04-July-2016, 08:44:38
Epizod 4
Następnego dnia poszedłem z rodziną do restauracji, ponieważ właściciel załatwił mi darmowy wstęp.
Było tam bardzo tlocznie, bardziej niż zwykle. Ludzie sprawiali wrażenie zaskoczonych i pełnych radości.
Gdy wygrzebalem się z tego tłumu, zobaczyłem nowego animatronika, o którym opowiadał mi kolega.
Wnet dostrzegłem go przy scenie, a on najwyraźniej dostrzegł mnie. Pomachal mi ręką, w sposób oznaczający, że mam do niego podejść.
Kazalem rodzinie zająć wolny stolik, a podeszlem do niego. Zapalilismy po papierosie, po czym powiedzial:
-Jest piękny, co nie?
-Tak! Ktoś jest już już środku?
-Narazie to zwykły robot, ale zaraz będziemy ubierać pracownika! Po to Cię zawolalem!
-To co? Zaczynamy?
-Spoko
Wstał, podszedł do abimatronika i go wylaczyl, co wywołało oburzenie wśród ludzi:
-Spokojnie! Gwiazda zaraz wraca!
Zanieslismy robota do specjalnego pokoju. Czekał tam już na nas podekscytowany pracownik.
Polozylosmy robota, po czym Mike otworzył jego brzuch, włożył kolbę i przycisnal części do scian:
-Gotowy?
-Tak!
Pracownik wszedł do środka, przełożył powoli kończyny w odpowiednie miejsca, po czym Mike zamknął strój.
Pomogliśmy wstać pracownikowi, po czym pomaszerowal ku widowni:
-Dziala-krzyknął Mike.
Powedrowalem do swojej rodziny i razem oglądaliśmy na nowego robota:
-To... co chcecie zjeść?
-Pycce, Pycce!-krzyczał mój najmłodszy syn.
-Ja napisanym się kawy-powiedziała mój żona.
-Dobrze! Zaraz wracam!
Po dziesięciu minutach jedliśmy już swoje dania, cały czas obserwując najnowsze dzieło.
Do robota, a raczej pracownika podszedł pewien dzieciak z lemoniada i zaczął skakać:
-Miś! Miś!
-Tak! Jestem misiem!
Dziecko niechcący wylalo lemoniade na strój:
-Pszeplasiam Panie misiu!
-No co ty? Nic się nie stało! Haha! Aaaaaa....
Pracownik głośno krzyknął, po czym zaczął kaslac.
-K*****-krzyknął, po czym zaczął się zginac. Natychmiast przeszliśmy do niego.
-Strój się cofa!-oznajmił Mike!
Otworzyliśmy strój, po czym ledwo wyciagnelismy zakrwawionego pracownika:
-O mój Boże! Tom! Dzwoń na pogotowie!
Natychmiast wyciągnąłem telefon, kiedy Mike słuchał czy pracownik oddycha.
Pięć minut później przyjechało pogotowie, oszolomione ranami pacjenta. Natychmiast zaczęli zachamowywac krwotok i pojechali do szpitala:
-Mike! Mówiłeś, że to bezpieczne!
-Już wiem czego nie przewidzielismy...
-Taaak?
-Wilgoć!
Faktycznie! Przypomniałem sobie natychmiast, ze dziecko wylalo na strój lemoniade:
-Firma będzie miała problemy-oznajmił Mike.
-Ty się módl, żeby ten chłopak przeżył!
Moja żona ppciagnela mnie za ramię i zaprowadziła N stronę, z dala od wystraszonego tłumu. Była cała zaplakana i ledwo lapala oddech:
-Co się właśnie stało?!?
-Ich Nowe wynalazki...
-To znaczy?!?
-Stroj-robot...
-Może nie powinieneś tu pracować? To mogło się stać tobie!
-Nie martw się! Dam sobie rade-cały czas myślałem o martwych duszach dzieci, z którymi cały czas próbowałem nawiązać jakiś kontakt.
Natychmiast odprowadzilem ich do domu, po czym pobiegłem do restauracji, załatwić jeszcze kilka spraw.
Było już trochę spokojniej. Ludzie zaczęli się rozchodzic, a ja zobaczyłem zalamanego Mike, siedzącego przy stoliku.
Dosiadlem się, po czym zapytałem:
-I co teraz?
-Aj! Nie wiem! Chyba się upije!
-Słuchaj! Pamiętasz jak wczoraj mówiłem Ci o tych robotach?
-Czekaj? Ty mówisz poważnie?
-Jak najbardziej!
-Będziesz mi musiał to udowodnić!
-No dobrze! Więc przyjdź na noc do mojego biura!
Mike się uśmiechnął:
-Zgoda!
Następnego dnia poszedłem z rodziną do restauracji, ponieważ właściciel załatwił mi darmowy wstęp.
Było tam bardzo tlocznie, bardziej niż zwykle. Ludzie sprawiali wrażenie zaskoczonych i pełnych radości.
Gdy wygrzebalem się z tego tłumu, zobaczyłem nowego animatronika, o którym opowiadał mi kolega.
Wnet dostrzegłem go przy scenie, a on najwyraźniej dostrzegł mnie. Pomachal mi ręką, w sposób oznaczający, że mam do niego podejść.
Kazalem rodzinie zająć wolny stolik, a podeszlem do niego. Zapalilismy po papierosie, po czym powiedzial:
-Jest piękny, co nie?
-Tak! Ktoś jest już już środku?
-Narazie to zwykły robot, ale zaraz będziemy ubierać pracownika! Po to Cię zawolalem!
-To co? Zaczynamy?
-Spoko
Wstał, podszedł do abimatronika i go wylaczyl, co wywołało oburzenie wśród ludzi:
-Spokojnie! Gwiazda zaraz wraca!
Zanieslismy robota do specjalnego pokoju. Czekał tam już na nas podekscytowany pracownik.
Polozylosmy robota, po czym Mike otworzył jego brzuch, włożył kolbę i przycisnal części do scian:
-Gotowy?
-Tak!
Pracownik wszedł do środka, przełożył powoli kończyny w odpowiednie miejsca, po czym Mike zamknął strój.
Pomogliśmy wstać pracownikowi, po czym pomaszerowal ku widowni:
-Dziala-krzyknął Mike.
Powedrowalem do swojej rodziny i razem oglądaliśmy na nowego robota:
-To... co chcecie zjeść?
-Pycce, Pycce!-krzyczał mój najmłodszy syn.
-Ja napisanym się kawy-powiedziała mój żona.
-Dobrze! Zaraz wracam!
Po dziesięciu minutach jedliśmy już swoje dania, cały czas obserwując najnowsze dzieło.
Do robota, a raczej pracownika podszedł pewien dzieciak z lemoniada i zaczął skakać:
-Miś! Miś!
-Tak! Jestem misiem!
Dziecko niechcący wylalo lemoniade na strój:
-Pszeplasiam Panie misiu!
-No co ty? Nic się nie stało! Haha! Aaaaaa....
Pracownik głośno krzyknął, po czym zaczął kaslac.
-K*****-krzyknął, po czym zaczął się zginac. Natychmiast przeszliśmy do niego.
-Strój się cofa!-oznajmił Mike!
Otworzyliśmy strój, po czym ledwo wyciagnelismy zakrwawionego pracownika:
-O mój Boże! Tom! Dzwoń na pogotowie!
Natychmiast wyciągnąłem telefon, kiedy Mike słuchał czy pracownik oddycha.
Pięć minut później przyjechało pogotowie, oszolomione ranami pacjenta. Natychmiast zaczęli zachamowywac krwotok i pojechali do szpitala:
-Mike! Mówiłeś, że to bezpieczne!
-Już wiem czego nie przewidzielismy...
-Taaak?
-Wilgoć!
Faktycznie! Przypomniałem sobie natychmiast, ze dziecko wylalo na strój lemoniade:
-Firma będzie miała problemy-oznajmił Mike.
-Ty się módl, żeby ten chłopak przeżył!
Moja żona ppciagnela mnie za ramię i zaprowadziła N stronę, z dala od wystraszonego tłumu. Była cała zaplakana i ledwo lapala oddech:
-Co się właśnie stało?!?
-Ich Nowe wynalazki...
-To znaczy?!?
-Stroj-robot...
-Może nie powinieneś tu pracować? To mogło się stać tobie!
-Nie martw się! Dam sobie rade-cały czas myślałem o martwych duszach dzieci, z którymi cały czas próbowałem nawiązać jakiś kontakt.
Natychmiast odprowadzilem ich do domu, po czym pobiegłem do restauracji, załatwić jeszcze kilka spraw.
Było już trochę spokojniej. Ludzie zaczęli się rozchodzic, a ja zobaczyłem zalamanego Mike, siedzącego przy stoliku.
Dosiadlem się, po czym zapytałem:
-I co teraz?
-Aj! Nie wiem! Chyba się upije!
-Słuchaj! Pamiętasz jak wczoraj mówiłem Ci o tych robotach?
-Czekaj? Ty mówisz poważnie?
-Jak najbardziej!
-Będziesz mi musiał to udowodnić!
-No dobrze! Więc przyjdź na noc do mojego biura!
Mike się uśmiechnął:
-Zgoda!