28-September-2019, 14:50:50
Ostrzeżenie! - jak ktos nie umie czytac bądz nie lubi czytać lepiej niech tu nie wchodzi, gdyż każdy epizod niewłaściwie zrozumiany zagraża twojemu zyciu lub zdrowiu.
![[Obrazek: image.php?di=O6GZ]](http://mineserwer.pl/uploadzdjec/image.php?di=O6GZ)
Prawda bywa bolesna. Szczegolnie ta którą odkryła Aurorra. Sithowie stają się coraz większym zagrożeniem a ona.. była bezsilna.. W drodze powrotnej do zamku nie powiedziała ani jednego słowa. Leo który był nią niezwykle zauroczony zdołał to zauważyć. Pomimo wielu prób rozweselenia, pocieszenia i popierania na duchu nic nie było wstanie rozgonić jej mysli.
Sam Leo wiedział również że sytuacja jest beznadziejna. Pomimo ze ich misja odniosła sukces czuł tak jakby okazała się jedną wielką porażką. Nawet Rekek nie był zbyt rozmowny skupiał się na drodze jaką muszą przejsc z powrotem do zamku.
Zblizal się powoli zmrok. Gwiazda macierzysta przesuwała się po niebie i powoli zaczela znikac za horyzontem. Leo stanął w pewnym momencie rozglądając się.
- Tu się zatrzymamy, nie dojdziemy już do pałacu teraz. Rozbijemy obóz...
- Popieram, w nocy z ukrycia wychodzi wiele zwierząt drapieznych. - odparł Rekek
- Aurorro co o tym sądzisz? - zapytał Leo patrząc w jej oczy
- Tak.. to dobry pomysl.. - rzekła cicho
Leo patrzył się na nią jeszcze przez chwilę. Po czym podszedł do Rekeka pomoc mu stworzyc schronienie.
Tymczasowe schronienie znalezli w jednym z drzew. Było to stare i duże drzewo. Co ciekawe.. puste w srodku. Zapewne zostalo zniszczone przez tutejsze szkodniki.... Tak czy siak martwe drzewo nie bylo moze idealnym miejscem na postoj ale zapewnia przynajmniej w miare przyzwoitą ochrone przed mrozem i sniegiem. Rekek znalazl rowniez troche galezi ktorymi uszczelnil szpary wewnatrz. Gdy wszystko było już gotowe całą trójka weszła do środka.
- Idzcie spac, ja stanę na warcie. W razie czego dam wam znac - odparł Rekek.
- Nie.. ty tez powienienes odpoczac.. - odparł Leo
- Jestem droidem.. nie meczę sie tak jak wy.. - po tych slowach Rekek wyciągnął za pleców Elektropałkę
Leo nie ukrywał zdziwienia
- Skad ją wziąłeś? Nigdy ci jej nie dawałem...
- To prawda.. nie dawałeś.. sam ją zdobylem.
- W jaki sposób?
- Chyba nie musze przypominac, że należałem do gwardii Grievousa?
- A no tak... w sumie racja.. - odpał Leo
Po tych slowach Rekek wyszedł na zewnatrz.
Tymczasem Aurorra lezala z boku. Co jakis czas patrzyla na Leo ale gdy ten spojrzal na nią od razu odsuwała wzrok w innym kierunku.
- Aurorro.. mozemy porozmawiać? - zapytał Leo
- Tak.. oczywiscie.. - odparła cicho
- Powiedz mi prosze. Skąd u ciebie taki nagła zmiania nastroju?
Aurorra nic nie odpowiedziała.
Leo podszedł blizej.
- Wiem że martwisz się o Mandalore.. Wiem że tu mieszka twoja jedyna rodzina. Ale samą troską nie uda nam się powstrzymac tego co ma się wydarzyć.
- Nic nie rozumiesz - odparłą Aurorra - Wtedy gdy oni mnie uslyszeli.. ja poczulam okromne zimno.. strach.. czułam emitującą z nich ciemna stronę mocy.. mroczną energie która przenikała ich ciała.. Ta moc.. ona jest niepokonana..rośnie w siłe z każda chwilą... nie da się jej przeciwstawić. Ja nie rozumiem... ja naprawde nie rozumiem jak mam ich powstrzymac przed tym co chca uczynić... Pokonali tysiące Jedi.. Zabili najwiekszych mistrzów a ich panowanie nie ma końca.. Jakie ja mam szanse przeciwko nim?
Leo spojrzał na Aurorre
- Wiesz.. Niektorym rzeczom nie jestemy w stanie sie przeciwstawić.. Być moze nie uda nam się ich powstrzymać.. być moze wszyscy polegniemy... ale póki jeszcze jest nadzieja.. warto spróbowac. Pamietasz ten dzien kiedy cię spotkałem? Przed tym byłem zwykłym szmuglerem.. łowcą nagród który dla pieniędzy zrobi wszystko.. Ale ty.. odmieniłaś moje serce... I teraz jestem gotów walczyć o wolność..o wolna galaktyke.. walczyc przeciwko Laverowi i Ignisowi nie zważając na konsekwencje.
- Nie wiem czy ja jestem na to gotowa...
- Uwierz mi ze jesteś.. nie zaszlibysmy tak daleko gdyby nie ty.. Posluchaj mnie.. może to nie jest odpowiedni na to moment ani odpowiednie na to miejsce.... Ale.... chcialbym to z siebie wyrzucić.. Zalezy mi na tobie...i nie wazne dokąd pojdziesz..Pojde tam z tobą..
Aurorra lekko się zarumieniła. Nie spodziewała się że Leo cos do niej czuje.
- Ja.. ja nie wiedziałam, że....że ty.. - odparła lekko zaskoczona Aurorra
Leo usmiechnął się.
- Teraz już wiesz.. - rzekł Leo całując ją.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Noc mijała dosyć szybko. Na zewnątrz wiał mroźny wiatr... W pewnym momencie szum wiatru obudził Aurorre. Gdy otworzyła oczy zauważyła że zasnęła w objeciach Leo. Odsuneła się szybo lekko zawstydzona równoczesnie nie dopuszczając do tego aby sie obudził. Wyjrzała na zewnatrz. Wprawdzie noc chylila sie ku koncowi, jednak chmury nadal przyslanialy wstajace słońce.
Nagle poczula cos dziwnego.. Cos w jej glowie.. Uslyszala jakies odglosy w poblizu ich schronienia. Wyszla na zewnatrz zaslaniajac twarz przed podmuchami wiatru kierujac sie w strone odglosow. Po chwili nastala niespotyka dotąd cisza. Wiatr ustał... Aurorra rozjerzal się, jednak jej oczom i uszom nie ukazywały się żadne źródła tajemniczego dźwieku.
- Szukasz czegoś moja droga? - rzekł głos
Aurorra odwrociła się za siebie i ujrzała starego mezczyne.. a raczej jego ducha.. ducha mocy
- Kim.. kim jestes?
- Zwą mnie pod wieloma imionami... przez lata przyjmowałem coraz to inne aż w koncu sam sie w nich pogubilem.. Ty raczej mozesz mnie znac jak Obi-Wan... Obi-Wan Kenobi..
- Obi-Wan Kenobi... tak.. znam tą imie.. slyszalam o tobie bardzo duzo..
- Co takiego slyszalas? - zapytał Obi-Wan
- Coz.. byles wielkim mistrzem Jedi.. wybitnym dowódcą i generałem wojsk Republiki..
- Niepotrzebne szczegoly... Ale masz racje.. Bylem Jedi..
- Rozumiem, że nie zjawiles się tu bez potrzeby?
- Owszem.. Slyszalem o twojej misji.. Powstrzymanie Lavera i Ignisa przed osiagnieciem potegi absolutnej.. wierzysz w powodzenie swojej misji?
- Ja... nie wiem... Nawet nie wiem od czego mam zacząć.. Laver i Ignis ruszyli na Myrkr i Belgaroth.. byc moze juz znalezli to co chcieli..
- Nie.. jeszcze nie.. Na tych planetach nie ma ukrytego holokronu Sithow..
- Co? To gdzie?
- Ostatni holokron jest na planecie na ktorej spedzilas dlugie lata swojego zycia..
- Jakku? Nie... to nie mozliwe.. Przeciez wspolnie z Denem przeszlismy wzdluz i wszerz całą planete.. Nie bylo tam nic specjalnego..
- Poniewaz swiatynia Sithów z ostatnim holokronem nie jest nad ziemią... tylko... pod ziemią...
Aurorra nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Ostatni holokron Sithow znajdował się na Jakku? Wydawało by się to niewyobrażalne.. Ale jednak.. ta cenna informacja mogła zmienic wszystko... Wiedząc to mogła zyskac przewagę nad Sithami.. mogła ich wyprzedzić.. Ponownie zyskała nadzieje.. nadzieje na zwyciestwo...
- Czyli... nie wszystko jeszcze stracone... Jeszcze moze się udać... - rzekła Aurorra - Ale.. jak znajde światynie skoro nie jest widoczna?
Obi-Wan zasmial się
- Bedziesz wiedziala.. poczujesz to.. Życze Ci powodzenia.. Niech moc bedzie z tobą - rzekł duch Obi-Wana po chwili znikajac.
Aurorra patrzyla jeszcze przez chwile w miejsce gdzie ukazał jej się Obi-Wan. a następnie zawrocila
Gdy Aurorra dobiegła do obozowiska zastała Rekeka który czekał przy wejsciu.
- Rekek! Leo juz wstal?
- Jeszcze spi a co? Coś się stalo? - zapytal mechanicznym głosem
- Tak.. musimy ruszac i to szybko. - rzekła Aurorra wchodząc do srodka drzewa w ktorym spal jeszcze Leo - Wstawaj szybko! musimy ruszac!
- Co?! - rzekł wybudzony Leo - Co się stalo?
- Musimy ruszać.. mozemy jeszcze wyprzedzić Lavera! Wiem gdzie jest ostatni holokron! - krzyknela Aurorra
Leo szybko zerwał się na rowne nogi i po kilku sekundach wszyscy ruszyli w dalsza drogę. Nie minęły z 2 godziny gdy zdołali dotrzeć do miasta.
Ksiezna Layla oczekiwała ich powrotu. Nie ukrywała swoich obaw po tym jak nie wrocili przed zmrokiem. Obawiała się że mogło im się coś stać.. Las pełen jest dzikich zwierząt.. Cały czas jednak odrzucała złe mysli w nadziei że jej bratanica powróci..
Wielka była jej radość gdy jeden ze zwiadowców zawiadomił ją, że Aurorra wróciła. Od razu wręcz wybiegła im na przeciw. Widząc swoją bratanice uściskała ją z radości.
- Tak sie martwiłam Aurorro! Nic wam się nie stało? Co z Sithami?
- Nic nam nie jest.. oni odlecieli ale... dowiedziałam się całej prawdy.. wiem co planują i czego szukają..
- Mów prosze.. nie moge zniesc mysli w ktorej nie dowiem sie co się dzieje - rzekła Layla
- Sithowie poszukują starozytnego artefaktu zwanego Holokronem Sithów.. W celu jego znalezienia udali się na Myrkr i Belgaroth jednak to na Jakku znajduje się owy przedmiot.
- Skąd wiesz ze znajduje się na Jakku? - zapytała zaskoczona Księżna
- Powiedzmy ze ktoś wskazał mi właściwa drogę - rzekła z usmiechem Aurorra
- No dobrze.. ale co się stanie jak owy artefakt wpadnie w rece Sithów? - zapytała Ksiezna
- Zniszczą Mandalore i kazdy inny system ktory się im sprzeciwi - rzekł meski głos
Wszyscy spojrzeli w stronę dobiegajacego głosu.
Był to Gubernator Saxon, Powrócił wlasnie z misji na Felucii.
- Gubernatorze? - rzekła zaskoczona Layla
- Wybacz Laylo nie mamy czasu.. Aurorra mowi prawde.. gdy zdobęda holokron zabiją wszystkich... Nie mozemy na to pozwolic...
- A więc ruszamy na Jakku ? - zapytał Leo
- Tak.. polece z wami wraz z moimi zolnierzami. W razie konfrontacji z Sithami bedziemy was oslaniać. - odparł Saxon
- Niech tak bedzie - odparł Leo
Po chwili Saxon podszedł na Layli.
- Wybacz że przybywam jedynie po to aby znów się pożegnać - odparł Saxon spuszczając wzrok - podczas walki na Felucii z wojskami sprzymierzonymi z Laverem zdolalem wyciagnac od ich dowodcy informacje o planach Sithów..Nie mam innego wyboru.. Musze ich powstrzymac za wszelką cene.
- Wiem.. mój drogi.. Nie musisz juz nic mowic.. Podziwiam twą determinacje i odwagę. Już nie raz dowiodłeś że jesteś niezwykłym dowódcą.. nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwac..
Saxon usmiechnał się i pocałował Layle w czoło.
- Obiecaj ze wrocisz... - rzekła Layla
Saxon pokiwał głowa i ruszyl wraz z Leo i Rekekiem w strone hangaru gdzie czekali na nich już zołnierze Saxona.
Aurorra podbiegła jeszcze do Layli.
- Ciociu.. nie zawiode Cię.. Obiecuje - rzekła przytulajac ją na pozegnanie
- Niech moc bedzie z tobą, moja dzielna bratanico - rzekła w łzami w oczach patrzac na odchodząca Aurorre
Po kilku chwilach Aurorra, Leo, Rekek oraz Gubernator Saxon wraz z żołnierzami Death Watch wspólnie ruszyli w kierunku Jakku....
-------------------------------------------------------------------------
Laver i Ignis tymczasem dotarli na Belagaroth i Myrkr. Pierwsza z planet była bardzo niegościnnym miejscem. Powierzchnie Belgaroth pokrywały gołe skały oraz liczne góry. Planeta była niezwykle zanieczyszczona poniewaz była ona używana przez Imperium do wszelakich testów bojowych. Druga z nich Myrkr była znowu zalesioną planetą na której przez wiele lat ukrywali się łowcy nagród.
Trudne warunki nie przeszkadzały jednak Sithom w ich planach. Laverowi nie przeszkadzały zanieczyszczenia. Poruszał się sprawnie po górzystym terenie. Jego medalion jednak póki co niczego jednak nie wykrywał. Podobnie było z Ignisem który ponownie musiał przedzierać się przez leśne pnącza i gigantyczne drzewa...Jednak również bez jakiegokolwiek sukcesu..
Wyscig z czasem trwa dalej.. Kto wyjdzie jednak z niego zwyciesko?
CIĄG DALSZY NASTĄPI
EPIZOD 10/16
AKT II
WIZJA
Prawda bywa bolesna. Szczegolnie ta którą odkryła Aurorra. Sithowie stają się coraz większym zagrożeniem a ona.. była bezsilna.. W drodze powrotnej do zamku nie powiedziała ani jednego słowa. Leo który był nią niezwykle zauroczony zdołał to zauważyć. Pomimo wielu prób rozweselenia, pocieszenia i popierania na duchu nic nie było wstanie rozgonić jej mysli.
Sam Leo wiedział również że sytuacja jest beznadziejna. Pomimo ze ich misja odniosła sukces czuł tak jakby okazała się jedną wielką porażką. Nawet Rekek nie był zbyt rozmowny skupiał się na drodze jaką muszą przejsc z powrotem do zamku.
Zblizal się powoli zmrok. Gwiazda macierzysta przesuwała się po niebie i powoli zaczela znikac za horyzontem. Leo stanął w pewnym momencie rozglądając się.
- Tu się zatrzymamy, nie dojdziemy już do pałacu teraz. Rozbijemy obóz...
- Popieram, w nocy z ukrycia wychodzi wiele zwierząt drapieznych. - odparł Rekek
- Aurorro co o tym sądzisz? - zapytał Leo patrząc w jej oczy
- Tak.. to dobry pomysl.. - rzekła cicho
Leo patrzył się na nią jeszcze przez chwilę. Po czym podszedł do Rekeka pomoc mu stworzyc schronienie.
Tymczasowe schronienie znalezli w jednym z drzew. Było to stare i duże drzewo. Co ciekawe.. puste w srodku. Zapewne zostalo zniszczone przez tutejsze szkodniki.... Tak czy siak martwe drzewo nie bylo moze idealnym miejscem na postoj ale zapewnia przynajmniej w miare przyzwoitą ochrone przed mrozem i sniegiem. Rekek znalazl rowniez troche galezi ktorymi uszczelnil szpary wewnatrz. Gdy wszystko było już gotowe całą trójka weszła do środka.
- Idzcie spac, ja stanę na warcie. W razie czego dam wam znac - odparł Rekek.
- Nie.. ty tez powienienes odpoczac.. - odparł Leo
- Jestem droidem.. nie meczę sie tak jak wy.. - po tych slowach Rekek wyciągnął za pleców Elektropałkę
Leo nie ukrywał zdziwienia
- Skad ją wziąłeś? Nigdy ci jej nie dawałem...
- To prawda.. nie dawałeś.. sam ją zdobylem.
- W jaki sposób?
- Chyba nie musze przypominac, że należałem do gwardii Grievousa?
- A no tak... w sumie racja.. - odpał Leo
Po tych slowach Rekek wyszedł na zewnatrz.
Tymczasem Aurorra lezala z boku. Co jakis czas patrzyla na Leo ale gdy ten spojrzal na nią od razu odsuwała wzrok w innym kierunku.
- Aurorro.. mozemy porozmawiać? - zapytał Leo
- Tak.. oczywiscie.. - odparła cicho
- Powiedz mi prosze. Skąd u ciebie taki nagła zmiania nastroju?
Aurorra nic nie odpowiedziała.
Leo podszedł blizej.
- Wiem że martwisz się o Mandalore.. Wiem że tu mieszka twoja jedyna rodzina. Ale samą troską nie uda nam się powstrzymac tego co ma się wydarzyć.
- Nic nie rozumiesz - odparłą Aurorra - Wtedy gdy oni mnie uslyszeli.. ja poczulam okromne zimno.. strach.. czułam emitującą z nich ciemna stronę mocy.. mroczną energie która przenikała ich ciała.. Ta moc.. ona jest niepokonana..rośnie w siłe z każda chwilą... nie da się jej przeciwstawić. Ja nie rozumiem... ja naprawde nie rozumiem jak mam ich powstrzymac przed tym co chca uczynić... Pokonali tysiące Jedi.. Zabili najwiekszych mistrzów a ich panowanie nie ma końca.. Jakie ja mam szanse przeciwko nim?
Leo spojrzał na Aurorre
- Wiesz.. Niektorym rzeczom nie jestemy w stanie sie przeciwstawić.. Być moze nie uda nam się ich powstrzymać.. być moze wszyscy polegniemy... ale póki jeszcze jest nadzieja.. warto spróbowac. Pamietasz ten dzien kiedy cię spotkałem? Przed tym byłem zwykłym szmuglerem.. łowcą nagród który dla pieniędzy zrobi wszystko.. Ale ty.. odmieniłaś moje serce... I teraz jestem gotów walczyć o wolność..o wolna galaktyke.. walczyc przeciwko Laverowi i Ignisowi nie zważając na konsekwencje.
- Nie wiem czy ja jestem na to gotowa...
- Uwierz mi ze jesteś.. nie zaszlibysmy tak daleko gdyby nie ty.. Posluchaj mnie.. może to nie jest odpowiedni na to moment ani odpowiednie na to miejsce.... Ale.... chcialbym to z siebie wyrzucić.. Zalezy mi na tobie...i nie wazne dokąd pojdziesz..Pojde tam z tobą..
Aurorra lekko się zarumieniła. Nie spodziewała się że Leo cos do niej czuje.
- Ja.. ja nie wiedziałam, że....że ty.. - odparła lekko zaskoczona Aurorra
Leo usmiechnął się.
- Teraz już wiesz.. - rzekł Leo całując ją.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Noc mijała dosyć szybko. Na zewnątrz wiał mroźny wiatr... W pewnym momencie szum wiatru obudził Aurorre. Gdy otworzyła oczy zauważyła że zasnęła w objeciach Leo. Odsuneła się szybo lekko zawstydzona równoczesnie nie dopuszczając do tego aby sie obudził. Wyjrzała na zewnatrz. Wprawdzie noc chylila sie ku koncowi, jednak chmury nadal przyslanialy wstajace słońce.
Nagle poczula cos dziwnego.. Cos w jej glowie.. Uslyszala jakies odglosy w poblizu ich schronienia. Wyszla na zewnatrz zaslaniajac twarz przed podmuchami wiatru kierujac sie w strone odglosow. Po chwili nastala niespotyka dotąd cisza. Wiatr ustał... Aurorra rozjerzal się, jednak jej oczom i uszom nie ukazywały się żadne źródła tajemniczego dźwieku.
- Szukasz czegoś moja droga? - rzekł głos
Aurorra odwrociła się za siebie i ujrzała starego mezczyne.. a raczej jego ducha.. ducha mocy
- Kim.. kim jestes?
- Zwą mnie pod wieloma imionami... przez lata przyjmowałem coraz to inne aż w koncu sam sie w nich pogubilem.. Ty raczej mozesz mnie znac jak Obi-Wan... Obi-Wan Kenobi..
- Obi-Wan Kenobi... tak.. znam tą imie.. slyszalam o tobie bardzo duzo..
- Co takiego slyszalas? - zapytał Obi-Wan
- Coz.. byles wielkim mistrzem Jedi.. wybitnym dowódcą i generałem wojsk Republiki..
- Niepotrzebne szczegoly... Ale masz racje.. Bylem Jedi..
- Rozumiem, że nie zjawiles się tu bez potrzeby?
- Owszem.. Slyszalem o twojej misji.. Powstrzymanie Lavera i Ignisa przed osiagnieciem potegi absolutnej.. wierzysz w powodzenie swojej misji?
- Ja... nie wiem... Nawet nie wiem od czego mam zacząć.. Laver i Ignis ruszyli na Myrkr i Belgaroth.. byc moze juz znalezli to co chcieli..
- Nie.. jeszcze nie.. Na tych planetach nie ma ukrytego holokronu Sithow..
- Co? To gdzie?
- Ostatni holokron jest na planecie na ktorej spedzilas dlugie lata swojego zycia..
- Jakku? Nie... to nie mozliwe.. Przeciez wspolnie z Denem przeszlismy wzdluz i wszerz całą planete.. Nie bylo tam nic specjalnego..
- Poniewaz swiatynia Sithów z ostatnim holokronem nie jest nad ziemią... tylko... pod ziemią...
Aurorra nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Ostatni holokron Sithow znajdował się na Jakku? Wydawało by się to niewyobrażalne.. Ale jednak.. ta cenna informacja mogła zmienic wszystko... Wiedząc to mogła zyskac przewagę nad Sithami.. mogła ich wyprzedzić.. Ponownie zyskała nadzieje.. nadzieje na zwyciestwo...
- Czyli... nie wszystko jeszcze stracone... Jeszcze moze się udać... - rzekła Aurorra - Ale.. jak znajde światynie skoro nie jest widoczna?
Obi-Wan zasmial się
- Bedziesz wiedziala.. poczujesz to.. Życze Ci powodzenia.. Niech moc bedzie z tobą - rzekł duch Obi-Wana po chwili znikajac.
Aurorra patrzyla jeszcze przez chwile w miejsce gdzie ukazał jej się Obi-Wan. a następnie zawrocila
Gdy Aurorra dobiegła do obozowiska zastała Rekeka który czekał przy wejsciu.
- Rekek! Leo juz wstal?
- Jeszcze spi a co? Coś się stalo? - zapytal mechanicznym głosem
- Tak.. musimy ruszac i to szybko. - rzekła Aurorra wchodząc do srodka drzewa w ktorym spal jeszcze Leo - Wstawaj szybko! musimy ruszac!
- Co?! - rzekł wybudzony Leo - Co się stalo?
- Musimy ruszać.. mozemy jeszcze wyprzedzić Lavera! Wiem gdzie jest ostatni holokron! - krzyknela Aurorra
Leo szybko zerwał się na rowne nogi i po kilku sekundach wszyscy ruszyli w dalsza drogę. Nie minęły z 2 godziny gdy zdołali dotrzeć do miasta.
Ksiezna Layla oczekiwała ich powrotu. Nie ukrywała swoich obaw po tym jak nie wrocili przed zmrokiem. Obawiała się że mogło im się coś stać.. Las pełen jest dzikich zwierząt.. Cały czas jednak odrzucała złe mysli w nadziei że jej bratanica powróci..
Wielka była jej radość gdy jeden ze zwiadowców zawiadomił ją, że Aurorra wróciła. Od razu wręcz wybiegła im na przeciw. Widząc swoją bratanice uściskała ją z radości.
- Tak sie martwiłam Aurorro! Nic wam się nie stało? Co z Sithami?
- Nic nam nie jest.. oni odlecieli ale... dowiedziałam się całej prawdy.. wiem co planują i czego szukają..
- Mów prosze.. nie moge zniesc mysli w ktorej nie dowiem sie co się dzieje - rzekła Layla
- Sithowie poszukują starozytnego artefaktu zwanego Holokronem Sithów.. W celu jego znalezienia udali się na Myrkr i Belgaroth jednak to na Jakku znajduje się owy przedmiot.
- Skąd wiesz ze znajduje się na Jakku? - zapytała zaskoczona Księżna
- Powiedzmy ze ktoś wskazał mi właściwa drogę - rzekła z usmiechem Aurorra
- No dobrze.. ale co się stanie jak owy artefakt wpadnie w rece Sithów? - zapytała Ksiezna
- Zniszczą Mandalore i kazdy inny system ktory się im sprzeciwi - rzekł meski głos
Wszyscy spojrzeli w stronę dobiegajacego głosu.
Był to Gubernator Saxon, Powrócił wlasnie z misji na Felucii.
- Gubernatorze? - rzekła zaskoczona Layla
- Wybacz Laylo nie mamy czasu.. Aurorra mowi prawde.. gdy zdobęda holokron zabiją wszystkich... Nie mozemy na to pozwolic...
- A więc ruszamy na Jakku ? - zapytał Leo
- Tak.. polece z wami wraz z moimi zolnierzami. W razie konfrontacji z Sithami bedziemy was oslaniać. - odparł Saxon
- Niech tak bedzie - odparł Leo
Po chwili Saxon podszedł na Layli.
- Wybacz że przybywam jedynie po to aby znów się pożegnać - odparł Saxon spuszczając wzrok - podczas walki na Felucii z wojskami sprzymierzonymi z Laverem zdolalem wyciagnac od ich dowodcy informacje o planach Sithów..Nie mam innego wyboru.. Musze ich powstrzymac za wszelką cene.
- Wiem.. mój drogi.. Nie musisz juz nic mowic.. Podziwiam twą determinacje i odwagę. Już nie raz dowiodłeś że jesteś niezwykłym dowódcą.. nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwac..
Saxon usmiechnał się i pocałował Layle w czoło.
- Obiecaj ze wrocisz... - rzekła Layla
Saxon pokiwał głowa i ruszyl wraz z Leo i Rekekiem w strone hangaru gdzie czekali na nich już zołnierze Saxona.
Aurorra podbiegła jeszcze do Layli.
- Ciociu.. nie zawiode Cię.. Obiecuje - rzekła przytulajac ją na pozegnanie
- Niech moc bedzie z tobą, moja dzielna bratanico - rzekła w łzami w oczach patrzac na odchodząca Aurorre
Po kilku chwilach Aurorra, Leo, Rekek oraz Gubernator Saxon wraz z żołnierzami Death Watch wspólnie ruszyli w kierunku Jakku....
-------------------------------------------------------------------------
Laver i Ignis tymczasem dotarli na Belagaroth i Myrkr. Pierwsza z planet była bardzo niegościnnym miejscem. Powierzchnie Belgaroth pokrywały gołe skały oraz liczne góry. Planeta była niezwykle zanieczyszczona poniewaz była ona używana przez Imperium do wszelakich testów bojowych. Druga z nich Myrkr była znowu zalesioną planetą na której przez wiele lat ukrywali się łowcy nagród.
Trudne warunki nie przeszkadzały jednak Sithom w ich planach. Laverowi nie przeszkadzały zanieczyszczenia. Poruszał się sprawnie po górzystym terenie. Jego medalion jednak póki co niczego jednak nie wykrywał. Podobnie było z Ignisem który ponownie musiał przedzierać się przez leśne pnącza i gigantyczne drzewa...Jednak również bez jakiegokolwiek sukcesu..
Wyscig z czasem trwa dalej.. Kto wyjdzie jednak z niego zwyciesko?
CIĄG DALSZY NASTĄPI