. mandalorianin.

Laver zasyczal z gniewu

- Moja moc ma ograniczenia.. jest skonczona.. Zużylem za duzo mocy aby zniszczyc Naboo przez co przegralem. Zreszta zaplacilem za glupote najwyzsza cene...

Laver stracil jedno oko i ogon. Dodatkowo byl znacznie oslabiony. Ignis nie ukrywał że zachowanie Lavera zaczyna go irytować.

- To przestan marnowac moc na glupoty i zajmij sie tym co jest dla nas priorytetem. Przez twoją durną akcje, Mandalore pozostanie niezalezna a inne systemy slyszac o twojej przegranej nabiora wiecej pewnosci siebie i zaczna sprzeciwiac sie naszej woli.

- Masz racje, musimy sie spieszyc... musimy odnalesc ostatni holokron.. - rzekł Laver - Niech Mandalore cieszy się poki moze.. Juz niedlugo nie bedą mieli z czego..

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Na Mandalore wszyscy mieszkancy zebrali sie pod zamkiem. Zaciekawila ich informacje o tym ze Sithowie zaatakowali planete, niektorzy slyszeli plotki o tym ze Gubernator pokonal Sithow bez najmniejszego problemu. Wszyscy byli bardzo zaciekawieni i oczekiwali aby ktos powiedzial im co tak naprawde sie zdazylo.

Księżna Layla leżała na łózku w swojej komnacie. Ocknela sie kilka minut temu i do konca nie wiedziala co sie dzieje. Pamietala ze zemdlala... ale nic wiecej.. widziala ze sluzba stoi nad nią.

- Pani czy wszystko w porządku ? - zapytala jedna ze sluzacych

Juz miala cos powiedziec gdy do komnaty wszedł Senator Van Milr

- Senatorze! - krzyknęła Ksiezna - Co się stalo!? Gdzie Sithowie?

- Pani, spokojnie.. - rzekl Senator - Jest ktos kto chcialby sie z Panią widziec..

Do komnaty wszedł Gubernator Saxon

- Dren! Ty zyjesz!

- Pani.. Wygralem pojedynek.. Sithowie znikneli, Mandalore jest bezpieczna..

Ksiezna poplakala sie z radosci. Podbiegla szybko do Gubernatora Saxona i przytulila go. Po chwili zauwazyla ze Saxon nie ma dłoni.

- Co sie stalo z twoja dlonią?!

- Coz.. pamiatka po walce z Laverem.. - odparł Saxon - To nic takiego.. Bedę mieć nową ..mechaniczną.

Senator Van Milr podszedł do Księznej

- Pani.. przed zamkiem zgromadzil sie lud.. oczekuja na wiesci

- Tak.. oczywiscie.. - rzekła patrząc w oczy Saxona - Pora pokazac ludziom tego, kto wygnał Sithów z Mandalore

Gdy wszyscy udali sie na dziedziniec zamku, Księżna uspokoiła lud mówiąc że wszystko jest juz w porządku... Sithowie zniknęli... a Gubernator Saxon osobiscie pokonal w walce Lavera uwalniając Mandalore spod szponów wroga..

Caly zgromadzony lud zacząl wiwatować na cześć wielkiego Gubernatora, zwanego na Mandalore od teraz "Pogromcą Sithów."


Koniec AKTU I
CIĄG DALSZY NASTĄPI
-------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:47:06 przez Ravcore.)
04-September-2019 18:40:05
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #7
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 6/16

AKT II

WSCHODZĄCA GWIAZDA


Na Mandalore zapanował pokój. Wiele systemów było pod wielkim wrażeniem dowiadujac się o wyparciu Sithów z planety. Tak jak Ignis przewidział na planetach rozpoczeły się strajki przeciwko tyranii Lavera.
Wiekszosc z nich jednak bylo krwawo tłumionych. Ich liczba jednak stale rosła i kilka kolejnych planet uwolniło się z pod kontroli Sithów.
Mandalore natomiast rozkwitało. Kilka miesięcy po wygnaniu Lavera, Gubernator Saxon poślubił Księżną Layle. Dla samego senatora Vana Milra nie bylo to zaskoczenie. Od dawna wiedział że tą dwójkę coś do siebie ciagnie. Cieszył się ich szcześciem. Gdy tylko mógł starał się pomagać jak to tylko mozliwe.
Pewnego dnia Saxon otrzymał wspaniałą nowine.. Layla jest w ciązy... Radość jego nie miała końca... Ciągle jednak nie dawała mu spokoju jedna mysl. Słowa Lavera... te które wypowiedział gdy odchodził. "Nie powiedziałem ostatniego słowa"... Domyslal się że Laver powroci i to znacznie potezniejszy. Nie wiedział jednak... kiedy..


10 LAT PÓŻNIEJ...


Jakku żyło własnym życiem.. ale w pozytywnym tego slowa znaczeniu.. Niedaleko Wielkiej Pustyni Północnej powstało miasto. Co ciekawe.. znajdowało sie ono w wydrążonym kanionie. Gorące słońce nie docierało do dna Kanionu, więc mieszkancy mogli bez problemowo zyc i przemieszczac sie nawet w samo południe.
Wiekszosc domów i budynków wydrązonych zostało w ścianach kanionu których głownym budulcem był piaskowiec. Ludzi bylo naprawde duzo.. ale przejscie przez "uliczki" nie bylo trudne. Miejsca bylo pod dostatkiem. Najbardziej jednak zaludnionym miejscem był bar. Przychodziło do niego mnóstwo łowców nagród którzy nie raz upijali się do nieprzytomności.
Nikt nie przejmował się Sithami których nie widziano o kilku dobrych lat. Jakku jednak było im cały czas podległe i nie zamierzało się sprzeciwiac ich woli.
Pomiedzy ulicami przechodziły dwie postacie.. dobrze znane. Jedna była zakryta szatą i nosiła kaptur.. a druga.. no cóż.. druga postać to Den Kenar. Przez 10 lat troche się zestarzał. Urosła mu dosć długa broda. Ale nadal był w sile wieku.. w końcu mając 35 lat ma sie jeszcze długie zycie przed sobą.. Den zwiedził już prawie całą planetę wzdłuż i wszerz. Tymczasowo postanowił zostac w nowo powstałym miescie.
Była to dobra decyzja. Mógł troche odpocząc... Sam jednak nie podróżowal. Towarzyszyła mu druga postać.

- Den.. Czy serio ten kaptur jest konieczny? - rzekł kobiecy głos

- Coz.. jak chcesz aby wszyscy sie na ciebie gapili jak sępy na padlinę to prosze bardzo - rzekł Den

- Niby dlaczego mieli by sie na mnie patrzec?

- Coz...tak po prostu - odparł Den - Lepiej słuchaj co mówie.. Ja zawsze mam racje.

Den wraz z towarzyszką przeszli przez miasto i udali sie na swoje pustynne obozowisko. Kobieca postać w końcu sciągła z siebie szate z kapturem.

Byla to oczywiscie Aurorra. Teraz ma już 19 lat... Bardzo się zmieniła... Długie falowane brązowe włosy .. lśniące szmaragdowe oczy... niecodzienna uroda...

- Przez tą głupią szatę mam teraz mnóstwo piachu we włosach.. uhh - rzekła zdenerwowana Aurrora

- Jak ci przeszkadzają to je zetnij - odparł Den

- Bardzo smieszne - rzekła poirytowana - Mi jakoś nie jest do śmiechu

- To tylko piach.. Wystarczy zmyc i po sprawie, uwierz mi sa gorsze rzeczy które mogą dostać się we włosy.. na przykład.. ślina Banthy.

- Jak mam zmyc piach jak tu wody nie ma?

Den ponownie nie wiedział jak odpowiedziec na pytanie Aurorry. Jakku byla pustynna planeta. dostep do wody był trudny. Gdyby nie farmerzy wilgoci ta planeta byla by opustoszala.

Siedzieli tak dłuzsza chwile bez słowa. Bylo to pierwszy raz o dość dawna. Zawsze mieli wspólny temat do rozmów. Teraz brakuje ... słów. Denowi nie podobało się to.
Aurorra nie byla jego córką ani siostrą.. Byla jedynie pod jego opieką. Zauważył dośc powazny problem.. Aurorra dorasta. Właściwie to już jest samodzielna. Den nie mógł się z tym pogodzić.
W koncu tyle czasu jest razem z nim... Podrozowali przez lata.. Byla jego kompanką na dobre i złe. Teraz jednak zaczyna się to zmieniać.

- Den coś nie tak? - zapytała Aurorra

- Nie... wszystko ok..

- Przeciez widzę że oczy ci się zaszkliły.. Co sie dzieje?

- Dorosłaś.. jestes juz samodzielna.. Pora abyś ruszyła sama w swoją podróż przez życie. Moja rola opiekuna dobiegła końca. Jesteś gotowa.

- Że co? - rzekła zdziwiona - Nie rozumiem..

- Nadszedł czas abys opusciła mnie i ruszyła swoją drogą

- Chwila? Chcesz sie mnie pozbyc? Po tylu latach?!

- Nie o to chodzi..

- To o co? Wytlumacz mi.. - krzyknęła Aurorra

Den spuścił głowę w dół.

- Jest coś... czego nie wiesz o swojej rodzinie. Czekalem az dorośniesz abym mógł Ci to przekazać.

- Co? O czym ty mówisz?

- Twoja rodzina nie pochodzi z Jakku.. tylko z Mandalore.. Tam sie urodziłas.

Aurorra nie wiedziała co powiedziec. Byla w szoku.

- To nie jest prawda.. chcesz mnie oszukac.. moi rodzice mieszkali na Jakku odkąd pamiętam

- Tak.. mieszkali..ale nie pochodzili. Twoja rodzina.. twoja bliska rodzina mieszka na Mandalore.

- Skąd to mozesz wiedziec?

- Mam notatnik twojego ojca. Znalazłem go w waszym domu gdzie cię pierwszy raz spotkałem... Zaraz po tym jak Laver ich zabił.

Den wyciągnąl z kieszeni notatnik i podał go towarzyszce. Aurorra chwyciła go szybko i zaczęła czytac zapiski ojca.

- Twoje nazwisko.. to.. Wren .. Aurorro. - rzekł Den patrząc na nią.

Aurorra nie mogła w to uwierzyć... Sama mysl ze jej rodzina moze zyc na Mandalore był dla niej niewyobrazalny. Chcial jednak dowiedziec sie prawdy za wszelka cenę.

- Jesli to prawda, to musze się dowiedziec czy moi krewni nadal zyją - rzekła Aurorra

Den popatrzyl na nią i usmiechnął się

- Ruszaj, byc moze bedziesz mnie za to nienawidzić... ale musialem tak postapić. Wybacz mi.

- Wybaczam. - rzekła Aurorra i przytuliła Dena. - Obiecuje że tu wróce i wtedy porozmawiamy.

Den zasmial sie.

- Bede czekał.. Powodzenia - odparł Den

Aurorra ruszyła przez pustynie w stronę miasta. Gdy znikła za wydmą, do Dena podeszła zakapturzona postać.

- Powiedziałeś jej prawde? - zapytał męski głos

- Tak.. Musialem..Przynajmniej teraz jest mi lżej na sercu.. - odparł Den

- Dobrze wykonałeś swoje zadanie Den. Ciesze się że to jednak ty wychowywałeś Aurorre.

- Myslisz ze dobrze ją wychowałem Hermel ? Moze moglem zrobić coś wiecej..

- Zrobiłeś tyle ile mogłes. Teraz juz za pozno na zmiany. Wszystko jest w jej rękach..

--------------------------------------------------------------------------------

Od kilku lat ślad po Sith'ach zniknął. Pojedyncze doniesienia z róznych planet wskazywały obecność Ignisa. Nigdzie jednak nie była Lavera. Przynajmniej nie bylo żadnych swiadków którzy by go spotkali. Sithowie caly czas szukali holokronu. Poki co bezskutecznie. Liczba planet na których mógł ukrywać sie ostatni holokron znacząco spadła.. przez 10 lat zrobili dość duże postępy w poszukiwaniach.
Statek Ignisa udał się na Korriban. Gdy wylądował zobaczyl nieopodal swiatynie Sithow. Wszedl do srodka. Wewnatrz bylo niezykle mrocznie. Ignis nie mial jednak z tym zadnego problemu. W pewnym momencie zatrzymal się. Stał przed wielką salą której posrodku znajdował się kamienny tron a na nim siedziała mroczna postac.

- Przeszukałem cały obszar wedlug mapy. Nic nie znalazlem... Ale... pozostalo jeszcze kilka planet. - rzekł Ignis

Postac ruszyla się. Zaswiecilo się jej jedno rubinowe oko

- Co to za planety.. - zapytał głos

- Jakku, Belgaroth, Myrkr i Mandalore - odparł Ignis - Tylko one pozostały Laver..

- Nasze poszukiwania powoli dobiegają końca Ignise..

- Tak.. ostatni holokron bedzie niedlugo w naszym posiadaniu.. czuje to.

Laver wyszedł z ciemności. Na jego szkieletowym ciele nadal widniały blizny po walce z Gubernatorem Saxonem. Jego ogon zdołał sie zregenerować.. ale oko juz niestety nie...
Mysl ta gromadziła w nim ogromnego pokłady gniewu i chęć zemsty co jeszcze bardziej wzmacniało jego energie ciemnej strony mocy.

- Ruszajmy Ignisie, nadszedl czas aby zakonczyc to co zaczeliśmy... - odparł Laver

CIĄG DALSZY NASTĄPI
------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:47:18 przez Ravcore.)
Oceny: Partyman (+1)
07-September-2019 21:11:49
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #8
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 7/16

AKT II

ZAUROCZENIE

Aurorra ruszyła przez pustynie w stronę miasta. Chciala jak najszybciej sie tam dostac. Czuła lekki niepokoj, była zdana jedynie na siebie. Aby dostac sie na Mandalore musiala znalesc statek lub kogos kto statek posiada. Nie powinno byc to trudne w szczegolnosci ze wiekszosc pilotów przesiaduje w barze w centrum miasta.
Gdy dotarła do miasta nastał świt. Ku jej zaskoczeniu "uliczki" były już kompletnie zatłoczone. Przypomniała sobie słowa Dena o szacie która powinna nosic. Nie chciala zwrocic na siebie uwagi dlatego tez szybko ją przydziała.
Poruszanie sie po miescie bylo bardzo utrudnione. Aurorra musiala sie przeciskac przez tlumy ludzi. W pewnym momencie gdy byla juz bardzo blisko swego celu przedzierajac sie przez tlum zderzyla się z kims. Aurorra nie zdazyla zauwazyc z kim się zderzyła gdyż od razu upadła na ziemię.

- Ej.. jak chodzisz! - rzekł głos

Byl to mlody mezczyzna.. przez chwile trzymal się za głowe. Byl lekko zirytowany ze ktoś wleciał centralnie na niego. Rozejrzal sie i zobaczyl postac w szacie.

- Kim jestes? - rzekł podchodząc lekko zdenerwowany

Aurorra wstala i ściągnęła z głowy kaptur.

- Bardzo przepraszam.. nie zauwazylam Cie..

Chłopak nie wiedział co powiedzieć. Zwyczajnie go zatakło gdy zobaczył Aurorre. Szybko jednak ocknął się.

- Nie.. nic się nie stało.. To raczej moja wina..Ne patrzylem gdzie idę.. - odparł - Tak w ogole to jestem Leo..

- Milo mi Cię poznac.. Jestem Aurorra.. - rzekła usmiechajac się

- Aurorra... piekne imie.. dla pieknej dziewczyny.. - rzekł Leo

- Dziekuje za komplement - odparła Aurorra lekko zaskoczona

- Moze chcialabyś sie udac do baru? Serwują tam wyborne koktajle z wszelakich owoców z róznych planet

- Tak wlasciwie to..... wlasnie tam zmierzalam.

- Spieszylas sie aby nie wykupili wszystkich koktajli co? - zasmial sie Leo

- Nie.. tak wlasciwie to .. szukam pilota.

Leo zastanowil sie na chwile.

- Szukasz pilota?.. Hmm.. znam jednego bardzo dobrego. Jak chcesz to moge cię do niego zaprowadzic - rzekł smiejac się.

- Bylabym bardzo wdzieczna. - rzekła Aurorra

- A wiec choc za mną Aurorro. - odparl Leo

Obaj udali sie w strone miejskiego baru. Gdy dotarli Leo zatrzymal Aurorre przy wyjsciu.

- Jak chcesz wejść do środka lepiej załóż swoją szate.

- Dlaczego?

- Wiesz.. jak nie chcesz zwrocic niepotrzebnej uwagi lepiej to zrob. A wierz mi.. nie chcesz zwrocic uwagi.

- No dobrze.. Skoro tak mowisz... - rzekła Aurorra zakładajac swoją ochronną szate.

Szybkim krokiem weszli do środka. Wewnątrz było bardzo głosno. Roilo się od łowców nagród którzy siedzili po kątach i bacznie obserwowali każdy ruch.
Prawie wszystkie stoliki byly zajete. Aurorra czula sie nieswojo. Czula ze wszyscy bacznie ją obserwują. W pewnym momencie Leo zatrzymal się i dosiadl sie do lawki przy ktorej siedziala tajemnicza postac. Nakazal Aurorze siadnąć obok.

- I jak przyjacielu masz jakies informacje? - rzekł Leo do postaci siedzacej obok niego.

- Niestety nie, nie znalazlem zadnych nowych ukrytych konwersacji w pliku danych - rzekł mechaniczny glos

- Dobra.. daj spokoj.. Mamy klienta - odparł Leo

Aurorra lekko się zdziwiła

- Mowiles ze zprowadzisz mnie do pilota..a nie do kolegi - rzekła Aurorra

- Pilot siedzi przed tobą. - rzekł Leo patrząc w oczy Aurorry

Aurorra ponownie się zdziwiła

- Dlaczego nie powiedziałes od razu ze jesteś pilotem?

- No sory... chcialem przyjsc do tego baru z dwoch powodów.. po pierwsze chcialem sie napic soczku a po drugie wrocić sie po kolege

- Twoj kolega jest jakiś dziwny - rzekła szepcząc

- Bo jest droidem... - odparł Leo

- Droidem?

- Nie jestem zwyklym droidem.. za czasów wojen klonów słuzyłem jako jeden z kluczowych jednostek pod wodza Generała Grievousa, po upadku Konfederacji wiekszosc droidow udalo sie na Utapau gdzie czekal na nas juz General Kalani. - rzekł Droid

- I sluzyles mu az sie popsules.. 10 lat temu zabralem go ze soba i naprawilem.. W taki sposob jest ze mna do teraz. Towarzyszy mi po dzis dzien. Jestesmy zgranym duetem.

- Rozumiem.. - odparła Aurorra

- A tak w ogole gdzie chcesz leciec? - zapytal Leo

- Musze sie udac na Mandalore - odparła

- Mandalore? Ta planeta jest strzezona jak skarbiec ze złotem. Wycieczki tam są zabronione... Po tym co sie tam zdarzylo to się nie dziwie.

- A co się tam stało? - zapytała Aurorra

- To ty nic nie wiesz? Laver zaatakował Mandalore jakies 10 lat temu. Mandalorianom udało im sie go przepedzić. Ledwo.. ale dali rade. Od tego czasu kontrolowany jest kazdy przelot przez system. Obawiają się że Laver moze wrocic i to o wiele potezniejszy.

- Muszę sie tam dostać.. z wszelka cenę..

Leo popatrzył na Aurorre. Widział że bardzo jej na tym zalezy.. Skierował swoj wzrok na droida.

- Rek.. przygotuj statek.. Pora ruszac na Mandalore

Droid pokiwał głową i wyszedł z baru.

- Jestes gotowa na wycieczke? - zapytał Leo

- Jeszcze nigdy nie lecialam statkiem.. To bedzie dla mnie zupelnie cos nowego

- Rozumiem.. nie masz co sie bac.. w razie czego jestem blisko - odparł usmiechajac się Leo. - Chocmy.. pora sie zbierac

Aurorra cieszyla się że poznała Leo. Byl dla niej bardzo mily.. Nigdy nie miala przyjaciol bo wiecznie podrozowała z Denem po pustyniach.
Wreszcie jednak nadarzyła sie okazja...
Po kilku minutach marszu Leo i Aurorra dotarli do statku.
Droid juz na nich czekal w srodku.

- Wow.. wyglada niesamowicie zarowno na zewnątrz jak i w srodku - odparła Aurorra

- Cieszę sie że ci się podoba. - rzekł zadowolony Leo - Zajmij miejsce i startujemy.

Po krótkiej chwili gdy wszyscy zajeli swoje miejsca statek wystartował. Gdy znalezli sie juz w przestrzeni kosmicznej Leo aktywował hipernapęd i statek wleciał w nadprzestrzeń.

- Czeka nas długa droga... Pare godzin minimum. - odparł Leo

- Jakoś to przeżyje - odparła Aurorra

- W polowie drogi musimy zmienic kurs bo na drodze bedziemy miec mgławice planetarną. - odparł Droid

- Jasne.. dopilnuj czasu przyjacielu - rzekł Leo

Po chwili Leo wyszedł z kokpitu wraz z Aurorrą.

- No więc.. moze porozmawiamy skoro jest na to czas? - rzekł Leo chwytajac Aurorrę za rękę

- A o czym chcialbys rozmawiać? - zapytała

- Cóż.. wiesz juz sporo o mnie.. może ty powiesz coś o sobie? - odparł z usmiechem

- No dobrze.. skoro tak bardzo chcesz wiedzieć.. - odparła śmiejąc się.

Leo dowiedział się naprawde wiele ciekawych informacji. Między innymi to że przez 10 lat podożowała po pustyniach Jakku wraz ze swoim opiekunem Denem Kenarem.. O Spotkaniu z kanclerzem Hermelem...no i powod dla ktorego tak bardzo chce udac się na Mandalore. Jej rodzina tam moze nadal zyc.. klan Wren.. w koncu Aurorra do niego nalezy.... chyba.. coż tego nie była pewna. Dlatego tez chciala się tego dowiedzieć...
Jej rodzice zabici podczas ataku Lavera na Jakku.. to bylo straszne wspomnienie.. chciala o tym zapomnieć.. jednak... nie mogła..

- Przykro mi z powodu twoich rodziców... Nikt sie nie mogl tego spodziewać.. Laver to jedna wielka szuja.. trzeba sie go pozbyc raz na zawsze - odparł Leo

- To nie jest takie proste.. Wiele Jedi próbowało.. wszyscy zgineli..

Po chwili Leo dostrzegł że Aurorra trzyma cos w swojej kieszeni.

- Chwila moment.. czy to nie jest miecz świetlny?

- Tak.. Otrzymalam go od Kanclerza... Nakazal mi go nie uzywac bez potrzeby.. Tylko wtedy kiedy bedzie to konieczne..

- Zapewne wiele Jedi uzywało tego miecza.. wspaniały przedmiot.. - rzekł przyglądajac sie mu Leo

- Z tego co pamiętam ten miecz był używany przez mistrzynie Rey..

- Tak.. Pamietam.. została zabita przez Lavera i Ignisa na Dermos..Tragiczna śmierc.. Niech spoczywa w pokoju..

Aurorra zamyslila sie na chwile

- Myslisz że.. że ja moge coś zrobić aby.. pokonać Sithów? - zapytała cicho Aurorra

Leo popatrzył jej w oczy.

- Jestem tego pewien że tak.. Wszystko moze sie wydarzyć jeśli tylko uwierzysz w swoje umiejętnosci. Czasami walka bezpośrednia to nie wszystko..trzeba być sprytniejszym od swojego wroga jak chce się z nim wygrać.

- Masz racje.. - odparła Aurorra

Ku zaskoczeniu Leo, Aurorra przyblizyla sie do niego i pocałowała go w policzek. Usłyszał równiez jak szepnęła mu do ucha "Dziękuje."

- Nastepnym razem poprosze w usta - rzekł bardzo zadowolony Leo

Aurorra popatrzyla na niego krzywo

- Na to musisz sobie bardziej zasluzyc, rownie dobrze mozesz dostac ale w twarz.. i wcale nie chodzi o calusa - rzekła

- Jak sobie zyczysz, już nic nie mówie - odparł Leo smiejac się

Po chwili z kokpitu przyszedl droid który zawiadomił Leo i Aurorre o tym że niedlugo doleca do systemu Mandalore.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Laver i Ignis dotarli w tym czasie do stacji Senatu Galaktycznego. Zamierzali dokładnie ustalić swój plan działania.

- Rozpoczniemy od Mandalore. Udamy się tam oboje. - mówił Laver

- Nie wiem czy to dobry pomysl.. jesli myslisz zeby zeby znowu sie pojedynkowac i przegrac to lepiej o tym zapomnij. Przez twoja glupote caly system Mandalore jest kontrolowany. - odparł Ignis

- Dobrze o tym wiem Ignisie.. Nie musisz mi przypominac.. Tym razem jednak nie bedzie to bezposredni atak.. Nie chcemy zwracac na siebie uwagi.. tym razem bedzie to jedynie infiltracja...Ty od poludnia ja od połnocy. Jesli na planecie sa zbiorowiska ciemnej strony mocy znajdziemy je bez problemu dzieki artefaktom.

- No dobrze.. co jesli nic nie znajdziemy?

- Wtedy ty udasz się Myrkr a ja na Belgaroth. Nastepnie spotkamy sie na Jakku i tam zakonczymy nasza misje.

- Mam nadzieje że tym razem nasze poszukiwania beda owocne...

- Nasi przodkowie nie mogli nas oklamac.. Holokron musi znajdowac sie na jednej z tych planet czuje to.. i to bardzo wyraznie. - rzekł zadowolony Laver

CIĄG DALSZY NASTĄPI
---------------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:47:29 przez Ravcore.)
Oceny: Partyman (+1)
12-September-2019 18:41:35
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #9
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 8/16

AKT II

RODZINNE WIĘZY

Po dość długiej podroży statek Leo wyleciał z nadprzestrzeni. Planeta Mandalore byl centralnie przed nimi.

- Widzisz Aurorro? Oto cel naszej podrozy.. Mandalore... - rzekł Leo

- Niesamowita.. - odparła Aurorra z zachwytem.

Czas na podziwianie jednak nie był zbyt długi. Po chwili uslyszeli komunikat.

- Wlatujesz w przestrzen planety Mandalore, podaj kod dostępu aby wylądować albo twoj statek zostanie zniszczony! Masz 30 sekund! - rzekł głos

- No niezle.. ktos zna ten kod dostepu? - rzekł Leo

- Szukam w bazie danych - odparł droid

Aurorra zastanowiła się chwile.. Jaki to moze byc kod.. moze to cos co dobrze wie.. cos wspolnego z Mandalore.. chwila..

- Mam pomysl..

- Jestes pewna? Jak podasz zly kod to nas zestrzelą.. - odparł Leo

- Nie jestem pewna ale to jedyna rzecz jaka mi przychodzi do glowy..

- Rekek.. powiedz ze cos znalazles.. - rzekł Leo troche zdenerwowany

- Niestety nie.. brak informacji.. dane scisle tajne.. jestesmy zdani na poprawnosc kodu Aurorry.. - rzekł droid

- Ech.. No dobrze.. Aurorro rob co musisz..

Aurorra podeszla do komunikatora, uslyszala sygnal "Podaj Kod Dostepu masz 5 sekund!". Aktywowała komunikator i nadala wiadomosc.

- Kod dostepu to.... W-R-E-N - rzekła Aurorra

Przez chwile nastala chwila ciszy.

- Kod dostepu jest... prawidłowy. Mozecie wylądowac.

Komunikacja sie wylączyła

- Cooo? Skąd wiedziałaś że to zadziała? - rzekł zaskoczony Leo

- Nie wiedziałam.. to jedyna rzecz jaka kojarzy mi sie z Mandalore..

- Jestem pod wielkim wrazeniem - rzekł droid

- Dziekuje.. - rzekła Aurorra smiejac się.

Po kilku chwilach statek Leo wylądował w jednym z hangarów.
Standardowo na zewnatrz czekali juz zolnierze gotowi do ataku. Jednak gdy zobaczyli że nie sa to Sithowie upuscili bron i podeszli do przybyłych.

- Czego tu szukacie? Mandalore jest zamknieta dla turystów

- Nie jestesmy tu turystami, przybylismy w slusznej sprawie - odparł Leo

- A jaka to jest ta sluszna sprawa?

- Szukam informacje na temat klanu Wren - rzekł Aurorra - Czy wiesz moze cos na ten temat?

- A po co wam te informacje? Cudzoziemcy nie maja prawa wypytywac o historie klanów mandalorian.

- Te informacje sa mi potrzebne gdyz.. byc moze do niego naleze..

Zolnierz popatrzyl ze zdziwieniem na Aurorre

- Nie wygladasz na Mandalorianke

- Byc moze.. dlatego tu jestem aby sie dowiedzec prawdy.. czy nią jestem czy nie..

Zolnierz zamilkł na chwile, popatrzyl po swoich kompanach. Widzac, że wzruszają ramionami postanowił odpowiedziec.

- Ech.. no dobrze.. Jak tak bardzo chcesz wiedzieć coś o klanie Wren musisz udac sie do księznej. Ona jest przedstawicielką klanu Wren. Ale aby sie do niej dostac musicie oddac swoja broń

- Dobrze.. - odparła Aurorra wyjmujac z kieszeni swoj miecz świetlny i podajac go zolnierzowi. Ten zas nie ukrywal zdziwienia gdy zobaczyl ową broń.

- Skąd masz miecz świetlny? Jesteś Jedi czy co?

- Nie jestem Jedi.. miecz otrzymalam od kanclerza Hermela.

- Rozumiem.. - odparł żołnierz patrząc na broń nieufnie

- Leo i Rekek jak moglibyscie to zostancie tutaj.. - rzekła do swoich kompanów Aurorra

- Jestes pewna że nie isc z tobą? - zapytał Leo

- Spokojnie.. dam rade. Wy popilnujcie statku niedlugo wróce.

- Jak sobie życzysz moja droga - rzekł Leo kłaniając się

Gdy Aurorra wraz z paroma żołnierzami wyszła z hangaru i udałą się w stroną miasta, Leo i Rekek pozostali w hangarze wraz z kilkunastoma żołnierzami.

- No to.. co.. Jak sie bawicie na sluzbie panowie? - zapytał Leo

- Siedź cicho szmuglerze - odparł żołnierz

- Ej.. staram sie byc mily.. - rzekł podchodząc do jednego z zołnierzy i poklepujac go po ramieniu

Rekek obserwował co robi Leo. Mimo iz byl droidem to czuł zażenowania tym co jego przyjaciel robi. Podszedl do niego i chwycił go za kurtke

- Twoje zachowanie jest nie logiczne.. przestań - rzekł Rekek przytrzymujac go

- Sluchaj droida pilocie. jest mądrzejszy od ciebie - rzekł jeden z żołnierzy

Leo lekko zniesmaczony, dal sie jednak przekonać i wraz z Rekekiem udali sie na statek oczekujac powrotu Aurorry.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tymczasem Aurorra dotarła już do miasta. Zołnierze zaprowadzili ją na dziedziniec pałacu gdzie nakazali jej poczekać aż księzna wyrazi zgode na jej audiencje.
Księzna Layla siedziała własnie w swojej sali w towarzystwie Senatora Van Milra.

- Senatorze, są jakieś nowe wieści od Gubernatora?

- Niestety nie Pani.. Śladu po Sithach jak nie było tak nie ma.. Gubernator Saxon nie znalazł żadnych informacji na temat ich aktualnej pozycji.. zupelnie jakby sie rozpłyneli w powietrzu.. Ostatnie doniesienia z przed miesiaca są z Agamar.. Podobno widziano tam Dartha Ignisa.

- Po Laverze ani sladu?

- No to wyglada.. Laver nie był widziany od 10 lat... Zapewne schronił się na Korriban lub na planetach ktore zniszczyl.. Dermos... Naboo..

- Rozumiem.. - odparła księzna

Po chwili do sali wszedł zołnierz

- Co sie stało zołnierzu?

- Pani.. przybyła jakas dziewczyna.. mówi ze jest mandalorianka i szuka informacje na temat klanu Wren..

- Nie rozumiem po co jej informacje na temat klanu Wren?

- Coz.. mowi ze prawdopodobnie moze do niego nalezec..

Layla byla zaskoczona. Zastanowiła się przez chwilę po czym odparła:

- No dobrze.. wpusc ją.. chce ja zobaczyć.

Zolnierz wyszedł z sali i po kilku sekundach drzwi sie otworzyli i weszla Aurrora. Stanela przed księzną a ta zaczeła jej się przyglądac.

- Kim jesteś? - zapytała Księżna

- Moje imię to Aurorra..

- Aurorra... bardzo ładne imię.. Slyszałam ze szukasz informacji na temat klanu Wren.. Co jest tego powodem?

- Chcę poznac prawde o mojej przeszłości. Chcę wiedziec czy rzeczywiscie pochodzę z tej planety.. Prosze.. potrzebuje twojej pomocy księzno..

Aurorra popatrzyla blagalnym wzrokiem na ksiezną.

- Widzę że bardzo ci na tym zalezy.. dobrze więc... Klan Wren jest jednym z najstarszych klanów mandalorian w calym systemie... Jego glowna siedziba znajduje sie na Krownest.. lodowej planecie pokrytej wysokimi gorami i wieloletnimi lasami.

- Krownest.. Ta planeta byla opisana w zapiskach mojego ojca..

- Twoj ojciec nalezał do klanu Wren?

- Niestety nie wiem.. nigdy nie powiedział mi tego.. Ale mam jego notatki przy sobie..

- Prosze pokaz mi te zapiski - rzekł Księzna

Gdy Aurorra podała księznej notatki, to ta zaczela je czytac z wielkim zainteresowaniem

- To ciekawe.. Przysiegam ze znam to pismo i to bardzo dobrze.. Jak nazywał się twoj ojciec?

- Jezeli dobrze pamietam mial na imię Will.

- Will...- szepneła do siebie księzna.

Layla szybko spojrzala na ostatnią stronę i zobaczyła podpis "Will".

- To nie mozliwe...

- Co się stalo? - zapytała Aurorra

- Will to imie mojego brata.. opuscil klan Wren 20 lat temu i zniknął gdzieś w galaktyce.. Jedyne co mi powiedział przed odjazdem to to że znalazł swoją wybranke zycia.. cudzoziemke z pustynnej planety.... ale to by oznaczało że..

- Tą cudzoziemką była moja matka ?! Ona pochodziła z Jakku!

- Ja... nie wiem.. ale jesli to prawda.. i ty jestes córką Willa.. To ty jesteś Wren... Aurorra Wren.. moja bratanica..

Aurorra nie wiedziała co powiedziec. Była zaskoczona. Ksiezna Layla jest jej ciotką? Nie mogla w to uwierzyc... Zauwazyla ze Księznej zaszklily się oczy. Sama tez zaczęła plakac..

- Dziecko... choc tu do mnie.. - rzekła ze łzami w oczach Layla

Aurorra podbiegła do księznej i przytulila ją.

- Ciociu.. - rzekła w płaczu Aurorra

- Wszystko bedzie dobrze.. przebyłaś długa drogę.. Odpocznij prosze. Mozesz tu zostac jak długo chcesz..

W tej chwili do sali wbiegł żołnierz

- Pani.. mamy problem.. do systemu Mandalore wleciał niezidentyfikowany statek.. Lecial w kierunku planety ale... znikł z radarów.. Nasze oddziały przypuszczają ze to mogli być Sithowie..

CIĄG DALSZY NASTĄPI
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:47:40 przez Ravcore.)
Oceny: Partyman (+1)
14-September-2019 16:33:43
Znajdź wszystkie posty
Ravcore Niedostępny
☆ Rysownik ☆
******

Liczba postów: 318
Dołączył: Feb 2017
584
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
RozowyOrangutan

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #10
RE: [Legendy] Star Wars - Najmroczniejsza Godzina
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.

[Obrazek: image.php?di=O6GZ]
[Obrazek: image.php?di=ULAQ]

EPIZOD 9/16

AKT II

KONFRONTACJA

Zwiadowcy Mandalore mieli racje.. Sithowie rzeczywiscie udali się na Mandalore. Co wazniejsze zdolali oszukac wszystkich.. ich statku nie udało się wykryć dzieki zastosowaniu specjalnego kamuflażu.. Zanim wszyscy zdołali zrozumiec co tak wlasciwie się stało, Laver i Ignis juz byli na powierzchni planety.

- Pamietaj Ignis.. To infiltracja.. Nie zwracajmy na siebie uwagi do czasu az nie zdobedziemy holokronu..

- Dobrze wiem co mam robić.. lepiej ty się pilnuj aby nie zrobic niczego glupiego - odparł Ignis

Laver zasyczal na niego ze zlosci

Nie bylo jednak czasu na sprzeczki... Czasu bylo malo dlatego tez obaj Sithowie rozdzielili sie. Poszli w przeciwne strony poszukując swego cennego artefaktu...

--------------------------------------------------------------------------

Informacja o nagłym przybyciu Sithow choc nie byla potwierdzona przez specjalistów, zaniepokoila księzną Layle. Gubernator Saxon znajdował się na misji na innej planecie. Pomimo prob nie udalo sie z nim skontaktować. Sytuacja byla trudna w szczegolnosci że teraz księzna miała teraz pod swoja opieką własną bratanice.
Nie chciala aby Aurorrze cos się stalo wiec nakazala jej zostac w pałacu. Nie minelo pare chwil gdy przybyl ponownie żołnierz do sali w ktorej przebywała księzna z Aurorrą.

- Pani.. pewien szmugler i droid chcą się widzieć z dziewczyną.

- Jaki szmugler? - zdziwiła się Księzna Layla

- Oh.. wybacz .. zapomniałam ci powiedziec.. nie przyleciałam tu sama tylko z pomocą pilota i jego droida.

- Co to za jedni? Jacyś twoi znajomi?

- Coz...Tak jakby..no w zasadzie.. tak

- Dobrze.. Strazniku mozesz ich wpuscic. - odparła Layla

Gdy straznik wyszedl to od razu do sali wpadli Leo i Rekek.

- O.. tu jestes Aurorra! Nic nie nie jest?

- Nie wszystko w porzadku.. Prosze poznaj moją ciocię. Księzna Mandalore Layle...

Leo popatrzył na księzną z lekkim zdziwieniem

- Ou.. tak.. prosze wybaczyc Pani.. Miło poznać... Nazywam sie Leo a to moj droid Rekek.

- Prosze usiądźcie - rzekła księżna nie spuszczajac wzroku z Leo.

Gdy wszyscy zasiedli juz przy stole u drzwi pojawił się senator Van Milr.

- Pani.. mam wiesci od zwiadowców... Nasze przypuszczenia sie potwierdzily. Sithowie sa na planecie i wyglada na to ze czegos szukają.

- Co? Laver tu jest? - rzekł zdziwiony Leo

- Ignis rowniez.. - odparł Rekek

- Nie ma sposobu aby ich jakos powstrzymac? - zapytała Aurorra

- Nasi zołnierze są mocni ale nie na tyle aby przeciwstawić sie ich potędze. Jedyną osobą która była w stanie pokonac Lavera i Ignisa był Gubernator Saxon ale on znajduje sie teraz na misji w innym systemie planetarnym. - odparła Ksiezna

- W takim razie musimy to zalatwic własnoręcznie.. Ja sie nimi zajme. - rzekła Aurorra

Ksiezna popatrzyla srogo na Aurorre

- Wybij to sobie z glowy!.. nigdzie nie pojdziesz to zbyt niebezpieczne.

- Ty nic nie rozumiesz.. To ja moge jedynie ich powstrzymac.. Kanclerz Hermel dal mi miecz swietlny ktorym władała Mistrzyni Rey...

- Dziecko.. nie jestes Jedi.. nie bylas szkolona przez nikogo... niby jak chcesz ich pokonac? Sama walka mieczem nie wystarczy. Pokonają cię w kilka sekund..

- Wiem o tym.. Ktos juz zdolal mi to uswiadomic - rzekła Aurorra patrząc na Leo - Dlatego tez nie zamierzam walczyc z nimi bezposrednio..zamierzam sie jedynie dowiedziec czego tak bardzo szukają..

Layla popatrzyła na Aurorre

- Nie zgadzam sie na to..

- Pojde z nią - rzekł wstajac Leo

- Ja rowniez - odparł Rekek

Ksiezna patrzyla na ich zdeterminowane twarze.. Nie chciala wyrazac na to zgody ale byc moze byla to jedyna słuszna decyzja. Aby zrozumiec przyszle dzialania wroga trzeba sie dowiedziec czego szuka...

- No dobrze.. Udzielam zgody.. - rzekła Ksiezna - Jezeli jest to na tyle wazne dla ciebie.. idz..

- Dziekuje.. - odparła Aurorra podchodząc i przytulajac Layle. Gdy cala trojka zamierzala juz wychodzic, księzna rzekła:

- Uwazajcie na siebie.. prosze..

Aurorra pokiwała głowa i znikła za drzwiami wraz z Leo i Rekekiem.

----------------------------------------------------------------------------

Sithowie w tym czasie przeszukali juz znaczny obszar. Poki co bezskutecznie. Wiedzieli jednak ze jesli nie na Mandalore to na pozostalych 3 planetach moze cos sie znajdowac.
Ignis przeszukiwał północne lasy a Laver poludniowe. Ich rubinowe krysztaly ktore zawsze dumnie nosili na szyi, byly swego rodzaju wykrywaczem esencji ciemnej strony mocy. Teraz jednak byly nieaktywne..

- Ech.. ciagle drzewa i snieg.. nic tu nie ma .. - rzekł Ignis idąc przez las.

Po chwili uslyszal dzwieki. Schowal sie szybko. Zauwazyl ze byl to patrol zolnierzy Mandalorian. Rozgladali sie w okolo.. Ignis domyslal sie ze szukają jego. Nie zamierzal jednak dac sie zlapac. Gdy podeszli do miejsca w ktorym schowany byl Ignis, ten aktywował swoj miecz swietlny i zabil wszystkich w blyskawicznym tempie.
Na szczęście nie zdolali zawiadomic innych patroli o naglym ataku... Ignis wiedzial jednak ze to kwestia czasu gdy jakis oddział zjawi sie w tym miejscu wiec musial sie spieszyc...

-----------------------------------------------------------------

Aurorra wraz z Leo i Rekekiem ruszyli w kierunku poludniowych lasów. Po dosc dlugiej przeprawie natkneli sie na pierwsze wskazowki.

- Patrzcie.. ślady! - krzyknela Aurorra

- Widac że przechodziło tędy coś wielkiego i gadopodobnego - rzekł Leo

- Bez watpienia.. Te slady naleza do Lavera.. wedlug moich obliczen przechodził tędy jakies 10 minut temu. - odparł Rekek przyglądając się śladom.

- W takim razie chodzmy.. - rzekła Aurorra

Szli tak po sladach Lavera przez dlugie minuty.. Las dłuzył sie w nieskonczoność. Najwiekszym jednak utrudnieniem był snieg który w niektorych odcinkach siegal az po kolana..

- Ech.. bez jaj gdzie on polazł.. - rzekł Leo sapiac. - Jesli mysli ze bedziemy za nim lazic przez caly dzien to chyba go głowa boli.

- Wlasnie ze bedziemy - rzekła Aurorra - Musimy sie dowiedziec czego szukają Sithowie i to za wszelka cene.

- Chyba nie za cene życia hę? - odparł Leo - Bo wtedy jak stracisz glowe to nici z tej wiedzy bedzie...

- Wiem.. dlatego tez nie mozemy dac sie zauwazyc - rzekła Aurorra

Rekek stal obok sladów Lavera i przygladal się im.

- Cos nie tak Rekek? - zapytal Leo

- Analizujac slady odnalazlem ich tworce.. Znajduje sie 300 metrow przed nami...

- Co? To czemu nic nie mowisz jak my sie tu drzemy na cale gardlo? - szepnął Leo

- Nie chcialem przerywac rozmowy. Ale... no dobrze.. radze zachowac cisze.

Aurorra wybiegla przed Rekeka

- No ludzie.. czekajcie na mnie no... - rzekł Leo widząc ze Aurorra i Rekek biegną po sladach Lavera.

Po kilku sekundach biegu ich oczom ukazał sie statek kosmiczny który wylądował na polanie zasypanej przez snieg posrodku lasu

- Jest i statek - rzekła Aurorra - Podejde troche blizej.. wy zostancie tutaj

- Zwariowalas.. Nie podchodz tam bo cie zobaczą.. - rzekł szeptem Leo

Aurorra jednak nie sluchala Leo, zaczęła sie skradac w stronę statku.

- Nie no ona zwariowala.. - rzekł Leo - Ja tam ide do niej..

- Nie.. - rzekł łapiac go Rekek - Zaufaj jej, daj jej działać...

- Ech.. No dobra.. - rzekł obserwując działania Aurorry z ukrycia.

Aurorra w tym czasie skryła się na tyłach statku. Przeszla jeszcze pare kroków gdy zobaczyła Lavera który zdołał spotkac się juz z Ignisem. Rozmawiali.. nie slyszala jednak o czym... Podeszla jeszcze blizej.. Obaj Sithowie byli od niej teraz z jakies 10 metrow...

- Rozumiem ze nic nie znalazłes? - zapytał Laver

- Nie.. wszedzie ino snieg i drzewa.. moj krysztal niczego nie wykryl.. po drodze spotkalem mandalorian ale zdolalem sie ich pozbyc - odparł Ignis

- No coz.. w takim razie holokron musi znajdowac się na jednej z 3 pozostałych planet.... Lec na Myrkr a ja udam na Belgaroth. Dam znac jesli cos znajde...

- Rozumiem ze nie opuszczamy tej planety na zbyt dlugo?

Laver zasmial się.

- Gdy zdobedziemy holokron to z checia powitam ponownie pana Gubernatora i Ksiezna... Szkoda tylko, że po raz ostatni..

Aurorra slyszac to przeląkła się.. powoli zaczela się cofac.. nagle jednak nadepnęła na gałązke która pękła wydajac slyszalny dzwiek..

- Co ty bylo? - rzekł odwracajac się Laver

- Nie wiem... - odparł Ignis rozglądając się.

Aurorra juz miala piszczec z przerażenia gdy powstrzymala się i w ostatniej chwili schowała się za drzewem.

Laver zblizal sie w jej kierunku... Wyraznie slyszala jego kroki.. Po chwili dojrzala jak jego szpony wbijaja sie w bok pnia drzewa przy ktorym sie schowała.

Ulyszala jego syk..... gdy nagle... odezwał się głos Ignisa:

- Choc Laver.. to pewnie jakies zwierze... Nie mamy czasu na uganianie sie za szkodnikami.

- Tak.. pewnie masz racje - rzekł Laver i odszedł z Ignisem w strone statku.

Gdy statek odleciał, Leo i Rekek wybiegli z krzaków i zaczeli nawolywać Aurorre.

Po chwili dostrzegli ja siedzącą pod drzewem. Szybko do niej podbiegli.

- Aurorra! wszystko w porządku?.. Nic ci nie jest? - zapytał Leo

- Tak.. to znaczy nie.. - odparła skulona Aurorra - Dowiedzialam sie prawdy.. wiem czego szukają.. i jak to znajdą.. wróca tu i zabiją wszystkich...


CIĄG DALSZY NASTĄPI
------------------------------------------------------------------------------

Jestem tu od 31 grudnia 2014 roku.
Nieustannie trwam w oczekiwaniu na lepsze jutro.

MegaRayquaza (2014-2015)
MrRayqq (2015-2016)
SoundwavePL (2016-2017)
Ravcore (2017-NOW)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-November-2019 16:47:51 przez Ravcore.)
20-September-2019 13:08:22
Znajdź wszystkie posty



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: