13-November-2016, 08:41:29
Stron: 1 2
13-November-2016, 08:54:21
Fajne, miło się czyta, czekam na więcej v;.
13-November-2016, 09:42:50
CZĘŚĆ II: Zdrada
Tak jak mówił Azmadon, tak było. Trójka udała się na targowisko.
-Wynagrodzcie go sowicie! Dajcie szaty i wypuśćcie!-Powiedział Oprawca, Strażnik
-Dziękuję Panie...-Dodał Azdoman
Judasz(Azdoman, musiałem na chwilę, żeby się nie powtarzać), Strażnicy i Jeden szczególnie bogaty kupiec ruszyli na targowisko. Po dotarciu na miejsce nie musieli długo szukać. Osman i Pablo wciskali wazon jakiemuś Handlarzowi, a
Orkonda uczepił się jakiejś dziwki. Sekundę potem straż było już przy trójce naszych "bohaterów". Ich oczy skamieniały, kiedy zobaczyli Azdomana w zdobionych szatach, zaraz obok bogatego kupca..
-Bierzcie ich!-Krzyknął zdrajca.
Bohaterowie, odepchnęli przeciwników i wyciągnęli broń.
Osman, jednym ruchem topora, stracił głowy dwóm wojownikom. Reszta Strażników próbowała, ale albo padli od to pora, albo od mieczy Pablo, oraz Orkondy.
Nagle zza winkla wyszło ze 100 strażników Sułtana. Trójka kolejno rzuciła oręż na ziemię .
-Pójdziecie z nami!
-Skoro tak ładnie prosisz, czemu nie?- Powiedział Pablo.
Po godzinnej wędrówce, poza miasto dotarli do wielkiego pałacu Sułtana. Długo nie musieli czekać, bo za kwadrans do ogromnej sali wszedł Sułtan:
-Jak Cię zwą-Powiedział do każdego z osobna.
-Osman
-Pablo
-Orkonda
Powiedziały dobrze nastawione głosy.
-Doszły mnie słuchy, że niejaki Pablo Escobar(musiałem) okradł mojego posłańca z wiadomościami do dowódców na polu walki. Oddaj mi je, a okaże wam łaskę.
-Tak się składa, że nie mam ich przy sobie, ale mapę do miejsca w, którym jest mam w głowie.
Pablo uśmiechnął się do nałożnicy, przyłożył sobie nóż do gardła. Podszedł do dziewczyny, złapał ją pod rękę i zagroził:
-Teraz wypuścisz mnie i moich towarzyszy...Oraz tę nałożnice jako podarunek, a jeśli nie spełnisz moich próśb to już nie dowiesz się gdzie są te listy.
-Jeśli Cię wypuszczę jak dowiem się gdzie to jest?
- Jeszcze się może spotkamy. Wtedy wyjawia ten sekret.
-Ty skurwy...Robić co każe!Nie wyjdziesz z tego miasta cało!-Ryknął Sułtan
Cała trójka, albo i czwórka bo jeszcze dziewica do zabawy, opuścili salę. Kierowali się do wyjścia.
Tak jak mówił Azmadon, tak było. Trójka udała się na targowisko.
-Wynagrodzcie go sowicie! Dajcie szaty i wypuśćcie!-Powiedział Oprawca, Strażnik
-Dziękuję Panie...-Dodał Azdoman
Judasz(Azdoman, musiałem na chwilę, żeby się nie powtarzać), Strażnicy i Jeden szczególnie bogaty kupiec ruszyli na targowisko. Po dotarciu na miejsce nie musieli długo szukać. Osman i Pablo wciskali wazon jakiemuś Handlarzowi, a
Orkonda uczepił się jakiejś dziwki. Sekundę potem straż było już przy trójce naszych "bohaterów". Ich oczy skamieniały, kiedy zobaczyli Azdomana w zdobionych szatach, zaraz obok bogatego kupca..
-Bierzcie ich!-Krzyknął zdrajca.
Bohaterowie, odepchnęli przeciwników i wyciągnęli broń.
Osman, jednym ruchem topora, stracił głowy dwóm wojownikom. Reszta Strażników próbowała, ale albo padli od to pora, albo od mieczy Pablo, oraz Orkondy.
Nagle zza winkla wyszło ze 100 strażników Sułtana. Trójka kolejno rzuciła oręż na ziemię .
-Pójdziecie z nami!
-Skoro tak ładnie prosisz, czemu nie?- Powiedział Pablo.
Po godzinnej wędrówce, poza miasto dotarli do wielkiego pałacu Sułtana. Długo nie musieli czekać, bo za kwadrans do ogromnej sali wszedł Sułtan:
-Jak Cię zwą-Powiedział do każdego z osobna.
-Osman
-Pablo
-Orkonda
Powiedziały dobrze nastawione głosy.
-Doszły mnie słuchy, że niejaki Pablo Escobar(musiałem) okradł mojego posłańca z wiadomościami do dowódców na polu walki. Oddaj mi je, a okaże wam łaskę.
-Tak się składa, że nie mam ich przy sobie, ale mapę do miejsca w, którym jest mam w głowie.
Pablo uśmiechnął się do nałożnicy, przyłożył sobie nóż do gardła. Podszedł do dziewczyny, złapał ją pod rękę i zagroził:
-Teraz wypuścisz mnie i moich towarzyszy...Oraz tę nałożnice jako podarunek, a jeśli nie spełnisz moich próśb to już nie dowiesz się gdzie są te listy.
-Jeśli Cię wypuszczę jak dowiem się gdzie to jest?
- Jeszcze się może spotkamy. Wtedy wyjawia ten sekret.
-Ty skurwy...Robić co każe!Nie wyjdziesz z tego miasta cało!-Ryknął Sułtan
Cała trójka, albo i czwórka bo jeszcze dziewica do zabawy, opuścili salę. Kierowali się do wyjścia.
13-November-2016, 18:28:52
Taka informacja:
Teraz będę trochę fantazjował, więc Smith prosiłbym, żebyś przymknął oko na "ranienie historii".
Teraz będę trochę fantazjował, więc Smith prosiłbym, żebyś przymknął oko na "ranienie historii".
13-November-2016, 20:25:11
CZĘŚĆ III: Rozłąka
Osman, Pablo, Orkonda i nałożnica wymknęli się z pałacu. Starali się bezszelestnie wydostać się z miasta. Udało im się. Po chwili byli już w lesie. Swobodą nie mogli się cieszyć długo. Sułtan posłał za nimi oddział konny, wraz z Azmadonem.
Trójka bohaterów rozpaliła ognisko. Kwadrans później Osman zagadywał nowo poznaną "koleżankę", a 7 minut później już "zapinał" ją niedaleko obozowiska. Pablo i Orkonda przyglądali się pustej przepasce na jedzenie, aż nagle wyjechali zza krzaków jeźdźcy z Azmadonem na czele. Orkonda wyjął miecz i stanął do walki. Pablo trochę myślał, aż w końcu przebił się sztyletem:
-Musicie mnie zabrać do medyka, albo mój słodki sekret umrze razem, że mną . Aha jest jeszcze jeden warunek puszczasz ich wolno.
-Ich? Widzę tu tylko twojego towarzysza.
-yyy... Znaczy jego- Zajęknął się Pablo
Zza krzaków dochodziło głośne stękanie. Jeden z wrogich wojowników podjechał to sprawdzić. Nie zdążył nic powiedzieć, a Osman przebił go toporem, wsiadł na konia razem z kochanicą i odjechał w stronę klasztoru, już poza granicami Imperium Osmańskiego. Orkonda odszedł wolno tak jak miał, a Pablo zabrali jeźdźcy.
Osman, Pablo, Orkonda i nałożnica wymknęli się z pałacu. Starali się bezszelestnie wydostać się z miasta. Udało im się. Po chwili byli już w lesie. Swobodą nie mogli się cieszyć długo. Sułtan posłał za nimi oddział konny, wraz z Azmadonem.
Trójka bohaterów rozpaliła ognisko. Kwadrans później Osman zagadywał nowo poznaną "koleżankę", a 7 minut później już "zapinał" ją niedaleko obozowiska. Pablo i Orkonda przyglądali się pustej przepasce na jedzenie, aż nagle wyjechali zza krzaków jeźdźcy z Azmadonem na czele. Orkonda wyjął miecz i stanął do walki. Pablo trochę myślał, aż w końcu przebił się sztyletem:
-Musicie mnie zabrać do medyka, albo mój słodki sekret umrze razem, że mną . Aha jest jeszcze jeden warunek puszczasz ich wolno.
-Ich? Widzę tu tylko twojego towarzysza.
-yyy... Znaczy jego- Zajęknął się Pablo
Zza krzaków dochodziło głośne stękanie. Jeden z wrogich wojowników podjechał to sprawdzić. Nie zdążył nic powiedzieć, a Osman przebił go toporem, wsiadł na konia razem z kochanicą i odjechał w stronę klasztoru, już poza granicami Imperium Osmańskiego. Orkonda odszedł wolno tak jak miał, a Pablo zabrali jeźdźcy.
14-November-2016, 21:26:32
CZĘŚĆ IV: Stary przyjaciel
5 lat później...
Osman siedział wygodnie na krześle i podliczał pieniądze z prowadzenia najlepszego burdelu w mieście. Kwadrans później usłyszał przepychanki pod swoim swoim domem. Był tam Orkonda złapany na kradzieży w domu towarzyskim Osmana. Zniesmaczony wyszedł na zewnątrz:
- Jeszcze raz usłyszę choćby pierdnięcie... Zaraz, zaraz ... Ja ciebie skądś znam?-Spytał zdziwiony.
Orkonda przyjżał się uważnie Osmanowi...
- Nie poznajesz? To ja Orkonda!
-Ile to już lat?
Osman objął po przyjacielsku Orkondę.
-Nie liczyłem miałem lepsze zajęcia.
-Doprawdy? Chodź, wejdź odpowiedź trochę o tym co robiłeś.
- Gdyby był jeszcze czas ...
-Gdzie Ci się śpieszy?
-Otusz, widzisz... Nasz stary znajomy Pablo ma być stracony za dwa dni...
-Jeszcze tego nie zrobili??
-Wszystko było dobrze, ale do czasu..Rok temu Pablo zabawiał się z córką Sułtana. Trzyma go przy życiu tylko to, że ten szczur Azmodan zażyczył sobie go torturować. Sam Azdoman podkochiwał się w córce Sułtana, Anne(na poczekaniu) i miał za nią wyjść, gdy stał się prawą ręką swojego władcy, ale ta nie chciała o tym słyszeć...
-Niech zgadne, musimy go wyzwolić zanim kat położy na nim łapy?
-Dobrze myślisz! Ruszamy jeszcze dziś do stolicy.
Kilka godzin później bohaterowie ruszyli do stolicy, Bursy, a dzień później byli już na miejscu.
Orkonda i Osman stali na placu na, którym miał być stracony Pablo. Po chwili na podeście pojawił się kat, a zaraz za nim Pablo. Sędzia wygłosił przemowę:
Dnia dzisiejszego za zdradę naszego przecudownego władcy i chędożenie jego córki
najwspanialszej zostanie stracony Pablo Emilio Escobar Gaviria, poprzez powieszenie
5 lat później...
Osman siedział wygodnie na krześle i podliczał pieniądze z prowadzenia najlepszego burdelu w mieście. Kwadrans później usłyszał przepychanki pod swoim swoim domem. Był tam Orkonda złapany na kradzieży w domu towarzyskim Osmana. Zniesmaczony wyszedł na zewnątrz:
- Jeszcze raz usłyszę choćby pierdnięcie... Zaraz, zaraz ... Ja ciebie skądś znam?-Spytał zdziwiony.
Orkonda przyjżał się uważnie Osmanowi...
- Nie poznajesz? To ja Orkonda!
-Ile to już lat?
Osman objął po przyjacielsku Orkondę.
-Nie liczyłem miałem lepsze zajęcia.
-Doprawdy? Chodź, wejdź odpowiedź trochę o tym co robiłeś.
- Gdyby był jeszcze czas ...
-Gdzie Ci się śpieszy?
-Otusz, widzisz... Nasz stary znajomy Pablo ma być stracony za dwa dni...
-Jeszcze tego nie zrobili??
-Wszystko było dobrze, ale do czasu..Rok temu Pablo zabawiał się z córką Sułtana. Trzyma go przy życiu tylko to, że ten szczur Azmodan zażyczył sobie go torturować. Sam Azdoman podkochiwał się w córce Sułtana, Anne(na poczekaniu) i miał za nią wyjść, gdy stał się prawą ręką swojego władcy, ale ta nie chciała o tym słyszeć...
-Niech zgadne, musimy go wyzwolić zanim kat położy na nim łapy?
-Dobrze myślisz! Ruszamy jeszcze dziś do stolicy.
Kilka godzin później bohaterowie ruszyli do stolicy, Bursy, a dzień później byli już na miejscu.
Orkonda i Osman stali na placu na, którym miał być stracony Pablo. Po chwili na podeście pojawił się kat, a zaraz za nim Pablo. Sędzia wygłosił przemowę:
Dnia dzisiejszego za zdradę naszego przecudownego władcy i chędożenie jego córki
najwspanialszej zostanie stracony Pablo Emilio Escobar Gaviria, poprzez powieszenie
15-November-2016, 20:38:39
CZĘŚĆ V: Nowa nadzieja
Kat trzymał ręce na dźwigni, która zwolni podest pod Pablo. Osman i Orkonda ruszyli na ratunek przyjacielowi. Niestety przedzierali się przez tłum zbyt długo Pablo umarł z braku powietrza. Orkonda rzucił sztylet, przecinając sznur. Osman zaś pobiegł zgładzić Azmodana, który stał za wszystkim. Biegł ile sił w nogach, zabijał strażników, mijał ogromne sale, aż z którejś dobiegł płacz dziecka. Osman zatrzymał się , zajrzał do sali. Ujrzał kobietę po porodzie i zawiniątka(dziecko). Wszedł do środka:
-yyyyy... Witam...-wyjąkał.
-Kim jesteś?-Spytała księżna.
-Przyjacielem, Pablo...
-Co znim? żyje?
-Niestety...przykro mi. Robiłem co w mojej mocy.
Anna rozpłakała się.
-Dziecko... Azmodan będzie chciał je zabrać!-Powiedziała w płaczu
-W takim razie zabiorę was z tąd!
-Jeśli zabierzesz tylko jego(dziecko, bo to on). Będziesz miał większe szanse na przeżycie i ucieczkę.
-Pablo, by Cię nie zostawił!
-Zrozum. Jeśli zostanę, będziesz mógł spokojnie odejść, bez wojsk Osmańskich na plecach!
Do pomieszczenia wbiegł Orkonda:
-Musimy iść! Jest ich za dużo!
Osman chwycił zawiniątko, oraz wraz z towarzyszem opuścił zamek, korytarzem wskazanym przez Annę.
Koniec rozdziału I
Kat trzymał ręce na dźwigni, która zwolni podest pod Pablo. Osman i Orkonda ruszyli na ratunek przyjacielowi. Niestety przedzierali się przez tłum zbyt długo Pablo umarł z braku powietrza. Orkonda rzucił sztylet, przecinając sznur. Osman zaś pobiegł zgładzić Azmodana, który stał za wszystkim. Biegł ile sił w nogach, zabijał strażników, mijał ogromne sale, aż z którejś dobiegł płacz dziecka. Osman zatrzymał się , zajrzał do sali. Ujrzał kobietę po porodzie i zawiniątka(dziecko). Wszedł do środka:
-yyyyy... Witam...-wyjąkał.
-Kim jesteś?-Spytała księżna.
-Przyjacielem, Pablo...
-Co znim? żyje?
-Niestety...przykro mi. Robiłem co w mojej mocy.
Anna rozpłakała się.
-Dziecko... Azmodan będzie chciał je zabrać!-Powiedziała w płaczu
-W takim razie zabiorę was z tąd!
-Jeśli zabierzesz tylko jego(dziecko, bo to on). Będziesz miał większe szanse na przeżycie i ucieczkę.
-Pablo, by Cię nie zostawił!
-Zrozum. Jeśli zostanę, będziesz mógł spokojnie odejść, bez wojsk Osmańskich na plecach!
Do pomieszczenia wbiegł Orkonda:
-Musimy iść! Jest ich za dużo!
Osman chwycił zawiniątko, oraz wraz z towarzyszem opuścił zamek, korytarzem wskazanym przez Annę.
Koniec rozdziału I
16-November-2016, 22:25:24
Ta seria NARAZIE nie będzie kontynuowana, ponieważ nie mam już weny do tych Turków itd.
Poza tym nasuwają mi się inne myśli o nowym opowiadaniu, które będzie pielęgnowane i odwalone na perfect...
Poza tym nasuwają mi się inne myśli o nowym opowiadaniu, które będzie pielęgnowane i odwalone na perfect...
Cytat:Eee tam... Kilka dni minie i znowu mu się wena skończyNie i mogę poręczyć ręką. Mam ciekawą lekturę i przeinaczenie jej po mojemu jest niezbędne, a do Turków to nie pasuje, gdyż będzie to fikcyjny świat.
16-November-2016, 22:36:31
Wiadomość wygenerowana automatycznie !
![[Obrazek: image.php?di=4GHV]](http://mineserwer.pl/uploadzdjec/image.php?di=4GHV)
Ten wątek został zamknięty, jeśli nie zgadzasz się z tą decyzją
skontaktuj się z administracją MineSerwer.pl
Pozdrawiamy!
Ten wątek został zamknięty, jeśli nie zgadzasz się z tą decyzją
skontaktuj się z administracją MineSerwer.pl
Pozdrawiamy!
Stron: 1 2